czy solidarność kobieca to mit?
-
- początkująca foremka
- Posty: 43
- Rejestracja: 1 paź 2008, o 02:00
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
- pure_morning
- super forma
- Posty: 4885
- Rejestracja: 15 paź 2006, o 00:00
no dobrze, nie dam sie długo prosic
musze się jak zwykle odwołac do wychowania, chłopcy są zapewne inaczej wychowywani niż dziewczynki, dziewczynki być może bardziej surowo.
jesli dołozy sie do tego np. większą emocjonalnosc kobiet niż mężczyzn i narzucane role społeczne, to pytanie o to co naprawde lubimy jak chciałybyśmy pokierować swoim życiem zamienia się w pytanie: czego oczekuja ode mnie inni, jak powinna zachowywać się kobieta, do czego dążyc?
nie wiem, może z tego bierze sie jakas wyuczona bezradnosc, potrzeba czyjejś adoracji, a pokazanie innym, że sie udało wkupic w łaski jakiegoś faceta jest formą dowartościowania się. przyczyn zapewne może być wiele.
ale to są tylko pseudopsychologiczne gdybania, których zbyt serio nie nalezy traktowac.
bardziej pewne jest to, że wszyscy ludzie myślą stereotypowo a wyzwolenie sie z takiego sposobu myślenia przynajmniej w pewnych kwestiach jest bardzo trudne. wydaje mi się, ze najważniejsze to dostrzec co jest prawdziwą przyczyną naszych działań, czy rzeczywiście potrzeba zdobycia przychylnosci jakiegoś kolesia (np. w pracy)? czy też może kieruje nami zupełnie coś innego.
musze się jak zwykle odwołac do wychowania, chłopcy są zapewne inaczej wychowywani niż dziewczynki, dziewczynki być może bardziej surowo.
jesli dołozy sie do tego np. większą emocjonalnosc kobiet niż mężczyzn i narzucane role społeczne, to pytanie o to co naprawde lubimy jak chciałybyśmy pokierować swoim życiem zamienia się w pytanie: czego oczekuja ode mnie inni, jak powinna zachowywać się kobieta, do czego dążyc?
nie wiem, może z tego bierze sie jakas wyuczona bezradnosc, potrzeba czyjejś adoracji, a pokazanie innym, że sie udało wkupic w łaski jakiegoś faceta jest formą dowartościowania się. przyczyn zapewne może być wiele.
ale to są tylko pseudopsychologiczne gdybania, których zbyt serio nie nalezy traktowac.
bardziej pewne jest to, że wszyscy ludzie myślą stereotypowo a wyzwolenie sie z takiego sposobu myślenia przynajmniej w pewnych kwestiach jest bardzo trudne. wydaje mi się, ze najważniejsze to dostrzec co jest prawdziwą przyczyną naszych działań, czy rzeczywiście potrzeba zdobycia przychylnosci jakiegoś kolesia (np. w pracy)? czy też może kieruje nami zupełnie coś innego.
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
- pure_morning
- super forma
- Posty: 4885
- Rejestracja: 15 paź 2006, o 00:00
alez oczywiście, że nie.dobranocka13 pisze: To chyba nie jest odpowiedź na moje pytanie?
co do solidarnosci kobiet, nie chodzi mi o to, żebyśmy zaczeły tworzyć jakieś kliki i promowały się wzajemnie z racji tego, że ktoś jest kobietą (hm..chociaz moze to wcale nie jest taki zły pomysl ),
raczej jestem ze bardziej trzeźwa oceną sytuacji, i poczuciem godnosci. umiejętnością właściwej oceny zdolnosci (zasług) kobiet i mężczyzn, czasem jest tak, ze kobiety muszą wyrobić 200% normy, żeby zdobyć takie same poważanie jak facet, który w rzeczywistości wyrabia 90%. i jakoś nikt tego nie zauważa, i kobiety też potrafią przyznac ze facet jest lepszy.
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
Ja tez jestem za tym o czym piszesz niemniej z solidarnością lub jej brakiem nie ma to wiele wspólnego.pure_morning pisze:raczej jestem ze bardziej trzeźwa oceną sytuacji, i poczuciem godnosci. umiejętnością właściwej oceny zdolnosci (zasług) kobiet i mężczyzn.
To juz zależy od oceniającego pracę i ... jej efekty.czasem jest tak, ze kobiety muszą wyrobić 200% normy, żeby zdobyć takie same poważanie jak facet, który w rzeczywistości wyrabia 90%. i jakoś nikt tego nie zauważai kobiety też potrafią przyznac ze facet jest lepszy
Fory dostają także kobiety atrakcyjne a profesjonalizmem nie grzeszące.
- bialo_czarna
- natchniona foremka
- Posty: 416
- Rejestracja: 21 maja 2007, o 00:00
Re: czy solidarność kobieca to mit?
Moim zdaniem powodem jest zazdrość.MJ pisze:Dlaczego jest tak wiele kobiet nienawidzących inne kobiety? Dlaczego kobiety oceniają tak surowo inne kobiety?
ja nie mogę
człowiek chudy jak ta żerdź
a tu jeszcze trzeba karmić ścierwojady
człowiek chudy jak ta żerdź
a tu jeszcze trzeba karmić ścierwojady
- pure_morning
- super forma
- Posty: 4885
- Rejestracja: 15 paź 2006, o 00:00
- babette
- super forma
- Posty: 7356
- Rejestracja: 25 paź 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Spod Grunwaldu
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
- babette
- super forma
- Posty: 7356
- Rejestracja: 25 paź 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Spod Grunwaldu
- pure_morning
- super forma
- Posty: 4885
- Rejestracja: 15 paź 2006, o 00:00
- koukla
- super forma
- Posty: 1199
- Rejestracja: 15 cze 2005, o 00:00
- babette
- super forma
- Posty: 7356
- Rejestracja: 25 paź 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Spod Grunwaldu
pure_morning pisze:oj babette, ja tu chciałam poruszyć głęboką dyskusje, a Ty tak to spłyciłaś.babette pisze:Zwykle facet.
No strasznie mi przykro, ale mam tendencję do spłycania i upraszczania, bo w głębinach się gubię.
Pracuję w żeńskim gronie, ale wystarczy że pojawia się facet i coś się dziwnego z zespołem zaczyna dziać.
Druga rzecz, której można zazdrościć to pieniądze czy prestiż w firmie - jeśli ( a częściej tak właśnie jest) szefem jest mężczyzna i od niego zależy kogo nagrodzić/ukarać, to też w gruncie rzeczy solidarność pada przez faceta.
Wpis pierwotny skonfiskowany.
Niezgodność z ACTA.
Niezgodność z ACTA.
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
Jak czytam o nienawiści i podaniu faceta jako powodu to myślę raczej o związkach niż zawodowej solidraności.babette pisze:Hm, a to jest temat o solidarności kobiet, czy o związkach?
A w czym solidarność kobiet w takiej sytuacji powinna się przejawiać? W odmowie przyjęcia nagrody?Druga rzecz, której można zazdrościć to pieniądze czy prestiż w firmie - jeśli ( a częściej tak właśnie jest) szefem jest mężczyzna i od niego zależy kogo nagrodzić/ukarać, to też w gruncie rzeczy solidarność pada przez faceta.
Jesli szefem będzie kobieta, to w takiej samej sytuacji będziemy mówić o aspiracjach zawodowych?
I co to jest owa zawodowa solidarność kobiet??
- pure_morning
- super forma
- Posty: 4885
- Rejestracja: 15 paź 2006, o 00:00
aha rozumiem, nie wziełam pod uwaga takiego punktu widzenia, tylko tak sie zastanawiam czy prawdziwym powodem zazdrosci jest chęć posiadania dóbr materialnych i zdobycie przychylnosci szefa?babette pisze:pure_morning pisze:oj babette, ja tu chciałam poruszyć głęboką dyskusje, a Ty tak to spłyciłaś.babette pisze:Zwykle facet.
No strasznie mi przykro, ale mam tendencję do spłycania i upraszczania, bo w głębinach się gubię.
Pracuję w żeńskim gronie, ale wystarczy że pojawia się facet i coś się dziwnego z zespołem zaczyna dziać.
Druga rzecz, której można zazdrościć to pieniądze czy prestiż w firmie - jeśli ( a częściej tak właśnie jest) szefem jest mężczyzna i od niego zależy kogo nagrodzić/ukarać, to też w gruncie rzeczy solidarność pada przez faceta.
- babette
- super forma
- Posty: 7356
- Rejestracja: 25 paź 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Spod Grunwaldu
Możliwe zatem, że pomyliłam i dział, i temat.dobranocka13 pisze:Jak czytam o nienawiści i podaniu faceta jako powodu to myślę raczej o związkach niż zawodowej solidraności.babette pisze:Hm, a to jest temat o solidarności kobiet, czy o związkach?
Ależ skąd, jeśli jest zasłużona, to niby dlaczego odmawiać?A w czym solidarność kobiet w takiej sytuacji powinna się przejawiać? W odmowie przyjęcia nagrody?Druga rzecz, której można zazdrościć to pieniądze czy prestiż w firmie - jeśli ( a częściej tak właśnie jest) szefem jest mężczyzna i od niego zależy kogo nagrodzić/ukarać, to też w gruncie rzeczy solidarność pada przez faceta.
Moim zdaniem solidarność będzie się przejawiała w cieszeniu się z sukcesu zdolnej koleżanki. Czyli trochę od innej strony niż Ty sobie wyobrażasz.
Jeśli szefem będzie kobieta, to pada rzucone przez mnie hasło, że winny facet. Ale że szefami częściej są mężczyźni, to sobie pozwalam.Jesli szefem będzie kobieta, to w takiej samej sytuacji będziemy mówić o aspiracjach zawodowych?
Ja bym krążyła wokół rzetelnej pracy zespołowej i dla dobra zespołu, zamiast intryg i wykorzystywania tricków dla wybicia jednostki.I co to jest owa zawodowa solidarność kobiet??
Ale wychodzi mi solidarność unisex.
Wpis pierwotny skonfiskowany.
Niezgodność z ACTA.
Niezgodność z ACTA.
- babette
- super forma
- Posty: 7356
- Rejestracja: 25 paź 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Spod Grunwaldu
Moim zdaniem to jest przynajmniej jakieś racjonalne uzasadnienie.pure_morning pisze:
aha rozumiem, nie wziełam pod uwaga takiego punktu widzenia, tylko tak sie zastanawiam czy prawdziwym powodem zazdrosci jest chęć posiadania dóbr materialnych i zdobycie przychylnosci szefa?
Możemy przyjąć też, że zazdroszczą ładniejszego koloru na paznokciach,
albo że kopią pod sobą dołki bezinteresownie,
co wolisz?
Wpis pierwotny skonfiskowany.
Niezgodność z ACTA.
Niezgodność z ACTA.
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
Cieszenie się z sukcesu zdolnej koleżanki jest dla mnie przejawem dobrego charakteru a nie solidaryzowania się z nią. Choć może to tylko kwestia nomenklatury.babette pisze:Moim zdaniem solidarność będzie się przejawiała w cieszeniu się z sukcesu zdolnej koleżanki. Czyli trochę od innej strony niż Ty sobie wyobrażasz.
Dokładanie na takiej solidarność w pracy mi zależy. Solidarność ze względu na płeć - raz, że pachnie mi szowinizmem, - dwa, nie sprzyja realizacji postawionych celów.Ja bym krążyła wokół rzetelnej pracy zespołowej i dla dobra zespołu, zamiast intryg i wykorzystywania tricków dla wybicia jednostki.
Ale wychodzi mi solidarność unisex.
- pure_morning
- super forma
- Posty: 4885
- Rejestracja: 15 paź 2006, o 00:00
no tak, ale jak to jest, że jedni zazdroszą a inni nie? skąd ta zazdrość i chęć posiadania ładniejszego koloru na paznokciach?babette pisze:Moim zdaniem to jest przynajmniej jakieś racjonalne uzasadnienie.
Możemy przyjąć też, że zazdroszczą ładniejszego koloru na paznokciach,
albo że kopią pod sobą dołki bezinteresownie,
co wolisz?
i nie wydaje mi sie zeby kopanie pod sobą dołków nie miało jakiejs przyczyny.
-
- Posty: 2
- Rejestracja: 6 lip 2009, o 02:00
Z moich obserwacji wynika, że kobiety się ze sobą nie solidaryzują. Gdyby tak było, dawno temu zdołałyby pokonać męską dominację. Tymczasem znam kobiety złośliwe i okrutne wobec innych kobiet. Wiele z nich zna wyłącznie solidarność z własną rodziną, mężem i dziećmi. Poza tym cały świat się dla nich nie liczy. Potrafią bezwzględnie wykorzystywać i poniżać inne kobiety. Nie szanują innych kobiet, być może dlatego, że podświadomie nie szanują samych siebie i uważają, że wszystkie kobiety są takie jak one. Znam wyjątki, ale znam też regułę.
- taka_panna
- super forma
- Posty: 1391
- Rejestracja: 25 lis 2006, o 00:00
a moze chodzi o niskie poczucie wlasnej wartosci?
zwykle kobiety takie maja wiec zeby je podniesc musza udowadniac sobie i innym ze sa lepsze.
pewnie ma to zwiazek z wychowaniem i nasza kultura.
faceci chyba po prostu sa czesciej zapewniani o swojej wartosci.
zwykle kobiety takie maja wiec zeby je podniesc musza udowadniac sobie i innym ze sa lepsze.
pewnie ma to zwiazek z wychowaniem i nasza kultura.
faceci chyba po prostu sa czesciej zapewniani o swojej wartosci.
"Jeśli coś kochasz puść to wolno.
Jeśli wróci - jest twoje.
Jeśli nie - nigdy twoje nie było."
Jeśli wróci - jest twoje.
Jeśli nie - nigdy twoje nie było."
-
- Posty: 2
- Rejestracja: 6 lip 2009, o 02:00
Nawet kobiety na stanowiskach, które nie muszą już niczego udowadniać, nie promują swoich koleżanek, żeby uniknąć konkurencji. Nie opracowały strategii obrony swojej grupy z powodu braku charakterologicznych predyspozycji. Są mało szlachetne, małostkowe i zawistne, a w obecności mężczyzny zamieniają się w słabe, przymilne lizuski. Uważam, że to skaza psychiki. Tzw. "kobieca psychika" to felerny produkt. Zamiast zmieniać świat na lepsze, szukać sensu życia, interesuje je wygląd własnych paznokci i porównanie ich z paznokciami koleżanki. Nic dziwnego, że mężczyźni z łatwością wykorzystali sytuację, zniewalając kobiety. Brzydzi mnie własna, nie wybrana, a narzucona mi przez ślepy los przynależność do grupy kobiet. Ta grupa nigdy (poza wyjątkami) nie zdołała mi niczym zaimponować.
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
-
- Posty: 7
- Rejestracja: 9 lip 2009, o 02:00
- Lokalizacja: Poznań
Wspieram kobiety w pracy i terapii, inaczej nie potrafię, mężczyźni mnie nie interesują, ale należę do grupy zawodowej, w obrębie której często się rywalizuje i docenia mężczyzn - doktoraty, kierownicze stanowiska itp.
Nie udało mi się bezpośrednio w pracy współpracować z żadną kobietą na dłużej, ani się od niej uczyć, co więcej, kiedy próbowałam być konkretna i aktywna usłyszałam, że jestem agresywna.
Czułam, że rywalizujemy o coś, tylko o co, bo jeśli o mężczyzn to nie jestem zainteresowana, no i to często była gra nie fair.
Dopóki nie zrozumiemy, że siłę mamy tylko w różnorodnej grupie, żeby pozmieniać coś naprawdę istotnego albo mieć wpływ - niewiele się zmieni.
Nie udało mi się bezpośrednio w pracy współpracować z żadną kobietą na dłużej, ani się od niej uczyć, co więcej, kiedy próbowałam być konkretna i aktywna usłyszałam, że jestem agresywna.
Czułam, że rywalizujemy o coś, tylko o co, bo jeśli o mężczyzn to nie jestem zainteresowana, no i to często była gra nie fair.
Dopóki nie zrozumiemy, że siłę mamy tylko w różnorodnej grupie, żeby pozmieniać coś naprawdę istotnego albo mieć wpływ - niewiele się zmieni.
- szczurzyca
- super forma
- Posty: 1078
- Rejestracja: 16 mar 2006, o 00:00
Wydaje mi się, że przesadzacie.
Sama doświadczam solidarności kobiecej w wielu jej przejawach: w pracy, w układach towarzyskich, w przyjaźni. Odkryłam coś, co nazywam "babską energią" i dobrze mi z tym. Z moich doświadczeń wynika, że kobiety są wrażliwe, troskliwe i empatyczne i coraz częściej poszukują miejsc, gdzie mogą pozwolić sobie na bycie właśnie takimi. Nasz świat jest zwariowany i w całej tej pogoni za równouprawnieniem, wyzwoleniem, karierą trochę się pogubiłyśmy. Ale bo to i czas wojny był...
A po drugie: opowiadacie jakieś mrożące krew w żyłach historie o tym jakie to te baby są podłe. Zapewniam Was, że w męskim świecie, tym na karierę ukierunkowanym, również nie ma mowy o solidarności. To nie jest cecha płci, raczej jeden ze sposobów na przetrwanie. Wyścig szczurów i tyle.
Sama doświadczam solidarności kobiecej w wielu jej przejawach: w pracy, w układach towarzyskich, w przyjaźni. Odkryłam coś, co nazywam "babską energią" i dobrze mi z tym. Z moich doświadczeń wynika, że kobiety są wrażliwe, troskliwe i empatyczne i coraz częściej poszukują miejsc, gdzie mogą pozwolić sobie na bycie właśnie takimi. Nasz świat jest zwariowany i w całej tej pogoni za równouprawnieniem, wyzwoleniem, karierą trochę się pogubiłyśmy. Ale bo to i czas wojny był...
A po drugie: opowiadacie jakieś mrożące krew w żyłach historie o tym jakie to te baby są podłe. Zapewniam Was, że w męskim świecie, tym na karierę ukierunkowanym, również nie ma mowy o solidarności. To nie jest cecha płci, raczej jeden ze sposobów na przetrwanie. Wyścig szczurów i tyle.
"Życie nie jest tym, czym sądzimy, że jest. Jest tym, czym jest. Różni nas to, jak sobie z nim radzimy." V. Satir
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
W sumie to mała pociecha .szczurzyca pisze:A po drugie: opowiadacie jakieś mrożące krew w żyłach historie o tym jakie to te baby są podłe. Zapewniam Was, że w męskim świecie, tym na karierę ukierunkowanym, również nie ma mowy o solidarności.
Głupotę i podłość można spotkać wszędzie i płeć nie jest wyznacznikiem siły z jaką występuje. U mnie wpracy kobiety nie tyle zachowują się podle wobec siebie co ulegle wobec mężczyzn. Zbyt często odpuszczają w dyskusjach, tak, jakby bały się prezentowania własnych poglądów.
- szczurzyca
- super forma
- Posty: 1078
- Rejestracja: 16 mar 2006, o 00:00
A to, to już kwestie kulturowe i sprawa wychowania.dobranocka13 pisze:U mnie wpracy kobiety nie tyle zachowują się podle wobec siebie co ulegle wobec mężczyzn. Zbyt często odpuszczają w dyskusjach, tak, jakby bały się prezentowania własnych poglądów.
"Życie nie jest tym, czym sądzimy, że jest. Jest tym, czym jest. Różni nas to, jak sobie z nim radzimy." V. Satir
- po-prostu-ja
- uzależniona foremka
- Posty: 910
- Rejestracja: 10 gru 2006, o 00:00
- Lokalizacja: Zielona Góra <> Londyn
Czasami mam wrażenie, że kobieca solidarność w porównaniu z męską kuleje jedynie przez emocje. Faceci jeśli o to chodzi są chyba dużo mniej skomplikowani. Zauważyłyście? Jak coś jest nie tak, facet powie od razu, sprawę załatwi bez podtekstów. A jak kobieta próbuje to mówi 1/10 tego co myśli. Jak potem sobie ufać? Z jednej strony może nie chcemy krzywdzić niewyparzoną gębą, z drugiej strony coś nam jednak szczerość kuśtyka.
-
- początkująca foremka
- Posty: 30
- Rejestracja: 16 lip 2009, o 02:00
Moja przyjaciołka powiada że woli pracowac z samymi facetami a bron Boze z kobietami. Cos w tym jest. Nie jestesmy solidarne. Heteryczki ( pewnie że nie wszystkie - ale sporo ) zaciekle walcza z koleżankami o przywództwo wsrod stada meżczyzn dla samej satysfakcji . No i faceci sie smieja Gdybysmy były solidarne to Partia Kobiet byłaby w Sejmie i miałybysmy szanse na cos przynajmniej .Ale my "solidarnie" olewamy. Wsrod "nas" tez tocza sie walki , nie na noze ale na docinki i przesmiewki . No coz, kobiety i kobietki , jestesmy takie jakie jestesmy.