a jak tam sesyja ???
- Malgorzata
- super forma
- Posty: 2849
- Rejestracja: 5 sty 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Wrocław-Baile Atha Cliath
- DamaPikowa
- super forma
- Posty: 1192
- Rejestracja: 7 mar 2008, o 01:00
Studenci wcale nie zmienili się wiele przez kilka ostatnich dziesięcioleci a może w ogóle się nie zmienili. Kombinują jak wszystko zrobić i nie napracować się zbytnio. A jeśli dyscyplina jest poluzowana, to jest wina systemu, a nie studenta.
Studia uczą bardzo dobitnie, że nie zawsze pracowitość i systematyczność wystarczają.
Studia uczą bardzo dobitnie, że nie zawsze pracowitość i systematyczność wystarczają.
- Malgorzata
- super forma
- Posty: 2849
- Rejestracja: 5 sty 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Wrocław-Baile Atha Cliath
- DamaPikowa
- super forma
- Posty: 1192
- Rejestracja: 7 mar 2008, o 01:00
Po najmniejszej linii oporu to się w ogóle na studia nie idzie,albo rezygnuje po pierwszym semestrze. Jeśli ktoś już dotrwał do sesji letniej to znaczy, że jednak pracował mniej lub więcej. Z tego co mi wiadomo na dziennych studiach (mówię o uczelniach państwowych) nie da się dosłownie nic nie robić i zdawać.
"W kręgu wiernych i nie-wiernych
Mych przyjaciół znamienitych,
Odszedł rozum od postępu
Czynów durnych-bo przepitych."
Mych przyjaciół znamienitych,
Odszedł rozum od postępu
Czynów durnych-bo przepitych."
Masz do wyboru przebrnąć i nauczyć się 300 stron książki mniej więcej na pamięć albo skrypt 50 stron z opracowanymi zagadnieniami- szczerze, co wybierzesz? 50 stron da się nauczyć w 2 dni na pamięć, 300 nie.Malgorzata pisze:Co nie oznacza, że powinno iść się po najmniejszej linii oporu.
panie boże daj rozumu ze trzy grosze
Oczywiście, że się da. I to przysłowiowe "kobyły". Na kilka takich poszłam nie czytając nawet wykładów.
Ale tu bym zwaliła winę, na wrzucanie do programu studiów bezsensownych przedmiotów.
Ale tu bym zwaliła winę, na wrzucanie do programu studiów bezsensownych przedmiotów.
Ostatnio zmieniony 27 cze 2008, o 17:00 przez witch85, łącznie zmieniany 1 raz.
- dolce vita
- uzależniona foremka
- Posty: 811
- Rejestracja: 25 lut 2007, o 00:00
Małgosiu, a ty co skończyłaś?Malgorzata pisze:Ach, to jest akurat oczywiste. Co nie oznacza, że powinno iść się po najmniejszej linii oporu.DamaPikowa pisze:
Studia uczą bardzo dobitnie, że nie zawsze pracowitość i systematyczność wystarczają.
Resztę dopiszę potem, teraz muszę wyjść.
Od kiedy istnieje literatura żakowska opisuje głównie to, że studenci piją i uganiają się za kobietami, a uczą na tydzień przed egzaminem. Jak świat światem. Chcesz bibliografię?
Bóg postanowił sprawdzić we wrześniu, co też porabiają studenci. Zesłał więc na ziemię anioła, ten posprawdzał i wraca z raportem:
- Studenci medyka się uczą, studenci uniwerka piją, studenci polibudy piją.
Następną kontrolę zrobił w listopadzie:
- Studenci medyka ryją, studenci uniwerka zaczynają się uczyć, studenci polibudy piją.
Styczeń:
- Studenci medyka kują, aż huczy, studenci uniwerka ryją, studenci polibudy piją.
Początek sesji. Anioł wraca z ziemi i mówi:
Panie Boże, studenci medyka ryją dzień i noc, studenci uniwerka ryją dzień i noc, studenci polibudy się modlą.
A Bóg na to:
- i ci właśnie zdadzą!
- Studenci medyka się uczą, studenci uniwerka piją, studenci polibudy piją.
Następną kontrolę zrobił w listopadzie:
- Studenci medyka ryją, studenci uniwerka zaczynają się uczyć, studenci polibudy piją.
Styczeń:
- Studenci medyka kują, aż huczy, studenci uniwerka ryją, studenci polibudy piją.
Początek sesji. Anioł wraca z ziemi i mówi:
Panie Boże, studenci medyka ryją dzień i noc, studenci uniwerka ryją dzień i noc, studenci polibudy się modlą.
A Bóg na to:
- i ci właśnie zdadzą!
[i]...Ona jest czernią i bielą, ona jest smutkiem i nadzieją, Ona ostatnią bogów wybranką, moją sekretną siostrą i kochanką...[/i]
do tego chyba służy system oblewania egzaminów, co nie?implant pisze:Wolałabym żeby niektórzy "moi studenci", poszli do szkół zawodowych lub technicznych, byli by świetnymi fachowcami, niż miernymi magistrami.
Ale wiem, o czym mówisz, bo głupota ogólna nie jest żadnym powodem do wykluczenia kogoś, kto poza tym dopasowywuje się do reguł i sobie wśród nich radzi. Czy to na forum, czy w pracy, czy na studiach
- Malgorzata
- super forma
- Posty: 2849
- Rejestracja: 5 sty 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Wrocław-Baile Atha Cliath
Tu nawet nie chodzi o to, co wybierasz. Chodzi o to, że jeśli się tego nauczysz w te 2 dni nawet, to po tygodniu nie będziesz pamiętać nawet połowy albo i więcej. Wiedza przyswojona w tak krótkim czasie równie szybko ucieka z głowy. Jaki więc sens ma taka nauka ?Wiedźmak pisze: Masz do wyboru przebrnąć i nauczyć się 300 stron książki mniej więcej na pamięć albo skrypt 50 stron z opracowanymi zagadnieniami- szczerze, co wybierzesz? 50 stron da się nauczyć w 2 dni na pamięć, 300 nie.
Sam termin 'studia' wskazuje na to, że daną dziedzinę powinno się jak najbardziej zgłębić. A co można zgłębić ucząc się w takim stylu, jak opisany wyżej ?
Pinkberry pisze: Od kiedy istnieje literatura żakowska opisuje głównie to, że studenci piją i uganiają się za kobietami, a uczą na tydzień przed egzaminem. Jak świat światem. Chcesz bibliografię?
Ja nie uważam tego za usprawiedliwienie dla postawy 'olewatorskiej'. I podkreślam, że tylko do tej postawy się tu ustosunkowuję, bez wyszczególniania sensownych czy bezsensownych przedmiotów.
Poza tym podejrzewam, że literatura żakowska skupiała się na opisie tych właśnie barwnie żyjącyh i pijących, co nie oznacza, że wszyscy tacy byli.
P.S. Wycieczki osobiste bedę ignorowała.
Racjonalne myślenie to iluzja..
taki jak sens uczenia się budowy formułki procesowej w starożytnym Rzymie czy instytucji renty w prawie feudalnym. I tak za parę miesięcy zapomnę bo to zupełnie nieprzydatne, jak dla mnie oczywiście, no chyba, że jako ćwiczenie pamięci.Malgorzata pisze:Jaki więc sens ma taka nauka ?
panie boże daj rozumu ze trzy grosze
- Malgorzata
- super forma
- Posty: 2849
- Rejestracja: 5 sty 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Wrocław-Baile Atha Cliath
Ale ja nie mówię tu o nauce rzeczy ewidentnie nieprzydatnych.wiedzmak pisze:taki jak sens uczenia się budowy formułki procesowej w starożytnym Rzymie czy instytucji renty w prawie feudalnym. I tak za parę miesięcy zapomnę bo to zupełnie nieprzydatne, jak dla mnie oczywiście, no chyba, że jako ćwiczenie pamięci.Malgorzata pisze:Jaki więc sens ma taka nauka ?
Chyba poza takimi, przydatne również są w programie ?
Racjonalne myślenie to iluzja..
- dolce vita
- uzależniona foremka
- Posty: 811
- Rejestracja: 25 lut 2007, o 00:00
Można tak uważać kiedy się studiuje ale jak sie zacznie pracować to sprawy maja sie inaczej. To, co studiujemy nie służy wyłącznie praktycznym celom, ma też rozwijać wyobraźnie i otwierać na świat. Praktyczne zagadnienia przyswaja się w szkołach zawodowych. Inteligencja jednak wymaga nieco szerszego spojrzenia na świat. Boli, ale chyba nie za bardzo, mam nadzieję?wiedzmak pisze:taki jak sens uczenia się budowy formułki procesowej w starożytnym Rzymie czy instytucji renty w prawie feudalnym. I tak za parę miesięcy zapomnę bo to zupełnie nieprzydatne, jak dla mnie oczywiście, no chyba, że jako ćwiczenie pamięci.Malgorzata pisze:Jaki więc sens ma taka nauka ?
Konferencji prasowej nie będzie.
szerszego w którą stronę? Nie lubię wykładowców, u których punkty dostaje się za to, że się poszło do teatru albo na konkurs wieniawskiego. Uważam, że ignorowanie kultury, w której się żyje, świadczy o człowieku zdecydowanie gorzej niż luki w tzw. klasycznym wykształceniu.dolce vita pisze:Inteligencja jednak wymaga nieco szerszego spojrzenia na świat. Boli, ale chyba nie za bardzo, mam nadzieję?
Ja rozumiem to naprawdę, ale myślę sobie, że poszerzeniu horyzontów lepiej by zrobiło przemyślenie wielu problemów a nie bezmyślne zakucie podstawowych założeń np. A tego właśnie mnie próbują nauczyć.dolce vita pisze: Można tak uważać kiedy się studiuje ale jak sie zacznie pracować to sprawy maja sie inaczej. To, co studiujemy nie służy wyłącznie praktycznym celom, ma też rozwijać wyobraźnie i otwierać na świat. Praktyczne zagadnienia przyswaja się w szkołach zawodowych. Inteligencja jednak wymaga nieco szerszego spojrzenia na świat. Boli, ale chyba nie za bardzo, mam nadzieję?
panie boże daj rozumu ze trzy grosze
- dolce vita
- uzależniona foremka
- Posty: 811
- Rejestracja: 25 lut 2007, o 00:00
Wiem, bo na swoim przykładzie to przerobiłam, że te "bzdury" przydają sie na późniejszych latach przy analizach, pracach zbiorczych i innych takich naukowych wymysłach. Nie wiedziałam po jaki grzyb mi to wszystko było wtedy a dziś mam sporo interesujących informacji. Acha, z nami nikt nie dyskutował i nie też zapraszał nas do myślenia. Miałam w porywach do 47 godzin zajęć na II roku a na 10 semestrze nawet 25 godzin tygodniowo. Seminaria były fikcją, referaty nudne i poprzepisywane z książek. Nie mogłam usiedzieć, spalam lub ziewałam ostentacyjnie. Skończyłam studia techniczne, psu na budę potrzebne ale i tak się rozgarnęłam, huhwiedzmak pisze: Ja rozumiem to naprawdę, ale myślę sobie, że poszerzeniu horyzontów lepiej by zrobiło przemyślenie wielu problemów a nie bezmyślne zakucie podstawowych założeń np. A tego właśnie mnie próbują nauczyć.
Konferencji prasowej nie będzie.
ja w tym semestrze miałam 8x1,5h (nie wiem jak to się liczy) tygodniowodolce vita pisze:Miałam w porywach do 47 godzin zajęć na II roku a na 10 semestrze nawet 25 godzin tygodniowo. Seminaria były fikcją, referaty nudne i poprzepisywane z książek. Nie mogłam usiedzieć, spalam lub ziewałam ostentacyjnie.
warto było się tak męczyć? pytam poważnie bo mam to samo
panie boże daj rozumu ze trzy grosze
- dolce vita
- uzależniona foremka
- Posty: 811
- Rejestracja: 25 lut 2007, o 00:00
8x1,5 to 16 godzin w tygodniu - istna sielanka. Nie warto się męczyć na studiach dziedziny, która nas nie interesuje. Tak było w moim przypadku i był to wielki błąd, i naprawić się tego nie da. Natomiast zawsze warto tak się ustawić, żeby i z tego co nudne wyjąć jak najwięcej interesującego, co ja zrobiłam z niezłym skutkiem. Potłuc to o kant d... ale chociaż był fan z tego i fajne znajomości na innych wydziałach. Jeżeli masz w miarę luźną dziedzinę, to spróbuj jakoś przekuć pomyłkę w aktywne poszukiwanie lepszej, interesującej Cię dziedziny.wiedzmak pisze:ja w tym semestrze miałam 8x1,5h (nie wiem jak to się liczy) tygodniowodolce vita pisze:Miałam w porywach do 47 godzin zajęć na II roku a na 10 semestrze nawet 25 godzin tygodniowo. Seminaria były fikcją, referaty nudne i poprzepisywane z książek. Nie mogłam usiedzieć, spalam lub ziewałam ostentacyjnie.
warto było się tak męczyć? pytam poważnie bo mam to samo
Jak zwykle sukces zależy od determinacji i warunków środowiska. Powodzenia
No to sobie pogadałyśmy - jak wodnik z wodnikiem
Konferencji prasowej nie będzie.
Jasne warto wybrać dziedzinę która nas interesuje, ale nawet na najbardziej interesujących studiach znajdzie się jakiś przedmiot na którym będziemy ziewać i pokładać się na ławce - obojętnie czy z powodu formy czy treści:P
A tak swoją drogą to chciałabym móc przed taką np. literaturą usiąść na dzień przed i zdać... Hihi, ale może ja po prostu jakaś mało zdolna jestem
Ufff... Jeszcze syntax i koniec!!
A tak swoją drogą to chciałabym móc przed taką np. literaturą usiąść na dzień przed i zdać... Hihi, ale może ja po prostu jakaś mało zdolna jestem
Ufff... Jeszcze syntax i koniec!!
- DamaPikowa
- super forma
- Posty: 1192
- Rejestracja: 7 mar 2008, o 01:00
A mnie się udało moja największa zmora-literatura, za to jakie piękne oczy wykładające i egzaminujące !!! Człowiek się topi na samym wejściuAkiana pisze: A tak swoją drogą to chciałabym móc przed taką np. literaturą usiąść na dzień przed i zdać...
"W kręgu wiernych i nie-wiernych
Mych przyjaciół znamienitych,
Odszedł rozum od postępu
Czynów durnych-bo przepitych."
Mych przyjaciół znamienitych,
Odszedł rozum od postępu
Czynów durnych-bo przepitych."
Hehe zawsze twierdziłam, że skład komisji egzaminacyjnej ma wpływ na jakość odpowiedzi
Ostatnio zmieniony 29 cze 2008, o 12:12 przez Akiana, łącznie zmieniany 1 raz.
Jak najbardziej:D A słowniki to moje drugie ja:Pruskaja pisze:Pani filolog??
No właśnie jak sobie radzicie w takich sytuacjach?DamaPikowa pisze:piękne oczy wykładające i egzaminujące
Chociaż muszę przyznać, że najtrudniejsze dla mnie w tej sesji było nie wybuchnąć śmiechem na pytanie "a ma pani już kandydata na męża?"
- sleeping_away
- początkująca foremka
- Posty: 28
- Rejestracja: 12 lut 2008, o 00:00