Ona Pierwsza ... na mojej drodze
Ona Pierwsza ... na mojej drodze
Podzielę się z Wami swoją historią. Wychodzę z założenia, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny, wszystko ma swój czas początek i koniec... jakby nie patrzeć. Poznałyśmy się w październiku ubiegłego roku, mało tego mieszkałyśmy w zasadzie niedaleko od siebie... Ona w związku - ja też. Ona z kobietą, ja z facetem... Od chwili naszego poznania był łał, szał, miliardy motyli, nic się poza nami nie liczyło - zauroczenie, zakochanie - taka w zasadzie naukowo stwierdzona choroba psychiczna... ale nic co ludzkie nie jest nam obce. Spotykałyśmy się za plecami ówczesnych partnerów. Mało tego, sąsiedzi oczywiście wiedzieli wszystko - jak to sąsiedzi, wolą cudze sprawy od swoich. Kiedy Ona spędzała czas z nią pod jednym dachem - ja dostawałam szału - kiedy ja wracałam do domu - Ona szalała... i przez to szaleństwo z lekka się obie wykończyłyśmy. Podobnie jak wykończyłyśmy nasze związki... związki - nie związki... gdyby wszystko było dobrze w naszych życiach, pewnie jedna by nie zwróciła uwagi na drugą - ale stało się inaczej. Ona w związku z alkoholiczką - ja prawie z psychopatą... Więc się w sobie szaleńczo zakochałyśmy - wspaniałe uczucie prawda ? Kobiety zawsze mi się podobały - a jednak prawie 20 lat swojego życia spędziłam z facetami... Kobiety moim zdaniem mają więcej atutów... no i kiedy stanęła Ona na mojej drodze, uświadomiłam sobie, że nie mogę pozwolić aby facet dalej źle mnie traktował. Związki nasze się rozpadły. Jej ex-panna już nie przyjeżdża, ex-partner się wyprowadził. A My ??? Właśnie co z nami ? Nie wiem, ale czasami zwyczajnie myślę, że baby są jeszcze gorsze od facetów. Nie żałuję rozstania z nim - bo przede wszystkim zrobiłam ten krok dla siebie i przynajmniej mogę szukać w życiu spokoju. Ona mówi, że też chce spokoju - ale sama Nam go burzy, robieniem problemów z byle czego. Mało tego wdarł się brak szacunku i nie ma zaufania ... mimo, że nie ma tych fundamentów ... nosimy się w swoich serduchach - chociaż coraz częściej dociera do mnie, że to jednak nie ma sensu. Jazda o byle co... mówi, że wszystko rejestruje - szkoda tylko, że nie dociera do Jej głowy to, że zwyczajnie Ją Kocham. Wyszło tak, że na facetów nie mogę patrzeć - bo zwyczajnie mnie nie kręcą... nie szukam innej kobiety, bo nie chcę... Co ma być to będzie. Dziś za jej przykre bardzo słowa, powiedziałam, krzyknęłam że ma wyjść z domu. Powiedziała, że jej noga więcej nie przekroczy progu mojego domu. Dlaczego nie widzi swoich błędów ? Nikt nie jest doskonały i nieskazitelny ....każda z nas ma swoją przeszłość - mogłabym powiedzieć, że nawet dosyć bujną. Nigdy Jej nie rozliczałam z tego ile i jakie miała kobiety w swoim życiu - a u mnie widzi same "fujary" - no trudno się dziwić, jeśli całe swoje życie w zasadzie spędziłam z facetami. To co ? Ja mam Jej na każdym kroku wyrzucać, że miała więcej w swoim życiu kobiet niż ja facetów ? Chore to z lekka dla mnie.... i tak jakoś wyszło, że się u Was zalogowałam i napisałam co czytacie... To i tak jest w zasadzie skrót telegraficzny ...ale nie mam dziś sił na dłuuuuugiiieeee pisanie ....
Re: Ona Pierwsza ... na mojej drodze
Zgaduję, że w przeszłości miała jakieś dziwne sytuacje (pomijając wasze początki ) związane ze zdradą partnerki i teraz robi wiele hałasu przez duchy przeszłości. Może powinnyście porozmawiać na ten temat na spokojnie. Niech wytłumaczy swoje stanowisko, na czym bazuje wszystkie zarzuty i czemu w ogóle je wykopuje? Ty będziesz wiedziała z czego wychodzi a może i ona analizując skąd się to bierze "zmądrzeje". Howgh!
Zajebiście wyluzowany kwiat na tafli jeziora
Re: Ona Pierwsza ... na mojej drodze
Chyba nie ma co zgadywać ... Tak, prawdą jest że miała wiele trudnych związków ... Tak się czasami zastanawiam kiedy zdążyła żyć z tymi wszystkim kobietami. Były właśnie dość bolesne rozstania i nie utrzymuje z nikim kontaktów. Do mnie też miała pretensje ... że jak to możliwe że z niektórymi ex mam kontakt telefoniczny... dla Niej to chore i niezrozumiałe. Ja wychodzę z założenia że pomimo że komuś coś wspólnie w życiu nie wyszło a jest się przy tym zwyczajnie dobrym miłym i życzliwym ... to dlaczego nie mam mieć kontaktu który mam od lat ... przecież nie rozmawiam z kimś o tym co było kiedyś między nami tylko na spokojnie opowiadamy sobie co u mnie ...co u kogoś ... Dużo przeszłam podobnie jak każda/każdy z nas ... Ale jeszcze lubię ludzi ... W bardzo brzydki sposób po wielu latach związku potraktowała swoją partnerkę ... bez rozmowy bez żadnego tłumaczenia ... sama nie raz prosiłam żeby jej powiedziała ... nawet nie tyle co o nas ...ale choćby o tym że coś wygasło... zwyczajnie po ludzku po to żeby tamta wiedziała dalej jak ma żyć ... żeby mogła dalej żyć. Porąbanej to wszystko ...
Re: Ona Pierwsza ... na mojej drodze
Podobno w dobrym zwiazku
40 % miłości wystarczy ... pozostałe 60 to wyrozumiałość.
40 % miłości wystarczy ... pozostałe 60 to wyrozumiałość.
______________________
dziś odchodzę sam
już nie zawrócę
to wszystko dziś porzucę ...
dziś odchodzę sam
już nie zawrócę
to wszystko dziś porzucę ...
-
- początkująca foremka
- Posty: 65
- Rejestracja: 12 paź 2018, o 00:22
Re: Ona Pierwsza ... na mojej drodze
Wygląda na to, że obie byłyście wcześniej w niezdrowych związkach: ona z alkoholiczką, czyli przyzwyczaiła się do awantur i braku zaufania, Ty - z osobą, która kojarzy Ci się z psychopatą, więc zrozumienia i ciepła raczej pewnie nie było. Doskonale, że zostawiłaś tamtego faceta, ale żeby wejść w zdrowy związek trzeba się chwilę po toksycznym otrząsnąć, a może nawet iść na terapię. Na pewno warto zastanowić się, co robić, żeby nie wejść już w toksyczną relację. Czym się te kuriozalne sceny zazdrości o mężczyzn w Twoim życiu różnią od innych toksycznych zachowań, które miałaś w poprzedniej relacji - pewnie tylko szczegółami, bo empatii, szacunku i miłości nadal nie ma... Nie wierz, że wszystkie kobiety są takie, szukaj sensownej. Powodzenia.
Re: Ona Pierwsza ... na mojej drodze
Po opisie zaryzykowalabym stwierdzenie, że po prostu nie wyszlyscie jeszcze do konca z fazy ślepego zauroczenia i ogolnie całej tej otoczki zakazanej milosci za plecami waszych partnerów niszczących wam życie. I dopiero teraz odkrywacie, że bycie razem to nie są tylko motylki w brzuchu, ale i też codzienna proza zycia.
Re: Ona Pierwsza ... na mojej drodze
Ja również na swojej drodze spotkałam Tę pierwszą. Kilka lat temu. Totalny obłęd, szaleństwo, motyle, matrix. Zakochałam się do obłędu. Wyszłam ze swojego związku z facetem, przewróciłam swoje życie do góry nogami. Nie wyobrażam sobie być już z facetem. Relacja z Nią, to zupełnie inna relacja, to magia. Nie jest między nami już tak dobrze niestety . Ona nie jest już ze swoją byłą, ale w dalszym ciągu mają wspólne zobowiązania, mieszkanie ... . Nie zakończyła tego etapu swojego życia, a ja nie daję rady już tego znosić ... nasze rozmowy na temat nie wnoszą nic, właściwie wydaje mi się, że nie potrafimy już rozmawiać o nas. Kocham ją do szaleństwa, zrobiłabym dla niej absolutnie wszystko, ale nie mogę nic ... .
Rozmawiajcie, naprawdę rozmawiajcie. Nie zostawiajcie problemów, poczekaj moment niech opadnie kurz i rozmawiaj.
Wszystko da się rozwiązać jak obie strony naprawdę chcą.
Trzymam kciuki ! Walcz o to!
Rozmawiajcie, naprawdę rozmawiajcie. Nie zostawiajcie problemów, poczekaj moment niech opadnie kurz i rozmawiaj.
Wszystko da się rozwiązać jak obie strony naprawdę chcą.
Trzymam kciuki ! Walcz o to!
Re: Ona Pierwsza ... na mojej drodze
Bardzo częsty powód zdrady - dreszczyk emocji, który dawno już zgasł w związku.
A teraz ten dreszczyk między Wami również zgasł, bo już nie trzeba się ukrywać przed jej dziewczyną i Twoim chłopakiem, nie potrzeba kombinować, kłamać. Zostałyście w tym same, a Wasz wspólny "wróg" zniknął za horyzontem. No i trzeba skonfrontować to co pozostało - charaktery, przyzwyczajenia, oczekiwania. Może się okazac, że wcale do siebie nie pasują.
Normalnie kiedy kogoś poznajemy na neutralnym gruncie i zaczynamy od fazy znajomości, a później coś więcej, mamy czas się poznać i zaakceptować. Różowe okulary w końcu spadają, ale pozostaje zrozumienie i wykształcone na podstawie prób i błędów uczucie. Mam wrażenie, że Wy jeszcze nie miałyście okazji się do końca poznać. Skoro wkrada się brak szacunku i, jak to ktoś ładnie ujął, duchy przeszłości - może warto skorzystać z pomocy specjalisty?
Życzę dużo siły i wytrwałości!
A teraz ten dreszczyk między Wami również zgasł, bo już nie trzeba się ukrywać przed jej dziewczyną i Twoim chłopakiem, nie potrzeba kombinować, kłamać. Zostałyście w tym same, a Wasz wspólny "wróg" zniknął za horyzontem. No i trzeba skonfrontować to co pozostało - charaktery, przyzwyczajenia, oczekiwania. Może się okazac, że wcale do siebie nie pasują.
Normalnie kiedy kogoś poznajemy na neutralnym gruncie i zaczynamy od fazy znajomości, a później coś więcej, mamy czas się poznać i zaakceptować. Różowe okulary w końcu spadają, ale pozostaje zrozumienie i wykształcone na podstawie prób i błędów uczucie. Mam wrażenie, że Wy jeszcze nie miałyście okazji się do końca poznać. Skoro wkrada się brak szacunku i, jak to ktoś ładnie ujął, duchy przeszłości - może warto skorzystać z pomocy specjalisty?
Życzę dużo siły i wytrwałości!
Re: Ona Pierwsza ... na mojej drodze
Dziękuję Wam wszystkim za Wasze słowa. Rozmawiamy... coraz bardziej się poznajemy i ogólnie dogadujemy. Walczymy o siebie bo wierzymy obie, że naprawdę warto. P.s od tygodnia się nie kłócimy no i trzymajcie kciuki