Między flirtem a uprzejmością
- Pinkberry
- super forma
- Posty: 7088
- Rejestracja: 11 sie 2004, o 00:00
- Lokalizacja: Poznań
Między flirtem a uprzejmością
Temat niby prosty, ale, kiedy zaczyna się testować go w praktyce, niezgłębialny: gdzie przebiega granica między byciem dla kogoś miłym a byciem miłym w specjalny sposób? Kiedy można powiedzieć, że z koleżeństwa przechodzi się we flirt? Co jest "jeszcze" przyjacielskie a co "nie wypada" i jest zdecydowanie podrywem? Jak właściwie daje się znać komuś, z kim się przyjaźni, że niekoniecznie o przyjaźń chodzi?
Pozdrawiam przy okazji wszystkie osoby katowane przeze mnie tą kwestią w ciągu ostatniego tygodnia i zapraszam do ponownej dyskusji Jeżeli o mnie chodzi, to miałam jakieś tam teorie, ale w tej chwili to ZIELONEGO POJECIA.
Btw. tylko proszę bez "przyjaźń lesbijki z kobieta jest niemożliwa", "po co ustalać granice" i innych podobnych filozofii uskutecznianych w odpowiednich wątkach. Gdzie dla was przebiega granica, kiedy jesteście w stanie powiedzieć, że to już nie przyjaźń?
Pozdrawiam przy okazji wszystkie osoby katowane przeze mnie tą kwestią w ciągu ostatniego tygodnia i zapraszam do ponownej dyskusji Jeżeli o mnie chodzi, to miałam jakieś tam teorie, ale w tej chwili to ZIELONEGO POJECIA.
Btw. tylko proszę bez "przyjaźń lesbijki z kobieta jest niemożliwa", "po co ustalać granice" i innych podobnych filozofii uskutecznianych w odpowiednich wątkach. Gdzie dla was przebiega granica, kiedy jesteście w stanie powiedzieć, że to już nie przyjaźń?
- Emocja
- uzależniona foremka
- Posty: 933
- Rejestracja: 14 lis 2007, o 00:00
Re: Między flirtem a uprzejmością
A co to tam się u Ciebie wydarzyło, hę?Pinkberry pisze:Jeżeli o mnie chodzi, to miałam jakieś tam teorie, ale w tej chwili to ZIELONEGO POJECIA.
Przy flircie chyba się mówi trochę innym tonem, jest się bardziej zaczepnym, częściej się niby-kłócisz i w ogóle wszystko częściej - częstszy jest kontakt niż tego wymaga sytuacja. Poza tym jak sama flirtujesz, to wiesz bo Cię w brzuchu wierci, ale jak ktoś wobec Ciebie to robi, to poznasz to po tym, że na widok takiej osoby masz ochotę uciec (jak Ci się nie podoba). A dalej to już nie wiem...indywidualne różnice są. Generalnie - inne spojrzenie i ton głosu.
"Chamstwu trzeba się sprzeciwiać siłom i godnościom osobistom!"
- Pinkberry
- super forma
- Posty: 7088
- Rejestracja: 11 sie 2004, o 00:00
- Lokalizacja: Poznań
Re: Między flirtem a uprzejmością
jak wyżej - przedyskutowałam temat z kilkoma osobami i okazało się, że nie jesteśmy w stanie znaleźć nie tylko prostej odpowiedzi, ale w ogóle żadnej. Dlatego pytam, jak każda z Was to odbiera, jakie wyznacza granice - i może jednak punkty wspólne się znajdą...Emocja pisze:A co to tam się u Ciebie wydarzyło, hę?Pinkberry pisze:Jeżeli o mnie chodzi, to miałam jakieś tam teorie, ale w tej chwili to ZIELONEGO POJECIA.
- louveteau
- uzależniona foremka
- Posty: 914
- Rejestracja: 29 gru 2004, o 00:00
- Lokalizacja: Kraków
Flirtując przestaję być prosta.
Nie flirtując - robię się natomiast zdecydowanie "płaska", jak to kiedyś określiła foremka dolce vita. Nie używam metafor, nie gram na podtekstach, nie "łowię" słów, o które warto zahaczyć, nie stosuję niedomówień, wieloznaczności, dotknięć od niechcenia, nie prowokuję spojrzeń tworzących nawet w grupie coś w rodzaju "tylko my", nie staram się wywołać u "koleżanki" dość specyficznych uczuć, wrażeń, emocji, nie próbuję intrygować - własną osobą i tym, co owa osoba skrywa...
To jednak moje jest - najbardziej ogólnie temat ujmując.
O uogólnienia chyba jednak rzeczywiście bedzie trudno - bo tu wszystko od kontekstu zależy. Słyszałam "Kotku" od przyjaciółek, słyszałam i od potencjalnie zabiegających Kontekst pozwalał mi rozpoznawać co jest co, i kto jest kto...
Nie flirtując - robię się natomiast zdecydowanie "płaska", jak to kiedyś określiła foremka dolce vita. Nie używam metafor, nie gram na podtekstach, nie "łowię" słów, o które warto zahaczyć, nie stosuję niedomówień, wieloznaczności, dotknięć od niechcenia, nie prowokuję spojrzeń tworzących nawet w grupie coś w rodzaju "tylko my", nie staram się wywołać u "koleżanki" dość specyficznych uczuć, wrażeń, emocji, nie próbuję intrygować - własną osobą i tym, co owa osoba skrywa...
To jednak moje jest - najbardziej ogólnie temat ujmując.
O uogólnienia chyba jednak rzeczywiście bedzie trudno - bo tu wszystko od kontekstu zależy. Słyszałam "Kotku" od przyjaciółek, słyszałam i od potencjalnie zabiegających Kontekst pozwalał mi rozpoznawać co jest co, i kto jest kto...
- seven
- super forma
- Posty: 3963
- Rejestracja: 9 wrz 2004, o 00:00
- Lokalizacja: Wrocław/Kraków
- AssaAbloy
- super forma
- Posty: 5491
- Rejestracja: 26 wrz 2004, o 00:00
jesli nie flirtuje, to staram sie byc jednoznaczna;
unikam zachowan, slow, spojrzen, ktore moglyby dac do zrozumienia cokolwiek poza luznym, towarzyskim ukladem; w to wchodza aluzje i skojarzenia "erotyzujace" (no, sprosne dowcipy sa juz ok - na ogol nie sprzyjaja flirtom )
zadnych spojrzen w oczy i tajemniczych usmiechow
nie prowadze gierek, nie probuje tworzyc napiecia;
nie usiluje zwrocic uwagi na to, co uwazam za swoje mocne strony w kontekscie relacji naznaczonych seksualnoscia;
unikam bliskosci fizycznej, zwlaszca wystudiowanej, delikatnej (jowialne, niedbale poklepanie po ramieniu nie budzi moich podejrzen);
czasem zdarza mi sie posluzyc entuzjastycznym peanem na czesc mojego meza, co rowniez flirtom nie sprzyja
unikam zachowan, slow, spojrzen, ktore moglyby dac do zrozumienia cokolwiek poza luznym, towarzyskim ukladem; w to wchodza aluzje i skojarzenia "erotyzujace" (no, sprosne dowcipy sa juz ok - na ogol nie sprzyjaja flirtom )
zadnych spojrzen w oczy i tajemniczych usmiechow
nie prowadze gierek, nie probuje tworzyc napiecia;
nie usiluje zwrocic uwagi na to, co uwazam za swoje mocne strony w kontekscie relacji naznaczonych seksualnoscia;
unikam bliskosci fizycznej, zwlaszca wystudiowanej, delikatnej (jowialne, niedbale poklepanie po ramieniu nie budzi moich podejrzen);
czasem zdarza mi sie posluzyc entuzjastycznym peanem na czesc mojego meza, co rowniez flirtom nie sprzyja
http://arsneo.pl
- witch85
- super forma
- Posty: 4193
- Rejestracja: 24 mar 2005, o 00:00
Raz w życiu flirtowałam, ale to byłą gra w otwarte karty.
Teraz mam zasadę, nie flirtować (czyli nie robić krępujących podtekstów). Za to zdarza mi się żartować i jako żart wszelkie aktywności pod moim adresem traktuje. Zauważam dopiero "końskie zaloty", które mnie do szału doprowadzają.
Za to ludzie spoza małopolski bardzo często zarzucają mi flirt, jak jestem miła, załatwię spod ziemi bilety na koncert czy odprowadzę do domu.
Widzisz Asso, peany na cześć dziewczyny, nie zawsze działają zniechęcająco na lesbijki.
Teraz mam zasadę, nie flirtować (czyli nie robić krępujących podtekstów). Za to zdarza mi się żartować i jako żart wszelkie aktywności pod moim adresem traktuje. Zauważam dopiero "końskie zaloty", które mnie do szału doprowadzają.
Za to ludzie spoza małopolski bardzo często zarzucają mi flirt, jak jestem miła, załatwię spod ziemi bilety na koncert czy odprowadzę do domu.
Widzisz Asso, peany na cześć dziewczyny, nie zawsze działają zniechęcająco na lesbijki.
- seven
- super forma
- Posty: 3963
- Rejestracja: 9 wrz 2004, o 00:00
- Lokalizacja: Wrocław/Kraków
A to się akurat zgadza. Jak razu pewnego Żoną pomachałam, to usłyszałam, że chyba mi własne bastiony padły i kobitę na tarczę wystawiam, więc....warto drążyć dalej. Coś w stylu: "Czyżbys się bała, Mała ???"witch85 pisze: Widzisz Asso, peany na cześć dziewczyny, nie zawsze działają zniechęcająco na lesbijki.
Bieganie za kobietami jeszcze nikomu nie zaszkodziło, niebezpiecznie jest je złapać.
/Jack Davies/
/Jack Davies/
- iluzja_oh
- super forma
- Posty: 1509
- Rejestracja: 27 maja 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Trójmiasto
nie wiem gdzie leży granica między flirtem a uprzejmością, bo nie muszę wiedzieć, a poza tym kompletnie nie potrafię flirtować.
żarty i wszelkiego rodzaju wygłupy to dla mnie tylko żarty i wygłupy. jeśli ktoś chce ze mną flirtować (tyle potrafię załapać ) jestem uprzejmie niekumająca.
a jeśli alkohol ma sprzyjać flirtowi, w moim przypadku może sprzyjać jedynie tym żartom i wygłupom wobec dobrze mi znanych osób lub, ogólnie, wylewności, której mi zazwyczaj brakuje.
żarty i wszelkiego rodzaju wygłupy to dla mnie tylko żarty i wygłupy. jeśli ktoś chce ze mną flirtować (tyle potrafię załapać ) jestem uprzejmie niekumająca.
a jeśli alkohol ma sprzyjać flirtowi, w moim przypadku może sprzyjać jedynie tym żartom i wygłupom wobec dobrze mi znanych osób lub, ogólnie, wylewności, której mi zazwyczaj brakuje.
choć mało rozumiem, a dzwony fałszywe, coś mówi mi, że
jeszcze wszystko będzie możliwe
jeszcze wszystko będzie możliwe
- rock_me
- uzależniona foremka
- Posty: 950
- Rejestracja: 3 gru 2007, o 00:00
Re: Między flirtem a uprzejmością
Cały problem chyba w tym, że ta granicę można dostrzec dopiero wtedy, kiedy się ją przekroczy A przynajmniej ja tak mam, że notorycznie wpadam na szlabany.Pinkberry pisze:gdzie przebiega granica między byciem dla kogoś miłym a byciem miłym w specjalny sposób? Kiedy można powiedzieć, że z koleżeństwa przechodzi się we flirt?
[i]I must be an acrobat
To talk like this
And act like that[/i]
To talk like this
And act like that[/i]
- mady.p
- rozgadana foremka
- Posty: 134
- Rejestracja: 11 wrz 2007, o 00:00
- enzymowka
- super forma
- Posty: 4960
- Rejestracja: 30 cze 2003, o 00:00
- Lokalizacja: z latarni morskiej
- babette
- super forma
- Posty: 7356
- Rejestracja: 25 paź 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Spod Grunwaldu
- Pinkberry
- super forma
- Posty: 7088
- Rejestracja: 11 sie 2004, o 00:00
- Lokalizacja: Poznań
Czyli nie potrafisz sama powiedzieć, kiedy zaczynasz kogoś podrywać, bo w obu przypadkach robisz dokładnie to samo?enzymowka pisze:Jak to słusznie zauważyła Sev, wszystko zależy od kontekstu. Jedną można odprowadzić do domu z czystej uprzejmości, a z inną zwykłe puszczenie przodem ma już inny wymiar.
- enzymowka
- super forma
- Posty: 4960
- Rejestracja: 30 cze 2003, o 00:00
- Lokalizacja: z latarni morskiej
Robię to samo, ale nie tak samo. Wystarczy ten specyficzny błysk w oku, inny ton głosu, uśmiech, niby to samo ale inaczej. Możesz z kimś rozmawiać np.o jakiejś książce, ale nie w każdej rozmowie doszukujesz się podtekstów i łapiesz za słówka, czasem inaczej formułujesz zdanie.. ciężko to tak rozróżnić, to się czujePinkberry pisze:Czyli nie potrafisz sama powiedzieć, kiedy zaczynasz kogoś podrywać, bo w obu przypadkach robisz dokładnie to samo?
A tak w ogóle to ja nie podrywam, więc się nie znam
- Pinkberry
- super forma
- Posty: 7088
- Rejestracja: 11 sie 2004, o 00:00
- Lokalizacja: Poznań
- Cha-Cha
- rozgadana foremka
- Posty: 107
- Rejestracja: 29 lis 2007, o 00:00
mam kumpelę(teraz to już chyba nie mogę tak powiedzieć ) z którą kiedyś mogłam chodzić w "tych samych majtkach" dogadywałyśmy sie bez słów-razem chodziłyśmy z psem,gotowałyśmy, grałyśmy w lotki, zrywałyśmy boki ze śmiechu na filmach, ludzie mówili że jesteśmy jak jedność.Nigdy nie próbowałam z nią flirtować ani jej podrywać.Jednak zawsze mi się podobała-wzrokowo ale także taka "bratnia dusza".Aż pewnego dnia, na zakrapianej imprezie pocałowała mnie tak,że aż mi nogi zmiękły.Powiedziała,żebym więcej już z nią nie flirtowała tylko zaczęła kochać bo ona już nie może dłużej ukrywać swojego uczucia.
I weź tu człowieku zrozum? Żadnego flirtu ani podrywu z mojej strony nie było!!!!!
I weź tu człowieku zrozum? Żadnego flirtu ani podrywu z mojej strony nie było!!!!!
- Pinkberry
- super forma
- Posty: 7088
- Rejestracja: 11 sie 2004, o 00:00
- Lokalizacja: Poznań
- witch85
- super forma
- Posty: 4193
- Rejestracja: 24 mar 2005, o 00:00
- Emocja
- uzależniona foremka
- Posty: 933
- Rejestracja: 14 lis 2007, o 00:00
A to był Denwerek????Cha-Cha pisze:mam kumpelę(teraz to już chyba nie mogę tak powiedzieć ) z którą kiedyś mogłam chodzić w "tych samych majtkach" dogadywałyśmy sie bez słów-razem chodziłyśmy z psem,gotowałyśmy, grałyśmy w lotki, zrywałyśmy boki ze śmiechu na filmach, ludzie mówili że jesteśmy jak jedność.Nigdy nie próbowałam z nią flirtować ani jej podrywać.Jednak zawsze mi się podobała-wzrokowo ale także taka "bratnia dusza".Aż pewnego dnia, na zakrapianej imprezie pocałowała mnie tak,że aż mi nogi zmiękły.Powiedziała,żebym więcej już z nią nie flirtowała tylko zaczęła kochać bo ona już nie może dłużej ukrywać swojego uczucia.
I weź tu człowieku zrozum? Żadnego flirtu ani podrywu z mojej strony nie było!!!!!
"Chamstwu trzeba się sprzeciwiać siłom i godnościom osobistom!"
- idealna
- super forma
- Posty: 3896
- Rejestracja: 14 kwie 2006, o 00:00
- Pinkberry
- super forma
- Posty: 7088
- Rejestracja: 11 sie 2004, o 00:00
- Lokalizacja: Poznań
- Aglo
- uzależniona foremka
- Posty: 531
- Rejestracja: 18 lip 2006, o 00:00
Dobry temat, Pink
Co do tej granicy- moim zdaniem nawet osoby zainteresowane innym człowiekiem nie zawsze się w tym orientują. Podobno zakochujemy się w sobie w pierwszych sekundach od poznania (prawda to czy nie? Witch chyba się na tym zna..?) lecz z różnych względów nie chcemy/ nie możemy sobie na to pozwolić.
Mimo tego, że nie pozwalamy, flirtujemy- nawet o tym nie wiedząc. Ja rozdzieliłabym flirty na kilka kategorii- świadome, gdzie w stosunku do drugiej strony nie mamy żadnych planów, świadome, gdy już coś czujemy, i nieświadome- wypływające z naszego charakteru oraz te, w których pozwolić sobie na uczucie nie chcemy.
I chyba w każdej z tych roboczych 'kategorii' inaczej się zachowujemy. Wszystko zależy od tego, na ile pozwalamy sobie w zwykłych relacjach międzyludzkich w stosunku do drugiej osoby oraz od tego, na ile chcemy sobie pozwolić w danym momencie.
Oczywiście, odpowiedź strasznie mało konkretna
Co do tej granicy- moim zdaniem nawet osoby zainteresowane innym człowiekiem nie zawsze się w tym orientują. Podobno zakochujemy się w sobie w pierwszych sekundach od poznania (prawda to czy nie? Witch chyba się na tym zna..?) lecz z różnych względów nie chcemy/ nie możemy sobie na to pozwolić.
Mimo tego, że nie pozwalamy, flirtujemy- nawet o tym nie wiedząc. Ja rozdzieliłabym flirty na kilka kategorii- świadome, gdzie w stosunku do drugiej strony nie mamy żadnych planów, świadome, gdy już coś czujemy, i nieświadome- wypływające z naszego charakteru oraz te, w których pozwolić sobie na uczucie nie chcemy.
I chyba w każdej z tych roboczych 'kategorii' inaczej się zachowujemy. Wszystko zależy od tego, na ile pozwalamy sobie w zwykłych relacjach międzyludzkich w stosunku do drugiej osoby oraz od tego, na ile chcemy sobie pozwolić w danym momencie.
Oczywiście, odpowiedź strasznie mało konkretna
-
- super forma
- Posty: 4600
- Rejestracja: 27 lis 2007, o 00:00
Re: Między flirtem a uprzejmością
Myślę, że chęć lub po prostu spędzanie z koleżanką większej ilości czasu lub częstsze spotykanie się może sugerować, że nie chodzi o zwykłe koleżeństwo. Poza tym to "szczególne" spojrzenie, specyficzny sposób prowadzenia rozmowy, o którym pisała Seven pod postacią Louveteau.Pinkberry pisze: Kiedy można powiedzieć, że z koleżeństwa przechodzi się we flirt? Co jest "jeszcze" przyjacielskie a co "nie wypada" i jest zdecydowanie podrywem? Jak właściwie daje się znać komuś, z kim się przyjaźni, że niekoniecznie o przyjaźń chodzi?
A przyjaciółce przecież można po prostu powiedzieć, że (już?) nie tylko o przyjaźń chodzi.
- wiedzmak
- uzależniona foremka
- Posty: 799
- Rejestracja: 19 mar 2008, o 01:00
- Lokalizacja: ∫t∫εt∫in
Re: Między flirtem a uprzejmością
[quote="moja_alchemia"]
Myślę, że chęć lub po prostu spędzanie z koleżanką większej ilości czasu lub częstsze spotykanie się może sugerować, że nie chodzi o zwykłe koleżeństwo.quote]
Czyli jak mam większą ochotę na towarzystwo akurat tej osoby i proponuję spotkanie 3 razy w tygodniu zamiast standartowych 2 to już ma oznaczać, że chce czegoś więcej?
Myślę, że chęć lub po prostu spędzanie z koleżanką większej ilości czasu lub częstsze spotykanie się może sugerować, że nie chodzi o zwykłe koleżeństwo.quote]
Czyli jak mam większą ochotę na towarzystwo akurat tej osoby i proponuję spotkanie 3 razy w tygodniu zamiast standartowych 2 to już ma oznaczać, że chce czegoś więcej?
-
- super forma
- Posty: 4600
- Rejestracja: 27 lis 2007, o 00:00
Re: Między flirtem a uprzejmością
Niezupełnie.wiedzmak pisze:Czyli jak mam większą ochotę na towarzystwo akurat tej osoby i proponuję spotkanie 3 razy w tygodniu zamiast standardowych 2 to już ma oznaczać, że chce czegoś więcej?
Jeżeli razem pracujecie nad czymś czy się uczycie, częstsze spotkania mogą być konieczne, bo np. jest coś więcej do zrobienia.
Ale jeśli obie jesteście les i czujecie dużą potrzebę częstego spotykania się, to kto wie, może nie o koleżeństwo tylko chodzi.
Zresztą, myślę, że to się bardziej czuje, niż wie...
-
- początkująca foremka
- Posty: 13
- Rejestracja: 14 mar 2008, o 01:00
Po tym co napisały louveteau i AssaAbloy cięzko dodac coś więcej
Najbardziej podoba mi się zwrócenie uwagi na "wystudiowanie" dotykania. Bo tak to jest-można kogos klepac co 5 minut w plecy, ciągnąc za rękaw i uwieszac się na ramieniu a za cholerę to zaden flirt nie jest Już raczej jakieś rękoczyny podchodzące pod paragraf A mozna zebrac niewidzialna niteczkę z kurtki w taki sposób,żeby zaznaczyć,ze to ma szczególne znaczenie...
Temat mnie zainteresował bo ostatnio właśnie sobie pozwoliłam na zupełnie świadomy flircik z kimś, kto zdawał się być bardzo całą sprawą zainteresowany i równie świadom tego,co sie tu odbywa, a jednak... to nawet przyjaźń jeszcze nie jest I na pewno(już wiem)nic z tego więcej nie bedzie. A mimo to poflirtuję sobie z nią,kiedy tylko bedzie znów okazja...
I tak okazało się,ze można flirtowac dla czystej rozrywki -bez zadnych podtekstów.. I zanotowałam to odkrycie w kategorii odkryc przyjemnych bo to naprawde JEST świetna rozrywka,kiedy się ma dobry nastrój i inteligentną rozmówczynię
Sa jeszcze osoby,które taki mają sposób bycia- "nieswiadomie"? uwodząc wszystkich dookoła.Obserwowałam taką dziewczynę dwa lata w L.O. i na koniec niemal jej współczułam
Najbardziej podoba mi się zwrócenie uwagi na "wystudiowanie" dotykania. Bo tak to jest-można kogos klepac co 5 minut w plecy, ciągnąc za rękaw i uwieszac się na ramieniu a za cholerę to zaden flirt nie jest Już raczej jakieś rękoczyny podchodzące pod paragraf A mozna zebrac niewidzialna niteczkę z kurtki w taki sposób,żeby zaznaczyć,ze to ma szczególne znaczenie...
Temat mnie zainteresował bo ostatnio właśnie sobie pozwoliłam na zupełnie świadomy flircik z kimś, kto zdawał się być bardzo całą sprawą zainteresowany i równie świadom tego,co sie tu odbywa, a jednak... to nawet przyjaźń jeszcze nie jest I na pewno(już wiem)nic z tego więcej nie bedzie. A mimo to poflirtuję sobie z nią,kiedy tylko bedzie znów okazja...
I tak okazało się,ze można flirtowac dla czystej rozrywki -bez zadnych podtekstów.. I zanotowałam to odkrycie w kategorii odkryc przyjemnych bo to naprawde JEST świetna rozrywka,kiedy się ma dobry nastrój i inteligentną rozmówczynię
Sa jeszcze osoby,które taki mają sposób bycia- "nieswiadomie"? uwodząc wszystkich dookoła.Obserwowałam taką dziewczynę dwa lata w L.O. i na koniec niemal jej współczułam
- Pinkberry
- super forma
- Posty: 7088
- Rejestracja: 11 sie 2004, o 00:00
- Lokalizacja: Poznań
- rock_me
- uzależniona foremka
- Posty: 950
- Rejestracja: 3 gru 2007, o 00:00