W tym tygodniu działo się mnóóóóstwo
Spotkałyśmy się w piątek na kawkę, później wylądowałyśmy na domówce u jej kolegi
Z imprezy zerwałyśmy się wcześniej, niż reszta towarzystwa, odprowadziła mnie do mojego mieszkania, bo to zaledwie kilka ulic. Po drodze złapał nas deszcz, przemokłyśmy do suchej nitki. Weszła na górę, zaproponowałam, żeby została do rana (oczywiście nie miałam żadnych niecnych planów uwiedzenia jej, choć mega jej pragnęłam). Zgodziła się zostać. Dałam jej suche ubranie do przebrania. Przesiedziałyśmy całą noc siedząc obok siebie na łóżku, popijając wino, gadałyśmy, zanosiłyśmy się od śmiechu i wzruszałyśmy się na przemian, opowiadając sobie różne historie z naszego życia. Gdy zaczęło się rozjaśniać na podwórku, obie padłyśmy ze zmęczenia. Obudziło mnie szczekanie psa sąsiada, o 6:30. M. nie było obok mnie, wygrzebałam się z łóżka, lekko wilgotne ubrania wciąż wisiały na suszarce. M. stała przy barierce na balkonie. Przywitałam się zachrypniętym głosem, zaproponowałam kawę i śniadanie. M. powiedziała, że nie chce nadużywać mojej gościnności, że zaraz będzie uciekać do siebie, jednak ja postawiłam na swoim. Przygotowałyśmy śniadanie, które zjadłyśmy na balkonie, choć było trochę chłodno. Gdy wypiłyśmy już kawę, M. powiedziała, że na nią już pora i zadzwoniła po taksówkę. Odprowadziłam ją na dół, gdy taksówka podjechała, M. pogłaskała mnie po policzku i pocałowała w drugi
mówiąc "Dziękuję za wszystko, było naprawdę bardzo miło spędzić z tobą czas." Później po południu napisała mi SMS, że zapomniała wziąć swoją sukienkę i oddać moje ubrania, odpisałam, że we wtorek będę jechała do IKEI niedaleko niej, to mogę jej podrzucić.
Tak więc we wtorek po południu zadzwoniłam do drzwi M. Zaprosiła mnie do środka, zaproponowała coś do picia, odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą że trochę się spieszę, bo mam to łóżeczko jeszcze złożyć, M. zdziwiona zapytała "Łóżeczko? Będziesz miała dziecko?" Roześmiałam się i odpowiedziałam, że przecież piłam wczoraj alkohol, ale owszem, będę mamą, tylko że chrzestną, a łóżeczko to prezent dla Maleństwa. M. również się roześmiała i zaproponowała pomoc przy składaniu. Nie mogłam nie skorzystać z takiej okazji, podjechałyśmy razem do sklepu, a później do mnie. Znów spędziłyśmy bardzo miło czas. Zgadałyśmy się na temat ulubionych artystów, muzyki, jakiej słuchamy i powiedziałam M. że zespół, którego słucham, gra w naszym mieście w sobotę, zaproponowałam wspólne wyjście. M. z entuzjazmem się zgodziła. Przedwczoraj na koncercie świetnie się bawiłyśmy, po wszystkim odwiozłam M. do domu.
Gdy byłyśmy na miejscu, siedziałam naprzeciwko niej w jej salonie, popijając herbatkę, postanowiłam się zebrać w sobie i powiedzieć M. co czuję. Serce łomotało mi jak oszalałe, zaczęłam od tego, że jest coś, co muszę jej powiedzieć. M. powiedziała, że poważnie to zabrzmiało, ja odpowiedziałam, że to jest poważne i na serio. Gdy mówiłam, że od pierwszego dnia, gdy ją poznałam, poczułam do niej coś szczególnego, patrzyłam jej prosto w oczy. Sama się sobie dziwiłam, że potrafię wygłaszać takie przemowy, cały czas drżał mi głos. M. tylko patrzyła na mnie i słuchała. Gdy skończyłam mówić, M. wciąż milczała patrząc mi prosto w oczy. Roześmiałam się nerwowo i powiedziałam, że się wygłupiłam i przepraszam. Wstałam i poszłam w kierunku wyjścia, M. poszła za mną, prosząc, żebym zaczekała. Chwyciła mnie za dłonie i powiedziała, że również do mnie coś czuje od dłuższego czasu, jednak broniła się przed tym, ze względu na to, że byłam jej uczennicą, ona moim nauczycielem, a teraz, gdy już jesteśmy poza tą relacją, gdy spotykamy się tak często, myślała, że zależy mi na przyjaźni a ona nie chciała tego zepsuć. Bała się mnie stracić. Bała się, że jeżeli mi powie wszystko, zniknę z jej życia. Wolała mieć we mnie przyjaciółkę, niż nie mieć mnie wcale.
Nie wierzyłam własnym uszom. Teraz to ja nie mogłam wydusić z siebie słowa, M. uśmiechnęła się, wzięła moją twarz w dłonie, i pocałowała. Odwzajemniłam pocałunek, a w moim brzuchu rozszalał się tabun motyli, totalnie odpłynęłam. Tak długo na to czekałam, ale nie spodziewałam się, że to kiedykolwiek się stanie
Nie chcę zapeszać, ale jestem naprawdę szczęśliwa