Dzieciństwo

Sprawy nastolatek
Awatar użytkownika
ellalynette
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 135
Rejestracja: 4 kwie 2009, o 02:00
Lokalizacja: Wrocław

Dzieciństwo

Post autor: ellalynette » 6 lip 2009, o 21:14

Istnieje opinia według której osoby o orientacji homoseksualnej często w dzieciństwie utożsamiały się z płcią przeciwną i preferowały jej towarzystwo i to może być właśnie przyczyną homoseksualizmu. Zlekceważyłam ten pogląd na początku bo ja tam (tradycyjnie :-P ) miałam zupełnie na odwrót - towarzystwo chłopców mnie specjalnie nie interesowało bo ani nie pociągały mnie ich zabawy, ani zabawki, nie dzieliliśmy w sumie żadnych zainteresowań także wychodziło na to, że z chłopcami bawiłam się tylko wtedy, kiedy nie miałam wyboru. Zauważyłam jednak, że część foremek wspominała coś o takich zachowaniach w swoim dzieciństwie. Jak to więc było z wami, X-nastki? :)
Another
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 224
Rejestracja: 30 cze 2009, o 02:00

Post autor: Another » 6 lip 2009, o 21:24

Od "małego" bawiłam się z chłopakami, bo w pobliżu mojego domu nie było praktycznie dziewczyn w moim wieku. Natomiast w późniejszym wieku (od kiedy zaczęły się spacery) dominowały dziewczęta. :) No dobra... :D tylko z dziewczynami przechadzałam się w wolnym czasie. I tak mi zostało. Teraz mało który chłopak potrafi mnie zainteresować tylko i wyłącznie rozmową, szczególnie w nastoletnim wieku, a za starszymi nie przepadam, natomiast... odwrotnie jest z kobietami. Wielbię te dojrzałe. Emocjonalnie przede wszystkim. :cool:
Awatar użytkownika
imaginacjaa
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 233
Rejestracja: 10 sty 2009, o 01:00

Post autor: imaginacjaa » 6 lip 2009, o 22:24

pamiętam że w dzieciństwie nigdy nie bawiłam się lalkami, nie chodziłam też w sukienkach... a gdy bawiliśmy się w dom, to zawsze jakoś tak się działo że byłam "ojcem" :cool: co do towarzystwa w jakim przebywałam , to w sumie nie było reguły :wink:
ukwar
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 108
Rejestracja: 17 cze 2009, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: ukwar » 6 lip 2009, o 22:53

Nie pamiętam z kim się bawiłam. :x Chyba było mi to obojętne. Pamiętam tylko, że do 2 klasy podstawówki wyglądałam jak chłopiec, a dopiero w 6 klasie podstawówki zaczęłam ubierać się jak dziewczyna. : P Aha, i jeszcze nie lubiłam lalek barbie. Wolałam bawić się tymi męskimi wersjami lalek barbie.
Awatar użytkownika
ellalynette
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 135
Rejestracja: 4 kwie 2009, o 02:00
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: ellalynette » 6 lip 2009, o 23:01

ukwar pisze: Aha, i jeszcze nie lubiłam lalek barbie. Wolałam bawić się tymi męskimi wersjami lalek barbie.
Czyli Kenami? :-P Ehh, mi tam zawsze wydawało się, że posiadanie Kena jest bez sensu, przecież to Barbie jest atrakcyjniejsza 8) ...a Ken? Dodatek dla nadgorliwych :-P
Awatar użytkownika
DanceOfCocaine
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 111
Rejestracja: 10 cze 2009, o 02:00

Post autor: DanceOfCocaine » 6 lip 2009, o 23:27

ja od malego do 6 klasy podstwaowki tylk chlopcy cale gimnazjum tylko dziewczyny , i teraz w przewazajecej czesci chlopcy
Awatar użytkownika
Elisabette
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 64
Rejestracja: 18 cze 2009, o 02:00
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Elisabette » 6 lip 2009, o 23:30

A ja w szkole zawsze byłam sama. Na przerwie siedziałam w kącie. Najczęściej siedziałam w domu. Wychodziłam tylko czasem, żeby pobawić się z moją jedyną przyjaciółką. Oglądałam seriale animowane dla chłopców, horrory, komedie z policjantami w roli głównej (zawsze chciałam być policjantką 8) ). Moja inność jakoś mi nie przeszkadzała. Ba, czułam się głupio, gdy bawiłam się np. w dom. Wydawało mi się to niepotrzebne. Jedyna osoba w moim wieku, z którą rozmawiałam to właśnie w/w przyjaciółka. Byłam bardziej dojrzała najpewniej dlatego, że mój ojciec zmarł, gdy miałam 4 lata i w domu nie miałam za lekko (dziadek ciągle się kłócił z babcią, matka chora psychicznie była ). Za tę dojrzałość trochę mi się dostawało w szkole.
To tak krótko o moim dzieciństwie.
A, i lalki barbie... Miałam kilka. Niestety nie pamiętam, żebym się nimi bawiła. Wolałam rysować, obserwować zwierzęta i/albo grać w tetrisa.
[i]Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.[/i]
- Oscar Wilde
Awatar użytkownika
Rilla
super forma
super forma
Posty: 1927
Rejestracja: 2 kwie 2006, o 00:00
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Rilla » 7 lip 2009, o 03:19

Hmm.
Wychowywałam się w towarzystwie Brata i dwóch kuzynów, na podwórku było nas sporo, więc miałam kilka koleżanek w swoim wieku. Wiadomo, że bawiliśmy się też wszyscy razem, ale to głównie kiedy chodziło o jakieś gry (berki, chowańce itp.), a tego nigdy nie lubiłam.
Z chłopakami jeździłam na rowerach (póki się poruszałam z dodatkowymi kółkami, potem znielubiłam rower na zawsze), grałam w piłkę (ale to tylko gdy mój tato wychodził do nas grać), pasjonowałam się hodowlą chomików i łaziłam po drzewach.
Ale z tymi koleżankami też nie było aż tak znowu dziewczyńsko - poza "czarodziejkami z księżyca", wszelkiego rodzaju wojowniczymi księżniczkami w opałach, wyrywaniem przeróżnego zielska by potem "gotować" z niego magiczne mikstury, do naszych ulubionych zabaw należały: "motomyszy z marsa" (przy czym żadna nie chciała być tą babeczką z kreskówki, wszyskie wolałyśmy jeździć na motorach:D), detektywi, archeolodzy (tacy w stylu Indiany Jonesa) i oczywiście policjanci. Hm, po drzewach też chodziłyśmy.

Lalek miałam parę (~3), ale nigdy się nimi specjalnie nie bawiłam. Ot, kilka razy wyszłam z wózkiem na spacer. Zabawy w dom były ok, pod warunkiem, że wiązały się z robieniem mikstur z piasku, wody i zielska.
I tak, zawsze moimi faworytami były resoraki (budowałam z Bratem autostrady z bierek przez całe mieszkanie:D), rozkręcanie i majsterkowanie przy wszelkiego rodzaju elektronice oraz budowanie z klocków lego. Jako ciekawostkę powiem, że kiedyś zbudowaliśmy z tychże klocków helikopter, którego oba śmigła kręciły się po kliknięciu wbudowanego w bok przełącznika - całość okablowania, silniczki i zasilanie były wewnątrz helikoptera. Nazywało się to to "Helciahopter", ale kompletnie nie pamiętam dlaczego tak :D

Ciuchów dziewczyńskich (sukieneczki, spódniczki, falbaneczki, koroneczki, tfu!) nigdy nie nosiłam i nadal nie noszę. Różu nie cierpię i unikam jak mogę. A przy tym wszystkim nie wyglądam wcale jak facet, choć moi przyjaciele podśmiewają się znając mój charakter, mówiąc "Rilla, ale co ty masz z kobiety?" ;)
Takie nie wiadomo co i nie wiadomo dlaczego :D


(Oj, się rozpisałam :oops: )
Insantia
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 140
Rejestracja: 7 sty 2009, o 01:00

Post autor: Insantia » 7 lip 2009, o 09:35

Rilla pisze:Hmm.
Wychowywałam się w towarzystwie Brata i dwóch kuzynów, na podwórku było nas sporo, więc miałam kilka koleżanek w swoim wieku. Wiadomo, że bawiliśmy się też wszyscy razem, ale to głównie kiedy chodziło o jakieś gry (berki, chowańce itp.), a tego nigdy nie lubiłam.
Z chłopakami jeździłam na rowerach (póki się poruszałam z dodatkowymi kółkami, potem znielubiłam rower na zawsze), grałam w piłkę (ale to tylko gdy mój tato wychodził do nas grać), pasjonowałam się hodowlą chomików i łaziłam po drzewach.
Ale z tymi koleżankami też nie było aż tak znowu dziewczyńsko - poza "czarodziejkami z księżyca", wszelkiego rodzaju wojowniczymi księżniczkami w opałach, wyrywaniem przeróżnego zielska by potem "gotować" z niego magiczne mikstury, do naszych ulubionych zabaw należały: "motomyszy z marsa" (przy czym żadna nie chciała być tą babeczką z kreskówki, wszyskie wolałyśmy jeździć na motorach:D), detektywi, archeolodzy (tacy w stylu Indiany Jonesa) i oczywiście policjanci. Hm, po drzewach też chodziłyśmy.

Lalek miałam parę (~3), ale nigdy się nimi specjalnie nie bawiłam. Ot, kilka razy wyszłam z wózkiem na spacer. Zabawy w dom były ok, pod warunkiem, że wiązały się z robieniem mikstur z piasku, wody i zielska.
I tak, zawsze moimi faworytami były resoraki (budowałam z Bratem autostrady z bierek przez całe mieszkanie:D), rozkręcanie i majsterkowanie przy wszelkiego rodzaju elektronice oraz budowanie z klocków lego. Jako ciekawostkę powiem, że kiedyś zbudowaliśmy z tychże klocków helikopter, którego oba śmigła kręciły się po kliknięciu wbudowanego w bok przełącznika - całość okablowania, silniczki i zasilanie były wewnątrz helikoptera. Nazywało się to to "Helciahopter", ale kompletnie nie pamiętam dlaczego tak :D

Ciuchów dziewczyńskich (sukieneczki, spódniczki, falbaneczki, koroneczki, tfu!) nigdy nie nosiłam i nadal nie noszę. Różu nie cierpię i unikam jak mogę. A przy tym wszystkim nie wyglądam wcale jak facet, choć moi przyjaciele podśmiewają się znając mój charakter, mówiąc "Rilla, ale co ty masz z kobiety?" ;)
Takie nie wiadomo co i nie wiadomo dlaczego :D


(Oj, się rozpisałam :oops: )

hmmmm jesteś jakąś drugą mną? xD identycznie xD
Awatar użytkownika
Hekamiah
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 94
Rejestracja: 7 kwie 2009, o 02:00

Post autor: Hekamiah » 7 lip 2009, o 10:12

imaginacjaa pisze:a gdy bawiliśmy się w dom, to zawsze jakoś tak się działo że byłam "ojcem" :cool:
Ja podobnie - "ojcem" w sumie byłam nawet gdy bawiłam się w dom z kolegą, bo on pełnił "damskie" funkcje, tzn. "gotował" żarcie z plasteliny i miał fartuszek :cool: . Mam gdzieś nawet zdjęcie jeszcze :lol: .
Na podwórku byłam jedną z dwóch dziewczynek, ale obie jakoś mało "dziewczęco" się bawiłyśmy, dominowały łuki, łażenie po drzewach i gra w "jedno podanie" - ona już od paru lat jest "matką-mężatką", więc chyba typ zabaw dziecięcych tudzież męskie towarzystwo na nią "nie wpłynęły" ;).
... piękne to były czasy ... miałam plastikowego Winchestera i karabin maszynowy na baterie, serię resoraków, takie tam. Barbie wyczyściłam komin u Dziadków, a lalce-niemowlęciu zrobiłam trepanację czaszki :twisted: . Kiecek nie znosiłam, zwłaszcza tych z falbankami, podobnie sandałków, lakiereczek i inszego cholerstwa ... w kwestii odzieżowej niezależność wywalczyłam sobie dość szybko jednak :D .
W towarzystwie do okresu może trzeciej - czwartej klasy podstawówki przeważali u mnie chłopcy, bo jakoś więcej mieliśmy wspólnych zainteresowań ;). Potem proporcje się wyrównały, teraz z kolei dominuje towarzystwo damskie :cool: .
"Kto ma takie dziwne oczy?" ;)
Awatar użytkownika
sumiregusa
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 36
Rejestracja: 24 kwie 2008, o 02:00

Post autor: sumiregusa » 7 lip 2009, o 10:14

U mnie na ulicy mieszkała tylko jedna dziewczynka zbliżona wiekiem do mnie, reszta to chłopaki. Z nią przyjaźnię sie do dzisiaj. Pamiętam, że miałyśmy tanie imitacje lalek Barbie, ale nie bawiłytśmy się nimi tylko szyłyśmy im mnóstwo ubranek. Bawiłyśmy się w różne dziwne zabawy, przypominające zabawy dzieci w dom, na przykład byłyśmy siostrami, kuzynkami, matką i córką... Różnica polegała na tym, że zazwyczaj w naszych zabawach działy się jakieś tragedie. Dziwnie byłyśmy skrzywione jako dzieci.
Z chłopakami lataliśmy po płotach, ganialiśmy za piłką i jeźdżiliśmy na rowerach. W szkole trzymałam się z dziewczynami, jednak do domu wracałam i po szkole bawiłam się z chłopakami (nie licząc Kasi). Odwiedzałam ich w ich domach. Pamiętam (teraz mi za to wstyd), że gnębiłam słabszych.
Jako taki całkiem mały dzieciak (gdzieś 5 lat) zbierałam figurki czarodziejek z Księżyca, oglądałam Power Rangers, Xenę, Herkulesa i disneyowskie bajki o księżniczkach.
W TV gdy oglądałam jakieś teleturnieje to dopingowałam zawsze kobietom tylko dlatego, że nie były mężczyznami.
Dopiero gdzieś w 3 albo 4 klasie zaczęłam słuchać pierwszego zespołu,w którym grali mężczyźni: Ich Troje.

Ach... To były czasy 8)
Awatar użytkownika
sumiregusa
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 36
Rejestracja: 24 kwie 2008, o 02:00

Post autor: sumiregusa » 7 lip 2009, o 10:15

Dodam jeszcze, że kiedyś pod wpływem jakiegoś filmu dorysowałam wszystkim lalkom barwy wojenne na twarzach niezmywalnymi mazakami :cool:
Awatar użytkownika
Evans
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 127
Rejestracja: 1 lis 2008, o 01:00
Lokalizacja: Okolice Katowic

Post autor: Evans » 7 lip 2009, o 10:22

No to ja pomimo tego, że bawiłam się z wielona dziewczynami w moim wieku, to zawsze nasze zabawy opierały się na chodzeniu po drzewach, wdrapywaniu się na daszki domków na placach zabaw itd.
Zawsze bawiłam się z bratem jak mi się nudziło. I tak powstawały łuki, kije na które zawsze walczyliśmy. Oczywiście zawsze bawiliśmy się klockami lego, to też było fajne :D
A teraz...
Mam kilku kumpli chłopaków, a tak to głównie przebywam z dziewczynami. Nikt mi nigdy nie wbijał, że mam coś z faceta... :cool:
symbelmynesis
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 29
Rejestracja: 16 wrz 2008, o 02:00
Lokalizacja: Kraków

Post autor: symbelmynesis » 7 lip 2009, o 11:23

Istnieje opinia według której osoby o orientacji homoseksualnej często w dzieciństwie utożsamiały się z płcią przeciwną i preferowały jej towarzystwo i to może być właśnie przyczyną homoseksualizmu.
Dziwne rzeczy tu wychodzą - tak jakby sugestia, że homoskesualizm to coś nabytego?

Ja to się może nie powinnam wypowiadać, bo ani ze mnie nastolatka, ani homoseksualistka, tylko zwykłe stare bi, ale jak sięgam wstecz pamięcią to w dzieciństwie nie miał preferencji ze względu na płeć tylko wiek - zawsze wolałam starszych znajomych, tak z 4 lata przyjnajmniej
Z miłością jest jak z gruszką - wszyscy ją widzieli, ale niech ktoś spróbuje opisać jej kształt. - A.S.
edyedy
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 18
Rejestracja: 3 kwie 2009, o 02:00

Post autor: edyedy » 7 lip 2009, o 12:26

a ja sądzę że nie ma to nic wspólnego tak naprawdę z dzieciństwem ale z całym naszym życiem z naszymi doświadczeniami i wyborami - ponad to sądzę że szuka się nie płci tylko właściwej osoby z którą się człowiek rozumie i przy której się odnajduje i dobrze czuje
majka92
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 91
Rejestracja: 25 cze 2009, o 02:00

Post autor: majka92 » 7 lip 2009, o 15:19

ja przez całe swoje dzieciństwo grałam w piłkę nożną z kolegami.... w sumie mi to zostało
Paty17les_wawa
Posty: 3
Rejestracja: 24 cze 2009, o 02:00

Post autor: Paty17les_wawa » 7 lip 2009, o 18:16

Hmm..chyba rzeczywiście przewazali chłopcy..Zwłaszcza tacy dwaj,Kaczmar i Mieszczan,obydwaj starsi.Stanowiliśmy nierozłączną trójke,kiedy miałam tak7-11lat.I pamiętam,ze jak przeglądali gazetki porno(dla facetów:))to ja chętnie z nimi oglądałam,a oni mówili"co ty,jesteś lesbą, ze oglądasz gołe baby..";)Ale ja oczywiście wtedy nie zdawałam sobie jeszcze z tego sprawy.Ale to było poza szkołą,w szkole zadawałam sie głównie z dziewczynami,tak az do 6 klasy,bo wtedy znowu zaczęli przewazac chłopcy,w mojej paczce była tylko jedna dziewczyna,z którą przyjaznie sie do dzis.Ale to na pewno nie jest jedyny powód,bo poza tym winne są tez meskie hormony(chociaz ponoć wogole po mnie nie widać).
shadoow
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 36
Rejestracja: 31 paź 2008, o 01:00

Post autor: shadoow » 7 lip 2009, o 19:29

w dzieciństwie bardziej wolałam bawić się z chłopcami. Z dziewczynami może trochę mniej ale to nie oznacza że wcale nie chciałam.
Lalki kompletnie mnie nie interesowały tak samo czy zabawy w dom i mamuśki. To nie było dla mnie. Wolałam bawić się w rycerzy lub kopać piłkę. Dopiero jak rozpoczęłam gimnazjum jakby role się trochę odwróciły. Bardziej do dziewczyn mnie ciągnęło.
Awatar użytkownika
bledny_rycerz
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 941
Rejestracja: 9 mar 2009, o 01:00
Lokalizacja: z wczoraj

Post autor: bledny_rycerz » 7 lip 2009, o 19:41

Najsamprzód - nie stawiajmy takich tez (nawet w sferze wątpliwości), bo zaraz pojawi się jakiś doktór, który wykorzysta to jako argument w swojej nowej technice leczenia, i na zasadzie odwracania kota ogonem pozamykają nas na kilka jednostek czasowych (dobranych według stabilnego, mocnego zakorzenienia w takiej tożsamości - czyli w praktyce według ilości mężczyzn pokonanych"na rękę") w towarzystwie samych kobiet. Nie, żeby to była perspektywa nie do zdzierżenia, ale sam fakt ubezwłasnowolnienia wzbudza mój sprzeciw :jezor:

Ja tam zawsze przylepiałam się do dziewcząt, gdy one dążyły ku chłopcom, ulatniałam się zaznając katuszy samotności, a lalki rozpruwałam nożem, istniały za to plastykowe żołnierzyki, a nade wszystko maskotki, pluszowe psy i bijatyki na podwórku z innymi dziewczynami, ale w tym wypadku bardziej chodziło o przewrażliwienia na punkcie honoru, niźli fagasowskie rozrywki :jezor:
[i]Nie ma większych drani od nawróconych na cynizm idealistów.[/i]
Awatar użytkownika
ellalynette
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 135
Rejestracja: 4 kwie 2009, o 02:00
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: ellalynette » 7 lip 2009, o 20:13

Prowadzono badania nad tym zjawiskiem, które w angielskim nosi inteligentną nazwę childhood gender noncomformity. Wynika z nich, że osoby, które w wieku dorosłym identyifuką się jako homoseksualne często przejawiały CGN w dzieciństwie co niektórzy zwolennicy teorii nabytego homoseksualizmu identyfikują jako jedną z przyczyn. Nie wiem czym wynika bulwers pojawiający się za każdym razem gdy ktoś kwestionuję homoseksualizm jako cechę wrodzoną - nie jest to udowodnione. Moim zdaniem jedną z przyczyn głębokiego konfliktu między homoseksualitami a ludźmi o przekonaniach konserwatystycznych ( w tym Kościoła katolickiego) jes to, że pierwsi przyjmują za niezaprzeczalny fakt to, że homoseksualizm jest wrodzony a drudzy to, że nabyty. Ani jedni ani drudzy nie mają realnych dowodów a jad się sączy. A dlaczego? Czy coś by się naprawdę zmieniło gdyby okazało się, że homoseksualizm jest nabyty? Czy od razu otrzymalibyśmy obowiązek "leczenia" się? Przecież wiele cech i upodobań jest nabytych i jakoś nikt się nad tym nie rozwodzi. Tak samo druga strona - jeśli tak bardzo chcą nas leczyć to w czym bym im tak naprawdę przeszkadzało to, że jest on wrodzony? Wada serca też bywa wrodzona i jakoś się ją leczy...Ehh, ja tam staram się zachować otwarty umysł.
Awatar użytkownika
bledny_rycerz
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 941
Rejestracja: 9 mar 2009, o 01:00
Lokalizacja: z wczoraj

Post autor: bledny_rycerz » 7 lip 2009, o 20:34

ellalynette pisze:Prowadzono badania nad tym zjawiskiem, które w angielskim nosi inteligentną nazwę childhood gender noncomformity. Wynika z nich, że osoby, które w wieku dorosłym identyifuką się jako homoseksualne często przejawiały CGN w dzieciństwie co niektórzy zwolennicy teorii nabytego homoseksualizmu identyfikują jako jedną z przyczyn. Nie wiem czym wynika bulwers pojawiający się za każdym razem gdy ktoś kwestionuję homoseksualizm jako cechę wrodzoną - nie jest to udowodnione. Moim zdaniem jedną z przyczyn głębokiego konfliktu między homoseksualitami a ludźmi o przekonaniach konserwatystycznych ( w tym Kościoła katolickiego) jes to, że pierwsi przyjmują za niezaprzeczalny fakt to, że homoseksualizm jest wrodzony a drudzy to, że nabyty. Ani jedni ani drudzy nie mają realnych dowodów a jad się sączy. A dlaczego? Czy coś by się naprawdę zmieniło gdyby okazało się, że homoseksualizm jest nabyty? Czy od razu otrzymalibyśmy obowiązek "leczenia" się? Przecież wiele cech i upodobań jest nabytych i jakoś nikt się nad tym nie rozwodzi. Tak samo druga strona - jeśli tak bardzo chcą nas leczyć to w czym bym im tak naprawdę przeszkadzało to, że jest on wrodzony? Wada serca też bywa wrodzona i jakoś się ją leczy...Ehh, ja tam staram się zachować otwarty umysł.
Primo - trochę dystansu, ja przede wszsytkim staram się zachować umysł ironizujący, co nie znaczy zamknięty :jezor: (i poprzednia wypowiedź należała do tego tonu).

Secundo - nie wiem, czy coś by się wtedy naprawdę zmieniło, ale wiem, że dla mnie zmieniłoby się wiele. Bo powstałoby o wiele więcej przesłanek do tego, że w takim razie coś jest ze mną nie tak, bo wystąpiło jakieś zaburzenie, które zdeterminowało homoseksualizm. A nie homoseksualizm determinujący (rzekome) zaburzenie, czyli przystawanie z chłopcami. Ja, oczywiście totalnie subiektywnie, jestem zwolenniczką tezy, iż jest to sprawa wypadkowej - wrodzonej i nabytej cechy, z naciskiem na tę pierwszą, generującą możliwość nabywania po przyjściu na świat z takimi genami. Cecha nabyta to dla mnie taka, nad którą panuję, gdy ją sobie uświadomię (jak tendencje do popełniania pewnych rzeczy); homoseksualizm to coś, nad czym nie mam władzy, i nie mam tu na myśli nieumiejętności powstrzymania się od rzucenia się kobietę, dop której czuję miętę, ale niemożliwość wyobrażenia sobie życia z mężczyzną, coś uświadomionego nagle lub z czasem, coś jak dobrodziejstwo inwentaża, które muszę przyjąć, bo taka jestem. Gdybym to nabyła, pzreszłoby mi przez głowę, że to wyleczalne, a nie tylko zagłuszalne, jak to robią te cudotwórcze kliniki leczenia orientacji. Ale to moje zdanie i nie każdy musi myśleć jednako, zaznaczam.
[i]Nie ma większych drani od nawróconych na cynizm idealistów.[/i]
Awatar użytkownika
ellalynette
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 135
Rejestracja: 4 kwie 2009, o 02:00
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: ellalynette » 7 lip 2009, o 20:54

Również wydaje mi się, że homoseksualizm jest wypadkową wrodzonych i nabytych cech i bez wątpienia się na tym nie panuje ale bez realnych dowodóch nie będę nikomu na siłę wciskała moich poglądów. Analogicznie możnaby się zastanowić, czy to, że ktoś preferuje blondynki a nie brunetki jest cechą wrodzoną, czy nabytą a jeśli nabytą to czy można tę preferencję "leczyć" i sprawić by zaczął preferować brunetki. Pytanie jednak brzmi : po co?
erceberce
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 17
Rejestracja: 18 lut 2007, o 00:00

Post autor: erceberce » 7 lip 2009, o 21:02

moim ulubionym zajeciem bylo rozbieranie lalek.. bo mnie zawsze ciekawilo :) i na sile te przyszyte majtki zrywalam . i zawsze ten sam zawod...heh ze jednak . sam plastik. oprócz tego to uwielbialam byc policjantka i wojownikiem. a czas spedzalam z dziewczynami i chlopakami.. chociaz chlopcy mieli fajniejsze pomysly i lepiej sie dogadywalam. nawet jesli chodzi o te lalki . chlopcy byli ciekawi razem ze mna, a dziewczynki plakały ze pozniej sie juz nie przyszyje...
Awatar użytkownika
paskuda
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 102
Rejestracja: 21 wrz 2008, o 02:00
Lokalizacja: Sztokholm

Post autor: paskuda » 8 lip 2009, o 09:02

Uff... Aż się lepiej poczułam. Już myślałam, że tylko ja przejawiałam w dzieciństwie nadmierne zainteresowanie anatomią lalek, szczególnie lalek Barbie. :twisted:
Awatar użytkownika
AtuTheElephant
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 51
Rejestracja: 13 cze 2009, o 02:00
Lokalizacja: zDolny Śląsk.

Post autor: AtuTheElephant » 8 lip 2009, o 15:41

Ja miałam same koleżanki, co absolutnie mi nie przeszkadzało. W zasadzie jedynym chłopakiem z jakim się bawiłam był mój o dwa lata młodszy kuzyn. Zawsze przy okazji jakichś zjazdów rodzinnych albo bawiliśmy się narzędziami dziadka: młotki, śrubokręty i te sprawy, albo rysowaliśmy gołe baby xD W sumie miła odmiana, bo ile można się bawić gołymi lalkami barbie w dom publiczny? xD (bez kena oczywiście, chociaż jednego posiadałam :P)
Awatar użytkownika
astre
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 89
Rejestracja: 24 sie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: astre » 8 lip 2009, o 18:03

imho to nie ma większego znaczenia, ale faktycznie jak byłam mała więcej kontaktów miałam z chłopcami. Zaczęło się od tego, że byłam najstarszą wnuczką mojej babci, przede mną 4chłopaków i całe miesiące spędzane na wsi razem. Mieliśmy ogromną piaskownicę i budowaliśmy takie trasy dla samochodów, że sam minister infrastruktury by się nie powstydził:P A lalki? Na co komu lalki:P Z braćmi grałam w piłkę, oglądałam mecze, uczyli mnie jeździć na rowerze, prowadzić samochód (i naprawiać też xD) i w ogóle wszystko!
Jak poszłam do podstawówki zawsze siedziałam z chłopcami w ławce, nie dlatego, że chciałam na początku, lecz dlatego, że mnie zmuszano:P W gim i LO w sumie tylko dziewczyny a teraz z powrotem chłopcy^^
A jeśli chodzi o sukienki/spódnice, to pierwszą sukienkę kupiłam na studniówkę, a spódnicę na maturę:P No i to chyba tyle :wink:

(kurczak, ten temat przywiał mi mnóstwo wspomnień(motomyszy-uwielbiałam bajkę, nie pamiętałam nazwy:P) Serdeczne dzięki autorce za założenie :wink: )
erceberce
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 17
Rejestracja: 18 lut 2007, o 00:00

Post autor: erceberce » 8 lip 2009, o 20:01

paskuda pisze:Uff... Aż się lepiej poczułam. Już myślałam, że tylko ja przejawiałam w dzieciństwie nadmierne zainteresowanie anatomią lalek, szczególnie lalek Barbie. :twisted:
barbie.. ah .. to były czasy ..; )
symbelmynesis
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 29
Rejestracja: 16 wrz 2008, o 02:00
Lokalizacja: Kraków

Post autor: symbelmynesis » 9 lip 2009, o 14:03

Nie wiem czym wynika bulwers pojawiający się za każdym razem gdy ktoś kwestionuję homoseksualizm jako cechę wrodzoną - nie jest to udowodnione.
Wiesz, to własnie chyba strach przed tytułem Dziwaka-Na-Własne-Życzenie i przed pomysłami społeczeństwa, szczególnie własnie katolickiego-radiomaryjnego na znormalizowanie takiego dziwaka.

Pomyśl, że jeszcze niedawno w Polsce Ministrem Edukacji był Roman Giertych a partią mająca większość i Prezydenta PiS. Nie wiem, czy czułabyś się bezpiecznie, gdyby Ci mili i sympatyczni Panowie, posiadali niezbite dowody na to, że można Cie "wyleczyć", a jeśli nie chcesz... no cóż, miejsca odosobnienia doskonale by się zapewne w ich ujęciu nadawały do tego, żebyś mogła tę sprawę przemysleć raz i jeszcze raz, i jeszcze...

Wydaje mi się też, że to nie kwestie genetyki są przyczyną niechęci środowisk katolickich do homoseksualistów, choć to prawda, że kościół reaguje panicznie na słowo gen. Jednak moim zdaniem to tylko próba zracjonalizowania irracjonalnego stanowiska.
Z miłością jest jak z gruszką - wszyscy ją widzieli, ale niech ktoś spróbuje opisać jej kształt. - A.S.
Awatar użytkownika
ellalynette
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 135
Rejestracja: 4 kwie 2009, o 02:00
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: ellalynette » 9 lip 2009, o 16:47

Fantastycznie ale czy przeczytałaś resztę mojego postu? To, że coś jest nabyte wcale nie znaczy, że należy to leczyć/usunąć/whatever. Analogicznie to, że coś jest wrodzone wcale nie znaczy, że nie można tego tknąć i jest dobre i pożądane (przykład z wrodzoną wadą serca). Istnieje teoria według której homoseksualizm męski bierze się z niedostatku testosteronu w życiu płodowym natomiast żeński z jego nadmiaru. Mówi więc ona, że jest to cecha wrodzona, czy jednak nie brzmi to jak pomyłka?
Większym argumentem byłyby obiektywnie udokumentowane przypadki wyleczenia homoseksualizmu - bez względu na to, czy jest wrodzony, czy nabyty a jak wiemy wygląda na to, że wszystkie dotychczasowe przypadki to kościelne pranie mózgu.
symbelmynesis
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 29
Rejestracja: 16 wrz 2008, o 02:00
Lokalizacja: Kraków

Post autor: symbelmynesis » 9 lip 2009, o 17:14

Fajnie, ale tak myślisz Ty, to Tobie jako sobie przemawiającej z punktu widzenia jak mniemam osoby nie-heteroseksualnej, jest to obojętne, zaś obojętność tą motywujesz racjonalnie. Gorzej, że reszta świata przemawia z punktu widzenia podchodzenia do czegoś innego, obcego i nie argumentuje racjonalnie. Mówiąc krótko, fajnie, że się dogadałaś z sobą, zostało Ci jeszcze ładnych parę miliardów reszty :) A te parę miliardów ma znacznie odmienne stanowisko.
Z miłością jest jak z gruszką - wszyscy ją widzieli, ale niech ktoś spróbuje opisać jej kształt. - A.S.
ODPOWIEDZ