"szukam kobiety spoza branżowego środowiska"
"szukam kobiety spoza branżowego środowiska"
To cytat średnio co piątego ogłoszenia towarzyskiego na tym portalu.
Czytam je sobie czasami, z czystej ciekawości a nie ze względów osobistych i tak mnie naszło pytanie, czy to taki stereotyp, czy naprawdę "branżowe środowisko" ma taką złą opinię? A jak stereotyp, to skąd się wziął?
Moja przyjaciółka lesbijka powiedziała mi kiedyś, że miała problem z coming outem dlatego, aby nikt nie skojarzył jej z "branżą". Bo według niej wówczas branża to zło, skakanie z kwiatka na kwiatek, butch, bojówki i obcisłe koszulki, agresja, "L-world" w wersji polskiej co najmniej. Widać opinia taka musi być zakorzeniona, skoro panie tak często dając ogłoszenie zastrzegają, że chcą "normalną kobietę", "spoza branży".
Cóż to więc takiego jest ta "branża"? Grupy towarzyskie pojawiające się regularnie w les/gej klubach? Osoby najbardziej aktywne na forum? I dlaczego ta "branża" ma taką złą opinię, że wiele pań się jej wystrzega?
Nie kopałam przez forum, czy jest gdzieś podobny temat, jak jest, to przepraszam, jak nie ma, to ciekawa jestem, co myślicie
Czytam je sobie czasami, z czystej ciekawości a nie ze względów osobistych i tak mnie naszło pytanie, czy to taki stereotyp, czy naprawdę "branżowe środowisko" ma taką złą opinię? A jak stereotyp, to skąd się wziął?
Moja przyjaciółka lesbijka powiedziała mi kiedyś, że miała problem z coming outem dlatego, aby nikt nie skojarzył jej z "branżą". Bo według niej wówczas branża to zło, skakanie z kwiatka na kwiatek, butch, bojówki i obcisłe koszulki, agresja, "L-world" w wersji polskiej co najmniej. Widać opinia taka musi być zakorzeniona, skoro panie tak często dając ogłoszenie zastrzegają, że chcą "normalną kobietę", "spoza branży".
Cóż to więc takiego jest ta "branża"? Grupy towarzyskie pojawiające się regularnie w les/gej klubach? Osoby najbardziej aktywne na forum? I dlaczego ta "branża" ma taką złą opinię, że wiele pań się jej wystrzega?
Nie kopałam przez forum, czy jest gdzieś podobny temat, jak jest, to przepraszam, jak nie ma, to ciekawa jestem, co myślicie
A lira asinye, lira ter yéni.
A lira ter lalame, a lira ter nier.
A lira ter lalame, a lira ter nier.
Hmm...a ja myślałam, że branża to poprostu wszyscy homoseksualiści. Takie określenie, którego można użyc, żeby osoby niepowołane, nie wiedziały o czym mówisz
Przypomniało mi się, czytałam kiedys gdzies (mozliwe, ze tu na forum, nie pamietam..) że 2 koleżanki, świerze znajome poszły na kawę. No i jedna pyta drugiej czy jest z branży? Odpowiada, że tak. Tylko później okazało się, że owszem jest z branży, ale budowlanej, bodajże.
Przypomniało mi się, czytałam kiedys gdzies (mozliwe, ze tu na forum, nie pamietam..) że 2 koleżanki, świerze znajome poszły na kawę. No i jedna pyta drugiej czy jest z branży? Odpowiada, że tak. Tylko później okazało się, że owszem jest z branży, ale budowlanej, bodajże.
branża, ma być po prostu "neutralnym" słowem,
które można użyć "nawet przy hetero"
na określenie jakiejkolwiek lesbijki czy biseksualistki..
negatywne znaczenie zostało jednak nadane temu słowu przez osoby, które z jakiś przyczyn obawiają się lub miały złe doświadczenia z grupami znających się i powiązanymi byłymi partnerkami dziewczyn..
niemniej niebycie w branży jest tak na prawdę fikcją...
teoretycznie możliwe, ale w praktyce prawie nie wykonywalne..
zresztą po co?
i co do klubów.. są niewinne jak lilija w porównaniu do internetu..;p
które można użyć "nawet przy hetero"
na określenie jakiejkolwiek lesbijki czy biseksualistki..
negatywne znaczenie zostało jednak nadane temu słowu przez osoby, które z jakiś przyczyn obawiają się lub miały złe doświadczenia z grupami znających się i powiązanymi byłymi partnerkami dziewczyn..
niemniej niebycie w branży jest tak na prawdę fikcją...
teoretycznie możliwe, ale w praktyce prawie nie wykonywalne..
zresztą po co?
i co do klubów.. są niewinne jak lilija w porównaniu do internetu..;p
http://kobiety-kobietom.com/opowiadania_erotyczne/art.php?art=5989
ja sie przed owa "branza" staralam bronic bardzo dlugo, chyba jest to tez jedna z przyczyn rozpadu mojego zwiazku z aktywistka bo ja nie chcialam w tym brac udzialu za bardzo. Teraz dopiero zrozumialam ze mnie to przecierz tez dotyczy. I chociarz nie biegam na kazda homo impreze bo np wole sie spotkac z moimi innymi znajomymi ktorych przewaga jest hetero to jednak postanowilam bardziej zainteresowac sie branzowym zyciem. Mieszkam w Irlandii i wiele sie tu teraz dzieje, staramy sie zalegalizowac homo malzenstwa, zaznaczam MALZENSTWA nie zwiazki partnerskie i ciesze sie ze moge brac w tym udzial bo jest to niezwykle wazne. Natomiast jak juz wczesniej wspomnialam, zadko bywam w branzowych kanjpach, czesto nie mam o czym z ludzmi tam przebywajacymi rozmawiac bo moj homoseskualizm jest czescia mojego zycia a nie moim zyciem i nie odczuwacm potrzeby manifestowania wszem i wobec faktu ze kocham kobiety a przewaga osob siedzacych dzien i noc w braznowkach tak wlasnie robi
Stesa złapałam. Zawsze rozmawiając ze znajomymi, mówiłam "ktoś jest z branży", "ja jestem z branży". Myślałam, że to określenie lesbijek czy gejów. Teraz to ja nie wiem, czy jak powiem, że jestem z branży, to "ktoś"(właśnie, kto?) nie pomyśli sobie, że jestem okrutnie zboczoną lesbą. Jakaś paranoja nas ogarnia.
Pozdrawiam wszystkich z BRANŻY
Pozdrawiam wszystkich z BRANŻY
Dla mnie branża jest bardzo szerokim pojęciem - i pojemnym. Kluby i dyskoteki to tylko jeden z elementów.
Co do pań/par bardzo wystrzegających się branży i unikających innych lesbijek to słyszałam już kilka opowiastek, że kiedy wreszcie zdecydowały się na jakikolwiek kontakt, to poszło, jak lawina. Tak ostro odreagowywały długą nieobecność w branży i izolację od innych les, że dość szybko przemeblowywały całe życie, jakby im ktoś dał dosłownie mniej niż rok życia.
O wiele zdrowiej jest bywać, kontaktować się ze środowiskiem na tyle, na ile ma się potrzebę, a nie bronić rękami i nogami. Przecież heterycy też mają znajomych, których poznają nie tylko w szkole, w rodzinie czy w pracy, czyż nie? Oczywiście, że "przypadki" chodzą po ludziach, ale ja zawsze twierdzę, że jeśli związek chory - niech się rozpada, jeśli się ktoś ceni - niech na pierwszej randce "nie daje", jeśli ktoś nie lubi ekstremów - niech nie przystaje do osób żyjących na krawędzi i jeśli woli kogoś dobrze poznać - niech najpierw zje z nim beczkę soli.
Co do pań/par bardzo wystrzegających się branży i unikających innych lesbijek to słyszałam już kilka opowiastek, że kiedy wreszcie zdecydowały się na jakikolwiek kontakt, to poszło, jak lawina. Tak ostro odreagowywały długą nieobecność w branży i izolację od innych les, że dość szybko przemeblowywały całe życie, jakby im ktoś dał dosłownie mniej niż rok życia.
O wiele zdrowiej jest bywać, kontaktować się ze środowiskiem na tyle, na ile ma się potrzebę, a nie bronić rękami i nogami. Przecież heterycy też mają znajomych, których poznają nie tylko w szkole, w rodzinie czy w pracy, czyż nie? Oczywiście, że "przypadki" chodzą po ludziach, ale ja zawsze twierdzę, że jeśli związek chory - niech się rozpada, jeśli się ktoś ceni - niech na pierwszej randce "nie daje", jeśli ktoś nie lubi ekstremów - niech nie przystaje do osób żyjących na krawędzi i jeśli woli kogoś dobrze poznać - niech najpierw zje z nim beczkę soli.
no wiem...mialam na mysli manifestacje zachowaniem i pustoslowiem za ktorym nic nie idzie choc oczywiscie ja nie chce generalizowac, kazdy bywa w knajpach od czasu do czasu. a w branzy jestesmy wszystkie sila rzeczy, jestes lesba jestes w branzy i nie ma na to rady hehe. Wszystko jest dla ludzi tylko zdrowo rozsadkowo a walczyc o nasze prawa trzebaAdna pisze: gdyby choć 3% osób łażących do klubu uaktywniło się w walce o nasze prawa to by normalnie chyba jutro miały byśmy związki partnerskie w Polsce..
jak dla mnie to jest tak:
branża jako słowo-klucz. tak jak ktoś wcześniej wspomniał, do porozumiewania się przy niewtajemniczonych.
"z branży" = tak jak my, homo/bi.
a ta negatywna.. to dla mnie: grupa osób, którą wszędzie widać.. na imprezach, paradach, klubach, etc. dziewczyny, które zawsze się tam pojawiają, wszyscy je znają/kojarzą. a dlatego mają u niektórych takie negatywne zdanie, bo co impreza, to są inaczej połączone w pary. poza tym są głośne, dużo komentują i te mniej śmiałe, cichsze, zapewne się ich obawiają. wchodząc na taką les imprezę człowiek zawsze czuje się zmierzony przez nie wzrokiem, od stóp do głów..
być może takie właśnie traktowanie "nowych" pojawiających się na imprezach powoduje to, co dziewczyny piszą w ogłoszeniach i sprawia to również, że wchodząc na taką imprezę człowiek często nie czuje wspólnoty z tymi kobietami, ze względu na wspólną cechę, tylko jak obcy..
branża jako słowo-klucz. tak jak ktoś wcześniej wspomniał, do porozumiewania się przy niewtajemniczonych.
"z branży" = tak jak my, homo/bi.
a ta negatywna.. to dla mnie: grupa osób, którą wszędzie widać.. na imprezach, paradach, klubach, etc. dziewczyny, które zawsze się tam pojawiają, wszyscy je znają/kojarzą. a dlatego mają u niektórych takie negatywne zdanie, bo co impreza, to są inaczej połączone w pary. poza tym są głośne, dużo komentują i te mniej śmiałe, cichsze, zapewne się ich obawiają. wchodząc na taką les imprezę człowiek zawsze czuje się zmierzony przez nie wzrokiem, od stóp do głów..
być może takie właśnie traktowanie "nowych" pojawiających się na imprezach powoduje to, co dziewczyny piszą w ogłoszeniach i sprawia to również, że wchodząc na taką imprezę człowiek często nie czuje wspólnoty z tymi kobietami, ze względu na wspólną cechę, tylko jak obcy..
Tak serio, to ja też nie wiemmisiam pisze:a ja nadal nie wiem co to znaczy "być z branży". Albo jestem po prostu jakaś głupia;) ...i wcale by mnie to nie zdziwiło.
Słyszałam tylko ,że "kobiety z branży" to zamknięte środowisko. tyle.
A z tym zamkniętym środowiskiem to chyba zawsze ma się to odczucie, gdy się jest nowym w jakimkolwiek środowisku. Ja zawsze najpierw czuję się bardzo nieswojo będąc "nową" w jakiejś większej grupie, gdzie widzę, że wszyscy się znają jak łyse konie i mało kto wysili się przecież, aby tę nową osobę wciągnąć do rozmowy. Ale mój Boże, toż chyba wszyscy tak mają
Co do "branży" z którą ja się niedawno zetknęłam, wrażenia mam zresztą przesympatyczne
Ale co do stereotypów jeszcze, myślę, że to istotnie zasługa tych, które jak to przysłowiowo mówią, na każdej imprezie sparowane są z kim innym - z jakiegoś powodu takie osoby są najbardziej widoczne (bo są też najbardziej towarzyskie i otwarte na ludzi ). No i ja też nie lubię być mierzona wzrokiem a propozycja seksualna zostałaby przyjęta równie źle jakby to był facet. Nic dziwnego więc, że jak to kogoś spotkało to ma uraz. Z drugiej strony nigdy mnie to nie spotkało. Czy dlatego, że nigdy nie chodziłam do les klubów sama, czy mam w sobie coś co powoduje, że ludzie jakoś czują, że do takich nie należę. Tak czy inaczej nie mam powodów, aby bać sie "branży"
A lira asinye, lira ter yéni.
A lira ter lalame, a lira ter nier.
A lira ter lalame, a lira ter nier.
- bialo_czarna
- natchniona foremka
- Posty: 416
- Rejestracja: 21 maja 2007, o 00:00
A ja nie wiem, nie trzymam z ludźmi tylko dlatego, że są gejami czy lesbijkami. Bardzo wiele moich koleżanek lesbijek krytykuje 'branżę' za to, że jest to środowisko zamknięte i pełne nietolerancji dla inności (tak). Wiele z tych osób z jednej strony krytykuje postawę 'każdy z każdym', z drugiej strony robi tak samo: ma doła bo rzuciła ją dziewczyna więc dzwoni do byłej, rano leczą wspólnie kaca, wieczorem nowa kobieta - krewna i znajoma królika i tak sobie żyje. Jak się skończy 'towar', zaczyna kółeczko od nowa. Są takie osoby.
Być może kolejnym problemem, czy zagadnieniem, jest propaganda homoseksualizmu w mediach, gdzie lansują się ludzie we wściekle kolorowych strojach i dziwnych fryzurach, o dziwnych poglądach; gloryfikują homoseksualizm. M.in przez to 'branża' jest postrzegana jako enklawa 'dziwnych' ludzi, którzy chcą tylko sypiać ze sobą i adoptować dzieci. Ze strachu i niewiedzy rodzą się absurdalne pomysły, że gej = pedofil a lesbijka = niespełniona kobieta, której brakuje seksu z mężczyzną. I rozmaite inne kombinacje.
Mnie ogłoszenia typu 'szukam kogoś spoza branży' dziwią tak samo jak 'szukam kogoś kto nie jest butch', 'szukam kogoś kto ma blond włosy' czy 'szukam kogoś kto nie jest z Hiszpanii'. Nie ma sensu krytykować za to 'branży', bo tego typu rzeczy są też domeną ludzi hetero. Podajesz wzrost, wagę, rozstaw oczu itp i wyskakuje Ci tabelka z potencjalnymi partnerami. Może powiecie, że jestem staroświecka i co tam jeszcze, ale dla mnie to straszne.
Pozdrawiam.
Być może kolejnym problemem, czy zagadnieniem, jest propaganda homoseksualizmu w mediach, gdzie lansują się ludzie we wściekle kolorowych strojach i dziwnych fryzurach, o dziwnych poglądach; gloryfikują homoseksualizm. M.in przez to 'branża' jest postrzegana jako enklawa 'dziwnych' ludzi, którzy chcą tylko sypiać ze sobą i adoptować dzieci. Ze strachu i niewiedzy rodzą się absurdalne pomysły, że gej = pedofil a lesbijka = niespełniona kobieta, której brakuje seksu z mężczyzną. I rozmaite inne kombinacje.
Mnie ogłoszenia typu 'szukam kogoś spoza branży' dziwią tak samo jak 'szukam kogoś kto nie jest butch', 'szukam kogoś kto ma blond włosy' czy 'szukam kogoś kto nie jest z Hiszpanii'. Nie ma sensu krytykować za to 'branży', bo tego typu rzeczy są też domeną ludzi hetero. Podajesz wzrost, wagę, rozstaw oczu itp i wyskakuje Ci tabelka z potencjalnymi partnerami. Może powiecie, że jestem staroświecka i co tam jeszcze, ale dla mnie to straszne.
Pozdrawiam.
ja nie mogę
człowiek chudy jak ta żerdź
a tu jeszcze trzeba karmić ścierwojady
człowiek chudy jak ta żerdź
a tu jeszcze trzeba karmić ścierwojady
Oczywiście, że nie należy w doborze znajomych/przyjaciół kierować się orientacją. Ale.. czasami to jakoś samo wychodzi. Może dlatego, że podświadomie szuka się po prostu zrozumienia dla pewnych spraw, podobnego odczuwania? Nie wiem, ale osobiście większe porozumienie czuję jednak wśród lesbijek. Może dlatego, że jak jestem ze znajomymi hetero to prędzej czy później zaczną rozmawiać o facetach? A może to nie ma przyczyny, tylko tak mi się życie ułożyło, że bliskie mi osoby są homoseksualne?A ja nie wiem, nie trzymam z ludźmi tylko dlatego, że są gejami czy lesbijkami.
Inności czyli czego? Ja też kiedyś usłyszałam ten zarzut, ale nie ze strony lesbijek a (jak do niedawna sądziłam, moich najlepszych) koleżanek hetero. Tylko, że to my żyjemy w heteronormatywnym społeczeństwie i to my jesteśmy zarzucane myśleniem heteryków. Kiedyś usłyszałam zarzut nietolerancji po tym, jak przyznałam się, że źle się czułam na imprezie, na której musiałam - brutalnie rzecz ujmując - 3 godziny słuchać o męskich częściach ciała. A gdy stwierdziłam, że więcej się na takim spotkaniu nie pojawię bo jako lesbijka się tam źle czułam, to padło, że jestem nietolerancyjna. Super. Tylko kto tu jest nietolerancyjny? Ja muszę uszanować heteroseksualność znajomych i manifestowanie jej wszem i wobec, ale dla mnie i okazania mojej orientacji nie ma miejsca. Kiedy np. wspomniałam o lesbijskim filmie który wydał mi się piękny, nie dano mi o nim opowiedzieć, natychmiast była zmiana tematu. A potem ktoś się dziwi, że wolę przebywać na imprezie wśród lesbijek?Bardzo wiele moich koleżanek lesbijek krytykuje 'branżę' za to, że jest to środowisko zamknięte i pełne nietolerancji dla inności (tak).
£atwo oskarżać o zamknięcie nie zastanawiając się z czego ono wynika. Nie dziwię się w tym wypadku, że jak więcej osób ma podobne doświadczenia co ja, ciągnie do towarzystwa innych les. Aby odetchnąć od tej heteronormatywności, bo mamy swoją własną i potrzebujemy jej tak samo jak moje koleżanki hetero potrzebują gadania o facetach.
Natomiast jeśli chodzi o krytykujące "branżę" inne lesbijki, wynika to chyba z tych wszystkich wymienionych już przyczyn. Najbardziej chyba z tych negatywnych doświadczeń...
A lira asinye, lira ter yéni.
A lira ter lalame, a lira ter nier.
A lira ter lalame, a lira ter nier.
Gdybym nie miała w bliskim otoczeniu nikogo o orientacji innej niż heteroseksualna, to pewnie bym zwariowała. Na szczęście mam. To jest mi bardzo bardzo potrzebne. Mam też jednak bardzo dużo grono bardzo bliskich heteryków. I jakoś inaczej to czuje. Ani mi nie przeszkadzają rozmowy o problemach z mężami i dziećmi, ani im nie przeszkadzają moje tematy filmowe. Część przez te tematy filmowe nawet z własnej ciekawości z zainteresowaniem się przebiła. Mam wrażenie, że jest w tym równowaga, że jakoś się tym naszym światem wymieniamy. W ogóle istnieje na świecie tyle tematów do pogadania, w odniesieniu do których nie czuję, żebym miała jakiś inny sposób myślenia, że w ogóle moje poczucie inności nie jest zbyt rozwinięte. Posiadam też takie "tematyczne" grupy znajomych, np. zainteresowanych fotografią, górami czy podróżami. Tam orientacja w ogóle nie ma znaczenia, bo i tak rozmowy 24/h toczą się na ten sam temat i cała reszta schodzi na dalszy plan. Szczerze mówiąc nieorietacyjność najbardziej widać w wysokich górach. Jak marznę gdzieś na odludziu w jakiejś debilnej sytuacji i zależę od drugiego człowieka bardziej niż od siebie samej, to jego orientacja jest ostatnią rzeczą o jakiej myślę.
- misiam
- super forma
- Posty: 1103
- Rejestracja: 24 maja 2009, o 02:00
- Lokalizacja: Pałac Kultury i Nauki.
[quote="Eile"]Gdybym nie miała w bliskim otoczeniu nikogo o orientacji innej niż heteroseksualna, to pewnie bym zwariowała. Na szczęście mam. To jest mi bardzo bardzo potrzebne.
Niektórzy nie mają tyle szczęścia.. albo mają go troszkę mniej;) no i wiadomo- możliwość porozmawiania o sobie,o tym co się czuje itd nie tylko z osobami hetero. jest ważna i na Boga nie dajmy się zwariować
Niektórzy nie mają tyle szczęścia.. albo mają go troszkę mniej;) no i wiadomo- możliwość porozmawiania o sobie,o tym co się czuje itd nie tylko z osobami hetero. jest ważna i na Boga nie dajmy się zwariować
Eile ma dużo racji. Rzecz w tym, że jak coś jest dla nas ważne, to potrzebujemy otoczyć się ludźmi, dla których ważne jest to samo
Interesuję się np. twórczością Tolkiena - mam znajomych tolkienistów i potrzebuję ich aby mieć z kim dzielić pasję
Zajmuję się dajmy na to ezoteryką, mam znajomych "w temacie" bo też szukałam kogoś z kim mogę się tym dzielić i wymienić doświadczeniami.
Analogicznie mam z muzyką, analogicznie z orientacją. Swój ciągnie do swego
A że orientacja określa jedna z najbardziej emocjonalnych dziedzin życia, to nieraz potrzebuje się tego swojskiego otoczenia więcej.
Interesuję się np. twórczością Tolkiena - mam znajomych tolkienistów i potrzebuję ich aby mieć z kim dzielić pasję
Zajmuję się dajmy na to ezoteryką, mam znajomych "w temacie" bo też szukałam kogoś z kim mogę się tym dzielić i wymienić doświadczeniami.
Analogicznie mam z muzyką, analogicznie z orientacją. Swój ciągnie do swego
A że orientacja określa jedna z najbardziej emocjonalnych dziedzin życia, to nieraz potrzebuje się tego swojskiego otoczenia więcej.
A lira asinye, lira ter yéni.
A lira ter lalame, a lira ter nier.
A lira ter lalame, a lira ter nier.
Nie wiem, jak jest w innych miastach ale ja w Warszawie wolę chodzić na gejowskie imprezy, na lesbijskich nie lubię tego obcinania wzrokiem, obgadywania, wpadania na dziewczyny, które niby cię znaję, ale cześć nie powiedzą, właściwie to ostatnio doszłyśmy do wniosku z kumpelą że nie lubimy innych lesbijek. Stwierdziłyśmy też, że nie jesteśmy chyba "true" lesbijkami bo one się nie uśmiechają A ja lubię uśmiechnąć się, zagadać, być miła, tak poprostu, nie żeby iść z kimś do łóżka...
Branża jak branża, zdarzają się sympatyczne dziewczyny, zdarzają się niesympatyczne, fałszywe. Może mam złe doświadczenia, ale strasznie mnie denerwuje, jak laska podchodzi do mnie i mojej dziewczyny i mówi: "O jak super że jesteście razem", po czym proponuje jej seks/związek :/ Nie boli mnie, że ktoś czuje się lepszy od reszty, bo sama wiem, że to ja jestem "the best" , ale atmosfera robi się nieprzyjemna. Albo to rozpuszczanie plotek, że dziewczyna się ku**i, bo nie chciała się z jakąś tam, o wygórowanym mniemaniu o sobie, przespać <szok> A geje są kochani
Wniosek jest taki, że rozumiem takie ogłoszenia, swoją obecną dziewczynę "nawróciłam" z hetero i bardzo mnie cieszy, że nie jest byłą czyjejś byłej
Branża jak branża, zdarzają się sympatyczne dziewczyny, zdarzają się niesympatyczne, fałszywe. Może mam złe doświadczenia, ale strasznie mnie denerwuje, jak laska podchodzi do mnie i mojej dziewczyny i mówi: "O jak super że jesteście razem", po czym proponuje jej seks/związek :/ Nie boli mnie, że ktoś czuje się lepszy od reszty, bo sama wiem, że to ja jestem "the best" , ale atmosfera robi się nieprzyjemna. Albo to rozpuszczanie plotek, że dziewczyna się ku**i, bo nie chciała się z jakąś tam, o wygórowanym mniemaniu o sobie, przespać <szok> A geje są kochani
Wniosek jest taki, że rozumiem takie ogłoszenia, swoją obecną dziewczynę "nawróciłam" z hetero i bardzo mnie cieszy, że nie jest byłą czyjejś byłej
"Wchodzę w nieznane
w rozkoszo-cierpienie,
w mozaikę trwania."
w rozkoszo-cierpienie,
w mozaikę trwania."
O matko, nawet sobie nie wyobrażam czegoś takiego...porcelain pisze:Może mam złe doświadczenia, ale strasznie mnie denerwuje, jak laska podchodzi do mnie i mojej dziewczyny i mówi: "O jak super że jesteście razem", po czym proponuje jej seks/związek :/ Nie boli mnie, że ktoś czuje się lepszy od reszty, bo sama wiem, że to ja jestem "the best" Wink , ale atmosfera robi się nieprzyjemna. Albo to rozpuszczanie plotek, że dziewczyna się ku**i, bo nie chciała się z jakąś tam, o wygórowanym mniemaniu o sobie, przespać <szok>
No to teraz rozumiem te stereotypy na temat branży...
Nie wiem co bym zrobiła, gdyby mnie i Elindil ktoś zaczepił i zaproponował seks XD Auaaa...
A lira asinye, lira ter yéni.
A lira ter lalame, a lira ter nier.
A lira ter lalame, a lira ter nier.
- M-planet
- super forma
- Posty: 1379
- Rejestracja: 30 sty 2008, o 00:00
- Lokalizacja: Wielka Deska Mazowiecka
No i wystarczy, że jakieś dziewczę chce się odnaleźć i poszukać po prostu znajomych, żeby nie czuć się jak ufo, żeby mieć swoją przyjazną grupę itd. I trafi na takie "kwiatki" spod znaku "o, świeże mięso przyszło" z jednej strony, a na ścianę lodowatego dystansu z drugiej. I potem z tego wynikają uprzedzenia "branża? noł, fękju weri mać. Tylko nie to".
Można mówić o stereotypach, ale stereotypy skądś się biorą. Gdyby ileś tych sparzonych nie było, to skąd by się wziął stereotyp? Kilka zniechęconych pań miałoby aż taką siłę przekonywania?...
Nie każda jest tak samo zaimpregnowana i potrafi / ma ochotę, ignorując przykre doświadczenia, szukać sobie towarzystwa do skutku. Niektóre poszukają raczej tych, co same się kontaktem z towarzystwem wzajemnej adoracji zniechęciły, bo może one będą pewne sprawy widzieć podobnie.
Można mówić o stereotypach, ale stereotypy skądś się biorą. Gdyby ileś tych sparzonych nie było, to skąd by się wziął stereotyp? Kilka zniechęconych pań miałoby aż taką siłę przekonywania?...
Nie każda jest tak samo zaimpregnowana i potrafi / ma ochotę, ignorując przykre doświadczenia, szukać sobie towarzystwa do skutku. Niektóre poszukają raczej tych, co same się kontaktem z towarzystwem wzajemnej adoracji zniechęciły, bo może one będą pewne sprawy widzieć podobnie.
Dziewczyny, nie wiem, w jakim jesteście wieku, ale nie ma co wszystkiego zwalać na orientację (branżę). Popatrzcie na to, jacy są generalnie 20 -30 - latkowie, bo to jednak to pokolenie stanowi klientelę dyskotek i klubów. Jeśli wasze rówieśnice hetero mają luźne podejście do sexu, to dlaczego od lesbijek wymagać zakonnej niewinności? Jeśli wasi koledzy hetero zmieniają panny jak rękawiczki, to czemu oczekujecie wierności po grób od koleżanek po orientacji?
Moje pokolenie słyszało, że w wieku studenckim trzeba znaleźć sobie narzeczonego i w żadnym wypadku nie odbierać dyplomu bez obrączki ślubnej. Dzisiejsze studentki słyszą, żeby robiły po dyplomie karierę i wyróbowały kilku kandydatów na męża, a w żadnym wypadku nie pchały się w dzieci przed 30.
My lesbijki chcąc nie chcąc słuchamy tych rad i powiem tylko, że w moim pokoleniu nie spotkałam się z wieloma przypadkami dziewczyn, które chcą "tylko niezobowiązująco", natomiast z tego, co obserwuję, wśród dzisiejszych młodych, mało która zobowiązanie jest skłonna podjąć.
Wiem, że generalizuję, ale trzeba zrozumieć naturę pokolenia, bo jest ona podobna dla wszystkich jej przedstawicieli.
Moje pokolenie słyszało, że w wieku studenckim trzeba znaleźć sobie narzeczonego i w żadnym wypadku nie odbierać dyplomu bez obrączki ślubnej. Dzisiejsze studentki słyszą, żeby robiły po dyplomie karierę i wyróbowały kilku kandydatów na męża, a w żadnym wypadku nie pchały się w dzieci przed 30.
My lesbijki chcąc nie chcąc słuchamy tych rad i powiem tylko, że w moim pokoleniu nie spotkałam się z wieloma przypadkami dziewczyn, które chcą "tylko niezobowiązująco", natomiast z tego, co obserwuję, wśród dzisiejszych młodych, mało która zobowiązanie jest skłonna podjąć.
Wiem, że generalizuję, ale trzeba zrozumieć naturę pokolenia, bo jest ona podobna dla wszystkich jej przedstawicieli.
Nie ten sort. Osoby łażące do klubu są młode, chcą się dobrze bawić, często "wyszumieć", nie myślą o jakimkolwiek angażowaniu się politycznym. A i pewnie dla części, jakiekolwiek postulaty w ogóle nie są ważne.Adna pisze:gdyby choć 3% osób łażących do klubu uaktywniło się w walce o nasze prawa to by normalnie chyba jutro miały byśmy związki partnerskie w Polsce..
Oczywiście, że aktywistka może pójść do klubu ;) ale mówię o najczęstszych przedstawicielkach klubowiczkach.
Chciałabym wierzyć w to, że to kwestia jedynie tej "widoczności", te które są najgłośniejsze, najodważniejsze itd. - one tworzą wizerunek branży, i że pod tą wisienką na torcie jest cała śmietanka nie-tak-bardzo-towarzyska, której tylko dlatego nie widać, bo schowana.
eh...
Ja się nie potrafię dogadać z innymi lesbijkami, czasami mam wrażenie, że łączy nas tylko orientacja.
(właściwie to nawet to mnie wyklucza- ja miałam i mam do tej pory tylko jedną partnerkę
nie mam więc o czym z nimi rozmawiać- jestem dla nich po prostu nieinteresująca-, żadnych eks, żadnych kłótni, dramatów, nowych miłości, nowych rozczarowań...nie jestem potencjalną osobą do wyrwania - czyli właściwie nie warto mną w ogóle zawracać sobie głowy, zwłaszcza, że plącze się zazwyczaj przy mnie druga połówka- to mnie już zupełnie dyskwalifikuje)
Na wszelkich spotkaniach zauważyłam, że nie mam o czym z nimi rozmawiać - o filmie, książkach nikt nie słucha, ciągle tylko kto z kim, po co, dlaczego i na jak długo - najważniejsze tematy do piwa.
Taka jest prawda, że lepsze związki emocjonalne tworzę z hetero dziewczynami (chociaż nadal brak mi kogoś, kto zrozumie mój punkt widzenia)
brakuje mi przyjaciółki lesbijki - ale wydaje mi się to niemożliwością (dopóki jakiejś nie zaliczę - to zauważyłam w "branży":/
A wiec dałam sobie spokój, parę razy próbowałam "wejść" w to towarzystwo, jednak za każdym razem czułam coraz większą pustkę...
Na pewno trafiam na niewłaściwych ludzi (wrodzony pech^^? a może specyfika branży i ludzi "na powierzchni" jak to się czasem określa:))))))
Ja się nie potrafię dogadać z innymi lesbijkami, czasami mam wrażenie, że łączy nas tylko orientacja.
(właściwie to nawet to mnie wyklucza- ja miałam i mam do tej pory tylko jedną partnerkę
nie mam więc o czym z nimi rozmawiać- jestem dla nich po prostu nieinteresująca-, żadnych eks, żadnych kłótni, dramatów, nowych miłości, nowych rozczarowań...nie jestem potencjalną osobą do wyrwania - czyli właściwie nie warto mną w ogóle zawracać sobie głowy, zwłaszcza, że plącze się zazwyczaj przy mnie druga połówka- to mnie już zupełnie dyskwalifikuje)
Na wszelkich spotkaniach zauważyłam, że nie mam o czym z nimi rozmawiać - o filmie, książkach nikt nie słucha, ciągle tylko kto z kim, po co, dlaczego i na jak długo - najważniejsze tematy do piwa.
Taka jest prawda, że lepsze związki emocjonalne tworzę z hetero dziewczynami (chociaż nadal brak mi kogoś, kto zrozumie mój punkt widzenia)
brakuje mi przyjaciółki lesbijki - ale wydaje mi się to niemożliwością (dopóki jakiejś nie zaliczę - to zauważyłam w "branży":/
A wiec dałam sobie spokój, parę razy próbowałam "wejść" w to towarzystwo, jednak za każdym razem czułam coraz większą pustkę...
Na pewno trafiam na niewłaściwych ludzi (wrodzony pech^^? a może specyfika branży i ludzi "na powierzchni" jak to się czasem określa:))))))
Może ja nie do końca obcykana, bo w klubie branżowym nigdy nie byłam,
bo i odległość za duża, ale... z dziewczynami, które same o sobie mówią, że są branżowe,
czuję się całkiem nieźle - pomimo różnicy wieku, bo to już dojrzałe studentki.
Są sympatyczne. Z tego, co czytam, to trafiła mi się igła w stogu siana
bo i odległość za duża, ale... z dziewczynami, które same o sobie mówią, że są branżowe,
czuję się całkiem nieźle - pomimo różnicy wieku, bo to już dojrzałe studentki.
Są sympatyczne. Z tego, co czytam, to trafiła mi się igła w stogu siana
Ech, większość moich nielicznych znajomych jest chyba hetero, ale nie wiem-bo co chwila któraś z pań dokonuje nieśmiałego kamingałtu (czyżbym miała aż taki wpływ na kobiety, o nieee!), a kumplem od każdego tematu jest gej.
Mam zresztą szalenie mało znajomych-spotykam się z kilkoma osobami, a związki międzyludzkie dowolnego formatu nie są naszym głównym tematem (przynajmniej tak długo, jak długo istnieją w mieście Krakowie teatry i inne filharmonie)
W kwestii poszukiwania niebranżowych kobiet na branżowym portalu...nie jestem gotowa dokonywać psychologicznej analizy takiego postępowania, ale bawi mnie diabelnie.
Przecież to czysta, żywa paranoja-w branżowym miejscu wywieszać karteczkę, że się tak szuka...prawda...spoza branży
Mam zresztą szalenie mało znajomych-spotykam się z kilkoma osobami, a związki międzyludzkie dowolnego formatu nie są naszym głównym tematem (przynajmniej tak długo, jak długo istnieją w mieście Krakowie teatry i inne filharmonie)
W kwestii poszukiwania niebranżowych kobiet na branżowym portalu...nie jestem gotowa dokonywać psychologicznej analizy takiego postępowania, ale bawi mnie diabelnie.
Przecież to czysta, żywa paranoja-w branżowym miejscu wywieszać karteczkę, że się tak szuka...prawda...spoza branży
Why so serious?
ja spotkałam się się z określeniem branży
1) w szerszym znaczeniu Branża=całe środowisko łącznie z osobami nieudzielającymi się, żyjącymi w cieniu, trochę z boku (czytać wszyscy homo)
2) w węższym znaczeniu i o to pewnie chodzi tym Paniom:)
Branży jako to co się utrzymuje na powierzchni^^ (zostawiam to waszej wyobraźni)
Różnie bywa z tym w rzeczywistości, wiadomo, wszystko zależy od ludzi:)
Wydaje mi się, że dla zatwardziałych introwertyków (do których się zaliczam:)) jest tam mniej miejsca:-P
1) w szerszym znaczeniu Branża=całe środowisko łącznie z osobami nieudzielającymi się, żyjącymi w cieniu, trochę z boku (czytać wszyscy homo)
2) w węższym znaczeniu i o to pewnie chodzi tym Paniom:)
Branży jako to co się utrzymuje na powierzchni^^ (zostawiam to waszej wyobraźni)
Różnie bywa z tym w rzeczywistości, wiadomo, wszystko zależy od ludzi:)
Wydaje mi się, że dla zatwardziałych introwertyków (do których się zaliczam:)) jest tam mniej miejsca:-P
zgadzam sie w 100%, przecierz jak sie wejdzie na hetero impreze to tez kazdy kazdego podrywa i czesto ktos sie z kims po pijaku przespi i prowadzone sa rozmowy o seksie. Ludzie sa rozni i tak samo jak hetero , homo rownierz dziela sie na ludzi inteligentnych i debili. Poza tym skoro wieszkosc lesbijek o ktorych mowicie jest taka straszna to czemu zadnej tu nie ma? Nie wierze ze skoro sa takie "braznowe" to nie odwiedzaja takiego forumJoey pisze:Dziewczyny, nie wiem, w jakim jesteście wieku, ale nie ma co wszystkiego zwalać na orientację (branżę). Popatrzcie na to, jacy są generalnie 20 -30 - latkowie, bo to jednak to pokolenie stanowi klientelę dyskotek i klubów. Jeśli wasze rówieśnice hetero mają luźne podejście do sexu, to dlaczego od lesbijek wymagać zakonnej niewinności?
i.
Może w tym szukaniu poza branżą chodzi o potrzebę znalezienia osoby nie - klubowej, jakoś poważniej myślącej o życiu, bardziej dorosłej, jakoś mocniej osadzonej w rzeczywistości?
A może chodzi o kogoś mniej zajętego swoją homoseksualnością, a bardziej żyjącego codziennym życiem?
A może chodzi o jakieś własne uprzedzenia i dystansowanie się do własnego środowiska?
A może w każdym przypadku jest inaczej?
A może chodzi o kogoś mniej zajętego swoją homoseksualnością, a bardziej żyjącego codziennym życiem?
A może chodzi o jakieś własne uprzedzenia i dystansowanie się do własnego środowiska?
A może w każdym przypadku jest inaczej?
Mam straszną ochotę wywalić tu wszystkie swoje niepochlebne opinie o lesbijkach, branży itp. ale bez wulgaryzmów by się nie obyło Poza tym mogłoby to wyglądać jakbym była sfrustrowana, bo chciałabym należeć do kółeczka, ale mnie nikt nie zaprosił A było odwrotnie.
W każdym razie co do klubów to co weekend jestem w jakimś i kocham tańczyć, może nie jestem mega odpowiedzialną osobą, ale troche oleju w głowie mimo tego mam. Ale nie szukam tam przygody ani nie łaże tam po to żeby obgadywać swoje byłe
A żeby nie było całkiem nie na temat, to moim zdaniem, szukanie kogoś spoza branży właśnie tutaj ma sens, dziewczyny z "kółka wzajemnej adoracji" albo wymieniają sie partnerkami albo polują na "świeże mięso" w klubach (pozwoliłam sobie użyć określeń przedmówczyń bo strasznie mi się spodobały)
W każdym razie co do klubów to co weekend jestem w jakimś i kocham tańczyć, może nie jestem mega odpowiedzialną osobą, ale troche oleju w głowie mimo tego mam. Ale nie szukam tam przygody ani nie łaże tam po to żeby obgadywać swoje byłe
A żeby nie było całkiem nie na temat, to moim zdaniem, szukanie kogoś spoza branży właśnie tutaj ma sens, dziewczyny z "kółka wzajemnej adoracji" albo wymieniają sie partnerkami albo polują na "świeże mięso" w klubach (pozwoliłam sobie użyć określeń przedmówczyń bo strasznie mi się spodobały)
"Wchodzę w nieznane
w rozkoszo-cierpienie,
w mozaikę trwania."
w rozkoszo-cierpienie,
w mozaikę trwania."
Kiedyś słyszałam określenie czym jest "branża".
Otóż jest to grupka pań, które poza tym, że znają się jak "łyse konie" mają wspólne "byłe" i "aktualne" ; tzn. była pani A jest obecnie z panią B, a była pani B jest obecnie z panią C. Pani D jest sama, ale miała romans z panią B i zastanawia się czy była pani A czuje może coś do niej .... to mniej więcej tak szło... acha i ponadto wszyscy wszystko wiedzą ... taki jakby bardziej życiowy Lword
Otóż jest to grupka pań, które poza tym, że znają się jak "łyse konie" mają wspólne "byłe" i "aktualne" ; tzn. była pani A jest obecnie z panią B, a była pani B jest obecnie z panią C. Pani D jest sama, ale miała romans z panią B i zastanawia się czy była pani A czuje może coś do niej .... to mniej więcej tak szło... acha i ponadto wszyscy wszystko wiedzą ... taki jakby bardziej życiowy Lword