Almanach Zidiocenia
jak chodzi o zabawe nazwiskami:
pewnego razu zostalam poproszona o wykonanie telefonu do pana Stanisława Mieczyka (nie podaje prawdziwego nazwiska, ale umowmy sie, ze tak mogl sie nazywac);
poniewaz w tym celu musialam przejsc do innego pomieszczenia, powtarzalam sobie caly czas jak sie ten pan nazywa, zeby nie zapomniec;
i tak sobie "mantrycznie" powtarzalam, ze jak zadzwonilam i uslyszalam "halo", to powiedzialam:
"Dzien dobry, mowi Stanislaw Mieczyk, czy moge rozmawiac z... (tu podalam swoje nazwisko)"
pan zdebial (prawdopodobnie) i po chwili milczenia odparl, ze nikt taki tam nie mieszka, on nazywa sie Stanislaw Mieczyk, a moj glos zdecydowanie zadnego pana nie przypomina...
pewnego razu zostalam poproszona o wykonanie telefonu do pana Stanisława Mieczyka (nie podaje prawdziwego nazwiska, ale umowmy sie, ze tak mogl sie nazywac);
poniewaz w tym celu musialam przejsc do innego pomieszczenia, powtarzalam sobie caly czas jak sie ten pan nazywa, zeby nie zapomniec;
i tak sobie "mantrycznie" powtarzalam, ze jak zadzwonilam i uslyszalam "halo", to powiedzialam:
"Dzien dobry, mowi Stanislaw Mieczyk, czy moge rozmawiac z... (tu podalam swoje nazwisko)"
pan zdebial (prawdopodobnie) i po chwili milczenia odparl, ze nikt taki tam nie mieszka, on nazywa sie Stanislaw Mieczyk, a moj glos zdecydowanie zadnego pana nie przypomina...
http://arsneo.pl
Ostatni tydzien pracowałam jako tłumacz przy pewnym wielonarodowym projekcie. Moja grupa - aktorzy z Litwy - przygotowywała spektakl z reżyserem Jerzym Kaliną. Pracowaliśmy też razem z Rosjanami i Polakami. Litwinom i czasami Rosjanom (kiedy nie mieli swojego tłumacza) tłumaczyłam wszystko co mówi reżyser.
Polakom też. Chociaż sądziłam, że Polacy powinni chociaż trochę znać polski...
Polakom też. Chociaż sądziłam, że Polacy powinni chociaż trochę znać polski...
[url=http://www.fantazyjne.pl]Ucho też człowiek[/url]
[img]http://www.psyche-soma.com/nekochas.gif[/img]
[img]http://www.psyche-soma.com/nekochas.gif[/img]
- plimpton322
- super forma
- Posty: 1611
- Rejestracja: 2 paź 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Górny Śląsk
- dobranocka13
- super forma
- Posty: 3030
- Rejestracja: 19 lut 2006, o 00:00
No niestety. Z polskiego na polski. Bo jakoś nie rozumieli za bardzo, co musieli zrobić i co do nich mówił reżyser...dobranocka13 pisze:Tłumaczyłaś z polskiego na nasze?Rosemary pisze: ... tłumaczyłam wszystko co mówi reżyser.
Polakom też. Chociaż sądziłam, że Polacy powinni chociaż trochę znać polski...
Troche z goryczą to mówię, bo przez to wszystko strasznie dużo roboty miałam, no ale z drugiej strony - co by biedacy zrobili gdyby nie ja?
[url=http://www.fantazyjne.pl]Ucho też człowiek[/url]
[img]http://www.psyche-soma.com/nekochas.gif[/img]
[img]http://www.psyche-soma.com/nekochas.gif[/img]
Green, jak bardzo chcesz to ja Ci moge bilet sprzedać noGreen pisze:A po ile są bilety?Leila pisze:po co komu tapeta mojej dziewczyny. spotkajmy się to ją pokaże na żywoplimpton322 pisze:to podsyłaj tę tapetkę
I czy są jakieś zniżki?
Są też paczki?
jak weźmiesz Pchełe - niech strace! wtedy taniej
isn't she lovely...
Jak zapewne niektóre z Was wiedzą, przez całe wakacje bawię się w naukowca, w związku z czym mam dostęp do różnych laboratoriów i sprzętu.
Dzisiaj rano budzi mnie telefon: "Jest afera na wydziale, poginęły klucze do laboratoriów!" Zaspana patrzę na biurko i moim oczom ukazuje się.. spory pęk kluczy różnej wielkości . Poleciałam szybko na uniwerek, na szczęście zdążyłam przed ślusarzem . Teraz już na pewno będę rozpoznawana na tym moim nieszczęsnym BGiO .
Tak się tylko zastanawiam, jakim cudem wróciłam do domu z tyloma kluczami i w ogóle ich nie zauważyłam . Chyba źle ze mną .
Dzisiaj rano budzi mnie telefon: "Jest afera na wydziale, poginęły klucze do laboratoriów!" Zaspana patrzę na biurko i moim oczom ukazuje się.. spory pęk kluczy różnej wielkości . Poleciałam szybko na uniwerek, na szczęście zdążyłam przed ślusarzem . Teraz już na pewno będę rozpoznawana na tym moim nieszczęsnym BGiO .
Tak się tylko zastanawiam, jakim cudem wróciłam do domu z tyloma kluczami i w ogóle ich nie zauważyłam . Chyba źle ze mną .
stwierdzam ze moja glupota...a raczej slepota nie zna granic!
..ide sobie deptakiem, zadowolona z zycia...rozgladam sie i widze ze jakas grupka dzieciakow patrzy na mnie i sie smieja...nie bardzo wiedzialam o co chodzi ...kawalek dalej usiadlam na lawce, obok mnie stalo kilku kolesi i tak cos mowia miedzy soba, usmiechaja sie i w ogole
...zaczelo mnie to draznic, wstaje i ide...wkladam reke w kieszen, jakos tak mi luzno... i co?! rozpiety rozporek reszte drogi szlam i smialam sie sama do siebie i dopiero do mnie dotarlo z czego ci kolesie sie smiali
...trzeba byc zdolnym, nie a co
..ide sobie deptakiem, zadowolona z zycia...rozgladam sie i widze ze jakas grupka dzieciakow patrzy na mnie i sie smieja...nie bardzo wiedzialam o co chodzi ...kawalek dalej usiadlam na lawce, obok mnie stalo kilku kolesi i tak cos mowia miedzy soba, usmiechaja sie i w ogole
...zaczelo mnie to draznic, wstaje i ide...wkladam reke w kieszen, jakos tak mi luzno... i co?! rozpiety rozporek reszte drogi szlam i smialam sie sama do siebie i dopiero do mnie dotarlo z czego ci kolesie sie smiali
...trzeba byc zdolnym, nie a co
[b]If you could have sex with your clone would it be considered as masturbation?[/b]
Ostatnia lekcja dnia dzisiejszego. Język polski. Psorka usiłuje prowadzić lekcję o synonimach, antonimach i homonimach. Wbrew wszelkim przeciwnościom, udaje się. Temat opracowany. Mówi, co będziemy robić na na następnych lekcjach, co należy przygotować. Stwierdza "w poniedziałek polskiego nie mamy", wtem jedna z bliźniaczek wykonuje jakiś nieskoordynowany i wydaje piskliwy okrzyk, brzmiący jak "jeees!". Klasa, wraz z nauczycielką, śmieje się przez bite pięć minut. Niektórzy prawie płaczą. Psorka kończy "...bo nie ma go w planie".
Ja po prostu umrę w tej klasie. Rok temu takie akcje zdarzały nam się raz na tydzień. Teraz przynajmniej raz dziennie... Najgorzej jak śmiejemy się z niczego, a... nauczyciel z nami. Co jak co, ale dzisiejszy polski był po prostu obłędny. A jego kulminacyjny punkt, streszczony powyżej, w opisie może nie wygląda jakoś strasznie ciekawie, ale w praktyce był niesamowity...
Ja po prostu umrę w tej klasie. Rok temu takie akcje zdarzały nam się raz na tydzień. Teraz przynajmniej raz dziennie... Najgorzej jak śmiejemy się z niczego, a... nauczyciel z nami. Co jak co, ale dzisiejszy polski był po prostu obłędny. A jego kulminacyjny punkt, streszczony powyżej, w opisie może nie wygląda jakoś strasznie ciekawie, ale w praktyce był niesamowity...
Kada izgovaram reč Ništa,
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
ach te polskie. pracowalismy w grupach nad tomaszem judymem gdy dziewczyny stwierdziły, ze więcej nie wymyślimy i zaczęły rozmawiać o spr z bioli. mnie to totalnie nie dotyczyło więc przysłuchiwałam się bez zainteresowania. głowa coraz bardziej opadała na ramię a oczy same się zamknęły... śniły mi się takie piękne zegary wirujące... w oodali jak za mgłą słyszałam głosy, również ten cudownie świdrujący polionistki... nie zadziałało nawet xyz, nie śpij!. podniosłam głowę dopiero, jak dziewczyny wybuchnęły śmiechem...
następnie powtórka na angielskim...
kocham piątki.
następnie powtórka na angielskim...
kocham piątki.
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
Now you don't seem so proud
A ja polskie...gretchen pisze:kocham piątki.
Dzisiaj to było naprawdę pięknie...
Rozmawiamy o wyjeździe do Warszawy na "Taniec wampirów":
kilka fragmentów rozmów, które w tej chwili przychodzą mi do głowy
1.
psor Wyjadłowska. : będzie czas wolny, ale bez napojów wyskokowych, light`ów i tak dalej...
Sebastian: pani profesor, to tylko bez poszczególnych marek?
psor W.: Seeebastian, Seeebastian...
Sebastian: słucham?
psor W.: wiesz... a to są takie, które bliźniaczki palą
Sebastian (do bliźniaczek): dziewczyny, a jakie piwo pijecie? ... żebym wiedział jakiego nie kupować...
psor W.: Sebastian! (po czym dołączyła się do śmiechu klasy)
2.
psor W. (do bliźniaczek): dziewczyny, a wy nadal palicie?
Aga i Beata (jedna przez drugą): My... my ... no tak...
psor W.: nie żal wam zdrowia?
jedna z bliźniaczek, mój mózg nie zdołał zarejestrować, która: żal
psor W.: to czemu nie przestaniecie?
(wtem wyrywa się) Maja: na coś trzeba umrzeć...
(ogólny śmiech)
3.
(piąty raz wchodzi delegacja z biochemu, żeby porozmawiać o wspomnianym wyjeździe do Warszawy, wywiązuje się rozmowa między nimi, naszą klasą i psorką)
psor W.: na wycieczkach ze mną dzieciątka kochane nie mają plecaków
ktoś z klasy: jak to, pani profesor?
psor W.: a po co wam plecaki? kanapki bierzecie do przezroczystych reklamówek i macie wszystko, co wam potrzeba ... (podnosi leżący na biurku dzienniczek, jakieś 10 na 20 cm) o! takich rozmiarów
Agnieszka (nie bliźniaczka): ale pani profesor, a pieniądze? w przezroczystej reklamówki
psor W.: oj, to wkładacie do kieszonki i po problemie.
Aga (bliźniaczka): a...aaa.. a..? pani profesor, jak jakaś dziewczyna będzie miała... problem?
psor W.: są kieszenie...
4.
(delegacja z matfizu tym razem, która była u nas więcej niż biochem, akurat poszła, okazuje się, że psorka nie zdążyła czegoś uzgodnić z jedną z dziewczyn, która miała zadzwonić do MPK )
psorka (wyjmuje komórkę, przeprasza nas, dzwoni) W.: no tak... mówiła, że zmieniała numer...
Sebastian: Ewelina XYZ ?
psor W.: taaaaak.
Sebastian: ja mam jej nowy numer.
psor W.: no to widzisz, że dzwonię i nic nie mówisz?
Sebastian: zadzwonić do niej?
psor W.: dzwoń.
(w międzyczasie Sebastian podaje jej numer telefonu tamtej dziewczynyl dzwoni)
Sebastian (do telefonu): no cześć, przychódź szybko do 36... no co? ... gdzie jesteś?... a skąd mam wiedzieć, po co? przecież to nie ja Cię tutaj potrzebuję...
(cała klasa w śmiech)
5.
(chłopcy dostali od nas na dzień chłopaka grające pluszaki)
psor W.: antonimy to...
(rozlega się dźwięk przypominający sapanie, fala śmiechu przepływa po klasie)
psor W.: a ten ciągle brzęczy i brzęczy...
Sebastian: pani profesor, to mój, ja niechący...
psor W.: możesz to wyłączyć?
któraś z dziewczyn: nie da się, pani profesor, to się musi samo wyłączyć...
(klasa cały czas się śmieje)
I tak caaaaaaaluuuuśką lekcję... polski w piątek na ostatniej godzinie to jest sam przez się cyrk na kółkach... a jak rocznik `89 załatwia wycieczkę, to to już paranoja...
Kada izgovaram reč Ništa,
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
Była karteczka, że będzie odczyt liczników i jakby kogoś nie było w domu, to zostawić karteczkę ze stanem.
No to zostawiłam.
Z tym, że nie pamiętałam czy chodzi o prąd, czy gaz.
No to na wszelki wypadek na karteczce dopisałam, że to licznik od gazu.
Byłoby wszystko w porządku, gdyby nie to, że nie mam gazu...
No to zostawiłam.
Z tym, że nie pamiętałam czy chodzi o prąd, czy gaz.
No to na wszelki wypadek na karteczce dopisałam, że to licznik od gazu.
Byłoby wszystko w porządku, gdyby nie to, że nie mam gazu...
Wpis pierwotny skonfiskowany.
Niezgodność z ACTA.
Niezgodność z ACTA.
angielski. wych poszła z klasy cos kserowac, ja w szampańskim humorze, w końcu cały dzień miałam chwilowe adhd, siedze jak na szpilkach. konspiracyjnych szeptem nadaje do współtowarzyszy: chodźmy stąd! uciekajmy!
klasa musiała być bardzo zmęczona, bo wstali i poszli się zamknąć w damskiej ubikacji... ach, ci maturzyści... ja tylko nieletnia...
język polski.
pani rozkłada dziennik, wyciąga długopisy i pyta: czy my jesteśmy na coś umówione?
ja: tak, na piwo...
klasa musiała być bardzo zmęczona, bo wstali i poszli się zamknąć w damskiej ubikacji... ach, ci maturzyści... ja tylko nieletnia...
język polski.
pani rozkłada dziennik, wyciąga długopisy i pyta: czy my jesteśmy na coś umówione?
ja: tak, na piwo...
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
Now you don't seem so proud
polonistka powiedziała, że bardzo chętnie...
jeszcze mi się przypomniało. ten sam angielski, robimy zdania z wish - i wish i could i tak dalej...
wych: i wish jane... jak to sparafrazujecie? marzymy o joasi -
i tu wybucham śmiechem
wych: nie tak marzymy, xyz!
jeszcze mi się przypomniało. ten sam angielski, robimy zdania z wish - i wish i could i tak dalej...
wych: i wish jane... jak to sparafrazujecie? marzymy o joasi -
i tu wybucham śmiechem
wych: nie tak marzymy, xyz!
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
Now you don't seem so proud
A ja dzisiaj za zrobienie zadania z matematyki dostałam ... naklejkę ... nie wiem, jakim cudem udało mi się nie wybuchnąć śmiechem, kiedy, patrząc w oczy nauczycielce, wymęczyłam z siebie "dziękuję, pani profesor" ... a zaczęło się od tego, że kolega Łukasz (bardziej znany jako Kołek) spytał, czy coś dostanie za narysowanie wykresu jakiegoś tam trójmianu kwadratowego... po chwili milczenia psorka, mruknęła "tak, dostaniesz", uśmiechając się półgębkiem i po krótkich poszukiwaniach klucza w szufladzie biurka, spenetrowała jedną z szafek poniżej tablicy... wyjęła jakieś zapakowane w folię kartki... jak się później okazało, upstrzone okrągłymi naklejkami ze schematycznymi rysunkami i krótkim pozytywnym, bądź przeciwnie, tekstem... no nie mogę się doczekać następnej matmy ... za dziesięć pozytywnych naklejek ma być ocena baaardzo dobra ... wiecie, co jest w tym wszystkim najlepsze? wmawiają, że to jest liceum
Potem jeszcze wspaniała wychowawcza i rozmowa o tolerancji. Czyli argumenty przeciw jeździe w jednym przedziale pociągu z pijanym skinheadem... tudzież zapaśnikiem z Pruszkowa czy ukraińskim nacjonalistą...
Geografia. Wspaniały temat. Dwuczłonowy. Część druga ni mniej, ni więcej, jak "Wiatry." Negocjacje w sprawie kartkówki. Pasaty. Monsuny i inne bryzy, czyli lekcja, która może zainteresować i rozśmieszyć nawet tak niegeograficzne stworzenie, jak ja.
I suma sumarum polski... jak zwykle śmiech aż do bólu (i, u niektórych, płaczu). Dwie godziny. To się nazywa szybkie zrzucanie zbędnych kilogramów...
... podsumowywując:
Ja chcę do NORMALNEJ szkoły, z NORMALNYMI nauczycielami i NORMALNĄ klasą !!! ... bo tutaj to ja naprawdę zginę tragicznie, wskutek niekontrolowanego ataku śmiechu...
Potem jeszcze wspaniała wychowawcza i rozmowa o tolerancji. Czyli argumenty przeciw jeździe w jednym przedziale pociągu z pijanym skinheadem... tudzież zapaśnikiem z Pruszkowa czy ukraińskim nacjonalistą...
Geografia. Wspaniały temat. Dwuczłonowy. Część druga ni mniej, ni więcej, jak "Wiatry." Negocjacje w sprawie kartkówki. Pasaty. Monsuny i inne bryzy, czyli lekcja, która może zainteresować i rozśmieszyć nawet tak niegeograficzne stworzenie, jak ja.
I suma sumarum polski... jak zwykle śmiech aż do bólu (i, u niektórych, płaczu). Dwie godziny. To się nazywa szybkie zrzucanie zbędnych kilogramów...
... podsumowywując:
Ja chcę do NORMALNEJ szkoły, z NORMALNYMI nauczycielami i NORMALNĄ klasą !!! ... bo tutaj to ja naprawdę zginę tragicznie, wskutek niekontrolowanego ataku śmiechu...
Kada izgovaram reč Ništa,
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
Mam dziwne wrażenie, że niedługo będę się tu pojawiać coraz częściej..
Jechałam sobie grzecznie na zajęcia, na przystanku autobusowym chyba mi coś do oka wpadło , bo uznałam że przyjechał numer 141, a że mi pasuje, to wsiadłam. Po czym w środku przyjrzałam się dokładniej i moje 141 okazało się być.. autobusem W (przwda że podobne? ), co gorsza W to bus pośpieszny, a mój bilet miesięczny obejmuje tylko linie zwykłe.. Jadę dalej i co widzę na pierwszym przystanku? Kanary . Łyso mi się zrobiło, zaczepił mnie (nomen omen) łysy pan kontroler
-"Bileciki do kontroli!".
Załamana wizją zbliżającego się nieuchronnie mandaciku zaczęłam szukać w torbie legitymacji, i szukać.., i szukać..., pan się zniecierpliwił:
-"Ma pani miesięczny?"
Ja z uśmiechem "Oczywiście że mam, jak każda porządna studentka "
- "Dobra, to niech już pani nie szuka.."
Uffff... w ten sposób zaoszczędziłam jakieś 100 zł . Teraz będę po trzy razy sprawdzać zanim do czegoś wsiądę .
Jechałam sobie grzecznie na zajęcia, na przystanku autobusowym chyba mi coś do oka wpadło , bo uznałam że przyjechał numer 141, a że mi pasuje, to wsiadłam. Po czym w środku przyjrzałam się dokładniej i moje 141 okazało się być.. autobusem W (przwda że podobne? ), co gorsza W to bus pośpieszny, a mój bilet miesięczny obejmuje tylko linie zwykłe.. Jadę dalej i co widzę na pierwszym przystanku? Kanary . Łyso mi się zrobiło, zaczepił mnie (nomen omen) łysy pan kontroler
-"Bileciki do kontroli!".
Załamana wizją zbliżającego się nieuchronnie mandaciku zaczęłam szukać w torbie legitymacji, i szukać.., i szukać..., pan się zniecierpliwił:
-"Ma pani miesięczny?"
Ja z uśmiechem "Oczywiście że mam, jak każda porządna studentka "
- "Dobra, to niech już pani nie szuka.."
Uffff... w ten sposób zaoszczędziłam jakieś 100 zł . Teraz będę po trzy razy sprawdzać zanim do czegoś wsiądę .
Ja tam nie widziałam problemu, można się czuć bezpiecznie jak wsiądzie kontrol a biletów na wukadke brak~Emjotka~ pisze:Czyli argumenty przeciw jeździe w jednym przedziale pociągu z (...) zapaśnikiem z Pruszkowa
A co do naklejek, u nas na ćwiczeniach z matematyki pan doktor zbierał cukierki czekoladowe, jak ktoś nie umiał.
Bo zapaśnik poproszony o bilet powie 'spierniczaj pan' i gdy przyjdzie nasza kolei można rzucić: 'nie słyszał pan co kolega powiedział'?witch85 pisze:Ja tam nie widziałam problemu, można się czuć bezpiecznie jak wsiądzie kontrol a biletów na wukadke brak~Emjotka~ pisze:Czyli argumenty przeciw jeździe w jednym przedziale pociągu z (...) zapaśnikiem z Pruszkowa
Cukierki... a to akurat metoda anglistki... jak narazie pozostająca w teorii, bo nikt cukierków jeszcze nie przyniósł ...witch85 pisze:A co do naklejek, u nas na ćwiczeniach z matematyki pan doktor zbierał cukierki czekoladowe, jak ktoś nie umiał.
Kada izgovaram reč Ništa,
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.
stvaram nešto što se ne smešta u bilo kakvo nepostojanje.