temat koci
temat koci
Ja dzisiaj z tematem zwierzecym. Moja ukochana kotka miala we czwartek steryzlizacje. No i dzisiaj kota jest z powrotem w klinice pod krolowka bo od operacji nie jest lepiej tylko gorzej. Kota nic nie jadla, nie pila, spala tylko i nie ruszala sie z miejsca. A ja umieralam z niepokoju. Dzwonilam do veta i ponoc jest lepiej, napila sie wody i wstala. Ale ja jestem strasznie rozwalona emocjonalnie i poryczalam sie rano. Zwracam sie do posiadaczek kotow, kotrych na tym forum, stawiam, jest zapewne troche. Pewnie tez przechodzilyscie sterylizacje, pamietacie jak szybko wasze kotki sie po tym zabiegu pozbieraly? Slysze opowiesci o kotkach, kotre ledwo przywiezione do domu juz skakaly po polkach, a moje dziewczyny wszystkie strasznie zle przechodzily ta operacje. A ja razem z nimi. Nie moge patrzec na cierpienei zwierzecia, zwlaszcza jesli wiem, ze jest ono wynikiem mojej zdroworozsadkowej decyzji o operacji. Pusia ma 2 lata i tak dlugo zwlekalam z decyzja o operacji... A teraz jeszcze czeka mnie sterylizacja jej siostrzyczki...
cóż może faktycznie zbyt długo czekałaś...
Moja Vena (miała 1 rok) świetnie ten zabieg zniosła, po 3 dniach już zachowywała się normalnie choć jeszcze nie fikała, pamietam,że weterynrz pochwalił ją i mnie za figurę, wskazując jednocześnie,że dzięki temu, iż jest zgrabna (nieprzetłuszczona) szybciej się bedzie wszystko goić. Tak też się stało
Po tygodniu wróciła do pełni sił i zaczęło się od nowa psocenie i zwracanie na siebie uwagi wszystkich domowników
Pozdrawiam , głowa do góry będzie dobrze
Moja Vena (miała 1 rok) świetnie ten zabieg zniosła, po 3 dniach już zachowywała się normalnie choć jeszcze nie fikała, pamietam,że weterynrz pochwalił ją i mnie za figurę, wskazując jednocześnie,że dzięki temu, iż jest zgrabna (nieprzetłuszczona) szybciej się bedzie wszystko goić. Tak też się stało
Po tygodniu wróciła do pełni sił i zaczęło się od nowa psocenie i zwracanie na siebie uwagi wszystkich domowników
Pozdrawiam , głowa do góry będzie dobrze
Re: temat koci
Ja sterylizowałam dwie kotki około miesiąca temu, w odstępie tygodnia.
Po znieczuleniu były nieprzytomne baardzo, ale obydwie po jednym lub dwóch dniach doszły całkiem do siebie, a po kilku dniach totalnie nie było widać po nich żadnego zabiegu. Starsza Kocia ma chyba z 5 lat (nawet nie wiem dokładnie ile ma), a Nunusia (najmłodsza) teraz chyba będzie miała ze trzy latka, ale jest dość mała. No i jak jechałam z nimi do tego lekarza to miałam wyrzuty sumienia straszliwe, że robię krzywdę zwierzaczkom (ale musiałam, bo muszę je oddać - nie wiem, jak to przeżyję sama..??), no ale teraz wszystko jest ok. Każde zwierzątko chyba inaczej to znosi..
Po znieczuleniu były nieprzytomne baardzo, ale obydwie po jednym lub dwóch dniach doszły całkiem do siebie, a po kilku dniach totalnie nie było widać po nich żadnego zabiegu. Starsza Kocia ma chyba z 5 lat (nawet nie wiem dokładnie ile ma), a Nunusia (najmłodsza) teraz chyba będzie miała ze trzy latka, ale jest dość mała. No i jak jechałam z nimi do tego lekarza to miałam wyrzuty sumienia straszliwe, że robię krzywdę zwierzaczkom (ale musiałam, bo muszę je oddać - nie wiem, jak to przeżyję sama..??), no ale teraz wszystko jest ok. Każde zwierzątko chyba inaczej to znosi..
No wiec kota - Pusia - jest z powrotem w domu i ma sie calkiem dobrze. Vet nei chcial jej jeszcze puscic do domu, bo nie jadla dalej, ale ja sie uparlam - zal mi bylo koty w stresie w klatce w obcym miejscu. No i chcialam zeby byla juz w domu. I mialam racje, bo kota ledwie przestapila prog mieszkania, rzucila sie do miski. Ale zjadla bardzo rozsadnie - troszczke. I cala szczeslwia obeszla wszystkie katy. Teraz ma juz normalny apetyt i normalny humor i widac ze wszystko bedzie juz dobrze.. Kota w ogole jest spiaca krolewna, malo temperamentna, misiu o ktrotkim rozumku - imie Puchatek wybrane dla 3-tygodniowego malucha okazalo sie strzalem w 10-tke. No ale jest moim ukochaniem. A mam jeszcze 4 sztuki... Mialysmy, bo dwa sa w zasadzie mojej dziewczyny, znaczymojej bylej. Tydzien temu jedna sztuka mi fiknela z balkonu. Zorientowalam sie dopiero o 12 w nocy i do drugiej nad ranem chodzilam po krzakach pod blokiem z latarka wolajac ku uciesze lokalnych imprezowiczow "Prosiaczku, prosiaczku.." No bo to siostrzyczka Pusi-Puchatka, rzeczywiscie Malenstwo, kota ma 2 lata, a posture 3-miesiecznego kociaka. No i znalazlam wreszcie zaziurane i zestrachne malenstwo w trawie... Teraz powinnam zdecydowac sie na steryzalizcje Prosiaczka. No ale, kurcze, po tych przebojach z Puska to naprawde trudna dla mnie decyzja. Pozdrowienia dla wszystkich posiadaczek kotow
np. co? noge? psa? darmowe bilety do multikina? jaki film moglby byc przyneta dla pchel?
ja tez mam dola...
moja kocica tez nietęgo zniosła sterylizacje...trzy dni, histeryczka jedna, udawala smiertelnie ranna sarenke, a potem byla smiertelnie obrazona przez tydzien...i juz jest dobrze
pozdro dla pusi
ja tez mam dola...
moja kocica tez nietęgo zniosła sterylizacje...trzy dni, histeryczka jedna, udawala smiertelnie ranna sarenke, a potem byla smiertelnie obrazona przez tydzien...i juz jest dobrze
pozdro dla pusi
Pusia dwa miesiace po rzeczonej sterylizacji jest utytym, bezczelnym smokiem, kotry z racji swojej wzrastajacej masy poczyna sobie coraz smielej w relacjach z Czesiem-slusznych rozmiarow, acz lekliwym kocurkiem, totez futro lata bez przerwy po domu. Ma sie swietnie i humor jej dopisuje, aczkolwiek z czasow ostrej rujki przed steryzlizacja zostal jej brzydki zwyczaj robienia pewnej rzeczy nie w kuwecie. Ostatnio otwieram ja w pracy torebke, siegam po dlugopis i... moja reka wycofuje sie z przerazeniem.....
Tak, tak czego czlowiek nie zniesie od ukochanego kota (kotki). Kocham tego kota nad zycie, tak jak i jej krucha i znerwicowana siosotrzyczke, o kotra mam wlasnie paskudny spor z moja byla.
Tak, tak czego czlowiek nie zniesie od ukochanego kota (kotki). Kocham tego kota nad zycie, tak jak i jej krucha i znerwicowana siosotrzyczke, o kotra mam wlasnie paskudny spor z moja byla.
pewnie, a co ty myslisz, kasjo, ze my faszystki jakies?
nie spotykamy sie w nocy-o polnocy w opuszczonych domach, nie tanczymy nago przy swietle plomieni, i nie czcimy kociej mumijki
z metelu przez rytualny nierząd...niesyety
koty sa mile w dotyku, cieplutkie, mądre i często zlosliwe/oj, mialam podobne akcje jak ta z torebką agika ale to nie znaczy jeszcze ze kot i milosc do kota jest podstawowym probierzem ludzkosci...
nie spotykamy sie w nocy-o polnocy w opuszczonych domach, nie tanczymy nago przy swietle plomieni, i nie czcimy kociej mumijki
z metelu przez rytualny nierząd...niesyety
koty sa mile w dotyku, cieplutkie, mądre i często zlosliwe/oj, mialam podobne akcje jak ta z torebką agika ale to nie znaczy jeszcze ze kot i milosc do kota jest podstawowym probierzem ludzkosci...
Heya, czy to o frytkce dotyczylo wypijania wody z dziwnych miejsc? Puska nie zhanbi sie w zyciu piciem wody z miski, bardzo lubi zlizywac kaluze pozostawione wanie i umywalce, tudziez szamoczac sie z prysznicem nauczyla sie wypuszczac z niego pozostala tam zawsze jakas struzke. Ale najchetniej czatuje, zebym odkrecila wode w umywalce i spija biezaca. Zwylke w trosce o jej nawodnienie jak tylko wracam z pracy, otwieram jej kran i wolam ja do picia Reszta towarzystwa pije normalnie z miski.
Kasjo, a czemu, jesli wolno zapytac, nie lubisz kotow? Jakies zle doswiadczenia?
Kasjo, a czemu, jesli wolno zapytac, nie lubisz kotow? Jakies zle doswiadczenia?
to mi az przypomina niesmiala milosc...
a i owszem, dokladnie to mialam na mysli. pusia i frytka by sobie pogadaly woda bierząca, najlepiej w wannie, bo mozna "jak dziki zwierz u wodopoju" albo z kranu albo usiasc, a potem sobie tylna nozke oblizac. na twoim miejscu agik zalozylabym klodke na ubikacje, wykrycie tego zrodla zyciodajnego plynu to tylko kwestia czasu
a i owszem, dokladnie to mialam na mysli. pusia i frytka by sobie pogadaly woda bierząca, najlepiej w wannie, bo mozna "jak dziki zwierz u wodopoju" albo z kranu albo usiasc, a potem sobie tylna nozke oblizac. na twoim miejscu agik zalozylabym klodke na ubikacje, wykrycie tego zrodla zyciodajnego plynu to tylko kwestia czasu
A to są nasze koty...
Balbinka
Frytek
Balbinka
Frytek
Ostatnio zmieniony 24 paź 2004, o 15:16 przez margo, łącznie zmieniany 2 razy.
[img]http://img120.echo.cx/img120/1115/linia348bk.gif[/img] http://teczowyswiatkob.forka.us/portal.php?
Margo, cos z tymi obrazkami nie wyszlo, u mnie sie nie otwiera. Moze tylko u mnie. A szkoda, bo bym chetnie obejrzala twoje futra
Moja milosc do kotow jest nie odpowiedzialna, nieopanowana i zupelnie szalona, jakbym znalazla kolejne futro przemoczone, placzace gdzies w trawie, zaraz byloby moje. A w tej chwili walcze z bardzo silna pokusa wyprawy do krakowskiego azylu, cieszacego sie baaaardzo zla slawa z uwagi na ilosc panoszacych sie tam chorob. Jest to mowiac wprost umieralnia dla kotow i psow. Pusia i Prosiaczek zostaly wziete stamtad, tak jak i kotka mojego ojca. Jedyne, co mnie powstrzymuje, to rozsadna swiadomosc ze moge narazic moje koty na zarazenie sie czyms od nowego lokatora, wiec nie chce ich narazac dla wlasnego kaprysu. Ale powiem, ze zaczynam rozumiec kobiety opowiadajace o potrzebie posiadania kolejnego dziecka:lol: No i takie nowe futerko w domu moze poprawiloby moj stan emocjonalny.
A propos mojego stanu emocjonalnego, oswiadczam, ze wszelkie wyrazy sympatii od forumowiczek sa lekiem na cale zlo i sa bardzo dla mnie wazne, a wszelkie personalne scysje, kotrych tu doswiadczylam przezywam strasznie, bom istota nadwrazliwa.
Dlatego pozdrawiam wszystkie forumowiczki, kotra w taki czy inny sposob udzielily mi wsparcia, tudziez okazaly sympatie, albo chociaz wypowiadaly sie w zaproponowanych przeze mnie watkach.
PS
Heya_, ja po prostu spuszczam klape (wracam sie nawet czasem, zeby to sprawdzic). Wanne jeszcze wytrzymam, ale w/w to zrodlo wody pitnej budzi juz moj estetyczny prostest
Pozdrowienie dla frytki. Jakie ma kolorki? (znaczy futerko)
Kasjo, zaloze sie, ze jakby raz przytulila takie rozmruczane cieplutkie kocie futro, twoje obawy rozwialyby sie natychmiat! Kotow nie mozna nie kochac!
Moja milosc do kotow jest nie odpowiedzialna, nieopanowana i zupelnie szalona, jakbym znalazla kolejne futro przemoczone, placzace gdzies w trawie, zaraz byloby moje. A w tej chwili walcze z bardzo silna pokusa wyprawy do krakowskiego azylu, cieszacego sie baaaardzo zla slawa z uwagi na ilosc panoszacych sie tam chorob. Jest to mowiac wprost umieralnia dla kotow i psow. Pusia i Prosiaczek zostaly wziete stamtad, tak jak i kotka mojego ojca. Jedyne, co mnie powstrzymuje, to rozsadna swiadomosc ze moge narazic moje koty na zarazenie sie czyms od nowego lokatora, wiec nie chce ich narazac dla wlasnego kaprysu. Ale powiem, ze zaczynam rozumiec kobiety opowiadajace o potrzebie posiadania kolejnego dziecka:lol: No i takie nowe futerko w domu moze poprawiloby moj stan emocjonalny.
A propos mojego stanu emocjonalnego, oswiadczam, ze wszelkie wyrazy sympatii od forumowiczek sa lekiem na cale zlo i sa bardzo dla mnie wazne, a wszelkie personalne scysje, kotrych tu doswiadczylam przezywam strasznie, bom istota nadwrazliwa.
Dlatego pozdrawiam wszystkie forumowiczki, kotra w taki czy inny sposob udzielily mi wsparcia, tudziez okazaly sympatie, albo chociaz wypowiadaly sie w zaproponowanych przeze mnie watkach.
PS
Heya_, ja po prostu spuszczam klape (wracam sie nawet czasem, zeby to sprawdzic). Wanne jeszcze wytrzymam, ale w/w to zrodlo wody pitnej budzi juz moj estetyczny prostest
Pozdrowienie dla frytki. Jakie ma kolorki? (znaczy futerko)
Kasjo, zaloze sie, ze jakby raz przytulila takie rozmruczane cieplutkie kocie futro, twoje obawy rozwialyby sie natychmiat! Kotow nie mozna nie kochac!
koty...dla mnie to istoty dziwne. no bo z jednej strony takie pieszczochy, a z drugiej kompletni indywidualisci. ja jednak sie przyzwyczailam do psa (mam moja sunie znaleziona na ulicy w wigilie od 14 lat prawie )
do tego dochodzi alergia...w domu moich dziadkow kichalam jeszcze przez ladny kawalek czasu po odejsciu ich kota Miska. okropienstwo
rozumiem kocie mamy, ale tez mam wrazenie, ze wiekszosc forumowiczek jest kocia, a nie psia...
do tego dochodzi alergia...w domu moich dziadkow kichalam jeszcze przez ladny kawalek czasu po odejsciu ich kota Miska. okropienstwo
rozumiem kocie mamy, ale tez mam wrazenie, ze wiekszosc forumowiczek jest kocia, a nie psia...
Alergia mowisz.... No coz, jestem uczulona na jeden jedyny alergen na tej planecie, a jest nim... futro kocie. Szukamy z kazdym kolejnym lekarzem tego dziwnego alergenu i przyczyny moich dolegliwosci, szukamy i nie mozemy dociec, bo przeciez przychodzac co miesiac po kolejna porcje lekarstw nie zeznam w swojej szczerosci, ze sypiam z tym alergenem nos w noc.
To tyle na temat mojej milosci do kotow. Jest naprawde glupia.
To tyle na temat mojej milosci do kotow. Jest naprawde glupia.
Ostatnio zmieniony 23 paź 2004, o 22:39 przez agik, łącznie zmieniany 1 raz.
problemy z kotami
Widzę, że panie mają duże doświadczenia z kotami. Więc się poradzę. Co zrobić z kotem, który terroryzuje współmieszkańców?. Terroryzm polega na :
- wymuszaniu takiego jedzonka, którego mu nie wolno i w niewskazanych ilościach.
-wymuszaniu spania na głowach domowników w łóżku
-wymuszaniu otwierania miejsc zamkniętych
To tyle w skrócie. Napisałam, że to terroryzm, bo skutkiem przeciwstawiania się kotowym zachciankom jest wyskubywanie sobie futra z różnych części ciała z jednoczesnym warczeniem. Sprawa jest skomplikowana, bo albo ulegamy i kot "wchodzi nam na głowę" , albo jesteśmy konsekwentni i patrzymy jak diabełek zamienia się powoli w wyskubaną papużkę i jednocześnie sami dostajemy nerwicy. Jest wiadomo, że to wszystko ma podłoże psychiczne, a dr Joanna Iracka jest za daleko, żeby udzielać konsultacji
I jeszcze jedno pytanie : czy kot ma poczucie czasu ? Znawca (ponoć) kotów próbował mi tłumaczyć , że nie ma. Ale jakoś mnie to nie przekonuje.
- wymuszaniu takiego jedzonka, którego mu nie wolno i w niewskazanych ilościach.
-wymuszaniu spania na głowach domowników w łóżku
-wymuszaniu otwierania miejsc zamkniętych
To tyle w skrócie. Napisałam, że to terroryzm, bo skutkiem przeciwstawiania się kotowym zachciankom jest wyskubywanie sobie futra z różnych części ciała z jednoczesnym warczeniem. Sprawa jest skomplikowana, bo albo ulegamy i kot "wchodzi nam na głowę" , albo jesteśmy konsekwentni i patrzymy jak diabełek zamienia się powoli w wyskubaną papużkę i jednocześnie sami dostajemy nerwicy. Jest wiadomo, że to wszystko ma podłoże psychiczne, a dr Joanna Iracka jest za daleko, żeby udzielać konsultacji
I jeszcze jedno pytanie : czy kot ma poczucie czasu ? Znawca (ponoć) kotów próbował mi tłumaczyć , że nie ma. Ale jakoś mnie to nie przekonuje.
agik pisze:Alergia mowisz.... No coz, jestem uczulona na jeden jedyny alergen na tej planecie, a jest nim... futro kocie. Szukamy z kazdym kolejnym lekarzem tego dziwnego alergenu i przyczyny moich dolegliwosci, szukamy i nie mozemy dociec, bo przeciez przychodzac co miesiac po kolejna porcje lekarstw nie zeznam w swojej szczerosci, ze sypiam z tym alergenem nos w noc.
To tyle na temat mojej milosci do kotow. Jest naprawde glupia.
ja mam szczescie miec sytuacje odwrotna...testy alergiczne wskazuja,ze jestem uczulona doslownie na wszystko na co sie da poza...sierscia psa no po prostu przekonalam organizm,ze lepiej zeby byl uczulony na np. jajka albo czekolade niz na moje ukochanie
Ruby, no faktycznie trudna sytuacja.... Koty sa charakterne i ja tez niejednego juz w zyciu w zwiazku z tym doswiadczylam, co nie czyni mnie wiele madrzejsza w tym przypadku. Nie slyszalam, powiem szczerze, ze znerwicowane koty moga jak papugi, wyskubywac futro... Chociaz moj Czesiasty - baaardzo nadwrazliwy chlopiec po przejsciach - czasami jak sie drapie, rozkrawia sobie skron, robi sie na tym strupek, ten strupek go swedzi, wiec drapie dalej i tak to trwa, a ja w wyobrazni widze, jak problem poszerza sie do rozmiarow wielkiego lysego placka na jego glowei nie gojacego sie tygodniami. Na szczescie, jak dotad, zadrapanie ostatecznie zawsze sie goilo. Wracajac do twojego przypadku, mysle, ze koty zle znosza stawiane im ograniczenia, z drugiej strony oczywiscie trudno nie zakreslac granic.
Jedyne, co mi przychodzi do glowy, jako sensowna porada, to zadanie tego pytania na liscie dyskusyjnej zwierzaki (news.tpi.pl) (mam nadzieje ze nie lamie etykiety wspominajac na forum o innym internetowym miejscu wymiany mysli). Ludzie usczestniczacy w tej liscie wiedza o kotach wszystko i nieraz w zyciu korzystalam z ich madrych i sensownych porad; powiem wiecej, moja mala Pusia zawdziecza wlasciwie zycie radom i wsparciu, jakie tam otrzymalam. Zaluje, ze w tej chwili, z przyczyn technicznych, nie moge w tej liscie uczestniczyc.
Poglaskaj ode mnie nerwusa!
Jedyne, co mi przychodzi do glowy, jako sensowna porada, to zadanie tego pytania na liscie dyskusyjnej zwierzaki (news.tpi.pl) (mam nadzieje ze nie lamie etykiety wspominajac na forum o innym internetowym miejscu wymiany mysli). Ludzie usczestniczacy w tej liscie wiedza o kotach wszystko i nieraz w zyciu korzystalam z ich madrych i sensownych porad; powiem wiecej, moja mala Pusia zawdziecza wlasciwie zycie radom i wsparciu, jakie tam otrzymalam. Zaluje, ze w tej chwili, z przyczyn technicznych, nie moge w tej liscie uczestniczyc.
Poglaskaj ode mnie nerwusa!
No właśnie. I chyba w związku z tą charakternością mój wybór, odkąd zamieszkałam na swoich śmieciach padł na psy. Nie powiem, że psy były bez charakteru, ale przy wielu wysiłkach i starannym ułożeniu przynajmniej były przewidywalne. I zmuszały do spacerów nawet wtedy kiedy miałam dołki i chowałam się głęboko pod kołdrę No, ale nie będę tu siać zamieszania wśród miłośniczek kotów i udowadniać, że pies lepszy .agik pisze:... Koty sa charakterne i ja tez niejednego juz w zyciu w zwiazku z tym doswiadczylam, co nie czyni mnie wiele madrzejsza w tym przypadku.
Póki co, jest jeszcze u mamuni demoniczny, czarny i zupełnie nieobliczalny kot, którego też kocham.
Te zadrapania też są pospolite. Na szczęście są i znikają.agik pisze:Chociaz moj Czesiasty - baaardzo nadwrazliwy chlopiec po przejsciach - czasami jak sie drapie, rozkrawia sobie skron, robi sie na tym strupek, ten strupek go swedzi, wiec drapie dalej i tak to trwa, a ja w wyobrazni widze, jak problem poszerza sie do rozmiarow wielkiego lysego placka na jego glowei nie gojacego sie tygodniami. Na szczescie, jak dotad, zadrapanie ostatecznie zawsze sie goilo.
Może to też jakaś forma autoagresji ?. Teraz też sobie myślę, że kocie latanie z 3 piętra, o których już kiedyś pisałam też mogło być próbą samobójczą
A więc masz doświadczenie. Dzięki za podpowiedź ! Zainteresuje się tym miejscem.agik pisze:Jedyne, co mi przychodzi do glowy, jako sensowna porada, to zadanie tego pytania na liscie dyskusyjnej zwierzaki (news.tpi.pl) .... nieraz w zyciu korzystalam z ich madrych i sensownych porad.
moj serdeczny przyjaciel piotr mial kocice ktora po prostu uwielbiala spadac z wysokosci...piątego pietra. wysterczylo otworzyc okno, a juz po chwili slychac bylo swist, lomot, a za kolejne pol godziny drapanie w drzwi. co w calej, przysiegam ze autentycznej histori, bylo najdziwniejsze, ze nawet odniesione lekkie obrazenia nie byly w stanie powstrymac motylicy od kaskaderskich skokow. nigdy taz nie zaobserwowano samej trajektori lotu burej pregowanej bomby spadajacej w podblokowe krzaki...domniemanie mowi o skakaniu z balkonu na balkon, nie zostalo jednak potwierdzone. zamykana w pokoju, albo i lazience, motylica skakala po meblach i wspinala sie na drzwi...byla letko nadpobudliwa.
jesli ktos mial podobnie skrzywionego kota, to łączę sie z nim w bólu nieutulonym...
moja frytka jest biala w czarne pręgi, jak z reklamy whiskas/tak sie to pisze?/ otwieranie klapy sedesu opanowala do perfekcji
dzieki za ludzki zew, agik...ja lubie mile wstawki nawet na tak bezosobowym polu jak niniejsze forum
jesli ktos mial podobnie skrzywionego kota, to łączę sie z nim w bólu nieutulonym...
moja frytka jest biala w czarne pręgi, jak z reklamy whiskas/tak sie to pisze?/ otwieranie klapy sedesu opanowala do perfekcji
dzieki za ludzki zew, agik...ja lubie mile wstawki nawet na tak bezosobowym polu jak niniejsze forum
Re: problemy z kotami
Moja rada .... poddaj się!!!! Z kotem jeszcze nikt nie wygrał, być może dlatego właśnie, że nie mają poczucia czasu i nie dadzą się "przetrzymać"ruby pisze:Widzę, że panie mają duże doświadczenia z kotami. Więc się poradzę. Co zrobić z kotem, który terroryzuje współmieszkańców?. Terroryzm polega na :
- wymuszaniu takiego jedzonka, którego mu nie wolno i w niewskazanych ilościach.
-wymuszaniu spania na głowach domowników w łóżku
-wymuszaniu otwierania miejsc zamkniętych............. przeciwstawiania się kotowym zachciankom jest wyskubywanie sobie futra z różnych części ciała z jednoczesnym warczeniem.....
Jeśli pójdziesz w zaparte .... kup kotu za wczasu zimową kurteczkę bo taki łysy i wyskubany może silniej odczuwać uczucie chłodu .... a zima przecież za pasem