Nie wiem co mam zrobić...

Sprawy nastolatek
Awatar użytkownika
samotna_1990
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 84
Rejestracja: 26 sie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Nie wiem co mam zrobić...

Post autor: samotna_1990 » 26 sie 2008, o 23:44

Po raz pierwszy pisze na tym forum więc wybaczcie mi jeśli będzie trochę niezrozumiałe.
Rok temu poznałam dziewczynę o rok starszą(18lat), która od razu spodobała mi się. Obie dogadywałyśmy się i zostałyśmy przyjaciółkami. Z cztery miesiące temu powiedziałam jej, że ją kocham (ona jest hetero) i myślałam, że coś z tego będzie po tym jak mi powiedziała, że też coś takiego przechodziła ale jej to minęło. Później przez około tydzień nie odzywała się do mnie aż do chwili kiedy skłamałam i powiedziałam jej że mi to już przechodzi i się myliłam. Ale prawda jest taka, że ja ją do dziś kocham i nie mogę znieść tego że ma chłopaka i mówi mi jak bardzo go kocha itp.
Czasem chciałabym jej powiedzieć że skłamałam po to aby być przy niej lub całkowicie zakończyć tą przyjaźń.

Nie wiem co mam zrobić być przy niej i płakać nocami czy zakończyć to wszystko i zapomnieć o tym co było przez ten rok (moje życie zmieniło się dzięki niej).
Awatar użytkownika
shumii
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 82
Rejestracja: 12 cze 2007, o 00:00

Post autor: shumii » 26 sie 2008, o 23:56

hej samotna! cóż, wątków takich było tu chyba tyle co foremek. Ale każda zasługuje na uwagę. Powiem tyle. Witaj w klubie. i to jak powinnas posttąpić zalezy od ciebie. niestety. Mozesz zostać, możesz odejść. Czasem zwycieza przyjaźń czasem niestety zostaje ból i wkoncu rozstanie. Rozsądek mówi odejdź, ale jeśli ona nic nie czuje do ciebie to lepiej jesli tak zrobisz. Zaczniesz zaraz studia, rozejdziecie sie i to również się ułagodzi. Też tak czułam i jakbym swoją historie słyszała. Problem w tym, że ja z nią studiuje, wiec umarł w butach. Ale znałam ją zbyt długo by to zniszczyło przyjaź, choć powiem szczerze, jest cieżko. ale czasem warto cierpieć, bo jestes przy niej na dorbre i złe. Choć to bardzo destruktywne i nikomu nie polecam. Nikt nie jest w twojej skórze, co zrobisz, sama wypijesz nawarzone piwo. Jednak nie martw sie, nie stes sama. Jest nas tu wiele, w podobnej sytuacji i nikt nie da Ci zginąć;)
Awatar użytkownika
mulan_87
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 47
Rejestracja: 16 lip 2008, o 02:00
Lokalizacja: £ódź

Post autor: mulan_87 » 27 sie 2008, o 10:13

shumii pisze: Problem w tym, że ja z nią studiuje, wiec umarł w butach. Ale znałam ją zbyt długo by to zniszczyło przyjaź, choć powiem szczerze, jest cieżko. ale czasem warto cierpieć, bo jestes przy niej na dorbre i złe. Choć to bardzo destruktywne i nikomu nie polecam. Nikt nie jest w twojej skórze, co zrobisz, sama wypijesz nawarzone piwo. Jednak nie martw sie, nie stes sama. Jest nas tu wiele, w podobnej sytuacji i nikt nie da Ci zginąć
Zgadzam się z Shumii.Moja historia jest niemal identyczna, z tą jedynie różnicą, że ja tą przyjaźń jednak straciłam, choć obie strony nie miały takiego zamiaru.Przyjaźń opiera się na jakimś wspólnym fundamencie, wspólnym 'poziomie', odczuwaniu bliskości względem siebie w ten sam sposób.Kiedy nagle okazuje się, że od początku istniał kontrast, bo jedna kochała, a druga tylko lubiła to trudno jest to poukładać. I wcale nie trzeba tutaj złych zamiarów, czy braku tolerancji-w moim przypadku wystarczyło zwykle uczucie skrępowania. Z mojej strony-czy nie robię teraz czegoś, co Ona zinterpretuje dwuznacznie, a z Jej pewnie czy patrząc na Nią marzę o Niej. I wystarczyło, by relacja się rozleciała, bo przecież nie da się budować przyjaźni czujac się przy kimś nieswojo.

Czasami trzeba zrezygnować z miłości, jeśli chce się uratować przyjaźń. Zawsze myśl sobie wtedy, że to i tak wiele, bo najwięcej ile możesz mieć. Jeśli koleżanka jest hetero, to Cię nie pokocha, choćbyś była dla Niej najbardziej wartościową i bliską osobą, bo Jej serce po prostu patrzy w inną stronę i tego nie zmieni.
Awatar użytkownika
samotna_1990
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 84
Rejestracja: 26 sie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: samotna_1990 » 27 sie 2008, o 11:08

Czasem to już nie moge wytrzymać. Chciałabym z nią porozmawiać o tym jak się czuje że jestem les ale nie potrafię spojrzeć jej w oczy...
Awatar użytkownika
shumii
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 82
Rejestracja: 12 cze 2007, o 00:00

Post autor: shumii » 27 sie 2008, o 13:27

mulan_87 pisze:
shumii pisze: Problem w tym, że ja z nią studiuje, wiec umarł w butach. Ale znałam ją zbyt długo by to zniszczyło przyjaź, choć powiem szczerze, jest cieżko. ale czasem warto cierpieć, bo jestes przy niej na dorbre i złe. Choć to bardzo destruktywne i nikomu nie polecam. Nikt nie jest w twojej skórze, co zrobisz, sama wypijesz nawarzone piwo. Jednak nie martw sie, nie stes sama. Jest nas tu wiele, w podobnej sytuacji i nikt nie da Ci zginąć
Zgadzam się z Shumii.Moja historia jest niemal identyczna, z tą jedynie różnicą, że ja tą przyjaźń jednak straciłam, choć obie strony nie miały takiego zamiaru.Przyjaźń opiera się na jakimś wspólnym fundamencie, wspólnym 'poziomie', odczuwaniu bliskości względem siebie w ten sam sposób.Kiedy nagle okazuje się, że od początku istniał kontrast, bo jedna kochała, a druga tylko lubiła to trudno jest to poukładać. I wcale nie trzeba tutaj złych zamiarów, czy braku tolerancji-w moim przypadku wystarczyło zwykle uczucie skrępowania. Z mojej strony-czy nie robię teraz czegoś, co Ona zinterpretuje dwuznacznie, a z Jej pewnie czy patrząc na Nią marzę o Niej. I wystarczyło, by relacja się rozleciała, bo przecież nie da się budować przyjaźni czujac się przy kimś nieswojo.

Czasami trzeba zrezygnować z miłości, jeśli chce się uratować przyjaźń. Zawsze myśl sobie wtedy, że to i tak wiele, bo najwięcej ile możesz mieć. Jeśli koleżanka jest hetero, to Cię nie pokocha, choćbyś była dla Niej najbardziej wartościową i bliską osobą, bo Jej serce po prostu patrzy w inną stronę i tego nie zmieni.
dokladnie sie z Tobą zgadzam. Czuje to samo skrępowanie teraz...a co lepsze, zrezygnowac z miłości z czasem jest strasznie trudno...lepiej wczesniej niż później...teraz osobiście mi zostało się wynieść. Uciec od uczucia. Później to ostateczne wyjscie bo można się po prostu zamęczyc i wpaśc naprawde w depreche...uwierz mi! Ja wiem jedno, czasemm nie da sie uratowac tego co się chce...niestety. Bo pomimow że przy niej zostalam, ciągle ide w odstawke, bo moje zaangażowanie emocjonalne jest inne niż jej, i co innego mnie rani a co innego ją, z mojej strony moge tylkopowiedziec...odpusc. Bo do tanga trzeba dwojga.
Awatar użytkownika
samotna_1990
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 84
Rejestracja: 26 sie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: samotna_1990 » 27 sie 2008, o 14:44

problem w tym że ja nie potrafie odejść ;(
Awatar użytkownika
mady.p
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 134
Rejestracja: 11 wrz 2007, o 00:00

Post autor: mady.p » 27 sie 2008, o 15:31

To kwestia tego jak ona by zareagowała w wypadku ewentualnej szczerej rozmowy? Jesteś w stanie mniej więcej to przewidzieć?

Jeśli jest hetero i ma chłopaka, niestety raczej nie możesz liczyć na odwzajemnienie uczuć, ale chodzi mi o kwestię jej akceptacji Twojego uczucia.

Z pewnością jest trudno, ale jeśli to ktoś ważny dla Ciebie, czasami i o przyjaźń warto zawalczyć, coś poświęcić...
Awatar użytkownika
samotna_1990
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 84
Rejestracja: 26 sie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: samotna_1990 » 27 sie 2008, o 15:48

powiedziałam jej kilka tygodni temu że jestem bi bo jak na razie nie potrafie jej powiedzieć 100% prawdy... boje się. :cry: Czasem mam takie wrażenie że on nie chce mnie znać, może się mylę.
Awatar użytkownika
shumii
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 82
Rejestracja: 12 cze 2007, o 00:00

Post autor: shumii » 27 sie 2008, o 15:57

Hej, kurcze...czy Ty aby nie jesteś mną:) Robisz te same akcje:) ja wpierw powiedzialam jej ze jestem Bi, i nie było odzewu no może tak troche rozmowa sie w ciekawym kierunku potoczyla...wiec po roku czasu to wyszlo, ale na tyle beznadziejnie, ze temu zaprzeczylam:) bo zapyatal, czy miedzy mną a nią była to zawsze przyjaźń. Na co ja odpowiedziałam, że przyjaźń była dla mnie najwazniejsza....no i od słowa do słowa, wkoncu zaprzeczylam wszystkiemu. A po kolejnym roku powiedzialam jej, że wtedy skłamałam...no i cóż, rozmowy sie nam nie ukladają, wyglądają mniejwiecej jak ślepy z głuchym o kolorach. Mówi, że to moja sprawa, ale że jestem strasznie opieszała w swoich relacjach...ta...a ona nie jest. Dla niej kazdy faceta to potencjalny 'jedyny'...sorry, że tak to stwierdzam, ale tylko dlatego, że ona moje uczucial uważa za fanaberie, jak juz wczesniej wspominalam. Nie wiem, może gdybym nigdy o tym nie powiedziala...ale tak naprawde nie umialabym wiecej lat zyc w klamstwie...to juz bedzie3 lata a mi to uczucie niezbyt łatwo paruje...
Awatar użytkownika
Arogancka
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 22
Rejestracja: 22 sie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Województwo Łódzkie

Post autor: Arogancka » 27 sie 2008, o 17:16

Oj dziewczyny jest na to prosty sposób xD
Byłam w podobnej sytuacji. Wystarczyła butelka wina (znów ten alkohol) i cała noc rozmów( pijany najczęściej mówi prawdę xP) . Dostałam tego czego chciałam. Chciałam... heh, dopiero wtedy zrozumiałam że moje zauroczenie było źle przeze mnie zinterpretowane.
"Mój jest ten kawałek podłogi! Nie mówcie mi więc co mam robić! "
Awatar użytkownika
shumii
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 82
Rejestracja: 12 cze 2007, o 00:00

Post autor: shumii » 27 sie 2008, o 17:41

to nie zawsze daje wiarygodne skutki - obejrzyj film Gray Matters:)
Awatar użytkownika
samotna_1990
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 84
Rejestracja: 26 sie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: samotna_1990 » 27 sie 2008, o 20:21

wszystkiego alkoholem nie da się załatwić :/
Awatar użytkownika
mady.p
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 134
Rejestracja: 11 wrz 2007, o 00:00

Post autor: mady.p » 27 sie 2008, o 20:51

Zwłaszcza, gdy zależy nam na dobrych relacjach w przyszłości... :roll:
Awatar użytkownika
wampirek
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 326
Rejestracja: 26 sty 2008, o 00:00

Post autor: wampirek » 29 sie 2008, o 13:48

hm, trochę mnie dziwią takie dylematy, jakie ma autorka tematu. Bo przecież jeżeli używamy aż słowa "kocham"...to przecież chodzi nam głównie o sferę duchową. Jeżeli uznajemy, że w tej sytuacji mamy do wyboru albo związek, albo rozstanie, to coś jest nie tak.
Możesz sobie wtedy użyć słówka "zauroczenie" czy "pożądanie", ale "kocham" to mocna przesada.

Jeżeli naprawdę "kochasz" kogoś, to możesz zrezygnować z miłości i pozostać przyjaciółką. Jest to oczywiście szalenie trudne, niemniej możliwe. Doświadczyłam tego na własnej skórze.
Why so serious?
Awatar użytkownika
samotna_1990
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 84
Rejestracja: 26 sie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: samotna_1990 » 29 sie 2008, o 15:56

Wampirek czasem jest trudno wybrać. Czasem jest lepiej zakończyć to wszystko i nie oszukiwać siebie i przyjaciółki. A jak zrobie tego nie wiem jeszcze
Awatar użytkownika
BiankaDeSade
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 384
Rejestracja: 7 maja 2007, o 00:00

Post autor: BiankaDeSade » 29 sie 2008, o 22:19

Żeby nie skłamać powiem ...... zrobiłam dokłądnie tak jak ty.
Najpierw wyznałam miłość, a potem powiedziałam że to taki żart i że chciałam sprawdzić jak zareaguje. Na swoje nieszczęscie znowu wyznałam jej miłośc i znowu powiedziałam że to był żart......Przez prawie pół roku nie rozmawiała ze mną (a chodziłyśmy do tej samej klasy). Potem , obie, zaczęłyśmy dostawać dziwne sms-y (do tej pory żadna z nas nie wie od kogo) i one sprawiły że znowu zaczęłyśmy rozmawiać.
Wiem że miała do mnie lekką słabość (jest bi) ale nie chciałam nic więcej. Jest teraz szczęśliwa , ma chłopaka. Mi przeszło.
Co masz zrobić ? Hmmm, skoro wiesz że z nią nie będziesz, odpuść.
Ja już dwa razy zabiłam w sobie uczucie ... i nie żałuje.
Łatwiej jest się pozbierać.
"Stop touching meeee! I`ll kill you" x)
Awatar użytkownika
samotna_1990
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 84
Rejestracja: 26 sie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: samotna_1990 » 29 sie 2008, o 22:54

Może trudno jest mi zdecydować co mam zrobić, bo jest to moja pierwsza długa miłość...
Awatar użytkownika
wampirek
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 326
Rejestracja: 26 sty 2008, o 00:00

Post autor: wampirek » 30 sie 2008, o 00:15

samotna_1990 pisze:Wampirek czasem jest trudno wybrać. Czasem jest lepiej zakończyć to wszystko i nie oszukiwać siebie i przyjaciółki. A jak zrobie tego nie wiem jeszcze
Zgoda. Ale czy ktokolwiek, dając Ci możliwość egzystowania w tym świecie gwarantował, że będzie łatwo?
Ja wybrałam opcję "nic nie mówić". Uznałam, że o wiele cenniejsza jest dla mnie przyjaźń. Może dlatego, że jeżeli już mówię "kocham" to mam na myśli właśnie miłość, a nie zauroczenie. Paradoksalnie-człowiek, który kocha, może wyrzec się miłości...z miłości.
Why so serious?
Awatar użytkownika
samotna_1990
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 84
Rejestracja: 26 sie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: samotna_1990 » 30 sie 2008, o 00:20

jeśli wybrałaś przyjaźń to ok, ale i tak wiesz że coś do niej czujesz i tego tak do końca nie zapomnisz... :roll:
Forgotten_Elf
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 471
Rejestracja: 31 lip 2008, o 02:00

Post autor: Forgotten_Elf » 30 sie 2008, o 00:21

Powiem tak...

Opowiem Ci pewną historię, którą miałam ja... Kiedyś zakochała się we mnie dziewczyna les, ja byłam w trakcie rozstania/przerwy ze swoją dziewczyną (Generalnie to może ma znaczenie, być może nie ma - nie wiem) W każdym razie kochałam Kogoś i chciałam z tą osobą nadal budować związek. Owa les poznana czytała podobne książki jak ja etc - więc było nastawienie na przyjaźń. Pewnego dnia nagle pocałowała i wyznała, że kocha - miałam ogromne poczucie winy, ktoś może powiedzieć, że absurdalne, bo sercem się nie rządzi, ale było. Rozmawiałam z nią. Wyjaśniłam wszystko krok po kroku, że ja kocham kogoś innego i chcę z tą osobą być, że liczyłam na przyjaźń i nic więcej, że tylko to mogę zaoferować, bo Serce oddałam komuś innemu. Dziewczyna była uparta, nie znała osobiście osoby, z która byłam a i tak ją demonizowała i wymyślała jak by tu mnie "zgarnąć" a to przypadkiem objęła, a to przypadkiem pocałowała... Za moimi plecami wydzwaniała do mojej dziewczyny (przyznała się po roku czasu). Powiedziałam jej wtedy, że wiem co czuje, że ja mimo, że się rozstałam z kimś to nadal ta osobę kocham i nie chcę żadnych nowych związków, że tylko przyjaźń - wyjaśnianie od zera znów... Ale do sedna... Powiedziała mi w końcu, że jej przeszło. Poczułam ulgę. Gdy kogoś poznała życzyłam jej szczęścia szczerze, bo chciałam aby kogoś poznała i była szczęśliwa, pamiętając, że była we mnie zauroczona bez wzajemności etc. I nagle łup. Łzy, "bo ja cię kocham", "bo ja myślałam, że jak ci tak powiem to będzie łatwiej". I wiesz za co wtedy się najbardziej czuje wściekłość? Za kłamstwo. I za własną naiwność. I muszę szczerze powiedzieć, że to wyznanie jej plus wiadomość o wydzwanianiu do byłej za moimi plecami zadecydowało o definitywnym straceniu zaufania i końcu przyjaźni od mojej strony. Ona coś potem próbowała naprawiać, ale ja nie ufałam już - trzymałam na dystans, żeby nie miała okazji do dalszych sztuczek - mój błąd, bo teraz po czasie wiem, że lepszym wyjściem byłoby zamiast karmienia jej przyjaźnią - zerwanie znajomości aby zapomniała i mogła sobie ułożyć życie z kimś innym zamiast teraz przy najbliższej okazji wysyłania mi wiadomości co ślina na język przyniesie i próbie ponownego bazowania na moim poczuciu winy.

Przedstawiłam pewną historię, jako bycia tą, w której ktoś się zauroczył. Jednocześnie czułam współczucie, poczucie winy, złość na siebie i świat, potem złość na nią, że skłamała. Nie mówię, że Ty, Samotna_1990, będziesz tak robić jak ona, ale napisałam to, abyś wiedziała, co może czuć ktoś, kiedy wie, że ktoś jest zakochany, a potem nagle dowiaduje się, że jednak mu nie przeszło... Znajomość trwała rok... Włożyłam w nią dużo czasu, energii... A na koniec dowiedziałam się, że byłam przynajmniej od połowy oszukiwana, i co najgorsze, że nieświadomie (myśląc i ufając jej, że przeszło jej) raniłam ją w jakimś sensie opowiadając o chociażby jakiejś nowo poznanej, która czymś zaintrygowała... I biorąc jej negatywne oceny jako przejaw tego, że po prostu taka jest, a nie że pluje jadem z zazdrości, że o niej tak nie mówię czy coś... I miałam do niej też o to żal, że jakbym wiedziała to nie opowiadałabym - ba, nie mówiłabym jej o spotkaniach wcale - ale z drugiej strony gdybym nie mówiła może miałaby jakieś chore nadzieje... To jest bardzo trudna sytuacja i nie wiem jakie wyjście jest najlepsze...

Bo z jednej strony taka osoba, która wie, że ktoś jest w niej zakochany czuje poczucie winy, wie, że to jest absurdalne poczucie winy, bo nikt nie ma wpływu na to, że ktoś się w kimś zakochał, uważa na swoje słowa, na czyny, żeby ta druga nie odebrała niczego jako jakiś znak - co okazało się zawodne, bo potrafiła zobaczyć coś w zwykłym geście. Z drugiej strony jest zła, że sama nie czuje nic i zła na świat, bo sama kiedyś też była tak zakochana a nie wie kompletnie co jest najlepsze dla takiej osoby zrobić - zniknąć? Zostać jako przyjaciel, kiedy do kogoś nie dociera? Kiedy tak naprawdę żadne czyny nie zmienią uczuć tej zakochanej... Bo wiedziałam sama, że będąc tak zakochana wolałam przyjaźń niż kogoś stracić, a z drugiej strony boli, bo wie się, że się z tą osobą nie będzie...

Jeśli już powiedziałaś, że ci przeszło - to na Twoim miejscu - wiedząc po swojej historii - nie przyznawałabym się do kłamstwa, bo właśnie za to możesz tę przyjaźń stracić... Z drugiej strony ciągnięcie tej przyjaźni będzie dla Ciebie bolesnym przeżyciem - spotkania, kiedy słuchasz o jej miłościach myśląc o tym jakie ma piękne oczy ;) to też nic fajnego... Mam nadzieję, że jakoś moja historia pomoże Ci w spojrzeniu na swoją...

Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
samotna_1990
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 84
Rejestracja: 26 sie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: samotna_1990 » 30 sie 2008, o 00:39

Po pierwsze:
Forgotten_Elf jeśli odejdę od niej to boje się że nie znajdę takiej drugiej osoby, której powiedziałabym o moich problemach.

Po drugie:
Jakbym zerwała kontakt to ona pisałaby sms-y, przychodziła do mnie... po prostu chciałaby wiedzieć dlaczego? czy to ona zawiniła? itp. Chciałaby żebym jej powiedziała, a ja nie umiałabym jej spojrzeć w oczy i powiedzieć prawdę.
Awatar użytkownika
wampirek
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 326
Rejestracja: 26 sty 2008, o 00:00

Post autor: wampirek » 30 sie 2008, o 09:19

samotna_1990 pisze:jeśli wybrałaś przyjaźń to ok, ale i tak wiesz że coś do niej czujesz i tego tak do końca nie zapomnisz... :roll:
oczywiście, że tak jest. Dokładnie tak. Jest to trudne i szkodzi na wątrobę, niemniej jak najbardziej możliwe, jeżeli tylko się bardzo, bardzo postarasz.
Why so serious?
Forgotten_Elf
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 471
Rejestracja: 31 lip 2008, o 02:00

Post autor: Forgotten_Elf » 30 sie 2008, o 11:04

Samotna 1990 :)

Oczywiście...

Po pierwsze:

Prawda jest taka, że każdy człowiek jest jedyny w swoim rodzaju i nawet jeśli się z kimś kiedyś było to czasem rozstanie jest nieuniknione - taka kolej rzeczy... Czy się chce czy nie... Czasem ma się to szczęście, że jakikolwiek związek (przyjaźń/miłość) przetrwa długie lata... Np. dla mnie rozstanie nawet z owa przyjaciółką o której Ci napisałam - bo traktowałam ja tak jak przyjaciółkę - tak jak Twoja Ona traktuje Ciebie - było także niełatwą decyzją, bo nie ma na świecie dwóch takich samych osób... Mogę mieć tylko nadzieję, że być może kiedyś poznam kogoś kto także lubi podobną literaturę i muzykę i będę mogła z nim o tym rozmawiać bez obaw/lęków, że skrywa przede mną tak jak tamta jakieś zakochanie...

Nie mówię co jest lepsze, czy trwać w znajomości czy ją urwać, bo sama byłam w takiej sytuacji i wiem, że bywają chwile, że się raz chce zniknąć i bywają takie kiedy jednak woli się tą przyjaźń mimo, że bolesną... Tak to już bywa z uczuciami...

Po drugie:

Tego się domyślam, bo także tak robiłam, gdy nie wiedziałam o co są fochy, obrażanie się o byle słowo, szukanie pretekstu etc., dzwoniłam nawet w nocy jak napisała, że płacze i ją coś męczy, bo mi zależało na przyjaźni i mimo wszystko jak się dowiedziałam o uczuciach to starałam się jej to w jakimś sensie ułatwić...

Wszystko jest kwestią podejścia obu osób. Ja miałam tego pecha, że dziewczyna się uparła mimo bardzo wyraźnego "nie" i robiła głupoty za moimi plecami i wykorzystywała np. moment kiedy się odwróciłam, aby objąć etc... W Twojej sytuacji wydaje mi się, że powiedzenie prawdy nie jest najlepszym wyjściem... Ale z drugiej strony jeśli to jest osoba tolerancyjna, - bo to jest nieco inna sytuacja bo Twoja przyjaciółka jest z chłopakiem i jest hetero - to sama widzisz, że mimo wyznania miłości nadal chce się przyjaźnić i jesteś wobec w niej uczciwa - w sensie nie odciągania jej od chłopaka ani jakiegoś usilnego skłócenia ich "aby była tylko dla ciebie" - to myślę, że rozmowa o tym co jej kiedyś wyznałaś może pomogłaby w waszych relacjach?

Z drugiej strony, gdy wyznałaś dziewczyna się wycofała ze znajomości - mam wrażenie, że to normalna reakcja bo sama też potrzebowałam po czymś takim kilka dni ciszy na pozbieranie się i pomyślenie co zrobić... Mogła to odebrać w jakimś sensie jako "atak" - z takim podejściem też się spotkałam - na jej związek... Jesteś pewna, że potraktowała Twoje wyznanie poważnie? Wydaje mi się, że dobrze byłoby jej powiedzieć, że przyjaźń z nią jest dla Ciebie ważniejsza niż zauroczenie, że powiedziałaś jej dlatego, bo jest Twoją przyjaciółką a przyjaźń wymaga szczerości, a nie dlatego, że chcesz jej zaszkodzić ani jej związkowi z chłopakiem...?

Może niech ktoś jeszcze kto w takiej sytuacji był się wypowie, bo sama mimo, że byłam w takiej sytuacji - po obu stronach - też sama do końca nie wiem, co najlepiej i jak powiedzieć, zrobić etc...
Awatar użytkownika
porcelain
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 157
Rejestracja: 17 kwie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: porcelain » 30 sie 2008, o 18:35

Kiedy miałam 15 lat poznalam dziewczyne i zauroczylam sie w niej, ona mnie nie nawidzila :P ale doprowadzilam do tego, zer mnie polubila, a potem spedzalysmy ze soba cale dnie, bylysmy jak siostry...a ja kochalam ja z kazdym dniem bardziej... po roku nie wytrzymalam juz i chcialam jej powiedziec, liczylam ze moze ona tez do mnie cos czuje (miala jeden epizod z dziewczyna) tylko boi sie mi powiedziec (ja dla niej bylam hetero, zreszta byla pierwsza dziewczyna ktora mi sie spodobala). nie bylam w stanie z siebie tego wydusic, wiec siedzac obok niej pisalam do niej list, dalam jej i ucieklam do innego pokoju. kiedy wrocilam zastalam ja placzaca, odpisala mi ze kocha mnie ale jak siostre. potem plakalysmy obie... myslalam ze po tym cos sie zmieni miedzy nami ale stalaysmy sie jeszcze blizsze sobie bo juz nie bylo niedomowien. nigdy nie probowalam nic na sile, bylam przy niej, bolalo, ale odwozilam ja na spotkania z chlopakiem. potem nabralam dystansu ale ciagle powtarzam jej jak ma problemy z facetem ze nadal ja kocham (bo w moim sercu zawsze bedzie poleczka z jej imieniem) i ze zawsze mozemy pojechac do holandii i sie ozenic :D minelo ponad 6 lat odkad jest moja najlepsza przyjaciolka, obie dalybysmy sie zabic za siebie. Ty nie mozesz zmusic sie zeby przestac ja kochac, dbaj o nia, ja sobie powtarzalam ze jej szczescie jest moim. "Zapomnij ze jestes gdy mowisz ze kochasz" . reszta zalezy od niej, jesli jest prawdziwa przyjaciolka przejdziecie jakos przez to:)
"Wchodzę w nieznane
w rozkoszo-cierpienie,
w mozaikę trwania."
Awatar użytkownika
samotna_1990
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 84
Rejestracja: 26 sie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: samotna_1990 » 30 sie 2008, o 23:01

Zawsze, kiedy ona coś chce, np. żebym do niej przyjechała lub poszła z nią gdzieś to idę nie ważne, czym bym była zajęta to rzucam to. Czasem jest ta chwila, w której mogę jej powiedzieć, co jest nie tak w danej sytuacji to nie mogę, bo coś mnie powstrzymuje, a tak bardzo chciałabym jej o wszystkim mówić. To wszystko już mnie przerasta.
Forgotten_Elf
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 471
Rejestracja: 31 lip 2008, o 02:00

Post autor: Forgotten_Elf » 31 sie 2008, o 01:04

Kiedyś niestety nadchodzi taki moment... Nie bądź na każde zawołanie, przystopuj i zastanów się nad tym wszystkim... Bądź przyjaciółką, ale nie przesadzaj z byciem na każde skinięcie etc...

Wiem jaki żal potem ma osoba, która tak na każde skinięcie biegła - a druga strona nie miała pojęcia, że rzuca wszystko dosłownie dla jednego spotkania...
Awatar użytkownika
porcelain
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 157
Rejestracja: 17 kwie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: porcelain » 31 sie 2008, o 01:29

Forgotten_Elf pisze:Kiedyś niestety nadchodzi taki moment... Nie bądź na każde zawołanie, przystopuj i zastanów się nad tym wszystkim... Bądź przyjaciółką, ale nie przesadzaj z byciem na każde skinięcie etc...

Wiem jaki żal potem ma osoba, która tak na każde skinięcie biegła - a druga strona nie miała pojęcia, że rzuca wszystko dosłownie dla jednego spotkania...
nie zgodze sie z Toba, nigdy nie mialam zalu, ze poswiecam coś dla Niej. Jesli kogoś kocham to nie chce nic w zamian, wystarczy uśmiech na Jej twarzy. Reszta to egoizm. Nie chodzi o to zeby sie zmuszac zeby byc na kazde zawolanie. Jesli kochasz prawdziwie daje Ci to satysfakcje. Cierpisz, ale z drugiej strony kochana przez Ciebie osoba jest szczesliwa, a to najwazniejsze, przynajmniej dla mnie...
"Wchodzę w nieznane
w rozkoszo-cierpienie,
w mozaikę trwania."
Forgotten_Elf
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 471
Rejestracja: 31 lip 2008, o 02:00

Post autor: Forgotten_Elf » 31 sie 2008, o 02:38

porcelain pisze:
Forgotten_Elf pisze:Kiedyś niestety nadchodzi taki moment... Nie bądź na każde zawołanie, przystopuj i zastanów się nad tym wszystkim... Bądź przyjaciółką, ale nie przesadzaj z byciem na każde skinięcie etc...

Wiem jaki żal potem ma osoba, która tak na każde skinięcie biegła - a druga strona nie miała pojęcia, że rzuca wszystko dosłownie dla jednego spotkania...
nie zgodze sie z Toba, nigdy nie mialam zalu, ze poswiecam coś dla Niej. Jesli kogoś kocham to nie chce nic w zamian, wystarczy uśmiech na Jej twarzy. Reszta to egoizm. Nie chodzi o to zeby sie zmuszac zeby byc na kazde zawolanie. Jesli kochasz prawdziwie daje Ci to satysfakcje. Cierpisz, ale z drugiej strony kochana przez Ciebie osoba jest szczesliwa, a to najwazniejsze, przynajmniej dla mnie...
Jest satysfakcja, radość - to prawda - nie zaprzeczam, jak i temu, że od tej osoby nie wymaga się nic poza uśmiechem, aby Ona była szczęśliwa...
Ale mimo wszystko jednocześnie też się cierpi i często jest tak, że nadchodzi moment, że jest się złym na cały świat za takie platoniczne zakochanie... I nie mówię o żalu do tej dziewczyny, ale ogólnym żalu do świata, typu "dlaczego ja, dlaczego nic z tego nie wyszło" - bo chciałoby się a tutaj... Każdy zakochany chciałby aby coś choćby z czasem stworzyła taka przyjaźń coś więcej... Przynajmniej takie słowa usłyszałam od kogoś, kto do mnie na każde zawołanie przychodził, a nawet do przesady, bo potrafił szkołę zawalić (pogorszenie ocen etc.)... I nie uznałam tego za egoizm - raczej za smutną prawdę, kiedy się kocha i nie jest kochanym, kiedy się chce czyjegoś szczęścia, a samemu się cierpi często w milczeniu... Na każdy telefon iskry w oczach i radość niczym lisek w Małym Księciu, a po spotkaniu łzy i odwieczne pytanie "dlaczego"...
Awatar użytkownika
samotna_1990
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 84
Rejestracja: 26 sie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: samotna_1990 » 31 sie 2008, o 12:07

porcelain pisze: nie zgodze sie z Toba, nigdy nie mialam zalu, ze poswiecam coś dla Niej. Jesli kogoś kocham to nie chce nic w zamian, wystarczy uśmiech na Jej twarzy. Reszta to egoizm. Nie chodzi o to zeby sie zmuszac zeby byc na kazde zawolanie. Jesli kochasz prawdziwie daje Ci to satysfakcje. Cierpisz, ale z drugiej strony kochana przez Ciebie osoba jest szczesliwa, a to najwazniejsze, przynajmniej dla mnie...
Zgadzam się dla mnie najważniejszy jest jej uśmiech, to że jest szczęśliwa...
Awatar użytkownika
samotna_1990
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 84
Rejestracja: 26 sie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: samotna_1990 » 31 sie 2008, o 12:11

Jeszcze nie napisałam (chyba) ważnej rzeczy to że ona uważa mnie za siostrę i pisze na photoblogu, mówi w realu "Kocham Cię sisi". I dlatego odejście od niej jest dla mnie trudne nie tylko dlatego że ją kocham i że jestem dla niej kimś ważnym...
ODPOWIEDZ