O tym wiedziałam też wcześniej, więc nie było to żadne odkrycie. A jeszcze w kontekście tego, co było później, tych wszystkich negatywnych uczuć, myśli i cierpienia, a zwłaszcza ponownego niepowodzenia, uświadomienia sobie, że po raz kolejny nie potrafiłam wzbudzić w nikim uczucia i że nawet nie byłam brana pod uwagę jako "kandydatka", że miałam głupie złudzenia, byłam naiwna myśląc, że też mogłabym być w szczęśliwym związku- to wszystko podcięło mi skrzydła. Nie trzeba doświadczać wszystkiego i czasami to jest takie wyciąganie pozytywów na siłę. Np. osoba ciężko chora albo po wypadku tłumaczy, że to negatywne wydarzenie miało tyle plusów, a tak naprawdę bez tego cierpienia żyłoby się jej znacznie lepiej (chociaż pewnie są przypadki, gdzie choroba rzeczywiście komuś otworzyła oczy i pozwoliła wszystko zmienić).Interlokutorka pisze: A nigdy nie było tak, że to Cię uskrzydlało, sprawiało, że wstawałaś rano, że chciałaś lepszego życia? Kiedy zrozumiałaś, że nie ma szans na wzajemność, nie miałaś refleksji, że przynajmniej widzisz, że jesteś zdolna do uczucia, do tego, żeby zachwycić się kimś, chcieć życia z tym kimś?
Niech mnie ktoś przytuli
-
- super forma
- Posty: 2128
- Rejestracja: 15 mar 2014, o 17:54
Re: Niech mnie ktoś przytuli
- coala
- super forma
- Posty: 1857
- Rejestracja: 5 maja 2008, o 02:00
Re: Niech mnie ktoś przytuli
Dopiero przeczytałam posta tytułowego i powiem tak, że Cię rozumiem i to bardzo i wiem, co czujesz. Jak napisałaś, głową muru nie przebijesz. Kompromisy muszą być dwustronne, a jak się kocha to chce się być na co dzień, a nie gościnnie i wakacyjnie. I jeśli druga strona potrzeb tych twoich nie uwzględnia, to ewidentny znak, że kocha "troszki " mniej. Ileż można żyć w jednostronnym kompromisie? Przymykać oko na własne niezrealizowane potrzeby i cieszyć się tym, co się ma? Być cała jej, ale ona już nie? Ale łykać słodkie słówka, że przecież kocha, oczywiście, że tak.kalka40 pisze: Nie oczekuję, że ktoś mi pow co mam robić , bo to absurdalne. Raczej chciałabym poznać inne opinie, nie wdaje mi się że jestem w stanie być obiektywna z wielu względów.
To, że tak daleko? tak wyszło. Jak to w życiu. Nie planujesz że się w kimś zakochasz.
Ja jestem gotowa na to aby się do niej przeprowadzić.
Żal mi tego związku, jest nam dobrze razem.
Moja opinia taka, że w końcu trzeba postawić granice i upomnieć się o siebie. Albo wszystko, albo nic. Oczywiście, o ile zrozumiesz wreszcie, że masz tego dość ( to chyba jak AA: musi sięgnąć dna i typowa sytuacja dla kochającego za bardzo ). Przypuszczam, że ona wybierze rozstanie, aniżeli wspólne zamieszkanie.
"O bezrozumne zabiegi człowiecze,
Jakaż tkwi w waszych sylogizmach wada,
Że się wam skrzydło tak poziomo wlecze!"
Jakaż tkwi w waszych sylogizmach wada,
Że się wam skrzydło tak poziomo wlecze!"
- noemimoabit
- natchniona foremka
- Posty: 385
- Rejestracja: 2 maja 2014, o 16:34
Re: Niech mnie ktoś przytuli
Gdyby wszystko było takie proste i składało się z kompromisów, ale nie życie jest o wiele bardziej skomplikowane niż to w jaki sposób je przedstawiacie
Kiedy wydaje się, że wszystko się skończyło, wtedy dopiero wszystko się zaczyna.
-
- Posty: 6
- Rejestracja: 22 cze 2015, o 22:01
Re: Niech mnie ktoś przytuli
zdecydowanie polecam zdecydowane kroki bo trwanie w czymś takim , na pewno wcześniej czy później skończy się "tragedią" , z reguły im później tym jest ona większa..., toksyczność takich związków nie pozostaje bez wpływu na człowieka...kalka40 pisze:Niech mnie ktoś przytuli ... znowu jestem z niczym, a tak bardzo chciałam. I kiszka. Głową muru nie przebijesz. Może czas się poddać. Ile można o kogoś walczyć, zabiegać, starać się, namawiać, prosić, grozić, odchodzić, wracać... Chyba już mam dosyć. Gdzie jest ten moment kiedy trzeba się wycofać, odpuścić, odejść. Niby taka mądra jestem, dojrzała, wszystko wiem a jednak wciąż nie umiem podjąć tej decyzji i być w niej konsekwentna. Odchodzę a potem wracam i zgadzam się na jej warunki, a moje marzenia o wspólnym życiu idą w kąt. Ja tu ona tam. 500 km. Telefony, sms, maile, wakacje, sporadyczne spotkania. Brak mi już siły. Może czas odpuścić, poszukać kogoś kto dla odmiany spełni moje oczekiwania. Tak dużo chcę? Spróbować być razem, opiekować się sobą, dbać o siebie, szanować, zestarzeć się.
pozdrawiam i życzę konsekwencji
-
- początkująca foremka
- Posty: 34
- Rejestracja: 9 kwie 2012, o 21:14
Re: Niech mnie ktoś przytuli
Dziękuję i jednocześnie współczuje jeśli wiesz co czuję;) Odważyłam się w końcu. mam nadzieję, że już jej nie ulegnę. Jestem tego pewna. Spaliłam mosty. Nie ma powrotu.Wiesz dziwi mnie dlaczego ona z taką konsekwencją próbuje mnie zatrzymać. A jak odejdę, pisze i pisze i drąży, prosi. Po jaką cholerę ja jej jestem potrzebna te 500 km od niej??? do tego aby mieć świadomość, że jestem...bo przecież nie o ten sex raz na parę miesięcy. Czym kierują się tacy ludzie? Nie posądzam ją o żadne złe intencje. Jest złotym człowiekiem.coala pisze: Dopiero przeczytałam posta tytułowego i powiem tak, że Cię rozumiem i to bardzo i wiem, co czujesz. Jak napisałaś, głową muru nie przebijesz. Kompromisy muszą być dwustronne, a jak się kocha to chce się być na co dzień, a nie gościnnie i wakacyjnie. I jeśli druga strona potrzeb tych twoich nie uwzględnia, to ewidentny znak, że kocha "troszki " mniej. Ileż można żyć w jednostronnym kompromisie? Przymykać oko na własne niezrealizowane potrzeby i cieszyć się tym, co się ma? Być cała jej, ale ona już nie? Ale łykać słodkie słówka, że przecież kocha, oczywiście, że tak.
Moja opinia taka, że w końcu trzeba postawić granice i upomnieć się o siebie. Albo wszystko, albo nic. Oczywiście, o ile zrozumiesz wreszcie, że masz tego dość ( to chyba jak AA: musi sięgnąć dna i typowa sytuacja dla kochającego za bardzo ). Przypuszczam, że ona wybierze rozstanie, aniżeli wspólne zamieszkanie.
-
- uzależniona foremka
- Posty: 702
- Rejestracja: 2 sie 2012, o 17:29
Re: Niech mnie ktoś przytuli
A tak żeby rozluźnić atmosferę.
https://www.youtube.com/watch?v=wTAJSuh ... AIxfm08Qtg
https://www.youtube.com/watch?v=wTAJSuh ... AIxfm08Qtg
-
- rozgadana foremka
- Posty: 112
- Rejestracja: 29 cze 2013, o 10:53
Re: Niech mnie ktoś przytuli
NewTedy jest niemożliwa
-
- Posty: 9
- Rejestracja: 15 maja 2016, o 22:14
- tygrysica3
- super forma
- Posty: 2036
- Rejestracja: 13 cze 2010, o 17:30
Re: Niech mnie ktoś przytuli
... - pisze: "przytuli" - a ta ledwo co się pojawiła, to już za całowanie się zabrałaKorlik pisze:
Jak tygrysica bądź co pręży się, wygina gdy czuje świeży łup, gdy na niej jest zwierzyna
- gimmeeverything
- super forma
- Posty: 4848
- Rejestracja: 25 lut 2012, o 16:14
- Lokalizacja: ha-ha-Hardcorowo :)
Re: Niech mnie ktoś przytuli
widać konkurencja nie śpitygrysica3 pisze: ... - pisze: "przytuli" - a ta ledwo co się pojawiła, to już za całowanie się zabrała
...i nawet jak upadnę, to wstanę - a wtedy TY masz przejebane
- tygrysica3
- super forma
- Posty: 2036
- Rejestracja: 13 cze 2010, o 17:30
Re: Niech mnie ktoś przytuli
... - że niby, mam być czujna, czy chcesz odciągnąć od siebie uwagę?gimmeeverything pisze: widać konkurencja nie śpi
Jak tygrysica bądź co pręży się, wygina gdy czuje świeży łup, gdy na niej jest zwierzyna
- gimmeeverything
- super forma
- Posty: 4848
- Rejestracja: 25 lut 2012, o 16:14
- Lokalizacja: ha-ha-Hardcorowo :)
Re: Niech mnie ktoś przytuli
(jak również właśnie widać) opcja nr 2 jest raczej z góry ^^ skazana na porażkętygrysica3 pisze: ... - że niby, mam być czujna, czy chcesz odciągnąć od siebie uwagę?
...i nawet jak upadnę, to wstanę - a wtedy TY masz przejebane
-
- Posty: 1
- Rejestracja: 12 paź 2020, o 10:53
Re: Niech mnie ktoś przytulić Uważam że dobrym rozwiązaniem było by znalezienie sobie nowej kobiety w pobliżu.A tak z ci
justsomebody10 pisze: ↑6 mar 2015, o 22:20Rozumiem to akurat doskonale. Co prawda latek trochę mniej (ale tylko trochę), jednak myślenie podobne. Też zazdroszczę młodszym - nie dość, ze inna rzeczywistość, to jeszcze łatwiej poznać. A dlaczego Ty? Ano bez powodu. Tak samo, jak przydarzyło się to innym, którzy też plany mieli, a z nich nic nie wynikło - i jeszcze w dodatku rzeczywistość, w postaci niezawinionych splotów okoliczności się wypięła. No to tulimycoala pisze: Nie każdy, triko, ma szczęście do utulania i podobno najlepszym wyjściem jest zająć się problemami innych, aby w swoich się nie pogrążyć. Przykro mi i tak to jest, że ciężar się dźwiga, czasami do końca życia. W każdym razie on się i tak odzywa. Kogoś już nie ma i tak musi być. Jakieś pocieszenie? Chyba tylko takie, że się spotkamy po tamtej stronie ( o ile się wierzy w życie po śmierci, bo jak nie to gorzej). Życie to proces umierania i memento mori. A najgorszym wrogiem człowieka jest nie śmierć, ale drugi człowiek. A jak się kocha nieszczęśliwie, to nawet na pierwszym miejscu my sami. Już nieraz doświadczyłam, że się zjada własny ogon, walczy z samą sobą, bo się zdycha dokumentnie, a rady typu: zajmij się czymś, nie myśl do dupy i tyle. Łapię się na tym, że zazdroszczę młodym dziewczynom, bo mają dużo czasu na znalezienie tej jednej i ostatniej. Na walentynki stuknęło mi 47 lat i przeżywam kompletną porażkę. [...]Ale dlaczego ja? Plany miałam zgoła inne - porządna, rozsądna kobieta i miłość na co dzień, wzajemne wsparcie i takie tam.
Po tych refleksjach jestem w temacie
-
- początkująca foremka
- Posty: 25
- Rejestracja: 12 sty 2022, o 23:58
Re: Niech mnie ktoś przytuli
Dlatego mam kota i seriale - wiele więcej do szczęścia mi nie potrzeba.
Koty też są różne, ale przynajmniej nie zdradzają
Koty też są różne, ale przynajmniej nie zdradzają