Od kiedy wiecie, czujecie
Ja to bym chciała dostać takiego kopa, żeby wszystko stało się jasne. Nigdy nie byłam zakochana(ani w chłopcu, ani w dziewczynie). Moje podejrzenia o to, że jestem lesbiją opieram na tym,że to kobieta wydaje mi się atrakcyjniejsza i stanowi obiekt seksulany, ale nigdy tak naprawdę nie odczułam tego na własnej skórze...
-
- Posty: 6
- Rejestracja: 27 gru 2007, o 00:00
Od dziecka... najmłodszych lat. Dziwne ? Możliwe ale do tej pory rodzina mi wypomina jak jako 4/5 latka krzyczałam że będę mieć żonę.
I już mi tak zostało :]
Jeśli chodzi o jakieś dojście do ładu z samą sobą to na przełomie gimnazjum/liceum uporządkowałam sobie to wszystko w głowie i doszłam do takich a nie innych wniosków.
pzdr
I już mi tak zostało :]
Jeśli chodzi o jakieś dojście do ładu z samą sobą to na przełomie gimnazjum/liceum uporządkowałam sobie to wszystko w głowie i doszłam do takich a nie innych wniosków.
pzdr
A dlaczego przejawianie homoseksualnych skłonności w wieku dziecięcym odbierane jest jako dziwne? Gdy chłopczyk mówi, że będzie miał żonę, to jakoś dziwne nie jest. Jeśli traktujemy homoseksualność jako coś co jest 'w normie', zainteresowanie tą samą płcią nawet gdy jest się dziecięciem, nie powinno dziwić.kubeknastole pisze:Od dziecka... najmłodszych lat. Dziwne ? Możliwe ale(...)
Jeszcze apropo mojego poprzedniego posta.
Oglądałam ostatnio program rozrywkowy - ze śpiewającymi dziećmi. Słuchając dziewczynki nucącej "Ta dziewczyna, ta blondyna, tnie me serce tak jak ser" zastanawiałam się co by było, gdyby śpiewała to sobie przy zabawie w domu, pod wpływem zauroczenia blondwłosą koleżanką z przedszkola. Jak by to było przyjęte przez otoczenie.
Gdyby ta przykładowa dziewczynka była chłopcem, rodzice zachwycaliby się, jakim jest rozkosznym małym amantem. W przypadku płci żeńskiej reakcją najczęściej byłaby, jak sprzypuszczam, panika, jako chęć uchronienia dziecka przed czymś "niewłaściwym".
Oglądałam ostatnio program rozrywkowy - ze śpiewającymi dziećmi. Słuchając dziewczynki nucącej "Ta dziewczyna, ta blondyna, tnie me serce tak jak ser" zastanawiałam się co by było, gdyby śpiewała to sobie przy zabawie w domu, pod wpływem zauroczenia blondwłosą koleżanką z przedszkola. Jak by to było przyjęte przez otoczenie.
Gdyby ta przykładowa dziewczynka była chłopcem, rodzice zachwycaliby się, jakim jest rozkosznym małym amantem. W przypadku płci żeńskiej reakcją najczęściej byłaby, jak sprzypuszczam, panika, jako chęć uchronienia dziecka przed czymś "niewłaściwym".
kurde..ja mialam niecałe 12 lat jak po raz pierwszy zauroczyla mnie dziewczyna... w zasadzie to kobieta i bardziej bym powiedziała,że to nie pierwszy raz mnie zauroczyła, ale pierwszy raz potrafiłam to zrozumieć.. a kiedy już to w pełni zrozumiałam, to stwierdziłam, że od małego dzieciaka zwracałam uwagę na dziewczyny..
Ehe. Jak poprzedniczka.
Jako wczesna trzynastka uświadomiłam to sobie, jako późna trzynastka przypieczętowałam.
Potem tylko widziałam coraz więcej tropów, które mnie do tego doprowadziły.
Nie potrafiłabym stworzyć związku z mężczyzną... Długiego, pełnego związku, oczywiście. Nie wierzę w podziały. Balansuję na krawędzi homoseksualności i biseksualności.
Jako wczesna trzynastka uświadomiłam to sobie, jako późna trzynastka przypieczętowałam.
Potem tylko widziałam coraz więcej tropów, które mnie do tego doprowadziły.
Nie potrafiłabym stworzyć związku z mężczyzną... Długiego, pełnego związku, oczywiście. Nie wierzę w podziały. Balansuję na krawędzi homoseksualności i biseksualności.
i'm sorry i can't be perfect...
i think.
i think.
W podziały również nie wierzę. Staram się też nie określać, ani jako bi, homo czy hetero tudzież przedziwny jakiś miks. Samookreślenie w jakiejkolwiek dziedzinie jest koszmarnie kłopotliwe, przynajmniej dla mnie.Chiba pisze:Nie wierzę w podziały. Balansuję na krawędzi homoseksualności i biseksualności.
Wielbimy Che Guevarę, zrobiliśmy ze zbrodniarza symbol wolności.
Re: Od kiedy wiecie, czujecie
Jak już ktoś napisał powyżej- zamykanie siebie w takich słowach jak "lesbijka" budzi we mnie mały dyskomfort psychiczny. Niemniej nietrudno zrozumieć, że coś jest "nie tak", kiedy podczas szeroko rozumianych zbliżeń z facetem myśli się o wpływie dziury ozonowej na rozmnażanie krokodyliBiankaDeSade pisze:
Zastanawiam się od kiedy wiecie, czujecie że jesteście lesbijkami?
I can see your eyes from here
I can't see anything imbetween
I can't see anything imbetween
Re: Od kiedy wiecie, czujecie
Hm.. jestem bi, także opre się na tym. Kiedy się zorientowałam? W sumie ciężko powiedziec, w wieku powiedzmy ok 12 lat zaczela podobac mi sie kolezanka ze szkoly. Nie zwrocilam uwagi nawet na to, ze ma to jakikolwiek zwiazek z orientacja moja, przez pare lat sie nad tym nie zastanawialam jakos specjalnie. Pociagali mnie rowniez faceci, takze myslalam ze wszystko gra, bylam przekonana w pozniejszym czasie ze jestem hetero..dopiero kolo 15-16 lat zaczelam wnikliwiej zaglebiac sie w sama siebie, i tak jakos doszlam do tego ze tak po prostu jest. Ale nie bede ukrywac ze mimo iz mam teraz prawie 20 lat to jakos chyba do konca tego nie zaakceptowalam. Sa dni kiedy mnie jakos to doluje, ale sa i takie gdy zupelnie o tym nie mysle, lub najzwyczajniej w swiecie podoba mi sie ze tak jest. Aha, aktualnie jednak jestm w zwiazku z... kobieta to pierwszy mój związek homo. do tej pory byly wylacznie heteryckie
hmmm tak naprawdę to zaczęłam widzieć ze jestem inna w wieku ok 15 lat, potem sie to tylko pogłębiało ale sięgając pamięcią to pierwsze "oznaki" miałam już o wiele wcześniej gdzieś w wieku 12 lat. Ale tak naprawdę to dociera to do mnie dopiero gdzieś od 18 roku życia- a kiedy dotrze? teraz już mam 21 i dopiero zaczynam sie odnajdywać w moim małym, wielkim świecie
Ja sie nie zamykam- jeśli stanie na moje drodze książę z bajki (i nastąpi jakiś "cud" ze sie przekonam do faceta )- to to zrobię, a jelsi bedzie to księżniczka- nie będę miała nic przeciwko. niech serce zadecydujeMyślicie, że tak będzie już zawsze czy jest możliwość, że nastąpi "eksplozja" i stworzycie rodzinę z mężczyzną ?
"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze"...
Waham się pomiędzy : "czas napisać coś o sobie", a "Chryste, dziewczyno, nie rób im tego i nie zaczynaj lamentować"
Pierwsza myśl chyba w końcu przeważyła, a uznałam ten temat za najbardziej odpowiedni.
Od kiedy wiem co czuję? A kto powiedział, że wiem co czuję? A nawet jeśli wiem... nie znaczy to, że mam jakiekolwiek pojęcie o tym kim jestem.
Od zawsze hetero. Miałam wielu kumpli, jednak jeśli chodzi o związki było ciężko - szybko uciekałam, nie zakochiwałam się w partnerach (o ile można mówić o partnerach w czasach podstawówki i gimnazjum). Kobiety podobały mi się wizualnie, szalałam za nauczycielkami, chłopców lubiłam tylko młodszych, zniewieściałych. W pierwszej klasie liceum poczułam miętę do przyjaciółki (ile z Was tak zaczynało? wszystkie?), trwało to jeszcze wówczas gdy miała już chłopaka. Do dziś oboje są moimi najlepszymi przyjaciółmi. Ale zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem nie jestem bi, aczkolwiek unikam pochopnych wniosków, tak więc nie miałam zamiaru się szufladkować.
I wtedy pojawiła się ona... nie znałyśmy się. Może z widzenia. Jakaś impreza. Ciężko stwierdzić, która upiła, a która wykorzystała sytuację. Ledwo znałyśmy swoje imiona. Jaki ciąg dalszy? W sumie odechciało mi się pisać... Wiem, że ze względu na wiele okoliczności nigdy nie będziemy razem. Wiem też, że spotkania z których każde jest ostatnie ciągną się miesiącami. No i.. wiem że kocham, wiem że kocha..
Pierwsza myśl chyba w końcu przeważyła, a uznałam ten temat za najbardziej odpowiedni.
Od kiedy wiem co czuję? A kto powiedział, że wiem co czuję? A nawet jeśli wiem... nie znaczy to, że mam jakiekolwiek pojęcie o tym kim jestem.
Od zawsze hetero. Miałam wielu kumpli, jednak jeśli chodzi o związki było ciężko - szybko uciekałam, nie zakochiwałam się w partnerach (o ile można mówić o partnerach w czasach podstawówki i gimnazjum). Kobiety podobały mi się wizualnie, szalałam za nauczycielkami, chłopców lubiłam tylko młodszych, zniewieściałych. W pierwszej klasie liceum poczułam miętę do przyjaciółki (ile z Was tak zaczynało? wszystkie?), trwało to jeszcze wówczas gdy miała już chłopaka. Do dziś oboje są moimi najlepszymi przyjaciółmi. Ale zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem nie jestem bi, aczkolwiek unikam pochopnych wniosków, tak więc nie miałam zamiaru się szufladkować.
I wtedy pojawiła się ona... nie znałyśmy się. Może z widzenia. Jakaś impreza. Ciężko stwierdzić, która upiła, a która wykorzystała sytuację. Ledwo znałyśmy swoje imiona. Jaki ciąg dalszy? W sumie odechciało mi się pisać... Wiem, że ze względu na wiele okoliczności nigdy nie będziemy razem. Wiem też, że spotkania z których każde jest ostatnie ciągną się miesiącami. No i.. wiem że kocham, wiem że kocha..
- piesn_smierci
- super forma
- Posty: 4148
- Rejestracja: 11 wrz 2006, o 00:00
- Lokalizacja: poznań
-
- początkująca foremka
- Posty: 23
- Rejestracja: 2 lut 2008, o 00:00
Ja nie wiem co czuję, ale wiem, że jest to intensywne i nieuchronne... Miałam 15 lat, chłopców lubiłam, nawet mi się kilku podobało, ale nic wielkiego. Zawsze wolałam towarzystwo kobiet, ale gdy zaczęłam dojrzewać, zauważyłam coś dziwnego... Zwykłe uściski z koleżankami, stawały się dla mnie czymś więcej... Zaczęłam myśleć o kobietach w innych kategoriach. Przestraszyłam się trochę, ale miałam nadzieję, że to minie, że to przejściowe. I wtedy zjawiła się ONA; dziesięć lat starsza, mająca męża i swoje życie. A ja co?? Oszalałam na jej punkcie. Robiłam wszystko by być przy niej. Sama nie wiedziałam, czy jest to miłość platoniczna, czy pragnę też fizycznego zbliżenia. Wiedziałam tylko, że każdy jej uśmiech, słowo, spojrzenie(oczy miała nieziemskie) jest dla mnie sensem kolejnego dnia... Miałam 15 lat!! Co to za szok, jaki mętlik w głowie!! Boże, kocham kobietę, i jeszcze z taką siła!!! Dla niej byłam tylko przyjaciółką. Nie mogłam jej przytulić, bo bałam się, że się zdradzę i ją stracę. I tak jakoś cierpiałam, dusiłam w sobie wszystko, byle tylko móc na nią patrzeć i ją usłyszeć. Przyszedł dzień rozstania. Wyjeżdżała za granicę... Serce mi dosłownie pękło na pół. Przytuliłam ją mocno wtedy(nie zważając, czy się domyśli) i powiedziałam, że już zawsze będzie częścią mnie. Tą lepszą częścia... wzruszyła się i odjechała... Od tamtego czasu jej nie widziałam.
No tak, wyszlo z tego słabe i żalosne romansidło, ale tak było... Nadal jest ona na dnie mej duszy... Mimo, że minęło 2 i pół roku... już zawsze będzie częścią mnie. Była moją pierwszą miłością. Kochałam za dwoje... Ale KOCHAŁAM...
No tak, wyszlo z tego słabe i żalosne romansidło, ale tak było... Nadal jest ona na dnie mej duszy... Mimo, że minęło 2 i pół roku... już zawsze będzie częścią mnie. Była moją pierwszą miłością. Kochałam za dwoje... Ale KOCHAŁAM...
- Lampi
- super forma
- Posty: 1716
- Rejestracja: 5 lut 2008, o 00:00
- Lokalizacja: Wieś cudowna, Wieś urocza.
Ciekawe te opowiesci Ja tez sie troche przerazilam,gdy dopadly mnie te mysli..No i coz..Jestem z kobieta,ktora kocham i ktora jest pierwsza..Wczesniej z nikim nie bylam,choc mialam na oku pewne cudne istoty Ale cofajac sie wstecz to Uswiadomilam sobie swoja orientacje jakos w gimnazjum.Pierwsza klasa to byla...Wtedy zobaczylam tego Aniola w ktorym sie zakochalam i z ktorym przyjaznie sie do tej pory..Jest heteryczka..
Ja stwierdziłam, że jestem bi, jak chciałam pocałować koleżankę. Jednocześnie wzychałam do mojego kolegi.
Miałam 15 lat. Przeraziło mnie to, bo moi rodzice, cóż, nie są za "innościa".
Ale zrozumiałam, że widocznie tak musiało być; co ja się z naturą będę spierać.
Wychodzę z założenia, że rodzicom nic nie powiem - będę się martwić jak pozanam dziewczyne, którą będę chciała przectawić rodzinie.
Miałam 15 lat. Przeraziło mnie to, bo moi rodzice, cóż, nie są za "innościa".
Ale zrozumiałam, że widocznie tak musiało być; co ja się z naturą będę spierać.
Wychodzę z założenia, że rodzicom nic nie powiem - będę się martwić jak pozanam dziewczyne, którą będę chciała przectawić rodzinie.
a ja w sumie nie wiem, kiedy odkryłam TO na pewno. Od zawsze jakoś tak rozwijałam się inaczej, niż inne dzieci , potem przyszedł moment, gdy miałam 13 lat i coś mi zaczęło nie pasować, jak miałam 16 lat stwierdziłam, że jestem chyba bi, a w wieku lat 18 otwarcie się do tego przyznaję. Wiedzą ci, którzy nie mogą wygadać się mojemu tacie, no i sam tata-po prostu chcę go chronić, ale o tym to już gdzieś pisałam.
U mnie to było tak: dziecięciem będąc wydawało mi się naturalne i oczywiste, że podobają mi się panie - standartowo nauczycielka, w tym przypadku angielskiego (do tej pory mam słabość do anglistek ), oraz koleżanki, zwłaszcza taka jedna, która miała słodkie, malinowe usta. Z chłopakami to się przecież wspinało po drzewach i tworzyło 'bandy', a nie wzdychało do nich
Na początku liceum moje uczucia przeszły w fascynację jedną z klasowych koleżanek, która niestety musiała opuścić szkołę i więcej jej nie zobaczyłam. Wtedy moim obiektem westchnień stała się, a jakże młoda nauczycielka angielskiego. Chłopcy w tym czasie mogli dla mnie nie istnieć, bo i po co mi oni wobec tak intrygujących istot jakimi wydawały się dziewczęta. Mimo to zaczęłam wypierać się tego, co czuję- ba, wręcz chodziłam śmiertelnie obrażona na moją anglistkę, że śmie wywoływać we mnie takie emocje.
Końcówka liceum zaowocowała pierwszym zakochaniem w facecie, co prawda o delikatnej, wręcz kobiecej urodzie, ale zawsze- porzuciłam więc wówczas wszelkie wątpliwości co do mej orientacji. Miłość okazała się nie do końca odwzajemniona, ale nie miałam czasu na długą przerwę, bo już na I roku studiów znalazłam sobie prawie idealną kopię mojego licealnego ukochanego. I tak sobie tkwiłam przez prawie 2 lata w toksycznym związku, aż do pewnego wyjazdu na praktyki, gdzie poznałam moją pierwszą uświadomioną miłość do kobiety I tu następuje ten przełomowy moment uświadomienia sobie własnej orientacji (tłumy wiwatują i słychać fanfary w tle), bo powrocie z ponad miesięcznych praktyk na obczyźnie odkryłam, że nie mogę już normalnie funkcjonować, czegoś mi ciągle brakuje, nie wiem co ze sobą zrobić itd. Dzięki metodzie negatywnej selekcji i odrzuceniu niemieckiego jedzenia, 8 h pracy na wykopie, conocnego picia wina za mniej niż 1euro, jasno wyszło mi, że brakuje mi po prostu jej obecności i bliskości. Zrobiłam sobie wtedy rachunek sumienia i przyznałam się wreszcie przed sobą, do tych odrzucanych uczuć. Niestety ta moja miłość nie miała być szczęśliwa, tak jak i kolejna:( tym razem ubiegł mnie facet, który zgarnął mi wymarzoną kobietę z przed nosa, tuż przed tym jak miałam ostatecznie się ujawnić. Tak więc żyję sobie teraz z wewnętrznym spokojem, że jestem bi i czekam, aż na horyzoncie pojawi się ktoś godny uwagi, niezależnie od płci, choć raczej z nastawieniem na kobiety
Na początku liceum moje uczucia przeszły w fascynację jedną z klasowych koleżanek, która niestety musiała opuścić szkołę i więcej jej nie zobaczyłam. Wtedy moim obiektem westchnień stała się, a jakże młoda nauczycielka angielskiego. Chłopcy w tym czasie mogli dla mnie nie istnieć, bo i po co mi oni wobec tak intrygujących istot jakimi wydawały się dziewczęta. Mimo to zaczęłam wypierać się tego, co czuję- ba, wręcz chodziłam śmiertelnie obrażona na moją anglistkę, że śmie wywoływać we mnie takie emocje.
Końcówka liceum zaowocowała pierwszym zakochaniem w facecie, co prawda o delikatnej, wręcz kobiecej urodzie, ale zawsze- porzuciłam więc wówczas wszelkie wątpliwości co do mej orientacji. Miłość okazała się nie do końca odwzajemniona, ale nie miałam czasu na długą przerwę, bo już na I roku studiów znalazłam sobie prawie idealną kopię mojego licealnego ukochanego. I tak sobie tkwiłam przez prawie 2 lata w toksycznym związku, aż do pewnego wyjazdu na praktyki, gdzie poznałam moją pierwszą uświadomioną miłość do kobiety I tu następuje ten przełomowy moment uświadomienia sobie własnej orientacji (tłumy wiwatują i słychać fanfary w tle), bo powrocie z ponad miesięcznych praktyk na obczyźnie odkryłam, że nie mogę już normalnie funkcjonować, czegoś mi ciągle brakuje, nie wiem co ze sobą zrobić itd. Dzięki metodzie negatywnej selekcji i odrzuceniu niemieckiego jedzenia, 8 h pracy na wykopie, conocnego picia wina za mniej niż 1euro, jasno wyszło mi, że brakuje mi po prostu jej obecności i bliskości. Zrobiłam sobie wtedy rachunek sumienia i przyznałam się wreszcie przed sobą, do tych odrzucanych uczuć. Niestety ta moja miłość nie miała być szczęśliwa, tak jak i kolejna:( tym razem ubiegł mnie facet, który zgarnął mi wymarzoną kobietę z przed nosa, tuż przed tym jak miałam ostatecznie się ujawnić. Tak więc żyję sobie teraz z wewnętrznym spokojem, że jestem bi i czekam, aż na horyzoncie pojawi się ktoś godny uwagi, niezależnie od płci, choć raczej z nastawieniem na kobiety
A ja....sama nie wiem jakiej orientacji jestem.Do tej pory zawsze podobali mi się chlopcy aż zaczęłam myśleć o dziewczynach jako potencjalnych partnerkach,zaczełam czytać mnóstwo artykułów na temat lesbijek i biseksualistek i szukam z nimi kontaktu,więc oto jestem na tym forum;) Gdzieś przeczytałam,że w wielu 16 lat to normalne interesować się tą samą płcią i najczęsciej w miarę dalszego dorastania to przechodzi....chwilowo jestem zdezorientowana,ale myślę,że jestem bi.
Pozdrawiam:)
Pozdrawiam:)
ja tez tak jak biszkopt
wydawalo mi sie normalne bieganie z chlopakami, bawienie sie samochodzikami, pistoletami itp itd wtedy tez uwazalam ze facynacja do kobiet jest normalna- skoro mojemu koledze sie podoba to dlaczego mi nie moze... i tak zylam nie uswiadomiona bardzo dlugo, zaczeli sie krecic kolo mnie chlopcy wiec sie nie przejmowalam wczesniejszymi facynacjami...az zaczely sie nasilac i coraz czesciej patrzylam na dziewczyny jako obiekt zainteresowania a nie jako kolezanki... chociaz praktycznie caly czas mialam jakiegos chlopaka, przewijala sie jakas mysl do kolezance, napotkanej przypadkowo dziewczynie...
teraz to juz jestem pewna w 100% ze jestem bi
wydawalo mi sie normalne bieganie z chlopakami, bawienie sie samochodzikami, pistoletami itp itd wtedy tez uwazalam ze facynacja do kobiet jest normalna- skoro mojemu koledze sie podoba to dlaczego mi nie moze... i tak zylam nie uswiadomiona bardzo dlugo, zaczeli sie krecic kolo mnie chlopcy wiec sie nie przejmowalam wczesniejszymi facynacjami...az zaczely sie nasilac i coraz czesciej patrzylam na dziewczyny jako obiekt zainteresowania a nie jako kolezanki... chociaz praktycznie caly czas mialam jakiegos chlopaka, przewijala sie jakas mysl do kolezance, napotkanej przypadkowo dziewczynie...
teraz to juz jestem pewna w 100% ze jestem bi
Co Ci daje te pewnosc, Lenko? Pare sezonow gapienia sie na Shane i zrodzone z tego seksualne fantazje? Moze Ty wcale nie jestes biseksualna, a tylko masz ochote sprobowac seksu z laska? Moze to zwyczajna ciekawosc lub tak modna, zwlaszcza wsrod dziewczat, heteroelastycznosc?Lenka87 pisze:teraz to juz jestem pewna w 100% ze jestem bi
Nim nasza kolej zdążymy jeszcze
Wspomnieć proroctwa i przepowiednie
Znaki na niebie myśli piwniczne
Które niejedną zabrały noc
Wspomnieć proroctwa i przepowiednie
Znaki na niebie myśli piwniczne
Które niejedną zabrały noc