czy solidarność kobieca to mit?

Wszystko na temat ruchu feministycznego, a więc: fakty, mity, różnorodność opinii i postaw, ważne wydarzenia, a także sylwetki działaczek.
Awatar użytkownika
babette_h
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 1233
Rejestracja: 29 gru 2014, o 17:16

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: babette_h » 26 wrz 2015, o 14:12

Raczej coraz bardziej nie wiem.
Zdaje się, że Sarna nie startuje :(
Kurze wycieram... - zaczął nienaturalnym dyszkantem i nagle poznał przyjaciół. - A, to wy - powiedział - Myślałem, że ludzie...
odbicie
super forma
super forma
Posty: 1364
Rejestracja: 29 cze 2010, o 15:13

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: odbicie » 26 wrz 2015, o 20:43

babette_h pisze: Zdaje się, że Sarna nie startuje :(
Na tyle jestem ostatnio do tyłu, że musiałam posiłkować się internetem w temacie owej "Sarny" 8)
Ale teraz może zyskałam jakieś aktualne informacje, co w trawie piszczy. :wink: Choć nadal pozostaje kwestia czy celuję właściwie odnośnie zwierzaka...
Gaik
super forma
super forma
Posty: 1074
Rejestracja: 21 paź 2008, o 02:00

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Gaik » 27 wrz 2015, o 07:43

kobietatarapaty pisze:
Gaik pisze:Na dziś wole patrzeć na politykę jak na coś co nie ma płci. Jeżeli ktoś powiedziałby mi, że moja perspektywa, mój światopogląd ma związek z moją płcią to czułabym się obrażana. To tak jakby powiedział mi, że nie dokonuje analizy i syntezy, nie udaje mi się wybijać ponad emocje uzależnione od hormonów.
Feministki poszły w tą stronę i dlatego dawno temu przestały być mi bliskie.Moja utopia to równość ludzi ponad płcią a ich utopia( trend ostatnich lat ) to siostrzeństwo. Konsekwencją tego spojrzenia są moim zdaniem negatywne ponieważ można wykazać, że skoro czynnik kobiecy ukształtowany przez biologię i płeć daje inne efekty niż męski, nie musimy niczego zmieniać w wychowywaniu dziewczynek i chłopców. Ponadto dziś coś wzbogaca to jutro może zostać ocenione negatywne i otworzyć furtki do dyskryminacji.
Moim zdaniem mężczyźni w polityce nie nie pokazywali w polityce mężczyzn a po prostu niektórzy nie sprawdzili się jako ludzie tak jak nie sprawdzają się niektóre kobiety. Socjalizacja, czynniki biologiczne odczuwam współpracując z ludźmi różnych płci ale nie widzę ich w efektach ich pracy.
Zapewne jest to niespójne i wynika z moich uwarunkowań psychologicznych.Całkiem fajnie, że zwróciłaś mi na to uwagę. Pójdę jednak w stronę ,,odpłciowienia" współdziałania a nie ,,upłciowienia" owoców działania :wink: Oczywiście w samej sobie.

Zgadzam się z Tobą i też w swoim życiu nie kieruje się wyborami pod względem płci. Zastanawiam się jednak, dlaczego trzeba było wymyślić parytet, aby kobiety dopuścić do wyborów. A poza tym jednak kobiety wciąż postrzegane są, jak "nienadające" się na polityków właśnie ze względu na swoją płeć! Co jest absurdem, ale uwierz mi...tak jest! Także może i Ty się takim wyborem nie kierujesz, ale nawet nie masz pojęcia, że musisz sie kierować- nie do końca mogąc wybrać kobiete w wyborach, bo media jej nie promują, jak tych wiodących mężczyzn, albo nie są nawet na listach jako 1!

Jeżeli chodzi o parytet to zgadzam się, że przez jakiś czas jest potrzebny. Póki co to wygląda tak, że kilku panów ląduje bez numerka na liście a kilka pań zostaje wyszukana i namówiona ( w tych przypadkach, które obserwowałam bezpośrednio i o których słyszałam ). Ale w konsekwencji, jest duża szansa na to, że im się spodoba, nabiorą pewności i już zostaną działając jako osoby o zbliżonych poglądach, ale dotąd w cieniu. Partie głównego nurtu dobierają sobie za to pod już wybudowaną rozpoznawalność, albo pieniądze na jej budowę ( większość oczekuje zapłacenia np. kilkudziesięciu tysięcy za takie 1 ) i dlatego efekt tego werbunku jest pewnie mniejszy za to skuteczność realnego uzyskania mandatów wyższa bo świadomi wyborcy, którzy czytają, szukają informacji i je analizują to jakiś 1 procent. Tylko, że tu już wchodzi patologia systemu.Jest nią dla mnie też zasada promowania 1 bo założenia list były inne. Po co tworzyć fikcyjną konkurencję?
Dopóki jednak, jest jak jest to ja nie głosuję na 1 i ty też nie musisz. Analizując wyniki różnie to bywa i czasami wchodzą dalsze numery nie tylko dlatego, że cała lista dostaje np. 5 mandatów, ale ktoś lokalnie okazuje się być w jakiś sposób wiarygodny.Nie za często, ale jest więc niekoniecznie marnujesz głos o ile w ogóle tak można na to patrzeć biorąc pod uwagę, że ten sposób patrzenia doprowadza dokładnie do tego czemu ma niby zapobiegać.

Pytasz dalej o partię. Na dziś parytet i suwak zastosowała moja partia czyli Razem. Jako, że okręgów jest nieparzyście to kobiece jedynki to 49% i tyle samo miejsc na całej liście. Udało nam się wystartować w całym kraju zatem w Twojej okolicy też mamy kandydatki. Poleciłabym siebie, ale nie startuje z Twojej okolicy :wink:
Jesteśmy za równością małżeństw i rodzin więc pod LGBT będzie ok. Na tle tego co postulują ,,stare partie" w tej kampanii poglądy mocno umiarkowane z kierunkiem w lewo.Możesz doczytać.
Z tego co liczyłam Zjednoczona, czyli też w jakiś sposób związana z LGBT pomimo chyba 44% na całej liście jedynek ma ok 28% ( 11 , ale mogę się mylić o jakąś 1 osobę bo na PKW mi się nie odhaczają sprawdzone okręgi ).
xamen
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 10
Rejestracja: 26 wrz 2015, o 18:55

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: xamen » 28 wrz 2015, o 10:08

Z własnego doświadczenia muszę powiedzieć że to rzeczywiście jest mit. I chyba coś w tym jest.
Elisssa
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 14
Rejestracja: 9 wrz 2015, o 22:41

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Elisssa » 7 paź 2015, o 11:44

Moim zdaniem to nie jest mit, bo nie istnieje żadna solidarność, nie ma co się nad tym rozprawiać. Solidarnym jest się z tym kogo się lubi, szanuje itp. a nie z kimś tylko dlatego, że jest kobietą. Na pewno warto sobie to uświadomić, a nie żyć w przedziale - jestem kobietą i popieram tylko kobiety.
Hometown
Posty: 4
Rejestracja: 10 lis 2015, o 09:52

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Hometown » 10 lis 2015, o 10:01

Kobiety powinny się zawsze trzymać razem. Ale wiadomo, że zawsze znajdą się zawistne babsztyle bez klasy, które będą się nosić jako lepsze, bo... i tu milion bzdurnych powodów.
Wonderka
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 34
Rejestracja: 15 sty 2015, o 13:03

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Wonderka » 4 gru 2015, o 13:36

Istnieje w opozycji do facetów jedynie, tak myślę.
Awatar użytkownika
Wiosennagwiazda
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 3332
Rejestracja: 21 sie 2005, o 00:00
Lokalizacja: LND

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Wiosennagwiazda » 5 gru 2015, o 18:33

Wonderka pisze:Istnieje w opozycji do facetów jedynie, tak myślę.
i właśnie z tym miałam pierwsze skojarzenie.
Nie są solidarne. Biologia zbyt mocno wpisana jest w geny.
Milena80
Posty: 7
Rejestracja: 23 mar 2016, o 13:16

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Milena80 » 11 kwie 2016, o 12:29

No dobra, ale co to właściwie znaczy - że zawsze mam trzymać stronę kobiety? Nawet jeśli się z nią nie zgadzam, irytuje mnie etc. ? Wolę patrzeć na ludzi jako na jednostki a nie na masę i nieważna jest dla mnie płeć, ważny jest człowiek. Wspieram zarówno swoje koleżanki jak i swoich kolegów i takie samo wsparcie dostaję.
Awatar użytkownika
Wiosennagwiazda
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 3332
Rejestracja: 21 sie 2005, o 00:00
Lokalizacja: LND

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Wiosennagwiazda » 17 kwie 2016, o 16:04

Milena80 pisze:No dobra, ale co to właściwie znaczy - że zawsze mam trzymać stronę kobiety? Nawet jeśli się z nią nie zgadzam, irytuje mnie etc. ? Wolę patrzeć na ludzi jako na jednostki a nie na masę i nieważna jest dla mnie płeć, ważny jest człowiek. Wspieram zarówno swoje koleżanki jak i swoich kolegów i takie samo wsparcie dostaję.
Myślę, że tu o szerszy aspekt się rozchodzi a nie jednostkowy. Co nie zmienia faktu, że dobrze robisz wspierając swoich najbliższych, bez podziału na płeć :wink:
Awatar użytkownika
pony_club
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 24
Rejestracja: 18 sty 2014, o 13:53

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: pony_club » 3 mar 2017, o 16:22

Hometown pisze:Kobiety powinny się zawsze trzymać razem. Ale wiadomo, że zawsze znajdą się zawistne babsztyle bez klasy, które będą się nosić jako lepsze, bo... i tu milion bzdurnych powodów.
Mam takie samo zdanie.
Awatar użytkownika
Sonia_Blade
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 58
Rejestracja: 30 sty 2017, o 00:16

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Sonia_Blade » 14 mar 2017, o 00:09

Kobiecie przydatniejszy jest facet, niż nawet najlepsza przyjaciółka, więc tak, nie ma solidarności wśród kobiet. Ale to nie żaden mit, bo nikt nie mówi, że taka solidarność istnieje. :)
watsonkate
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 49
Rejestracja: 11 kwie 2017, o 10:02
Lokalizacja: Warszawa.

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: watsonkate » 11 kwie 2017, o 10:34

To prawda, że nic nie jednoczy dwóch kobiet jak wspólny wróg.
Ale jednak twierdze, że kobiety na krótko są ze sobą solidarne i nie wierzę w to.
Kobiety to istoty które mimo wszystko będą kroczyć własnymi ścieżkami i tak naprawdę facet jest ich podporą w większości przypadków bo by się same zatraciły w tym jaki jest żal do świata/ludzi i w ogóle wszystkiego co je otacza. Myślę, że kobiety wcale nie są jak to się mówi jedynymi istotami które wzajem zawsze będą się wspierać - to jeden wielki stek bzdur. =)
moja_alchemia
super forma
super forma
Posty: 4600
Rejestracja: 27 lis 2007, o 00:00

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: moja_alchemia » 11 kwie 2017, o 11:31

sądzę, że w ujęciu szerszym, społecznym, są solidarne,
przykładem "czarny protest",
watsonkate
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 49
Rejestracja: 11 kwie 2017, o 10:02
Lokalizacja: Warszawa.

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: watsonkate » 19 kwie 2017, o 14:56

moja_alchemia pisze:sądzę, że w ujęciu szerszym, społecznym, są solidarne,
przykładem "czarny protest",
Bo takie akcje jednoczą kobiety i to dobrze. A poza tym kobiety są nastawione częściej na rywalizację a nie na tą pieprzoną solidarność janików :pilka:
Jato40
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 283
Rejestracja: 20 mar 2017, o 13:15

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Jato40 » 19 kwie 2017, o 15:15

watsonkate pisze:
moja_alchemia pisze:sądzę, że w ujęciu szerszym, społecznym, są solidarne,
przykładem "czarny protest",
Bo takie akcje jednoczą kobiety i to dobrze. A poza tym kobiety są nastawione częściej na rywalizację a nie na tą pieprzoną solidarność janików :pilka:
Dokładnie!!Właśnie tak,ciągle ze sobą rywalizujemy.
Awatar użytkownika
Elle969
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 131
Rejestracja: 16 sie 2014, o 17:11

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Elle969 » 19 kwie 2017, o 21:58

Boo, boooo, boooo Kobietyyy to samo Zuooooo :evil: :cool: :D
watsonkate
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 49
Rejestracja: 11 kwie 2017, o 10:02
Lokalizacja: Warszawa.

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: watsonkate » 19 kwie 2017, o 22:23

Elle969 pisze:Boo, boooo, boooo Kobietyyy to samo Zuooooo :evil: :cool: :D
Od razu, że zło? Taka jest nasza natura. "Silniejszy przetrwa" =)
kaplanka1
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 55
Rejestracja: 21 kwie 2017, o 09:05

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: kaplanka1 » 21 kwie 2017, o 11:01

Kobiety najbardziej solidarne są ze sobą w nieszczęściu. Umiemy się pocieszać na wzajem w obliczu jakichś tragedii, niestety rzadko umiemy cieszyć się szczęściem drugiej kobiety. Może to wynika z tego, że jako kobiety zawsze znajdziemy coś we własnym życiu, do czego można się przyczepić, żeby być nieszczęśliwą.

Oczywiście to są takie generalizacje, ale niestety jak się czasem popatrzy co kobiety robią sobie na wzajem, to jest to trochę smutne. Jakieś odbijanie sobie kobiet czy facetów, obgadywanie za plecami, jakieś dziwne wojny emocjonalne itd. Z drugiej strony facetom pewnie jest łatwiej być solidarnymi wobec siebie, ponieważ ani tyle nie myślą co kobiety, ani nie odczuwają wszystkiego tak gwałtownie;) Są po prostu bardziej zadaniowi. A w naszych kobiecych głowach zbyt często rozgrywają się mentalne i emocjonalne wojny światów :roll:
reader
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 313
Rejestracja: 17 maja 2013, o 21:40

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: reader » 21 kwie 2017, o 11:38

Ja mam zupełnie inne doświadczenia i spostrzeżenia. Kobiety potrafią się znacznie bardziej solidaryzować ze sobą i wspierać niż mężczyźni. Na przykład w momencie śmierci bliskiej osoby lub ciężkiej choroby. Mężczyźni w takich momentach znikają lub koncentrują się na sobie. Zresztą ten męski egoizm widać też na przykład w ilości ojców porzucających niepełnosprawne dzieci.
Kobiety potrafią pielęgnować głębokie przyjaźnie, trwające dekady. Mężczyźni najczęściej mają kumpli lub współpracowników, a emocjonalnie wiszą na kobietach.
Oczywiście to nie jest tak, że wszyscy mężczyźni i wszystkie kobiety. Mówię tylko o obserwowanych prze zemnie tendencjach.
Spotkałam się też z kobietami nie lubiącymi innych kobiet, rywalizującymi z kobietami i solidaryzującymi raczej (jeśli już w ogóle z kimś) z mężczyznami przeciw kobietom. Zazwyczaj jest tak, że te solidaryzujące się szukają sobie podobnych, a te nie lubiące innych kobiet obracają się w towarzystwie sobie podobnych.
Allycat
Posty: 8
Rejestracja: 13 lis 2016, o 14:46

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Allycat » 21 kwie 2017, o 22:28

Sama obracam się w towarzystwie, gdzie kobiety są normalne i troszczą się o siebie nawzajem, ale też przez całe życie takie powiedzmy zawodowe (szkoła, studia, praca) jestem w realiach, gdzie jest większość kobiet i to zdecydowanie czuć.
Powiem tak, faceci częściej chyba mają wy...ne na różne rzeczy bardziej niż kobiety i jest jakiś taki większy luz i nie zawracanie sobie głowy pierdołami. Miałam kiedyś takiego szefa, u którego po prostu wszystko musiało być zrobione, a co się działo między pracownikami, to już go nie interesowało. Miało to dobre i złe strony, bo działo się naprawdę sporo. Większość pracowników była kobietami i co druga była najważniejsza. Ale było też kilku facetów, w sumie wcale nie lepszych. Ten szef to starszy mężczyzna był. A znów jeśli chodzi o młodszych właśnie, to wydaje mi się, że jest już gorzej. Plotkują i knują bardziej niż stereotypowe kobiety, a gdy mają jeszcze jakieś kompleksy, to już tragedia. Kwestia jakichś wzorców, wychowania może. Może po prostu już "prawdziwych" facetów nie ma? ;) Cokolwiek to oznacza.
Spotkałam się też z tym, że kobiety hetero źle odbierają ładniejsze od siebie. W sumie ciężko mi powiedzieć jak to jest u nas, bo za wszystkie się nie będę wypowiadać, ale jako, że sama lubię ładne kobiety, to takiego problemu oczywiście nie mam.
Widziałam też na studiach wielkie przyjaźnie kobiece, które kończyły się dziwnymi jazdami, ale akurat tych dziewczyn nigdy nie lubiłam, więc będę twierdzić, że to głupie baby po prostu były, bez obrazy za określenie.
Wśród moich bliskich nigdy takich sytuacji nie było, zawsze można było na siebie liczyć, chociaż wiadomo, że czasem jakieś problemy są, życie.
Awatar użytkownika
Altena_Q
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 2295
Rejestracja: 3 gru 2012, o 17:33

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Altena_Q » 21 kwie 2017, o 22:38

Moje doświadczenie jest takie, że tzw. "przyjaciółki" były jak najbardziej pomocne, współczujące i kochane, kiedy działo się coś złego, natomiast robiły się zawistne i złośliwe, kiedy przychodził jakiś sukces, czy to prywatny, czy zawodowy. Nie wiem, czy to zależy od płci, ale ludzie dosyć często źle znoszą sukcesy swoich znajomych, za to chętnie pocieszają i użalają się, bo sami mogą poczuć się przy tym lepsi.

The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
dobranocka14
super forma
super forma
Posty: 2580
Rejestracja: 22 gru 2013, o 22:15

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: dobranocka14 » 21 kwie 2017, o 23:35

Altena_Q pisze: Nie wiem, czy to zależy od płci, ale ludzie dosyć często źle znoszą sukcesy swoich znajomych, za to chętnie pocieszają i użalają się, bo sami mogą poczuć się przy tym lepsi.
Zaryzykowałabym, że to takie nasze narodowe. W Polsce ludzie chętnie umniejszają swoje sukcesy lub nie mówią o nich wcale. Na pytanie - "co słychać?" z reg. odpowiadają "jakoś leci". Niewiele osób mówi otwarcie, że dobrze im idzie.
Awatar użytkownika
Altena_Q
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 2295
Rejestracja: 3 gru 2012, o 17:33

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Altena_Q » 22 kwie 2017, o 00:00

dobranocka14 pisze:
Altena_Q pisze: Nie wiem, czy to zależy od płci, ale ludzie dosyć często źle znoszą sukcesy swoich znajomych, za to chętnie pocieszają i użalają się, bo sami mogą poczuć się przy tym lepsi.
Zaryzykowałabym, że to takie nasze narodowe. W Polsce ludzie chętnie umniejszają swoje sukcesy lub nie mówią o nich wcale. Na pytanie - "co słychać?" z reg. odpowiadają "jakoś leci". Niewiele osób mówi otwarcie, że dobrze im idzie.
A to prawda. Wprost nie wypada odpowiedzieć, że wszystko dobrze, to zostaje uznane za niegrzeczne (cytat z mojej mamy, całkiem poważnie). Myślałam kiedyś, że to cecha pokolenia moich rodziców, ale kiedyś moja rówieśniczka skomentowała wspólną koleżankę słowami "nie mogę sie z nią przyjaźnić, bo jest nieszczera. Jak się ją pyta co słychać, to opowiada tylko to, co dobre". Ciekawe, czy to przejdzie też na kolejne pokolenie :roll:

The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
reader
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 313
Rejestracja: 17 maja 2013, o 21:40

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: reader » 22 kwie 2017, o 09:50

Altena_Q pisze:Moje doświadczenie jest takie, że tzw. "przyjaciółki" były jak najbardziej pomocne, współczujące i kochane, kiedy działo się coś złego, natomiast robiły się zawistne i złośliwe, kiedy przychodził jakiś sukces, czy to prywatny, czy zawodowy. Nie wiem, czy to zależy od płci, ale ludzie dosyć często źle znoszą sukcesy swoich znajomych, za to chętnie pocieszają i użalają się, bo sami mogą poczuć się przy tym lepsi.
Dobrze, że wzięłaś w cudzysłów, bo opisujemy dwa różne zjawiska.
dobranocka14 pisze:Zaryzykowałabym, że to takie nasze narodowe. W Polsce ludzie chętnie umniejszają swoje sukcesy lub nie mówią o nich wcale. Na pytanie - "co słychać?" z reg. odpowiadają "jakoś leci". Niewiele osób mówi otwarcie, że dobrze im idzie.
Ale jednocześnie niektórzy ludzie dość mocno szpanują otoczeniu na zasadzie zastaw się, ą postaw się. Zapytasz jak leci i usłyszysz: Jakoś wiążę koniec z końcem. Jednocześnie pan, który to mówi dyskretnie poklepuję nowy samochód. Taki wyścig szczurów, tyle, że poza pracą. Z boku wygląda to śmiesznie. Najlepiej nie brać udziału.
jasandra
super forma
super forma
Posty: 1755
Rejestracja: 23 sty 2014, o 18:24

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: jasandra » 25 kwie 2017, o 09:33

Trochę dziwnie mi się o tym czyta, bo dla mnie to czysta abstrakcja. W środowiskach, w których się obracam, jest mnóstwo mieszanych przyjaźni. Mimo że z niewielką liczbą kobiet osobiście się przyjaźnię, to oczywiście czuję solidarność. Kiedyś musiałam bronić mojej byłej już przyjaciółki przed jej zawistnym byłym, choć w głębi ducha zgadzałam się z tym, co mówił. Ale to on ją skrzywdził i czułam potrzebę dać mu to odczuć. Jest mi o tyle łatwiej, że często rozumiem facetów lepiej niż inne kobiety. Także mam takie "dżentelmeńskie" odruchy, typu przepuszczanie w drzwiach czy pomoc z walizką (a silna nie jestem). No i mam tak jak Allycat, oczywiście uwielbiam piękne kobiety :D. Nigdy nie potrafiłam być o to zazdrosna.
Tak że solidarność wynika z prostego faktu, że jesteśmy grupą słabszą (w sensie pozycji społecznej) i to się nazywa feminizm, jakiś rudymentarny odruch - niestety, nazwa się źle kojarzy i wiele osób jej nie używa :(. Co więcej, jest wielu facetów-feministów. Więc solidarność na jeszcze szerzej płaszczyźnie.
truestorytrue
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 195
Rejestracja: 28 maja 2022, o 17:41

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: truestorytrue » 22 cze 2022, o 16:34

Mit.
pilin
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 235
Rejestracja: 28 lut 2022, o 20:55

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: pilin » 23 cze 2022, o 08:29

Elisssa pisze:
7 paź 2015, o 11:44
Moim zdaniem to nie jest mit, bo nie istnieje żadna solidarność, nie ma co się nad tym rozprawiać. Solidarnym jest się z tym kogo się lubi, szanuje itp. a nie z kimś tylko dlatego, że jest kobietą. Na pewno warto sobie to uświadomić, a nie żyć w przedziale - jestem kobietą i popieram tylko kobiety.
Dorzucam do tego jeszcze słowo korzyści.
ODPOWIEDZ