Czy jest dla mnie nadzieja w tym świecie

Sprawy nastolatek
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
2008
Posty: 5
Rejestracja: 20 kwie 2018, o 23:34
Lokalizacja: Gdynia

Czy jest dla mnie nadzieja w tym świecie

Post autor: 2008 » 14 wrz 2019, o 19:28

Już od godziny się waham, czy w ogóle warto zaczynać. Ale ostatecznie podjęłam decyzję, może i nie warto, ale zacznę. Chciałam po prostu ponarzekać.

Mam osiemnaście lat i swego rodzaju kryzys, który trwa już naprawdę długo i straciłam pojęcie czy to chwilowe, czy to po prostu życie. Przez ostatnie kilka miesięcy byłam w krótkim związku - moim pierwszym i póki co jedynym, ale czy ostatnim? Zakończył się on, czy też został zakończony dopiero prawie trzy miesiące temu, więc może jeszcze jestem na etapie "nigdy więcej", ale z drugiej strony nie trwał on znowu tak wiele dłużej, niż teraz już nie trwa. Wcale nie szukałam miłości, ale w końcu się zakochałam, chociaż "zakochanie" to duże słowo. Jestem jednak pewna, że było to coś, czego nie doświadczyłam wcześniej. Mój problem, a może moja cecha charakteru lub podejście do życia, polega na tym, że ani w związki się nie pcham, ani też specjalnie zbyt często się nie zakochuję. W pewnym momencie nawet, przed wejściem w związek, zaczęłam się zastanawiać, czy nie jestem w pewnym sensie aseksualna. Otóż większość moich rówieśniczek dąży za wszelką cenę do miłości lub po prostu do seksu, a ja nie dążę, raczej czekam, aż nastąpi to w odpowiednim momencie. Myślałam, że dramatyzuję, przez tę chwilę, kiedy zakochałam się ze wzajemnością, ale z biegiem czasu ten związek tylko mnie utwierdził w moich obawach. Myślałam, że tak jak inne czułości, seks przychodzi naturalnie, lecz pomimo moich najszczerszych chęci nigdy to nie nastąpiło - choć często bywało naprawdę bardzo blisko. Po prostu czułam, że nie jestem wystarczająca dla mojej byłej, że jestem beznadziejna, niedoświadczona, że jak to jestem pełnoletnią dziewicą? Moja była zrywając ze mną, poza licznymi innymi rzeczami, zarzuciła mi, że jestem dla niej zbyt wstydliwa, że nie umiałam przejąć inicjatywy, jednak jestem przekonana, że nie było czego przejmować, bo inicjatyw żadnych z jej strony nie zauważyłam.
Miły Boże, czuję się, jakbym pisała list do gazetki Bravo...
Teraz tylko zastanawiam się, czy faktycznie jestem zbyt wstydliwa i przepełniona nienawiścią do siebie samej, czy może była to kwestia tego, że była wymagała ode mnie, bym ja była "tą dominującą", choć mówiłam jej, że z pewnością nie jestem i nigdy nie będę. Zarzuciła mi też, że jestem zbyt delikatna, że już zawsze będę dziewicą, jeśli będę patrzeć na wszystkie fizyczno-seksualne sprawy w ten sposób, czyli czule i delikatnie, że powinnam bardziej "ostro", czy coś w ten deseń. Szczerze mówiąc, nie przeszkadza mi pozostanie wieczną dziewicą, jeśli tak to ma wyglądać. A może po prostu się nie dobrałyśmy. Nie dobrałyśmy się zresztą na wielu innych płaszczyznach, ja chciałam być w stałym związku, dbać o nią i mieć w niej swoje oparcie, ona by najchętniej wstąpiła w jakiś trójkąt i czekała aż zbiję ją do nieprzytomności przy pomocy plastikowej butelki ;--) Odnoszę smutne wrażenie, że jak na homoseksualistkę jestem dosyć mało otwarta na takie opcje.

Jednak cała ta sytuacja skłania mnie do głębszej refleksji, czy aby kochać innych nie warto najpierw pokochać siebie? Nie jestem do tego zdolna. I cały ten krótki epizod w moim życiu zniechęca mnie w ogóle do kochania kogokolwiek. Zresztą uczę się, mam mało czasu i planuję wyjechać za granicę na studia, więc w zasadzie nie mam na to wszystko czasu. Nie lubię eksperymentować z moimi własnymi uczuciami, gdyż jestem raczej bardzo delikatna i tak łatwo mnie złamać, wolę oszczędzić sobie nerwów. Ale bez doświadczenia w relacjach międzyludzkich z pewnością coraz ciężej będzie mi się w nich odnajdywać z biegiem czasu.

I pójdę sama na studniówkę.
kobieca111
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 81
Rejestracja: 11 kwie 2018, o 12:09

Re: Czy jest dla mnie nadzieja w tym świecie

Post autor: kobieca111 » 14 wrz 2019, o 19:38

Jakbym czytała o sobie kilka lat wcześniej, moja rada nie idź tym tokiem myślenia :wink:
Awatar użytkownika
2008
Posty: 5
Rejestracja: 20 kwie 2018, o 23:34
Lokalizacja: Gdynia

Re: Czy jest dla mnie nadzieja w tym świecie

Post autor: 2008 » 15 wrz 2019, o 10:47

kobieca111 pisze:
14 wrz 2019, o 19:38
Jakbym czytała o sobie kilka lat wcześniej, moja rada nie idź tym tokiem myślenia :wink:
Bardzo dziękuję za odpowiedź, spodziewałam się, że nikt tu nie zajrzy :-0
Może to zabrzmi dziwnie, ale naprawdę dodaje mi to otuchy, że najwyraźniej nie jestem jedyna taka.
kobieca111
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 81
Rejestracja: 11 kwie 2018, o 12:09

Re: Czy jest dla mnie nadzieja w tym świecie

Post autor: kobieca111 » 15 wrz 2019, o 11:36

Oj wierz mi dużo takich, nawet znam kilka. A to jaki schemat masz teraz w głowie do niczego Cię nie zaprowadzi tylko do goryczy i samotności. Zrób cokolwiek tylko nie idź tą drogą.
-Warto stawić czoła swoim emocjom bo jak się skumulują to uderzą z taką siłą że sobie z tym nie poradzisz.
-Dla innych ludzi zawsze warto znaleźć czas, bo nic nas nie uszczęśliwi tak jak obcowanie z drugą osobą.
- Jesteś może jeszcze za młoda by przejąć inicjatywę, by pozbyć się wstydu przed drugą osobą trzeba dojrzeć i mieć przed sobą kogoś kto pozbawi Cię tego wstydu.
- nawet jeśli nie potrafisz pokochać siebie( tak jak ja :D ) zawsze możesz zaakceptować i pogodzić się z tym kim jesteś. Przyzwyczajać się do siebie dzień po dniu by po jakimś czasie tolerować siebie. Moim zdaniem a przynajmniej ja mam takie myślenie o sobie. Skoro ja nie lubię samej siebie to dlaczego ktoś inny miałby mnie polubić. Mam wtedy takie poczucie że oszukuje kogoś i gram teatrzyk tylko po to żeby ta osoba się nie dowiedziała jaki mam stosunek do samej siebie. Może stąd bierze się u Ciebie bariera na bliższe kontakty które teoretycznie wiążą się z głębszym uczuciem na jaki Cię nie stać. Może podświadomie wiesz że to i tak nie było by szczere dlatego jest jak jest. Tylko zgaduje, bo nie jestem psychologiem. Ale jednego jestem pewna, póki nie zaakceptujesz siebie i tego jaka jesteś, będzie tylko gorzej i nigdy nie otworzysz się na coś szczerego i bliskiego.
ODPOWIEDZ