Film - "Życie Adeli"

O literaturze, filmie, muzyce, fotografii, aktorkach etc.
Awatar użytkownika
triko777
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 477
Rejestracja: 14 gru 2012, o 21:45

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: triko777 » 30 maja 2014, o 19:13

Jeśli chodzi o wrażenia estetyczne to "Zycie" A." u mnie ich nie wywołało, to jest pewne. Natomiast bardzo mnie ten film "wybebeszył" i pewnie o to chodziło. Tam nic nie było wysmakowane. Jeśli chodzi o przesłanie, to jednak dla mnie film z jedo zupełnym brakiem, co mnie bardzo cieszy. Po prostu kawałek czyjegoś życia mocno i umiejętnie opowiedziany. I jeśli widz może się tej opowieści odnaleźć, znajduje tam jakąś prawdę o sobie, o swoich uczuciach to jest to o co chodzi. Jeśli zaś nie...cóż będzie inny film.
coala pisze: pytanie czym jest miłość i po wtóre jaka to była miłość. namiętność to też chyba, choć sama tego użyłam, nieadekwatny termin. to nawet nie była namiętność, ale dzika żądza. i tego Adel najbardziej brakowało po rozstaniu. taki trochę naturalistyczny wyraz miłości :lol: pieprzenie po prostu :rotfl:
i zgadzam się, to nie wystarcza do związku opartego na tzw. miłości - partnerstwa, szacunku, wspólnego celu.
Jednak myślę o ich uczuciu, że to była miłość. Nie udało się aby dojrzała ale jednak. Taka zielona miłość :D

Najwięcej kontrowersji wzbudzają sceny seksu oraz uczucie dwóch kobiet. I wiele osób zarzuca reżyserowi, że nadużył tych środków. Dla mnie właśnie nie. Seks był mocny ale ukazywał tylko jak silna może być żądza, jest też przecież szalenie ważną częścią życia więc dlaczego tego nie pokazać wprost? Seks ma swoją fizyczność, która nie jest śliczna zwłaszcza jak na nią patrzeć na chłodno. Większość scen erotycznych w kinie jest tak słodko- cukierkowych, że czuję ulgę gdy wreszcie coś odbiega od tego wzorca. Pornografią to też nie jest gdyż nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek mógł czuć pobudzenie seksualne oglądając te sceny. Są one tak naturalistyczne, że wręcz nie mogą budzić żadnego zachwytu.

Związek dwóch kobiet, jeśli podstawimy w miejsce którejkolwiek z bohaterek mężczyznę to pogrąży nas w schemacie romansu kobieta/mężczyzna. To są tak ograne klisze, że trudno z nich wykrzesać coś świeżego. Historia mogłaby by utknąć jako nieudany romans, mężczyzna drań, kobieta suka, itd. Tymczasem mogliśmy zobaczyć również jak ta relacja się toczy bardziej w relacji partnerskiej. Nawet jeśli Adel pochodzi z mniej wykształconej, kulturalnej rodziny to, będąc kobietą jest równorzędna, partnerska Emmie.
W każdym razie również z tego powodu to był dla mnie ciekawy zabieg.
IT'S NOT A PROBLEM IT'S A CHALLENGE
Awatar użytkownika
triko777
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 477
Rejestracja: 14 gru 2012, o 21:45

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: triko777 » 30 maja 2014, o 19:27

Altena_Q pisze: Cała dyskusja bowiem wynika z odmienności gustu, a raczej, co kto lubi oglądać, lub czytać. Ja, w duszy zbuntowana idealistka, unikam tego, co przypomina mi negatywne aspekty rzeczywistości, w sztuce szukam piękna, brzydota mnie odpycha - tak w kinie, jak malarstwie, muzyce. Dlatego takich filmów docenić nie potrafię, odrzucenie jest zbyt silne. "Życie Adeli" jest o zagubieniu, niedojrzałości, nieumiejętności wyrażania emocji, brudnej stronie natury ludzkiej i uciekaniu w mechaniczny ostry seks. Słowem o tym wszystkim, czego mam serdecznie dosyć w rzeczywistości, a więc nie chcę oglądać.
Pomijam fakt, że zrozumiałe dla mnie jest odrzucenie, zwłaszcza gdy trochę pragniemy się oderwać od rzeczywistości.

Dodałabym, że to też kwestia tego co kto i w jakich okolicznościach uważa za brzydkie. I jak postrzega rzeczywistość w danym momencie. Na przykład, dla mnie tutaj seks nie był mechaniczny w takim sensie, że wynikał z silnej potrzeby emocjonalnej. Oczywiście przecież w samym seksie jest element fizjologicznej mechaniki, pytanie jak i czy zawsze należy unikać pokazywania tego tylko po to aby było ładnie?

KobiecaPrzyjazn pisze:
triko777 pisze:
No to pewnie musiałybyśmy razem go obejrzeć i pokazać sobie właściwe momenty. :D
Brzmi jak propozycja :cool: :wink:
Bo to byłoby bardzo ciekawe 8) ale akurat tego filmu to ja drugi raz nie dam rady obejrzeć :wink:
Za mocny :limo:
IT'S NOT A PROBLEM IT'S A CHALLENGE
cathe
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 56
Rejestracja: 21 maja 2013, o 15:03

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: cathe » 31 maja 2014, o 11:57

Altena_Q pisze:Szkoda trochę, bo lubię kino francuskie, ale na poziomie "Najlepsi przyjaciele" - to jest film faktycznie wzbudzający emocje, ze wspaniałymi aktorami i silnym przesłaniem. Do tego z piękną muzyką, która te emocje potęguje, w przeciwieństwie do "Życia Adeli", gdzie muzyki nie ma wcale. Ta cisza, to kolejna rzecz, która mnie drażniła.
Jeśli chodzi o muzykę to wydaje mi się, że Abdellatif Kechiche zrobił to (celowo bądź całkiem nieświadomie) zgodnie z jednym z założeń Dogmy 95 tzn. "Nie należy dodawać żadnego dźwięku, który nie wynika wprost z obrazu. Muzyka może wystąpić w filmie tylko wtedy, jeśli jest elementem sceny (tzn. słyszą ją również bohaterowie)."
To by się nawet zgadzało, słyszymy muzykę jedynie w kilku scenach np. muzyka na paradzie równości albo "I follow rivers" na urodzinach.
Mi ten brak muzyki nie przeszkadzał, dzieki temu zabiegowi film wydaje się być jeszcze bardziej prawdziwy.
Awatar użytkownika
Altena_Q
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 2295
Rejestracja: 3 gru 2012, o 17:33

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: Altena_Q » 31 maja 2014, o 13:42

Też sądzę, że zrobił to celowo. Będzie trochę poza tematem - ale, mimo, że słyszałam o tej koncepcji, zupełnie się z nią nie zgadzam. Muzyka jest dla mnie dopełnieniem obrazu i niezbędną częścią do uzupełniania emocji. Powinnam raczej powiedzieć ścieżka dźwiękowa. Bo nie zawsze ma formę konkretnego, zamkniętego w formie utworu muzycznego. Czasami wystarczy kilka dźwięków, przy odpowiednich barwach instrumentów i współbrzmieniach aby nadać obrazowi głębi i o wiele więcej emocji, niż odebrałabym z samego obrazu. Ale rozumiem też, że nie każdy tak jak ja jest wyczulony na dźwięk.

The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
Awatar użytkownika
coala
super forma
super forma
Posty: 1857
Rejestracja: 5 maja 2008, o 02:00

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: coala » 31 maja 2014, o 14:56

Altena_Q pisze: A zatem, droga Coalo, mamy inne kryteria na porno ;)

http://en.wikipedia.org/wiki/Softcore_pornography
to były autorskie kryteria :wink: , ale po przytoczeniu wiki dostosuję się do standardów i ok., jest to wersja pornografii, tej delikatnej (inna nazwa: miękkiej).

nawiązujesz do gustu i zdania, że "zależy co kto lubi oglądać". no więc ja lubię oglądać dobre kino, jak każdy kinoman. i to jest też gust. pornografii nie oglądam, nie mam takiej potrzeby, ale akceptuję ją w tym filmie, bo jest częścią historii opowiadanej przez reżysera. oczywiście masz prawo do swojego odbioru (aczkolwiek żeby jednak mieć pełny obraz należałoby obejrzeć w całości), ale nie zgadzam się ze zdaniem, że Życie Adeli" to film "o zagubieniu, niedojrzałości, nieumiejętności wyrażania emocji, brudnej stronie natury ludzkiej i uciekaniu w mechaniczny ostry seks". niedojrzałością jest raczej nazywanie pożądania i inicjacji homoseksualizmu zagubieniem, realizm wyrażania emocji, które w niej się rodziły nieumiejętnością, a seks brudną stroną i ucieczką.
rozumiem, że chodzi Ci o to, że Adela powinna wiedzieć i nie eksperymentować z facetami, a odnośnie kobiet, to szukać uczucia ponad wszystko. tyle, że to nie ta natura, nie ten typ osobowości.

sięgnęłam po jakieś informacje na temat reżysera i przy okazji poczytałam o samym filmie. autorka komiksu, która sprzedała Kechiche prawa autorskie jest oburzona "zdradą estetyki komiksu" - to coś jak Altena :) - wybraniem wątku erotycznego i pominięciem sensu przewodniego swojej książki, jakim była normalizacja homoseksualizmu. J.Maroh chodziło o to, aby inni ludzie, społeczeństwo dostrzegło problem budzącej się inicjacji homoseksualnej, stąd też zakorzenienie jej fabuły w realiach środowiskowych. natomiast reżyser zrobił z tego kechichizm. a i jeszcze zarzuty, że ani aktorki, ani reżyser nie mają pojęcia o wrażliwości lesbijskiej, zabrakło lesbijek na planie.

jest to wizja faceta, aczkolwiek faceta podziwiającego kobiety, propagującego ich wolność i siłę do walki o wyzwolenie. zatem tak też można odczytać ten film - Adela idzie za swoimi pragnieniami i budzącym się w niej homoseksualizmie.

swoiste kino - faktycznie bez wspomnianej "wrażliwości lesbijskiej" - mowa ciała, gestu, lapidaności słowa, muzyki. taki przekaz introwertyka mężczyzny o kobiecie.
triko777 pisze: Seks ma swoją fizyczność, która nie jest śliczna zwłaszcza jak na nią patrzeć na chłodno. Większość scen erotycznych w kinie jest tak słodko- cukierkowych, że czuję ulgę gdy wreszcie coś odbiega od tego wzorca. Pornografią to też nie jest gdyż nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek mógł czuć pobudzenie seksualne oglądając te sceny. Są one tak naturalistyczne, że wręcz nie mogą budzić żadnego zachwytu.
no jednak pornografią to może być, bo wzbudzają te sceny podniecenie i taki miał być zamysł reżysera. męczył aktorki (czytalam, że i po 9 dubli musiały grać) aż przybrały taki właśnie wyraz - spojrzenie mężczyzny na seks kobiecy.

natomiast podzielam Twoją ulgę. mnie też brakowało czegoś, co określiłabym realizmem w scenach erotycznych i w ogóle w tematyce lesbijskiej. tytuły typu: Better than cholade, I cant think Straight, Imagine Me and You i inne zlały mi się coś na kształt bezwładnej masy i kompletnie nie pamiętam ( może z wyjątkiem L Word, ale zapewne z racji ilości odcinków). brakuje dobrego kina o tematyce lesbijskiej. realizmu, kawałka normalnego życia, bez holliwoodzkiej tandety, taniej ideologii.
ten akurat lesbijskim nie jest, ale o lesbijstwie i owszem, a nade wszystko realizm przekazu i to jest ta kropla deszczu, której pragnęłam po nafaszerowaniu się wspomnianymi obrazami. już jestem przesłodzona i zniesmaczona tym bolliwoodem.
"O bezrozumne zabiegi człowiecze,
Jakaż tkwi w waszych sylogizmach wada,
Że się wam skrzydło tak poziomo wlecze!"
Awatar użytkownika
no_noelle
Posty: 4
Rejestracja: 23 wrz 2011, o 00:53

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: no_noelle » 31 maja 2014, o 15:04

Minął już rok. Tegoroczny zwycięzca w Cannes "Zimowy sen" przeszedł jakoś przez echa... Na dzień dzisiejszy na forum filmwebu jest 1 temat, a przy "Życiu Adeli" - 160 tematów. Film mi się nie podobał, nawet zapomniałam że były tam sceny seksu. Jedyne co zapamiętałam to "była sobie Adele która jadła spaghetti w ohydny sposób, i jej dziewczyna która jadła krewetki" 8)
Awatar użytkownika
Altena_Q
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 2295
Rejestracja: 3 gru 2012, o 17:33

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: Altena_Q » 31 maja 2014, o 15:31

nie zgadzam się ze zdaniem, że Życie Adeli" to film "o zagubieniu, niedojrzałości, nieumiejętności wyrażania emocji, brudnej stronie natury ludzkiej i uciekaniu w mechaniczny ostry seks". niedojrzałością jest raczej nazywanie pożądania i inicjacji homoseksualizmu zagubieniem, realizm wyrażania emocji, które w niej się rodziły nieumiejętnością, a seks brudną stroną i ucieczką.
Coalo, jak już mnie cytujesz, to nie wybieraj sobie ze zdania pojedynczych słów z kontekstu i nie nakładaj na nie znaczenia, jakie nie pochodzi ode mnie.

Nie napisałam, że pożądanie i inicjacja homoseksualna to zagubienie. Nie napisałam też nic o realizmie wyrażania emocji jako nieumiejętności. A już tym bardziej nie określiłam ogólnie seksu jako brudną stronę i ucieczkę.
Jeżeli wyraziłam się niejasno, jeszcze raz: zagubienie, niedojrzałość - tak widzę wszystkich głównych bohaterów w tym filmie. Nie wiadomo czego chcą, nawet nie wiadomo co czują, albo mają bardzo wąską wizję świata i brak zrozumienia dla innych. Już pisałam, że aktorka grająca Adelę jest dla mnie kompletnie nie przekonująca. Ja tam nie widzę realizmu wyrażania emocji, bo nie widzę tam emocji. Ja nie wiem co ona czuje, myśli, nie widzę tego na jej twarzy, ona ciągle wygląda jakby była naćpana, ten nieprzytomny wzrok i półotwarte usta sprawiają wrażenie, że brak jej inteligencji. Zgadzam się z no-noelle, sceny jedzenia były okropne, i ogólnie taką "estetyką" epatuje cały film. Wszystko ma być wyolbrzymione i brzydkie. Nie tylko seks, ale nawet ludzkie twarze (nadmierne zbliżenia kamery tak aby widać było przysłowiowe włosy w nosie). Brudna strona ludzkiej natury to między innymi to, co wzbudza w człowieku negatywne emocje, jest tym tak mechaniczny seks, który bynajmniej nie wyraża miłości, i w którym nie istnieje czułość, jak ekscentryczni artyści patrzący z zadartym nosem na wszystkich naokoło, albo z drugiej strony, ograniczeni, homofobiczni ludzie, których życie wypełnia wulgarność (koledzy ze szkoły Adele) i uprzedzenia (rodzice Adele).
I nie sądzę, abym coś straciła darowując sobie drugą połowę, nie mam ochoty na scenę, gdzie Adele gzi się dla odmiany z facetem, początek z tym pierwszym mi wystarczył.
Myślę też, że reżyser kobiet nie podziwia, on się nimi po prostu podnieca, szczególnie nieletnimi dziewczynkami. W którymś wywiadzie, aktorka grająca Adele przyznała się, że praca nad erotycznymi scenami była dla niej traumatyczna, czuła się psychicznie gwałcona przez reżysera. Oburzenie autorki oryginału też mówi za siebie. Ten film niestety nie ma czynić homoseksualności normalnej, ale potwierdzić wszystkie homofobiczne stereotypy.

The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
Awatar użytkownika
Altena_Q
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 2295
Rejestracja: 3 gru 2012, o 17:33

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: Altena_Q » 31 maja 2014, o 15:52

Przepraszam za podwójnego posta (brak funkcji edytuj na tym forum jest kretyńskim pomysłem) - link do ciekawego wywiadu z aktorkami, dobrze wiedzieć, czym dla nich było to czym się tak ludzie podniecają:
http://www.awardsdaily.com/blog/the-sta ... an-lovers/

The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
Awatar użytkownika
coala
super forma
super forma
Posty: 1857
Rejestracja: 5 maja 2008, o 02:00

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: coala » 31 maja 2014, o 16:17

Altena_Q pisze:
Nie wiadomo czego chcą, nawet nie wiadomo co czują, albo mają bardzo wąską wizję świata i brak zrozumienia dla innych. Już pisałam, że aktorka grająca Adelę jest dla mnie kompletnie nie przekonująca. Ja tam nie widzę realizmu wyrażania emocji, bo nie widzę tam emocji. Ja nie wiem co ona czuje, myśli, nie widzę tego na jej twarzy, ona ciągle wygląda jakby była naćpana, ten nieprzytomny wzrok i półotwarte usta sprawiają wrażenie, że brak jej inteligencji.
to się nazywa uprzedzenie :wink:
na jej wciąż półotwarte usta też zwróciłam uwagę, ale naprawdę nie ma się co na tym skupiać ani też się tym sugerować w odbiorze.
natomiast jak można nie widzieć emocji typu: jej płacz, rozpacz, oddanie, odrzucenie, rodzące się pożądanie? przesadziłaś naprawdę. obejrzałaś parę scen pod kątem, że w końcu trzeba coś obejrzeć, skoro się wypowiadam o tym i na zasadzie: i tak mam rację.
Brudna strona ludzkiej natury
"brudna strona"? rasistowsko mi to zabrzmiało i tak jakoś fobicznie. poza tym tam nie było "mechanicznego " seksu, Adel czuła coś do Emmy i vice versa

Myślę też, że reżyser kobiet nie podziwia, on się nimi po prostu podnieca, szczególnie nieletnimi dziewczynkami. W którymś wywiadzie, aktorka grająca Adele przyznała się, że praca nad erotycznymi scenami była dla niej traumatyczna, czuła się psychicznie gwałcona przez reżysera. Oburzenie autorki oryginału też mówi za siebie. Ten film niestety nie ma czynić homoseksualności normalnej, ale potwierdzić wszystkie homofobiczne stereotypy.
przesadzasz ponownie, zarzucasz reżyserowi pedofilie :roll:
Kechiche w swoim zamierzeniu nakręcił film o miłości (nawet ciekawe są jego wypowiedzi o miłości, jako poszukiwaniu autentyczności, łączeniu nas z życiem i światem, rozwojem), owszem, kobieta ukazana jest w spojrzeniu mężczyzny i sceny seksu też takimi są, ale wysuwając wnioski o homofobizmie przesłania się mylisz. facet miał na myśli coś wręcz odwrotnego - prawo kobiety do wyboru homoseksualizmu i wolność seksualną.

tak, czytałam te wypowiedzi aktorek. tyle, że trud się opłacił, bo Kechiche wydobył z nich prawdziwe aktorstwo (to, czego nie doceniasz, bo te gile z nosa, jak płacze, pomazana buzia spaghetti itd.) i obie zostaly docenione właśnie po tym filmie.
"O bezrozumne zabiegi człowiecze,
Jakaż tkwi w waszych sylogizmach wada,
Że się wam skrzydło tak poziomo wlecze!"
Awatar użytkownika
Altena_Q
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 2295
Rejestracja: 3 gru 2012, o 17:33

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: Altena_Q » 31 maja 2014, o 17:19

Oj, poniosło Cię teraz i to ostro.
Uważaj ze słowami rasizm i uprzedzenia, jak przypisujemy je komuś tylko dlatego, że interpretuje inaczej film, to delikatnie mówiąc - mamy problem ;)
Jeżeli tak trudno Ci przyjąć, że komuś może nie podobać się coś, co Ciebie zachwyciło, proponuję skupić się tylko na wypowiedziach pań równie zachwyconych filmem.
I na koniec - nie znam aktorki, natomiast jak ktoś sprzedaje swoją twarz i ciało w telewizji, to ja mam prawo ten sam jej wygląd ocenić, tak jak oceniłam ten a nie inny wyraz twarzy. Może w innych filmach aktorka gra lepiej, kto wie.
Po drugie, historia o piętnastolatce uprawiającej seks jest dla mnie historią pedofilską. Piętnaście lat to piętnaście lat i nie interesuje mnie ani obyczaj ani kultura ani gromy spadające z forum od wszystkich urażonych.

The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
Awatar użytkownika
coala
super forma
super forma
Posty: 1857
Rejestracja: 5 maja 2008, o 02:00

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: coala » 31 maja 2014, o 21:43

Altena_Q pisze:Oj, poniosło Cię teraz i to ostro.
Uważaj ze słowami rasizm i uprzedzenia, jak przypisujemy je komuś tylko dlatego, że interpretuje inaczej film, to delikatnie mówiąc - mamy problem ;)
problemu, Alteno, nie mamy, bynajmniej. :nie: w każdym razie ja się nie poczuwam.
Jeżeli tak trudno Ci przyjąć, że komuś może nie podobać się coś, co Ciebie zachwyciło, proponuję skupić się tylko na wypowiedziach pań równie zachwyconych filmem.
to moim zdaniem Tobie jest trudno przyjąć, że się może podobać ten film. i wcale mnie nie zachwycił, więc nie przesadzaj, bo strasznie wyolbrzymiasz i wykoślawiasz czyjeś intencje. wcale nie mam zamiaru się kłócić z Tobą i nie zamierzałam. ale jak ktoś mi pisze czy słyszę: "brudny" w kontekście czlowieka, to mi się automatycznie nasuwa skojarzenie z rasizmem. nie mogłabyś zrezygnować z tego? to niesmaczne. rozumiem, że ten film estetycznie może być niesmaczny dla niektórych. ok., ale może bez tego: "brudna strona natury".
poza tym trudno powiedzieć, że Ty inaczej interpretujesz ten film, Ty go odsądzasz od czci i wiary. Twoje spojrzenie jest bardzo dalekie od zwykłej interpretacji.
ja się tym obrazem filmowym nie zachwycam, uważam tylko, że jest to ciekawe kino, no i o tematyce branżowej, a więc godne uwagi. daleko mi do zachwytu naprawdę.
I na koniec - nie znam aktorki, natomiast jak ktoś sprzedaje swoją twarz i ciało w telewizji, to ja mam prawo ten sam jej wygląd ocenić, tak jak oceniłam ten a nie inny wyraz twarzy. Może w innych filmach aktorka gra lepiej, kto wie.
Po drugie, historia o piętnastolatce uprawiającej seks jest dla mnie historią pedofilską. Piętnaście lat to piętnaście lat i nie interesuje mnie ani obyczaj ani kultura ani gromy spadające z forum od wszystkich urażonych.
ależ masz prawo - ja Ci tego prawa nie odmawiam - dyskutuję, jeśli rozumiesz? bo Ty to się po prostu obrażasz, no to i po dyskusji :?
"O bezrozumne zabiegi człowiecze,
Jakaż tkwi w waszych sylogizmach wada,
Że się wam skrzydło tak poziomo wlecze!"
Awatar użytkownika
KobiecaPrzyjazn
super forma
super forma
Posty: 1538
Rejestracja: 4 lut 2014, o 22:38
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: KobiecaPrzyjazn » 31 maja 2014, o 22:25

odbicie pisze: Pomijając już kwestię odniesienia do impresjonizmu, naturalizmu – i na ile są adekwatne przy ocenie wymienionych filmów,
Ty mnie tu nie łap za słówka Odbicie ;) Napisałam kojarzy się, a nie jest :tancze: Nie możemy mówić o filmach nakręconych nowoczesną techniką w XXI wieku jako filmach impresjonistycznych, ale możemy mówić o elementach impresyjności i skojarzeniach z impresjonizmem :P ;)
sugerujesz że nagroda należy się za przysłowiowe pokazanie golizny i seksu w takiej wersji jak w Życie Adeli? Czy za wiecznie otwarte usta, łzy i pewien wyraz twarzy? :wink: Zdaje się, że kinematografia i oceniający weszli na drogę, gdzie trzeba użyć określonych zabiegów, by przemówić do widza.
(...)Są różne metody prezentowania tego – co się chce, co może do widza przemówić. Ale zastanowić się można, czy twórca zdolny jest wykreować dobry obraz, bez uwidaczniania czy to golizny czy seksu.
Ja lubię kino lat sześćdziesiątych, czy siedemdziesiątych, (choć współczesnych też jest sporo które mi odpowiadają) – mimo że wiele można mu zarzucić i to już nawet nie odnosząc się do kwestii LGBT która pomijana, lub uwidaczniana jako zło, zagrożenie, nienormalność. Golizna w filmie mnie męczy. Gdy jest swego rodzaju kamuflażem, jak reżyser nie potrafi przemówić o czymś, gdy chce zaszokować, gdy chce własne fantazje zaprezentować, gdy chce wykorzystać sytuację i pooglądać gołe aktorki przed kamerą.
Jest całkiem spore ryzyko, że masz rację. Sama napisałam w innym wątku, że nie wiem czy film jest aż takim arcydziełem. Np. golizna. Gdyby tak tą goliznę przyrównać do filmów Almodovar'a albo Kubricka? Tam golizna służy zupełnie czemuś innemu. A w "Mechanicznej pomarańczy" czy w ogóle służy temu żeby pokazac sferę seksualną? Bo ja uważam że totalnie nie.
Dla mnie życie Adeli ma wartość sentymentalną, dlatego, że wiem czym jest odkrywanie orientacji i cały ten dramat. Dla was to nie jest żadna nowość bo już "w tym po kilka lat siedzicie" że tak powiem ;) Film dla osób, które są wrośnięte w świat lesbijek być może o czymś prozaicznym, może być to oklepane. Ale dla osób, dla których jest to coś nieznanego ten film porusza na prawdę trudne tematy. Rozwiewa pewne obawy, rozbija schematy. Zauważcie ile mitów świata hetero burzy właśnie ten mechanicznie pokazany seks [chyba :roll: bo aż takich złożonych doświadczeń nie posiadam, żeby orzec jako ekspert ] Tak jak kobiety tu pisały odbiór filmu zależy w dużej mierze od grupy odbiorców.
Co do środków artystycznych, ja widzę naturalizm niekoniecznie tylko w scenach erotycznych, ale np to jak rodzina Adeli je spaghetti, jak pokazują śpiącą Adele, całą zaślinioną prawie :roll: i różnych innych. Chodziło mi o to, że jeśli reżyser robi film w jakiejś konwencji, to ma się trzymać czystości gatunku. Jeśli chce zrobić film naturalistyczny, to nie może kazać Adeli jeść spaghetti zgrabniej i żeby nie miała tłustej i brudnej gęby, bo to mogłoby uderzyć w poczucie estetyki widza, tylko musi to pokazać właśnie takie - byc może chcąc przez to wyrazić różnicę między klasa z której pochodzi Adele i Emma, która już je elegancko i 'uczy Adele jak się to powinno robić'. A może reżyser chciał pokazać wyższość nie tyle klasy, co świata homoseksualnego nad światem hetero? Tu już możemy dumać, myslę, że im bardziej komuś film jest bliski ze względu na temat tym bardziej będzie szukał w nim znaczeń. Problem polega na tym, że nie wiemy czy to wyszło reżyserowi celowo czy niechcący ;)
Film stał się głośny bo? Bo jest dobry i jakoś wyraźnie wybija się na tle innych, czy dlatego że są gołe baby i się „pieprzą”? Wytnijmy to i co zostanie? Jakaś historia, jakich wiele się kręci, wyróżni je jedynie jeszcze to, że nie jest kolejnym heteryckim smutem.
Dostać nagrodę za gołe baby w odważnych scenach seksu – nie chciałabym takiej nagrody za swoje dzieło. :)
Też bym nie chciała wbrew pozorom ;)
Tyle tylko, dlaczego mamy etap „dosłowności”? Bo społeczeństwo dość płytkie, czy taka moda, i ktoś czemuś się poddaje, gdy podejmuje się nakręcić film?
No tu jest niestety ryzyko, że także możesz mieć rację. Cywilizację mamy nastawioną na takie proste, szybkie bodźce. Nie wiemy czy reżyser chciał trafić w target czy niechcący go przyciągnął :)
Przedstawić emocje można na różny sposób – krzyk, płacz, golizna, seks, bieg, deszcz, burza, sztorm, krew
Pewnie, że można. No ciekawa jestem jakie środki byś widziała w tym filmie :cool:
Jeśli czujesz, że jesteś fair - rób co chcesz! ;)
Awatar użytkownika
KobiecaPrzyjazn
super forma
super forma
Posty: 1538
Rejestracja: 4 lut 2014, o 22:38
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: KobiecaPrzyjazn » 1 cze 2014, o 00:04

cathe pisze: Jeśli chodzi o muzykę to wydaje mi się, że Abdellatif Kechiche zrobił to (celowo bądź całkiem nieświadomie) zgodnie z jednym z założeń Dogmy 95 tzn. "Nie należy dodawać żadnego dźwięku, który nie wynika wprost z obrazu. Muzyka może wystąpić w filmie tylko wtedy, jeśli jest elementem sceny (tzn. słyszą ją również bohaterowie)."
To by się nawet zgadzało, słyszymy muzykę jedynie w kilku scenach np. muzyka na paradzie równości albo "I follow rivers" na urodzinach.
Mi ten brak muzyki nie przeszkadzał, dzieki temu zabiegowi film wydaje się być jeszcze bardziej prawdziwy.
Altena_Q pisze:Też sądzę, że zrobił to celowo. Będzie trochę poza tematem - ale, mimo, że słyszałam o tej koncepcji, zupełnie się z nią nie zgadzam. Muzyka jest dla mnie dopełnieniem obrazu i niezbędną częścią do uzupełniania emocji. Powinnam raczej powiedzieć ścieżka dźwiękowa. Bo nie zawsze ma formę konkretnego, zamkniętego w formie utworu muzycznego. Czasami wystarczy kilka dźwięków, przy odpowiednich barwach instrumentów i współbrzmieniach aby nadać obrazowi głębi i o wiele więcej emocji, niż odebrałabym z samego obrazu. Ale rozumiem też, że nie każdy tak jak ja jest wyczulony na dźwięk.
A ja się ciągle zastanawiam wiecie nad czym?
Czy nie jest tak, że staliśmy się ofiarami sztuki współczesnej? Ktoś może zrobić czarny kwadrat na białym tle i wzbudzić tym podziw i jednocześnie niedowierzanie wielu osób. (Nie obrażając Malewicza i jego manifestu chyba :roll: )...rzadko cytuję wikipedię, ale tu nie mogłam się oprzeć :)

O obrazie Malewicza "Czarny kwadrat na białym tle", 1915:
"Autor przez około 2 lata zbierał się na odwagę upublicznienia swego dzieła.
Kazimierz Malewicz stworzył również obrazy pt. Biały kwadrat na białym tle oraz Biały kwadrat na czarnym tle."
Jeśli czujesz, że jesteś fair - rób co chcesz! ;)
moja_alchemia
super forma
super forma
Posty: 4600
Rejestracja: 27 lis 2007, o 00:00

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: moja_alchemia » 1 cze 2014, o 15:04

obejrzałam nareszcie, z zainteresowaniem (Odbicie, dzięki za linka:),

moim zdaniem film jest o tym, jak trudno wydostać się ze świata, w którym się urodziło i wychowało,
tak było w przypadku Adele i Emmy, one były z zupełnie innych światów,
Emma - artystka, oczytana, wykształcona, tworząca, umiejąca nazywać rzeczy i sytuacje w różnorodny sposób (wyrafinowany?),
Adele - z "prostej" rodziny, chociaż na początku filmu można zauważyć, że wyróżniała się wrażliwością spośród rówieśników, a w rozmowie sprawiała wrażenie oczytanej i swobodnej, potrafiącej nazywać swoje odczucia czy emocje; jednak w zetknięciu ze światem Emmy okazało się, że niewiele ma do powiedzenia (lub po prostu niewiele mówi, onieśmielona?), a dla Emmy to, że dobrze gotuje, posprząta, ma stałą pracę - to zbyt mało, to właściwie nic nie znaczyło, liczyło się coś innego, o czym Adele chyba (?) jeszcze (?) nie miała pojęcia,

w tym filmie jest coś jeszcze, widać zagubienie Adele,
ona wychowała się w świecie heteroseksualnym, miała seks z chłopakami, bo z kim miałaby mieć - koleżanka ze szkoły, która ją "podrywała", jak się okazało, zrobiła to dla żartu, żeby ją "wkręcić",
jedyną lesbijką, jaką poznała Adele była Emma, i po rozstaniu z Emmą ona nie potrafiła się odnaleźć; podrywali ją faceci, którymi ona w ogóle nie interesowała się emocjonalnie, seks z facetami był dla niej tylko zaspokojeniem potrzeb fizycznych, porzucała ich bez żalu, Emma była dla Adele spełnieniem w sensie emocjonalnym,
ale, niestety, świat Emmy był dla Adele niedostępny,
Awatar użytkownika
triko777
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 477
Rejestracja: 14 gru 2012, o 21:45

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: triko777 » 2 cze 2014, o 12:04

coala pisze:
triko777 pisze: Seks ma swoją fizyczność, która nie jest śliczna zwłaszcza jak na nią patrzeć na chłodno. Większość scen erotycznych w kinie jest tak słodko- cukierkowych, że czuję ulgę gdy wreszcie coś odbiega od tego wzorca. Pornografią to też nie jest gdyż nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek mógł czuć pobudzenie seksualne oglądając te sceny. Są one tak naturalistyczne, że wręcz nie mogą budzić żadnego zachwytu.
no jednak pornografią to może być, bo wzbudzają te sceny podniecenie i taki miał być zamysł reżysera. męczył aktorki (czytalam, że i po 9 dubli musiały grać) aż przybrały taki właśnie wyraz - spojrzenie mężczyzny na seks kobiecy.

natomiast podzielam Twoją ulgę. mnie też brakowało czegoś, co określiłabym realizmem w scenach erotycznych i w ogóle w tematyce lesbijskiej. tytuły typu: Better than cholade, I cant think Straight, Imagine Me and You i inne zlały mi się coś na kształt bezwładnej masy i kompletnie nie pamiętam ( może z wyjątkiem L Word, ale zapewne z racji ilości odcinków). brakuje dobrego kina o tematyce lesbijskiej. realizmu, kawałka normalnego życia, bez holliwoodzkiej tandety, taniej ideologii.
Ok, ok, poddaję się, są sceny pornograficzne :D

Zastanawiało czemu się przed tym tak broniłam skoro to takie oczywiste? No i doszłam do wniosku, że takie mam skojarzenia, że to samo zło i badziewie. No a to przecież nie jest tylko i jedynie prawda. Generalnie w naszej kulturze wszystko co ma związek z seksem jest złem wcielonym, z radości z seksu trzeba się wręcz tłumaczyć, no chyba, że coś się przy tym urodzi, wtedy, uff udało się :oops: . Owszem w samym przemyśle porno jest wiele nadużyć i patologii ale nie tylko przecież. No ale to temat na inną dyskusję.
Wielkie brawa dla reżysera, że umiał wykorzystać pornograficzną estetykę i nadać inny, głębszy sens. Jeśli komuś udaje się na nowo odkryć i niejako przenieść na inny poziom coś co generalnie kojarzy się źle i tandetnie to ma moje uznanie.
coala pisze: ten akurat lesbijskim nie jest, ale o lesbijstwie i owszem, a nade wszystko realizm przekazu i to jest ta kropla deszczu, której pragnęłam po nafaszerowaniu się wspomnianymi obrazami. już jestem przesłodzona i zniesmaczona tym bolliwoodem.
No właśnie.
Może za jakiś czas pojawi się film lesbijski, który będzie odważnie eksplorował lesbijski świat. I nie będzie taki cukierkowaty, słodki i uroczy. I będzie choć jedną nogą w mainstreamie.
Pytanie: jak sobie wyobrażacie taki film? I jak go zaadresować do szerszej publiczności? Historia musiałaby być bardzo uniwersalna.
IT'S NOT A PROBLEM IT'S A CHALLENGE
Awatar użytkownika
triko777
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 477
Rejestracja: 14 gru 2012, o 21:45

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: triko777 » 2 cze 2014, o 12:21

KobiecaPrzyjazn pisze:
cathe pisze: Jeśli chodzi o muzykę to wydaje mi się, że Abdellatif Kechiche zrobił to (celowo bądź całkiem nieświadomie) zgodnie z jednym z założeń Dogmy 95 tzn. "Nie należy dodawać żadnego dźwięku, który nie wynika wprost z obrazu. Muzyka może wystąpić w filmie tylko wtedy, jeśli jest elementem sceny (tzn. słyszą ją również bohaterowie)."
To by się nawet zgadzało, słyszymy muzykę jedynie w kilku scenach np. muzyka na paradzie równości albo "I follow rivers" na urodzinach.
Mi ten brak muzyki nie przeszkadzał, dzieki temu zabiegowi film wydaje się być jeszcze bardziej prawdziwy.
Altena_Q pisze:Też sądzę, że zrobił to celowo. Będzie trochę poza tematem - ale, mimo, że słyszałam o tej koncepcji, zupełnie się z nią nie zgadzam. Muzyka jest dla mnie dopełnieniem obrazu i niezbędną częścią do uzupełniania emocji. Powinnam raczej powiedzieć ścieżka dźwiękowa. Bo nie zawsze ma formę konkretnego, zamkniętego w formie utworu muzycznego. Czasami wystarczy kilka dźwięków, przy odpowiednich barwach instrumentów i współbrzmieniach aby nadać obrazowi głębi i o wiele więcej emocji, niż odebrałabym z samego obrazu. Ale rozumiem też, że nie każdy tak jak ja jest wyczulony na dźwięk.
A ja się ciągle zastanawiam wiecie nad czym?
Czy nie jest tak, że staliśmy się ofiarami sztuki współczesnej? Ktoś może zrobić czarny kwadrat na białym tle i wzbudzić tym podziw i jednocześnie niedowierzanie wielu osób. (Nie obrażając Malewicza i jego manifestu chyba :roll: )...rzadko cytuję wikipedię, ale tu nie mogłam się oprzeć :)

O obrazie Malewicza "Czarny kwadrat na białym tle", 1915:
"Autor przez około 2 lata zbierał się na odwagę upublicznienia swego dzieła.
Kazimierz Malewicz stworzył również obrazy pt. Biały kwadrat na białym tle oraz Biały kwadrat na czarnym tle."
Mi się wydaje, ze taki kwadrat będzie sztuką tylko raz, pierwszy raz. Reszta będzie w najlepszym razie po-wtórką.
I nie każdy może coś takie zrobić, najpierw trzeba na to wpaść. :D

Bardzo lubię Dogmę, wprowadziła świeżość i naturalność do filmu.
To ciekawe jest zobaczyć rozmemłaną, zapuchniętą od płaczu, usmarowaną od makaronu, z wiecznie otwartymi ustami na wieeeelkim kinowym ekranie bohaterkę. Właściwe nawet swoistą antybohaterkę. Mi się bardzo podobały te wiecznie półotwarte usta, miałam wrażenie jej ciągłego zadziwienia, jakby chłonęła życie takie jakim jest, w danym momencie, będąc całkowicie nieprzygotowaną na to co nastąpi. Bez takich "dorosłych" założeń.
moja_alchemia pisze:obejrzałam nareszcie, z zainteresowaniem (Odbicie, dzięki za linka:),

moim zdaniem film jest o tym, jak trudno wydostać się ze świata, w którym się urodziło i wychowało,
tak było w przypadku Adele i Emmy, one były z zupełnie innych światów,
Emma - artystka, oczytana, wykształcona, tworząca, umiejąca nazywać rzeczy i sytuacje w różnorodny sposób (wyrafinowany?),
Adele - z "prostej" rodziny, chociaż na początku filmu można zauważyć, że wyróżniała się wrażliwością spośród rówieśników, a w rozmowie sprawiała wrażenie oczytanej i swobodnej, potrafiącej nazywać swoje odczucia czy emocje; jednak w zetknięciu ze światem Emmy okazało się, że niewiele ma do powiedzenia (lub po prostu niewiele mówi, onieśmielona?), a dla Emmy to, że dobrze gotuje, posprząta, ma stałą pracę - to zbyt mało, to właściwie nic nie znaczyło, liczyło się coś innego, o czym Adele chyba (?) jeszcze (?) nie miała pojęcia,

w tym filmie jest coś jeszcze, widać zagubienie Adele,
ona wychowała się w świecie heteroseksualnym, miała seks z chłopakami, bo z kim miałaby mieć - koleżanka ze szkoły, która ją "podrywała", jak się okazało, zrobiła to dla żartu, żeby ją "wkręcić",
jedyną lesbijką, jaką poznała Adele była Emma, i po rozstaniu z Emmą ona nie potrafiła się odnaleźć; podrywali ją faceci, którymi ona w ogóle nie interesowała się emocjonalnie, seks z facetami był dla niej tylko zaspokojeniem potrzeb fizycznych, porzucała ich bez żalu, Emma była dla Adele spełnieniem w sensie emocjonalnym,
ale, niestety, świat Emmy był dla Adele niedostępny,
Mam podobne odczucia. Zastanawiam się czemu świat Emmy był dla Adeli zamknięty? Czemu te dwa światy są takie nieprzeniknione. To ciekawe bo jednocześnie nie mogą one bez siebie istnieć, karmią się sobą, przecież Adel została muzą Emmy a jednocześnie pogardzają.
IT'S NOT A PROBLEM IT'S A CHALLENGE
Awatar użytkownika
coala
super forma
super forma
Posty: 1857
Rejestracja: 5 maja 2008, o 02:00

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: coala » 5 cze 2014, o 16:30

triko777 pisze:Ok, ok, poddaję się, są sceny pornograficzne :D
Zastanawiało czemu się przed tym tak broniłam skoro to takie oczywiste? No i doszłam do wniosku, że takie mam skojarzenia, że to samo zło i badziewie. No a to przecież nie jest tylko i jedynie prawda. Generalnie w naszej kulturze wszystko co ma związek z seksem jest złem wcielonym, z radości z seksu trzeba się wręcz tłumaczyć, no chyba, że coś się przy tym urodzi, wtedy, uff udało się :oops: . Owszem w samym przemyśle porno jest wiele nadużyć i patologii ale nie tylko przecież. No ale to temat na inną dyskusję.
no, to mnie lekko zdziwiłaś :wink: pamiętam z forum Twoje zdanie, że "trzeba eksperymentować" odnośnie jakieś tam mojej wypowiedzi dotyczącej seksu. a tu takie wypowiedzi :lol:
Może za jakiś czas pojawi się film lesbijski, który będzie odważnie eksplorował lesbijski świat. I nie będzie taki cukierkowaty, słodki i uroczy. I będzie choć jedną nogą w mainstreamie.
pojawiają się takie filmy, np. Concussion - trochę słabo go pamiętam i nie wywarł na mnie takiego wrażenia, ale umieściłabym go właśnie na tej półce.
Pytanie: jak sobie wyobrażacie taki film? I jak go zaadresować do szerszej publiczności? Historia musiałaby być bardzo uniwersalna.
myślę, że każda dobrze opowiedziana historia jest uniwersalna. ważne jest to, aby powstawało wciąż więcej pozycji z życia lesbijek. wiadomo, będą to filmy na różnym poziomie i na różnej skali talentu. zainteresowałam się np. od czasów Wyśnionych miłości młodym reżyserem gejem X. Dolanem. dostał na tegorocznym Cannes nagrodę jury za Toma. jego filmy z racji ciągłych nagród (choć może nie tych głównych, ale zawsze) trafiają do szerszej publiczności i ten inny świat jakoś tam popularyzują - i o to chodzi. co prawda X.Dolan to świat geja, ale jego Wyśnione miłości zrobiły na mnie fantastyczne wrażenie z racji uroku i autentyczności narracji. jak obejrzałam po raz drugi, to już nie było to - he he - widocznie zabrakło tamtej chwili, na którą ten obraz mnie wruszył i rozbawił :)
"O bezrozumne zabiegi człowiecze,
Jakaż tkwi w waszych sylogizmach wada,
Że się wam skrzydło tak poziomo wlecze!"
Awatar użytkownika
triko777
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 477
Rejestracja: 14 gru 2012, o 21:45

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: triko777 » 6 cze 2014, o 15:24

coala pisze:
triko777 pisze:Ok, ok, poddaję się, są sceny pornograficzne :D
Zastanawiało czemu się przed tym tak broniłam skoro to takie oczywiste? No i doszłam do wniosku, że takie mam skojarzenia, że to samo zło i badziewie. No a to przecież nie jest tylko i jedynie prawda. Generalnie w naszej kulturze wszystko co ma związek z seksem jest złem wcielonym, z radości z seksu trzeba się wręcz tłumaczyć, no chyba, że coś się przy tym urodzi, wtedy, uff udało się :oops: . Owszem w samym przemyśle porno jest wiele nadużyć i patologii ale nie tylko przecież. No ale to temat na inną dyskusję.
no, to mnie lekko zdziwiłaś :wink: pamiętam z forum Twoje zdanie, że "trzeba eksperymentować" odnośnie jakieś tam mojej wypowiedzi dotyczącej seksu. a tu takie wypowiedzi :lol:
Ha! A ja jak się zdziwiłam :D
Ale nie ma w tym sprzeczności. W moim rankingu wartości tzw. otwarty umysł ma wysoką pozycję. Jest tylko jeden problem, to jest cholernie trudne. Kilka powodów: wychowanie, kultura i własne przekonania, oceny i cudowna hipokryzja. Wszystko tak wpojone jakby było od zawsze. Można powiedzieć, że cały czas to testuję, ciągle się potykam i właściwie nawet póki się nie potknę to nie zauważam.

Powyższa sprawa z pornografią to właśnie taki przykład. Odkryłam, że takie a nie inne mam skojarzenia gdzieś tam wdrukowane w ciągu mojego życia i aż do tego momentu dość nieuświadamiane. Aż musiałam sobie to wszystko przededukować i zadać kilka pytań. Dlaczego podobne sceny w "Idiotach" Triera, mogłam nazywać pornografią i wcale mi to nie przeszkadzało a tutaj jednak tak? Skąd ten dysonans? Mam kilka odpowiedzi a najciekawszą jest ta, że patrzę na seks między dwoma kobietami bardziej osobiście, łatwiej się utożsamiam i co za tym idzie, biorę do siebie. Seks heteroseksualny nie budzi aż takich odczuć. Ogólnie mało może odkrywcze ale dla mnie bardzo. Hipokryzja? Jasne! Podwójne standardy? Oczywiście :D
Jeszcze jedna odpowiedź, nasza kultura jest jednak bardzo opresyjna jeśli chodzi o seks, przyjemność to ostatnia rzecz jaką powinniśmy odczuwać a pornografia to seks niemalże pod mikroskopem, w powiększeniu. Więc te wszystkie skojarzenia, którymi obrosłam widzę tutaj jak na dłoni. One nie są moje ale będąc mocno we mnie mogą sprawiać takie wrażenie. I właśnie z tym się ze zdziwieniem zderzyłam.
I dlatego mogę głosić nawet bardzo tolerancyjne poglądy sama będąc w pułapce własnych, czasem odmiennych ocen i z reguły to się świetnie udaje pogodzić dopóki ktoś nie złapie za rękę i powie "sprawdzam!". Na szczęście zawsze ktoś taki się znajduje :D
IT'S NOT A PROBLEM IT'S A CHALLENGE
Awatar użytkownika
koci-pomrruk
Posty: 5
Rejestracja: 9 cze 2014, o 18:01

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: koci-pomrruk » 9 cze 2014, o 18:57

oo, wspaniale że poruszacie ten temat!
właśnie byłam ciekawa opinii o tym filmie, bo filmwebu nie słucham, oceniają tam chyba tylko niedowartościowani fani (;

nadal nie wiem, czy mi się spodoba. tego typu historie bardziej podobają mi się chyba jednak w 'piękniejszym', ale i bardziej nadmuchanym wydaniu, typu Złodziejka czy Muskając Aksamit. z drugiej strony - to takie życiowe.
na pewno obejrzę.
try to be true, even here
odbicie
super forma
super forma
Posty: 1364
Rejestracja: 29 cze 2010, o 15:13

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: odbicie » 9 paź 2014, o 20:19

Jeśli któraś chciałaby mieć ten film u siebie na półce: 22.10. firma GutekFilm ma wypuścić na rynek w wersji polskiej w postaci dvd w sensie chyba książeczka i film (wersja 3 godzinna).
Podobno we Francji miała ostatnio wyjść wersja reżyserska dłuższa o 40 minut...
Awatar użytkownika
Beatryczaeaens
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 246
Rejestracja: 31 lip 2014, o 22:41

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: Beatryczaeaens » 10 paź 2014, o 00:04

dla tego pierwszoosobowego kadru bym obejrzała..ale fakt, że irytuje heteroperspektywa seksu. :idea:
passionate mind on the way
Awatar użytkownika
Interlokutorka
super forma
super forma
Posty: 1018
Rejestracja: 8 mar 2014, o 12:38
Lokalizacja: Warszawa

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: Interlokutorka » 10 paź 2014, o 18:42

Beatryczaeaens pisze:ale fakt, że irytuje heteroperspektywa seksu. :idea:
Określiłabym ją raczej jako samczą perspektywę, nie bardzo rozumiem, co masz na myśli pisząc o heteroperspektywie. Sądzę, że heteryczki i heterycy mają inną perspektywę.

Ale skoro taka perspektywa jest dla Ciebie i może innych foremek irytująca, to zapytam: jaką perspektywę przyjęłabyś? Jak inaczej ukazałabyś te sceny? Dodam - jak inaczej ale tak, żeby pasowały do naturalistycznej koncepcji obrazu.
To ważne dokąd płyniesz, a nie skąd https://www.youtube.com/watch?v=W5DegZrdPjU
Awatar użytkownika
taka_panna
super forma
super forma
Posty: 1391
Rejestracja: 25 lis 2006, o 00:00

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: taka_panna » 11 paź 2014, o 12:02

Ale dlaczego od razu hetero albo samcza?
"Jeśli coś kochasz puść to wolno.
Jeśli wróci - jest twoje.
Jeśli nie - nigdy twoje nie było."
Awatar użytkownika
Interlokutorka
super forma
super forma
Posty: 1018
Rejestracja: 8 mar 2014, o 12:38
Lokalizacja: Warszawa

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: Interlokutorka » 11 paź 2014, o 14:05

taka_panna pisze:Ale dlaczego od razu hetero albo samcza?
Dlaczego hetero to pytanie do Beatryczaeaens. A dlaczego samcza? Bo tak nakręcone, jakby reżyser chciał umniejszyć kobiety, "na sucho" ;-) , tak, jakby bohaterek to nie kręciło. Reżyser ukazuje obraz do przesady naturalistycznie, ale zatrzymuje się na powierzchni.

Wydaje się zrozumiałe, dlaczego reżyser wybrał taką konwencję - przecież nie mógł nakręcić reklamy seksu lesbijskiego, nie mógł pokazać pornografii. I dlatego pytałam o inną perspektywę. Jak inaczej pokazać w kinie seks lesbijski tak, żeby było dosłownie, ale bez pornografii?
To ważne dokąd płyniesz, a nie skąd https://www.youtube.com/watch?v=W5DegZrdPjU
Awatar użytkownika
Beatryczaeaens
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 246
Rejestracja: 31 lip 2014, o 22:41

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: Beatryczaeaens » 11 paź 2014, o 17:11

Otóż refleksja o "heteroperspektywie" włączyła mi się po kolejnej z rzędu scenie wykadrowanego seksu. Skoro wcześniej reżyser czarował tymi pierwszoosobowymi obrazami, udało mu się ułapić esencję odczuć, dlaczego potem 'uraczył' nas wycinkiem rodem z porno dla napalonych panów? Organiczność bywa interesująca, naturalizm również. Tam było tego za wiele, przynajmniej w moim odbiorze. Każdy ma inne odczucia, wiadomo ;) Może zakrawam na tendencyjny osąd, ale ze zrozumiałych sądzę względów nie oglądałam zbyt wiele wspomnianych obrazów. przydługa seria z karabinu heteroperspektywy zniweczyła 'COŚ', co wiele z nas zdaje się w tym filmie odnajdować i doceniać. Tak, jak budowane wcześniej napięcie, przyznam, mnie dość rozpaliło, tak "seria obrazów" zepsuła ten jakże miły efekt.
passionate mind on the way
Awatar użytkownika
Interlokutorka
super forma
super forma
Posty: 1018
Rejestracja: 8 mar 2014, o 12:38
Lokalizacja: Warszawa

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: Interlokutorka » 4 gru 2014, o 16:27

No proszę. Lea Seydoux, czyli Emma z Życia Adeli, będzie dziewczyną Bonda w kolejnym filmie o przygodach agenta 007. Fakt, że od kiedy bohater przestawił się na piwo, przestałam śledzić Bondowe filmy, ale skoro wybrali Lea, kto wie, czy nie pójdę do kina sprawdzić, jak wypada w porównaniu ze ślicznymi poprzedniczkami. :-)
To ważne dokąd płyniesz, a nie skąd https://www.youtube.com/watch?v=W5DegZrdPjU
Awatar użytkownika
drsiwek
super forma
super forma
Posty: 6082
Rejestracja: 5 lut 2012, o 20:13
Lokalizacja: punkt W

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: drsiwek » 4 gru 2014, o 20:48

Zonk, dziewczyną Bonda będzie Monica Bellucci, Lea zagra czarny charakter 8)
:piwo:
Awatar użytkownika
Interlokutorka
super forma
super forma
Posty: 1018
Rejestracja: 8 mar 2014, o 12:38
Lokalizacja: Warszawa

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: Interlokutorka » 4 gru 2014, o 21:19

No nie wierzę, przecież Monica jest już chyba po 60-tce... :podbite oczko: aaa... taki zabieg, po to, by do ściągnąć do kin jej pokolenie, w końcu wyrosłe na Bondzie ;-) Dobrze, dobrze, wiem, że wciąż jest porażająco piękna. :)
To ważne dokąd płyniesz, a nie skąd https://www.youtube.com/watch?v=W5DegZrdPjU
Awatar użytkownika
Japonka
Moderatorka
Moderatorka
Posty: 3906
Rejestracja: 3 paź 2004, o 00:00
Lokalizacja: Warszawa

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: Japonka » 5 gru 2014, o 16:18

Interlokutorka :!: :!: :!: Monica Belluci urodziła się 30 września 1964, jakie to po 60.
No wiesz? aleś mnie teraz uraziłaś, moja Monisię tak postarzyć.
Pozdrawiam Piękne Panie
to_jest_nick
super forma
super forma
Posty: 1315
Rejestracja: 5 mar 2013, o 14:01

Re: Film - "Życie Adeli"

Post autor: to_jest_nick » 5 gru 2014, o 16:51

Interlokutorka pisze:No nie wierzę, przecież Monica jest już chyba po 60-tce...
To chyba nie problem z liczeniem? ;-) Raczej niewiedza. Craig to rocznik 68 ale jest obleśny i on wygląda jakby był po 60-tce.
ODPOWIEDZ