Od wielu lat przyjaźnie się z X ale od dwóch zachowuje się inaczej w stosunku do mnie. Odrazu zaznaczę że jest bardzo tolerancyjna. Jeszcze w gimnazjum zaczęły się pytania o orientację, zresztą nie tylko moją ale całej paczki w której byłyśmy. Ona twierdzi że nie jest pewna ale chyba jest biseksualna.
Od pewnego czasu ciągle próbuję mnie dotykać (najczęściej po dłoniach) i często komplementuje. Ostatnio podkreśla, że wiele dla niej znacze i nie wyobraża sobie życia bezemnie. Nieraz patrzy mi w oczy i rzuca jakimś tekstem jak z taniej komedii romantycznej. Pamiętam jak kiedyś że sto razy rzuciła że mnie lubi, a potem nagle powiedziała "kocham cię" i patrzyła jak zareaguję. Oczywiście nie powstrzymałam się i musiałam rzucić jakimiś głupim żartem. Zachowuje się tak tylko w stosunku do mnie. Dodatkowo podkreśla, że seks ją brzydzi ale ostatnio delikatnie sugeruje że ze mną mogłaby to zrobić (może żartować ale z nikim innym tego nie robi więc to dziwne).
Zawsze jest tak że na początku zaczyna te swoje podchody (dotykanie, komplementy, patrzenie w oczy), potem próbuję podpytywać o moją orientację i delikatnie schodzi na tę tematy (zawsze się wymiguje i nie przyznaje do swojej), a po pewnym czasie wszystko wraca do normalności i stopuje te swoje podchody. Denerwują mnie te okresy bierności bo nie wiem czy to co okazywała było szczere czy tylko się mną bawi. Zresztą nie dziwię się, że to robi skoro na nie nie odpowiadam ale poprostu boje się, że za bardzo sobie wymyślam albo ona to robi dla zabawy czy coś
Jeśli chodzi o chłopaków to wiem że miała jednego ale wiecie to była taka super gimnazjalna miłość na miesiąc. Przy znajomych nieraz mówi jacy jej się podobają. Przy mnie raz próbowała ale chyba zobaczyła, że nie jestem jakoś bardzo zainteresowana i skończyła
Zastanawia mnie o co tutaj chodzi. Gdyby nie te okresy w których wszystko wraca do normalności to może zaczęłabym sama coś z tym robić ale narazie za bardzo się boje. To jest takie irytujące że ehhh. Nie liczyłabym na wprost mi powie o tym co czuje bo kiedyś w rozmowie powiedziała, że nigdy by się na taki coś nie zdobyła. Próbuję sobie to jakoś poukładać ale czuję się jak małe dziecko budujące wieże z klocków, a gdy już jest prawie gotowa to wszystko się wali.
Co o tym wszystkim myślicie? O co tutaj chodzi?
.
