No masz, dawałam przykład, że nie, a tu mówią, że są. Dla uczniów są ogólnie. Wszelkiego typu uczniów.squeeze pisze:smutną prawdą jest, że studniówki są dla heteryków ..
Studniówka i inne "bale"
- Rainbow_Dragon
- początkująca foremka
- Posty: 20
- Rejestracja: 21 kwie 2008, o 02:00
A ja idę na bal nie studniówkowy, ale też w tej tonacji.
Długo latałam za sukienką, ale w końcu się udało. Na szczęście, bo wyjścia w spodniach nie rozważałam nawet.
Na bal ten idę sama, bo nie mam z kim (i nie chodzi mi tylko o faceta-figuranta jako mojego chłopaka). Liczę na zabawę w gronie znajomych, bo nie jestem jedyną 'singielką'.
Gdybym miała dziewczynę to nie wiem co bym zrobiła. Sądzę, że próbowałabym ją jakoś 'wkręcić' (jeśli to nie byłby także jej bal). Ale takie otwarte pójście razem to przekraczałoby na pewno moje możliwości.
Studniówki obowiązkowe nie są, chociaż dziwnie się patrzą wszyscy jak sie dowiadują że ktoś nie idzie/nie był.
Ja nie byłam bo nie miałam ochoty. Tak po prostu.
Długo latałam za sukienką, ale w końcu się udało. Na szczęście, bo wyjścia w spodniach nie rozważałam nawet.
Na bal ten idę sama, bo nie mam z kim (i nie chodzi mi tylko o faceta-figuranta jako mojego chłopaka). Liczę na zabawę w gronie znajomych, bo nie jestem jedyną 'singielką'.
Gdybym miała dziewczynę to nie wiem co bym zrobiła. Sądzę, że próbowałabym ją jakoś 'wkręcić' (jeśli to nie byłby także jej bal). Ale takie otwarte pójście razem to przekraczałoby na pewno moje możliwości.
Studniówki obowiązkowe nie są, chociaż dziwnie się patrzą wszyscy jak sie dowiadują że ktoś nie idzie/nie był.
Ja nie byłam bo nie miałam ochoty. Tak po prostu.
Avatar powstał dzięki: http://kcoyote.deviantart.com/art/Create-A-Dragon-78055600
- Rainbow_Dragon
- początkująca foremka
- Posty: 20
- Rejestracja: 21 kwie 2008, o 02:00
To najpierw by trzeba było tą dziewczynę mieć....wampirek pisze:
A ja zachęcam. Pójście z dziewczyną to baardzo fajny akcent na zakończenie szkoły;)
Był moment że stwierdziłam,że na bal można iść tylko jak się ma chłopaka i nawet dla 'pojedynczych' nie ma miejsca, nie mówiąc już o parach homo.
Ale ogólnie mówiąc fajnie było i trochę potańczyłam z kolegą, a trochę z koleżanką .
Avatar powstał dzięki: http://kcoyote.deviantart.com/art/Create-A-Dragon-78055600
Oj ja przed swoją studniówką chorowałam na to samo, ale jednak głównie z powodu tego, iż mnie przyjaciel na niecały miesiąc przed wystawił do wiatru stwierdzając, że on jednak pójdzie na swoją studniówkę (w jego przypadku numer drugi), a była ona tego samego dniaRainbow_Dragon pisze:Był moment że stwierdziłam,że na bal można iść tylko jak się ma chłopaka i nawet dla 'pojedynczych' nie ma miejsca, nie mówiąc już o parach homo.
Zaś co do stroju - kostium odrzuciłam na wejściu, bo nie lubię tych całych żakiecików/marynarek, ślicznych koniecznie błyszczących czarnych spodni na kant (tfu, mam takie coś w szafie nawet - unikam jak ognia) itd.
Poza tym, plan był taki, że na ten jeden wieczór "zrobię z siebie kobietę" . Nabyłam już w październiku, korzystając z zeszłorocznych wyprzedaży, kieckę długą do ziemi (krótka, choć wygodniejsza, odpadła w przedbiegach, bo gdzie ja z tymi patykami do ludzi...) w pięknym pseudo-gotyckim stylu, zaś resztę czasu poszukiwałam butów... Toż to masakra jakaś jest! i jeśli kiedyś jeszcze przyjdzie mi powtarzać ową akcję, to chyba prędzej strzelę sobie w łeb!
Ostatecznie nabyłam pierwszy w życiu buciczek na obcasie (5 cm), superwygodny, bo skórzany, który kosztował niemal dwa razy tyle co kiecka i fryzjer i zapadło postanowienie o nauce chodzenia. Okazała się nie konieczna, bo buty były tak wygodne, że na studiówce tańczyłam, biegałam, skakałam i w ogóle cuda się działy, a nogi wytrzymały do 5 nad ranem (czyt. do końca) i ani razu się nie potknęły
A - i ostatecznie zabrałam brata przyjaciółki (singlem byłam wtedy), ot tak, żeby było z kim jeszcze się bawić i kasa się nie zmarnowała.
Choć nie rewelacyjnie, to jednak miło wspominam. Osiągnęłam zamierzony efekt, bo najbliżsi nawet kumple mnie nie poznawali i wołali "Jezu, Rillka, to Ty?!"
Nie, no mi tutaj chodziło tylko i wyłącznie o płeć, a nie o relacje ze mną. "Dziewczyna" to koleżanka, wówczas myślałam jeszcze, że heteryczka...ale tak czy siak pozostaje koleżanką. U mnie w szkole kilka osób wybrało się na studniówkę solo, ale chyba fajniej jest z kimś.Rainbow_Dragon pisze: To najpierw by trzeba było tą dziewczynę mieć....
Był moment że stwierdziłam,że na bal można iść tylko jak się ma chłopaka i nawet dla 'pojedynczych' nie ma miejsca, nie mówiąc już o parach homo.
Ale ogólnie mówiąc fajnie było i trochę potańczyłam z kolegą, a trochę z koleżanką .
Why so serious?
taaak, ja na studniowce mialam krotka przesliczna kiecke(kupilam na allegro za 50 zeta), buty na 10 centymetrowej szpilce, ale cholernie wygodne byly, fryzjerka zrobila mi beznadziejne loczki, ktore w domu od razu rozczesalam, a moim partnerem byl moj ówczesny chlopak
ale swietnie sie bawilam, zostalam do konca imprezy
ale swietnie sie bawilam, zostalam do konca imprezy
ja nie miałam problemu z założeniem sukienki, bo lubie czasem wskoczyć w kiecke, albo jakąś mini raczej kolor był problematyczny. liceum było okresem w moim życiu "czarne włosy, czarne ciuchy, glany", ale ze względu na jasna cerę, w każdej czarnej sukience wyglądałam jak śmierć (na solarke w życiu mnie nikt nie namówi). no i poszłam w sukience koloru powiedzmy: fioletowy, śliwkowo- różowy, a szal miałam różowy i różowy makijaż i pierwsze co usłyszałam od kumpla z klasy to było " o boże Ty wyglądasz kobieco", a drugie "o boze Ty masz na sobie cos nie- czarnego", a trzecie "k***a, to różowe jest"
a co do akcentów homo, to jednego kolesia z mojej klasy rzuciła panna pare dni przed studniówką i żeby kasa się nie zmarnowała przyszedł z kumplem i razem z innymi się z siebie nabijali, że są gejami
wytańczyłam się, najdłam pysznych rzeczy i było super choć nie wypiłam ani kropelki alkoholu kwestia ludzi, tak myślę, a klasę miałam zajebistą
a co do akcentów homo, to jednego kolesia z mojej klasy rzuciła panna pare dni przed studniówką i żeby kasa się nie zmarnowała przyszedł z kumplem i razem z innymi się z siebie nabijali, że są gejami
wytańczyłam się, najdłam pysznych rzeczy i było super choć nie wypiłam ani kropelki alkoholu kwestia ludzi, tak myślę, a klasę miałam zajebistą
a i jedyne czego żałuję, to że poszłam na studniówkę z moim wtedy chłopakiem(on mi się naprawdę podobał, a szczegolnie to że miał trzy siostry, śliczne i fajne w podobnym wieku do mojego:P), cały czas i tak spędziłam z dziewczynami z klasy, na parkiecie, albo gdziekolwiek, a on zamulał przy stoliku i był jak wrzut na moim sumieniu polecam pójście solo ( u mnie większość przyszła sama) chyba, że się wie, że ludzie moga się okazać nie dla nas, to wtedy kogos imprezowego można wziąć no albo jeśli się jest z kimś bez kogo nie wyobrażamy sobie żadnego ważnego dnia
blehh
wybacz, nie wylapalam przykladow .. w kazdym razie "prawdziwosc" tego balu i "szczerosc" wypowiadanych nań słów czy ogolnych zachowan pozostawiam osobistej ocenie ..wampirek pisze:No masz, dawałam przykład, że nie, a tu mówią, że są. Dla uczniów są ogólnie. Wszelkiego typu uczniów.squeeze pisze:smutną prawdą jest, że studniówki są dla heteryków ..
najbardziej oblesnym doswiadczeniem jakie spotkalo mnie na balu absolwentów (jak to ładnie brzmi) bylo hmm, jak ja mam to napisac ..
ok, moja noga czuła jak bardzo mojemu partnerowi podoba się taniec ze mną! blehh
Co do tych ubraniowych dylematów...Myślę, że jeśli któraś nie lubi butów na obcasie i sukienek to nie powinna na siłę zakładać żadnej kreacji, nakładać makijażu itp., żeby tylko nie narazić się na złośliwe komentarze. Dla mnie akurat kobieta, która ma męski chód, sposób wyrażania się, gestykulacji czy w ogóle męski styl bycia a ubrana jest w suknię i szpilki wywołuje jeszcze gorszy efekt.
- samotna_1990
- początkująca foremka
- Posty: 84
- Rejestracja: 26 sie 2008, o 02:00
- Lokalizacja: Warszawa
Ja mialam studniowke w tym roku. Gdyby nie to, ze moja ex dziewczyna byla na maksa zazdrosna i caly wieczor robila wszystko, zeby mi go spieprzyc, to bawilam sie swietnie. Na codzien w ogole nie nosze sukienek czy tym bardziej szpilek, ale zrobilam na ten wieczor wyjatek i nie zaluje;). Mozna wtedy spojrzec na siebie pod innym katem i potraktowac to z przymruzeniem oka hehe. A co do partnera, to wzielam kumpla tak, jak wiekszosc moich kolezanek. Nie bylo zadnego podrywania, normalna impreza. Gdybym miala mozliwosc, to poszlabym tam jeszcze raz:D
Ja za czasów swojej studniówki jeszcze wierzyłam, że w butach na obcasie będzie mi dobrze i swobodnie.. oczywiście tamto błędne myślenie zostało daaleko za mną Dzis ubrałabym się zupełnie inaczej....i poszłabym z
dziewczyna a nie z jakimś#@$^*&#
W każdym razie była dłuuga,przylegająca do ciała, czarna,aksamitna sukienka
Zabawa studniówkowa przednia....do czasu aż mi zap...... aparat fotograficzny a na koniec mój kolega/towarzysz odwiózł mnie do domu i koniecznie chciał potrzymać dłoń na moim kolanie
To była ostatnia sukienka..
To była ostatnia męska dłoń na moim kolanie
dziewczyna a nie z jakimś#@$^*&#
W każdym razie była dłuuga,przylegająca do ciała, czarna,aksamitna sukienka
Zabawa studniówkowa przednia....do czasu aż mi zap...... aparat fotograficzny a na koniec mój kolega/towarzysz odwiózł mnie do domu i koniecznie chciał potrzymać dłoń na moim kolanie
To była ostatnia sukienka..
To była ostatnia męska dłoń na moim kolanie
może Ci się odmieni. powiem Ci jedno - w kwestii ubioru i makijażu nie zdawaj się na nikogo. ja się nie znałam, zaufałam i źle skończyłam.ameliaola pisze:Wprawdzie jestem dopiero w I klasie liceum, ale sama myśl o studniówce mnie przeraża... Za nic w świecie nie ubiorę żadnej sukni czy spódnicy.
znaczy nie wyróżniałam się dzikimi kolorami i suknią z bufami, ale nie czułam się komfortowo. i te loki...
choć mało rozumiem, a dzwony fałszywe, coś mówi mi, że
jeszcze wszystko będzie możliwe
jeszcze wszystko będzie możliwe
Ja tam na studniówce byłam, standardowo w dżinsach, standardowo sama jak paluszek. Było nawet fajnie, aczkolwiek martwiłam się, czy mnie ktoś odwiezie, bo nie mogłam wrócić autobusem. Ale odwiózł. Śmieszna rzecz, ta studniówka. Ale nie polecam wybierania się na nią z torbą, natychmiast napada dziesięć osób z prośbą o przemycenie wódki.
Wielbimy Che Guevarę, zrobiliśmy ze zbrodniarza symbol wolności.
Z całej studniówki pamiętam najlepiej palenie przed budynkiem i jakąś potańcówkę wiejską z moją ukochaną nauczycielką. Reszta się rozmywa w oparach tandety i blichtru. Poszłam przez Babettę, bo powiedziała, że fajnie. I dlatego poszłam, że nie musiałam płacić, więc za darmo można zjeść i wypić. Filmu nie widziałam do dzisiaj.
Byłam w spodniach z garnituru i dziwnej, częściowo świecącej bluzce i jedynych butach wyjściowych, jakie mam. Piłam za pieniądze Krzysia (do dziś nie wiem, kto to był, ale miał dwie dychy i westy ice'y).
Na studniówkę należy iść, żeby podziwiać, jak koleżanki zmieniają buty po polonezie (ta para była robiona u szewca pod Krakowem, tam, gdzie szyją do Tańca z Gwiazdami!), jak mają na głowie niemodne od dziesięciu lat koki z lokami i jak im idą oczka w drogich rajstopach. Wiem, przepełnia mnie gorycz.
Byłam w spodniach z garnituru i dziwnej, częściowo świecącej bluzce i jedynych butach wyjściowych, jakie mam. Piłam za pieniądze Krzysia (do dziś nie wiem, kto to był, ale miał dwie dychy i westy ice'y).
Na studniówkę należy iść, żeby podziwiać, jak koleżanki zmieniają buty po polonezie (ta para była robiona u szewca pod Krakowem, tam, gdzie szyją do Tańca z Gwiazdami!), jak mają na głowie niemodne od dziesięciu lat koki z lokami i jak im idą oczka w drogich rajstopach. Wiem, przepełnia mnie gorycz.
a mówiłam nie idźgretchen pisze:Z całej studniówki pamiętam najlepiej palenie przed budynkiem i jakąś potańcówkę wiejską z moją ukochaną nauczycielką. Reszta się rozmywa w oparach tandety i blichtru. Poszłam przez Babettę, bo powiedziała, że fajnie. I dlatego poszłam, że nie musiałam płacić, więc za darmo można zjeść i wypić. Filmu nie widziałam do dzisiaj.
Byłam w spodniach z garnituru i dziwnej, częściowo świecącej bluzce i jedynych butach wyjściowych, jakie mam. Piłam za pieniądze Krzysia (do dziś nie wiem, kto to był, ale miał dwie dychy i westy ice'y).
Na studniówkę należy iść, żeby podziwiać, jak koleżanki zmieniają buty po polonezie (ta para była robiona u szewca pod Krakowem, tam, gdzie szyją do Tańca z Gwiazdami!), jak mają na głowie niemodne od dziesięciu lat koki z lokami i jak im idą oczka w drogich rajstopach. Wiem, przepełnia mnie gorycz.