Post
autor: scarletstarlet » 4 gru 2013, o 22:09
Oj wiem, wiem, głupia nie jestem, mam ponad 19 lat, przeżyłam już jedną taką chorą historię, niekonkretnie w temacie nauczycielek, ale także wpakowałam się w bagno. Mam jakąś skłonność do pakowania się w bagno, ciągnie mnie do ludzi niedostępnych dla mnie. Taki owoc zakazany, on smakuje najlepiej.
Jestem w klasie maturalnej, pod koniec kwietnia 2014 będę wychodzić z tej szkoły, później jeszcze tylko matury i zapewne nigdy więcej tej nauczycielki nie zobaczę.
Może to przez monotonię mi odwala, ale chciałabym przeżyć coś ciekawego, zawsze kiedy nudzi mnie życie i przygnębia mnie rutyna, to "szukam sobie sama kłopotów" takich właśnie jak to...
Od zawsze podziwiałam starsze kobiety, miałam coś takiego od kiedy byłam małą dziewczynką. I cały czas tak mam, podziwiam ich za ich pewność siebie, ogrom ich doświadczenia życiowego, łatwość z jaką stąpają po ziemi i ich lekki, pewny krok w życiu. Podziwiam te kobiety sukcesu, pociąga mnie ich władczość, patrzę na nie z zauroczeniem w oczach, jak na Boginie.
Nigdy bym na coś takiego w ogóle nie wpadła, żeby coś zarywać do nauczyciela, a już tymbardziej do nauczycielKI.
Na początku w ogóle ta nauczycielka nie przykuła mojej uwagi, dopiero jakoś od tygodnia czy dwóch coś nagle drgnęło i zaczęła mi się ona podobać. Może faktycznie po prostu przez nudę wymyślam sobie kolejne problemy i wpadam na głupie pomysły, ale już za późno, nie daje mi ona spokoju, nie mogę przestać o niej myśleć.
Ostatnio ciągle się na nią gapię na lekcjach, przechadzam się po szkole na przerwie, żeby tylko na nią "przypadkiem" wpaść, przebywam w czasie przerw ciągle pod jej klasą, w której uczy, także niby przypadkiem, bo często podczas przerwy ma ona otwarte drzwi i mogę ujrzeć ją choć przez chwilę. Pewnie sobie wmawiam, ale zdaje mi się, że czasem, gdy ona na mnie spojrzy, ma coś dziwnego w spojrzeniu, nieodgadnionego. Dopiero od niedawna to widzę. Od kiedy dałam jej poznać, że mnie ona interesuje. Nie wiem, czy zauważyła, że jestem zainteresowana jej osobą. Ale ja ciągle się w nią wpatruję, czekam, aż tylko ona na mnie spojrzy i właśnie dziś ujrzałam w jej spojrzeniu coś tajemniczego. Na ogół nie pokazywała jakiegoś zainteresowania moją osobą, wkurzało mnie to, bo inne moje koleżanki szczególnie zwracały na siebie uwagę, przykładowo jedna koleżanka bez przypadek na korytarzu zakładając kurtkę uderzyła lekko moją nauczycielkę, bo ta stała za nią, a koleżanka jej nie widziała. I tu już są przeprosiny, śmiech i słowa ze strony nauczycielki "o to znowu ty, coś ostatnio często na siebie wpadamy" i tu śmiech nauczycielki. I wiele jest takich sytuacji, kiedy to inni strasznie zwracają na siebie uwagę, ja nie potrafię, wkurza mnie to.
Dzisiaj, gdy rozmawiałam na lekcji o prywatnych rzeczach z kolegą, nauczycielka usłyszała tę rozmowę i spytała mnie o coś tam odnośnie mojej rozmowy z kolegą. Nie było to coś dziwnego, czy niestosownego ale spaliłam strasznego buraka. Doznałam szoku, że w ogóle odezwała się do mnie na temat inny niż na temat lekcji, odpowiedziałam jej już cała dygocząc i spaliłam buraka. Boże. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić i nerwowo machałam długopisem. Nie wiem czemu tak zareagowałam, myślę, że to po prostu dlatego, że w końcu pierwszy raz się zainteresowała moją osobą, zadała mi jakieś pytanie, odezwała się do mnie. A ja byłam w euforii.
Pomóżcie dziewczyny, jakieś rady? Jak przestać być nieśmiałą, jak zacząć zwracać na siebie uwagę i jak zagadywać do ludzi? I jak wyhaczyć, czy ona jest z "branży"?