Myślę, że do niektórych rzeczy nigdy nie nabiera się dystansu, wrażliwość nie jest zależna od wieku i słowami można zranić każdego, zwłaszcza tego, dla kogo jesteś ważna.AniaMac pisze: ↑11 maja 2020, o 23:44Masz rację. 40 letnia kobieta nie jest w żadnej mierze staruszką. Nie to miałam na myśli używając tego sformułowania. Jest ono używane przeze mnie żartobliwie. Jest dla mnie pozytywne i neutralne. Ja czuję się od dawna staruszką, więc łatwo przychodzi mi nie zastanowienie się nad tym jak to określenie wpływa na innych. Nazywanie kobiety staruszką nie równa się postrzeganiem jej jako staruszki. Dla mnie słowo staruszka ma czuły wydźwięk. Dziwię się, że w tym wieku nie ma się dystansu do głupiego sformułowania. Uwielbiam teorie o szukaniu matki. Tak, zawsze marzyłam, żeby uprawiać dziki seks ze swoją zastępczą matką. To przecież normalne, szukać matki i uprawiać z nią seks.biedronca pisze: ↑11 maja 2020, o 22:41Chyba jedną z większych różnic w życiu jest stopień stabilizacji, nie chodzi o sposób spędzania wolnego czasu.AniaMac pisze: ↑11 maja 2020, o 22:03
Bardziej niż na karierze zależy mi na sukcesie wewnętrznym. Co do bycia zafiksowanym na karierze to równie dobrze i 40 może mieć fiksacje. Moje życie towarzyskie nie istnieje. A ostatnio jak byłam w relacji ze starszą kobietą to ona była zdecydowana chodzić na koncerty. Ja wolę zostać w domu, tłumy mnie męczą na dłuższą metę. Są głośne.Myślę że ta obawa co do prowadzenia bujnego życia towarzyskiego jest nieuzasadniona w żaden sposób. To nie zależy od wieku. Oczywiście, że jeśli chcemy widzieć negatywy to nawet niewyprasowana koszula będzie przesłanką nie do odpuszczenia. Czemu starsze kobiety żyją imaginacjami o przyszłości, zamiast zwyczajnie być tu i teraz?
Mając 40 lat masz zwykle stabilną pracę, dom, bliskich ludzi, czasami dzieci. Ogólnie życie mocno zakorzenione w jakimś miejscu. Możesz podróżować, ale wracasz do miejsca, które uważasz za dom i gdzie jest większość ważnych dla ciebie spraw.
Mając 27 lat zwykle jeszcze tego nie masz. Jeżeli w innym mieście pojawi się jakaś ciekawa perspektywa, możesz bez większych problemów się tam przenieść. Jeżeli wiążesz się na poważnie z kimś, kto już zapuścił korzenie, będziesz sama musiała się dostosować do takiego życia, albo skłonić swoją dziewczynę do wyrwania korzeni. A to może być trudny kompromis.
Poza tym cała ta kwestia mówienia o staruszkach. 40-letnia kobieta nie jest staruszką i trochę dziwne, że tak na nie patrzysz. Trąci to trochę dziwnym fetyszyzmem, a chyba niewiele osób chce być obiektem fetyszu. Ewentualnie jakimś poszukiwaniem zastępczej matki, co też jest mało atrakcyjne.
I dla mnie jakoś pojęcie staruszki ma w sobie zero erotyzmu, stąd pojawiły mi się skojarzenia raczej z relacjami rodzinnymi.