To w ogóle nic nie jest. Upierdliwość, z nudów chybaincredible pisze:To nie jest żadna modlitwa.idealna pisze:Przestań pieprzyć, idź się modlić gdzie indziejincredible pisze: Dzieciątka rózeczką Duch Święty bić radzi, rózeczka dzieciątku nigdy nie zawadzi...
bicie dzieci...
Nasze umysły są jak spadochrony - pracują tylko wtedy, kiedy są otwarte
- piesn_smierci
- super forma
- Posty: 4148
- Rejestracja: 11 wrz 2006, o 00:00
- Lokalizacja: poznań
kary byłyby błogosławieństwem, teraz luźne wychowanie u mnie pokutujeporcelain pisze:Nie, nie uważam. Nikt nie zabroni nikomu karać dzieci. Chodziło mi poprostu o to, że jeśli ktoś stosuje tylko kary fizyczne, to już lepiej jeśli mu tego zakazać, a on nie będzie robił nic, jeśli dziecko coś zbroi.
Chociaż w moim przypadku kary były zbędne, zresztą nawet nie pamietam czy były jakiekolwiek. Jak miałam coś zrobić złego to i tak robiłam. Tłumaczenie albo dotarło albo nie. Uczyłam się też na własnych błędach, obserwacjach. Nigdy nie miałam szlabanu, bo i tak bym wyszła. Moja mama uciekała z domu, miała problemy w młodości, więc wiedziała, że jeśli sama czegoś nie zrozumiem, to kara nie pomoże. I jakoś studiuję, mam normalne relacje z ludźmi, szanuję siebie i innych. Miałam różne okresy w życiu i nie ze wszystkiego jestem dumna, ale myślę, że kary, a tym bardziej bicie by nie pomogły, bo jestem przekorna z natury:)
czytając przymruż oko;-)
Duzo zalezy od człowieka. Ja np. lubiłam sie uczyc i ze szkołą nie miałam problemów. Za to nie widziałam niczego złego w piciu, palenia mając 15 lat i szwędaniu sie po nocy, okłamywaniu i wyciąganiu pieniędzy z portfela rodziców, naśmiewaniu się z kogoś. Poszłam do liceum, poznałam ludzi na troche wyższym poziomie niz gimnazjum i zle zachowania minęły(poza paleniem no i może na studiach picie powróciło:P) Poprostu
- incredible
- początkująca foremka
- Posty: 72
- Rejestracja: 15 maja 2008, o 02:00
Czy ktoś już zauważył, że poczucie bezpieczeństwa buduje się stawiając granice, a ich przekraczanie ( co jest zupełnie naturalne u gówniarzy) trzeba odparować, czyli inaczej sprowadzić pisklę w całości na ziemię?
Nie ma kar, nie ma granic, nie ma poczucia bezpieczeństwa
Nie ma kar, nie ma granic, nie ma poczucia bezpieczeństwa
Nasze umysły są jak spadochrony - pracują tylko wtedy, kiedy są otwarte
ja rowniez; dlatego nie mam nic przeciwko NIE-biciu dzieci, co wielu czytajacym jakos umyka...porcelain pisze:Znam ludzi, których rodzice nigdy nie bili i jakoś są normalni
jesli tylko sie udaje - cudownie;
otoz pytanie: czy kazde dziecko i czy zawsze?porcelain pisze: Dzieci mozna wychować bez tego.
nie dowiemy sie co by bylo gdyby; gdyby dzieci, ktore oberwaly pare razy nigdy nie poczuly "ojcowskiej reki", a dzieci wychowane bez klapsow dostaly w tylek;
to rodzic decyduje i rodzic wychowuje; niechaj czyni to z miloscia i rozsadkiem;
ja tylko uznaje, ze czasem pojawiaja sie sytuacje, w ktorych piec na tylek dla urwisa moze pomoc, jesli nic innego nie pomaga;
jak nic nie bedzie robic, to bedzie miec duuuuzo szczescia, jesli dziecko mu sie przypadkiem samo dobrze wychowa;porcelain pisze:A jak ktoś jest za leniwy na szukanie innych metod, to biciem nie wychowa otwartej, szczęśliwej, znającej swoją wartość, szanującej innych osoby. Juz lepiej jak nic nie będzie robić.
bez sensu jest dyskusja, w ktorej przeciwnicy jakiegokolwiek bicia dzieci przeinaczaja slowa adwersarzy rozumiejac je (blednie) jako pean na czasc lania jako zlotego srodka zastepujacego wszelkie inne metody;
moge Ci odpowiedziec co czulam:
tylek mnie bolal;
tyle;
bylam malo wrazliwym dzieckiem i wiele rzeczy po mnie splywalo jak po kaczce; stad ciezko bylo znalezc na mnie metode;
a mame, od ktorej zdarzylo mi sie czasem dostac, kochalam i kocham; mam dla niej ogrom szacunku, a przy tym lacza nas bliskie, przyjacielskie relacje; i nie pamietam zebym jako dziecko miala z mama zly kontakt;
nie podaje tego jako regule i nie twierdze, ze wszystkie dzieci tak maja; ja tak mialam; wiec bywaja dzieci, na ktore klaps jest czasem sposobem, kiedy wszystkie inne pomysly zawodza;
i znowu zaznaczam: to nie jest wniosek o wprowadzenie lania jako najlepszej metody wychowawczej;
http://arsneo.pl
- incredible
- początkująca foremka
- Posty: 72
- Rejestracja: 15 maja 2008, o 02:00
Nie znam tego artykułu, proszę podaj linka. Pochodzenie tego cytatu jest jednak duuuużo starsze od GW.porcelain pisze:z tego samego artykułu z GW, który cytowałam?incredible pisze:Ciekawe kto wie skąd pochodzi ten cytat o rózeczce...idealna pisze: To w ogóle nic nie jest. Upierdliwość, z nudów chyba
jedak sie wtrace bo juz nie zdzierze.porcelain pisze:Nie, nie uważam. Nikt nie zabroni nikomu karać dzieci. Chodziło mi poprostu o to, że jeśli ktoś stosuje tylko kary fizyczne, to już lepiej jeśli mu tego zakazać, a on nie będzie robił nic, jeśli dziecko coś zbroi.
To wlasnie karanie jest objawem przemocy , a nie klaps.
Nigdy nie ukaralam i nie ukarze swego syna bo brzydzę sie juz samym pojęciem kary.
Dzieci nie powinno sie karac, powinno sie im natomiast dac mozliwosc pozania konsekwencji ich czynów.
Przykład:wykonales przepiekne grafitti na swiezopomalowanej scianie
to teraz bierz pedzel i to zamaluj, a nie- za kare zero telewizji.
Uderzyles kolege to go teraz przeproś, a nie ,za kare nie wyjdziesz na dwor.
Oczywiscie to tylko banalne przyklady, uwazam jednak ze karanie jako takie to objaw takiej samej przemocy( a moze nawet wiekszej bo zawoalowanej) jak bicie.
Mi mama pokazywała, tłumaczyła jakie są granice. Kary były zbędne. Poczucie bezpieczeństwa dało mi to, że wiedziałam, że cokolwiek nie zrobie, mama zawsze będzie mnie kochać, przytuli, będzie przy mnie. Co nie znaczy, że będzie akceptować wszystko co robię i bronić mnie przed światem. Na niektórych kary działają, ja musiałam zrozumieć, dlaczego mam czegoś nie robić. Niby kara za złe zachowanie powinna być, ale mi wystarczyły konsekwencje moich uczynków typu: komuś było przykro, mama była smutna, zniszczyłam coś, to tego nie mam. Zresztą jako dziecko (poza płaczami i histeriami o psa oraz tym, że uważałam jako 2- 3 latka, że sama mogę iść na spacer kiedy mama nie patrzy, bo ubiera brata ) byłam grzeczna. Problemy zaczęły sie w gimnazjum. Kwestia środowiska, ojciec alkoholik, mama tez już nie wyrabiała, więc się oddaliłyśmy i przestało mi zależeć co myśli ona...idealna pisze:Czy ktoś już zauważył, że poczucie bezpieczeństwa buduje się stawiając granice, a ich przekraczanie ( co jest zupełnie naturalne u gówniarzy) trzeba odparować, czyli inaczej sprowadzić pisklę w całości na ziemię?
Nie ma kar, nie ma granic, nie ma poczucia bezpieczeństwa
moze twoj nie, ale sa takie dzieci, ktore notorycznie wpadaja na takie genialne pomysly, jak wbieganie na ulice, ewent.zabawy z zapalkami, czy "probowanie" lekow.. pewnie, ze to dorosli musza uwazac, by zapobiegac niz potem leczyc.. jednak bedac matka, sama zapewne wiesz, ze dziecieca pomyslowosc i wyobraznia nie zna granic.. czasem tylko strach przed kara sprawia, ze dwa razy pomysla zanim swoje pomysly zamienia w czyny..
Nie zgadzam się, że to przejaw przemocy takiej samej, a tym bardziej większej niż bicie. Ale cała reszta się zgadza z tym co myślę. Jednak zakaz tv jest chyba ok jeśli dziecko nie wypełnia swoich obowiązków, konsekwencją braku obowiązków-brak przyjemności.lambda pisze: jedak sie wtrace bo juz nie zdzierze.
To wlasnie karanie jest objawem przemocy , a nie klaps.
Nigdy nie ukaralam i nie ukarze swego syna bo brzydzę sie juz samym pojęciem kary.
Dzieci nie powinno sie karac, powinno sie im natomiast dac mozliwosc pozania konsekwencji ich czynów.
Przykład:wykonales przepiekne grafitti na swiezopomalowanej scianie
to teraz bierz pedzel i to zamaluj, a nie- za kare zero telewizji.
Uderzyles kolege to go teraz przeproś, a nie ,za kare nie wyjdziesz na dwor.
Oczywiscie to tylko banalne przyklady, uwazam jednak ze karanie jako takie to objaw takiej samej przemocy( a moze nawet wiekszej bo zawoalowanej) jak bicie.
Tyle juz napisałam w tym temacie, że zamilknę, żeby nie było, że za dużo postów piszę a tak serio to poczytam teraz lepiej co inni myślą, bo chyba już moje przemyślenia zawarłam wszystkie
- r_a_i_n_b_o_w
- foremka dyskutantka
- Posty: 272
- Rejestracja: 29 lip 2007, o 00:00
tylko żeby się bawić zapałkami, "próbować" leków trzeba mieć do nich dostęp. A utrudnienie tego dostępu leży już w rękach rodzica. 6latek nie kupi w aptece leków ani zapałek w kiosku (chyba, że trafi na sprzedawcę bez wyobraźni).bpd71 pisze:moze twoj nie, ale sa takie dzieci, ktore notorycznie wpadaja na takie genialne pomysly, jak wbieganie na ulice, ewent.zabawy z zapalkami, czy "probowanie" lekow.. pewnie, ze to dorosli musza uwazac, by zapobiegac niz potem leczyc.. jednak bedac matka, sama zapewne wiesz, ze dziecieca pomyslowosc i wyobraznia nie zna granic.. czasem tylko strach przed kara sprawia, ze dwa razy pomysla zanim swoje pomysly zamienia w czyny..
W życiu najczęstsze są dwie sytuacje: albo coś spieprzyłeś, albo ktoś kazał ci spieprzać.
- r_a_i_n_b_o_w
- foremka dyskutantka
- Posty: 272
- Rejestracja: 29 lip 2007, o 00:00
jasne, że napisałaś. Ale moim zdaniem strach przed karą nie jest tu rozwiązaniem. Trzeba w TYCH konretnych wypadkach, które obie poruszyłyśmy stawiać na strach przed konsekwencjami, a nie przed karą. Np. dziecko ma ochotę spróbować leków, bo "takie ładne kolorowe jak cukierki...". Lepiej dziecku tłumaczyć czym to grozi (słowa dobierasz odpowiednio do wieku) niż straszyć, że jak "Cię jeszcze raz przyłapię na grzebaniu w lekach to przez miesiąc tv nie obejrzysz, albo na d...pę dostaniesz."
W życiu najczęstsze są dwie sytuacje: albo coś spieprzyłeś, albo ktoś kazał ci spieprzać.
- Malgorzata
- super forma
- Posty: 2849
- Rejestracja: 5 sty 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Wrocław-Baile Atha Cliath
A ja powiem, że to, co do dziecka trafia zależy od charakteru dziecka. Do jednego trafiają tłumaczenia, do innego nie.porcelain pisze: Znam ludzi, których rodzice nigdy nie bili i jakoś są normalni Dzieci mozna wychować bez tego. A jak ktoś jest za leniwy na szukanie innych metod, to biciem nie wychowa otwartej, szczęśliwej, znającej swoją wartość, szanującej innych osoby.
Kiedy byłam mała, jakieś początki szkoły podstawowej, dostałam raz klapsa od cioci, bo obdzierałam tynk z budynku. Robiłam to bezmyślnie, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że to coś złego. Dostałam w tyłek i poczułam lekki szok i uświadomiłam sobie, że robię coś nie tak.
Nie powiem, żebym była szczęśliwa z tego powodu, ale też nie uważam, żeby to było coś strasznego, co mi się przydarzyło. Było, minęło, jest ok.
I tu zajmuję takie samo stanowisko jak Dobranocka. Klaps czasami tak, ALE nie w stosunku do każdego dziecka. Bo na jedno zadziała, na inne wcale.
Co do bicia. To musiało być jeszcze przed szkołą podstawową, dlatego, że ja zapomniałam o tym, dopiero niedawno rozmowa z kimś, przypomniała mi.
Ojciec był i jest prostym człowiekiem i ubzdurało mu się, że biciem wychowa nas (mnie i siostrę) tak, jak chce.
Zrobił taki kijek, do którego poprzybijał gwoździami rzemyki. Było ich może 6 albo 8, nie pamiętam. I jak coś zrobiłyśmy nie tak, to kazał kłaść się na jego kolano i bił nas tym. Mocno. Ale nie pamiętam, co ja mogłam zrobić takiego złego będąc taka mała, żeby tak mocno mnie za to bić ?
I nie pamiętam, czy to bicie coś dawało wtedy, czy nie, bo nie wiem, za co było..
Wiem tylko, że zawsze robiłam to co chcę i nadal tak robię.
Z ojcem kłócimy się przez całe życie, kiedy się tylko widzimy, bo On nadal chciałby mi narzucać swoją wolę, a ja sobie na to nie pozwolę.
Z moją siostrą dogadują się całkiem fajnie.
Czy mam żal o to do Niego ? Nie wiem. Ale sądzę, że gdybym coś na ten temat napomknęła, to nie zrozumiałby, że robił coś źle. I ja rozumiem, że to kwestia świadomości. Jemu wydawało się, że robi dobrze.
Ja tylko do dziś otrząsam się z kompleksów, ale to chyba bardziej z powodu usłyszanych słów niż bicia. Zresztą nie wiem, za mała byłam..
Racjonalne myślenie to iluzja..
Aż strach pomyśleć...FR pisze:Ale nie mow hop... jakby sie Wam jeszcze jakies Dzieci razem z Dobranocka przytrafily... Wystarczy, ze podrzucicie do cioci FR na weekend, wroca okrutnie rozpieszczone i juz klotnia gotowa. Nierealne Niemniej, Bog to wielki zartowniskoukla pisze:Nie uznaje klapsa za środek wychowawczy, a to zawsze inny punkt wyjścia.AssaAbloy pisze: nie mow hop...
kto to wie, jak to bedzie?
FR - może ta wymiana ciosów to ma być taka pokrętna metoda podrywu?
"Na wychowanie dziecka" czy coś?
Wpis pierwotny skonfiskowany.
Niezgodność z ACTA.
Niezgodność z ACTA.
Niektórzy mówią, że przemoc jako taka jest objawem bezzsilności- ktoś nie umie inaczej sobie poradzić, więc komuś przyłoży, kopnie itp. Dla mnie podobnie jest z tymi "klapsami"- nie jestem sobie w stanie wytłumaczyć, że to miłość rodzicielska.... Poza tym jak można odróżnić co jest "uzasadnionym" klapsem a co nie?? Jakieś to bez sensu, nawet nie mam ochoty szukać różnic
Hmm kiepsko sie znam na podrywach , ale to by nawet w takiej typowo lesbijskiej stylistyce bylo: wybieranie koloru scian na 1. randce, metody wychowania dzieci na 2. "Mhhmm Ona chce POWAZNEGO zwiazku!" - i kolana mieknababette pisze: FR - może ta wymiana ciosów to ma być taka pokrętna metoda podrywu?
"Na wychowanie dziecka" czy coś?
"Bog to wielki zartownis."
Oczywiście chodzi o kolor ścian w pokoju dziecięcymFR pisze:Hmm kiepsko sie znam na podrywach , ale to by nawet w takiej typowo lesbijskiej stylistyce bylo: wybieranie koloru scian na 1. randce, metody wychowania dzieci na 2. "Mhhmm Ona chce POWAZNEGO zwiazku!" - i kolana miekna
A jak ciocia FR dzieci rozpuści, to ciocia babette doprowadzi je do porządku...
Wpis pierwotny skonfiskowany.
Niezgodność z ACTA.
Niezgodność z ACTA.
O, dziś Pospieszalski. I pani Najfeld.
Ciekawe, czyje zdanie podzielają...
a tu podsumowanie http://www.youtube.com/watch?v=Am-mq4Cf ... re=related
Ciekawe, czyje zdanie podzielają...
a tu podsumowanie http://www.youtube.com/watch?v=Am-mq4Cf ... re=related
Wpis pierwotny skonfiskowany.
Niezgodność z ACTA.
Niezgodność z ACTA.
zaraz padne ze smiechubabette pisze: a tu podsumowanie http://www.youtube.com/watch?v=Am-mq4Cf ... re=related
Juz Ci nawet wybaczam ten wyjety z kontekstu podpis
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
Jak spam to spam ....
Jak to szło z tą racją? …
Że tak zapytam hipotetycznie, o co bedziecie się kłócić?FR pisze: AWystarczy, ze podrzucicie do cioci FR na weekend, wroca okrutnie rozpieszczone i juz klotnia gotowa.
Kwestionowanie podawania za przykład wyłącznie patologicznych przypadków, choć temat dużo mniejszego kalibru może być odebrane jako cios?...babette pisze:FR - może ta wymiana ciosów ...
Jak to szło z tą racją? …
To jest niemożliwe u Pospieszalskiego, w sensie podsumowanie. U Pospieszalskiego tylko kalendarzyk małżeński.babette pisze:O, dziś Pospieszalski. I pani Najfeld.
Ciekawe, czyje zdanie podzielają...
a tu podsumowanie http://www.youtube.com/watch?v=Am-mq4Cf ... re=related