Rzeź karpi!
Rzeź karpi!
Witam przedświątecznie! Wklejam list od koleżanki, który chyba powinien się tu znaleźć;
Kochani nigdy nie włączam się w akcje internetowe i wybaczcie wszyscy, którzy stwierdzicie, że rzecz to błacha i są poważniejsze problemy na świecie niż świątecznie mordowane karpie (zgadzam się). Jestem jednak mocno poruszona audycją radiową o traktowaniu karpi w Polsce. Weszłam również na stronę www.krwaweswieta.pl, na której sfilmowano dobrze znane nam, coroczne obrazy hipermarketowych rytualnych rzezi. Sprawdziłam, że w ustawie o ochronie zwierząt nie ma uwględnionych ryb. Wiemy wszyscy co to znaczy. Okazuje się, że nie jest to karp ale tusza - którą można hodować bez jakichkolwiek ograniczeń ilościowych, tuszę można przewozić bez wody, tuszę wyciąga się najłatwiej za łuki skrzelowe, można także na oczach całego hipermarketu odkrajać żywej tuszy ogon, głowę i patroszyć (podobno świeży karp jest najlepszy), nie mówiąc już o pakowaniu żywych tuszy do siatek foliowych by jeszcze na kilka godzin, w wannie dzieci miały się czym bawić. W audycji wypowiadał się biolog - dyrektor warszawskiego ZOO, który przytoczył wyniki badań potwierdzających, że mózg ryby posiada dobrze rozwinięte ośrodki bólu, okazuje się również, że gdy zadajemy rybom ból zaczynają one wydawać dźwięki do złudzenia przypominające krzyk.... Pewnie nie zmienimy całego świata ale wierzę, że możemy zmienić swój świat - możemy być jedyną osobą na świecie lub całym światem dla jednej.... ryby w te święta :0)
Kochani nigdy nie włączam się w akcje internetowe i wybaczcie wszyscy, którzy stwierdzicie, że rzecz to błacha i są poważniejsze problemy na świecie niż świątecznie mordowane karpie (zgadzam się). Jestem jednak mocno poruszona audycją radiową o traktowaniu karpi w Polsce. Weszłam również na stronę www.krwaweswieta.pl, na której sfilmowano dobrze znane nam, coroczne obrazy hipermarketowych rytualnych rzezi. Sprawdziłam, że w ustawie o ochronie zwierząt nie ma uwględnionych ryb. Wiemy wszyscy co to znaczy. Okazuje się, że nie jest to karp ale tusza - którą można hodować bez jakichkolwiek ograniczeń ilościowych, tuszę można przewozić bez wody, tuszę wyciąga się najłatwiej za łuki skrzelowe, można także na oczach całego hipermarketu odkrajać żywej tuszy ogon, głowę i patroszyć (podobno świeży karp jest najlepszy), nie mówiąc już o pakowaniu żywych tuszy do siatek foliowych by jeszcze na kilka godzin, w wannie dzieci miały się czym bawić. W audycji wypowiadał się biolog - dyrektor warszawskiego ZOO, który przytoczył wyniki badań potwierdzających, że mózg ryby posiada dobrze rozwinięte ośrodki bólu, okazuje się również, że gdy zadajemy rybom ból zaczynają one wydawać dźwięki do złudzenia przypominające krzyk.... Pewnie nie zmienimy całego świata ale wierzę, że możemy zmienić swój świat - możemy być jedyną osobą na świecie lub całym światem dla jednej.... ryby w te święta :0)
No więc się zastanawiałam, jak zabić karpia. Żeby było "humanitarnie", to mamy tak;
- modyfikacja krzesła elektrycznego: wrzucamy urządzenia AGD pod prądem, powinno zadziałać szybko (jak w filmach)
- powieszenie - bardzo trudne technicznie, wymaga wprawy kata
- rozstrzelanie - dobre, zwłaszcza jeśli karp ma być w potrawie rozdrobniony. Wada - ile z nas ma pozwolenie na broń? Wątpię, żeby ktokolwiek...
- śmiertelny zastrzyk - kto widział u karpia żyłę do wkłucia?
W mojej rodzinie przez lata praktykowano również metodę "humanitarną" - ścięcie, ale teraz kupujemy już karpie zarżnięte.
Znane mi jest również zostawianie ryb na dworze, na mrozie.
A jak jest u Was?
Kto ma pomysł jak najłagodniej uśmiercić zwierza?
btw - link do strony mi się nie otwiera
- modyfikacja krzesła elektrycznego: wrzucamy urządzenia AGD pod prądem, powinno zadziałać szybko (jak w filmach)
- powieszenie - bardzo trudne technicznie, wymaga wprawy kata
- rozstrzelanie - dobre, zwłaszcza jeśli karp ma być w potrawie rozdrobniony. Wada - ile z nas ma pozwolenie na broń? Wątpię, żeby ktokolwiek...
- śmiertelny zastrzyk - kto widział u karpia żyłę do wkłucia?
W mojej rodzinie przez lata praktykowano również metodę "humanitarną" - ścięcie, ale teraz kupujemy już karpie zarżnięte.
Znane mi jest również zostawianie ryb na dworze, na mrozie.
A jak jest u Was?
Kto ma pomysł jak najłagodniej uśmiercić zwierza?
btw - link do strony mi się nie otwiera
Wpis pierwotny skonfiskowany.
Niezgodność z ACTA.
Niezgodność z ACTA.
O tak, ja widziałam nawet jak pan się męczył z 'odpiłowaniem' głowy karpia, widok zaliczam do tych z gatunku traumatycznych. Tradycji jednak tak łatwo nie zmienimy, od wieków Karp na wigilijnym stole to obowiązkowe danie.
Niestety ale chyba nikt nie wymyśli jak nie narażać zwierzaka na wielkie cierpienie równocześnie zadowalając i zaopatrując w pożądany towar człowieka * niejedzenia karpia nie uwzględniam bo to oczywiste *
Niestety ale chyba nikt nie wymyśli jak nie narażać zwierzaka na wielkie cierpienie równocześnie zadowalając i zaopatrując w pożądany towar człowieka * niejedzenia karpia nie uwzględniam bo to oczywiste *
Wcale nie takie oczywiste U nas sie od wiekow nie je. Nikomu jakos karp nie smakuje: smierdzi mulem, smakuje glonem i tak jakos szczesliwie jeszcze sie przy naszym stole nigdy amator(ka) karpia nie trafil(a). Poprzestajemy wiec na rybach morskich. i to nawet nie w obrebie 1 stolu wigilijnego, ale kilku.
"Bog to wielki zartownis."
Na przykład robiąc to w tym samym miejscu, w którym się go hoduje, a nie zapewniając mu przedświąteczną zabawę w postaci podróży, kąpieli w kadzi i bycia noszonym w reklamówce, zaliczając przy tym obowiązkową godzinną kolejkę w markecie.babette pisze:Kto ma pomysł jak najłagodniej uśmiercić zwierza?
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
-
- początkująca foremka
- Posty: 88
- Rejestracja: 24 lis 2007, o 00:00
U mnie w domu wkłada się do zamrażalnika/zostawia na mrozie, a potem odkraja głowę. Mimo wszystko, jestem przeciwna tej całej 'tradycji', z resztą nie lubię karpia, ale nie mam nic do gadania, rodzice decydują . Mogłabym ewentualnie namówić ich na kupienie nie żywego, tylko już zabitego... ale nie wiem czy dałoby radę.
Mialas poczuc skurcz serca i zoladka i najlepiej ekspresowo dojrzec do wegetarianizmu;-)Japonka pisze:Ale czemu ma sluzyc konkretnie ta akcja?
Bo ja chyba nie do konca zrozumialam.
Co wlasciwie mam zrobic, a czego nie powinnam robic?
One is for liberty, two is for evil, three is an orgy, four is forever.
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
---------
[color=darkred]powazny post[/color]
[color=green] ironiczny post[/color]
bliżej nieokreślony
- Malgorzata
- super forma
- Posty: 2849
- Rejestracja: 5 sty 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Wrocław-Baile Atha Cliath
Nie wszyscy są obojętni. Jednak poziom wrażliwości na różnego typu problemy niewątpliwie spada.Może jeszcze coś, co dotyczy ludzi bardziej porusza serca niż los zwierząt.
Jestem za tego typu akcjami, które zmuszają nas do refleksji i szerszego spojrzenia na świat..niechby to było kilka minut myślenia o życiorysie karpia.
No więc tak przy okazji tych niezwykle ciepłych świąt, warto pomyśleć, że świat nie kończy się na naszych sprawach i naszych potrzebach..
I czy to karp w sklepie, czy bezdomny zwierzak na ulicy, czy samotni sąsiedzi..może warto dać od siebie coś dobrego???
Pozdrawiam Świątecznie
Jestem za tego typu akcjami, które zmuszają nas do refleksji i szerszego spojrzenia na świat..niechby to było kilka minut myślenia o życiorysie karpia.
No więc tak przy okazji tych niezwykle ciepłych świąt, warto pomyśleć, że świat nie kończy się na naszych sprawach i naszych potrzebach..
I czy to karp w sklepie, czy bezdomny zwierzak na ulicy, czy samotni sąsiedzi..może warto dać od siebie coś dobrego???
Pozdrawiam Świątecznie
No ale to kwestia upodobań kulinarnych, a czy ryby morskie cierpią mniej? Nie wiem, jak to jest dokładnie, ale chyba nie wszystkie zdychają kiedy sieć jest w wodzie. Wrzucone do ładowni albo się duszą tak samo jak karpie, albo pod ciężarem kolejnych warstw. Ewentualnie zamarzają.FR pisze:Wcale nie takie oczywiste U nas sie od wiekow nie je. Nikomu jakos karp nie smakuje: smierdzi mulem, smakuje glonem i tak jakos szczesliwie jeszcze sie przy naszym stole nigdy amator(ka) karpia nie trafil(a). Poprzestajemy wiec na rybach morskich. i to nawet nie w obrebie 1 stolu wigilijnego, ale kilku.
Wpis pierwotny skonfiskowany.
Niezgodność z ACTA.
Niezgodność z ACTA.
Zawsze mnie dziwiły te akcje karpiowe coroczne. Jakby ryby rózniły się od reszty zwierząt jedzonych przez cały rok.. Co z tego, że ktoś nie zabije karpia tylko kupi martwego? On nadal nie żyje i mu wszystko jedno czy go zabili w sklepie, czy w kuchni.
Jem karpie, krowy, kury i świnie. Nie widzę histerycznych wrzasków by je wszystkie uwolnić zacząć masowo jeść rośliny. Pchi.
Jem karpie, krowy, kury i świnie. Nie widzę histerycznych wrzasków by je wszystkie uwolnić zacząć masowo jeść rośliny. Pchi.
O to chodzi babette - nie wiesz. I ja tez nie wiem. Bo w wypadku ryb morskich jest to smutna koniecznosc. Nie robimy z ich zabijania tradycji, kultury, nie gloryfikujemy samego aktu zabicia ich jako niezbednej czynnosci okoloswiatecznej. I dla mnie to jest subtelna roznica.babette pisze: No ale to kwestia upodobań kulinarnych, a czy ryby morskie cierpią mniej? Nie wiem, jak to jest dokładnie, ale chyba nie wszystkie zdychają kiedy sieć jest w wodzie. Wrzucone do ładowni albo się duszą tak samo jak karpie, albo pod ciężarem kolejnych warstw. Ewentualnie zamarzają.
"Bog to wielki zartownis."
To w końcu nie jesz karpia z powodów ideologicznych, czy bo Ci nie smakuje?FR pisze:O to chodzi babette - nie wiesz. I ja tez nie wiem. Bo w wypadku ryb morskich jest to smutna koniecznosc. Nie robimy z ich zabijania tradycji, kultury, nie gloryfikujemy samego aktu zabicia ich jako niezbednej czynnosci okoloswiatecznej. I dla mnie to jest subtelna roznica.
Nie wiem jak to jest procentowo i dla poszczególnych gatunków ryb (ryby denne będą zdychać w trakcie wyciągania na powierzchni). Różnice także w typie statku, który ryby wyłowi - inaczej w przypadku trawlerów, statków-przetwórni, a inaczej małych kutrów oraz technice połowu - siecią, wędami czy wędką.
I nie ma się co oszukiwać (chyba że ktoś musi) skąd się biorą białe mrożone filety. Choć fakt, że często w ogóle ryby nie przypominają.
Trochę się dziwię temu, co piszesz a propos gloryfikowania zabijania -
u mnie przez lata z trudem "wystanego" przed świętami karpia przynosiło się biegiem do domu, żeby po drodze nie zdechł, czasem w wiaderku (chociaż karpie mają twarde życie), potem kilka dni pływał i zajmował wannę, w tym czasie był regularnie karmiony, doglądany, wymienialiśmy mu wodę, a ja z kotem za każdym razem (i każde na swój sposób) próbowaliśmy się z rybą zaprzyjaźnić (bezskutecznie).
Egzekucja była dokonywana na osobności, w łazience albo na dworze. Nikt jakoś nie paradował z karpiową głową na kiju, ani nie mazaliśmy sobie twarzy krwią. No, ale zwyczaje są różne.
No właśnieLotka pisze:Czego oczy nie widzą...
Wpis pierwotny skonfiskowany.
Niezgodność z ACTA.
Niezgodność z ACTA.
To o niesmakowaniu bylo a propos postu Kaze - nie w kazdym domu jest karp w wigilie, nie musi byc, zeby to byla wigilia. A znam sporo ludzi, ktorzy wrecz karpia nie lubia, no ale tradycja...
Smakuje mi kurczak, gdyby obecnosc kurczaka na stole byla okupiona zarzynaniem kury w lazience, juz by mi nie smakowal. Jako, ze moze go zabic profesjonalista, a ja dostaje juz bezkrwawego fileta/udko, to mi smakuje - tutaj jest ta moja ignoracja, ktorej sie doszukujesz. I jest ona nizalezna od pory roku, czy okazji.
Zabijanie karpia wlasnorecznie to troche takie udowodnienie sobie, ze "yeah potrafie zabic karpia", tak jak lowienie zaglodzonych pstragow w gorach, zeby sobie udowodnic, ze potrafi sie byc facetem i zlowic rybe albo ustawiane polowania, bo mam super refleks i moge zastrzelic zajaca/dzika czy inna zwierzyne. Chodzi mi o to, ze samo ZABIJANIE stalo sie czescia tradycji - bo trzeba samemu, w domku, wczesniej wybranego. Gdyby JEDZENIE bylo tradycja, to nie mialoby znaczenia, ze kupisz sobie karpia juz w folijce, sprawionego. Przez reszte roku tak jesz inne ryby i nie martwisz sie, czy sa swieze.
Oczywiscie mozesz powiedziec, ze dorabiam sobie ideologie do tego, ze mi rybie flaki w wannie do nastroju swiatecznego nie pasuja. Bo i nastroj dla mnie wazniejszy od talerza.
Smakuje mi kurczak, gdyby obecnosc kurczaka na stole byla okupiona zarzynaniem kury w lazience, juz by mi nie smakowal. Jako, ze moze go zabic profesjonalista, a ja dostaje juz bezkrwawego fileta/udko, to mi smakuje - tutaj jest ta moja ignoracja, ktorej sie doszukujesz. I jest ona nizalezna od pory roku, czy okazji.
Zabijanie karpia wlasnorecznie to troche takie udowodnienie sobie, ze "yeah potrafie zabic karpia", tak jak lowienie zaglodzonych pstragow w gorach, zeby sobie udowodnic, ze potrafi sie byc facetem i zlowic rybe albo ustawiane polowania, bo mam super refleks i moge zastrzelic zajaca/dzika czy inna zwierzyne. Chodzi mi o to, ze samo ZABIJANIE stalo sie czescia tradycji - bo trzeba samemu, w domku, wczesniej wybranego. Gdyby JEDZENIE bylo tradycja, to nie mialoby znaczenia, ze kupisz sobie karpia juz w folijce, sprawionego. Przez reszte roku tak jesz inne ryby i nie martwisz sie, czy sa swieze.
Oczywiscie mozesz powiedziec, ze dorabiam sobie ideologie do tego, ze mi rybie flaki w wannie do nastroju swiatecznego nie pasuja. Bo i nastroj dla mnie wazniejszy od talerza.
"Bog to wielki zartownis."
- taka_panna
- super forma
- Posty: 1391
- Rejestracja: 25 lis 2006, o 00:00
na szczescie u mnie nigdy nie bylo tradycji trzymania tej biednej ryby w wannie.
nikt by jej nie zabil.
w ogole zal mi wszystkich zwierzat, nie wazne czy widze ich smierc czy nie.
niestety nie moge ich przekonac do wegetarianizmu
nikt by jej nie zabil.
w ogole zal mi wszystkich zwierzat, nie wazne czy widze ich smierc czy nie.
niestety nie moge ich przekonac do wegetarianizmu
"Jeśli coś kochasz puść to wolno.
Jeśli wróci - jest twoje.
Jeśli nie - nigdy twoje nie było."
Jeśli wróci - jest twoje.
Jeśli nie - nigdy twoje nie było."
- taka_panna
- super forma
- Posty: 1391
- Rejestracja: 25 lis 2006, o 00:00
- fleurdumal
- super forma
- Posty: 2645
- Rejestracja: 27 wrz 2006, o 00:00
o, kurcze, aaaale dowcipne...babette pisze:No więc się zastanawiałam, jak zabić karpia. Żeby było "humanitarnie", to mamy tak;
- modyfikacja krzesła elektrycznego: wrzucamy urządzenia AGD pod prądem, powinno zadziałać szybko (jak w filmach)[...]
Kto ma pomysł jak najłagodniej uśmiercić zwierza?
btw - link do strony mi się nie otwiera
moim pomysłem jest kupić filet, jeśli bez jedzenia ryby ktoś się nie może obejść. skąd chory pomysł kupowania żywych ryb i mordowania ich w domu??? i to właśnie w święta!!!(takie słodziusie cieplusie i rodzinne). jest to tak obrzydliwy i zwyrodniały zwyczaj, że powinno się go dawno zakazać - tzn. w praktyce przestać sprzedawać żywe karpie, inaczej żadne apele do ludzi, którzy lubią się tak bawić nie dotrą...
w Wielkanoc proponuję kupować żywe świnie i mordować je w łazience, ubaw po pachy,nie to co z jakimś tam marnym karpiem.
http://centaurus.org.pl/
Bo ja wiem czy ignorancja, raczej kwestia gustu i tyle.FR pisze:(...)Smakuje mi kurczak, gdyby obecnosc kurczaka na stole byla okupiona zarzynaniem kury w lazience, juz by mi nie smakowal. Jako, ze moze go zabic profesjonalista, a ja dostaje juz bezkrwawego fileta/udko, to mi smakuje - tutaj jest ta moja ignoracja, ktorej sie doszukujesz. I jest ona nizalezna od pory roku, czy okazji.
FR pisze:Zabijanie karpia wlasnorecznie to troche takie udowodnienie sobie, ze "yeah potrafie zabic karpia", tak jak lowienie zaglodzonych pstragow w gorach, zeby sobie udowodnic, ze potrafi sie byc facetem i zlowic rybe albo ustawiane polowania, bo mam super refleks i moge zastrzelic zajaca/dzika czy inna zwierzyne. Chodzi mi o to, ze samo ZABIJANIE stalo sie czescia tradycji - bo trzeba samemu, w domku, wczesniej wybranego. Gdyby JEDZENIE bylo tradycja, to nie mialoby znaczenia, ze kupisz sobie karpia juz w folijce, sprawionego. Przez reszte roku tak jesz inne ryby i nie martwisz sie, czy sa swieze.
Oczywiscie mozesz powiedziec, ze dorabiam sobie ideologie do tego, ze mi rybie flaki w wannie do nastroju swiatecznego nie pasuja. Bo i nastroj dla mnie wazniejszy od talerza.
A ja uważam, że każdy swoje mięso powinien sobie sam zarzynać (i nie może być to wielką trudnością skoro nasi przodkowie dawali sobie z tym radę). Jeśli chce je jeść, to warto sobie zdawać sobie sprawę skąd się bierze, dzięki temu bardziej je szanuje. A nie uprawia hipokryzję udając, że nie wie skąd i jak trafiło do lodówki.
Takie zabijanie nie ma w moim przekonaniu nic wspólnego z pokazywaniem jakim jest się gierojem.
Tak jak w kulturach, które określamy mianem pierwotnych - hodujemy sobie kurki czy prosiaczki - i albo ubijamy i przerabiamy, albo - jeśli się zaprzyjaźniliśmy - bierzemy zwierzątko na dożywocie.
Bardziej tradycyjne jest moim zdaniem świąteczne zabicie kilku kur, karpi czy innych zwierząt - co naprawdę można zrobić bez okrucieństwa, a potem z wykorzystaniem większej części - nie tylko mięsa, ale i podrobów, niż stanie w ogonach po brojlery, hodowane w warunkach, o których można poczytać w artykule do którego podaję link:
http://www.polityka.pl/archive/do/regis ... id=3357396
Wpis pierwotny skonfiskowany.
Niezgodność z ACTA.
Niezgodność z ACTA.
- fleurdumal
- super forma
- Posty: 2645
- Rejestracja: 27 wrz 2006, o 00:00
nie, nie wszystko jedno. poczytaj ze zrozumieniem. karp, uśmiercony w miejscu, gdzie został wyhodowany i dostarczony do sklepu martwy nie ma za sobą całych godzin cierpień: transport z hodowli do sklepu --> duszenie się godzinami w kadzi --> transport ze sklepu do czyjegoś mieszkania --> kotłowanie się kilka do kilkudziesięciu godzin w chlorowanej wodzie w wannie ku uciesze dzieciątek --> no i wreszcie amatorski, często nieudolny ubój.-Aglaja- pisze:Zawsze mnie dziwiły te akcje karpiowe coroczne. Jakby ryby rózniły się od reszty zwierząt jedzonych przez cały rok.. Co z tego, że ktoś nie zabije karpia tylko kupi martwego? On nadal nie żyje i mu wszystko jedno czy go zabili w sklepie, czy w kuchni.
Jem karpie, krowy, kury i świnie. Nie widzę histerycznych wrzasków by je wszystkie uwolnić zacząć masowo jeść rośliny. Pchi.
widzisz już różnicę, czy mam to napisać capsem?
to, co nazywasz histerycznymi wrzaskami to głos ludzi, którzy posiadają odrobinę wrażliwości i umieją patrzeć dalej, niż sięga koniec ich nosa...a inni za to powiedzieliby jak w "Chłopach": "wie Pan Bóg na co świniaka stworzył." ano może i wie. ale na cholerę stworzył coś takiego jak człowiek pewnie do dziś sie zastanawia nawet On.
http://centaurus.org.pl/
- fleurdumal
- super forma
- Posty: 2645
- Rejestracja: 27 wrz 2006, o 00:00
a czy nie jest hipokryzją dorabianie ideologii do okrutnej zabawy z karpiem? Ty zarzynasz sama kury, świnie, czy krowy, które zjadasz? gdzie to robisz, na klatce schodowej, w łazience, czy toalecie?babette pisze:
A ja uważam, że każdy swoje mięso powinien sobie sam zarzynać (i nie może być to wielką trudnością skoro nasi przodkowie dawali sobie z tym radę). Jeśli chce je jeść, to warto sobie zdawać sobie sprawę skąd się bierze, dzięki temu bardziej je szanuje. A nie uprawia hipokryzję udając, że nie wie skąd i jak trafiło do lodówki.
owszem, przemysłowa hodowla zwierząt jest niewyobrażalnym koszmarem, tak, jak przemysłowy ubój. większość ludzi o tym nie wie i wiedzieć nie chce. ja osobiście z tej właśnie przyczyny, jak owo mięso jest pozyskiwane, nie jadam go. wyjątkiem jest sytuacja, gdy dostaję je od znajomych, którzy przywożą je ze wsi. mam wtedy gwarancję, że pochodzi od zwierząt, które żyły w przyzwoitych warunkach i zostały uśmiercone w humanitarny sposób.
wracając jednak do tematu, Twoje podejście byłoby słuszne, gdyby ludzie zabawiający się w zabijanie karpia zabijali osobiście WSZYSTKIE zjadane przez siebie zwierzęta. ale tak nie jest. a więc co - przestają być hipokrytami na 15 min. w roku i należy im dać za to medal???
http://centaurus.org.pl/
-Aglaja- pisze: Nie widzę histerycznych wrzasków
iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
mnie sprawia pewną różnicę, czy umrę w koszmarnych męczarniach, czy zrobią to szybko i bezboleśnie. uznajmy to osobisty kaprys.