Post
autor: ImaSumak » 7 gru 2020, o 01:34
Mi sflaczało, więc postanowiłam kupić nową dętkę.
A było to na początku pandemi, kiedy wszyscy w Anglii byliśmy zamknięci w domach. Jedyny sklep rowerowy w mojej wiosce był otwarty tylko w jednym dniu w tygodniu, musiałam więc czekać kilka dni. Na miejscu okazało się, że zdecydowanie więcej ludzi ma problemy z rowerami, bo kolejka była słuszna, jak w Polsce za komuny. W dodatku do sklepu wpuszczana była tylko jedna osoba, więc czas oczekiwania był bardzo długi. No ale zniosłam to, mimo że lało, a parasola oczywiście nie miałam. Jako że na rowerach się kompletnie nie znam, dziurawą dętkę wziełam ze sobą, by być pewną, że kupiłam właściwą, w tym samym rozmiarze. Sprzedawca osobiście wybrał ją dla mnie, więc zadowolona wróciłam do domu. Na drugi dzień postanowiłam założyć nową dętkę i jakież było moje zdziwienie, gdy po napompowaniu okazało się, że dętka jest kilka rozmiarów większa i wyłazi mi spod opony. Musiałam ją sciągnąć i dla pewności napompowałam obie: starą i nową, by sprawdzić, czy są takie same. No i oczywiście okazało się, że nowa jest i większa i grubsza. W dodatku napisy miały zupełnie inne, więc byłam już pewna, że sprzedawca mi sprzedał dętkę w złym rozmiarze. Trochę się wkurzyłam, bo musiałam znowu czekać tydzień na otwarcie sklepu i złożenie reklamacji, a przecież przezornie wzięłam starą dętkę ze sobą, by właśnie uniknąć komplikacji.
Po tygodniu pojechałam ponownie do sklepu, znowu odstałam swoje w kolejce i pokazałam panu sprzedawcy obie dętki prosząc, by mi te nową wymienił na taką jak ta dziurawa. Nie byłam niemiła, ale też nie ociekałam życzliwością, no bo jednak byłam na niego trochę zła. I tu pan mnie zaskoczył, bo mi powiedział, że dętki są takie same i nie ma potrzeby nic wymieniać. Pokazałam mu więc napisy na dętkach, że są kompletnie różne, ale on mnie zbył i zaczął mi wmawiać, że napisy nie mają żadnego znaczenia. Wkurzyłam się już, bo zdałam sobie sprawę, że w żywe oczy robi ze mnie idiotkę, ale nie zapaliła mi się jeszcze żadna lampka w głowie, więc zaczęłam brnąć w ten absurd całkowicie. Poprosiłam o pompkę, bo postanowiłam mu naocznie udowodnić, że nie ma racji, na co on zaproponował mi, że sam obie napompuje i zniknął na zapleczu. Gdy wrócił, trzymał w rękach dwa flaki, zupełnie nienapompowane i patrząc mi prosto w oczy, spokojnie wyjaśnił, że teraz po napompowaniu doskonale widać, że są takie same.
I w tym momencie szlak mnie trafił na miejscu.
Ale milisekundę po tym dotarło do mnie, że jestem w Monty Pythonie i właśnie pan mi udowadnia, że ta papuga wcale nie jest martwa, tylko śpi (Monty Python wcale nie opowiada fikcyjnych historii Anglików, tylko same z życia wzięte). Natychmiast się więc opanowałam, bo powiedzenie jednego słowa za dużo mogło skutkować dozgonnym zamknięciem wrót tego sklepu dla mnie i bym musiała zadylać do najbliższego w Oxfordzie. Natomiast złosć była tak duża, że mu zabrałam obie dętki, zagroziłam, że tu jeszcze wrócę i pognałam w te pędy do domu. Przez dom przefrunełam niczym tajfun, wzięłam cały rower z garażu, przegnałam jeszcze raz przez dom, wprawiając w osłupienie moją dziewczynę, której rzuciłam na uspokojenie, że wszystko jest w najlepszym porządku, wrzuciłam rower do bagażnika i pojechałam znowu do sklepu. Na miejscu spotkalam się z jak zwykle dużą kolejką, ale to i bardzo dobrze, bo miałam czas na ochłonięcie i uzbrojenie się w absolutną obojętność. Do sklepu weszłam z rowerem, dętkami i kołem udając, jakbym tam była po raz pierwszy w życiu. Podobnie zachowywal się pan sprzedawca i z zaciekawieniem zapytał mnie, co mnie do niego sprowadza? Wyjaśniłam mu, że zależy mi, by na to koło założyć tę dętkę i by to koło działało, a rower jeździł i był sprawny. Pan zabrał rower i wszystkie części na zaplecze i po jakimś czasie wrócił z napompowanym kołem i w dodatku zamontowanym do roweru. Okazało się też, że wymienił mi oponę, bo uznał, że stara jest już zbyt zużyta. Powiedział też, że warto bym wymieniła dzwonek, więc kupiłam dwa, również dla mojej dziewczyny. Za złożenie roweru i pompowanie nic mi nie policzył, a dzwonki dostałam w duzej promocji. Rower jeździ bez żadnych problemów, a ja nie sprawdziłam, czy założył tę samą dętkę co kupiłam, czy wymienił na właściwy rozmiar.
Jesteśmy dla siebie bardzo życzliwi.
Lubię kiedy kobieta...