co ostatnio czytalyscie (ksiazki)?
Jestem w trakcie czytania ksiązki Willa Selfa, którego dzieł nigdy nie mogę dokończyć, chociaż strasznie mi się podobaja i je notorycznie kupuję
Z ta ksiazką dzieją się dziwne rzeczy: zacznijmy od tradycyjnej rozbieżności między oryginałem a tłumaczeniem: tytuł po angielsku brzmi "Cock anb Bull", a po polsku.... uwaga..... "To i owo". Druga rzecz, że z opisu na okładce polskiego wydania nie wynika dokładnie NIC na temat treści ksiazki, podczas gdy na wydaniu angielskim jest ona rzetelnie
zaprezentowana. A dlaczego tak? Posłuchajcie, o czym jest
Pierwsza część - Cock, "nowelka" - opowiada o Carol, przeciętnej urody gospodyni domowej, z mężem alkoholikiem - impotentem i lesbijką przeszłością. Owa kobieta odkrywa pewnego dnia, w czasie rytualnej wręcz masturbacji, że wyrosło jej w pochwie jakieś "Coś", co niepokojąco zaczyna przypominac penisa....
Druga część - Bull, "farsa" - to historia pewnego łagodnego jak baranek rygbysty o posturze niedźwiedzia, rudego dziennikarza piszacego kronikę sportową i recenzje kabaretowe, któremu pewnego ranka.... na łydce wyrasta wagina Udaje się po poradę do swojego lekarza rodzinnego, przemęczonego erotomana, który postanawia zachować to odkrycie tylko i wyłącznie dla siebie...
Siła tej ksiazki nie polega na fabule, bo z góry można by powiedzieć co się stanie (gdyby nawet angielska okładka nie obwieściła nam tego wszem i wobec), tylko na trzech rzeczach:
- jest nieprzywoicie śmieszna; dawno nie śmiałam się tak bardzo, nie mając przy tym poczucia, że obniżam loty i wchodzę w rozrywkę dla mas
- jest niepokojąca prawdziwa, ponieważ właśnie ta piramidalna bzdura opisana wyżej podkreśla realizm postaci, ich zachowań.... co z tego, że u jednej osoby mieszają się reakcje, które opisałybyśmy jako czysto kobiece, albo czysto męskie? Nikt nie szuka czystości gatunkowej w postmoderniźmie.
- z jakiegoś powodu jednak jest wiarygodna. Znowu nie w sensie tego, co się tam dzieje fizycznie, ale w sensie tego, co świat i kultura robią z człowiekiem, jak bardzo nie pozwalają mu być sobą w imię... no wlasnie, czego?
Głeboko polecam tę i inne książki autora, chociaż, jak już wcześniej napisałam, trudno przez nie przebrnąć (może z wyjątkiem Ilościowej teorii szaleństwa, która jak dla mnie była bez sensu).
Z ta ksiazką dzieją się dziwne rzeczy: zacznijmy od tradycyjnej rozbieżności między oryginałem a tłumaczeniem: tytuł po angielsku brzmi "Cock anb Bull", a po polsku.... uwaga..... "To i owo". Druga rzecz, że z opisu na okładce polskiego wydania nie wynika dokładnie NIC na temat treści ksiazki, podczas gdy na wydaniu angielskim jest ona rzetelnie
zaprezentowana. A dlaczego tak? Posłuchajcie, o czym jest
Pierwsza część - Cock, "nowelka" - opowiada o Carol, przeciętnej urody gospodyni domowej, z mężem alkoholikiem - impotentem i lesbijką przeszłością. Owa kobieta odkrywa pewnego dnia, w czasie rytualnej wręcz masturbacji, że wyrosło jej w pochwie jakieś "Coś", co niepokojąco zaczyna przypominac penisa....
Druga część - Bull, "farsa" - to historia pewnego łagodnego jak baranek rygbysty o posturze niedźwiedzia, rudego dziennikarza piszacego kronikę sportową i recenzje kabaretowe, któremu pewnego ranka.... na łydce wyrasta wagina Udaje się po poradę do swojego lekarza rodzinnego, przemęczonego erotomana, który postanawia zachować to odkrycie tylko i wyłącznie dla siebie...
Siła tej ksiazki nie polega na fabule, bo z góry można by powiedzieć co się stanie (gdyby nawet angielska okładka nie obwieściła nam tego wszem i wobec), tylko na trzech rzeczach:
- jest nieprzywoicie śmieszna; dawno nie śmiałam się tak bardzo, nie mając przy tym poczucia, że obniżam loty i wchodzę w rozrywkę dla mas
- jest niepokojąca prawdziwa, ponieważ właśnie ta piramidalna bzdura opisana wyżej podkreśla realizm postaci, ich zachowań.... co z tego, że u jednej osoby mieszają się reakcje, które opisałybyśmy jako czysto kobiece, albo czysto męskie? Nikt nie szuka czystości gatunkowej w postmoderniźmie.
- z jakiegoś powodu jednak jest wiarygodna. Znowu nie w sensie tego, co się tam dzieje fizycznie, ale w sensie tego, co świat i kultura robią z człowiekiem, jak bardzo nie pozwalają mu być sobą w imię... no wlasnie, czego?
Głeboko polecam tę i inne książki autora, chociaż, jak już wcześniej napisałam, trudno przez nie przebrnąć (może z wyjątkiem Ilościowej teorii szaleństwa, która jak dla mnie była bez sensu).
Poza tym, jestem w połowie "Doriana", tegoż autora, którego tradycyjnie nie mogę skończyć, chociaż się nad ksiażką rozpływam Do innych porzuconych w połowie zaliczam "How the Dead live" (w 1/3) i "Wielkie małpy", które napisane są tak dobrze, tak wiarygodnie i autor tak dobrze przedstawił małpią cywilizację że... ja nic z niej nie rozumiem Czytam, i nie wiem, co to znaczy, że bohater reaguje tak czy tek, bo jest szympansem i to bynajmniej nie antoropomorfizowanym. Cieżko obcować z geniuszem...
Tez nigdy nic Willa Selfa nie przeczytalam do konca... mam z nim ten sam problem jak z Gombowiczem, robilam 6 podchodow do Ferydurke, dotarlam do strony 168 w ostatnim, jego pamietniki nuza mnie, ale Pornografie zmoglam w jeden wieczor. Podobnie jest z "Pamietnikiem znaleziony w Saragossie" Potockiego i paroma ksiazkami Marqueza, mimo ze "100 lat samotnosci" zbilo mie z tropu na pare dni.. brakuje mi moze cierpiliwosci..za to moge czytac i zachwycac sie kazda ksiazka Nabolkova..czy "Poszkiwaniem straconego czasu" Prousta.. czy Joycem..
O tak... zabrałabym tę ksiażkę na bezludną wyspę, stanowczo Ludzie robią błąd, że poddają się na pierwszym tomie, bo jest najsłabszy z całej serii, trzeba przeżyć i przebrnąć, w połowie drugiego naprawdę zaczyna wciągać... osobiście najbardziej lubię czwarty i piątypi pisze:za to moge czytac i zachwycac sie kazda ksiazka Nabolkova..czy "Poszkiwaniem straconego czasu" Prousta.. czy Joycem..
Ostatnio przeczytalam do konca ksiazke mojej ulubionej pisarki Jeanette Winterson "Zapisane na ciele". Teraz probuje po angielsku przeczytac "Powerbook"
Inne to:
- Christine Angot "Kazirodztwo" (ze wzgledu na watek "milosci" miedzy dziewczynami)
-Franz Kafka "Proces" ( nadrobienie zaleglosci z lektur po niemiecku za to )
-Mark Twain "Pamietniki Adama i Ewy"
A obecnie czytam jeszcze "Pianistke" i "Prinzessinnendramen" Elfriede Jelinek .
Inne to:
- Christine Angot "Kazirodztwo" (ze wzgledu na watek "milosci" miedzy dziewczynami)
-Franz Kafka "Proces" ( nadrobienie zaleglosci z lektur po niemiecku za to )
-Mark Twain "Pamietniki Adama i Ewy"
A obecnie czytam jeszcze "Pianistke" i "Prinzessinnendramen" Elfriede Jelinek .
Dzisiaj uwierzyłam
że do szczęścia mi wystarczy
bym przy Tobie była
byś codziennie na mnie patrzyła :* :* :* :*
że do szczęścia mi wystarczy
bym przy Tobie była
byś codziennie na mnie patrzyła :* :* :* :*
John Irving - "Zanim Cię znajdę"
Świetne. W pewnych momentach niewiarygodne, ale... to Irving, cóż . Zakończenie - podobało mi się. Takiego oczekiwałam (nie w sensie merytorycznym, a jakości). Jak na literaturę nielesbijską, wątek homoseksualny dosyć rozbudowany... idealnie wpleciony w fabułę. Można wreszcie odnieść wrażenie traktowania nas jak zwykłych, normalnych ludzi.
Polecam, choć nie jest to pisarz łatwy...
Dive - tak, Twain i jego "Pamiętniki..." się nie starzeją... uwielbiam puentę w pamiętniku Adama. Lekkie, proste - a takie życiowe.
Świetne. W pewnych momentach niewiarygodne, ale... to Irving, cóż . Zakończenie - podobało mi się. Takiego oczekiwałam (nie w sensie merytorycznym, a jakości). Jak na literaturę nielesbijską, wątek homoseksualny dosyć rozbudowany... idealnie wpleciony w fabułę. Można wreszcie odnieść wrażenie traktowania nas jak zwykłych, normalnych ludzi.
Polecam, choć nie jest to pisarz łatwy...
Dive - tak, Twain i jego "Pamiętniki..." się nie starzeją... uwielbiam puentę w pamiętniku Adama. Lekkie, proste - a takie życiowe.
you’ve got to take this moment
then let it slip away
let go of complicated feelings
[img]http://www.dokina.pl/grafika/opis/1140/4.jpg[/img]
then let it slip away
let go of complicated feelings
[img]http://www.dokina.pl/grafika/opis/1140/4.jpg[/img]
Ostanio przeczytalam "the picture of Dorian Gray". Co prawda lektura, ale coz zrobic, gdy podczas roku akademickiego ma sie czas wylacznie na czytanie lektur... Ogolnie jestem zachwycona ksiazka, wciagajaca historia i jakze poetycki jezyk. Ach!
[url=http://www.last.fm/user/Kaamis/?chartstyle=sittinman][img]http://imagegen.last.fm/sittinman/recenttracks/4/Kaamis.gif[/img][/url]
Leć.. Ale jeśli nie czytałaś jeszcze "Muskając aksamit", to koniecznie powinnaś! Nie zważając na wrażenie po "Niebanalnej..." (która podobała mi się, owszem, ale "Muskając..." jest sto razy lepsze!).irka pisze:no to lece czytac dalej - z wypiekami na twarzyCiri pisze:Irka - oj, nie...
you’ve got to take this moment
then let it slip away
let go of complicated feelings
[img]http://www.dokina.pl/grafika/opis/1140/4.jpg[/img]
then let it slip away
let go of complicated feelings
[img]http://www.dokina.pl/grafika/opis/1140/4.jpg[/img]
siri hustvedt "co kochałem" - klimatem trochę podobna do austerowskich pejzaży nowojorskich, powieść o sztuce, artystach, półświatku i wielkiej przyjaźni. spleciona wydarzeniami z życia dwóch rodzin, odsłania zakamarki ich intymności i pewną tajemnicę, która wchłonęła mnie pod koniec książki.
jonathan frazen "korekty" - dopiero zaczęłam, ale już mi się podoba szkic na amerykańskie społeczeństwo, opisujący na przykładzie jednej rodziny zmagania ludzi z życiem.
rodzinnie zrobiło się u mnie na półce
jonathan frazen "korekty" - dopiero zaczęłam, ale już mi się podoba szkic na amerykańskie społeczeństwo, opisujący na przykładzie jednej rodziny zmagania ludzi z życiem.
rodzinnie zrobiło się u mnie na półce
"jestem logiczna i myślę, co niekoniecznie przystoi dziewczynkom, ale to zawsze lepsze niż całowanie"
B. Vanderbeke
B. Vanderbeke
Bo Siri Husvedt jest żoną Austera cello
Dla mnie najgorsza jej książka. "Na oślep" zrobiło na mnie takie wrażenie, że trudno je przebić, a "Oczarowanie Lily Dahl" skrobie mu marchewki. Może "Co kochałem" nie podoba mi się po prostu dlatego, że nie przypomina tamtych - w kazdym razie nie czuję potrzeby ponownego udania się do Empiku w celu dokończenia jej.
Dla mnie najgorsza jej książka. "Na oślep" zrobiło na mnie takie wrażenie, że trudno je przebić, a "Oczarowanie Lily Dahl" skrobie mu marchewki. Może "Co kochałem" nie podoba mi się po prostu dlatego, że nie przypomina tamtych - w kazdym razie nie czuję potrzeby ponownego udania się do Empiku w celu dokończenia jej.
- plimpton322
- super forma
- Posty: 1611
- Rejestracja: 2 paź 2005, o 00:00
- Lokalizacja: Górny Śląsk