COMING OUT...

Dyskusje, wymiana opinii i doświadczeń na tematy związane z życiem kobiet kochających kobiety. Wsparcie dla potrzebujących.
ODPOWIEDZ
gretchen
super forma
super forma
Posty: 5801
Rejestracja: 13 lis 2005, o 00:00
Lokalizacja: no direction home

Re: COMING OUT...

Post autor: gretchen » 17 sty 2010, o 20:11

Nie myśl o nich. Nie są tego warci. Rzuć się w wir pracy, czy to magisterskiej, czy zawodowej i ocknij się za miesiąc. Rozumiem kontakty z rodzicami, ale siostrę sobie daruj do końca. Ona akurat to podł pozerka, której tak naprawdę nie wiadomo, o co chodzi.
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
Awatar użytkownika
Agmar
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 431
Rejestracja: 24 lis 2009, o 01:00

Re: COMING OUT...

Post autor: Agmar » 17 sty 2010, o 21:44

gretchen pisze:Nie myśl o nich. Nie są tego warci.
A Ty, gretchen, masz rodziców?
Agnieszka
gretchen
super forma
super forma
Posty: 5801
Rejestracja: 13 lis 2005, o 00:00
Lokalizacja: no direction home

Re: COMING OUT...

Post autor: gretchen » 17 sty 2010, o 21:49

Nie. Stąd moje cyniczne podejście do sprawy.

A ty, Agmar, przeczytałaś w ogóle mojego posta, czy przyszłaś się czepiać bez sensu i bez powodu? Dodaj jeszcze jakiś link do tuby, może być tym razem o nazistach, na pewno cie zapamiętamy.

P.S. Nie pogrubiaj mnie. Nie życzę sobie.
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
Awatar użytkownika
Agmar
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 431
Rejestracja: 24 lis 2009, o 01:00

Re: COMING OUT...

Post autor: Agmar » 17 sty 2010, o 22:03

gretchen pisze: Nie. Stąd moje cyniczne podejście do sprawy.
Aha. Zapytałam żeby lepiej zrozumieć Twój punkt widzenia.

P.S. Już nie będę Cię pogrubiać. :oops:
Agnieszka
Awatar użytkownika
Elfriede
Posty: 6
Rejestracja: 7 sty 2010, o 01:25

Re: COMING OUT...

Post autor: Elfriede » 17 sty 2010, o 23:28

Nie dokonałam jeszcze coming outu, ale wiem, że prędzej, czy później będę musiała to zrobić. Tym bardziej, że długo zbywać pytań matki. Matka prawdopodobnie się domyśla i obie udajemy przed sobą, że jest inaczej. Ona nie pyta, ja - nie mówię albo inaczej: nie mam odwagi mówić, bo pytania ze strony matki parokrotnie (wielokrotnie) już padały i to pytania, wprost dlatego podejrzewam, że matka wie/domyśla się. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce stosunkowo niedawno, kiedy siedziałyśmy w pubie, piłyśmy piwko i - jak to w takich sytuacjach bywa - rozmawiałyśmy o niczym (a raczej o niczym konkretnym), kiedy nagle matka zapytała z całkowitym spokojem w głosie. Nie mogła chyba nie zauważyć, że o mało, co nie udławiłam się pitym piwem i bardzo nieporadnie próbowałam zmienić temat. Wiem, że to była bardzo dobra okazja do rozmowy, ale ta sytuacja (pub, wokoło inni ludzie) jakoś spowodowały, że raczej starałam się zmienić temat niż go podjąć a ona na pewno zauważyła tę moją nieporadną, paniczną próbę zmiany tematu i – jak sądzę – wyciągnęła z niej wnioski. Jestem naprawdę na siebie wściekła, że miałam taką świetną okazję, aby wreszcie przestać się dusić w niedomówieniach i ją zmarnowałam. :( O jej reakcję jestem spokojna, ponieważ to ona uczyła mnie tolerancji dla innych. Natomiast problemem jest tu lub może być ojciec, o którego poglądach niewiele wiem, bo wprawdzie mieszkamy pod jednym dachem, ale o niczym poważniejszym niż sprawy hobby/zainteresowań nie rozmawiamy. Co byście radziły? Zaczekać na następne takie pytanie ze strony matki (i starać się nie stchórzyć)? Stworzyć okazję do rozmowy na taki temat i jej powiedzieć? Jak postąpić z ojcem? Powiedzieć? Liczyć, że matka mu powie? Liczę na Wasze rady. :)
"Kto nie żyje tu i teraz, ten nie żyje nigdy. Co wybierasz?"
Awatar użytkownika
Kelpie
foremka dyskutantka
foremka dyskutantka
Posty: 193
Rejestracja: 20 cze 2005, o 00:00
Lokalizacja: małopolska

Re: COMING OUT...

Post autor: Kelpie » 20 sty 2010, o 18:31

oficjalnie dołączyłam w poniedziałek do grupy wyoutowanych przed rodziną. po wielkiej wojnie, słowach ciężkich i bardzo bolesnych, teraz jest cisza jakby nie było tematu. I aż się boję kiedy wyjdzie i w jakiej postaci. oprócz strachu uczuciem dominującym jest niestety smutek i wielki zawód. nie liczyłam na fanfary i rozradowane miny, ale przecież nie robię nic złego, nikogo nie zamordowałam, a reakcja taty naprawdę straszna :/ ale coś mi się wydaje, że oni znowu wyprą to z głów i zaczną od nowa wypytywać o chłopaka.
Awatar użytkownika
:Kasia
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 157
Rejestracja: 24 sie 2007, o 00:00
Lokalizacja: Warszawa

Re: COMING OUT...

Post autor: :Kasia » 24 sty 2010, o 15:57

U mnie sytuacja nie ulega zmianie, rodzina mnie nienawidzi, wydaje mi się że ojciec wciąż nie przyjął tego do wiadomości. Swoim brakiem zrozumienia krzywdzą siebie, niszczą swoje zdrowie a winą za wszystko obarczają mnie - bardzo wygodne podejście. Tłumaczenia i rozmowy nie mają sensu, w zasadzie nie mam z nimi kontaktu - może poza sporadycznymi telefonami. Siostra na szczęście przestała do mnie dzwonić - przerzuciła się na maile - baaaardzo długie maile. Pełne wyrzutów i nienawiści. Trudno mi w tym wszystkim utrzymać nadzieję, że kiedyś będzie dobrze, że jeszcze zobaczą we mnie kochającą ich Kasię. Patrzę na zdjęcia swojej siostrzenicy i serce mi do gardła podchodzi, że pewnie już nigdy nie będę mogła jej przytulić.
Bardzo za nimi tęsknię... Każdego dnia zastanawiam się co mogę zrobić, żeby tę sytuację jakoś odmienić, ale to sprawia że popadam w błędne koło własnych myśli i jest mi po prostu niedobrze od wszystkiego. Gdybym mogła coś zmienić ... :cry:
marinnaWR
super forma
super forma
Posty: 2070
Rejestracja: 21 maja 2008, o 02:00
Lokalizacja: Wrocław

Re: COMING OUT...

Post autor: marinnaWR » 24 sty 2010, o 16:08

Nie robieniem nic, poza wpatrywaniem się w zdjęcie siostrzenicy, za wiele nie zmienisz.
Awatar użytkownika
Kucolka
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 55
Rejestracja: 4 sty 2010, o 19:50

Re: COMING OUT...

Post autor: Kucolka » 24 sty 2010, o 19:29

marinnaWR pisze:Nie robieniem nic, poza wpatrywaniem się w zdjęcie siostrzenicy, za wiele nie zmienisz.
Dokładnie. Trzeba działać..
-[A]-No Mozil.. --Aaaa! Ten co Mozillę stworzył..? -[A]-..Nie.. <facepalm> ;D
Awatar użytkownika
Elfriede
Posty: 6
Rejestracja: 7 sty 2010, o 01:25

Re: COMING OUT...

Post autor: Elfriede » 25 sty 2010, o 19:06

Agmar pisze:Dziewczyny sobie wybierasz i zmieniasz, a matkę masz tylko jedną. Dziewczyna Cię zostawi i odejdzie, a matka pozostanie Twoją matką do końca Twoich dni.
Tak, ale to z dziewczyną tą, czy inną zwiąże swoje życie i to z dziewczyną tą, czy inną będę do końca swojego życia a nie z matką, czy którymkolwiek ze członków rodziny. Od pewnego momentu ja, matka, ojciec - każde z nas ma swoje życie. Wprawdzie o reakcję matki jestem spokojna, ale liczę się z tym, że nie wszyscy w rodzinie muszą mnie zaakceptować i gdyby ktokolwiek z rodziny mnie nie zaakceptował taką jaką jestem, to to byłby przede wszystkim jego problem. Nie wykluczam, że może byłoby mi przez chwilę przykro, ale to jest w końcu moje życie i mam prawo je sobie układać tak jak uważam to za najlepsze dla mnie i z tą osobą, z którą zechcę. Oni (tj. rodzina) mają takie samo prawo do nieakceptowania tego i jeśli chcą to - proszę bardzo - mogą jeśli zechcą zerwać ze mną kontakty. Łaski bez, płakać nie będę. :twisted:
Mnie już za dużo nerwów kosztowały przemilczenia, niedomówienia, zbywanie pytań, dlatego przystępuję powoli do realizacji długo opracowywanego planu "coming out". :wink:
"Kto nie żyje tu i teraz, ten nie żyje nigdy. Co wybierasz?"
Awatar użytkownika
porcelain
rozgadana foremka
rozgadana foremka
Posty: 157
Rejestracja: 17 kwie 2008, o 02:00
Lokalizacja: Warszawa

Re: COMING OUT...

Post autor: porcelain » 26 sty 2010, o 01:42

Jestem całkowicie i bezboleśnie wyoutowana przed wszystkimi znajomymi...Natomiast z rodziny wiedziała tylko moja kuzynka. Ostatnio oznajmiła mi, że powiedziała swojej mamie (siostrze mojego ojca), trochę sie przestraszyłam, choć wiem, że ciotkę mam wyluzowaną. Nie było czego się bac, zareagowała pozytywnie: "Dobrze, że kogoś ma. Pewnie bylo jej ciężko się zakaceptować i dlatego miała problemy na studiach i tyle imprezowała". Moja kuzynka poinformowała mnie również, że nie wyprowadzała mamy z błedu, mówiąc, że nie miałam żadnego problemu z akceptacja tego, bo jestem "wyuzdana" (?), a studia olałam, bo lubie się bawić itp :P Więc same plusy, bo jeszcze usprawiedliwiono moją nieodpowiedzialność ;) A i ciotka nie uważa, że to czyjakolwiek sprawa, więc nikomu nie powie, np. ojcu :)

Pełny comming out "przeprowadzę" jak będę niezależna od rodziców. Poza tym, boję się zranić mamę. Wiem, że ma pozytywne podejście do mojego przyjaciela geja, ale słyszałam też jak mówi "te lesby" o lesbijkach w swojej pracy... No i kiedyś widziała, że siedzę na jakimś forum dla les i taka zła spytała, po co tam wchodzę. Wykręciłam sie koleżanką, ale widzę, że może nie być przyjemnie. Choć mama zawsze mi powtarza, że nie ważne co, i tak będzie mnie wspierać, kochać itd. Zobaczymy...
"Wchodzę w nieznane
w rozkoszo-cierpienie,
w mozaikę trwania."
Awatar użytkownika
omega113
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 637
Rejestracja: 11 lut 2007, o 00:00

Re: COMING OUT...

Post autor: omega113 » 28 sty 2010, o 01:06

a braciak nie wie?
pzd:)
Awatar użytkownika
_metz_
początkująca foremka
początkująca foremka
Posty: 47
Rejestracja: 13 sty 2010, o 20:54

Re: COMING OUT...

Post autor: _metz_ » 28 sty 2010, o 02:45

Ostatnio mam ochotę wytatuować sobie "homo" na czole żeby nikt nie miał wątpliwości, z drugiej strony po przeprowadzeniu rozmowy na forum roku wiem, że połowa uważa że powinno się to leczyć, ale... część przecież była po mojej stronie :twisted:
Chyba czas zacząć przygotowywać grunt :wink:
Sis i mama pozostają kompletnie nieświadome, za to padre już wie, jak zostaliśmy sami po kolejnej romowie na temat mężczyzn z drugiej ligi jacy mi pozostaną, jeżeli nikogo szybciutko na studiach nie znajdę, sam o to zapytał. Z "nie" trudno byłoby się wycofać, brak odpowiedzi sugerowałby, że się tego wstydzę, uznałam, że zostałam postawiona pod ścianą i nie pozostaje nic innego jak potwierdzić jego przypuszczenia. Myślałam, że to z nim będzie najtrudniej, widać nie naruszam jego poczucia estetyki :lol: A już sądziłam, że moje zainteresowanie tematem i nieustanne trajkotanie o urodzie innych kobiet przeszło niezauważone. Mamuśce powiem dopiero jak się wyprowadzę, albo poczekam, aż zrobi to tata, zawsze miał do niej lepsze podejście. Sis nie powiem nic, łącząca nas nienawiść i tak nie może być już silniejsza.
Awatar użytkownika
cycha
uzależniona foremka
uzależniona foremka
Posty: 540
Rejestracja: 30 gru 2009, o 23:01
Lokalizacja: luton UK

Re: COMING OUT...

Post autor: cycha » 30 sty 2010, o 21:36

Jak ja powiedziałam o tym mamie to mi nie uwierzyła O.o teraz musze jej pokazać ale spróbuje ją oswoić jakoś :) mam nadzieje że będzie dobrze :)
Obrazek
Bądź, a klęknę, spójrz, a upadnę

http://www.parafraza.bloog.pl
Awatar użytkownika
Agmar
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 431
Rejestracja: 24 lis 2009, o 01:00

Re: COMING OUT...

Post autor: Agmar » 31 sty 2010, o 19:44

Elfriede pisze:
Agmar pisze:Dziewczyny sobie wybierasz i zmieniasz, a matkę masz tylko jedną. Dziewczyna Cię zostawi i odejdzie, a matka pozostanie Twoją matką do końca swoich dni.
Tak, ale to z dziewczyną tą, czy inną zwiąże swoje życie i to z dziewczyną tą, czy inną będę do końca swojego życia a nie z matką,
To bez znaczenia na jak długo zwiążesz się z jakąś dziewczyną. Dziewczyny dziewczynami, a matka matką. Dziewczyny wybierasz, a matkę masz. Tę samą na zawsze.
Agnieszka
gretchen
super forma
super forma
Posty: 5801
Rejestracja: 13 lis 2005, o 00:00
Lokalizacja: no direction home

Re: COMING OUT...

Post autor: gretchen » 31 sty 2010, o 20:25

Ojców możesz mieć tysiące - matkę masz tylko jedną!

Aczkolwiek nie do końca.

Nie ta matka, co urodziła, a tak - co wychowała!
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
Awatar użytkownika
Agmar
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 431
Rejestracja: 24 lis 2009, o 01:00

Re: COMING OUT...

Post autor: Agmar » 31 sty 2010, o 20:35

gretchen pisze:Ojców możesz mieć tysiące - matkę masz tylko jedną!

Aczkolwiek nie do końca.

Nie ta matka, co urodziła, a tak - co wychowała!
Co innego matka (co urodziła), a co innego ewentualna macocha (przybrana matka, co wychowała). Zew krwi jest silniejszy niż wychowanie.
Agnieszka
gretchen
super forma
super forma
Posty: 5801
Rejestracja: 13 lis 2005, o 00:00
Lokalizacja: no direction home

Re: COMING OUT...

Post autor: gretchen » 31 sty 2010, o 20:43

Nie jest. Moja krew się burzy na myśl o niektórych pokrewieństwach.
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
Awatar użytkownika
Agmar
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 431
Rejestracja: 24 lis 2009, o 01:00

Re: COMING OUT...

Post autor: Agmar » 31 sty 2010, o 20:49

gretchen pisze:Nie jest. Moja krew się burzy na myśl o niektórych pokrewieństwach.
To nic, że się burzy. Matka jest matką, a macocha macochą.
Agnieszka
Awatar użytkownika
witch85
super forma
super forma
Posty: 4193
Rejestracja: 24 mar 2005, o 00:00

Re: COMING OUT...

Post autor: witch85 » 31 sty 2010, o 20:55

Dla kogo?
Awatar użytkownika
Agmar
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 431
Rejestracja: 24 lis 2009, o 01:00

Re: COMING OUT...

Post autor: Agmar » 31 sty 2010, o 21:00

witch85 pisze:Dla kogo?
Dla córki.
Agnieszka
Awatar użytkownika
witch85
super forma
super forma
Posty: 4193
Rejestracja: 24 mar 2005, o 00:00

Re: COMING OUT...

Post autor: witch85 » 31 sty 2010, o 21:07

A co jeżeli matka zmarła przy porodzie?

To, że według Ciebie tak jest, nie znaczy że jest to jest uniwersalne. Zresztą jeżeli matka Cię kocha i pragnie Twojego dobra, to jest szczęśliwa, gdy i ty jesteś szczęśliwa z kobietą :)
Awatar użytkownika
Rilla
super forma
super forma
Posty: 1927
Rejestracja: 2 kwie 2006, o 00:00
Lokalizacja: Wrocław

Re: COMING OUT...

Post autor: Rilla » 31 sty 2010, o 21:11

Agmar pisze:
gretchen pisze:Nie jest. Moja krew się burzy na myśl o niektórych pokrewieństwach.
To nic, że się burzy. Matka jest matką, a macocha macochą.
I co? Terminologia swoje, a emocje swoje, rzeczywistość swoje.
Skąd wy bierzecie takie kategoryczne twierdzenia? Każdemu wg woli i uznania, nie ma tak, że "zew krwi" ważniejszy i już, nie ma odstępstw.
Awatar użytkownika
Agmar
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 431
Rejestracja: 24 lis 2009, o 01:00

Re: COMING OUT...

Post autor: Agmar » 31 sty 2010, o 21:14

witch85 pisze:A co jeżeli matka zmarła przy porodzie?

To, że według Ciebie tak jest, nie znaczy że jest to jest uniwersalne. Zresztą jeżeli matka Cię kocha i pragnie Twojego dobra, to jest szczęśliwa, gdy i ty jesteś szczęśliwa z kobietą :)
Eeee... chyba nie. Ja jestem szczęśliwa gdy jestem pijana. A moja matka nie jest szczęśliwa gdy ja jestem pijana, właśnie dlatego, że mnie kocha i pragnie mojego dobra. Obawia się, że mogą stać się alkoholiczką.
Agnieszka
Awatar użytkownika
Agmar
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 431
Rejestracja: 24 lis 2009, o 01:00

Re: COMING OUT...

Post autor: Agmar » 31 sty 2010, o 21:22

Rilla pisze:
Agmar pisze:
gretchen pisze:Nie jest. Moja krew się burzy na myśl o niektórych pokrewieństwach.
To nic, że się burzy. Matka jest matką, a macocha macochą.
I co? Terminologia swoje, a emocje swoje, rzeczywistość swoje.
Skąd wy bierzecie takie kategoryczne twierdzenia? Każdemu wg woli i uznania, nie ma tak, że "zew krwi" ważniejszy i już, nie ma odstępstw.
Zawsze są odstępstwa, ale wyjątek potwierdza regułę w przypadkach niewyjątkowych (exceptio probat regulam in casibus non exceptis - lacinska formula prawna).
Agnieszka
gretchen
super forma
super forma
Posty: 5801
Rejestracja: 13 lis 2005, o 00:00
Lokalizacja: no direction home

Re: COMING OUT...

Post autor: gretchen » 31 sty 2010, o 22:56

Agmar pisze:Eeee... chyba nie. Ja jestem szczęśliwa gdy jestem pijana. A moja matka nie jest szczęśliwa gdy ja jestem pijana, właśnie dlatego, że mnie kocha i pragnie mojego dobra. Obawia się, że mogą stać się alkoholiczką.
Moja matka jest szczęśliwa, kiedy ja jestem pijana i szczęśliwa. Ona doskonale rozumie wartość nałogów w życiu zwykłego człowieka.

Rilla, Agmar przecież jest mistrzem od kategorycznych twierdzeń :wink:
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
gretchen
super forma
super forma
Posty: 5801
Rejestracja: 13 lis 2005, o 00:00
Lokalizacja: no direction home

Re: COMING OUT...

Post autor: gretchen » 31 sty 2010, o 23:36

My się nie przejmujemy - my się staramy ją zmusić do refleksji :wink:
Now you don't talk so loud
Now you don't seem so proud
Awatar użytkownika
Rilla
super forma
super forma
Posty: 1927
Rejestracja: 2 kwie 2006, o 00:00
Lokalizacja: Wrocław

Re: COMING OUT...

Post autor: Rilla » 31 sty 2010, o 23:39

O to to, właśnie. Wciąż mi się nie mieści w głowie takie zawężenie horyzoncików (hehe, ależ mi wyszła ciekawa, acz abstrakcyjna konstrukcja słowna!:))

Poza tym - tu już zwracam się do Agmar - to że coś jest po łacinie, nie znaczy, że jest mądre/prawdziwe/właściwe/uniwersalne ;) Szczególnie z naciskiem na to ostatnie. Problem polega na tym, że my nie mówimy o wyjątkach od reguł prawniczych, tylko o indywidualizacji bytów.
Awatar użytkownika
Agmar
natchniona foremka
natchniona foremka
Posty: 431
Rejestracja: 24 lis 2009, o 01:00

Re: COMING OUT...

Post autor: Agmar » 1 lut 2010, o 06:04

svefn pisze:że wy się jeszcze tymi tekstami agmar przejmujecie. napisać można wszystko, odpowiedź będzie jedna - "matka to matka i penis" (co by nie używać wulgaryzmów ;) )
2 x 2 = 4. Kategorycznie Zawsze. Bez wyjątków. Nie wszystko można relatywizować posuwając się do absurdu.
Agnieszka
ODPOWIEDZ