Przemoc w związkach lesbijskich?
Przemoc w związkach lesbijskich?
W przedostatnim numerze OZON-u jest artykuł o feministkach, o tym, że są przeciw normalnym rodzinom (sic!!!) a przyznają prymat konkubinatom oraz związkom homoseksualnym, a tymczasem to właśnie w tych związkach kwitnie przemoc domowa, a najwięcej jej jest w związkach lesbijskich (w 50% tych związków). I co Wy na to?
Re: Przemoc w związkach lesbijskich?
jesss pisze:I co Wy na to?
^ chyba tylko tyle
Kada izgovaram reč Ništa,
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
przemoc pewnie zdarza się wszędzie.. ale nie wiem jakie są statystyki.. że baba bije babę.. albo chłop chłopa?? słyszałam o takim przypadku przemocy, widziałam jeden film o skoczku wodnym, nad którym znęcał się jego przyjaciel.. poza tym - nie znam takich sytuacji wśród moich znajomych..
za to inaczej ma się rzecz z przemocą psychiczną.. tą niełatwo wychwycić i co dopiero udowodnić, ale "walka o wpływy" w związku, to nie domena homoseksualistów, feministek i innych takich samych
ciekawy temat.. jednak nie uważam, że związki jednopłciowe albo związki feministek z ich partnerami życiowymi, są siedzibą przemocy w większym stopniu, niż związki innego rodzaju..
za to inaczej ma się rzecz z przemocą psychiczną.. tą niełatwo wychwycić i co dopiero udowodnić, ale "walka o wpływy" w związku, to nie domena homoseksualistów, feministek i innych takich samych
ciekawy temat.. jednak nie uważam, że związki jednopłciowe albo związki feministek z ich partnerami życiowymi, są siedzibą przemocy w większym stopniu, niż związki innego rodzaju..
Działaj i realizuj świat drzemiący w tobie, co czynisz potężnie daj odczuć innym, a stworzysz wokół siebie jakby żar miłości. [RR]
Nie lubię Ozonu.
Przemoc wszędzie można spotkać, homo czy nie, jeśli niezrównoważony emocjonalnie, to tego wystarczy, że podniesie rękę na partnera/partnerkę. A w związkach nieformalnych być może częściej to wychodzi na wierzch, niż w "normalnych" małżeństwach, no bo jak to, mąż bije? Żona? Krzyż i nieść do końca życia. W dodatku - dla dobra dzieci itd itp zostają ludzie w takich małżeństwach. Natomiast osoby świadomie (podkreślam to) decydujące się na powiedzmy konkubinat sądzę, że są bardziej samodzielni i odporni na opinie otoczenia, dlatego być może w wypadku takich patalogii są bardziej zdecydowani na zakończenie takiego związku. I wtedy wychodzi na jaw - bo bił, bo się znęcał.
Przemoc wszędzie można spotkać, homo czy nie, jeśli niezrównoważony emocjonalnie, to tego wystarczy, że podniesie rękę na partnera/partnerkę. A w związkach nieformalnych być może częściej to wychodzi na wierzch, niż w "normalnych" małżeństwach, no bo jak to, mąż bije? Żona? Krzyż i nieść do końca życia. W dodatku - dla dobra dzieci itd itp zostają ludzie w takich małżeństwach. Natomiast osoby świadomie (podkreślam to) decydujące się na powiedzmy konkubinat sądzę, że są bardziej samodzielni i odporni na opinie otoczenia, dlatego być może w wypadku takich patalogii są bardziej zdecydowani na zakończenie takiego związku. I wtedy wychodzi na jaw - bo bił, bo się znęcał.
[url=http://www.fantazyjne.pl]Ucho też człowiek[/url]
[img]http://www.psyche-soma.com/nekochas.gif[/img]
[img]http://www.psyche-soma.com/nekochas.gif[/img]
Tu znajduje się ciekawe artykuł na ten temat: http://www.lesbijka.org/modules.php?op= ... =16&page=1
Znam parę dziewczyn, które przyznają się, że w kłótniach dochodzi do rękoczynów. Poza tym wyglądają na dobrane... Taki temperament. Nie mam pojęcia, nie wiem, jak wygląda codzienność w ich związku, nie wnikam.
Sama nie potrafiłabym być z osobą, która by mnie uderzyła, oznaczałoby to koniec związku. Zdaję sobie jednak sprawę, że rozstanie mimo wszystko byłoby trudne.
Nie można się oszukiwać, problem istnieje...
Znam parę dziewczyn, które przyznają się, że w kłótniach dochodzi do rękoczynów. Poza tym wyglądają na dobrane... Taki temperament. Nie mam pojęcia, nie wiem, jak wygląda codzienność w ich związku, nie wnikam.
Sama nie potrafiłabym być z osobą, która by mnie uderzyła, oznaczałoby to koniec związku. Zdaję sobie jednak sprawę, że rozstanie mimo wszystko byłoby trudne.
Nie można się oszukiwać, problem istnieje...
ale jeśli dochodzi do rękoczynów, to obie strony się biją.. wtedy nie ma jednostronnej przemocy i znęcania się.. nam się w życiu zdarzyło z moją przyjaciółką ruszyć na siebie wzajemnie z pięściami, ale dla nas ma to charakter bardziej teatralny niż bokserski
Działaj i realizuj świat drzemiący w tobie, co czynisz potężnie daj odczuć innym, a stworzysz wokół siebie jakby żar miłości. [RR]
- ona_czyli_ja
- super forma
- Posty: 2045
- Rejestracja: 6 cze 2004, o 00:00
- Lokalizacja: Amager
Uwierzyć mogę, bo wszystkie jesteśmy tylko ludźmi. To, że jest to związek kobieta - kobieta nie świadczy o tym, że uczucie jest lepsze i wszystko jest super. W związkach hetero też zdarza się, że to kobieta dręczy i wykorzystuje swojego partnera, włączając to też przemoc fizyczną. Więc nikt mnie nie przekona, że związki lesbijskie są idealne i tam do przemocy na pewno nie dochodzi. To też są ludzie ze swoimi słabościami i wadami, orientacja na to nie ma wpływu.arwena pisze:Jakoś nie chce mi się wierzyć w przemoc w związkach lesbijskich..Dziwnie to sobie wyobrazić..
Jesli chodzi o statystyki,jestem bardzo nieufna w tej kwestii..
Co do statystyk to masz rację - zależy od punktu siedzenia.
[url=http://www.fantazyjne.pl]Ucho też człowiek[/url]
[img]http://www.psyche-soma.com/nekochas.gif[/img]
[img]http://www.psyche-soma.com/nekochas.gif[/img]
Być może te wyniki są nieco naciągane, ale mimo wszystko jestem skłonna w nie uwierzyć. Dlaczego? Dużo z moich znajomych lesbijek zna jakąś inną lesbijkę, która nadużywa alkoholu i jest to poważny problem w naszym środowisku - zapewne dlatego, że nasza "kultura" została zredukowana przez społeczeństwo do klubów, w których mamy się zamykać. Tam, gdzie jest alkoholizm, jest też zazwyczaj agresja i przemoc psychiczna, zadręczanie tej drugiej osoby. Poza tym w związach ze średnim stażem, tak około 2 lat, pojawia się często kryzys i zwątpienie ktore kończy się tak, że jedna osoba chce zdominować drugą "żeby jej nie uciekła" i zaczyna podejrzewać ją o najgorsze. Dlatego wydaje mi się, że problem przemocy w związkach lesbijskich może byc całkiem duży.
Oh.. niby kobiety takie bojowe i agresywne? Biedni mezczyzni- ofiary domowej przemocy.. bo napewno nie wszystkie agresywne baby sa les i nie jedna katuje cichcem swojego Stasia czy Tadzia.
Na powaznie: problem na pewno istnieje, ale ze jest nim dotkniete 50% zwiazkow les, to statystyczne przegiecie.
Na powaznie: problem na pewno istnieje, ale ze jest nim dotkniete 50% zwiazkow les, to statystyczne przegiecie.
One is for liberty, two is for evil, three is an orgy, four is forever.
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
oj pi... widziałam film, na faktach, o żonie znęcającej się nad mężem. no scena, w której skakała mu po żebrach był brutalna.Biedni mezczyzni- ofiary domowej przemocy.. bo napewno nie wszystkie agresywne baby sa les i nie jedna katuje cichcem swojego Stasia czy Tadzia.
ale on ją kochał i dał się okładać... to tak żartem.
a te 50%, o których mowa, to rzeczywiście ciekawa sprawa
pytanie tylko, która z nas ma sadystyczne upodobania...
choć mało rozumiem, a dzwony fałszywe, coś mówi mi, że
jeszcze wszystko będzie możliwe
jeszcze wszystko będzie możliwe
No wlasnie. Start mial dobry, tylko poszedl w strone radykalizmu, co zapowiedzieli sami redaktorzy po zmianach. I takie dziwadelko sie zrobilo, czego dowodem jest przytoczona statystyka. Czytac sie juz tego nie da.ona_czyli_ja pisze:"Ozon" zostal niedawno opanowany przez ludzi zwiazanych wczesniej z "Fronda", a wiec nie jest powaznym i wiarygodnym zrodlem informacji. Nie zdziwie sie, jesli wkrotce napisza, ze 90% lesbijek to alkoholiczki, a 80% feministek to narkomanki
No, ale pomysl o tych , ktore dopiero swojej ofiary szukaja, czy wyzywaja sie na facetach (one na pewno tez sa les;-)), lub mam chwilowo niedyspozycje..witch85 pisze:Hmm jak przemoc jest w 50% związków i obwinia się o nią tylko jedną strone, to tylko jedna czwartapi pisze:oj, chyba statystycznie co druga nie jest barankem
jestem pacyfistka
One is for liberty, two is for evil, three is an orgy, four is forever.
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
hmm.. ciekawe czym rozni sie przemoc ( i czy jest taka roznica istnieje) w zwiazkach homoseksualnych od przemocy w zwiazkach heteroseksualnych. Jedna z mozliwych przyczyn moze byc alkoholizm.. ale tu nie wierze, ze jest on bardziej rozprzeszczeniony w srodowisku les niz hetero. Kiedy ludzie staja sie na tyle agrsywni, ze traca nad soba kontrolle i zaczynaja sie znacaj psychiczne lub fizycznie nad innymi? Saystyczne dane "ozonu" sugeruja, ze kobiety w zwiazkach z kobietami latwiej traca nad soba panowanie. Najbardziej prymitywny wniosek, ktory te dane nasuwaja, to ten, ze kobiety sa z "natury" agresywne i potrzebuja faceta, zeby sie trzymac w ryzach... co jest absudalne i ma chyba na celu zakamuflowanie dyskusji o agresywnych poczynan facetow.. Inny rownie debilny wniosek, sklana do myslenia, ze zwiazki les sa nienaturalne i wypaczaja charakter kobiety, czynac ja agesywna...
Tyle rozwazan w trybie "ozonopodobnym"...
Tyle rozwazan w trybie "ozonopodobnym"...
One is for liberty, two is for evil, three is an orgy, four is forever.
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
Tu sie z toba zgadzam, nie nalezy tez zapomniec ze to samo odnosi sie do zwiazkow heteroseksualnych. Inna sprawa, ze przemoc jest pojeciem wzglednym...czasam ofiary przemocy robia wszystko, zeby swoja sytacje zataic, lub definiuja ja tak, zeby znalesc sie poza nia,bo sie wstydza, ze jest tak a nie inaczej,lub probuja bronic swoja partnerke/partnera... czasami jest innaczej i cos co dla "zwyklego smertelnika" jest pogwalceniem norm obyczajowych lub moralnych, jest czym do czego ludzie daza i nie czuja sie w daniej sytuacji nieszczesliwymi... mam tu na mysli pewne formy bdsmu..Lotka pisze:To 50% to przesada, a Ozon to mało wiarygodne źródło informacji.
A jeśli o przemoc w związkach chodzi... To, że czegoś nie widać, nie znaczy, że nie istnieje... Ile dziewczyn mówi otwarcie, że partnerka się nad nią znęca? O tym nie mówi się głośno...
One is for liberty, two is for evil, three is an orgy, four is forever.
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
Przemoc i bdsm to dwie różne sprawy, dwa różne światy. Wg mnie do przemocy nie powinno się mieszać bdsm. Chyba że jako sprostowanie, bo zdaje mi się, że dla wielu ludzi to jedno i to samo, o czym może świadczyć ten cytat:pi pisze:czasami jest innaczej i cos co dla "zwyklego smertelnika" jest pogwalceniem norm obyczajowych lub moralnych, jest czym do czego ludzie daza i nie czuja sie w daniej sytuacji nieszczesliwymi... mam tu na mysli pewne formy bdsmu..
Sadyzm to parafilia, dotyczy sfery seksu, nie ma nic wspólnego z krzywdzeniem i wyżywaniem się na kimś. Oczywiście to może iść w złą stronę, ale tylko u jednostek posiadających inne zaburzenia (psychopatów? nie jestem psychologiem).iluzja_oh pisze:a te 50%, o których mowa, to rzeczywiście ciekawa sprawa
pytanie tylko, która z nas ma sadystyczne upodobania...
Pi, ciekawe, co dokładnie miałaś na myśli pisząc "pewne formy"?
Istnieje zasadnicza roznica pomiedzy potocznym znaczeniem slowa "sadyzm" ( w tym sensie uzyla go tez iluzja) i "sadomasochizmem", to drugie jest jedna z form ludzkiej seksualnosci, ktora z zasady nie ma wiele wspolniego z przemoca, ale moze byc latwo z perspektywy mainstreamowego zrozumienia "norm" i "normalnosci" falszywie interpretowana. Wspominam o "pewnych formach" bo pojecie bdsmu jest cholernie szerokie i zawiera cala game "zachowan", ktore moze przyjac ludzka seksualnosc bez pogwalcenia woli tych, ktorzy maja w niej udzial, lub nie bedac zastepcza forma przezywania czegos co zgodnie "z prawem" jest definiowane jako "perwersyjne" tudzez karalne.Lotka pisze:
Pi, ciekawe, co dokładnie miałaś na myśli pisząc "pewne formy"?
One is for liberty, two is for evil, three is an orgy, four is forever.
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
jeśli chodzi o ich start, jestem zupełnie odmiennego zdania (kiepscy od kuchni byli, a na to zwraca się uwagę przy świeżynkach wydawniczych), a potem było już tylko gorzej, bo oprócz kiepskiej strony technicznej zaleciało od ozonistów dwutlenkiem węgla, hihi. ozon skupia wokół siebie grupę dziennikarzy po katolickich przejściach, więc ich tok myślenia i sposób pisania jest naznaczony taką retoryką. może niesprawiedliwie ich oceniam, ale obawiam się, że te dane statystyczne wydaja mi się mało wiarygodne. ciekawa jestem, jak duża była grupa respondentów i kto te badania przeprowadził. macie może jakieś namaiey na ten artykuł w sieci? pozdrówkiCO2 pisze:No wlasnie. Start mial dobry, tylko poszedl w strone radykalizmu, co zapowiedzieli sami redaktorzy po zmianach. I takie dziwadelko sie zrobilo, czego dowodem jest przytoczona statystyka. Czytac sie juz tego nie da.ona_czyli_ja pisze:"Ozon" zostal niedawno opanowany przez ludzi zwiazanych wczesniej z "Fronda", a wiec nie jest powaznym i wiarygodnym zrodlem informacji. Nie zdziwie sie, jesli wkrotce napisza, ze 90% lesbijek to alkoholiczki, a 80% feministek to narkomanki
link
http://media.wp.pl/kat,38212,wid,820923 ... caid=11526
Dopiero teraz zobaczyłam, że autorką jest Eliza Michalik. Widziałam ją parę razy u Pospieszalskiego, brrr...
Dopiero teraz zobaczyłam, że autorką jest Eliza Michalik. Widziałam ją parę razy u Pospieszalskiego, brrr...
dzięki piękne, jesss
i parę ciekawych fragmentów:
"W roku 1994 organizacja Violence Against Women Act dysponująca budżetem w wysokości dwóch miliardów dolarów rocznie opublikowała badania, z których wynikało, że amerykańscy mężowie pobili cztery miliony żon. Po wnikliwym przyjrzeniu się tym danym okazało się, że w trzech czwartych przypadków chodziło o... szarpaninę."
szarpanina zatem nie jest wg autorki przejawem przemocy. gratulacje! może i ona nie widzi w tym problemu i myśli sobie, że jak mąż żoną czasem potrząśnie to jest to z jego strony przejaw troski o swoją połówkę. moim zdaniem szanujące się pismo nie pozwoli sobie na tak beznadziejne strywializowanie zjawiska.
"70 proc. przestępstw związanych z przemocą zdarza się w konkubinatach, a zaraz po nich plasują się najbardziej nietrwałe ze wszystkich związki homoseksualne."
to ci dopiero nowość, nie wiedziałam, że trwałość związków zależy od konfiguracji płciowej (mam wokół siebie same wyjątki, zarówno te hetero, jak i homo).
"To, że wiele osób wątpi w realność tego zjawiska, a wielu mężczyzn nie przyznaje się, że doznaje przemocy ze strony swoich żon, bojąc się ośmieszenia, wynika zapewne ze stereotypu silnego mężczyzny i słabej kobiety w obrębie kultury Zachodu."
autorka korzystała pewnie z bardzo starych pozycji wydawniczych, bo wcale nie takie najświeższe już badania jasno pokazują, że stereotypizacja płci jest zjawiskiem płynnym i że obecna tendencja na zachodzie to coraz słabiej zarysowanyna granica 100%wej kobiety/100%ego mężczyzny - silny mężczyzna i słaba kobieta androgynizują się
"Faktu, że kobieta przedstawiona jest jako „odpowiednia dla niego pomoc” (Rdz 2, 18), nie należy interpretować jako stwierdzenia, że ma być służącą mężczyzny. „Pomoc” to nie „sługa”."
no jeszcze tego brakowało.
moje uwagi też są wyrwane z kontekstu, podobnie jak i autorki artykułu, więc taki pingpong na argumenty może być jałowy, ale po prostu nie sposób oprzeć się krytyce..
i parę ciekawych fragmentów:
"W roku 1994 organizacja Violence Against Women Act dysponująca budżetem w wysokości dwóch miliardów dolarów rocznie opublikowała badania, z których wynikało, że amerykańscy mężowie pobili cztery miliony żon. Po wnikliwym przyjrzeniu się tym danym okazało się, że w trzech czwartych przypadków chodziło o... szarpaninę."
szarpanina zatem nie jest wg autorki przejawem przemocy. gratulacje! może i ona nie widzi w tym problemu i myśli sobie, że jak mąż żoną czasem potrząśnie to jest to z jego strony przejaw troski o swoją połówkę. moim zdaniem szanujące się pismo nie pozwoli sobie na tak beznadziejne strywializowanie zjawiska.
"70 proc. przestępstw związanych z przemocą zdarza się w konkubinatach, a zaraz po nich plasują się najbardziej nietrwałe ze wszystkich związki homoseksualne."
to ci dopiero nowość, nie wiedziałam, że trwałość związków zależy od konfiguracji płciowej (mam wokół siebie same wyjątki, zarówno te hetero, jak i homo).
"To, że wiele osób wątpi w realność tego zjawiska, a wielu mężczyzn nie przyznaje się, że doznaje przemocy ze strony swoich żon, bojąc się ośmieszenia, wynika zapewne ze stereotypu silnego mężczyzny i słabej kobiety w obrębie kultury Zachodu."
autorka korzystała pewnie z bardzo starych pozycji wydawniczych, bo wcale nie takie najświeższe już badania jasno pokazują, że stereotypizacja płci jest zjawiskiem płynnym i że obecna tendencja na zachodzie to coraz słabiej zarysowanyna granica 100%wej kobiety/100%ego mężczyzny - silny mężczyzna i słaba kobieta androgynizują się
"Faktu, że kobieta przedstawiona jest jako „odpowiednia dla niego pomoc” (Rdz 2, 18), nie należy interpretować jako stwierdzenia, że ma być służącą mężczyzny. „Pomoc” to nie „sługa”."
no jeszcze tego brakowało.
moje uwagi też są wyrwane z kontekstu, podobnie jak i autorki artykułu, więc taki pingpong na argumenty może być jałowy, ale po prostu nie sposób oprzeć się krytyce..
czy jest przemoc w związku, czy jej nie ma, to zależy od partnerów. Jak ktoś czerpie radośc z cierpień drugiej osoby, to jest po prostu chory, a choroba nie wybiera.Może dotyczyć grupy/grupki ludzi każdej orientacji. Orientacja nie ma znaczenia.Trwałość związku też nie zalezy od orientacji seksualnej.Zależy,czy trafiono na tę drugą połówkę,czy jest się dojrzałym do stworzenia prawdziwego zwiąku.