Rozwalona psychicznie

Sprawy nastolatek
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Fockie
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 45
Rejestracja: 4 lip 2015, o 00:59

Rozwalona psychicznie

Post autor: Fockie » 28 kwie 2017, o 01:51

Witam,
niczym bajkopisarka, przeniosę was teraz w obcy świat. Może niektóre z was doskonale go znają, a niektóre już mają dawno ten etap za sobą. Zdejmijmy na chwilę te różowe okulary, które przynajmniej ja staram się nosić co dzień i mieć wszystko (kolokwialnie) w dupie. Świat nastolatek. Trudny wiek wiadomo. Większość odbiera się wtedy nad wyraz, jest się przewrażliwionym, atakują i ranią z każdej strony miłymi słowami. Ja to wszystko rozumiem, ale to nie znaczy, że nad tym panuje ;P Pisze tego posta między innymi, żeby pokazać innym nastolatkom, że nie są jedyne na świecie w takim stanie i jak (prawdopodobnie) o ile wspólnie dojdziemy do rozwiązania, bo przecież chęć zmian to już połowa sukcesu.
Opisze tutaj moje sytuacje życiowe, bo przelanie emocji na forum to też jakiś dobry sposób na poprawę humoru. Wiecie co? Już czuję się lepiej! A jeszcze przed chwilą łzy dały upust złości z powodu sytuacji. Czy "królowa łez", a może les hehe nie powinna być nieoficjalnym hymnem nastolatek?
Więc cześć, jestem 17 letnią dziewczynką, która niby jeszcze nic nie wie o życiu, a trochę już doświadczyła, a raczej liznęła. Ja zawsze byłam taka mega otwartą, rozgadaną osobą. Wszędzie mnie było pełno, miałam pełno bardzo dobrych znajomych, często mnie komplementowali, a to, że mam bogate słownictwo, a to, że jestem dojrzała, mam super poczucie humoru. Byłam dzieckiem sukcesu haha. Moja osobowość jest ekstrawertyczna. Tak mi się wydaję, bo jak inaczej nazwać potrzebę bycia wśród dużej ilości osób, dużo uwagi itd. itd. Jednak nadszedł dzień w którym się przeprowadziłam, ogólnie moje życie to jak dotąd jedna wielka przeprowadzka i wychodziłoby tak, że co 3 lata zmieniam miejsce pobytu. Tym razem przeprowadziłam się do domku dwurodzinnego na obrzeżach miasta, ja młoda, wszędzie daleko więc ciężko było prowadzić jakieś sukcesywne życie towarzyskie. Więc moją potrzebę bycia z ludźmi zastąpiłam komputerem i kontaktami przez teamspeaka (taki jakby skype) gadanie po nocach, granie w gierki. Wracając jeszcze na chwilkę do młodzieńczych lat zawsze gdzieś obok kręcił się jakiś adorator (męski eh), a ja nie byłam zainteresowana, nie kręciło mnie to chodź potrafię dostrzec czyjeś piękno zewnętrzne jak i wewnętrzne niezależnie od płci, myślę, że gdybym była hetero na pewno skusiłabym się na kokietowanie z nimi i ćwierkanie gdzieś tam wspólnie. Ale tłumaczyłam to zawsze "ee no tak w tym wieku to nie ma sensu". Raz zastanowiłam się nad tym głębiej, właściwie dlaczego nie interesują mnie chłopcy, postanowiłam spróbować się zauroczyć. Wpatrywałam się całymi dniami w upatrzoną ofiarę, rozmawialiśmy, ale jedyny efekt jaki z tego uzyskałam to, że mi się przyśnił. Jak się wtedy przeprowadziłam, to trzymałam kontakt tylko z jedną dziewczyną (wiecie wieczne grono kumpli), była ona córką mojej mamy przyjaciółki wtedy i tak jakoś się zgadałyśmy. Jak byłam młodsza to jej bardzo nie lubiłam, uważałam, że jedyne co ją obchodzi to czesanie włosów, malowanie rzęs i zachowuje się jak taka "stara maleńka". Nie porywał mnie jej sposób myślenia. Utrzymywałyśmy jakiś tam kontakt, ale wiecie to było na zasadzie takiej znajomości przez nasze mamy. Wtedy miałyśmy 12-13 lat. Jak się przeprowadziłam jakoś tak wynikło, że umówiłyśmy się na nocowanie. Jakoś się do niej przekonałam i powiedzmy, że utrzymywałyśmy przyjazne stosunki. Nadszedł czas wakacji. Wspólny wyjazd nad morze, miałyśmy po 14 lat. Ja przyjechałam trochę wcześniej, ona miała dojechać dzień lub dwa po mnie. Napisała do mnie na facebooku jak u mnie nad morzem, czy są jacyś przystojni chłopacy i jak się czuje. Była wtedy już noc i miałam iść spać, ale jakoś mnie zatrzymała. Pisałyśmy tak długo, ona snuła opowieści jak nam będzie fajnie razem nad tym morzem i że się nie może doczekać, a jak już przyjedzie to przeciągnie mnie za rękę na plaże (ujęła to jakoś ładniej) i wtedy coś mną ruszyło i zaczęłam inaczej troszkę o niej myśleć. Miałyśmy świetne wakacje, chodziłyśmy na zachody słońca nad morze, ja bawiłam się w fotografkę i robiłam jej zdjęcia w bikini, ona taka modeleczka z dobrą figurą spełniała moje oczekiwania w obiektywie aparatu haha. Miałam też wtedy swój pierwszy pocałunek (nie z nią haha) tylko z chłopakiem i od razu po tym poszłam (a to była 23 w nocy) ją obudzić i jej opowiedzieć. Byłam jakaś podjarana, nie tym pocałunkiem, a tym, że jej o tym opowiem haha. Po tych wakacjach zbliżyłyśmy się do siebie i często ze sobą widywałyśmy. Nie myślałam w żaden sposób wtedy o mojej orientacji, bo miałam 14 lat więc wiadomo, wtedy się o tym nie myśli. Jeździłam do niej na całe weekendy lub ona do mnie co tydzień. Ona opowiadała mi o swoich problemach, ja zawsze byłam dla niej opoką i gotowa pomóc. Słuchałam nocami o problemach z chłopakami, jak się schodziła po pare razy z jednym, często opowiadała to samo, ale mi to nie przeszkadzało, bo zależało mi na jej szczęściu i jeśli miało to ją uszczęśliwić ja byłam gotowa słuchać. Nawet w pewnym stopniu wtedy myślałam sobie, że to fajnie gdyby z nim nie była i miałabym ją tylko dla siebie, mimo to zawsze brałam jej sprawy neutralnie nie radząc nic na swoją korzyść. Miałyśmy podobną sytuacje z "ojcami", czułyśmy się związane i wspierałyśmy się razem. Ja i ona nie miałyśmy prawie żadnego kontaktu z ojcami, no ona troszkę miała, ale to nie było nic miłego, zawsze ją pogrążał, ja ze swoim nie miałam prawie żadnego kontaktu i nie chciałam mieć, właściwie od dziecka go nie było, nie chcę źle o nim mówić, ale nie czuję żadnej więzi z nim i on też nie jest jakimś dobrym dla mnie przykładem. A z moją przyjaciółeczką, planowałyśmy wspólną przyszłość. Jak bardzo się podjarałam tym kiedy mi powiedziała, że chciałabym ze mną mieszkać i żyć. Gotowała mi obiadki i kolacje, rozmawiałyśmy na przeróżne tematy, mówiła na mnie, że jestem jej prywatnym psychologiem i wie, że zawsze jej pomogę. Uwielbiałam z nią spać, czuć jej ciepło (wtedy jeszcze co może być śmieszne nie myślałam o mojej orientacji). Dla niej zostawiłam wszystkich moich znajomych, odcięłam się od nich, bo chciałam jej pokazać jaka jest dla mnie ważna totalnie odleciałam na jej punkcie. Jak patrzyłam sobie przez okno na ludzie, którzy przechodzili myślałam sobie jacy oni są biedni, że jej nie znają i że nie chciałabym być nimi, bo wtedy też bym jej nie znała. Raz nawet kiedy nie odzywałam się do niej chyba przez dwa dni albo tydzień, bo się obraziłam, że jej mama czyta wszystko co piszemy na fejsie i osądza mnie o to, że nastawiam ją źle do jej faceta, kiedy ja chciałam za wszelką cenę, żeby było dobrze i przekonać ją do niego. Wkurwiłam się wtedy bardzo i straciłam zaufanie. Trochę bolało. Jednak długo bez odzywania się nie wytrzymałam. Jedząc jakiś ryż z warzywami myśląc o niej :cool: nagle pomyślałam sobie, że koniecznie muszę do niej pojechać i ją zobaczyć. Było już ciemno, a ja miałąm 15 lat. Nie miałam żadnego znajomego z autem więc weszłam instynktownie na internet i napisałam do jednego znajomego z którym gram w gierki czy nie ma przypadkiem znajomego w moim mieście z autem (on mieszkał z 300km ode mnie). Jedząc ten ryż powiedziałam, że jak zjem cały to wszystko się uda, porwana zauroczeniem wpierdoliłam cały (chociaż rzadko zjem coś całe) i odpisał ten kolega, a bym młodszy tak w ogóle, że owszem ma znajomego z mojego miasta i już mi podaje numer. Zadzwoniłam, a ten się zgodził haha. Powiedziałam mojej Mamci, że idę do sklepu i wzięłam 10 zł, podałam adres (trochę dalej od mojego domu) i wyszłam mu naprzeciw, podeszliśmy do siebie, przywitaliśmy się i poszliśmy w stronę samochodu. Miałam gdzieś w głowie obawę, że może mnie zgwałcić czy coś, ale wiecie cel uświęca środki głupio mówiąc, byłam tak zapatrzona, że nawet nie czułam strachu. On powiedział, że bał się, że to ja mu coś zrobie, w końcu dziwna sytuacja. Ale pojechaliśmy, ja z moim nowo poznanym znajomym się rozgadałam jakby był moim dobrym kumplem i w ogóle nie czułam się dziwnie w tej sytuacji haha, nawet kiedy przejechał zakręt i jechaliśmy jakieś dodatkowe pół godziny, można by było pomyśleć, że właśnie mnie gdzieś wywozi, ale co tam głupia ja cała w skowronkach, że jedzie do swojej uroczje rpzyjaciółeczki ją przeprosić, że się nie odzywa. Staliśmy pod jej domem troszkę, ja się bałam, bo nie odbierała telefonu, okazało się, że się kąpała i ja dzwoniąc do drzwi zastałam jej dziadka, bardzo takiego, no można się bać haha, wpuścił mnie ździwiony o co chodzi i czekałam na nią w jej pokoju, ona w szlafroku wyszła taka ździwiona i mówie do niej, że przyjechałam, żeby ją zobaczyć i przeprosiłam, że się tka nie odzywam, a ona powiedziała, że myślała,że się obraziłam i się bała odezwać czy coś. Rok później zaczęła chodzić na siłownie i poznała jakiegoś dużo starszego kolesia. I tu zaczął się problem. Zaczęłam być bardzo zazdrosna i pałka się przegła kiedy przyjechała do mnie i powiedziała, że idzie do niego, a ja mam być przykrywką??! Pamiętam, że wtedy się tak wkurzyłam, bo miała wrócić chyba o 23 i się spóźniała, że nie otworzyłam jej drzwi i stała tak chyba z dobre 40 minut. Wtedy już wiedziałam mniej więcej o swojej orientacji, bo zauroczyłam się bardzo w jednej koleżance z klasy, a tamta moja "przyjaciółka" do której straciłam zaufanie i zostałam tak jakby wykorzystana, przynajmniej ja się tak poczułam została zepchnięta na drugi tor. Od tamtego czasu nie chciałam się już nią tak spotykać i zaczęłam się dla niej robić chamska, myślę, że między innymi przez zazdrość. Zaczęłam zauważać u niej to co widziałam przed wyjazdem nad morze. Moimi myślami zawładnęła koleżanka z klasy. To co się tam działo, za długo by opisywać, ale to było bardzo dziwne, takie magiczne. Pierwszy raz chyba poczułam motylki w brzuchu i te dziwne spotkania, wywoływanie. Jak sobie patrzyłyśmy w oczy. Byłam taka zauroczona obsesyjnie. Trwało to około 2 lat. Ona się dowiedziała i pytała czemu wcześniej nie powiedziałam to byłoby inaczej, ale była zajęta to jak? Nie chciałam mieszać. Odciełam się też wtedy od mojej "przyjaciółki" i jak można się domyśleć zostałam sama, bo przecież dla niej innych znajomych olałam. I tu zaczęły się problemy. Nagle tak trochę straciłam sens, bo ona była dla mnie kimś bardzo ważnym, a kiedy przejżałam na oczy to trochę zapanowała taka pustka. Szłam wtedy do pierwszej liceum. Zawsze lepiej czułam się w towarzystwie chłopaków, bo traktowałam ich wyłącznie jako kumpli. To też w liceum czułam się onieśmielona przez dziewczyny, ale bardzo naturalnie w towarzystwie chłopaków. Jednak jakoś tak chyba przez te stracenie zaufania do tamtej nie miałam też zaufania do innych i można powiedzieć, że trochę zdziczałam? Na pewno porównując do czasów przed moją "przyjaciółką". Zakumplowałam się z takim jednym chłopakiem, a przez niego z takim drugim. Ogólnie to miałam w klasie kontakty dzienne prawie ze wszystkimi, ale coś mi się zaczęło psuć w głowie. Powiedziałam też wtedy temu mojemu kumplowi, że wolę dziewczyny, jak to wyszło? Po prostu poczułam taką ochotę w rozmowie kiedy on opowiadał, że jego dziewczyna jest o mnie zazdrosna, a ja na to, żeby powiedział jej, że nie ma o co, bo ja wolę dziewczyny i mogę jej to powiedzieć. Później kumpel (swoją drogą fajny był) zapytał sie mnie czy może powiedzieć temu drugiemu, zgodziłam się i on na to, że wiedział, tak przypuszczał, gdzieś to czuł. Zaczął się domyślać po tym, bo spędzałam czas w większości tylko z chłopakami. W jeden z pierwszych dni upatrzyłam sobie taką dziewczynę, może nie była bardzo urodziwa dla większości, ale mi się bardzo podobała, była trochę większa, ale tak leciutko i przypominała mi trochę tamte obsesyjne zauroczenie z gimnazjum. Przez pół dnia się czaiłam, żeby do niej zagadać, aż w końcu usiadłam obok niej, kiedy dyrektor oprowadzał nas po boisku i tak siedziałyśmy (wtedy jeszcze w ciszy haha) ona jakby się do mnie zbliżała. Później położyła rękę blisko mojej i taka trochę zaistniała pesząca sytuacja dla mnie, a ja myślałam nadal o tym co powiedzieć. Nagle zaczęła latać obok nas pszczoła ja tam ją chyba odgoniłam i jakoś tak jak już się rusyzłam z zastoju to zagadałam do niej. Z rozmowy wynikło, że mieszka na wynajem, na stancji. Zapytałam się czy gotuje sama, a ona na to, że nie, bo nie ma patelni i kupuje gotowe. To powiedziałam jej ucieszona, że chętnie do niej wpadnę z patelnią i jej coś usmaże. Zgodziła się i ucieszyła coś jeszcze chwilę pogadałyśmy i uciekłam do kolegi. Wracając już na przystanek z kolegami, idąc w grupce szliśmy z tyłu, a ona stała już na przystanku. Popatrzyłam się na nią, ona się do mnie uśmiechnęła i powiedziała coś w stylu, że nie może się doczekać, ja odwzajemniając i mijając ją nagle poczułam, że klepnęła mnie w tyłek hahaha. Pamiętam jak wtedy się cieszyłam hahah. Czułam się wygrana i dumna z siebie, plus jeszcze szłam z kolegami to czułam taką dumę wiecie przed kumplami hahahah. Spotykaliśmy się o niej po szkole często, tu na jakieś piwko też wiadomo początki liceum. Miała też takie odpały. Nagle chwyciła mnie za rękę i ciągnęła gdzieś, albo na informatyce siedząc za mną, kiedy się do niej odwróciłam ona była wpatrzona we mnie i uśmiechnięta. No to była nowość dla mnie i taka bardzo pozytywna, wiadomo, kiedy już ogarniałam mniej więcej swoją orientacje. Pewnego dnia siedząc u niej, nagle ona mówi, żebyśmy poszły do jakiś jej kolegów. Tak zrobiłyśmy, to była inna stancja, sami chłopacy tam mieszkali. Ja sobie usiadłam na łóżku i oglądałam jednym okiem jakiś program w tv, chyba szkołę, a ona robiła nam tosty. Jak już przyszła, ja wtedy sobie leżałam na brzuchu i chyba wtedy rozmawiałam z chłopakiem, który tam mieszkał. A ona przyszła i się na mnie położyła hahah, tak całym ciałem. No zaczęłam się zastanawiać, a ona jak już ze mnie zeszła to usiadła sobie obok i głaskała mnie po udzie, później usiadła na krześle i nogi oczywiście na mnie dała. Rozmawialiśmy wtedy o wspólnym wyjeździe na miasto, jak już się ugadaliśmy to wyszliśmy ze stancji i kiedy tamten kolega poszedł gdzieś dzwonić, ta moja koleżanka zaczęła mi mówić, że chyba mu się podobam, a ja, że nie raczej nie wydaje mi się, a ona do mnie, że wiesz taka ładna jesteś. On miał dziewczynę, ale do tego jeszcze wrócimy później. Pojechaliśmy tam, spotkaliśmy się jeszcze z paroma innymi osobami, poszliśmy po napój z ziemniaka, połówka na głowę. Napiliśmy się, byliśmy na mieście i ogólnie to był czas kiedy były tłumy na mieście i wszyscy chlali (tak u nas jest co roku przez tydzień i wtedy jest dozwolone picie w miejscach publicznych stąd tyle wiary naprutej). Też jak wiadomo świętowaliśmy wódeczką, głupie nastolatki muszą się wyszumieć, mnie pilnowało dwóch chłopaków, chodzili ze mną za rączkę, brali na barana, ona też była z jakimś chłopakiem, ale jednym i była już napruta konkretnie. Ja z gracją, przechodziłam przez stan upojenia alkoholowego, zamiast chodzić skacząc, później wykrzykując imię mojego zauroczenia z gimnazjum pytając się czy nikt jej nie widział, zaczepiałam przechodniów. I sobie tak spędzaliśmy czas we trójkę, a ona gdzieś z tyłu z tamtym kolegą. Poszliśmy na pks, ja uznałam, ze nie będę się w takim stanie pokazywać w domu i nie będę wracać sama miałam zapewnioną opiekę przez chłopców. Poczułam nagle przypływ miłości powiedzmy i kazałam znaleźć tamte moje zauroczenie wcześniejsze jednemu z chłopaków, a że ja z pisaniem na opak wtedy, to pisał za mnie, później nagrywałam już wiadomości głosowe, umawiałam się na spotkanie, ale ja chciałam w tamtym momencie więc jak wiadomo średnio to było możliwe. Wróciliśmy na stancje, a właściwie wysiadając z pks nagle dwóch chłopaków zaczęło się bić i jakoś tak wszyscy się rozproszyli, oczywiście oprócz moich opiekunów. Tamta moja koleżanka gdzieś zniknęła ze swoim kolegą, gdzieś ją nagle wcięło. Ja chciałam jej szukać, więc poszliśmy na jej stancje, ale ani śladu więc wróciliśmy na "swoją", ja chciałam dalej szukać, ale dobra. Posiedzieliśmy trochę w dwójkę, ja poszłam się kąpać. Jak wyszłam z łazienki to powiedzieli, że nie mają wolnych łóżek, ale nic nie szkodzi, bo tamten kolega, który miał dziewczyne, a moja koleżanka mówiła, że mu się podobam powiedział, że bardzo chętnie mnie przygarnie do siebie. Ja mówię: SPOKO i poszłam się położyć z nim. On mi powiedział, że chciałby się przytulić, ale ja mówię, że nie, bo ma dziewczynę, która jak sam powiedział wpada rano, to wziął swój ulubiony kocyk i powiedział, że chociaż do niego się przytuli, wzięłam go i odgrodziłam się jak Halinka w Kiepskich. Już prawię zasnęłam kiedy nagle na stancję wchodzi zguba. Mówili, że poszła z nim do lasu. Nagle rozlega się krzyk na całą stancję: Gdzie jest Jula? Dajcie mi Jule! Przyszła do mnie, nachyliła się nad łóżkiem i pocałowała. Gdybym nie była zła i zmęczona to może bym ją do siebie przyciągnęła, kolega by się szybko rozbudził miałby na co popatrzeć i wszystko inaczej by się potoczyło, ale obróciłam się na drugi bok i poszłam spać. Śniło mi się dużo dziwnych rzeczy, MIĘDZYINNYMI dziewczyna tego chłopaka, która wchodzi do pokoju i nakrywa nas na wspólnym spaniu hehe i jak się przebudziłam to faktycznie weszła, ale ja się szybko ogarnęłam i coś tam brałam z torby to nie musiało wyglądać, że tam spałam. Pożyczyłam od jednego chłopaka koszulkę na wf, bo mieliśmyw tym dniu trzy pod rząd, od drugiego skarpetki, ale tak w sumie uznałam, że jestem zmęczona i w takim stanie wracam do domu. Poszłam na przystanek zadzwoniłam do mamy, przeprosiłam, że się nie odzywałam i powiedziałam, że byłam na stancji. Jak jechałam autobusem byłam jeszcze lekko wczorajsza i uznałam, ze sobie napisze do tego zauroczenia z gimnazjum, jak zaczęłam rozmowę? hahahah "ale chce mi się sikać, a jadę pksem" świetny tekst an rozpoczęcie rozmowy szczególnie, że wcześniej za dużo nie pisałyśmy. Ona ździwiona, że faktycznie an drugi dzień się do niej odezwałam zaczęła rozmowe trochę popisałyśmy i zaczęła się od tego nasza taka znajomość lepsza. Więc w sumie wtedy wszystko było na plus. Później zaczęłam robić się taka dziwna. Zaczęłam sobie wmawiać i myśleć, że nikt mnie nie lubi tylko tak udają i tym podobne, ale nadal tam trzymałam jeszcze kontakty, to poszłam do koleżanki i zmywając jej naczynia usłyszałam, że "chciałaby spróbować z dziewczyną", to spędzałam czas z kumplami i planowałam z jednym wynajem stancji i wspólne podrywanie dziewczyn śmiejąc się "będziemy mieć dwa pokoje i jak przyjdzie jedna i coś jej się nie spodoba w Tobie i powie sory to ja wolę dziewczyny, wtedy wychodzę ja i mówię jestem" takie z nas śmieszki były. Raz mieliśmy rozmowę o trawce i jeden z nich był zaznajomiony bardzo z tematem. Chciałam spróbować bardzo i nalegałam. Wybraliśmy się do lasu (ja wybrałam miejsce, bo raz jak się przechadzałam to znalazłam super miejscówe z ogniskiem) i wtedy mieliśmy mieć oglądanie filmów po szkole, więc po lekcjach poszliśmy tam i ja czaiłam się przez długi czas, kazałam mu nawet zawołać jakąś jego koleżankę, żeby się ośmielić. Ogólnie to było zabawne, bo wcześniej nigdy nie paliłam, bardzo nie lubię papierosów no i zapaliłam jedynego tylko po to, żeby nauczyć się zaciągać haha, było śmiesznie, no wiecie dzieci z liceum się bawią w takie głupie rzeczy, ściągnęłam z 8 buchów i mówiąc, że nic nie czuje za ostatnim mnie ścięło trochę z nóg. Czy coś czułam? No w sumie ciekawe doświadczenie to było. Szliśmy już wtedy do szkoły powoli, ale najpierw poszliśmy się po drodzę zaopatrzyć po jedzenie, wiadomo gastro, czekaliśmy najpierw na drugiego kumpla i chyba to było 5-10 minut,a tak nam się dłużyło, że czułam się jakby to była godzina, serio takie mega ciekawe uczucie. Poszliśmy do biedronki no i mówił mi, że będzie mi się wydawało, że wszyscy wiedzą, że spaliliśmy i faktycznie czułam się tak mega podejrzana. Później miałam ciekawe uczucie jakbym patrzyła na siebie z daleka, albo, jak jechał pks to oni mówią patrz zaraz wyjedzie pks zza zakrętu, minęło z 15 sekund i faktycznie wyjechał, a ja wtedy wpadłam w taki stan nie paniki tylko byłam tak tym zafascynowana i lekko przerażona, oni mi później mówili, że wcale nie, że widzieli wcześniej ten pks, ale jak mi to powiedzieli to się patrzyłam w to miejsce i wyjechał dopiero później mega dziwne. Później było doświadczenie innych smaków, mówił, że raz sobie wyobraził smak i go poczuł i ja sobie pomyślałam coś o słonym smaku czy usłyszałam, a jedliśmy orzechowe chrupki i one się tak stały bardzo słone, byliśmy wtedy w szkole i pytałam innego kolege czy faktycznie są słone i dla niego w ogóle nie były słone hahah, jak byliśmy w tej szkole to taka jedna nauczycielka ciągle się nam przyglądała, znaczy tak nam się wydawało we dwójkę i patrzyła takim wzrokiem jakby o wszystkim wiedziała, ale nic nawet nam nie powiedziała. Za to kolega mówił, że wcale się tka nie patrzyła. Później zależało mi coraz bardziej na nie chodzeniu do tej szkoły, bo dalej myślałam, ze wszyscy udają, że mnie lubią mimo tego wszystkiego, kolejny głupi pomysł? Poszłam wieczorem do sklepu z myślą, ze nie wyjdę z niego bez piwa i nagle wychodzę spomiędzy półek, a tam taki koleś z którymś kiedyś kręciłam przez neta i on mieszkał w Londynie, a nagle pojawił się w moim osiedlowym sklepie, spytałam się ździwiona co Ty tu robisz, a on, że przyjechał do Polski i poprosiłam żeby kupił mi piwo, on się zestresował tym kazał mi wyjść, żeby nie było podejrzanie itd w końcu kupił, ja kupując jeszcze soczek jabłkowy, wylałam go i nalałam sobie tam piwa i tak poszłam do szkoły. Źle się wtedy trochę czułam w szkole to pomyślałam, ze się rozluźnie, później nagle czytają na lekcji moje nazwisko i moich dwóch kumpli, podrzuciłam koledze tą butelke z piwem w razie co i okaząło się, że wzywają nas, bo na ścianie było napisane moje imię i data z tamtej lekcji hahaha, kumpel to napisał i przyznał się później, ale ja się trochę wkurzyłam, że uznali mnie za taką głupią, że mogłabym podpisać niszczenie mienia. No i później jakoś tak zaczęłam właśnie zachodzić w taki dziwny stan. Coraz bardziej mi się wydawało, ze wszyscy są fałszywi, aż w końcu pewnego dnia wyszłam ze szkoły i postanowiłam, że już tam nie wrócę i tak się stało. Przesiedziałam w domu pół roku, bez wychodzenia. Później przepisała mnie Mamcia do szkoły zaocznej, ale siedząc tyle w domu nie czułam tam się dobrze, czułam, że tam nie pasuje, że jestem za młoda, miałam wtedy 16 lat, chociaż chłopak, który do mnie zagadał i się przysiadł myślał, że mam ponad 20, co jest zabawne, bo to nie była pierwsza osoba, która mówiła, że wyglądam starszej niż mam lat. Jak miałam 14 lat to zagadałam o pracę w osiedlowym sklepiku, właściciel myślał, że jestem studentką hahaha, a pracownik sklepu pytał się czy niedawno się tu przeprowadziłam i na którym roku studiów jestem, na zdjęciu, które mam na forum miałam 15 lat, a ze zdjęcia w wieku 16 lat osoby w moim wieku mówiły, że wyglądam na 30, eh haha mnie to śmieszy, bo ja zawsze czuje się z wyglądu jak dziecko, albo młodziej niż faktycznie mam,a jestem młoda, co przysparzało mi problemów, bo uważałam, że nie pasuje do mojej klasy, bo jestem za młoda (a i tak byłam najmłodsza, bo jestem z sylwestra). Po przesiedzeniu pół roku w domu postanowiłam, że wyjdę z tego stanu. Zdziczałam, większość rzeczy nie miało dla mnie sensu, nawet nie widziałam sensu w rozmawianiu i długo sobie to próbowałam tłumaczyć po co w ogóle rozmawiać, skoro znamy wszystkie słowa, które wypowiemy, byłam podłamana psychicznie, siedziałam w swoim pokoju, czułam się społecznie niepotrzebna, bo nawet nie chodziłam do szkoły. Byłam w stresie, bo zawodziłam moją Mamcię. A nie potrafiłam być wśród ludzi, zmieniłam się bardzo. Ale kiedy były wakacje blisko nagle poczułam, że coś ma sens. Będę z rodzinką i nie będę żyć w stresie ze względu na szkołe. Chciałam po wakacjach pójść do normalnej szkoły, żeby poczuć się jak normalna osoba, mieć jakieś zajęcie. Postanowiłam, że pójdę moją kuzynką bez względu jaką szkołę wybierze, mi zależało na tym, ze oswoić się z powrotem z ludźmi. Ścięłam włosy w wakacje, czekałam tylko, aż moja Mamcia weźmie ślub, żeby pokazać się jeszcze ładnie w długich włosach, żeby moja Mamcia się cieszyła. Nie miałam przecież pojęcia jak będę wyglądać w krótkich włosach, a te ścięcie włosów miało dla mnie ogromne znaczenie wielkie. Miałam nerwicę natręctw od kiedy miałam 11 lat i ona przez to wszystko nasiliła się do tego stopnia, że płakałam byłam w takich momentach zacięcia, no jak ktoś wie o co chodzi ten wie. Groziłam sobie, że jak czegoś nie zrobię to coś złego się stanie mi albo mojej Mamci. Jak byłam młodsza, to byłam zazdrosna o Mamcie moją, wychowywałam się bez taty i jakoś nie poznałam tego uczucia posiadania go, więc moja Mamcia była i jest mi najbliższa i jedynym rodzicem jakby określlić. Poza tym jest bardzo piękna, jak tu nie być zazdrosnym, a że zazwyczaj dziewczynki są raczej zazdrosne o tate nie mame, to już wtedy można było wnioskować, że jestem nie hetero, niby jak miałabym być zazdrosna o tate skoro go nie mam, ale nawet nie było mi przykro z tego powodu więc to też coś znaczy. Więc jako mała dziewczynka długo spałam razem z mamą i jak się pierwszy raz przeprowadziłyśmy do jej faceta, którego poznała to go nienawidziłam, za to, że mi zabiera Mamcie dla siebie, wiadomo. I już nie spałam sobie z Mamcią tylko sama, później jak się rozstawali to byłam szczęśliwa, że w znowu będę sobie tylko z Mamcią mieszkała i takie babskie towarzystwo mi odpowiadało bardzo, ale po jakimś czasie znowu się przeprowadziłyśmy do innego fagasa i to wtedy był ten czas kiedy wszędzie było daleko i zaczęłam się z "przyjaciółką" bardziej zaznajamiać. Mamcia poświęcała dużo czasu fagasowi i trzymała jego stronę często, co strasznie było wkurwiające, ale też w końcu się rozeszli i wyprowadziłyśmy się z Mamcią mieszkać ze studentkami to było ciekawe też doświadczenie i bardzo fajne, widziecie mówiłam, że już trochę doświadczyłam. Miałyśmy studentkę pijaczkę i inne takie, aż w końcu pojawił się znowu jakiś facet. Przyszedł sobie wypicowany, a ja myślałam phi co to za sztywniak chce mi znowu moją Mamcię kochaną zaskarbić. Wprowadził się do nas, tym razem on na moje rejony, na początku chyba nie było za ciekawie, ale on w przeciwieństwie do innych chciał mnie lepiej poznać i się mną interesował. Okazał się nawet w porządku i nawet byłam skłonna zaakceptować fakt, że jest z moją Mamcią, a my nie jesteśmy w samym babskim towarzystwie. Wracając teraz do tych wakacji 2016, bo wtedy właśnie postanowiłam na zmianę. Ściąć włosy i zmienić się, ścinając włosy odrzucić starą mnie i zacząć się naprawiać. I tak zrobiłam, poczułam ulgę po ścięciu włosów, w sumie to jak powiedziałam fryzjerce co chcę zrobić, a ona myślała, że przyszłam podciąć same końcówki zainteresował się cały salon. Pokazałam jaką chcę fryzurkę, ale ona postanowiła, że opitoli mnie prawie na zero. No zostawiła mi ładnie ściętą grzywkę, ale goliła mnie maszynką, przy czym jak pytałam się czy ta grzywka będzie za ucho pokazując długość to ona, że tak spokojnie i tak ścięła jeszcze krócej, ale to wiadomo fryzjerzy zawsze więcej tną haha. I od tego momentu zaczęłam się zmieniać. Pojechałam na wakacje, wszystko zaczęło nabierać kolorów i się cieszyłam, jak wróciliśmy znad morza to jeszcze jeeździliśmy nad jeziorko i tam pojechała córka tego już męża mojej Mamci, ona mnie wzięła tak na kolanko i sobie siedzimy i mówi coś, że będzie iść łowić ryby, czy może zostawić dziecko, a ja powiedziałam, że ja tam śpie, chyba, że weźmie mnie ze sobą i poszłyśmy później. Jak to wiadomo rybka lubi pływać to też łowiectwo było zakraplane, stało się tak, że zostałyśmy tam same i zaczęłyśmy sobie rozmawiać, wcześniej nie rozmawiałyśmy za dużo, ja jej poopowiadałam jak prawie mnie auto trafiło, jak wychodziłam ze sklepu, a tu nagle wypadek przed oczami i auto leciało 2 metry przede mną, turlając się pod koniec. To ona opowiadała mi o sobie i okazało się, ze mamy wiele wspólnego nawet. Uznała, po dłuższym czasie, żebyśmy przeniosły rozmowy gdzie indziej, bo siedziałyśmy w ciemnicy i zaczęłyśmy iść w kierunku rodzinnego obozu, a ze miałyśmy kawałek to rozmawiałyśmy sobie dalej, ją wzięło na narzekanie na swojego faceta (8 lat różnicy między nami tak w ogóle) i mówi mi, że nie chcialabym, żebym ja miała faceta, który mnie nie szanuje, na co ja odpowiedziałam (wstaw imię)bardzo mi miło, że tak chcesz, ale SPOKOOOJNIE, nic takiego się nie stanie, na co ona do mnie: dlaczego, wolisz dziewczyny? hahahaha ja powiedziałam "ja nic nie mówię", a ona, że właśnie powiedz. I powiedziałam, że nigdy się nie zauroczyłam w żadnym chłopaku. "a w dziewczynach?" pyta, a w dziewczynach już tak "w dwóch odpowiedziałam" na co ona, że OD POCZĄTKU WIEDZIAŁA, tak przeczuwała. No pamiętam sytuacje, o której jej wspomniałam kiedy siedziałam przy stole i jadłam obiad, znaczy nie jadłam, na co moja mama mówi, że chyba się zakochałam w jakimś chłopaku, a moja siostra "nie, przecież Jula woli dziewczyny", a faktycznie nic jej nie mówiłam. Więc spytałam się jej tak idąc dalej skąd wiedziała, a ona, że po prostu to czuła. Usiadłyśmy sobie i rozmawiałyśmy, to znaczy w sumie to ona usiadła na mnie, co one mają z tym siadaniem :lol: i nagle tak w trakcie rozmowy się mnie pyta czy ona mi się podoba to ja odpowiadam, że jesteś teraz moją siostrą i starsza o 8 lat (jakby to mi przeszkadzało haha), ale powiedziałam, że pewnie, na co ona czy nie chcę się z nią przelizać hahaha, oczywiście odmówiłam jak grzeczna dziewczynka, ale i tak później jak to u mnie bywa przez całowaniem się grałam w bilarda i jakoś tak siedziałyśmy przy barze, trzymałyśmy się za ręcę i jakoś tak wyszło, siostry jak się patrzy, bardzo ją lubię za to, że jest taka otwarta i można porozmawiać poważnie i się pośmiać, no jak zawsze chciałam mieć rodzeństwo starsze i proszę. Poszłam po wakacjach do szkoły i było na początku niby ok, ale miałam duchoty w szkole (nerwica) przez co przez większość września miałam dużo nieobecności, ale zaczęłam brać magnez i z miesiąca na miesiąc było coraz lepiej i teraz już nie mam duchot i nerwica się uspokoiła. W szkole, przez tą nerwicę i fakt, że mam krótkie włosy, a trafiłam na klasę z samymi dziewczynami (i dwoma chłopakami, których i tak większość czasu nie ma) nie zawierałam nowych znajomości, to znaczy porozmawia się co jakiś czas z kimś, ale trzymałam się z kuzynką cały czas. Nagle jeden dzień co nie było mojej kuzynki, siedziałam sobie na środku korytarzu w odosobnieniu i dosiadła się jedna dziewczyna. Tak usiadła, że praktycznie na mnie pod koniec leżała, bo czułam, że tak coraz bliżej i bliżej po tej ścianie zjeżdza, a rysowała sobie coś na kartce i jeździła po mnie ręką (rysowała lewą ręką, a jest praworęczna dziwne haha). Wcześniej na nią jakoś tam szczególnej uwagi nie zwracałam, ale od tamtego momentu zaczęłam ją co jakiś czas obserwować co ona w ogóle robi i tak zauważyłam, że mi się przygląda bardzo często, albo jest taka speszona i patrzy ukradkiem. To tak trochę trwało, aż znalazła sobie jakiegoś kolege, taki bym powiedziała, że ciepły, ale chyba bi zwracając uwagę na to co pisze i zaczęła się z nim prowadzać, uznałam okej no to chyba nic podejrzanego, bo w końcu chłopak u jej boku itd to spoko, życzę szczęścia i w ogóle, ale zaczęła tak kręcić się blisko mnie na przerwach. Ogólnie to jest duża szkoła, a ja często lubię sobie usiąść z kuzynką gdzieś na środku korytarza, korytarz duży i szeroki i nie raz było tak, że przechodziła obok nas ze swoimi koleżankami i nagle stawała naprzeciwko mnie plecami do mnie,a koleżanki mnie obserwowały, co tam, że miały do dyspozycji cały korytarz, ale one stawały na środku przed ławką na której siedzę. Albo siadam na okienku to już w ogóle jest w ciemnej strefie szkoły gdzie nikt się nie zatrzymuje, a ona przychodzi z tym swoim amantem, staje obok i się tam miziają. Zastanawia mnie o co tu może chodzić tak z czystej ciekawości. Raz tak schodziła ze schodów i popatrzyła mi się w oczy i kuzynka do mnie, że jakaś zarumieniona szła o co chodziło. Ja od początku roku szkolnego miałam krótkie włosy więc wyglądałam tak dosyć perfidnie, no malowałam się, ale wiadomo krótkie włosy robią swoje, sama się z resztą czułam jak taka chamska lesba, aż nie chciałam zagadywać do dziewczyn w klasie (nie interesowały mnie w żaden sposób) i nie chciałam żeby sobie przypadkiem coś nie pomyślały i tak nie odebrały tego. Wiecie ja znając swoją orientacje i będąc pierwszy raz w krótkich włosach czułam się bardzo podejrzanie. To też nie zawierałam znajomości klasowych tylko trzymałam się z kuzynką. Później zrobiłam sobie kolczyka. Piercing, trochę krótkie, bo odrastające włosy no można wpaść na to, że podobają mi się dziewczyny. Tamta dziewczyna też ma wygląd dosyć nietypowy, nie będę się rozwijać, chociaż w sumie co mi tam, kolorowe włosy, kolczyki wygląda na otwartą osobę, o otwartym umyśle. Dlatego mnie zastanawia te zainteresowanie moją osobą, no wiadomo, a w klasie dziewczyny lubiące dziewczyny wyczułam dwie i zrobiłam to dobrze więc gayradar działa. Ogólnie to co chciałam od tej szkoły to już dostałam, bo odzyskałam luz wśród ludzi i niczego się nie wstydzę więc zamierzam iść dalej pewien etap zamknęłam i chcę zdrowo wejść w prawidłowy tryb życia, bo w tej szkole czuje taką, no nie ważne, nie lubią mnie nauczyciele, bo ciągle gadam na lekcjach i mam na pieńku, ludzie z klasy za mną nie przepadają w większości i to widać, bo chyba ich poniosła plota jakaś ciężko powiedzieć, ale tka jest jak się trzyma z jedną osobą i nie udziela w klasie. Nie będę próbowała tego zmienić, bo nie czuje tego w tej klasie i na tym profilu, a ja jestem osobą która potrzebuje być w centrum uwagi i dużo mieć ludzi w okół siebie, którzy mnie uwielbiają i ja ich uwielbiam, więc zdecydowanie ta klasa nie dla mnie. Ale do wakacji jeszcze trochę zostało więc mogę sobie porozmyślać. Intryguje mnie tamta osóbka, bo wiecie co ten sposób myślenia i gust muzyczny czy poczucie humoru takie dziwne mamy bardzo podobne. Nie raz było tak, że dokańczałyśmy za siebie w klasie zdanie przypadkowo, czy ja pytając się o coś niezwiązanego z tematem nagle słyszę od niej, że myślała o tym samym czuje się takie pewnego rodzaju "połączenie". Może nie do końca, ale to jest intrygujące jak mówiłam. I dlaczego o tym pisze, bo zauważyłam, że ma jakieś problemy tu raz rękawek się podwinął i odsłonił pociętą rękę, tu zapytana czy lubi święta odpowiada, że nie, bo nie lubi spędzać ich z rodziną ze względu an odmienne poglądy i, że jakby jej nie akceptują jej odmienności i zawsze temat sprowadza się do tego. Budzi podejrzenia. Może to brzmi wścipsko, może bardzo głupio, a chciałabym w jakiś sposób jej pomóc jeśli ma kłopoty. Tylko czy to nie byłoby obraźliwe? A poza tym nie chcę jej w jakiś stan niepewności wprowadzać, bo widziałam, że jest zestresowana jak z nią rozmawiałam, bo znów raz jak byłam bez kuzynki to przysiadła się do mnie tak jakby bez słowa, to powiedziałam "witam panią" ona śmieszkując odpowiedziała i tak usiadła i zaczęła rysować, zaczęłam z nią rozmawiać nie pamiętam o czym, później zrobiłam krótką przerwę i zagadałam o kolczyki, w większości czasu to ja mówiłam (ale ja to gaduła) i pilnowałam się żeby jej nie przegadać, ale i tam mi się nie udało, bo odpowiadając na jej pytanie widziałam jak brała wdech i układała już usta żeby coś powiedzieć, a ja w tym samym momencie poniosłam się słowom i zaczęłam dalej mówić, trochę głupio mi było później powiedzieć "a co chciałaś powiedzieć, bo widziałam, że coś chcesz powiedzieć" i ogólnie było wyczuwalne pewnego rodzaju zestresowanie, to też dałam jej odsapnąć i pogadałam chwilę z inną koleżanką, bo coś ode mnie chciała po cym wróciłam do niej i skomplementowałam jej rysunek. Tak wyglądała nasze rozmowa w sumie rzadko rozmawiamy, ale to i tak jedyna osoba, którą na prawdę lubię w tej klasie i chętnie rozmawiam, bo reszta to tak gadam, bo gadam, żeby nie być chamska. Więc jak widać wszystko się układać zaczęło od czasu jak było ze mną źle. Zaakceptowałam już męża mojej Mamci, chodź czasem mnie wkurza to, że jest takim niby dominującym pierwiastkiem w naszej rodzinie, a ja się nie dam zdominować. Mam dwie świetne siostry z którymi powoli tworze relację rodzinną. Psychicznie jest dobrze i mam już motywacje na poprawienie 11 zagrożeń, które mam na koniec roku, bo w trakcie pisania tego wyjaśniłam sobie z mamą sprawę szkoły. Nawet zaczęłam lubić tego faceta, który się znalazł w naszym życiu, a on traktuje mnie jak córkę i może kiedyś się przekonam, żeby traktować go jak tatę :) A z mężczyzn w moim życiu są jeszcze mój wujek i przyjaciel rodziny, którzy jak leżałam z moją siostrzyczką pod kocykiem i miałyśmy plan spać nad wodą i opowiadałam ze szczegółami o tym jak lubię dziewczyny i na słowa "wyobraź sobie taki najbardziej seksowny ruch.." nagle zauważyłam nad nami jaką postać w kapturze, myślałam, że to jakiś niebezpieczny typ który nam coś zrobi, a to się okazał przyjaciel rodziny stojąc nade mną. Wtedy spytałam się co słyszeli, a oni odpowiedzieli, ze za dużo, ale to pozostaje między nami. Za to ich kocham!
Ciężko powiedzieć jak wygląda te "wypracowanie", bo nie czytam tego to było w pewnym sensie oczyszczenie się z tego wszystkiego. Mam nadzieję, że nie jest za bardzo zagmatwane, ale będąc w stanie podłamania chwilowego pisząc to wszystko nagle moje dotychczasowe problemy się rozwiązały więc było warto to napisać i się uwolnić. Pozdrawiam 17 letnia ja, jak an siedemnastolatke to chyba nie jest tak źle z tym pisaniem :lol:
: )
Awatar użytkownika
Altena_Q
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 2295
Rejestracja: 3 gru 2012, o 17:33

Re: Rozwalona psychicznie

Post autor: Altena_Q » 28 kwie 2017, o 08:41

Ojej. Oczy mnie rozbolały. Cieszę się, że wszystko się ułożyło, ale jakbyś stawiała czasami akapity, to czytalo by się o wiele lepiej. I dokładniej. Co do reszty, zdecydowanie chyba jestem za stara na czytanie o nastolatkach, bo nigdy w życiu nie użyłabym określenia "przelizać się" z kimś, a starsza o 8 lat (nieważne, czy przybrana, czy nie) siostra dobierająca się do nieletniej jest dla mnie pedofilką.
Nie masz lekko, wyprowadzki z mamą ze względu na jej facetów, brrr. Wcale się nie dziwię, że masz trudności w szkole, ale mam nadzieję, że faktycznie, teraz sytuacja się ustabilizuje. Myślę, że kwestia orientacji to ostatnie, czym warto się obecnie martwić. To nie jest czas na seks i związki, raczej na poszukanie samej siebie, psychiczne, poprawę ocen, pomyślenie o maturze itp. Z czasem będzie lepiej.
No i aż słabo mi się zrobiło na pomysł proszenia obcego chłopaka z internetu o podwożenie gdzieś po nocy. Ty się dziewczyno prosisz o kłopoty.

The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
Awatar użytkownika
Alpha
super forma
super forma
Posty: 3548
Rejestracja: 9 cze 2012, o 22:00

Re: Rozwalona psychicznie

Post autor: Alpha » 28 kwie 2017, o 12:13

Fockie pisze:Witam,
niczym bajkopisarka, przeniosę was teraz w obcy świat. Może niektóre z was doskonale go znają, a niektóre już mają dawno ten etap za sobą. Zdejmijmy na chwilę te różowe okulary, które przynajmniej ja staram się nosić co dzień i mieć wszystko (kolokwialnie) w dupie. Świat nastolatek. Trudny wiek wiadomo. Większość odbiera się wtedy nad wyraz, jest się przewrażliwionym, atakują i ranią z każdej strony miłymi słowami. Ja to wszystko rozumiem, ale to nie znaczy, że nad tym panuje ;P Pisze tego posta między innymi, żeby pokazać innym nastolatkom, że nie są jedyne na świecie w takim stanie i jak (prawdopodobnie) o ile wspólnie dojdziemy do rozwiązania, bo przecież chęć zmian to już połowa sukcesu.
Opisze tutaj moje sytuacje życiowe, bo przelanie emocji na forum to też jakiś dobry sposób na poprawę humoru. Wiecie co? Już czuję się lepiej! A jeszcze przed chwilą łzy dały upust złości z powodu sytuacji. Czy "królowa łez", a może les hehe nie powinna być nieoficjalnym hymnem nastolatek?
Więc cześć, jestem 17 letnią dziewczynką, która niby jeszcze nic nie wie o życiu, a trochę już doświadczyła, a raczej liznęła. Ja zawsze byłam taka mega otwartą, rozgadaną osobą. Wszędzie mnie było pełno, miałam pełno bardzo dobrych znajomych, często mnie komplementowali, a to, że mam bogate słownictwo, a to, że jestem dojrzała, mam super poczucie humoru. Byłam dzieckiem sukcesu haha. Moja osobowość jest ekstrawertyczna. Tak mi się wydaję, bo jak inaczej nazwać potrzebę bycia wśród dużej ilości osób, dużo uwagi itd. itd. Jednak nadszedł dzień w którym się przeprowadziłam, ogólnie moje życie to jak dotąd jedna wielka przeprowadzka i wychodziłoby tak, że co 3 lata zmieniam miejsce pobytu. Tym razem przeprowadziłam się do domku dwurodzinnego na obrzeżach miasta, ja młoda, wszędzie daleko więc ciężko było prowadzić jakieś sukcesywne życie towarzyskie. Więc moją potrzebę bycia z ludźmi zastąpiłam komputerem i kontaktami przez teamspeaka (taki jakby skype) gadanie po nocach, granie w gierki. Wracając jeszcze na chwilkę do młodzieńczych lat zawsze gdzieś obok kręcił się jakiś adorator (męski eh), a ja nie byłam zainteresowana, nie kręciło mnie to chodź potrafię dostrzec czyjeś piękno zewnętrzne jak i wewnętrzne niezależnie od płci, myślę, że gdybym była hetero na pewno skusiłabym się na kokietowanie z nimi i ćwierkanie gdzieś tam wspólnie. Ale tłumaczyłam to zawsze "ee no tak w tym wieku to nie ma sensu". Raz zastanowiłam się nad tym głębiej, właściwie dlaczego nie interesują mnie chłopcy, postanowiłam spróbować się zauroczyć. Wpatrywałam się całymi dniami w upatrzoną ofiarę, rozmawialiśmy, ale jedyny efekt jaki z tego uzyskałam to, że mi się przyśnił. Jak się wtedy przeprowadziłam, to trzymałam kontakt tylko z jedną dziewczyną (wiecie wieczne grono kumpli), była ona córką mojej mamy przyjaciółki wtedy i tak jakoś się zgadałyśmy. Jak byłam młodsza to jej bardzo nie lubiłam, uważałam, że jedyne co ją obchodzi to czesanie włosów, malowanie rzęs i zachowuje się jak taka "stara maleńka". Nie porywał mnie jej sposób myślenia. Utrzymywałyśmy jakiś tam kontakt, ale wiecie to było na zasadzie takiej znajomości przez nasze mamy. Wtedy miałyśmy 12-13 lat. Jak się przeprowadziłam jakoś tak wynikło, że umówiłyśmy się na nocowanie. Jakoś się do niej przekonałam i powiedzmy, że utrzymywałyśmy przyjazne stosunki. Nadszedł czas wakacji. Wspólny wyjazd nad morze, miałyśmy po 14 lat. Ja przyjechałam trochę wcześniej, ona miała dojechać dzień lub dwa po mnie. Napisała do mnie na facebooku jak u mnie nad morzem, czy są jacyś przystojni chłopacy i jak się czuje. Była wtedy już noc i miałam iść spać, ale jakoś mnie zatrzymała. Pisałyśmy tak długo, ona snuła opowieści jak nam będzie fajnie razem nad tym morzem i że się nie może doczekać, a jak już przyjedzie to przeciągnie mnie za rękę na plaże (ujęła to jakoś ładniej) i wtedy coś mną ruszyło i zaczęłam inaczej troszkę o niej myśleć. Miałyśmy świetne wakacje, chodziłyśmy na zachody słońca nad morze, ja bawiłam się w fotografkę i robiłam jej zdjęcia w bikini, ona taka modeleczka z dobrą figurą spełniała moje oczekiwania w obiektywie aparatu haha. Miałam też wtedy swój pierwszy pocałunek (nie z nią haha) tylko z chłopakiem i od razu po tym poszłam (a to była 23 w nocy) ją obudzić i jej opowiedzieć. Byłam jakaś podjarana, nie tym pocałunkiem, a tym, że jej o tym opowiem haha. Po tych wakacjach zbliżyłyśmy się do siebie i często ze sobą widywałyśmy. Nie myślałam w żaden sposób wtedy o mojej orientacji, bo miałam 14 lat więc wiadomo, wtedy się o tym nie myśli. Jeździłam do niej na całe weekendy lub ona do mnie co tydzień. Ona opowiadała mi o swoich problemach, ja zawsze byłam dla niej opoką i gotowa pomóc. Słuchałam nocami o problemach z chłopakami, jak się schodziła po pare razy z jednym, często opowiadała to samo, ale mi to nie przeszkadzało, bo zależało mi na jej szczęściu i jeśli miało to ją uszczęśliwić ja byłam gotowa słuchać. Nawet w pewnym stopniu wtedy myślałam sobie, że to fajnie gdyby z nim nie była i miałabym ją tylko dla siebie, mimo to zawsze brałam jej sprawy neutralnie nie radząc nic na swoją korzyść. Miałyśmy podobną sytuacje z "ojcami", czułyśmy się związane i wspierałyśmy się razem. Ja i ona nie miałyśmy prawie żadnego kontaktu z ojcami, no ona troszkę miała, ale to nie było nic miłego, zawsze ją pogrążał, ja ze swoim nie miałam prawie żadnego kontaktu i nie chciałam mieć, właściwie od dziecka go nie było, nie chcę źle o nim mówić, ale nie czuję żadnej więzi z nim i on też nie jest jakimś dobrym dla mnie przykładem. A z moją przyjaciółeczką, planowałyśmy wspólną przyszłość. Jak bardzo się podjarałam tym kiedy mi powiedziała, że chciałabym ze mną mieszkać i żyć. Gotowała mi obiadki i kolacje, rozmawiałyśmy na przeróżne tematy, mówiła na mnie, że jestem jej prywatnym psychologiem i wie, że zawsze jej pomogę. Uwielbiałam z nią spać, czuć jej ciepło (wtedy jeszcze co może być śmieszne nie myślałam o mojej orientacji). Dla niej zostawiłam wszystkich moich znajomych, odcięłam się od nich, bo chciałam jej pokazać jaka jest dla mnie ważna totalnie odleciałam na jej punkcie. Jak patrzyłam sobie przez okno na ludzie, którzy przechodzili myślałam sobie jacy oni są biedni, że jej nie znają i że nie chciałabym być nimi, bo wtedy też bym jej nie znała. Raz nawet kiedy nie odzywałam się do niej chyba przez dwa dni albo tydzień, bo się obraziłam, że jej mama czyta wszystko co piszemy na fejsie i osądza mnie o to, że nastawiam ją źle do jej faceta, kiedy ja chciałam za wszelką cenę, żeby było dobrze i przekonać ją do niego. Wkurwiłam się wtedy bardzo i straciłam zaufanie. Trochę bolało. Jednak długo bez odzywania się nie wytrzymałam. Jedząc jakiś ryż z warzywami myśląc o niej :cool: nagle pomyślałam sobie, że koniecznie muszę do niej pojechać i ją zobaczyć. Było już ciemno, a ja miałąm 15 lat. Nie miałam żadnego znajomego z autem więc weszłam instynktownie na internet i napisałam do jednego znajomego z którym gram w gierki czy nie ma przypadkiem znajomego w moim mieście z autem (on mieszkał z 300km ode mnie). Jedząc ten ryż powiedziałam, że jak zjem cały to wszystko się uda, porwana zauroczeniem wpierdoliłam cały (chociaż rzadko zjem coś całe) i odpisał ten kolega, a bym młodszy tak w ogóle, że owszem ma znajomego z mojego miasta i już mi podaje numer. Zadzwoniłam, a ten się zgodził haha. Powiedziałam mojej Mamci, że idę do sklepu i wzięłam 10 zł, podałam adres (trochę dalej od mojego domu) i wyszłam mu naprzeciw, podeszliśmy do siebie, przywitaliśmy się i poszliśmy w stronę samochodu. Miałam gdzieś w głowie obawę, że może mnie zgwałcić czy coś, ale wiecie cel uświęca środki głupio mówiąc, byłam tak zapatrzona, że nawet nie czułam strachu. On powiedział, że bał się, że to ja mu coś zrobie, w końcu dziwna sytuacja. Ale pojechaliśmy, ja z moim nowo poznanym znajomym się rozgadałam jakby był moim dobrym kumplem i w ogóle nie czułam się dziwnie w tej sytuacji haha, nawet kiedy przejechał zakręt i jechaliśmy jakieś dodatkowe pół godziny, można by było pomyśleć, że właśnie mnie gdzieś wywozi, ale co tam głupia ja cała w skowronkach, że jedzie do swojej uroczje rpzyjaciółeczki ją przeprosić, że się nie odzywa. Staliśmy pod jej domem troszkę, ja się bałam, bo nie odbierała telefonu, okazało się, że się kąpała i ja dzwoniąc do drzwi zastałam jej dziadka, bardzo takiego, no można się bać haha, wpuścił mnie ździwiony o co chodzi i czekałam na nią w jej pokoju, ona w szlafroku wyszła taka ździwiona i mówie do niej, że przyjechałam, żeby ją zobaczyć i przeprosiłam, że się tka nie odzywam, a ona powiedziała, że myślała,że się obraziłam i się bała odezwać czy coś. Rok później zaczęła chodzić na siłownie i poznała jakiegoś dużo starszego kolesia. I tu zaczął się problem. Zaczęłam być bardzo zazdrosna i pałka się przegła kiedy przyjechała do mnie i powiedziała, że idzie do niego, a ja mam być przykrywką??! Pamiętam, że wtedy się tak wkurzyłam, bo miała wrócić chyba o 23 i się spóźniała, że nie otworzyłam jej drzwi i stała tak chyba z dobre 40 minut. Wtedy już wiedziałam mniej więcej o swojej orientacji, bo zauroczyłam się bardzo w jednej koleżance z klasy, a tamta moja "przyjaciółka" do której straciłam zaufanie i zostałam tak jakby wykorzystana, przynajmniej ja się tak poczułam została zepchnięta na drugi tor. Od tamtego czasu nie chciałam się już nią tak spotykać i zaczęłam się dla niej robić chamska, myślę, że między innymi przez zazdrość. Zaczęłam zauważać u niej to co widziałam przed wyjazdem nad morze. Moimi myślami zawładnęła koleżanka z klasy. To co się tam działo, za długo by opisywać, ale to było bardzo dziwne, takie magiczne. Pierwszy raz chyba poczułam motylki w brzuchu i te dziwne spotkania, wywoływanie. Jak sobie patrzyłyśmy w oczy. Byłam taka zauroczona obsesyjnie. Trwało to około 2 lat. Ona się dowiedziała i pytała czemu wcześniej nie powiedziałam to byłoby inaczej, ale była zajęta to jak? Nie chciałam mieszać. Odciełam się też wtedy od mojej "przyjaciółki" i jak można się domyśleć zostałam sama, bo przecież dla niej innych znajomych olałam. I tu zaczęły się problemy. Nagle tak trochę straciłam sens, bo ona była dla mnie kimś bardzo ważnym, a kiedy przejżałam na oczy to trochę zapanowała taka pustka. Szłam wtedy do pierwszej liceum. Zawsze lepiej czułam się w towarzystwie chłopaków, bo traktowałam ich wyłącznie jako kumpli. To też w liceum czułam się onieśmielona przez dziewczyny, ale bardzo naturalnie w towarzystwie chłopaków. Jednak jakoś tak chyba przez te stracenie zaufania do tamtej nie miałam też zaufania do innych i można powiedzieć, że trochę zdziczałam? Na pewno porównując do czasów przed moją "przyjaciółką". Zakumplowałam się z takim jednym chłopakiem, a przez niego z takim drugim. Ogólnie to miałam w klasie kontakty dzienne prawie ze wszystkimi, ale coś mi się zaczęło psuć w głowie. Powiedziałam też wtedy temu mojemu kumplowi, że wolę dziewczyny, jak to wyszło? Po prostu poczułam taką ochotę w rozmowie kiedy on opowiadał, że jego dziewczyna jest o mnie zazdrosna, a ja na to, żeby powiedział jej, że nie ma o co, bo ja wolę dziewczyny i mogę jej to powiedzieć. Później kumpel (swoją drogą fajny był) zapytał sie mnie czy może powiedzieć temu drugiemu, zgodziłam się i on na to, że wiedział, tak przypuszczał, gdzieś to czuł. Zaczął się domyślać po tym, bo spędzałam czas w większości tylko z chłopakami. W jeden z pierwszych dni upatrzyłam sobie taką dziewczynę, może nie była bardzo urodziwa dla większości, ale mi się bardzo podobała, była trochę większa, ale tak leciutko i przypominała mi trochę tamte obsesyjne zauroczenie z gimnazjum. Przez pół dnia się czaiłam, żeby do niej zagadać, aż w końcu usiadłam obok niej, kiedy dyrektor oprowadzał nas po boisku i tak siedziałyśmy (wtedy jeszcze w ciszy haha) ona jakby się do mnie zbliżała. Później położyła rękę blisko mojej i taka trochę zaistniała pesząca sytuacja dla mnie, a ja myślałam nadal o tym co powiedzieć. Nagle zaczęła latać obok nas pszczoła ja tam ją chyba odgoniłam i jakoś tak jak już się rusyzłam z zastoju to zagadałam do niej. Z rozmowy wynikło, że mieszka na wynajem, na stancji. Zapytałam się czy gotuje sama, a ona na to, że nie, bo nie ma patelni i kupuje gotowe. To powiedziałam jej ucieszona, że chętnie do niej wpadnę z patelnią i jej coś usmaże. Zgodziła się i ucieszyła coś jeszcze chwilę pogadałyśmy i uciekłam do kolegi. Wracając już na przystanek z kolegami, idąc w grupce szliśmy z tyłu, a ona stała już na przystanku. Popatrzyłam się na nią, ona się do mnie uśmiechnęła i powiedziała coś w stylu, że nie może się doczekać, ja odwzajemniając i mijając ją nagle poczułam, że klepnęła mnie w tyłek hahaha. Pamiętam jak wtedy się cieszyłam hahah. Czułam się wygrana i dumna z siebie, plus jeszcze szłam z kolegami to czułam taką dumę wiecie przed kumplami hahahah. Spotykaliśmy się o niej po szkole często, tu na jakieś piwko też wiadomo początki liceum. Miała też takie odpały. Nagle chwyciła mnie za rękę i ciągnęła gdzieś, albo na informatyce siedząc za mną, kiedy się do niej odwróciłam ona była wpatrzona we mnie i uśmiechnięta. No to była nowość dla mnie i taka bardzo pozytywna, wiadomo, kiedy już ogarniałam mniej więcej swoją orientacje. Pewnego dnia siedząc u niej, nagle ona mówi, żebyśmy poszły do jakiś jej kolegów. Tak zrobiłyśmy, to była inna stancja, sami chłopacy tam mieszkali. Ja sobie usiadłam na łóżku i oglądałam jednym okiem jakiś program w tv, chyba szkołę, a ona robiła nam tosty. Jak już przyszła, ja wtedy sobie leżałam na brzuchu i chyba wtedy rozmawiałam z chłopakiem, który tam mieszkał. A ona przyszła i się na mnie położyła hahah, tak całym ciałem. No zaczęłam się zastanawiać, a ona jak już ze mnie zeszła to usiadła sobie obok i głaskała mnie po udzie, później usiadła na krześle i nogi oczywiście na mnie dała. Rozmawialiśmy wtedy o wspólnym wyjeździe na miasto, jak już się ugadaliśmy to wyszliśmy ze stancji i kiedy tamten kolega poszedł gdzieś dzwonić, ta moja koleżanka zaczęła mi mówić, że chyba mu się podobam, a ja, że nie raczej nie wydaje mi się, a ona do mnie, że wiesz taka ładna jesteś. On miał dziewczynę, ale do tego jeszcze wrócimy później. Pojechaliśmy tam, spotkaliśmy się jeszcze z paroma innymi osobami, poszliśmy po napój z ziemniaka, połówka na głowę. Napiliśmy się, byliśmy na mieście i ogólnie to był czas kiedy były tłumy na mieście i wszyscy chlali (tak u nas jest co roku przez tydzień i wtedy jest dozwolone picie w miejscach publicznych stąd tyle wiary naprutej). Też jak wiadomo świętowaliśmy wódeczką, głupie nastolatki muszą się wyszumieć, mnie pilnowało dwóch chłopaków, chodzili ze mną za rączkę, brali na barana, ona też była z jakimś chłopakiem, ale jednym i była już napruta konkretnie. Ja z gracją, przechodziłam przez stan upojenia alkoholowego, zamiast chodzić skacząc, później wykrzykując imię mojego zauroczenia z gimnazjum pytając się czy nikt jej nie widział, zaczepiałam przechodniów. I sobie tak spędzaliśmy czas we trójkę, a ona gdzieś z tyłu z tamtym kolegą. Poszliśmy na pks, ja uznałam, ze nie będę się w takim stanie pokazywać w domu i nie będę wracać sama miałam zapewnioną opiekę przez chłopców. Poczułam nagle przypływ miłości powiedzmy i kazałam znaleźć tamte moje zauroczenie wcześniejsze jednemu z chłopaków, a że ja z pisaniem na opak wtedy, to pisał za mnie, później nagrywałam już wiadomości głosowe, umawiałam się na spotkanie, ale ja chciałam w tamtym momencie więc jak wiadomo średnio to było możliwe. Wróciliśmy na stancje, a właściwie wysiadając z pks nagle dwóch chłopaków zaczęło się bić i jakoś tak wszyscy się rozproszyli, oczywiście oprócz moich opiekunów. Tamta moja koleżanka gdzieś zniknęła ze swoim kolegą, gdzieś ją nagle wcięło. Ja chciałam jej szukać, więc poszliśmy na jej stancje, ale ani śladu więc wróciliśmy na "swoją", ja chciałam dalej szukać, ale dobra. Posiedzieliśmy trochę w dwójkę, ja poszłam się kąpać. Jak wyszłam z łazienki to powiedzieli, że nie mają wolnych łóżek, ale nic nie szkodzi, bo tamten kolega, który miał dziewczyne, a moja koleżanka mówiła, że mu się podobam powiedział, że bardzo chętnie mnie przygarnie do siebie. Ja mówię: SPOKO i poszłam się położyć z nim. On mi powiedział, że chciałby się przytulić, ale ja mówię, że nie, bo ma dziewczynę, która jak sam powiedział wpada rano, to wziął swój ulubiony kocyk i powiedział, że chociaż do niego się przytuli, wzięłam go i odgrodziłam się jak Halinka w Kiepskich. Już prawię zasnęłam kiedy nagle na stancję wchodzi zguba. Mówili, że poszła z nim do lasu. Nagle rozlega się krzyk na całą stancję: Gdzie jest Jula? Dajcie mi Jule! Przyszła do mnie, nachyliła się nad łóżkiem i pocałowała. Gdybym nie była zła i zmęczona to może bym ją do siebie przyciągnęła, kolega by się szybko rozbudził miałby na co popatrzeć i wszystko inaczej by się potoczyło, ale obróciłam się na drugi bok i poszłam spać. Śniło mi się dużo dziwnych rzeczy, MIĘDZYINNYMI dziewczyna tego chłopaka, która wchodzi do pokoju i nakrywa nas na wspólnym spaniu hehe i jak się przebudziłam to faktycznie weszła, ale ja się szybko ogarnęłam i coś tam brałam z torby to nie musiało wyglądać, że tam spałam. Pożyczyłam od jednego chłopaka koszulkę na wf, bo mieliśmyw tym dniu trzy pod rząd, od drugiego skarpetki, ale tak w sumie uznałam, że jestem zmęczona i w takim stanie wracam do domu. Poszłam na przystanek zadzwoniłam do mamy, przeprosiłam, że się nie odzywałam i powiedziałam, że byłam na stancji. Jak jechałam autobusem byłam jeszcze lekko wczorajsza i uznałam, ze sobie napisze do tego zauroczenia z gimnazjum, jak zaczęłam rozmowę? hahahah "ale chce mi się sikać, a jadę pksem" świetny tekst an rozpoczęcie rozmowy szczególnie, że wcześniej za dużo nie pisałyśmy. Ona ździwiona, że faktycznie an drugi dzień się do niej odezwałam zaczęła rozmowe trochę popisałyśmy i zaczęła się od tego nasza taka znajomość lepsza. Więc w sumie wtedy wszystko było na plus. Później zaczęłam robić się taka dziwna. Zaczęłam sobie wmawiać i myśleć, że nikt mnie nie lubi tylko tak udają i tym podobne, ale nadal tam trzymałam jeszcze kontakty, to poszłam do koleżanki i zmywając jej naczynia usłyszałam, że "chciałaby spróbować z dziewczyną", to spędzałam czas z kumplami i planowałam z jednym wynajem stancji i wspólne podrywanie dziewczyn śmiejąc się "będziemy mieć dwa pokoje i jak przyjdzie jedna i coś jej się nie spodoba w Tobie i powie sory to ja wolę dziewczyny, wtedy wychodzę ja i mówię jestem" takie z nas śmieszki były. Raz mieliśmy rozmowę o trawce i jeden z nich był zaznajomiony bardzo z tematem. Chciałam spróbować bardzo i nalegałam. Wybraliśmy się do lasu (ja wybrałam miejsce, bo raz jak się przechadzałam to znalazłam super miejscówe z ogniskiem) i wtedy mieliśmy mieć oglądanie filmów po szkole, więc po lekcjach poszliśmy tam i ja czaiłam się przez długi czas, kazałam mu nawet zawołać jakąś jego koleżankę, żeby się ośmielić. Ogólnie to było zabawne, bo wcześniej nigdy nie paliłam, bardzo nie lubię papierosów no i zapaliłam jedynego tylko po to, żeby nauczyć się zaciągać haha, było śmiesznie, no wiecie dzieci z liceum się bawią w takie głupie rzeczy, ściągnęłam z 8 buchów i mówiąc, że nic nie czuje za ostatnim mnie ścięło trochę z nóg. Czy coś czułam? No w sumie ciekawe doświadczenie to było. Szliśmy już wtedy do szkoły powoli, ale najpierw poszliśmy się po drodzę zaopatrzyć po jedzenie, wiadomo gastro, czekaliśmy najpierw na drugiego kumpla i chyba to było 5-10 minut,a tak nam się dłużyło, że czułam się jakby to była godzina, serio takie mega ciekawe uczucie. Poszliśmy do biedronki no i mówił mi, że będzie mi się wydawało, że wszyscy wiedzą, że spaliliśmy i faktycznie czułam się tak mega podejrzana. Później miałam ciekawe uczucie jakbym patrzyła na siebie z daleka, albo, jak jechał pks to oni mówią patrz zaraz wyjedzie pks zza zakrętu, minęło z 15 sekund i faktycznie wyjechał, a ja wtedy wpadłam w taki stan nie paniki tylko byłam tak tym zafascynowana i lekko przerażona, oni mi później mówili, że wcale nie, że widzieli wcześniej ten pks, ale jak mi to powiedzieli to się patrzyłam w to miejsce i wyjechał dopiero później mega dziwne. Później było doświadczenie innych smaków, mówił, że raz sobie wyobraził smak i go poczuł i ja sobie pomyślałam coś o słonym smaku czy usłyszałam, a jedliśmy orzechowe chrupki i one się tak stały bardzo słone, byliśmy wtedy w szkole i pytałam innego kolege czy faktycznie są słone i dla niego w ogóle nie były słone hahah, jak byliśmy w tej szkole to taka jedna nauczycielka ciągle się nam przyglądała, znaczy tak nam się wydawało we dwójkę i patrzyła takim wzrokiem jakby o wszystkim wiedziała, ale nic nawet nam nie powiedziała. Za to kolega mówił, że wcale się tka nie patrzyła. Później zależało mi coraz bardziej na nie chodzeniu do tej szkoły, bo dalej myślałam, ze wszyscy udają, że mnie lubią mimo tego wszystkiego, kolejny głupi pomysł? Poszłam wieczorem do sklepu z myślą, ze nie wyjdę z niego bez piwa i nagle wychodzę spomiędzy półek, a tam taki koleś z którymś kiedyś kręciłam przez neta i on mieszkał w Londynie, a nagle pojawił się w moim osiedlowym sklepie, spytałam się ździwiona co Ty tu robisz, a on, że przyjechał do Polski i poprosiłam żeby kupił mi piwo, on się zestresował tym kazał mi wyjść, żeby nie było podejrzanie itd w końcu kupił, ja kupując jeszcze soczek jabłkowy, wylałam go i nalałam sobie tam piwa i tak poszłam do szkoły. Źle się wtedy trochę czułam w szkole to pomyślałam, ze się rozluźnie, później nagle czytają na lekcji moje nazwisko i moich dwóch kumpli, podrzuciłam koledze tą butelke z piwem w razie co i okaząło się, że wzywają nas, bo na ścianie było napisane moje imię i data z tamtej lekcji hahaha, kumpel to napisał i przyznał się później, ale ja się trochę wkurzyłam, że uznali mnie za taką głupią, że mogłabym podpisać niszczenie mienia. No i później jakoś tak zaczęłam właśnie zachodzić w taki dziwny stan. Coraz bardziej mi się wydawało, ze wszyscy są fałszywi, aż w końcu pewnego dnia wyszłam ze szkoły i postanowiłam, że już tam nie wrócę i tak się stało. Przesiedziałam w domu pół roku, bez wychodzenia. Później przepisała mnie Mamcia do szkoły zaocznej, ale siedząc tyle w domu nie czułam tam się dobrze, czułam, że tam nie pasuje, że jestem za młoda, miałam wtedy 16 lat, chociaż chłopak, który do mnie zagadał i się przysiadł myślał, że mam ponad 20, co jest zabawne, bo to nie była pierwsza osoba, która mówiła, że wyglądam starszej niż mam lat. Jak miałam 14 lat to zagadałam o pracę w osiedlowym sklepiku, właściciel myślał, że jestem studentką hahaha, a pracownik sklepu pytał się czy niedawno się tu przeprowadziłam i na którym roku studiów jestem, na zdjęciu, które mam na forum miałam 15 lat, a ze zdjęcia w wieku 16 lat osoby w moim wieku mówiły, że wyglądam na 30, eh haha mnie to śmieszy, bo ja zawsze czuje się z wyglądu jak dziecko, albo młodziej niż faktycznie mam,a jestem młoda, co przysparzało mi problemów, bo uważałam, że nie pasuje do mojej klasy, bo jestem za młoda (a i tak byłam najmłodsza, bo jestem z sylwestra). Po przesiedzeniu pół roku w domu postanowiłam, że wyjdę z tego stanu. Zdziczałam, większość rzeczy nie miało dla mnie sensu, nawet nie widziałam sensu w rozmawianiu i długo sobie to próbowałam tłumaczyć po co w ogóle rozmawiać, skoro znamy wszystkie słowa, które wypowiemy, byłam podłamana psychicznie, siedziałam w swoim pokoju, czułam się społecznie niepotrzebna, bo nawet nie chodziłam do szkoły. Byłam w stresie, bo zawodziłam moją Mamcię. A nie potrafiłam być wśród ludzi, zmieniłam się bardzo. Ale kiedy były wakacje blisko nagle poczułam, że coś ma sens. Będę z rodzinką i nie będę żyć w stresie ze względu na szkołe. Chciałam po wakacjach pójść do normalnej szkoły, żeby poczuć się jak normalna osoba, mieć jakieś zajęcie. Postanowiłam, że pójdę moją kuzynką bez względu jaką szkołę wybierze, mi zależało na tym, ze oswoić się z powrotem z ludźmi. Ścięłam włosy w wakacje, czekałam tylko, aż moja Mamcia weźmie ślub, żeby pokazać się jeszcze ładnie w długich włosach, żeby moja Mamcia się cieszyła. Nie miałam przecież pojęcia jak będę wyglądać w krótkich włosach, a te ścięcie włosów miało dla mnie ogromne znaczenie wielkie. Miałam nerwicę natręctw od kiedy miałam 11 lat i ona przez to wszystko nasiliła się do tego stopnia, że płakałam byłam w takich momentach zacięcia, no jak ktoś wie o co chodzi ten wie. Groziłam sobie, że jak czegoś nie zrobię to coś złego się stanie mi albo mojej Mamci. Jak byłam młodsza, to byłam zazdrosna o Mamcie moją, wychowywałam się bez taty i jakoś nie poznałam tego uczucia posiadania go, więc moja Mamcia była i jest mi najbliższa i jedynym rodzicem jakby określlić. Poza tym jest bardzo piękna, jak tu nie być zazdrosnym, a że zazwyczaj dziewczynki są raczej zazdrosne o tate nie mame, to już wtedy można było wnioskować, że jestem nie hetero, niby jak miałabym być zazdrosna o tate skoro go nie mam, ale nawet nie było mi przykro z tego powodu więc to też coś znaczy. Więc jako mała dziewczynka długo spałam razem z mamą i jak się pierwszy raz przeprowadziłyśmy do jej faceta, którego poznała to go nienawidziłam, za to, że mi zabiera Mamcie dla siebie, wiadomo. I już nie spałam sobie z Mamcią tylko sama, później jak się rozstawali to byłam szczęśliwa, że w znowu będę sobie tylko z Mamcią mieszkała i takie babskie towarzystwo mi odpowiadało bardzo, ale po jakimś czasie znowu się przeprowadziłyśmy do innego fagasa i to wtedy był ten czas kiedy wszędzie było daleko i zaczęłam się z "przyjaciółką" bardziej zaznajamiać. Mamcia poświęcała dużo czasu fagasowi i trzymała jego stronę często, co strasznie było wkurwiające, ale też w końcu się rozeszli i wyprowadziłyśmy się z Mamcią mieszkać ze studentkami to było ciekawe też doświadczenie i bardzo fajne, widziecie mówiłam, że już trochę doświadczyłam. Miałyśmy studentkę pijaczkę i inne takie, aż w końcu pojawił się znowu jakiś facet. Przyszedł sobie wypicowany, a ja myślałam phi co to za sztywniak chce mi znowu moją Mamcię kochaną zaskarbić. Wprowadził się do nas, tym razem on na moje rejony, na początku chyba nie było za ciekawie, ale on w przeciwieństwie do innych chciał mnie lepiej poznać i się mną interesował. Okazał się nawet w porządku i nawet byłam skłonna zaakceptować fakt, że jest z moją Mamcią, a my nie jesteśmy w samym babskim towarzystwie. Wracając teraz do tych wakacji 2016, bo wtedy właśnie postanowiłam na zmianę. Ściąć włosy i zmienić się, ścinając włosy odrzucić starą mnie i zacząć się naprawiać. I tak zrobiłam, poczułam ulgę po ścięciu włosów, w sumie to jak powiedziałam fryzjerce co chcę zrobić, a ona myślała, że przyszłam podciąć same końcówki zainteresował się cały salon. Pokazałam jaką chcę fryzurkę, ale ona postanowiła, że opitoli mnie prawie na zero. No zostawiła mi ładnie ściętą grzywkę, ale goliła mnie maszynką, przy czym jak pytałam się czy ta grzywka będzie za ucho pokazując długość to ona, że tak spokojnie i tak ścięła jeszcze krócej, ale to wiadomo fryzjerzy zawsze więcej tną haha. I od tego momentu zaczęłam się zmieniać. Pojechałam na wakacje, wszystko zaczęło nabierać kolorów i się cieszyłam, jak wróciliśmy znad morza to jeszcze jeeździliśmy nad jeziorko i tam pojechała córka tego już męża mojej Mamci, ona mnie wzięła tak na kolanko i sobie siedzimy i mówi coś, że będzie iść łowić ryby, czy może zostawić dziecko, a ja powiedziałam, że ja tam śpie, chyba, że weźmie mnie ze sobą i poszłyśmy później. Jak to wiadomo rybka lubi pływać to też łowiectwo było zakraplane, stało się tak, że zostałyśmy tam same i zaczęłyśmy sobie rozmawiać, wcześniej nie rozmawiałyśmy za dużo, ja jej poopowiadałam jak prawie mnie auto trafiło, jak wychodziłam ze sklepu, a tu nagle wypadek przed oczami i auto leciało 2 metry przede mną, turlając się pod koniec. To ona opowiadała mi o sobie i okazało się, ze mamy wiele wspólnego nawet. Uznała, po dłuższym czasie, żebyśmy przeniosły rozmowy gdzie indziej, bo siedziałyśmy w ciemnicy i zaczęłyśmy iść w kierunku rodzinnego obozu, a ze miałyśmy kawałek to rozmawiałyśmy sobie dalej, ją wzięło na narzekanie na swojego faceta (8 lat różnicy między nami tak w ogóle) i mówi mi, że nie chcialabym, żebym ja miała faceta, który mnie nie szanuje, na co ja odpowiedziałam (wstaw imię)bardzo mi miło, że tak chcesz, ale SPOKOOOJNIE, nic takiego się nie stanie, na co ona do mnie: dlaczego, wolisz dziewczyny? hahahaha ja powiedziałam "ja nic nie mówię", a ona, że właśnie powiedz. I powiedziałam, że nigdy się nie zauroczyłam w żadnym chłopaku. "a w dziewczynach?" pyta, a w dziewczynach już tak "w dwóch odpowiedziałam" na co ona, że OD POCZĄTKU WIEDZIAŁA, tak przeczuwała. No pamiętam sytuacje, o której jej wspomniałam kiedy siedziałam przy stole i jadłam obiad, znaczy nie jadłam, na co moja mama mówi, że chyba się zakochałam w jakimś chłopaku, a moja siostra "nie, przecież Jula woli dziewczyny", a faktycznie nic jej nie mówiłam. Więc spytałam się jej tak idąc dalej skąd wiedziała, a ona, że po prostu to czuła. Usiadłyśmy sobie i rozmawiałyśmy, to znaczy w sumie to ona usiadła na mnie, co one mają z tym siadaniem :lol: i nagle tak w trakcie rozmowy się mnie pyta czy ona mi się podoba to ja odpowiadam, że jesteś teraz moją siostrą i starsza o 8 lat (jakby to mi przeszkadzało haha), ale powiedziałam, że pewnie, na co ona czy nie chcę się z nią przelizać hahaha, oczywiście odmówiłam jak grzeczna dziewczynka, ale i tak później jak to u mnie bywa przez całowaniem się grałam w bilarda i jakoś tak siedziałyśmy przy barze, trzymałyśmy się za ręcę i jakoś tak wyszło, siostry jak się patrzy, bardzo ją lubię za to, że jest taka otwarta i można porozmawiać poważnie i się pośmiać, no jak zawsze chciałam mieć rodzeństwo starsze i proszę. Poszłam po wakacjach do szkoły i było na początku niby ok, ale miałam duchoty w szkole (nerwica) przez co przez większość września miałam dużo nieobecności, ale zaczęłam brać magnez i z miesiąca na miesiąc było coraz lepiej i teraz już nie mam duchot i nerwica się uspokoiła. W szkole, przez tą nerwicę i fakt, że mam krótkie włosy, a trafiłam na klasę z samymi dziewczynami (i dwoma chłopakami, których i tak większość czasu nie ma) nie zawierałam nowych znajomości, to znaczy porozmawia się co jakiś czas z kimś, ale trzymałam się z kuzynką cały czas. Nagle jeden dzień co nie było mojej kuzynki, siedziałam sobie na środku korytarzu w odosobnieniu i dosiadła się jedna dziewczyna. Tak usiadła, że praktycznie na mnie pod koniec leżała, bo czułam, że tak coraz bliżej i bliżej po tej ścianie zjeżdza, a rysowała sobie coś na kartce i jeździła po mnie ręką (rysowała lewą ręką, a jest praworęczna dziwne haha). Wcześniej na nią jakoś tam szczególnej uwagi nie zwracałam, ale od tamtego momentu zaczęłam ją co jakiś czas obserwować co ona w ogóle robi i tak zauważyłam, że mi się przygląda bardzo często, albo jest taka speszona i patrzy ukradkiem. To tak trochę trwało, aż znalazła sobie jakiegoś kolege, taki bym powiedziała, że ciepły, ale chyba bi zwracając uwagę na to co pisze i zaczęła się z nim prowadzać, uznałam okej no to chyba nic podejrzanego, bo w końcu chłopak u jej boku itd to spoko, życzę szczęścia i w ogóle, ale zaczęła tak kręcić się blisko mnie na przerwach. Ogólnie to jest duża szkoła, a ja często lubię sobie usiąść z kuzynką gdzieś na środku korytarza, korytarz duży i szeroki i nie raz było tak, że przechodziła obok nas ze swoimi koleżankami i nagle stawała naprzeciwko mnie plecami do mnie,a koleżanki mnie obserwowały, co tam, że miały do dyspozycji cały korytarz, ale one stawały na środku przed ławką na której siedzę. Albo siadam na okienku to już w ogóle jest w ciemnej strefie szkoły gdzie nikt się nie zatrzymuje, a ona przychodzi z tym swoim amantem, staje obok i się tam miziają. Zastanawia mnie o co tu może chodzić tak z czystej ciekawości. Raz tak schodziła ze schodów i popatrzyła mi się w oczy i kuzynka do mnie, że jakaś zarumieniona szła o co chodziło. Ja od początku roku szkolnego miałam krótkie włosy więc wyglądałam tak dosyć perfidnie, no malowałam się, ale wiadomo krótkie włosy robią swoje, sama się z resztą czułam jak taka chamska lesba, aż nie chciałam zagadywać do dziewczyn w klasie (nie interesowały mnie w żaden sposób) i nie chciałam żeby sobie przypadkiem coś nie pomyślały i tak nie odebrały tego. Wiecie ja znając swoją orientacje i będąc pierwszy raz w krótkich włosach czułam się bardzo podejrzanie. To też nie zawierałam znajomości klasowych tylko trzymałam się z kuzynką. Później zrobiłam sobie kolczyka. Piercing, trochę krótkie, bo odrastające włosy no można wpaść na to, że podobają mi się dziewczyny. Tamta dziewczyna też ma wygląd dosyć nietypowy, nie będę się rozwijać, chociaż w sumie co mi tam, kolorowe włosy, kolczyki wygląda na otwartą osobę, o otwartym umyśle. Dlatego mnie zastanawia te zainteresowanie moją osobą, no wiadomo, a w klasie dziewczyny lubiące dziewczyny wyczułam dwie i zrobiłam to dobrze więc gayradar działa. Ogólnie to co chciałam od tej szkoły to już dostałam, bo odzyskałam luz wśród ludzi i niczego się nie wstydzę więc zamierzam iść dalej pewien etap zamknęłam i chcę zdrowo wejść w prawidłowy tryb życia, bo w tej szkole czuje taką, no nie ważne, nie lubią mnie nauczyciele, bo ciągle gadam na lekcjach i mam na pieńku, ludzie z klasy za mną nie przepadają w większości i to widać, bo chyba ich poniosła plota jakaś ciężko powiedzieć, ale tka jest jak się trzyma z jedną osobą i nie udziela w klasie. Nie będę próbowała tego zmienić, bo nie czuje tego w tej klasie i na tym profilu, a ja jestem osobą która potrzebuje być w centrum uwagi i dużo mieć ludzi w okół siebie, którzy mnie uwielbiają i ja ich uwielbiam, więc zdecydowanie ta klasa nie dla mnie. Ale do wakacji jeszcze trochę zostało więc mogę sobie porozmyślać. Intryguje mnie tamta osóbka, bo wiecie co ten sposób myślenia i gust muzyczny czy poczucie humoru takie dziwne mamy bardzo podobne. Nie raz było tak, że dokańczałyśmy za siebie w klasie zdanie przypadkowo, czy ja pytając się o coś niezwiązanego z tematem nagle słyszę od niej, że myślała o tym samym czuje się takie pewnego rodzaju "połączenie". Może nie do końca, ale to jest intrygujące jak mówiłam. I dlaczego o tym pisze, bo zauważyłam, że ma jakieś problemy tu raz rękawek się podwinął i odsłonił pociętą rękę, tu zapytana czy lubi święta odpowiada, że nie, bo nie lubi spędzać ich z rodziną ze względu an odmienne poglądy i, że jakby jej nie akceptują jej odmienności i zawsze temat sprowadza się do tego. Budzi podejrzenia. Może to brzmi wścipsko, może bardzo głupio, a chciałabym w jakiś sposób jej pomóc jeśli ma kłopoty. Tylko czy to nie byłoby obraźliwe? A poza tym nie chcę jej w jakiś stan niepewności wprowadzać, bo widziałam, że jest zestresowana jak z nią rozmawiałam, bo znów raz jak byłam bez kuzynki to przysiadła się do mnie tak jakby bez słowa, to powiedziałam "witam panią" ona śmieszkując odpowiedziała i tak usiadła i zaczęła rysować, zaczęłam z nią rozmawiać nie pamiętam o czym, później zrobiłam krótką przerwę i zagadałam o kolczyki, w większości czasu to ja mówiłam (ale ja to gaduła) i pilnowałam się żeby jej nie przegadać, ale i tam mi się nie udało, bo odpowiadając na jej pytanie widziałam jak brała wdech i układała już usta żeby coś powiedzieć, a ja w tym samym momencie poniosłam się słowom i zaczęłam dalej mówić, trochę głupio mi było później powiedzieć "a co chciałaś powiedzieć, bo widziałam, że coś chcesz powiedzieć" i ogólnie było wyczuwalne pewnego rodzaju zestresowanie, to też dałam jej odsapnąć i pogadałam chwilę z inną koleżanką, bo coś ode mnie chciała po cym wróciłam do niej i skomplementowałam jej rysunek. Tak wyglądała nasze rozmowa w sumie rzadko rozmawiamy, ale to i tak jedyna osoba, którą na prawdę lubię w tej klasie i chętnie rozmawiam, bo reszta to tak gadam, bo gadam, żeby nie być chamska. Więc jak widać wszystko się układać zaczęło od czasu jak było ze mną źle. Zaakceptowałam już męża mojej Mamci, chodź czasem mnie wkurza to, że jest takim niby dominującym pierwiastkiem w naszej rodzinie, a ja się nie dam zdominować. Mam dwie świetne siostry z którymi powoli tworze relację rodzinną. Psychicznie jest dobrze i mam już motywacje na poprawienie 11 zagrożeń, które mam na koniec roku, bo w trakcie pisania tego wyjaśniłam sobie z mamą sprawę szkoły. Nawet zaczęłam lubić tego faceta, który się znalazł w naszym życiu, a on traktuje mnie jak córkę i może kiedyś się przekonam, żeby traktować go jak tatę :) A z mężczyzn w moim życiu są jeszcze mój wujek i przyjaciel rodziny, którzy jak leżałam z moją siostrzyczką pod kocykiem i miałyśmy plan spać nad wodą i opowiadałam ze szczegółami o tym jak lubię dziewczyny i na słowa "wyobraź sobie taki najbardziej seksowny ruch.." nagle zauważyłam nad nami jaką postać w kapturze, myślałam, że to jakiś niebezpieczny typ który nam coś zrobi, a to się okazał przyjaciel rodziny stojąc nade mną. Wtedy spytałam się co słyszeli, a oni odpowiedzieli, ze za dużo, ale to pozostaje między nami. Za to ich kocham!
Ciężko powiedzieć jak wygląda te "wypracowanie", bo nie czytam tego to było w pewnym sensie oczyszczenie się z tego wszystkiego. Mam nadzieję, że nie jest za bardzo zagmatwane, ale będąc w stanie podłamania chwilowego pisząc to wszystko nagle moje dotychczasowe problemy się rozwiązały więc było warto to napisać i się uwolnić. Pozdrawiam 17 letnia ja, jak an siedemnastolatke to chyba nie jest tak źle z tym pisaniem :lol:
Najbardziej podobało mi się : " Wpatrywałam się całymi dniami w upatrzoną ofiarę.." :pilka:
..życie jest wierzchowcem, który nie znosi tchórzliwego jeźdźca
Awatar użytkownika
Lexus-1980
super forma
super forma
Posty: 1015
Rejestracja: 1 lip 2016, o 21:17

Re: Rozwalona psychicznie

Post autor: Lexus-1980 » 28 kwie 2017, o 20:54

Podsumowując, ja już za stara jestem żeby zrozumieć.
__________________________________________________
Praw­dzi­wa Ko­bieta, jest nies­kończoną tajemnicą
ODPOWIEDZ