Dzika droga
-
- początkująca foremka
- Posty: 13
- Rejestracja: 4 cze 2017, o 22:49
Dzika droga
Kochane- jestem tu nowa, gubię się w słowach. Wszystko wokół jest dziwne i nowe, świat do góry nogami... Odkrywam siebie na nowo, okazuje się, że wszystko to, co do tej pory wiedziałam o sobie jest kłamstwem, albo tylko pół prawdą... Czy jestem lesbijką? Nie mogę powiedzieć, że nie, bo będzie to kłamstwem. Ale czy mogę śmiało powiedzieć tak?
Byłam kiedyś z chłopakiem, kilka lat. Jednak coś ciągle było nie tak- oczywiście z mojej strony. Kochałam, ale... Miałam taką blokadę, że nie byłam w stanie pójść z nim do łóżka, choć jakaś część mnie tego chciała. Rozstaliśmy się, od tamtej pory byłam sama. Aż w końcu poznałam ją... Rok temu się zakochałam, tak mocno, szczerze i prawdziwie, do granic możliwości. Spędziłyśmy razem cudowny czas, pełen rozmów, śmiechu, milczenia, bliskości... Całować ją, to jak muskać obłoków... Kochać się z nią, to szczyt marzeń... Pokochałam całą sobą... A co najważniejsze- Ona pokochała mnie... Na drodze stanął nam okrutny los, nie możemy być razem... Serce roztrzaskało się na miliony kawałków, przez co kocha i cierpi jeszcze bardziej.
I wiecie co? Nadal Kocham, nadal pragnę, tęsknię i wzdycham do niej. Nigdy w życiu nie czułam tak silnego uczucia...
Ułożyłam sobie to w głowie, zaakceptowałam w sobie to, że kocham kobietę. Kobietę, która nie może ze mną być. Wszystko się zmieniło, ja się zmieniłam, cały mój świat się zmienił...
Więc pytam was- jak sobie poradzić, jakie wy miałyście/macie doświadczenia?
Byłam kiedyś z chłopakiem, kilka lat. Jednak coś ciągle było nie tak- oczywiście z mojej strony. Kochałam, ale... Miałam taką blokadę, że nie byłam w stanie pójść z nim do łóżka, choć jakaś część mnie tego chciała. Rozstaliśmy się, od tamtej pory byłam sama. Aż w końcu poznałam ją... Rok temu się zakochałam, tak mocno, szczerze i prawdziwie, do granic możliwości. Spędziłyśmy razem cudowny czas, pełen rozmów, śmiechu, milczenia, bliskości... Całować ją, to jak muskać obłoków... Kochać się z nią, to szczyt marzeń... Pokochałam całą sobą... A co najważniejsze- Ona pokochała mnie... Na drodze stanął nam okrutny los, nie możemy być razem... Serce roztrzaskało się na miliony kawałków, przez co kocha i cierpi jeszcze bardziej.
I wiecie co? Nadal Kocham, nadal pragnę, tęsknię i wzdycham do niej. Nigdy w życiu nie czułam tak silnego uczucia...
Ułożyłam sobie to w głowie, zaakceptowałam w sobie to, że kocham kobietę. Kobietę, która nie może ze mną być. Wszystko się zmieniło, ja się zmieniłam, cały mój świat się zmienił...
Więc pytam was- jak sobie poradzić, jakie wy miałyście/macie doświadczenia?
"Większość ludzi jest z kimś ze strachu przed samotnością.
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Re: Dzika droga
dlaczego nie możesz z nią być? jeśli się kochacie to powinnyście ze sobą być.
doświadczenia? ja mam różne. i te dobre i te złe. bycie lesbijkom jest dla mnie naturalne, bo to natura mnie taką stworzyła, nie mam z tym problemu, nigdy nie miałam. problemem są tylko konsekwencje z tego wynikające, ale to już sedno ich tkwi w innych ludziach i w ich nietolerancji, to oni są problemem, ci którzy nie pozwalają nam żyć normalnie, którzy rzucają race na paradach równości, itp. to nie orientacja jest problemem.
doświadczenia? ja mam różne. i te dobre i te złe. bycie lesbijkom jest dla mnie naturalne, bo to natura mnie taką stworzyła, nie mam z tym problemu, nigdy nie miałam. problemem są tylko konsekwencje z tego wynikające, ale to już sedno ich tkwi w innych ludziach i w ich nietolerancji, to oni są problemem, ci którzy nie pozwalają nam żyć normalnie, którzy rzucają race na paradach równości, itp. to nie orientacja jest problemem.
-
- początkująca foremka
- Posty: 13
- Rejestracja: 4 cze 2017, o 22:49
Re: Dzika droga
Ja mogę z nią być, ale ona ze mną nie... Wierz mi, sprawa jest bardzo skomplikowana... Na chwilę obecną mogę liczyć na wspólne wakacje. A co dalej? ...
Nie wiem czy mogę się już deklarować jako lesbijka, ale czuję się z tym dobrze, to jest tak, jakbym w końcu zaczęła odkrywać prawdę o sobie, jakby zaczęło wychodzić na jaw, jaka jestem... Kim jestem... Oczywiście wszystko jest ściśle tajne, wiemy tylko o tym ona i ja... I pozostaje mi czekać, tylko czekać...
Nie wiem czy mogę się już deklarować jako lesbijka, ale czuję się z tym dobrze, to jest tak, jakbym w końcu zaczęła odkrywać prawdę o sobie, jakby zaczęło wychodzić na jaw, jaka jestem... Kim jestem... Oczywiście wszystko jest ściśle tajne, wiemy tylko o tym ona i ja... I pozostaje mi czekać, tylko czekać...
"Większość ludzi jest z kimś ze strachu przed samotnością.
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Re: Dzika droga
czekać na co? czekanie jest bezsensu, to marnowanie czasu. jeśli nie możecie być razem, lepiej odpuścić całkowicie, znaleść kogoś innego, zapomnieć. wierz mi, tak naprawdę jest lepiej. czekałam raz na kobietę 5 lat, całe studia,,, to było najgorzej zmarnowane 5 lat. a ile okazji i szans mi wtedy przeszło koło nosa jeśli ktoś nie może z tobą to znaczy ze nie kocha. i nie ma co do tego dorabiać ideologii.
Re: Dzika droga
Też czekalam latami i prawdą jest ze nic z tego nie wynikło. Dlaczego musicie się ukrywać? To brzmi jak romans więc skoro ty jesteś wolna to ona pewnie zajęta. Wspólne wakacje i co dalej? Twoje zlamane serce?
Re: Dzika droga
ja mm pytanie: czy ty wierzysz w miłość kogoś kto nie może z tobą być w związku? (zakładam że ten ktoś żyje ) czy nie myślisz sobie, że ktoś cię nabija w butelkę mówieniem o miłości, a robieniem czegoś co jej przeczy?
-
- początkująca foremka
- Posty: 13
- Rejestracja: 4 cze 2017, o 22:49
Re: Dzika droga
Rozumowo- wiem o tym wszystkim doskonale, wiem, że powinnam zniknąć, zapomnieć, ułożyć sobie życie. Wiem, że czekanie jest bezsensu - bo czekam na co? Żyję iluzją, nadzieją, którą mi dała, czekam, bo może zdarzy się cud. Obie też wiemy, że kocham bardziej, mocniej. Bo jeśli już kogoś pokocham, to całą sobą... Wierzę w miłość, wierzę w to piękno, chce wierzyć, że to ma sens, choć patrząc racjonalnie- nic tu sensu nie ma. Jestem gotowa zrezygnować z samej siebie, zostawić wszystko i nie patrzeć wstecz- dla Miłości, dla niej. Bo jaki sens ma życie bez osoby, którą kochamy całym sercem?
Ukrywamy się, więc można nazwać to romansem- dla nas obu jest to nowe- być z kobietą. Nie mam już 18-stu lat, dla mnie to coś poważnego, w imię tej Miłości nie byłoby dla nie problemem ujawnienie się ze swoją orientacją, nawet jeśli wiem, że rodzina by się wyparła... Tylko przygniata mnie to całe cierpienie, ta samotność... Właśnie- a co będzie dalej ze mną? To taki paradoks- zawsze robiłam wszystko z myślą o innych, poświęcałam się do granic możliwości- taka jestem... Ale ten jeden raz chciałabym, żeby ktoś zrobił coś z myślą o mnie, dla mnie- bezinteresownie... Czy to tak wiele?
Nie mam nikogo, z kim mogłabym porozmawiać, z wyjątkiem tego forum. Tak się zastanawiam- gdyby istniał guzik wyłączający serce- czy użyłabym go?
Ukrywamy się, więc można nazwać to romansem- dla nas obu jest to nowe- być z kobietą. Nie mam już 18-stu lat, dla mnie to coś poważnego, w imię tej Miłości nie byłoby dla nie problemem ujawnienie się ze swoją orientacją, nawet jeśli wiem, że rodzina by się wyparła... Tylko przygniata mnie to całe cierpienie, ta samotność... Właśnie- a co będzie dalej ze mną? To taki paradoks- zawsze robiłam wszystko z myślą o innych, poświęcałam się do granic możliwości- taka jestem... Ale ten jeden raz chciałabym, żeby ktoś zrobił coś z myślą o mnie, dla mnie- bezinteresownie... Czy to tak wiele?
Nie mam nikogo, z kim mogłabym porozmawiać, z wyjątkiem tego forum. Tak się zastanawiam- gdyby istniał guzik wyłączający serce- czy użyłabym go?
"Większość ludzi jest z kimś ze strachu przed samotnością.
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Re: Dzika droga
cud? wiesz dobrze że się nie zdarzy a ty przegrasz swoje życie przez dalsze czekanie._Galadriela_ pisze: może zdarzy się cud.
teraz i takie życie i tak prowadzisz. a mogłabyś zrezygnować, z czasem poznać nową (dostępną) osobę, pokochać ją i być z nią._Galadriela_ pisze: Bo jaki sens ma życie bez osoby, którą kochamy całym sercem?
ja stronię od takich osób. nie jest to dla mnie żadna zaleta, ale wada. tacy ludzie nie potrafią zdrowo kochać, oni się uzależniają od.... od SWOJEGO CIERPIENIA! proponuję ci pójście na terapię, bo możesz być uzależniona... nie od Niej, nie od miłości, ale od swojego cierpienia (tzn. jak niecierpisz to nie czujesz się "dobrze", spełniona, nie czujesz że robisz coś dobrego, w rozumie takiej osoby robić coś dobrego = poświęcać siebie dla innych = cierpieć dla innych). Taki Werter współczesny. tylko że to może być choroba, a na pewno jest to ogromna wada którą trzeba zwalczyć._Galadriela_ pisze:zawsze robiłam wszystko z myślą o innych, poświęcałam się do granic możliwości- taka jestem...
albo guzik włanczający rozum_Galadriela_ pisze:gdyby istniał guzik wyłączający serce- czy użyłabym go?
Re: Dzika droga
ale kto i co miałby dla ciebie zrobić?_Galadriela_ pisze:Ale ten jeden raz chciałabym, żeby ktoś zrobił coś z myślą o mnie, dla mnie- bezinteresownie... Czy to tak wiele?
mam wrażenie że jesteś typem osoby która lubi się zatracać w swoich uczuciach, fantazjach, marzeniach... ale wziąść spraw w swoje ręcę i walczyć o to co się kocha to już nie za bardzo... czekasz na cud bo tak łatwiej. a powinnaś sprawę postawić jasno - albo ona się deklaruj być z tobą albo koniec z waszym romansem bo ty zasługujesz na coś lepszego niż tylko romans, wspólne wakacje.
-
- początkująca foremka
- Posty: 13
- Rejestracja: 4 cze 2017, o 22:49
Re: Dzika droga
Z tym cierpieniem to nie trafiłaś, zbyt mocno boli, a cierpienie dla samego cierpienia nie ma sensu. Wiem, że są tacy ludzie, którzy potrzebują problemów żeby "życ", a raczej- żeby ktoś zwrócił na nich swoją uwagę- od takich też uciekam, bo to nie jest zdrowe i fakt- terapia wtedy jest wskazana. Ale wiesz- to, że ktoś się poświęca innym, oferuje im pomocną dłoń, bezinteresownie, nie chcąc nic w zamian- to uszczęsliwia, a nie dodaje cierpienia. Żyje się wtedy wartościami, daje się od siebie to tzw. "coś więcej", z czystej miłości do ludzi, tak zwyczajnie...
I tak- nigdy niczego w zamian nie oczekiwałam, ale ten jeden raz byłoby dobrze wiedzieć, że jest ktoś obok, kto po prostu chce spędzić z Tobą czas- i nie chce nic w zamian. Bo jak przychodzi co do czego to okazuje się, że przyjazń nie była przyjaznią, że znajomość kończy się na zasadzie"fajnie było Cie znac". I co wtedy? I wtedy puka do drzwi samotność... Ale budząc się następnego dnia można spojrzeć na świat inaczej : "wstanę, osiągnę pokój w sercu, dam innym to, czego ja sama nigdy nie miałam". I mocno chcę wierzyć, że taki ktoś stanie kiedyś przede mną, że ofiaruje mi swoje serce. Czy to będzie moja Ukochana? Pewnie nie, wiem o tym- ale łudzę się, marzę, rozmawiam z nią i mówię o tym otwarcie. I chcę żyć nadzieją, póki się tli, nie chcę pózniej żałować, że czekałam o miesiąc za mało. Pewnie przemawia teraz przeze mnie zbyt rozbudzona dusza romantyka i wkrada się melancholizm, pewnie przeczytałam zbyt wiele książek i naoglądałam się romansideł... Ale wierzę w coś więcej i to pozwala mi się śmiać i cieszyć, mimo cierpienia, które noszę w sercu.
A zapomnieć? Iść do przodu? Jak można, kiedy kocha się prawdziwie i szczerze? Nawet jeśli wiem, że ona kocha mniej, to to nie zmienia mojego uczucia. Jak mogłabym zapomnieć kogoś, kogo pokochałam? Ja tak nie potrafię... Jeśli nam się nie uda, jeśli będę wiedziała że nie mogę mieć już nadziei, wtedy będę mogła zacząć myśleć o tym, by poznać bliżej kogoś innego. Ale to i tak nie znaczy, że przestanę kochać...
Widzę Wojtek, że mamy dwa skrajne charaktery, ciężko będzie się dogadać- ale poglądy można wymienić
I tak- nigdy niczego w zamian nie oczekiwałam, ale ten jeden raz byłoby dobrze wiedzieć, że jest ktoś obok, kto po prostu chce spędzić z Tobą czas- i nie chce nic w zamian. Bo jak przychodzi co do czego to okazuje się, że przyjazń nie była przyjaznią, że znajomość kończy się na zasadzie"fajnie było Cie znac". I co wtedy? I wtedy puka do drzwi samotność... Ale budząc się następnego dnia można spojrzeć na świat inaczej : "wstanę, osiągnę pokój w sercu, dam innym to, czego ja sama nigdy nie miałam". I mocno chcę wierzyć, że taki ktoś stanie kiedyś przede mną, że ofiaruje mi swoje serce. Czy to będzie moja Ukochana? Pewnie nie, wiem o tym- ale łudzę się, marzę, rozmawiam z nią i mówię o tym otwarcie. I chcę żyć nadzieją, póki się tli, nie chcę pózniej żałować, że czekałam o miesiąc za mało. Pewnie przemawia teraz przeze mnie zbyt rozbudzona dusza romantyka i wkrada się melancholizm, pewnie przeczytałam zbyt wiele książek i naoglądałam się romansideł... Ale wierzę w coś więcej i to pozwala mi się śmiać i cieszyć, mimo cierpienia, które noszę w sercu.
A zapomnieć? Iść do przodu? Jak można, kiedy kocha się prawdziwie i szczerze? Nawet jeśli wiem, że ona kocha mniej, to to nie zmienia mojego uczucia. Jak mogłabym zapomnieć kogoś, kogo pokochałam? Ja tak nie potrafię... Jeśli nam się nie uda, jeśli będę wiedziała że nie mogę mieć już nadziei, wtedy będę mogła zacząć myśleć o tym, by poznać bliżej kogoś innego. Ale to i tak nie znaczy, że przestanę kochać...
Widzę Wojtek, że mamy dwa skrajne charaktery, ciężko będzie się dogadać- ale poglądy można wymienić
"Większość ludzi jest z kimś ze strachu przed samotnością.
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Re: Dzika droga
ale czemu ona nie moze z toba byc?
-
- początkująca foremka
- Posty: 13
- Rejestracja: 4 cze 2017, o 22:49
Re: Dzika droga
Złożyła śluby wieczyste...... Dupa, co nie?
"Większość ludzi jest z kimś ze strachu przed samotnością.
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Ty szukasz magii. To rzadkość."
-
- początkująca foremka
- Posty: 13
- Rejestracja: 4 cze 2017, o 22:49
Re: Dzika droga
Złożyła je zanim się poznałyśmy, teraz żyje w rozterce, bo sprawa jest trudna... Nie tak łatwo to przeskoczyć, to nie jest na zasadzie "rzucam wszystko i idę z Tobą", to trudniejsze niż się wydaje... Wiedziałam w co się pakuję, nie mogłam tego powstrzymać, choć wierz mi- chciałam... Poszłam jednak za sercem...
"Większość ludzi jest z kimś ze strachu przed samotnością.
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Re: Dzika droga
jak wieczyste to na zawsze. a więc co da czekanie? zresztą co to w ogóle jest śluby wieczyste? to coś z wiarą ma wspólnego? ona coś z tym robi? da się z tym coś zrobić? to zakonnica?
Re: Dzika droga
bez obrazy... ale... daleko nie zaszłaś. a co do niej... to niedojrzałość składać jakiekolwiek śluby. to jak popełnić samobójstwo, wyrzec się siebie, ale jednak żyć, prowadząc mierne życie, pozbawione sensu, dla jakiegoś boga, który może wcale nie istnieć, lub wcale nie oczekiwać takich głupot. głupota skrajna. nie wiem jak ktoś taki może zaimponować bo chyba tylko lekkomyślnościom._Galadriela_ pisze: Poszłam jednak za sercem...
-
- początkująca foremka
- Posty: 13
- Rejestracja: 4 cze 2017, o 22:49
Re: Dzika droga
Ej, sorry, ale to forum nie jest od obrażania innych i ich wyznań... Każdy ma prawo wierzyć w co chce i w kogo chce, ja w Boga też wierzę. Tak więc dziękuję za porady, zamykam temat.
A tak na przyszłość- forum nosi miano azylu, tak? Czyli powinno się obejść bez osądów...
Pozdrawiam
A tak na przyszłość- forum nosi miano azylu, tak? Czyli powinno się obejść bez osądów...
Pozdrawiam
"Większość ludzi jest z kimś ze strachu przed samotnością.
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Re: Dzika droga
ale chyba mogę mieć swoje zdanie na temat boga? mogę sobie w niego nie wierzyć, prawda? i mogę nie być w stanie zrozumieć że ktoś ślubuje coś komuś kogo na oczy nie widział, nie słyszał (owego boga)? to irracjonalne, a ja jestem racjonalna. nie obrażaj się o głupoty, więcej dystansu do siebie, swojej wiary i innych ludzi. tak to forum dla lesbijek, a jeśli jakaś lesbijka kocha się w zakonnicy która żyje w zakonie i nic z tym nie zrobi, no to co mamy ci doradzić? no jakich rad oczekujesz w takiej sprawie? nie chciałam cię obrazić, sorki.
słyszałam kiedyś taką historię... pewna kobieta zakochała się w mężczyźnie ze wzajemnością. ale... on chciał być księdzem. wybrał jednak wiarę i został księdzem. na jego święcenia przyszła ów kobieta. gdy on leżał krzyżem przed ołtarzem i otrzymywał swoje święcenia, ona podeszła do niego, złożyła na nim wieniec pogrzebowy i wyszła... NIe wiem czy ta historia jest prawdziwa, ale taką kiedyś usłyszałam. to jest jedyna rzecz jaką można zrobić w takiej sprawie. taki ktoś dla innych umarł. jak chce żyć dla boga niech żyje. ale dla ludzi już go niema. to tyle ode mnie. może inne foremki udzielą ci bardziej trafniejszych rad.
słyszałam kiedyś taką historię... pewna kobieta zakochała się w mężczyźnie ze wzajemnością. ale... on chciał być księdzem. wybrał jednak wiarę i został księdzem. na jego święcenia przyszła ów kobieta. gdy on leżał krzyżem przed ołtarzem i otrzymywał swoje święcenia, ona podeszła do niego, złożyła na nim wieniec pogrzebowy i wyszła... NIe wiem czy ta historia jest prawdziwa, ale taką kiedyś usłyszałam. to jest jedyna rzecz jaką można zrobić w takiej sprawie. taki ktoś dla innych umarł. jak chce żyć dla boga niech żyje. ale dla ludzi już go niema. to tyle ode mnie. może inne foremki udzielą ci bardziej trafniejszych rad.
-
- super forma
- Posty: 4600
- Rejestracja: 27 lis 2007, o 00:00
Re: Dzika droga
ślub to ślub, o jakiej niedojrzałości mówisz, wojtek?wojtek pisze:bez obrazy... ale... daleko nie zaszłaś. a co do niej... to niedojrzałość składać jakiekolwiek śluby. to jak popełnić samobójstwo, wyrzec się siebie, ale jednak żyć, prowadząc mierne życie, pozbawione sensu, dla jakiegoś boga, który może wcale nie istnieć, lub wcale nie oczekiwać takich głupot. głupota skrajna. nie wiem jak ktoś taki może zaimponować bo chyba tylko lekkomyślnościom._Galadriela_ pisze: Poszłam jednak za sercem...
jeśli ktoś jest w małżeństwie i składał śluby tej jednej jedynej osobie, to też jest niedojrzały?
chyba, że ten wpis to prowokacja
- kwadracik
- natchniona foremka
- Posty: 404
- Rejestracja: 23 maja 2016, o 20:21
- Lokalizacja: Zagłębie Miedziowe
Re: Dzika droga
To nic nie zmienia.Znam kobietę co złożyła śluby mimo to po jakimś czasie zrezygnowała i teraz jest szczęśliwą mężatką.Kwestia tego jak bardzo ONA chce.Czego się boi?Że zostanie wyklęta?Jak nie potem to teraz stwarza sobie piekło,tylko że tu,teraz na ziemi.Powinnaś szczerze ze sobą porozmawiać,bo nie ma sprawy którą nie można by było rozwiązać,choćby kompromisowo._Galadriela_ pisze:Złożyła śluby wieczyste...... Dupa, co nie?
Wiśta wio,łatwo powiedzieć ...
Re: Dzika droga
o takiej że ktoś ślubuje coś bogu, czyli komuś kogo na oczy nie widział, nie słyszał, kto może w ogóle nie istnieje.moja_alchemia pisze: ślub to ślub, o jakiej niedojrzałości mówisz, wojtek?
Re: Dzika droga
Sorry, Wojtek, jestem ateistką (a przynajmniej żyję według zasad, które nie są mi narzucane przez żadnego Boga), ale to, co piszesz, jest mocno krótkowzroczne. Tak długo, jak długo ktoś postępuje w zgodzie ze sobą, nie krzywdząc innych, ma dla mnie prawo wierzyć choćby w latającego potwora spaghetti, jeśli to czyni jego życie lepszym. Rozszerzanie wpływów kościoła (jakiegokolwiek) poza dobrowolny udział jego wiernych - nie, ale możliwość spełnienia swojej duchowości w jego ramach - proszę bardzo. Bardzo nie lubię wojującego ateizmu, bo uśmierca on ogromne pokłady kultury na samym starcie, przypisując je li i jedynie aberracji umysłowej. BTW, tak samo argumentują obrońcy płaskiej Ziemi, przecież nikt nigdy nie widział, że Ziemia jest kulą. I choć zdaję sobie sprawę, że widziano to wielokrotnie z odpowiedniej odległości, to jednak wkraczamy tu na niepewny grunt. Wbrew temu, co twierdzili Sowieci, nikomu nie udało się udowodnić nieistnienia Boga.
Niemniej, za życiem wbrew własnym ślubom powinno iść zerwanie z tymi ślubami, ale ja nikogo osądzać nie zamierzam.
Niemniej, za życiem wbrew własnym ślubom powinno iść zerwanie z tymi ślubami, ale ja nikogo osądzać nie zamierzam.
-
- natchniona foremka
- Posty: 401
- Rejestracja: 10 gru 2010, o 19:08
- Lokalizacja: UK
Re: Dzika droga
Ślub kościelny to też w jakiś sposób ślub wieczysty. Bo przecież ślubuje się przed Bogiem, nie? Że dopóki śmierć... itede itepe.
I statystyki rozwodów pokazują ile to ślubowanie jest warte.
Moja przyjaciółka uzyskała niedawno unieważnienie małżeństwa argumentując, że zawierała je jako osoba niedojrzała (18 lat), bo zaszła w ciąże. Dzisiaj to się wszystko da. Za odpowiednią opłatą wieczystość zmienia znaczenie. Zakonnice też odchodzą z zakonów, nawet po ślubach wieczystych.
Ale oczywiście jest jeszcze kwestia osobista. Czy ktoś w ogóle chce albo jest w stanie to zrobić, no i tutaj wszystko zależy od Twojej kobiety.
I statystyki rozwodów pokazują ile to ślubowanie jest warte.
Moja przyjaciółka uzyskała niedawno unieważnienie małżeństwa argumentując, że zawierała je jako osoba niedojrzała (18 lat), bo zaszła w ciąże. Dzisiaj to się wszystko da. Za odpowiednią opłatą wieczystość zmienia znaczenie. Zakonnice też odchodzą z zakonów, nawet po ślubach wieczystych.
Ale oczywiście jest jeszcze kwestia osobista. Czy ktoś w ogóle chce albo jest w stanie to zrobić, no i tutaj wszystko zależy od Twojej kobiety.
Re: Dzika droga
Ostrzegam Galadrielo (piękny nick, tak swoją drogą, przed laty nazywałam się tutaj Elbereth), że wyrozumiałości dla osób religijnych nie ma na tym forum za dużej.
A Wojtka proszę o powstrzymanie personalnych ataków. Każdy ma prawo wyrażać tutaj w co wierzy a jesli chodzi o dojrzałość, to jej posty są o wiele dojrzalsze od Twoich.
Jak miałam lat kilkanaście też myślałam o zakonie. Oczywiście prędko mi przeszło, gdyż, nie ta wiara, to raz, nie ta orientacja, to dwa, poza tym w Polsce zakony to bardzo seksistowskie miejsca, obawiam się, że Twoja przyjaciółka się rozczaruje.
Bardzo trudno wyleczyć się z takiego uczucia, im bardziej nieosiągalne, tym bardziej się je idealizuje, ona stała się Twoim najpiękniejszym marzeniem, i to marzenie będzie oślepiało, żadna inna jej nie dorówna. Pomogłoby może poznanie jej bliżej, z jej zaletami i wadami, tak bez różowych okularów. Albo inaczej, jakbyś postarała się nie idealizować jej w swoim umyśle, oderwać jej osobę od tej wizji idealnej miłości, którą nosisz w sercu. Pomysleć, że potrzebujesz kogoś, do kogo ona jest podobna, ale nie jest tym ideałem, nie jest tą osobą. I kiedyś to zauroczenie osłabnie.
A Wojtka proszę o powstrzymanie personalnych ataków. Każdy ma prawo wyrażać tutaj w co wierzy a jesli chodzi o dojrzałość, to jej posty są o wiele dojrzalsze od Twoich.
Jak miałam lat kilkanaście też myślałam o zakonie. Oczywiście prędko mi przeszło, gdyż, nie ta wiara, to raz, nie ta orientacja, to dwa, poza tym w Polsce zakony to bardzo seksistowskie miejsca, obawiam się, że Twoja przyjaciółka się rozczaruje.
Bardzo trudno wyleczyć się z takiego uczucia, im bardziej nieosiągalne, tym bardziej się je idealizuje, ona stała się Twoim najpiękniejszym marzeniem, i to marzenie będzie oślepiało, żadna inna jej nie dorówna. Pomogłoby może poznanie jej bliżej, z jej zaletami i wadami, tak bez różowych okularów. Albo inaczej, jakbyś postarała się nie idealizować jej w swoim umyśle, oderwać jej osobę od tej wizji idealnej miłości, którą nosisz w sercu. Pomysleć, że potrzebujesz kogoś, do kogo ona jest podobna, ale nie jest tym ideałem, nie jest tą osobą. I kiedyś to zauroczenie osłabnie.
The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here
-
- początkująca foremka
- Posty: 13
- Rejestracja: 4 cze 2017, o 22:49
Re: Dzika droga
Dzięki wielkie za wszelkie wypowiedzi i podpowiedzi- jednego jestem pewna- czeka nas poważna rozmowa, ale muszę to zostawić na czas, kiedy się spotkamy, nie chcę załatwiać takich spraw przez telefon czy Skype. Dam znać, jak się to wszystko potoczy. Mam nadzieję, że będzie dobrze.
To dla mnie bolesna i delikatna sprawa, przez to mogę być bardziej drażliwa- z natury tak nie mam. A może właśnie mam? Teraz już sama nie wiem, bo okazuje się, że samej siebie nigdy nie znałam. Wmawiałam sobie, że jestem kimś innym- a teraz prawda o mnie sama się dobija i chce ujrzeć światło dzienne.
Wiecie, co jest najśmieszniejsze? Zawsze powtarzałam, że ja bym tak nie mogła, że nie mogłabym być z kobietą- owszem, homoseksualiści mi w niczym nigdy nie przeszkadzali, byłam tolerancyjna, ale ja bym tak nie potrafiła- tak właśnie często powtarzałam. Miałam kiedyś taką sytuację, że zauroczyłam się w kobiecie z pracy, w mojej liderce. I nawet nie wiecie jak szybko próbowałam pozbyć się jej z głowy, jak szybko zapomnieć. Zamieniłam z nią może kilka słów przez cały rok, ale mnie zauroczyła. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, wolałam to zostawić, nie zatrzymywać się, zamiotłam sprawę pod dywan. A teraz mam 26 lat i pewność, że wolę kobiety... Rodzina, znajomi, nikt nic nie wie, nie mam zamiaru się afiszować, to tylko i wyłącznie moja sprawa, nie chcę tym nikogo zranić, akceptacji nie potrzebuję. Pewnie wszystko by się zmieniło, gdybym mogła być z Ukochaną, wtedy byłabym skłonna przełamać wszelkie bariery i się ujawnić- dla Miłości, a nie dla zasady.
Mam pytanie; kiedy i jak odkryłyście w sobie, że wolicie kobiety?
Pozdrawiam
To dla mnie bolesna i delikatna sprawa, przez to mogę być bardziej drażliwa- z natury tak nie mam. A może właśnie mam? Teraz już sama nie wiem, bo okazuje się, że samej siebie nigdy nie znałam. Wmawiałam sobie, że jestem kimś innym- a teraz prawda o mnie sama się dobija i chce ujrzeć światło dzienne.
Wiecie, co jest najśmieszniejsze? Zawsze powtarzałam, że ja bym tak nie mogła, że nie mogłabym być z kobietą- owszem, homoseksualiści mi w niczym nigdy nie przeszkadzali, byłam tolerancyjna, ale ja bym tak nie potrafiła- tak właśnie często powtarzałam. Miałam kiedyś taką sytuację, że zauroczyłam się w kobiecie z pracy, w mojej liderce. I nawet nie wiecie jak szybko próbowałam pozbyć się jej z głowy, jak szybko zapomnieć. Zamieniłam z nią może kilka słów przez cały rok, ale mnie zauroczyła. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, wolałam to zostawić, nie zatrzymywać się, zamiotłam sprawę pod dywan. A teraz mam 26 lat i pewność, że wolę kobiety... Rodzina, znajomi, nikt nic nie wie, nie mam zamiaru się afiszować, to tylko i wyłącznie moja sprawa, nie chcę tym nikogo zranić, akceptacji nie potrzebuję. Pewnie wszystko by się zmieniło, gdybym mogła być z Ukochaną, wtedy byłabym skłonna przełamać wszelkie bariery i się ujawnić- dla Miłości, a nie dla zasady.
Mam pytanie; kiedy i jak odkryłyście w sobie, że wolicie kobiety?
Pozdrawiam
"Większość ludzi jest z kimś ze strachu przed samotnością.
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Re: Dzika droga
Odpowiedzi na to pytanie znajdziesz mnóstwo na forum, nie ma dwóch takich samych. Niektóre w wieku 10, a niektóre 60 lat . Ja miałam lat 21, a pełne dojrzenie do tego to okres ok. 3 lat, w tym parę relacji z mężczyznami, mniej lub bardziej poważnych. Ale prędzej czy później wydaje się nieuniknione zmierzenie się z całą prawdą o sobie.
-
- początkująca foremka
- Posty: 15
- Rejestracja: 23 sty 2017, o 02:44
- Lokalizacja: wroclaw
Re: Dzika droga
Cześć_Galadriela_ pisze:Dzięki wielkie za wszelkie wypowiedzi i podpowiedzi- jednego jestem pewna- czeka nas poważna rozmowa, ale muszę to zostawić na czas, kiedy się spotkamy, nie chcę załatwiać takich spraw przez telefon czy Skype. Dam znać, jak się to wszystko potoczy. Mam nadzieję, że będzie dobrze.
To dla mnie bolesna i delikatna sprawa, przez to mogę być bardziej drażliwa- z natury tak nie mam. A może właśnie mam? Teraz już sama nie wiem, bo okazuje się, że samej siebie nigdy nie znałam. Wmawiałam sobie, że jestem kimś innym- a teraz prawda o mnie sama się dobija i chce ujrzeć światło dzienne.
Wiecie, co jest najśmieszniejsze? Zawsze powtarzałam, że ja bym tak nie mogła, że nie mogłabym być z kobietą- owszem, homoseksualiści mi w niczym nigdy nie przeszkadzali, byłam tolerancyjna, ale ja bym tak nie potrafiła- tak właśnie często powtarzałam. Miałam kiedyś taką sytuację, że zauroczyłam się w kobiecie z pracy, w mojej liderce. I nawet nie wiecie jak szybko próbowałam pozbyć się jej z głowy, jak szybko zapomnieć. Zamieniłam z nią może kilka słów przez cały rok, ale mnie zauroczyła. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, wolałam to zostawić, nie zatrzymywać się, zamiotłam sprawę pod dywan. A teraz mam 26 lat i pewność, że wolę kobiety... Rodzina, znajomi, nikt nic nie wie, nie mam zamiaru się afiszować, to tylko i wyłącznie moja sprawa, nie chcę tym nikogo zranić, akceptacji nie potrzebuję. Pewnie wszystko by się zmieniło, gdybym mogła być z Ukochaną, wtedy byłabym skłonna przełamać wszelkie bariery i się ujawnić- dla Miłości, a nie dla zasady.
Mam pytanie; kiedy i jak odkryłyście w sobie, że wolicie kobiety?
Pozdrawiam
W pewnym sensie Cię rozumiem, znaczy wiem co czujesz. Jestem w podobnej sytuacji. Co prawda moja wybranka nie złożyła żadnych ślubów, ale jest zajęta przez inną, z którą być tez nie może, ale na nią czeka. Ha wiem, dziwna sytuacja. Ona kocha tamtą, ja zakochałam się w niej. Obie czekamy. Pogmatwane jak kłębek włóczki.
W moim przypadku to też właśnie dzięki niej odkryłam, że jednak wole kobiety. Z facetami nigdy mi się nie układało tak jak powinno, zawsze czegoś mi brakowała. Nie potrafiłam ich kochać pełnią serca, całą sobą. Moje związki przeważnie się rozpadały po kilku miesiącach a te co trwały dłużej były "martwe" ot tak, żeby nie być samą. Wiem głupie.
Nie raz w przeszłości się łapałam na tym, że potrafię się obejrzeć za kobietą, nie raz po kolejnym nieudanym związku nachodziły mnie myśli, żeby może związać się z kobietą, ale szybko to od siebie odpychałam. Lesbijki zawsze poznawałam jakoś instynktownie. Już we wczesnych latach młodości. Mam kilka koleżanek o tej orientacji. Nigdy mi to nie przeszkadzało, ale też do żadnej nie czułam nic więcej oprócz sympatii. I nagle pojawiła się ona, pracujemy razem. Moje serce oszalało, już przy pierwszym spotkaniu coś się ze mną zadziało. Po paru tygodniach zrozumiałam co i wywróciłam swoje życie do góry nogami. Mimo, ze nie doszło między nami nigdy do zbliżenia fizycznego to czuję z nią ogromną więź. Nie zawsze ja rozumiem, jest bardziej skomplikowana ode mnie, ale to dzięki niej zrozumiałam siebie. To wszystko trwa już prawie rok. Na początku ona była zajęta, potem tamta ją zostawiła,teraz ona czeka na tamtą i nie wie co będzie, a ja czekam na nią i też się zastanawiam czy to ma sens. No ale serce nie sługa, wyłączyć się nie da. Mózg swoje ono swoje. Czasami rozsądek bierze górę ale zaraz się wydarza coś co daje sercu nadzieje. Widujemy się często, praca. Rozmawiamy lub piszemy prawie codziennie,służbowo i mniej służbowo i w ogóle nie służbowo. Chodzimy na imprezy, w towarzystwie i nieraz same. Gdybym jej nie widziała tak często, gdyby nasze stosunki nie były tak bliskie. Obie się bardzo lubimy, jest między nami chemia. Na imprezach bawimy się jak para.Jedna ciągnie do drugiej. Mnie bo się zakochałam, ją nie wiem czemu. Zaproponowałam jej spotkanie, randkę, odmówiła tłumacząc się tamtą chodź wiem, że od jej rozstania były inne kobiety, może nie w jej sercu ale w łóżku na pewno.
Powiem Ci tak sprawa nie jest łatwa ani u mnie ani u Ciebie, ale prawda jest taka, ze jeśli dwie osoby naprawdę się kochają to wszelkie przeszkody są do pokonania bo nic innego nie jest ważniejsze. Więc wniosek z tego taki, że jeżeli ta twoja nie umie zrezygnować ze ślubów ( a może zawsze to zrobić) to znaczy, że jej uczucie, o ile w ogóle jest to jest słabe, albo zwyczajnie, wiem zaboli, byłaś jej przygodą a teraz nie chcąc się do tego przyznać zasłania się ślubami.
Tylko szczera rozmowa jest w stanie poskładać jakoś Twoje rozsypane życie, szczera z dwóch stron. I powinna to być jedna konkretna rozmowa taka na zasadzie "albo w tą albo w tamtą" a nie "bo ja nie wiem, ja nie mogę, daj mi czas". Jesteś o tyle w dobrej sytuacji albo i nie dobrej, cholera wie, że ona była z Tobą, mówiła, że kocha i teraz coś kombinuje więc sprawa jest trochę jaśniejsza niż u mnie. Ja nie wiem czy w ogóle mam szanse na coś liczyć ...
Wiem, łatwo dawać komuś rady.. A sama sobie poradzić nie umiem, więc czekam...
Re: Dzika droga
jak tam? jakieś zmiany?
-
- początkująca foremka
- Posty: 13
- Rejestracja: 4 cze 2017, o 22:49
Re: Dzika droga
Hej
Mam dzisiaj paskudny dzień, wszystko staje się ciężkie do uniesienia- i wiem, że długo tak nie wytrzymam... Ciągle piszemy, rozmawiamy, umawiamy się na Skype- ale mi ciągle jest mało, chce więcej, chcę po prostu jej... Skoro już tyle czekałam, to poczekam jeszcze ten miesiąc z hakiem, wyjedziemy razem, porozmawiamy, tak na poważnie. Kocham ją całym sercem, ale wiem, że nie dam rady żyć od spotkania do spotkania... Raz, dwa razy w roku.. Kto to wie... Coś mi się wydaje, że ona nie zrezygnuje, nie zostawi wszystkiego dla mnie... I to boli, cholernie boli. Dlatego noszę się z zamiarem szczerej rozmowy, twarzą w twarz, bo każdego dnia umieram coraz bardziej, nie jestem sobą. A przecież życie przede mną... Jeśli powie, że nie zrezygnuje- to umrę- ale może muszę właśnie umrzeć, żeby narodzić się na nowo. Zobaczymy. Ale mimo wszystko proszę, trzymajcie kciuki, żeby jednak było dobrze, żebym nie musiała umierać i zamieniać się w dinozaura
Bo bardzo, bardzo szkoda byłoby nas...
Dzięki za to, że jesteście
Mam dzisiaj paskudny dzień, wszystko staje się ciężkie do uniesienia- i wiem, że długo tak nie wytrzymam... Ciągle piszemy, rozmawiamy, umawiamy się na Skype- ale mi ciągle jest mało, chce więcej, chcę po prostu jej... Skoro już tyle czekałam, to poczekam jeszcze ten miesiąc z hakiem, wyjedziemy razem, porozmawiamy, tak na poważnie. Kocham ją całym sercem, ale wiem, że nie dam rady żyć od spotkania do spotkania... Raz, dwa razy w roku.. Kto to wie... Coś mi się wydaje, że ona nie zrezygnuje, nie zostawi wszystkiego dla mnie... I to boli, cholernie boli. Dlatego noszę się z zamiarem szczerej rozmowy, twarzą w twarz, bo każdego dnia umieram coraz bardziej, nie jestem sobą. A przecież życie przede mną... Jeśli powie, że nie zrezygnuje- to umrę- ale może muszę właśnie umrzeć, żeby narodzić się na nowo. Zobaczymy. Ale mimo wszystko proszę, trzymajcie kciuki, żeby jednak było dobrze, żebym nie musiała umierać i zamieniać się w dinozaura
Bo bardzo, bardzo szkoda byłoby nas...
Dzięki za to, że jesteście
"Większość ludzi jest z kimś ze strachu przed samotnością.
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Ty szukasz magii. To rzadkość."
Re: Dzika droga
na twoim miejscu sprawdziłabym czy ktoś nie stoi za jej decyzjami (rodzina, rodzice, ksiądz?), tzn. czy jej decyzje są rzeczywiście tylko jej, a nie są czasem presją ze strony innych na niej wywieraną.
Re: Dzika droga
i co tu się dalej działo?