Poznać przez internet
Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Witajcie Kobiety. Błądząc po wirtualnych czeluściach, natrafiłam kiedyś (2,5roku temu) na wspaniałą rozmówczynię, Kasię. Rozmowy ciągnęły się płynnie i przyjemnie..jak makaron. Piękne w tym wszystkim było to że rozmawiając o niczym, było to i tak fascynujące. Było, było.. i nadal jest..
Po ok 2 tygodniach czatowa znajomość rozszerzyła się do kontaktu gg, w końcu do telefonu. I tak sobie wirtualnie egzystujemy i wykańczamy, przynajmniej ja zaczynam się powoli wykańczać.
Czułe słowa, czułe smsy, wiele rozbawiających , emocjonujących, wzruszających wieczorów przez tel/na gg..bo gdzież by indziej.. Potrafię ją wzruszyć i rozbawić do łez. Cudownie się dogadujemy, uzupełniamy, wypełniamy. Wyjątkowe połączenie. Pełna, lotna synchronizacja na wysokim pułapie. Uwielbiamy się. Sama wiele razy przyznawała że nasza znajomość jest dziwna, niezwykła..
Problem w tym że ona nie chce tej znajomości wcielać w rzeczywistość. Z jednej strony bardzo chciałaby mnie poznać, a z drugiej.. nie może sie przemóc, coś ją blokuje, nie chce, a może kiedyś? hmm..może sie kiedyś spotkamy.. może...' To jej słowa z ostatniej rozmowy. Dodam, że jak ją poznałam była zadeklarowana na facetów.. a teraz.. można zauważyć duży postęp w kierunku niechęci do nich. Myśle że w jakiś sposób na nią wpłynęłam. Delikatnie tłumaczyłam Jej , że szkoda aby taka znajomość przeszła bez echa. Ona nie mówi zdecydowanego NIE, waha się.. Dodam, że dzieli nas jakieś 400km. Dla mnie to nie problem, ale jej to widzę przeszkadza. Powiedziała że przeraża ją ta znajomość, ale nie chce jej kończyć. Wystarczy jej kontakt taki jak jest, a ja chciałabym bezpośredniej komunikacji.. Szukam jakiejś sensownej metody na przetrwanie w tej bezsensownej sytuacji. Czy jest taka? Choć to będzie ciężkie może lepiej z tego czułego kontaktu przejść na dystans..Odejść czy czekać aż się przełamie? Obie drogi skazane na nieszczęście..chyba że ta druga zaowocuje spotkaniem w co wątpie.. Ehh .. czuje się jak ćma lgnąca do światła, która wie że to światło i tak w końcu zgaśnie..mimo to dalej lgnie, bo kto chce się tlenu pozbywać.. ,
Może Wy, Światłe Kobiety, widzicie jakieś światełko w tunelu w tej chorej sytuacji?
Po ok 2 tygodniach czatowa znajomość rozszerzyła się do kontaktu gg, w końcu do telefonu. I tak sobie wirtualnie egzystujemy i wykańczamy, przynajmniej ja zaczynam się powoli wykańczać.
Czułe słowa, czułe smsy, wiele rozbawiających , emocjonujących, wzruszających wieczorów przez tel/na gg..bo gdzież by indziej.. Potrafię ją wzruszyć i rozbawić do łez. Cudownie się dogadujemy, uzupełniamy, wypełniamy. Wyjątkowe połączenie. Pełna, lotna synchronizacja na wysokim pułapie. Uwielbiamy się. Sama wiele razy przyznawała że nasza znajomość jest dziwna, niezwykła..
Problem w tym że ona nie chce tej znajomości wcielać w rzeczywistość. Z jednej strony bardzo chciałaby mnie poznać, a z drugiej.. nie może sie przemóc, coś ją blokuje, nie chce, a może kiedyś? hmm..może sie kiedyś spotkamy.. może...' To jej słowa z ostatniej rozmowy. Dodam, że jak ją poznałam była zadeklarowana na facetów.. a teraz.. można zauważyć duży postęp w kierunku niechęci do nich. Myśle że w jakiś sposób na nią wpłynęłam. Delikatnie tłumaczyłam Jej , że szkoda aby taka znajomość przeszła bez echa. Ona nie mówi zdecydowanego NIE, waha się.. Dodam, że dzieli nas jakieś 400km. Dla mnie to nie problem, ale jej to widzę przeszkadza. Powiedziała że przeraża ją ta znajomość, ale nie chce jej kończyć. Wystarczy jej kontakt taki jak jest, a ja chciałabym bezpośredniej komunikacji.. Szukam jakiejś sensownej metody na przetrwanie w tej bezsensownej sytuacji. Czy jest taka? Choć to będzie ciężkie może lepiej z tego czułego kontaktu przejść na dystans..Odejść czy czekać aż się przełamie? Obie drogi skazane na nieszczęście..chyba że ta druga zaowocuje spotkaniem w co wątpie.. Ehh .. czuje się jak ćma lgnąca do światła, która wie że to światło i tak w końcu zgaśnie..mimo to dalej lgnie, bo kto chce się tlenu pozbywać.. ,
Może Wy, Światłe Kobiety, widzicie jakieś światełko w tunelu w tej chorej sytuacji?
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Przy takim dystansie trudno by uzyskać zadowalający wymiar bezpośredniej komunikacji, chyba że jesteś kobietą, która w momencie przeprowadza się, by być bliżej, ale to trochę "zobowiązujące".
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Ja na Twoim miejscu nalegałabym na spotkanie. W takich przypadkach trzeba kuc żelazo poki gorące a najwyraznej cos fajnego sie miedzy Wami dzieje. Niezdecydowanie, dystans to mechanizmy obronne - i wcale nie musza z gory oznaczac porazki. Z Was obydwu to Ty musisz wykazac sie zdecydowaniem i troszke ja przycisnac... W takich sprawach warto jest walczyc, a jak sie nie uda to trudno, przynajmniej nie bedziesz czula ze cos cudownego Cie ominelo Trzymam kciuki i zachecam do dzialania!
-
- super forma
- Posty: 1924
- Rejestracja: 8 cze 2010, o 17:32
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Nie znacie się z realu, więc pomimo tego że miło ją odbierasz to w dużej mierze to jest twój obraz, wyobrażenie tej osoby. Jestem zdania, że jak najbardziej możliwa jest przyjaźń, sympatia, zwykła ludzka życzliwość na odległość tylko ty trochę stawiasz sprawę na ostrzu tak jakby tu chodziło o związek. Z tego co piszesz to ona nie jest nawet pewna swojej orientacji w ogóle. A jakby się zgodziła na spotkanie i teoretycznie odpowiadała twoim wyobrażeniom ale chciała tylko koleżeństwa? Nie chcę cię zniechęcać, bo równie dobrze może być tak, że na spotkaniu coś zaiskrzy, pomijam odległość i problemy z tym związane ale za wcześnie się trochę nakręciłaś co do osoby której nawet nie spotkałaś. Gdybyś podchodziła do tej znajomości z należnym dystansem to nie męczyłabyś się teraz.
...
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
septemper, z nalegania to raczej nic nie wyjdzie, bo im bardziej nalegam tym ona bardziej na nie. Mimo że chce mnie spotkać, z drugiej strony nie jest na to gotowa. Tylko co ją tak blokuje?? Właściwie mam jeden punkt zaczepienia, choć to nibybanalny punkt. Założyłyśmy się kiedyś o to, że jak się spotkamy to pójdziemy w jedno dziwne miejsce i każda z nas będzie musiała coś zrobić. W każdym razie ona okropnie/strasznie/okrutnie/pioruńsko/diabelnie nie lubi przegrywać zakładów. I gdy mówie jej, że ten jeden przegrała to ona na to 'pamietaj, ja nigdy nie przegrywam zakladow! wygram i tak' Bzika ma na punkcie na tych zakładów. Więc to może jest to światło w tunelu, głupie światło ale świeci..
niemamnicku, jakby tego było mało to moja druga znajomość internetowa o nawet większym stopniu masochizmu (czyt. zaangażowania) emocjonalnego. Ta pierwsza dała mi tak popalić rozstaniem, że przez jakiś czas nie mogłam jeść. Straszny cios. Z drugiej strony myśle że dało mi to więcej siły. Także trochę zahartowana w tym cierpieniu wirtualnym jestem, co nie znaczy że nie jest mi źle. Jest źle ale nie jest ciężko. Jednak staram sie nie pogrążać w tej całej sytuacji, trzeźwo ją oceniam i szukam plusów na podstawie kilku parzystych minusów..
Ja nie proponowałam jej spotkania z kwiatami, winem i świecami.. Sugerowałam by spotkać się tak po prostu.. życzliwe, koleżeńskie spotkanie, ot co. A ona mimo że też chciałaby mnie bardzo poznać, nie widzi w tym większego sensu.. jednak męczy ją ten zakład..
Fakt, zwracasz uwagę na ważną rzecz. Co by było gdyby te wyobrażenie skonfrontowane z rzeczywistością potwierdziły się, ulepszyły, a ona chcialaby tylko koleżeństwa. To byłby dopiero ból. Nie spotkać się - źle, spotkać się - też czyhają jakieś niebezpieczeństwa. Ale ja zaryzykowałabym mimo wszystko. Eh czasem chciałabym wyjść z tego labiryntu i wrzucić emocje na off
Liczę jeszcze na ten głupi zakład.. Szkoda ze Czas nie mówi, zapytałabym jak relacja się dalej potoczy i podjęła odpowiednie działania.. myślicie że ten zakład może wyjść? Skoro ona taka uparta w tym hmm..
niemamnicku, jakby tego było mało to moja druga znajomość internetowa o nawet większym stopniu masochizmu (czyt. zaangażowania) emocjonalnego. Ta pierwsza dała mi tak popalić rozstaniem, że przez jakiś czas nie mogłam jeść. Straszny cios. Z drugiej strony myśle że dało mi to więcej siły. Także trochę zahartowana w tym cierpieniu wirtualnym jestem, co nie znaczy że nie jest mi źle. Jest źle ale nie jest ciężko. Jednak staram sie nie pogrążać w tej całej sytuacji, trzeźwo ją oceniam i szukam plusów na podstawie kilku parzystych minusów..
Ja nie proponowałam jej spotkania z kwiatami, winem i świecami.. Sugerowałam by spotkać się tak po prostu.. życzliwe, koleżeńskie spotkanie, ot co. A ona mimo że też chciałaby mnie bardzo poznać, nie widzi w tym większego sensu.. jednak męczy ją ten zakład..
Fakt, zwracasz uwagę na ważną rzecz. Co by było gdyby te wyobrażenie skonfrontowane z rzeczywistością potwierdziły się, ulepszyły, a ona chcialaby tylko koleżeństwa. To byłby dopiero ból. Nie spotkać się - źle, spotkać się - też czyhają jakieś niebezpieczeństwa. Ale ja zaryzykowałabym mimo wszystko. Eh czasem chciałabym wyjść z tego labiryntu i wrzucić emocje na off
Liczę jeszcze na ten głupi zakład.. Szkoda ze Czas nie mówi, zapytałabym jak relacja się dalej potoczy i podjęła odpowiednie działania.. myślicie że ten zakład może wyjść? Skoro ona taka uparta w tym hmm..
- kociaczek-10
- uzależniona foremka
- Posty: 785
- Rejestracja: 20 sty 2011, o 23:08
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
A ja mam takie dwa pytania + jedno
1) a skąd masz pewność że po drugiej stronie kompa nie siedzi facet??
2) Jak można sie aż tak angażować emocjonalnie w wirtualna znajomość?? a gdzie jakiś dystans??
1) a skąd masz pewność że po drugiej stronie kompa nie siedzi facet??
2) Jak można sie aż tak angażować emocjonalnie w wirtualna znajomość?? a gdzie jakiś dystans??
Nie kop kotka, nie kop kotka zły kolego! Zły kolego!
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
To chyba łatwo stwierdzić, skoro rozmawiały przez telefon (głosu się raczej nie da zmienić, jeśli nie dysponujesz profesjonalnym sprzętem).kociaczek-10 pisze: 1) a skąd masz pewność że po drugiej stronie kompa nie siedzi facet??
Ja na nic więcej ze strony Kasi bym nie liczyła. Również nie rozumiem, jak można się tak bardzo zaangażować w wirtualną znajomość. Przecież tak naprawdę ty jej w ogóle nie znasz... Ja na gg, forum czy facebooku też piszę czasem rzeczy, których normalnie nie powiedziałabym w rzeczywistości i często gram całkowicie inną osobę.
A może spróbowałybyście zacząć rozmawiać przez skype'a? Jakiś kontakt "twarz w twarz" by to mimo wszystko był, a nie musiałybyście jechać tych 400 kilometrów.
Ten napis jest czerwony.
- kociaczek-10
- uzależniona foremka
- Posty: 785
- Rejestracja: 20 sty 2011, o 23:08
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
No ok ale ona pisze:Nifrea pisze:To chyba łatwo stwierdzić, skoro rozmawiały przez telefon (głosu się raczej nie da zmienić, jeśli nie dysponujesz profesjonalnym sprzętem).kociaczek-10 pisze: 1) a skąd masz pewność że po drugiej stronie kompa nie siedzi facet??
to zanim po ten tel siegły to ona się pewnie zdążyła emocjonalnie wkręcić. Stąd moje pytanie.kami27 pisze:Po ok 2 tygodniach czatowa znajomość rozszerzyła się do kontaktu gg, w końcu do telefonu.?
Nie kop kotka, nie kop kotka zły kolego! Zły kolego!
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
kociaczek, Taaaak, taak, jedna rozmowa i ja już byłam nakręcona jak tampon. Oczywiście że nie! I oczywiście że dystans był, trwał długo przez około półtora roku. Te pogadanki oscylowały głównie wokół jakichś zabawnych kwestii. Aż z czasem, do dystansu zaczęła się wkradać jakaś emocjonalna nić która powoli zaciskała nam gardło. Więc 'zanim po tel siegły normalnie sobie gadały.
Nie popadajmy w skrajność, ona nie jest facetem, no proszę Was. Rozmawiam z nią często i co niby, podmienia się z bratem?
Nie popadajmy w skrajność, ona nie jest facetem, no proszę Was. Rozmawiam z nią często i co niby, podmienia się z bratem?
- kociaczek-10
- uzależniona foremka
- Posty: 785
- Rejestracja: 20 sty 2011, o 23:08
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
bez emocjikami27 pisze:kociaczek, Taaaak, taak, jedna rozmowa i ja już byłam nakręcona jak tampon. Oczywiście że nie! I oczywiście że dystans był, trwał długo przez około półtora roku. Te pogadanki oscylowały głównie wokół jakichś zabawnych kwestii. Aż z czasem, do dystansu zaczęła się wkradać jakaś emocjonalna nić która powoli zaciskała nam gardło. Więc 'zanim po tel siegły normalnie sobie gadały.
Nie popadajmy w skrajność, ona nie jest facetem, no proszę Was. Rozmawiam z nią często i co niby, podmienia się z bratem?
Nie kop kotka, nie kop kotka zły kolego! Zły kolego!
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Odejsc. No chyba, ze kreci Cie wirtualna milosc i cyberseks.
Nim nasza kolej zdążymy jeszcze
Wspomnieć proroctwa i przepowiednie
Znaki na niebie myśli piwniczne
Które niejedną zabrały noc
Wspomnieć proroctwa i przepowiednie
Znaki na niebie myśli piwniczne
Które niejedną zabrały noc
-
- super forma
- Posty: 1924
- Rejestracja: 8 cze 2010, o 17:32
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Osobiście myślę, że po prostu trzeba się cieszyć tym co jest ale skoro nie ma innej możliwości jak odcięcie się żebyś nabrała dystansu to może zły pomysł to nie jest. Może ona widzi jak do tego podchodzisz, może czuje, że wasze oczekiwania się różnią i tego się obawia. Potwierdzałby to fakt, że jak piszesz, że im bardziej naciskasz tym bardziej ona się wycofuje. No i wiesz, może być tak jak sugerują dziewczyny, ze ona może w jakiś sposób coś ukrywa. Bo jeśli ciągnie jakiś wirtualny romans, nonstop telefony, smsy, skype, mówi o porozumieniu dusz a jednocześnie zapiera się rękami i nogami przed spotkaniem to może coś ukrywać. To przykre ale wielu ludzi zwodząc kogoś, udając świetnie się bawią, albo też mają tak zwichrowaną psychikę, że mając uporządkowane życie/partnera tak sobie kompensują pewne braki uczuciowe. Na odległość można bardzo wiele ukryć. A może ona jest jedną z tych co to nie potrzebują w swoim poukładanym życiu przełożenia takiej relacji na real. Piszesz, że chciałabyś koleżeńskiego spotkania, no ale raczej mało kto męczy się tak bardzo czy też nie może spać z braku realizacji takiego spotkania. Brak ci dystansu, oby nie rozsądku. Wiem jedno, skoro nie da się uprosić spotkania to uczucia tym bardziej nie wyprosisz. A piszesz trochę jak osoba zadurzona.
Wiem coś na temat zaangażowania w taką znajomość i doskonale cię rozumiem. Ja zostałam oszukana ale otrzeźwiło mnie to na maxa i szczerze to sama się sobie teraz dziwię. No ale żeby pewne rzeczy zrozumieć swoje po dupie trzeba oberwać.
Wiem coś na temat zaangażowania w taką znajomość i doskonale cię rozumiem. Ja zostałam oszukana ale otrzeźwiło mnie to na maxa i szczerze to sama się sobie teraz dziwię. No ale żeby pewne rzeczy zrozumieć swoje po dupie trzeba oberwać.
...
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
..i to wedlug mnie ci powinno wystarczyc, bo mowi wszystko.kami27 pisze: z nalegania to raczej nic nie wyjdzie, bo im bardziej nalegam tym ona bardziej na nie
„Mam wrażenie, że wszyscy poza mną są bezwstydnie szczęśliwi, ale mam nadzieję, że tylko udają.”
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Z pewnością macie masę wspólnych zainteresowań. Być może muzyka, może coś innego. Może warto spróbować zainicjować spotkania pod tym kątem? Jakiś koncert, spektakl, wystawa? Może po prostu zakomunikuj jej, że tego i tego dnia przyjeżdżasz na to i na to, powiedz szczerze o swoich obawach.
Boję się, że obraz, o ile się pojawi, nie będzie odpowiadał wirtualnej pseudorzeczywistości i Twoim wyobrażeniom.
JEŚLI się pojawi, w co troszkę wątpię.
Boję się, że obraz, o ile się pojawi, nie będzie odpowiadał wirtualnej pseudorzeczywistości i Twoim wyobrażeniom.
JEŚLI się pojawi, w co troszkę wątpię.
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Chyba, że naprawdę jest meganieśmiała i również boi się rozczarowania.
Ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
Trzymaj się. I troszkę zdystansuj, naprawdę. Dziewczyna jest Twoim marzeniem, jest w pięćdziesięciu procentach zbudowana z Twojej wyobraźni, pragnień, tęsknot. Czasem warto takie pragnienia zamknąć w pudełku MOJE I TYLKO MOJE. I trzymać głęboko schowane w nas samych. Bo mogą nie sprawdzić się w zderzeniu z rzeczywistością.
Ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
Trzymaj się. I troszkę zdystansuj, naprawdę. Dziewczyna jest Twoim marzeniem, jest w pięćdziesięciu procentach zbudowana z Twojej wyobraźni, pragnień, tęsknot. Czasem warto takie pragnienia zamknąć w pudełku MOJE I TYLKO MOJE. I trzymać głęboko schowane w nas samych. Bo mogą nie sprawdzić się w zderzeniu z rzeczywistością.
- fleurdumal
- super forma
- Posty: 2645
- Rejestracja: 27 wrz 2006, o 00:00
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Ale zaraz? To musi być koniecznie miłość i seks?Ireth pisze:Odejsc. No chyba, ze kreci Cie wirtualna milosc i cyberseks.
http://centaurus.org.pl/
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Hm no ze strony autorki wlasnie to na milosc wyglada, a przynajmniej na silne zauroczenie. A jak milosc bez seksu? Marne szanse
„Mam wrażenie, że wszyscy poza mną są bezwstydnie szczęśliwi, ale mam nadzieję, że tylko udają.”
- fleurdumal
- super forma
- Posty: 2645
- Rejestracja: 27 wrz 2006, o 00:00
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Miłość ma różne oblicza. Istnieje miłość bez seksu, nazywa się miłością platoniczną, mądrzejsi ode mnie wymyślili, nie negowałabym jej tak lekko i łatwo. Ma powera. To jedno. Drugie: jeśli ktoś ma podejście - "albo związek albo nic" - to mu słabo zależy na człowieku. Jeśli zależy na człowieku jako takim, trzeba w razie czego częściowo sobie odpuścić. Nie każdy, za kim my szalejemy marzy o związku z nami. Jeśli jest naprawdę wyjątkowy, z czystej kalkulacji wynika, że lepiej aby w ogóle był nawet jeżeli love trzeba będzie schować w kieszeń, niż żeby mordowany próbami złapania go do związku w końcu zwiał. Bez kalkulacji też tak wychodzi samo z siebie. No a jak zależy na lovelove - to trudno. Jedna zwieje, będzie druga, lepszy wróbel w garści, niż kanarek na dachu...Ali99 pisze:Hm no ze strony autorki wlasnie to na milosc wyglada, a przynajmniej na silne zauroczenie. A jak milosc bez seksu? Marne szanse
http://centaurus.org.pl/
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
No oczywiscie, ze platoniczna milosc istnieje, ale nie czarujmy sie to moglo wypalic tylko wieki temu (w sensie braku cielesnych zadz...) Predzej czy pozniej wszystko zaczyna sie krecic wokol seksu i ochoty na niego. A to czy jest to odwzajemnione czy tez nie to juz calkiem inna bajka.
„Mam wrażenie, że wszyscy poza mną są bezwstydnie szczęśliwi, ale mam nadzieję, że tylko udają.”
- fleurdumal
- super forma
- Posty: 2645
- Rejestracja: 27 wrz 2006, o 00:00
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Wieki temu brak było cielesnych żądz? Nooooo....zapędziłaś się okrutnie...nie dałabym złamanego grosza, że nasza rozwiązłość dorównuje choć rozwiązłości starożytnych nie mówiąc o BRAKU!!! Mało tego: najpierw istniały żądze cielesne, niezbędne do prokreacji, dopiero zaś później cywilizacja wytworzyła bardziej wysublimowane formy jak miłość platoniczna.Ali99 pisze:No oczywiscie, ze platoniczna milosc istnieje, ale nie czarujmy sie to moglo wypalic tylko wieki temu (w sensie braku cielesnych zadz...) Predzej czy pozniej wszystko zaczyna sie krecic wokol seksu i ochoty na niego. A to czy jest to odwzajemnione czy tez nie to juz calkiem inna bajka.
Ta ostatnia istnieje i ma się dobrze, na co daję Ci słowo skauta.
http://centaurus.org.pl/
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Rany boskie mialo byc stulecia!!! Nie wybiegalam do starozytnosci ups Mialam na mysli sredniowiecze bardziej, tudziez juz nawet renesans.fleurdumal pisze:Wieki temu brak było cielesnych żądz? Nooooo....zapędziłaś się okrutnie...nie dałabym złamanego grosza, że nasza rozwiązłość dorównuje choć rozwiązłości starożytnych nie mówiąc o BRAKU!!! Mało tego: najpierw istniały żądze cielesne, niezbędne do prokreacji, dopiero zaś później cywilizacja wytworzyła bardziej wysublimowane formy jak miłość platoniczna.Ali99 pisze:No oczywiscie, ze platoniczna milosc istnieje, ale nie czarujmy sie to moglo wypalic tylko wieki temu (w sensie braku cielesnych zadz...) Predzej czy pozniej wszystko zaczyna sie krecic wokol seksu i ochoty na niego. A to czy jest to odwzajemnione czy tez nie to juz calkiem inna bajka.
Ta ostatnia istnieje i ma się dobrze, na co daję Ci słowo skauta.
Ale milosc platoniczna nie jest pozbawiona zadzy w dzisiejszych czasach, po prostu jej nie ma jak realizowac
„Mam wrażenie, że wszyscy poza mną są bezwstydnie szczęśliwi, ale mam nadzieję, że tylko udają.”
- fleurdumal
- super forma
- Posty: 2645
- Rejestracja: 27 wrz 2006, o 00:00
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Skąd taki wniosek? Ja znam przykłady, że jest kwestią absolutnie świadomego wyboru. Z życia wzięte, nie z powieści. Współcześnie, tu i teraz. Nie mam pojęcia, czemu ludzie sądzą, ze to niemożliwe, skoro przeczą temu fakty...Ali99 pisze: Ale milosc platoniczna nie jest pozbawiona zadzy w dzisiejszych czasach, po prostu jej nie ma jak realizowac
http://centaurus.org.pl/
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Malady88, wiem że wyimaginowany obraz w wyobraźni może być inny od tego w rzeczywistości. Na pewno byłby inny, pytanie czy lepszy czy gorszy. Ale tak jak mówiłam, zaryzykowałabym tą konfrontację. Jeśli chodzi o nią, pragnienia od dawna mam schowane w pudełku. Ostatnio troche się ono otworzyło, a teraz nie może się do końca zamknąć, eh jakiś zatrzask..mam nadzieje że się szybko zamknie. Może macie jakiś smar na zbyciu?
Ali, Teraz nic innego mi nie pozostało jak zastosować mechanizm obronny, no i zdystansować się.
fleurdumal, ja nie zakładam że to będzie miłość. I na dodatek nie karmie ją miłosnymi farmazonami, że spotkamy się, zakochamy i będzie jak w raju. Proponuje czysto-normalne spotkanie. Gdybym ją mordowała w ten sposób jaki piszesz, pewnie bardziej zapierałaby się przed spotkaniem. A ona raz się zapiera a raz waha, jak nogi akrobaty na linie. Ale wierze że dojdzie do mnie na drugą stronę. Waha się wtedy kiedy wspominam o zakładzie który mamy zrealizować. Hmmm czuje że to może być moje koło ratunkowe. Ciekawe tylko kiedy będzie ono użyte, mam nadzieje że nie wtedy kiedy doczekam siwych włosów..
Tak to jest zauroczenie. Czy silne? Nie chce otwierać pudełka.. Najważniejsze że radze sobie z tym. Wirtualne, nazwijmy to uczucie, nie przerosło mnie (jeszcze?). Nie wyrywam sobie włosów, mogę jeść, nie mam też bezsennych nocy także.. jakoś się normalnie funkcjonuje. Nie czuje się przytłoczona tym uczuciem. Myślę że powoli zaprzyjaźniam się z tą chorobą". Ktoś tam kiedyś powiedział, że czasem w chorobie więcej się czuje niż przy zdrowiu. Zdrowie zamula, a w chorobie taka jasność przychodzi, że widzisz, czego w zdrowiu nigdy nie zobaczysz. Tak się pocieszam..
Więc nie chce ucinać tej znajomości całkowicie. Ona jest wyjątkowa i połączenie między nami też takie jest. Wydaje mi się że ona troche zagubiona jest w tym wszystkim. Z jednej strony mówi, że czasem miewa chwile słabości w których chciałaby mnie przytulić, ubolewa że bliżej nie mieszkam, a z drugiej mówi że ciężko jej przemóc się na spotkanie. I tak sobie jedzie na tej sinusoidzie opinii. Może ona rzeczywiście coś ukrywa
Ali, Teraz nic innego mi nie pozostało jak zastosować mechanizm obronny, no i zdystansować się.
fleurdumal, ja nie zakładam że to będzie miłość. I na dodatek nie karmie ją miłosnymi farmazonami, że spotkamy się, zakochamy i będzie jak w raju. Proponuje czysto-normalne spotkanie. Gdybym ją mordowała w ten sposób jaki piszesz, pewnie bardziej zapierałaby się przed spotkaniem. A ona raz się zapiera a raz waha, jak nogi akrobaty na linie. Ale wierze że dojdzie do mnie na drugą stronę. Waha się wtedy kiedy wspominam o zakładzie który mamy zrealizować. Hmmm czuje że to może być moje koło ratunkowe. Ciekawe tylko kiedy będzie ono użyte, mam nadzieje że nie wtedy kiedy doczekam siwych włosów..
Tak to jest zauroczenie. Czy silne? Nie chce otwierać pudełka.. Najważniejsze że radze sobie z tym. Wirtualne, nazwijmy to uczucie, nie przerosło mnie (jeszcze?). Nie wyrywam sobie włosów, mogę jeść, nie mam też bezsennych nocy także.. jakoś się normalnie funkcjonuje. Nie czuje się przytłoczona tym uczuciem. Myślę że powoli zaprzyjaźniam się z tą chorobą". Ktoś tam kiedyś powiedział, że czasem w chorobie więcej się czuje niż przy zdrowiu. Zdrowie zamula, a w chorobie taka jasność przychodzi, że widzisz, czego w zdrowiu nigdy nie zobaczysz. Tak się pocieszam..
Więc nie chce ucinać tej znajomości całkowicie. Ona jest wyjątkowa i połączenie między nami też takie jest. Wydaje mi się że ona troche zagubiona jest w tym wszystkim. Z jednej strony mówi, że czasem miewa chwile słabości w których chciałaby mnie przytulić, ubolewa że bliżej nie mieszkam, a z drugiej mówi że ciężko jej przemóc się na spotkanie. I tak sobie jedzie na tej sinusoidzie opinii. Może ona rzeczywiście coś ukrywa
- fleurdumal
- super forma
- Posty: 2645
- Rejestracja: 27 wrz 2006, o 00:00
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Jeśli nie zakładasz, to dobrze, masz zdrowe podejście. Z ludźmi bywa różnie. Jedni manipulują, inni bywają - na przykład - paranoicznie nieśmiali. I tego wcale nie musi być na pierwszy rzut oka widać. Trudno wyczuć, co jest prawdą a co nie i nie tyczy się to jedynie netu. Trudne to są sprawy.
http://centaurus.org.pl/
- suffocating
- początkująca foremka
- Posty: 44
- Rejestracja: 15 cze 2011, o 19:47
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
"Przez Internet" jak to się mówi zawsze jest ciężko i póki się nie spotkacie w rzeczywistości to będzie Cię to powoli wykańczało, będziesz się dusić tak długo jak będzie trwała wasza wirtualna znajomość. Nigdy do końca nie można wierzyć ludziom po drugiej stronie, szczególnie kiedy właśnie ona odmawia spotkania. Dla mnie to troszkę paradoks pisze Ci "miłe rzeczy" a jednak, no właśnie- dziwne . Więc póki wasza znajomość nie przeniesie się ze świata wirtualnego do rzeczywistości nigdy nie będziesz wiedziała czy ona się tylko Tobą nie bawi, albo szuka odskoczni od codzienności i taki układ jej pasuje. Powiem Ci że ja moją M. poznałam w sieci całkiem przypadkiem, ale jak tylko pojawiły się większe uczucia to jednak chciałyśmy się spotkać osobiście, chociażby dlatego, żeby się w tym utwierdzić, że uczucie przez sieć wcale a wcale nie musi być udawane, a może być tak samo realne jak miłość od pierwszego wejrzenia, a raczej w tym przypadku kliknięcia . Powodzenia i życzę spotkania, albo chociaż wyjaśnienia dlaczego ona tego nie potrzebuje skoro jednak coś do Ciebie czuje?! bo czuje prawda?
"Być może w krainie, gdzie kłamstwo nie znane, Ty będziesz aniołem, ja będę szatanem!"
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
W 80 % znajomość z wirtualnego świata, która wydaje się wyjątkową i jedyną, w realu przeradza się w rozczarowanie. Wymyśliłyśmy sobie tą drugą osobę, a w rzeczywistości okazała się zupełnie inną, tylko głos pozostaje ten sam. Dlatego moja rada, jeśli rozmowa 'się klei' jest miło, zaczynasz myśleć o tej drugiej osobie - trzeba dążyć do spotkania, bo inaczej można się wykończyć.
Po za tym jak rozczarujesz się raz, drugi sama zrozumiesz o czym mówię
Po za tym jak rozczarujesz się raz, drugi sama zrozumiesz o czym mówię
- piesn_smierci
- super forma
- Posty: 4148
- Rejestracja: 11 wrz 2006, o 00:00
- Lokalizacja: poznań
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Niechęć to postęp? Dla mnie smutne uwstecznienie.kami27 pisze: Dodam, że jak ją poznałam była zadeklarowana na facetów.. a teraz.. można zauważyć duży postęp w kierunku niechęci do nich.
"Siłowe" znajomości nie kończą się zazwyczaj pozytywnie.
Wymuszając cos na kimś "bo się chce" jest nie uczciwe.
Dać czas sobie na ochłonięcie, jej na być może odwagę, być może chęć do spotkania, być może na nic.
Naciskając rozdeptujemy relacje.
Powodzenia
czytając przymruż oko;-)
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
kami27 pisze:Tak to jest zauroczenie. Czy silne? Nie chce otwierać pudełka.. Najważniejsze że radze sobie z tym.
Jasne, radzisz sobie z tym...dlatego pojawil sie ten watek i dlatego nie chcesz "otwierac pudelka"...
Zauroczenie moze byc calkiem przyjemne...tak dlugo, jak dlugo nie bedziecie od siebie wzajemnie niczego oczekiwac.
Taka wirtualna znajomosc moze trwac i trwac...i w nieskonczonosc mozna kreowac rozne wizje idealnosci osoby po drugiej stronie monitora badz sluchawki, jak rowniez ladnie pod pulpitem komputera schowac swoje wszystkie niedoskonalosci czy slabostki...
Zdrowie zamula...yhy...dlatego alkoholik jest ciagle na rauszu...bo tylko wtedy widzi "jasno".Myślę że powoli zaprzyjaźniam się z tą chorobą". Ktoś tam kiedyś powiedział, że czasem w chorobie więcej się czuje niż przy zdrowiu. Zdrowie zamula, a w chorobie taka jasność przychodzi, że widzisz, czego w zdrowiu nigdy nie zobaczysz. Tak się pocieszam..
Czy ona tez Ciebie za taka uwaza?Ona jest wyjątkowa i połączenie między nami też takie jest.
Kazda jest wyjatkowa, dopoki karku troche nie nadkreci...dopoki troche rzeczywistosci, codziennosci i REALNYCH spraw sie nie pojawi... Mocno bym sie na Twoim miejscu zastanowila, coz takiego sprawia, ze dama ma jakies obiekcje co do urzeczywistnienia Waszej relacji...i nie kladlabym tego na karb jakiejs wyimaginowanej niesmialosci.
Wydaje mi się że ona troche zagubiona jest w tym wszystkim. Z jednej strony mówi, że czasem miewa chwile słabości w których chciałaby mnie przytulić, ubolewa że bliżej nie mieszkam, a z drugiej mówi że ciężko jej przemóc się na spotkanie.
Kraino Utopii i Nibylandii trwaj...
"Kobieto, jezeli nie mozesz byc gwiazda na niebie, badz przynajmniej lampa naftowa w domu!"
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
Może być i niewirtualna, tyle że Wielka Romantyczna i koniecznie Niespełniona.Ireth pisze:Odejsc. No chyba, ze kreci Cie wirtualna milosc i cyberseks.
Ten temat mi coś przypomina: http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/ ... yzna-Zabil
2,5 roku to pikuś.
Wpis pierwotny skonfiskowany.
Niezgodność z ACTA.
Niezgodność z ACTA.
-
- rozgadana foremka
- Posty: 114
- Rejestracja: 25 paź 2011, o 22:36
Re: Internetowa znajomość.. Odejść czy czekać..?
widze Dziewczyny, ze ciezki to temat. Ja swoja Dziewczyne poznalam tutaj, tzn. przez ogloszenie, ktore Ona napisala, a ja odpowiedzialam. Przyznam szczerze, ze odpisujac na nie (a bylo to juz ktores tam z kolei) nie liczylam na nic - no moze na pare zdan i prosbe o zdjecie, a potem cos w stylu - nie jestes w moim typie itp. A tym razem bylo zupelnie inaczej. BYlo kilka maili i juz okazalo sie, ze potrafi mnie rozbawic i ze mamy ta sama ulubiona miejscowosc nad naszym morzem - moze wyda sie Wam to glupie, ale obie szalejemy za tym miejscem. Przeszlysmy na gg, pare dni pozniej dostalam Jej nr telefonu - byly smsy, nie mialam odwagi zadzwonic, pozniej sie spotkalysmy i wszystko sie potoczylo elegancko. Sam moment splatania dloni - mega przezycie, wczesniej nigdy tak nie mialam, a zeby bylo smieszniej trwa to u mnie do dzis. Minie Nam za chwilke 2,5 roku.
Jesli chodzi o Twoj problem, hmm, moze faktycznie cos jest na rzeczy z tym zakladem. Skoro nie potrafi przegrywac i od zawsze robila wszystko, zeby wygrywac, to moze byc ciezki orzech do zgryzienia. Sa ludzie, ktorzy nie znosza porazki...Nie wiem na jakim teraz etapie jestescie, ale moze, jesli oczywiscie dalej Ci na Niej zalezy, sprobuj jakos odwolac ten zaklad. Z reszta glupi chyba jakis jest. Trzeba bylo wymyslic cos prozaicznego - kawa, piwo, czy buziak w policzek, wtedy moze byloby latwiej. Z tego co opisujesz, to faktycznie cos jest miedzy Wami no i sam fakt, ze trwa to juz tak dlugo i ani jedna z Was nie powiedziala pass. Przez ten caly czas ani Ona ani Ty nie mialyscie nikogo? Nic sie nie dzialo oprocz tego? CHodzi oczywiscie o sfere uczuc.
Odleglosc jest spora - 400km,hmm, na poczatku nie wydaje sie przeszkoda, ale czy to jest na dluzsza mete - widziec ukochana osobe co 2 weekend:/ Chociaz podobno sa pary, ktore lepiej zyja na odleglosc niz na co dzien, jednak dla mnie chyba by to nie bylo. Znaczy do pewnego czasu, potem chcialabym wiecej, przestaloby mi to wystarczac.
Ciebie chyba mocno do Niej ciagnie, ale bee brutalna - to moze byc tylko wyobrazenie o tej osobie...niestety tak jest przy kazdej znajomosci internetowej, rozwiewa to po prostu spotkanie. Mysle, ze moglabys sprobowac jeszcze jakos z Nia pogadac i zapytac prosto z mostu czego sie tak bardzo boi. Moze powod jest zupelnie inny? Moze ma jakas chorobe, wade, ktorej sie wstydzi, boi sie odrzucenia, albo cos w tym kierunku. Juz sama nie wiem co Ci doradzic. Jednak sprobuj jeszcze delikatnie porozmawiac, albo napisac list...taki szczery, w ktorym wyznasz wszystko co sie w Tobie dzieje...
Jesli chodzi o Twoj problem, hmm, moze faktycznie cos jest na rzeczy z tym zakladem. Skoro nie potrafi przegrywac i od zawsze robila wszystko, zeby wygrywac, to moze byc ciezki orzech do zgryzienia. Sa ludzie, ktorzy nie znosza porazki...Nie wiem na jakim teraz etapie jestescie, ale moze, jesli oczywiscie dalej Ci na Niej zalezy, sprobuj jakos odwolac ten zaklad. Z reszta glupi chyba jakis jest. Trzeba bylo wymyslic cos prozaicznego - kawa, piwo, czy buziak w policzek, wtedy moze byloby latwiej. Z tego co opisujesz, to faktycznie cos jest miedzy Wami no i sam fakt, ze trwa to juz tak dlugo i ani jedna z Was nie powiedziala pass. Przez ten caly czas ani Ona ani Ty nie mialyscie nikogo? Nic sie nie dzialo oprocz tego? CHodzi oczywiscie o sfere uczuc.
Odleglosc jest spora - 400km,hmm, na poczatku nie wydaje sie przeszkoda, ale czy to jest na dluzsza mete - widziec ukochana osobe co 2 weekend:/ Chociaz podobno sa pary, ktore lepiej zyja na odleglosc niz na co dzien, jednak dla mnie chyba by to nie bylo. Znaczy do pewnego czasu, potem chcialabym wiecej, przestaloby mi to wystarczac.
Ciebie chyba mocno do Niej ciagnie, ale bee brutalna - to moze byc tylko wyobrazenie o tej osobie...niestety tak jest przy kazdej znajomosci internetowej, rozwiewa to po prostu spotkanie. Mysle, ze moglabys sprobowac jeszcze jakos z Nia pogadac i zapytac prosto z mostu czego sie tak bardzo boi. Moze powod jest zupelnie inny? Moze ma jakas chorobe, wade, ktorej sie wstydzi, boi sie odrzucenia, albo cos w tym kierunku. Juz sama nie wiem co Ci doradzic. Jednak sprobuj jeszcze delikatnie porozmawiac, albo napisac list...taki szczery, w ktorym wyznasz wszystko co sie w Tobie dzieje...