czy solidarność kobieca to mit?

Wszystko na temat ruchu feministycznego, a więc: fakty, mity, różnorodność opinii i postaw, ważne wydarzenia, a także sylwetki działaczek.
Khalan
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 12
Rejestracja: 25 lis 2008, o 01:00

Post autor: Khalan » 28 lip 2009, o 16:57

Ireth pisze:
MJ pisze:W swoim życiu widziałam sytuacje kobiet, które były idealnymi przyjaciółkami, aż do momentu gdy między nimi stanął facet.
No, to sie na szczescie wsrod lesbijek nie zdarza.
A w przypadku osób biseksualnych, może sie zdarzyć jak najbardziej :cool:
Khalan
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 12
Rejestracja: 25 lis 2008, o 01:00

Post autor: Khalan » 28 lip 2009, o 17:03

magdalena24 pisze:Moja przyjaciołka powiada że woli pracowac z samymi facetami a bron Boze z kobietami. Cos w tym jest. Nie jestesmy solidarne. Heteryczki ( pewnie że nie wszystkie - ale sporo ) zaciekle walcza z koleżankami o przywództwo wsrod stada meżczyzn dla samej satysfakcji . No i faceci sie smieja Gdybysmy były solidarne to Partia Kobiet byłaby w Sejmie i miałybysmy szanse na cos przynajmniej .Ale my "solidarnie" olewamy. Wsrod "nas" tez tocza sie walki , nie na noze ale na docinki i przesmiewki . No coz, kobiety i kobietki , jestesmy takie jakie jestesmy.
Myślę, że nie jest to kwestia naszej natury ale stereotypu oraz kultury w jakiej wychowały się kobiety.
Awatar użytkownika
po-prostu-ja
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 910
Rejestracja: 10 gru 2006, o 00:00
Lokalizacja: Zielona Góra <> Londyn

Post autor: po-prostu-ja » 30 lip 2009, o 19:09

"... Jedna baba drugiej babie wsadziła do oczu grabie..."

Ja nadal uważam, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Faceci się trzaskają a baby się walą na słowa. Jak dla mnie bomba, bo za siłaczkę nie uchodzę ... :twisted:
To kwestia matematyki. Zawsze.

Obrazek Piszę poprawnie po polsku.
Awatar użytkownika
Malgorzata
super forma
super forma
Posty: 2849
Rejestracja: 5 sty 2005, o 00:00
Lokalizacja: Wrocław-Baile Atha Cliath

Post autor: Malgorzata » 30 lip 2009, o 23:13

po-prostu-ja pisze:"... Jedna baba drugiej babie wsadziła do oczu grabie..."

Faceci się trzaskają a baby się walą na słowa. Jak dla mnie bomba, bo za siłaczkę nie uchodzę ... :twisted:

"Zbrodnia doskonała - zabić słowami, nie tykając ciała.."
Racjonalne myślenie to iluzja..
Awatar użytkownika
po-prostu-ja
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 910
Rejestracja: 10 gru 2006, o 00:00
Lokalizacja: Zielona Góra <> Londyn

Post autor: po-prostu-ja » 2 sie 2009, o 00:02

Z pozycji widza, dużo bardziej interesująco :twisted: przedstawia się "starcie" kobiet niż mężczyzn wg mnie, to chciałam powiedzieć, Małgorzato ;) .
To kwestia matematyki. Zawsze.

Obrazek Piszę poprawnie po polsku.
Awatar użytkownika
posh
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 202
Rejestracja: 3 wrz 2005, o 00:00

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: posh » 11 lis 2009, o 22:06

MJ pisze:Dlaczego jest tak wiele kobiet nienawidzących inne kobiety? Dlaczego kobiety oceniają tak surowo inne kobiety? Dlaczego jak coś złego dzieje sie z dzieckiem to wszyscy rzucają pytaniami: a gdzie była matka? nigdy nikt nie pyta o ojca. I co ciekawe to kobiety najostrzej oceniają inne kobiety. Jedna drugiej wypomina brud w chałupie chociaż ta pierwsza doskonale wie, że ta druga ma również męża, który też ma dwie ręce.
Teściowe nienawidzą synowych a synowe nieznoszą teściowych.
Dlaczego kobiety tolerują facetów niechlui, grubych, zaniedbanych, przeklinających, pijanych, gruboskurnych, majacych bałagan w chacie, bezczelnych ignorantów, wyrafinowanych kłamców, puszczalskich natrętów, podczas gdy takie same cechy u innych kobiet zajadle ganią. Dlaczego kobiety niszczą inne kobiety? Dlaczego nie potrafimy sie solidaryzowac mimo różnic? Oczywiście są wyjątki, ale to za mało... Czy w jakiś sposób można to zmienić?

niestety, nasz swiat zostal stworzony przez mezczyzn i w wielu domach nadal powtarza sie nieracjonalne przekonania (nie zawsze wprost) o wyzszosci mezczyzn.
gdy dorastamy, chlopcom wiecej sie pozwala, potem trafiamy do skzol, gdzie zaklada sie, ze mezczyzni sa lepsi w przedmiotach scislych.
trafiamy do pracy, nikt nie ujawnia swoich zarobkow. dlaczego? sa zajebiscie nie rowne i swiat mezczyzn zakazal o nich mowic, bo szybko wyszloby, jak wielka roznica jest w placach kobiet w porownaniu do mezczyzn.
idziemy dalej, niemal kazdy "szanowany" zawod ma meski oddzwiek, od lekarza, przez nauczyciela, prawnika czy kolejarza. Kobiety znaja sie na malych rzeczych, moga uslugiwac, jako pileegniarki, wychowywac dzieci jako przedszkolanki i pozyczac nam ksiazki w bibliotece.
z awansami tez jets kiepsko.

nie mowie tego z doswiadczenia li i jedynie w kraju, ale w i Szkocji oraz Anglii. Tutaj nawet lepiej wyglada, gdy dziewczynka chodzi do szkoly dla dziewczat, bo rzekomo szkoly koedukacyjne maja zly wplyw na rozwoj. W szkole dla dziewczat moja kolezanka siedziaca biurko obok uczyla sie m.in. - o zgrozo- chodzic na obcasach. a kazdy wie, ze kobieta na obcasach to wytwor mezczyzn, ona ma sie wsyilac, oni w gajerku. z psychologicznego punktu widzenia -kobieta bedaca na obcasach nie jest soba.

wokol mnie kobiety robia wiele, aby zdobyc komplement, a czasem nawet slub. zwalczaja sie wzajemnie i podkladaja sobie swinie.

niestety. i chociaz feminizm to najlepsze, co moglo nam sie zdarzyc... to zarowno tu jak i w kraju slyszalam: "nie jestem feministka, ale..."

smutne, ale prowadziwe, a na dodatek wraz z wejsciem kapitalizmu do Polski, ogladam zastepy matek wychowujace swoje dzieci w rozowo-niebieskich kanonach, a w gazecie angielskiej czytam, o tym jak bardzo matki obawiaja sie, ze corka moze lubic chlopiece zabawy i wspinac sie po drzewach.

auuu.
yo se que estare bien
los gatos como yo
caen de pie
:
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 377
Rejestracja: 6 kwie 2005, o 00:00

Post autor: : » 11 lis 2009, o 23:06

posh pisze:lepiej wyglada, gdy dziewczynka chodzi do szkoly dla dziewczat, bo rzekomo szkoly koedukacyjne maja zly wplyw na rozwoj.
Chociaż oczywiście, z powodu, o którym piszesz, żeńskie szkoły to pomyłka, same w sobie szkoły TYLKO dla dziwcząt nie są takie złe.

Jeśli dobrze prowadzone (nauczyciele unikający "ugęsiania" dziewcząt itd.), pozwalają dostrzec nieandrocentryczną rzeczywistość, a to na prawdę potrzebne.
Awatar użytkownika
akada
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 261
Rejestracja: 14 cze 2009, o 02:00
Lokalizacja: Osobowość z Pogranicza

Post autor: akada » 19 lis 2009, o 09:46

pierdu pierdu pierdu pierdu...
Henryka Bochniarz. kandydowała na urząd prezydenta RP. w wyborach uzyskała poparcie 188 598 wyborców (1,26 proc.) i to kończy kwestię. 1,26% i podejrzewam, że połowa głosów to głosy mężczyzn. czyli ~1% - tyle być może mamy feministek w kraju.
a solidarność kobieca zawiera się w pozostałych 99%.
Awatar użytkownika
oraya
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 3055
Rejestracja: 16 lis 2008, o 01:00
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: oraya » 19 lis 2009, o 10:00

Tia, bo wszystkie kobiety miały głosować na nią w imię babskiej solidarności tylko dlatego, ze jest kobietą
Awatar użytkownika
akada
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 261
Rejestracja: 14 cze 2009, o 02:00
Lokalizacja: Osobowość z Pogranicza

Post autor: akada » 19 lis 2009, o 10:36

i o to mi się właśnie rozchodzi, że solidarność kobieca (jajników) to fikcja.

niemniej Twoja odpowiedź genialnie porusza inną sprawę. głosowanie w wyborach jest doskonałym obrazem konkurencji. jeśli nie głosowano na Panią Bochniarz tylko dlatego, że jest kobietą to głosowano na jej program - jaki jest wynik dokładnie znamy. więc skoro wybory pokazały jakie jest zapotrzebowanie na kobiety w modelu konkurencyjnym to po co chcecie parytetów skoro jest to nie mniej ni więcej niż głosowanie na kobiety tylko dlatego, że są kobietami. dwa tematy - ten, który pokazuje, że solidarność kobieca to mit a drugi o parytetach, w którym stwierdza się, że należy głosować dla samego "siostrzeństwa jajników" (proszę nawet FireFox jest męską szowinistyczną świnią bo braterstwa nie podkreśla a siostrzeństwo już tak).

słyszałam ostatnio genialną wypowiedź. cytuję z pamięci "feministek jest w Polsce jakiś 1000 i są to kobiety nienawidzące kobiet a feminizm wymyślili mężczyźni aby baby wreszcie zaczęły na nich zapierdalać".
Awatar użytkownika
Ireth
super forma
super forma
Posty: 9197
Rejestracja: 17 cze 2004, o 00:00
Lokalizacja: Ørestad City

Post autor: Ireth » 19 lis 2009, o 11:10

akada pisze:i o to mi się właśnie rozchodzi, że solidarność kobieca (jajników) to fikcja.
I cale szczescie, bo to taka sama glupota jak solidarnosc plemnikow.
Nim nasza kolej zdążymy jeszcze
Wspomnieć proroctwa i przepowiednie
Znaki na niebie myśli piwniczne
Które niejedną zabrały noc
Awatar użytkownika
JennySchecter
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 21
Rejestracja: 28 paź 2009, o 01:00
Lokalizacja: warsaw, PL

Post autor: JennySchecter » 22 lis 2009, o 01:04

Nie bardzo rozumiem czy owa solidarność zmuszać ma nas do głosowania wbrew swoim poglądom? Czy mam głosować na Bochniarz tylko dlatego, że jest kobietą? Czy nie głosując na nią nie jestem feministką?
Jestem przeciw takiemu "tępemu" solidaryzowaniu się z kobietami. Mogę solidaryzować się z mądrymi kobietami.

Chociaż oczywiście sama solidarność wśród kobiet to bardzo potrzebna rzecz, niestety w życiu codziennym widoczne jest, że zamiast się wspierać to tylko wbijamy sobie szpile. Zastanawiając się nad powodem tego stanu rzeczy myślę, że jest ich kilka wśród nich wspomniana wcześniej zazdrość.
Awatar użytkownika
-Aglaja-
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 849
Rejestracja: 6 paź 2006, o 00:00

Post autor: -Aglaja- » 22 lis 2009, o 04:01

JennySchecter pisze: Jestem przeciw takiemu "tępemu" solidaryzowaniu się z kobietami. Mogę solidaryzować się z mądrymi kobietami.
I tak skończyłaś w basenie. Martwa :>
Severa
Posty: 8
Rejestracja: 19 mar 2012, o 15:18

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Severa » 19 mar 2012, o 19:13

Mizoginizm u kobiet to dzieło mężczyzn. Od dziecka dziewczynka słyszy, że kobiety są złe, podstępne, idąc na lekcję religii do szkoły dowiaduje się, ze całe zło na świecie powstało przez kobietę a biedny Jezusek-mężczyzna musiał umrzeć, żeby to zło odkupić. Potem dowiaduje się, że kobiety są ładne i głupie. Szanowalibyście kogoś takiego? Że są urodzone po to, by rywalizować o samca, bo tylko dzięki mężczyźnie moga się urządzić w życiu. Udziela im się to i zaczynają w to wierzyć. A że nie potrafią gardzić sobą i siebie nienawidzieć, a mają zaprogramowaną kobietę jako coś gorszego, złego, głupiego i podstępnego, zaczynają nienawidzieć inne kobiety. Po drugie natura każe trzymać z silniejszymi, zwłaszcza z tymi którzy okazują siłę. Dlatego kobiety trzymają z mężczyznami, by nie być przeciw nim i nie dostać wpierdal.
Severa
Posty: 8
Rejestracja: 19 mar 2012, o 15:18

Re:

Post autor: Severa » 19 mar 2012, o 19:50

słyszałam ostatnio genialną wypowiedź. cytuję z pamięci "feministek jest w Polsce jakiś 1000 i są to kobiety nienawidzące kobiet a feminizm wymyślili mężczyźni aby baby wreszcie zaczęły na nich zapierdalać".
I uważasz, że to jest "genialna wypowiedź"? Feministki nienawidzą kobiet? Te feministki które walcza o prawo do głosu, parytety, miejsca na uczelniach, aborcję, antykoncepcję i zalegalizowanie homoseksualizmu? Feminizmu nie wymyślili mężczyźni. Mężczyźni zwalczają feminizm tak zajadle, że porównać to można tylko z nienawiścią Hitlera do Żydów. A baby "zapierdalały" na facetów jeszcze długo przed pierwszymi sufrażystkami. W międzyczasie rodząc dzieci i masowo umierając przy porodach i wskutek zużycia organizmu od ciężkiej pracy. Do tej pory tak jest w krajach afrykańskich, gdzie facet leży brzuchem do góry a baba zapierdala w kamieniołomach z dzieckiem na plecach. Są tam jakies feministki? Mężczyźni tam mieszkający sa feministami? Ilu znasz facetów którzy nie dostana piany na ryju, gdy użyjesz słowa feministka? Jeżeli feministki nienawidzą kobiet to kto je kocha? Mężczyźni, którzy palili je na stosach uprzednio torturując w imię wymyślonej przez innych mężczyzn bajki, że kobieta jest przyczyną zła na świecie i trzeba ją zabić? Czy "myśliciele" wyszukujący kolejnych dowodów na to, że kobiety sa bezużyteczne i gorsze. A gdy upadały te "dowody" z fanatyczną pasją szukali nowych, równie głupich i naciąganych. Czy może tradycjonaliści widzący w kobiecie tylko wór na kolejne bachory, krzyżówkę taniej kurwy ze sprzątaczka i nie dostrzegający w tym nic złego "bo skoro bóg tak chciał to widac tak jest dobrze". Kto kocha kobiety? Ja kocham kobiety, nawet te głupie i tępe do bólu antyfeministki z krucyfiksem w dupie i fiutem na oczach. :serce: One są po prostu trochę dalej od prawdy czy jest to wynik masochizmu, uszkodzenia mózgu, czy wychowania w patologicznej rodzinie- nie wnikam. Walczyć z nimi trzeba, bo są jak dzieci bawiące się brzytwą, krzywdzą innych i siebie, nie będąc nawet w części tym, czym mogłyby być. Nie przez dyskusję oczywiście, bo przypomina ona mówienie do ściany, lecz przez stworzenie nowego porządku rzeczy i danie im do zrozumienia, że nie muszą już dłużej robić z siebie słodkich idiotek i włazić w dupę mężczyznom (jak Magdalena Żuraw). Że mogą iść do pracy i coś sobie kupić za zarobione pieniądze... np. wolność.
Laga
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 557
Rejestracja: 8 lut 2011, o 07:18

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Laga » 20 mar 2012, o 13:19

to że możemy iść do pracy dało możliwość ściągania z nas podatku dochodowego. właśnie do tego panowie rządzący wykorzystali feministki :|
Severa
Posty: 8
Rejestracja: 19 mar 2012, o 15:18

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Severa » 20 mar 2012, o 19:46

Laga pisze:to że możemy iść do pracy dało możliwość ściągania z nas podatku dochodowego. właśnie do tego panowie rządzący wykorzystali feministki
Wiem o tym, też o tym myślałam, że sytuacja w kraju i na świecie jest taka, że mężczyzna nie jest w stanie utrzymać rodziny dlatego nagle okazało się, że "głupie kobiety" nie są głupie i mogą pracować. Ale z dwojga złego lepiej płacić haracz temu zasranemu państwu i światu w postaci pieniędzy, niż rodząc piętnaste dziecko siedząc zamknięta w domu jak krowa w oborze. Bezczelność rządzących polega na nagonce na kobiety bezdzietne, prawicowe oszołomy pieją nad kobietami które "łączą pracę, dzieci, i nie wiadomo co jeszcze" pompka ssąco-ciupciająca normalnie. Zrobi wszystko. I to nieprawda, że feministki stworzyły kobietę która chodzi do pracy i jeszcze zajmuje się domem a mężczyźni siedzą z boku i się wyśmiewają, że sobie nie daje rady ze wszystkim, że "naturalny podział ról" wracaj do garów itp. Bo feminizm głosi partnerstwo. Skoro kobieta też chodzi do pracy to mężczyzna też ma się zajmować domem. (chyba że nie lubi własnych dzieci). Poza tym jest teraz piękna mozliwość dla kobiet które nigdy nie chciały mieć dzieci, mogą pracować i cieszyć się życiem bez koniecznosci rodzenia i wychowywania niechcianego, niekochanego potomstwa. Nagonka medialna i presja otoczenia powoduje, że kobieta nie lubiąca dzieci jest napiętnowana, bo rząd jak pijawka chce nie dość że naszych podatków, to jeszcze ciał. Ale nawet tak zajadła nagonka i oszczerstwa jak w Polsce nie zniszczą pokolenia "wiecznych singielek". Ja zawsze chciałam być starą panną. Nie wyobrażam sobie nawet jak okropne dla mnie byłoby wyjscie za mąż z przymusu i urodzenie dziecka. Wolałabym umrzeć i jestem bardzo wdzięczna tym wszystkim kobietom, które szły do więzienia, podejmowały głodówki i wydrapały pazurami dla mnie to czym mogę się teraz cieszyć. Zawsze będziemy wykorzystywane, system jest zły, bo żyjemy w świecie stworzonym i rządzonym przez mężczyzn, nie ma w nim godnego miejsca dla kobiet, tylko takie które oni nam wyznaczyli, czyli coś między prostytutką a sprzątaczką. Za równouprawnieniem z kolei stoją "ojcowie" którzy pod tym hasłem próbują odbierac matkom dzieci. Dopóki kobieta rodzi i chodzi w ciąży to ma prawo decydowac o aborcji i mieć prawo do wychowania swojego dziecka. Bałabym się mieć dziecko wiedząc, że po tym całym wysiłku i męce facet oderwie mi je od piersi. To jest okrutne, nawet karmiącej suce nie zabiera się szczeniąt. Skoro mężczyznom tak zależy i za takich mądrych się uważają to niech wymyślą sztuczna macicę i będzie po problemie. Na razie Matka to nie to samo co ojciec. A słowo "równouprawnienie" w tej kwestii brzmi komicznie. Jest różnica między chodzeniem w ciąży i rzyganiem 9 miesiecy, wrzeszczeniem z bólu przez trzy dni (w polskich szpitalach powszechna praktyka) i zmianami poporodowymi, chorobami a wkładem mężczyzny, który polega na tym, że zrobił sobie dobrze 3 minuty. Alimenty to też wymysł patriarchatu, bo mężczyźni czuli się odpowiedzialni za utrzymanie kobiet i narzucili to innym facetom. Miało to tez zamaskowac fakt, że sytuacja kobiet na rynku pracy była ( i jest) tragiczna. Jest to upokarzające, bo kobieta powinna tyle zarabiać, żeby utrzymać dziecko za własne pieniądze nie prosząc się nikogo o nic. A największa hipokryzja to domy samotnych matek zakładane przez kościól który przeciez jak nikt przyczynił się do dyskryminacji kobiet.
Laga
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 557
Rejestracja: 8 lut 2011, o 07:18

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Laga » 21 mar 2012, o 14:27

ciekawie piszesz, ale to trochę offtop
Severa pisze:Dopóki kobieta rodzi i chodzi w ciąży to ma prawo decydowac o aborcji
zależy z jakiej perspektywy na to spojrzymy. ta sama kobieta, o którą teraz się dba i mówi, że ma prawo rządzić swoim ciałem czyli zdecydować o aborcji, jakby dopiero teraz przyszła na świat to mogłaby zostać wyskrobana przez swoją matkę. legalność aborcji to taka wybiórcza ochrona kobiet
Severa pisze:Zawsze będziemy wykorzystywane, system jest zły, bo żyjemy w świecie stworzonym i rządzonym przez mężczyzn
a kto rządzi ZSRE (Europą), kto stolicą Polski, kto zajmował i zajmuje stanowiska ministrów w rządzie? Kopacz, Hall, Mucha, Kudrycka, Bieńkowska. już od 100 lat kobiety zajmują najwyższe stanowiska w rządach w różnych krajach

http://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_kobi ... 85d%C3%B3w
jakakolwiek
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 525
Rejestracja: 14 paź 2005, o 00:00

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: jakakolwiek » 22 mar 2012, o 22:24

'' Zawsze będziemy wykorzystywane, system jest zły, bo żyjemy w świecie stworzonym i rządzonym przez mężczyzn, nie ma w nim godnego miejsca dla kobiet, tylko takie które oni nam wyznaczyli, czyli coś między prostytutką a sprzątaczką."
to jest tekst ciągle powtarzany przez feministki ...i to nie jest prawda...czy system jest zły czy dobry trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, bo można go w nieskończoność analizować...czy świat został stworzony i rządzony przez mężczyzn? Bóg jest ponadpłciowy, big-bang bezpłciowy..chodzi Ci zapewne o cywilizacje i kulturę...jest złożona..rzeczywiście przez wiele lat wkład kobiet w ich budowę i działanie był niedoceniany..nawet nieznany w wielu obszarach..ale to było dawno temu..współczesna historia i kulturoznawstwo eksploatują te obszary do granic wytrzymałości szukając czegoś nowego , znajdują i podają do publicznej wiadomości wręcz wciskają swoje "odkrycia"( no .."Pierwsza kobieta faraon" :)."Tajemnice alkowy noblistek" :) itp) żeby zarobić.. jak ktoś mówi że świat został stworzony tylko przez mężczyzn to jest idiotą, ignorantem lub ideologiem...czy zatem świat jest rządzony przez mężczyzn...nie...przez pieniądz... którego kumulację zapewniała polityka więc tak czy inaczej wojna,która była domeną mężczyzn kiedy do walki niezbędna była siła fizyczna.. dziś już nie...mężczyznom w wyniku tysiącleci prowadzenia wojen skumulowała się forsa w większym stopniu niż kobietom więc mają większą władzę ale jeśli kobieta ma forsę to ma i władzę, a jak ma władzę to i forsy będzie więcej, a więc i władzy przybędzie...to mechanizm w którym płeć nie odgrywa żadnej roli .. chcąc więcej pieniędzy trzeba mieć większą władzę ..w warunkach tzw demokracji(to pojęcie też się zdewaluowało - media za pieniądze wpływają na wybory ) przydaje się elektorat
a pozyskuje się go obiecując masie, której brakuje forsy, że będzie jej miała więcej np dlatego, że jest tej samej płci co kandydat do większej władzy i forsy:) albo dlatego, że ma ulubioną orientację seksualną kandydata :) to jest ta "marchewka":) "kijem "jest przypięcie niedowiarkowi łatki mohera albo postraszenia dozgonną rolą czegoś pośredniego między sprzątaczką a prostytutką.. TO SĄ PRYMITYWNE IDEOLOGICZNE SZTUCZKI W POZYSKIWANIU WŁADZI I FORSY
głosowanie po argumencie solidarności płci to zupełny absurd...GŁOSUJE SIĘ NA PROGRAM WEDŁUG WŁASNEGO INTERESU..i tu się trzeba dobrze zastanowić nad tym co jest dla kogo lepsze...
PRZEPRASZAM za ten długi wykład ...ALE NIE MOGŁAM INACZEJ:) no i oczywiście Baudrillard:) on i Bauman ewentualnie:) i tylko ONI :)
aha sufrażystki i emancypantki...kocham je wszystkie ..ale nie mogę nie widzieć że uaktywniały się i wygrywały po wielkich wojnach ..jak się faceci wtłukli i nie miał kto głosować i pracować:)
ale bez kitu że to wszystko tylko dzięki nim...niczego nie ujmując :)
jakakolwiek
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 525
Rejestracja: 14 paź 2005, o 00:00

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: jakakolwiek » 22 mar 2012, o 22:58

oczywiście również po przewrotach i rewolucjach politycznych..żeby wzmocnić władzę tych co wygrali i ograniczyć kontrrewolucje:) tak myślę.. niewesoło i paradoksalnie, że moje prawo wyborcze zostało mi rzucone jak ochłap, przez tych których władza była już tak wielka, że użytek jaki z tego prawa zrobię był bez znaczenia....:)
OCZYWIŚCIE SOLIDARNOŚĆ KOBIECA TO BZDURA co nie znaczy że kobiety nie mogą pomagać sobie,lubić, kochać ..
popierać się w pracy ,polityce ..ale nie tylko po linii tej samej płci
sorry mówię do lesbijek podobno...lecisz na każdą ..?:)
Severa
Posty: 8
Rejestracja: 19 mar 2012, o 15:18

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Severa » 25 mar 2012, o 15:31

Jestem aseksualna. Moja miłość do kobiet jest mistyczna i ogólnoświatowa. Na nikogo "nie lecę". To jest miłość duchowa a nie pociąg fizyczny. I nie nazywaj mnie idiotką (tak wynika z treści twojego wpisu) ja ciebie nie obrażałam. Nie znajdziesz wielu kobiet, które dostały Nobla, ani generałów, naukowców, czy królowych, bo mążczyźni trzymali je mocno za ryj i nie pozwalali na nic. Przypomnij sobie Hypatię i to co jej uczyniono za to, że ośmieliła się być mądra bedąc kobietą. Pieniądz to to samo co majątek a majątki do niedawna dziedziczyło się w linii męskiej podobnie jak sukcesję władzy. Mężczyźni zadbali o to, żeby kobiety były nieszczęśliwe i ubogie. Sprzedawane jak bydło innym mężczyznom (dziedziczenie nazwiska po ojcu i przybuieranie nazwiska męża). Myślę, że problemem wszystkich kobiet jest to, że są zbyt miłe. Nie dostrzegacie tego co wam uczyniono, i myślicie w swojej naiwnosci, że mężczyźni będa tak samo mili dla was. Nie dostrzegacie ich zamordyzmu i nienawiści wobec was. Czasem zastanawiam się, co oni jeszcze mają wam zrobić żebyście w końcu przejrzały na oczy. Czy ty nie wiesz, że jeszcze sto lat temu żona która uciekła od męża sadysty była łapana i skazywana za to jak za przestępstwo, że w pewnym stanie w USA do tej pory prawo stanowi, że mąż ma prawo bić swoją żonę, że w Kalevali sa rady dla męża by bił żonę gdy ona nie robi wszystkiego co on jej każe, nigdy nie zastanawiałas się dlaczego w Biblii wymyślonej i napisanej przez mężczyzn jest historyjka o kobiecie będącej przyczyną zła, nie obchodzi cię, że 13 letnim dziewczynkom wyrywano paznokcie i ścinano włosy ze skórą by na koniec spalić żywcem. Mężczyźni od 2000 lat robią kobietom to samo co biali czrnym a Hitler Żydom. Czym się różni stos od krematorium w Auschwitz? myslisz, że tym wszystkim przeciwnikom aborcji (80 % to mężczyźni) chodzi o biedne, nienarodzone dzieciątka? W dupie. Chodzi o władzę i szatańską złość, że kobiety wymykają się cierpieniu i nie chcą im ICH dzieci rodzić. Większość mężczyzn uważa się za coś lepszego właśnie dlatego że wg nich kobieta jest żałosna bo cierpi w czasie porodu. Poczytaj "Młot na czarownice". Tam jest wyraźnie o "żałosnych naczyniach naszej woli". Bo to facet robi kobiecie dziecko a ona przez niego cierpi a czasem (kiedyś często) umiera. Ale te wszystkie uczucia ukrywają pod paszczem "szacunku". A w środku ich jest pogarda. Facet w rozmowie mówił: "Dla mnie kobieta to taka która rodzi" A w chwile potem :"Wypierdalaj szmato do kuchni gary myć i dzieci rodzić." czyli co? Rodzenie dzieci to to samo co mycie garów jednak. Upokarzające podłe zajęcie którym może się zajmować tylko taka kreatura jak kobieta. Mężczyźni co innego mówią co innego myślą a jeszcze co innego robią bo są zakłamani. Prawo szariatu to ich pomysł, to oni zastanawiali się czy kobieta to na pewno człowiek, to oni wywołują wojny na których wszyscy cierpią. Zniszczyli środowisko, stworzyli chorą gospodarkę która wyzyskuje ludzi i potworne totalitaryzmy. Wg ciebie ojciec sprzedający córkę komuś w małżeństwo nie robił z niej dziwki? Nie znasz przykładu z siostrą Szekspira? To prawda, mężczyźni stworzyli ten świat i bardzo się starali, żeby kobiety nie mogły go z nimi współtworzyć. Nie zajmuje się polityką, bo polityka to też wymysł mężczyzn. Tego świata nie da się naprawić, jego można tylko zniszczyć albo z niego uciec. Kobiety mogłyby być inne. Mizoginizm u kobiet wynika z propagandy tworzonej przez mężczyzn. Tak nam zohydzili nasz własny wizerunek, że nienawidzimy siebie nawzajem. Pokochałabyć Ewę, przyczynę zła i sojuszniczkę Szatana? Poczytaj komentarze w Internecie na temat kobiet. To są takie rzeczy, że można w głowę dostać od samego czytania, taki nawał chorej nienawiści. Kobiety piszą tak zazwyczaj po zawodzie miłosnym i są to pojedyncze przypadki. Mężczyźni okazuja nam pogardę i złość notorycznie i bez powodu. Nie cieszy mnie to. Wolałabym, żeby byli mili, ale nie są. I robią realnie złe rzeczy a gdy nienawidzą kobiet to nie mają żadnych argumentów poza obelgami, gdy ich czyny świadczą za nich. Boleję nad tym ile rzeczy zostało zaprzepaszczonych z powodu ich zarozumiałości. Ludzkość mogłaby być o wiele dalej, gdyby kobietom pozwolono uczyć się, poznawać świat i być sobą. Poza tym te kilka kobiet który się udało zawsze będzie określane jako "wyjątek od reguły" a kilka esesmanek czy morderczyń będzie "dowodem' na to że kobiety też są złe. Czy to wynik testosteronu, hormonu agresji i zaciekości? nie wiem, czy samce są "złe z natury". czy to wina religii i chorej kultury. Chłopcy nie chcieli się z nami bawić. Chcieli mieć wszystko dla siebie, a winę za swoje zło zwalić na kobiety. Do tej pory nie rozumiem jak można sprowokować do gwałtu? Co to za okliczność łagodząca. Stara zasada: Zrobiłem ci krzywdę i to jest twoja wina. Myslisz, że teraz już wszystko będzie dobrze, że bedzie inaczej? Feminizm niczego nie zmieni, nie naprawi. Poza tym wystarczy jeden oszołom który wywoła wojnę i będzie po demokracji. Te kobiety, które są w rządzie mają wypaczone myślenie, bo naśladują mężczyzn zamiast być sobą, zresztą nie ma co się dziwić, skoro weszły w ich swiat. Wyjątkiem była Jaruga -Nowacka, ale ona nie żyje. Kobiety mają większą siłę ducha i wewnętrzną moc. Technika wobec tego nic nie znaczy. Mężczyźni tłamszą tę siłę jak trujący bluszcz, bo się nas boją. Anarchii która jest w nas i rozbija ich uporządkowany, żałosnie logiczny światek. Logika to iluzja, prowadzi do kłamstwa a nie do prawdy. Ja szukam kobiet nieskażonych, pegazów którym jeszcze nie połamano skrzydeł zamieniając w konie pociągowe. A jeżeli nie znajde nikogo ze swojego "gatunku" to pójdę sama na poszukiwanie innych rzeczy i wartosci niż gotowy świat w którym mnie umieszczono. Bo świat jest o wiele ciekawszy niż się wydaje na pierwszy rzut oka... wogóle ciekawe jest akurat to, czego nie widać. ;)

PS. Najwięcej aborcji dokonuje się na płodach żeńskich które są zabijane zgodnie z patriarchalnym modelem w którym dziewczynka to gorsze dziecko. To jest mój ostatni wpis, zamykam konto, dochodząc do wniosku, że nie znajdę tu zrozumienia. Wszystkiego najlepszego z okazji wiosny, która panoszy się za oknem. :sing:
jakakolwiek
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 525
Rejestracja: 14 paź 2005, o 00:00

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: jakakolwiek » 25 mar 2012, o 20:48

jakie to kobiece:) wygłosić płomienny manifest pt "Mistycznie i aseksualnie kocham kobiety i nade wszystko nienawidzę patriarchatu " ..i oddalić się tajemniczo w wiosenną dal....:)ach nie zrażaj się i zostań..:)..albo nie -to ja podążę za Tobą....:)
a poważnie..znam temat... ze szczególnym uwzględnieniem Młota na czarownice:)i tak personalnie to kocham mężczyzn jak mawiał Villon.."wedle czci i stanu..jako psi dziada w wąskiej dróżce..:)ale postuluję powściągliwość emocjonalną dla uniknięcia bezsensownej utraty energii i zbędnych kłopotów i skupienie się na sednie czyli zarabianiu pieniędzy, bo one dają wolność i władzę..zarobisz..otworzysz interes..zatrudnisz samych facetów..i wtedy konstruktywnie pogonisz im kota za wszystkie grzechy patriarchatu:)
Bo stary sposób feministek na zarabianie forsy sprzedawaniem manifestów feministycznych już nie działa:)

Kurcze..heteroseksualne dziewczyny dają kupę kasy za wciskanie sobie rakotwórczych worków z podejrzaną cieczą w cycki żeby przypodobać się jakiemuś fagasowi i pociągnąć go z kasy chociaż jakiś czas a feministki by chciały za samo gadanie....:)
sonkola
Posty: 1
Rejestracja: 10 maja 2012, o 13:25

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: sonkola » 10 maja 2012, o 13:31

Uważam ,że nie ma czegoś takiego jak kobieca solidarność! Nie zdażyło mi się jeszcze otrzymać pomocy od kobiety a w pracy moje współpracowniczki zachowują się tak ,że jak by mogły to by sobie nogi podstawiały. Dlatego twierdze ,że to mit.
Awatar użytkownika
zosia24
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 10527
Rejestracja: 10 lut 2010, o 20:20

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: zosia24 » 10 maja 2012, o 22:41

uważam, że w wśród heteryczek nie ma kobiecej solidarności. Jedna drugiej oko wykole aby się tylko dobrać do faceta, ale wśród lesbijeczek już jest 8)
żyj na swój sposób, a nie według instrukcji innych...
Awatar użytkownika
drsiwek
super forma
super forma
Posty: 6082
Rejestracja: 5 lut 2012, o 20:13
Lokalizacja: punkt W

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: drsiwek » 11 maja 2012, o 11:33

zosia24 pisze:uważam, że w wśród heteryczek nie ma kobiecej solidarności. Jedna drugiej oko wykole aby się tylko dobrać do faceta, ale wśród lesbijeczek już jest 8)
Ale Zośka pierniczysz głupoty :shock: A wśród lesbijek to nie ma tak, że jedna drugiej próbuje podebrać dziewczynę?
A poza tym to jest solidarność jajników, a te nie dzielą się na lesbijskie czy hetero :mrgreen:
:piwo:
Awatar użytkownika
zosia24
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 10527
Rejestracja: 10 lut 2010, o 20:20

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: zosia24 » 11 maja 2012, o 22:23

drsiwek pisze:
zosia24 pisze:uważam, że w wśród heteryczek nie ma kobiecej solidarności. Jedna drugiej oko wykole aby się tylko dobrać do faceta, ale wśród lesbijeczek już jest 8)
Ale Zośka pierniczysz głupoty :shock: A wśród lesbijek to nie ma tak, że jedna drugiej próbuje podebrać dziewczynę?
A poza tym to jest solidarność jajników, a te nie dzielą się na lesbijskie czy hetero :mrgreen:
podbierają, ale później oddają :lol: ... jakoś muszą się dzielić, bo mało lesbijek jest. Czyż to nie cudowna solidarność?
żyj na swój sposób, a nie według instrukcji innych...
Awatar użytkownika
drsiwek
super forma
super forma
Posty: 6082
Rejestracja: 5 lut 2012, o 20:13
Lokalizacja: punkt W

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: drsiwek » 11 maja 2012, o 22:28

zosia24 pisze:podbierają, ale później oddają :lol: ... jakoś muszą się dzielić, bo mało lesbijek jest. Czyż to nie cudowna solidarność?
Wręcz cudowna :wink: Tylko trzeba mieć sie czym dzielić :P
:piwo:
jakakolwiek
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 525
Rejestracja: 14 paź 2005, o 00:00

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: jakakolwiek » 18 maja 2012, o 20:10

"Czyż to nie cudowna solidarność?"
To więcej niż solidarność..to forma najgłębiej rozumianego chrześcijańskiego dzielenia się... "Chlebem życia" :slonko:
I skoro tak jest, to proponuję, żeby każda szczęśliwa posiadaczka :) no.. tego czegoś do dzielenia się :) zadeklarowała , w formie dobrowolnego datku ( no bo może nie zaraz jałmużny) tym mniej zasobnym i szczęśliwym . ..w jakiejś formie...:) np w określony dzień tygodnia ..no środę np ..użyczenie ..tego ..nadmiaru swego szczęścia :oops:
w ramach wzmacniania solidarności kobiecej...oczywiście :slonko:
no, jak taka solidarność ,to ja rozumiem...i zgadzam się całkowicie
Awatar użytkownika
Martla
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 10
Rejestracja: 9 sty 2012, o 11:36

Re: czy solidarność kobieca to mit?

Post autor: Martla » 6 cze 2012, o 12:04

zosia24 pisze:uważam, że w wśród heteryczek nie ma kobiecej solidarności. Jedna drugiej oko wykole aby się tylko dobrać do faceta, ale wśród lesbijeczek już jest 8)
Ależ bzdureczka ;). Kobieta to kobieta - nieważne, cyz les, czy hetero - cechy nie przynależą do danej osoby ze względy na orientację seksualną, więc to nie ma aż tak dużego znaczenia. Ja raczej spotykam się z solidarnością wśród kobiet, mam przyjaciółki, i les i hetero, które sobie nawzajem pomagają, wspierają, rozweselają, są blisko, pocieszają, i głęboko, głęboko solidaryzują się ze sobą nawzajem. To chyba zalezy, jakie kto ma towarzystwo...
ODPOWIEDZ