dobranocka14 pisze:To nie miłość oszukuje, tylko ludzie.
I tu trochę się nie zgodzę. Miłość potrafi otumanić, pozbawić zdrowych zmysłów i rozumu. Nawet tu, na forum czytając niektóre wpisy można się stuknąć w głowę. Łatwo to zrobić gdy serce spokojne ale czasem gdy oszaleje...
Oczywiście ludzie też oszukują, najczęściej mówiąc, że kochają choć tak nie jest.
dobranocka14 pisze:
Od samego początku główny bohater dał sobą manipulować w (jak dla mnie) zbyt oczywisty i naiwny sposób zwłaszcza jak na kogoś, kto cynicznie oszukując zdobywał cenne dla siebie eksponaty. Żeby nie streszczać fabuły - do samego końca liczyłam jednak na jakieś mniej oczywiste, może bardziej finezyjne zakończenie i tylko ta nadzieja sprawiła, że nie skończyłam oglądać filmu w połowie. Czy koneser zyskał prawdziwe życie? Myślę, że co najwyżej kilka chwil ulotnych. Czy było warto – możliwe, choć rozczarowanie nie dość, że kosztowne to było również bardzo, bardzo bolesne.
No właśnie z tych powodów Ciebie film zawiódł a mnie jak najbardziej ucieszył. Fabuła była na tyle przewidywalna, że mogłam od niej wręcz odpocząć, uwagą obdarzając grę Rusha i emocje jego bohatera. Ów tak bardzo bał się jakiejkolwiek relacji z kimkolwiek, że jedyne uniesienia przeżywał zdobywając piękne portrety kobiet, które podziwiał w samotności. Taką osobę, raczej dość kulawą emocjonalnie bardzo łatwo zmanipulować, trzeba tylko wymyślić jakąś tajemniczą historię. Każda normalna osoba szybko się połapie w czym rzecz. Natomiast ktoś taki jak ów Koneser żyjący w swoim dziwnym świecie szybko da się wciągnąć w grę bo jego życie jest wyrafinowaną grą. Cała ta akcja budowania robota, tajemnice, napady lęków i histerii tej kobiety połączone z agorafobią to wszystko tak dziwaczne, że aż bliskie bohaterowi Rusha. I to właśnie mnie zaciekawiło.
Prawdziwe życie w tym wypadku oznaczało dla mnie jedynie poddanie się uczuciom i zbliżenie z drugą osobą. Czyli coś co do tej pory się nie wydarzyło w jego życiu. I na to potrzeba było całej tej sztucznej dziwaczności. W tym sensie coś zyskał. Symbolicznie zaś aby być z kimś, choć na chwilę, musiał oddać to co było do tej pory jego życiem. Piękne choć przecież sztuczne portrety kobiet na jedną żywą. Czy to dużo czy mało, opłacalne czy nie, to pytanie w filmie zostaje bez odpowiedzi. Mnie się wydaje, że było warto ale myślę, że każda inna odpowiedź jest równoprawna