co do muzyki, to przypomniało mi się, że po filmie "Nana" (z moją piękną Nakashimą Miką <33) miałam silny stan poddepresyjny przez prawie miesiąc O.o i właśnie za każdym razem ryczałam, słuchając piosenki "Glamorous Sky", a już w ogóle wybuchałam płaczem w momencie, kiedy ona tak jakby krzyczy "Nemurenai yo!!". No, i właśnie też w autobusach, ze słuchawkami na uszach najczęściej to się działo ale ludzie patrzyli raczej wzrokiem: "ooo, biedna", niż "ona chyba nie jest normalna". XDDDRei pisze:Nie mam zwyczaju płakać na filmach czy czytając książki, ani też kiedy targają mną silniejsze emocje. Za to bardzo często płacze słuchając muzyki. Jestem bardzo wrażliwa na ten rodzaj piękna i może czasami jest to krępujace, bo trudno jest ten wszechogarniający zachwyt stłumić w sobie a, nie ukrywajmy zdecydowanie dziwniej wygląda ktoś z słuchawkami na uszach i policzkami bez powodu mokrymi od łez a na przykład ktoś płaczący nad smutnymi losami bohaterów Tytanica, ale na szczęście najbliżsi mi już sie do tego przyzwyczaili ^^
3 rzeczy, które..
- Treblemaker
- foremka dyskutantka
- Posty: 181
- Rejestracja: 27 lip 2007, o 00:00
- Lokalizacja: Gdynia :)
- bledny_rycerz
- uzależniona foremka
- Posty: 941
- Rejestracja: 9 mar 2009, o 01:00
- Lokalizacja: z wczoraj
1. Pręgi M. Piekorz, zawsze szklą mi się paczałki przy scenie z parapetem i kasetą z wyznaniami ojca-kata w tle.
2. Tortura psychiczna w postaci celnie wystrzelonych słów, z zakresu rzeczy, których się nigdy nikomu nie mówi.
3. Jednako celny żart, ostatnio ćwiczenia rozmówek sterowanych przed maturą z angielskiego, kipiało od motywów, aluzji i ciętych ripost, czyli jak z banalnej, schematycznej konwersacji uczynić flirt zakończony rozmazanym makijażem po obu stronach. Prywata.
2. Tortura psychiczna w postaci celnie wystrzelonych słów, z zakresu rzeczy, których się nigdy nikomu nie mówi.
3. Jednako celny żart, ostatnio ćwiczenia rozmówek sterowanych przed maturą z angielskiego, kipiało od motywów, aluzji i ciętych ripost, czyli jak z banalnej, schematycznej konwersacji uczynić flirt zakończony rozmazanym makijażem po obu stronach. Prywata.
[i]Nie ma większych drani od nawróconych na cynizm idealistów.[/i]
- imaginacjaa
- foremka dyskutantka
- Posty: 233
- Rejestracja: 10 sty 2009, o 01:00
o matko... ja strasznie często płaczę przy czytaniu i oglądaniu filmów... płaczę zawsze na końcówce książki "Paragraf 22" (chociaż to nietypowy wyciskacz łez), ryczałam kilka razy podczas lektury Sapkowskiego i paru innych fantastyk. z filmów - niesmiertelny "Król lew" i "Pocahontas", płakałam na "Zielonej mili", "Iris", "Córce botanika", a ze zwykłego wzruszenia happy endem na koniec "Gier weselnych". i na dziesiątkach innych produkcji ekranowych. łzy mi się polały na pierwszym w moim życiu koncercie Przemyk, kiedy śpiewała "Kochaną" i na Groniec kilka razy...
ogólnie płaczliwa jestem... wzruszam się też często przy mojej blondyneczce kochanej takie łezki szczęścia, że ktoś sprawia, że jestem w niebie
ogólnie płaczliwa jestem... wzruszam się też często przy mojej blondyneczce kochanej takie łezki szczęścia, że ktoś sprawia, że jestem w niebie
Szczerze pisząc, nie pamiętam, żebym kiedykolwiek beczała nad książką. Inna rzecz, że zasadniczo rzadko beczę. Byle nie przy kimś.
Płaczę jednak na scenach heroiczno-batalistycznych (wiem, idiotyzm ...). "Ostatni samuraj" na przykład - racjonalnie rzecz ujmując, ja wiem że to takie naciągane itp. Emocjonalnie - papka. Szlachetnośc mnie wzrusza, honor, te sprawy ... (matko, nie wierzę, że to piszę ... ). Albo druga część "Władcy Pierścieni" - pół filmu przedrzemałam, ale przy szarży kawalerii łezki z oczków leciały. Ah, niezmiennie ryczę też przy końcówce "Pięknego umysłu", kiedy Nash dostaje pióra od kolegów po fachu. No ryczę jak bóbr. Na niektórych animcach też sobie czasem w skrytości chlipnę.
Tyle o płaczu - bo poza płaczem przerabiam tzw długotrwały ścisk w gardle tudzież rozpieprz wewnętrzny, związany najczęściej z dobrymi, mocnymi (nie tyle ze względu na temat ile ... eh, whatever ... ciężko mi to ująć) zdjęciami czy śpiewem ("Llorando" z "Mulholland Drive" powala mnie na kolana ...).
Płaczę jednak na scenach heroiczno-batalistycznych (wiem, idiotyzm ...). "Ostatni samuraj" na przykład - racjonalnie rzecz ujmując, ja wiem że to takie naciągane itp. Emocjonalnie - papka. Szlachetnośc mnie wzrusza, honor, te sprawy ... (matko, nie wierzę, że to piszę ... ). Albo druga część "Władcy Pierścieni" - pół filmu przedrzemałam, ale przy szarży kawalerii łezki z oczków leciały. Ah, niezmiennie ryczę też przy końcówce "Pięknego umysłu", kiedy Nash dostaje pióra od kolegów po fachu. No ryczę jak bóbr. Na niektórych animcach też sobie czasem w skrytości chlipnę.
Tyle o płaczu - bo poza płaczem przerabiam tzw długotrwały ścisk w gardle tudzież rozpieprz wewnętrzny, związany najczęściej z dobrymi, mocnymi (nie tyle ze względu na temat ile ... eh, whatever ... ciężko mi to ująć) zdjęciami czy śpiewem ("Llorando" z "Mulholland Drive" powala mnie na kolana ...).
"Kto ma takie dziwne oczy?" ;)
- makowiec
- foremka dyskutantka
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lis 2007, o 00:00
- Lokalizacja: Trojmiasto/UK
Re: 3 rzeczy, które..
Treblemaker pisze:Właśnie. Interesuje mnie, co Was, drogie foremki, zawsze doprowadza do płaczu? Nie chodzi mi tu o sprawy prywatne, ani nic podobnego, raczej o scenę w filmie, dialog w książce, zdjęcie, obraz..
Ja zawsze płaczę od połowy do końca filmu "Nana". Ile razy bym tego nie oglądała, zawsze kończę tak samo. I przy każdym kolejnym oglądaniu zastanawiam się, po co ja to robię? xD
I jeszcze w tym momencie w jednej z lepszych mang, jakie czytałam:
http://www.mangafox.com/page/manga/read ... 87/page.7/
ta jedna strona jest tak.. przepełniona po brzegi emocjami, że aż się wylewa. nie umiem lepiej tego opisać..
o - widzie kolezanka z fandomu xD
wracajac do tematu - ja placze niemal na wszystkim np zdarzylo mi sie ryczec jak bobr juz na samym openingu dramy 'Last Friends' (ktora w ogole polecam!!!) - przepelniony emocjami klip + przepiekna piosenka Utady Hikaru i lzy sie laly strumieniami _^_
zapodaje link jakby ktos chcial zerknac
http://www.youtube.com/watch?v=_CL2yLQYHWQ
-
- początkująca foremka
- Posty: 46
- Rejestracja: 15 lip 2009, o 02:00
- Lokalizacja: Zach-pom
Ja polecam ''There she is'', anime o miłości(hetero...)przepełnionej przeszkodami, barierami itp. Ale piękne. A poza tym-scena z życia wzięta: odwiedziłam koleżankę w barze z fast foodem, przyszły dwie kobiety, eleganckie i ogólnie przyciagające wzrok; sposób w jaki ze sobą rozmawiały, jak jedna drugą pytała, na co ma ochotę, jak na siebie patrzyły-po prostu miłość parowała od nich...tylko pozazdrościć.
Re: 3 rzeczy, które..
faktycznie razem ze mną to już 3 dziewczyny z fandomumakowiec pisze:Treblemaker pisze:Właśnie. Interesuje mnie, co Was, drogie foremki, zawsze doprowadza do płaczu? Nie chodzi mi tu o sprawy prywatne, ani nic podobnego, raczej o scenę w filmie, dialog w książce, zdjęcie, obraz..
Ja zawsze płaczę od połowy do końca filmu "Nana". Ile razy bym tego nie oglądała, zawsze kończę tak samo. I przy każdym kolejnym oglądaniu zastanawiam się, po co ja to robię? xD
I jeszcze w tym momencie w jednej z lepszych mang, jakie czytałam:
http://www.mangafox.com/page/manga/read ... 87/page.7/
ta jedna strona jest tak.. przepełniona po brzegi emocjami, że aż się wylewa. nie umiem lepiej tego opisać..
o - widzie kolezanka z fandomu xD
ostatnio wzruszył mnie film "życie na podsłuchu" nie mogę przestać o nim myśleć polecam!!!
- makowiec
- foremka dyskutantka
- Posty: 253
- Rejestracja: 13 lis 2007, o 00:00
- Lokalizacja: Trojmiasto/UK
Re: 3 rzeczy, które..
to juz 4 xDiki pisze:
faktycznie razem ze mną to już 3 dziewczyny z fandomu
5! ^^
mnie ostatnio za dużo wzrusza... kiedyś nie płakałam na żadnym filmie, żadnym, niezależnie od tego, jaki był i o czym... od obejrzenia Hallmarkowej "Małej Syrenki" potrafię sie rozryczeć nawet oglądając "Dom nie do poznania", bo jakaś rodzina pomaga zwierzaczkom i im tak źle... =.=''
To jest czasem takie irytujące...
mnie ostatnio za dużo wzrusza... kiedyś nie płakałam na żadnym filmie, żadnym, niezależnie od tego, jaki był i o czym... od obejrzenia Hallmarkowej "Małej Syrenki" potrafię sie rozryczeć nawet oglądając "Dom nie do poznania", bo jakaś rodzina pomaga zwierzaczkom i im tak źle... =.=''
To jest czasem takie irytujące...
skąd ja to znam ...genialne....świetna rola Bjork-Aglaja- pisze:Tańcząc w ciemnościach. Nie mogę tego oglądać:)
muzyka mnie rozwala na drobne ...szczególnie dotycząca głównie tematyki mojego nicku...ale oczywiście nie tylko,wystarczy odczucie głębokiej wartości...
I to co ostatnio zauważyłam...to sceny podczas których spora grupa Ludzi tworzy jedność..czyli np publika choćby na koncercie ... widok wzajemnego wyzbycia się uprzedzeń - tak... chyba tak mogę to nazwać...silnie to na mnie działa ....
i coś co być może pożałuje ..ale napiszę ....jest taka jedna..aż trudno wymówić/napisać - bajka ..."król lew"...(nie śmiejcie się ...zbyt głośno) ...geniusz...i to tyle
http://www.aniqa.pl/
- pure_morning
- super forma
- Posty: 4885
- Rejestracja: 15 paź 2006, o 00:00
ojej ta lektura byla beznadziejna, o czym to w ogole bylo? o psie, który jezdził koleją. ja na tym nie plakalam, ale bardzo cierpiałam, że musialam to czytać.Treblemaker pisze:kto nie płakał przy lekturze "O psie, ..."?
ale są trzy rzeczy, ktore mnie wzruszaja
1. dawno to juz bylo, ale film animowany "Roboty" ryczałam na tym jak bóbr, w kinie wszyscy sie smieli a ja ryczałam przez caly film, na serio.
2. biografia Skłodowskiej.
3. biografia Einsteina.
"Są rzeczy na niebie i ziemi..."
"O psie, który jeździł koleją" pierwszy raz przeczytałam będąc w przedszkolu jeszcze i beczałam jak chyba przy żadnej innej potem. Drugą książką opowiadającą o przywiązaniu zwierząt, którą czytałam kilka razy i za każdym razem kończyło się to płaczem, jest "Włóczęga".
A świeczki mi w oczach stają za każdym razem jak słyszę Wicked games Chrisa Isaacka.
A świeczki mi w oczach stają za każdym razem jak słyszę Wicked games Chrisa Isaacka.
A to bardzo możliwe, ale ja mam okresowe nawroty złudzeń w stosunku do polskiego kina i chciałam się przekonać, jak to z tym będzie. Wajda mi jakoś braku patosu nie wróży, ale temat wydaje się ciekawy.mrukmruk pisze:kilkadziesiąt minut nudy, patetyczna bzduraPinkberry pisze:przypomnialas mi, ze chcialam obejrzecSuperzero pisze:Ostatnio "Tatarak" strasznie mnie dotknął i wzruszył, ale też wzbudził bardzo mieszane uczucia.
Ostatnio "Straight to you" Nick Cave'a, w pewnych momentach "Sabrina" Neubauten. Antony, kiedy śpiewa "If it be your will" Cohena albo "Soft Black Stars" Current 93.
Zawsze - nie śmiejcie się, proszę - radziecki film animowany o Kiwaczku (Czeburaszka). No i poryczałam się na "Aimee i Jaguar", kompletnie.
Zawsze - nie śmiejcie się, proszę - radziecki film animowany o Kiwaczku (Czeburaszka). No i poryczałam się na "Aimee i Jaguar", kompletnie.