Czy myśleliście kiedyś o tym jak słowa zmieniają świat? Od osobistego postrzegania rzeczywistości do generowania zmian społecznych. Można kształtować przekonania i uzyskiwać zmiany przez samo tylko inne nazwanie rzeczy. To jak się czujemy jest w dużej mierze zależne od tego jak interpretujemy okoliczności, a interpretacja zależna jest od słów jakimi opisujemy w myślach te okoliczności, a często również od tego co słyszymy od innych.
Świadkowie wypadku samochodowego zapytani o prędkość pojazdu, który spowodował wypadek podają o wiele większe prędkości w zależności czy pytanie brzmi: „Jak szybko jechał samochód który roztrzaskał tamten samochód” czy „Jak szybko jechał samochód, który uderzył w tamten samochód”. Dobór słów roztrzaskał i uderzył zmienia emocje i pamięć świadka.
Wyobraź sobie, że jedyne słowo jakie znasz na określenie masturbacji to „samogwałt”. To słowo wywołuje poczucie winy i wstręt do samego siebie, jest używane przez osoby, które uważają że jest to coś złego, grzesznego.
Dlatego lobbyści pewnych przekonań starają się wprowadzić do potocznego języka sformułowania, które będą niezbicie świadczyć o słuszności ich teorii. Działo się tak np. podczas dyskusji o ustawie aborcyjnej kiedy pojawiło się sformułowanie „życie poczęte” zamiast neutralnego słowa zarodek.
Słowo gej też nie zawsze istniało w języku polskim. W badaniu CBOS w 1994 roku zapytano respondentów w jaki sposób w ich środowisku nazywa się osoby, które utrzymują kontakty seksualne z osobami tej samej płci. Wyniki badania wraz z komentarzem to: „homoseksualiści (44%), pedały (25%), lesbijki (11%), zboczeńcy (9%). Pozostałe kilkadziesiąt określeń pojawiało się jednostkowo. Warto zauważyć ,że słowo "gej" (gay) - nowe lansowane określenie pochodzenia anglosaskiego – nie zdobyło popularności (wymieniał je co setny badany).” [1]
Konsekwentne stosowanie słowa „gej” przez osoby, którym zależało na zastąpieniu określeń zabarwionych pogardą sprawiło, że obecnie nawet ksiądz Dariusz Oko, w swoich homofobicznych wykładach używa słowa „gej”.
Poświęcam ten obszerny wstęp słowom w różnych kontekstach, temu jak ich dobór kształtuje postawy i przekonania, aby przekonać Was, że warto zastanowić się czy obecna definicja i rozumienie słowa lesbijka i gej, służy interesom lesbijek i gejów, zarówno w kształtowaniu ich samoświadomości jak i odbiorze społecznym oraz aby zaproponować nowe definicje:
Lesbijka to kobieta, która tworzy rodzinę z kobietą.
Gej to mężczyzna, który tworzy rodzinę z mężczyzną.
Ta zmiana definicji, a co za tym idzie sposobu postrzegania może przyczynić się do polepszenia jakości życia lesbijek i gejów. Dla porządku przyjrzyjmy się jak to wygląda teraz.
Wyszukując definicji w internecie znajdziemy na pierwszym miejscu hasła z Wikipedii:
Lesbijka – kobieta o orientacji homoseksualnej.
Gej – mężczyzna o orientacji homoseksualnej.
Postarałam się znaleźć inne definicje na stronach organizacji LGBT, znalazłam takie zamieszczone w opracowaniach:
Osoby nieheteroseksualne – to wszystkie te osoby, które angażują się w relacje
uczuciowe i erotyczne z osobami tej samej płci. Większość z nich określa się jako
geje, lesbijki lub osoby biseksualne, natomiast część nie chce określać siebie żadnym
z tych pojęć. [2]
Mężczyzn zorientowanych homoseksualnie nazywa się gejami, a kobiety
zorientowane homoseksualnie – lesbijkami. [3]
W serwisie Homopedia hasło „lesbijka” nie istnieje, a po jego wpisaniu w wyszukiwarce użytkownik jest przekierowywany na hasło homoseksualizm. [4]
Trudno znaleźć inną definicję słowa lesbijka. Są jednak określenia, które od jakiegoś czasu starają się zastąpić słowo „lesbijka” lub inaczej je zdefiniować: „kobieta nieheteroseksualna”, „kobieta nieheteronormatywna”, „kobieta kochająca kobiety”. Określenie orientacja homoseksualna uzupełnia się mówiąc „orientacja psychoseksualna”.
W Wikipedii pod definicją słowa gej jako mężczyzny homoseksualnego znajduje się opis: „Słowa gej (ang. gay man) oraz lesbijka są uznawane za najbardziej neutralne określenia osób o orientacji homoseksualnej. Inne określenie – homoseksualista (ang. homosexual) spotyka się z krytyką i bywa uznawane za obraźliwe, gdyż posiada wydźwięk kliniczny i jest szczególnie używane przez środowiska antygejowskie.” [5] Paradoks?
Na wesele brata pojechałam sama. Wypatrzył mnie pewien zamożny acz nieurodziwy rolnik, który zachęcony faktem, że mogłabym mieszkać na wsi, prawie natychmiast złożył mi propozycję matrymonialną. Kiedy powiedziałam, że jestem lesbijką i preferuje kobiety był bardzo szczery w stwierdzeniu:
„Ona będzie mogła przychodzić!”. Co pomyślał, jakie skojarzenia zrodziły się w jego głowie? Zapewne, że do szczęścia potrzebuję seksu z kobietą. Może nawet, że kocham kobiety, jednak to zupełnie nie skojarzyło mu się z tym, że ja chcę tworzyć rodzinę z kobietą.
Moi znajomi, jakiś czas temu rodzice 7-latka, zostali przez niego zapytani: „A co to znaczy lesbijka?”. Nastała cisza. Narzucająca się w pamięci definicja wraz ze słowem homoseksualizm, nie była odpowiednia dla dziecka.
„To taka pani, która żyje z inną panią”, wytłumaczyli. Kiedy ogólnie wiadome będzie, że to kobieta, która tworzy rodzinę z kobietą, zrozumie to nawet dziecko i nie będzie zażenowania.
Większość z nas wie lub wyobraża sobie jak obecnie wygląda pierwsza rozmowa z rodzicami na temat „jestem lesbijką”. Wyobraź sobie jednak, że wszyscy wiedzą o tym, że lesbijka to kobieta, która tworzy rodzinę z kobietą.
- Mamo, tato jestem lesbijką.
- A więc chcesz stworzyć rodzinę z kobietą?
Tylko tyle. Bez skojarzeń do ostatniego filmu porno, bez udręki czy zawiniło wychowanie, bez lęku o przyszłość.
W tej sytuacji uważam, że w pewnym stopniu przyjęte już sformułowanie „kobieta kochająca kobiety” nie spełnia tak dobrej funkcji.
- Mamo, tato jestem lesbijką.
- A więc kochasz kobiety?
Nie uwalnia to od lęków o przyszłość córki, nie tłumaczy do czego prowadzi ta miłość i czy w ogóle jest to istotne i przeszkadza w zamążpójściu? Moją definicje uważam za lepszą gdyż jest mniej intymna, mniej osobista i niesie więcej informacji. Nie bez powodu częściej słyszymy „to moja żona” niż „to kobieta, którą kocham”.
Lesbijka to kobieta, która tworzy rodzinę z kobietą. Gej to mężczyzna tworzący rodzinę z mężczyzną. Czy takie zdanie może stać się narzędziem dla lesbijek i gejów pozwalającym im lepiej żyć? Moim zdaniem może.
Zapraszam Cię do krótkiego eksperymentu myślowego. Odpowiedz na pytanie:
1. Czy związki partnerskie są tak samo ważne jak rodziny?
A teraz:
2. Czy rodziny lesbijek i gejów są tak samo ważne jak rodziny tworzone przez pary dwupłciowe?
Czy odpowiadając na pierwsze pytanie pojawiło się wahanie? Nasunęły się argumenty, napłynęły emocje? Czy przy drugim pytaniu, w którym dwukrotnie pojawia się słowo rodzina o wiele szybciej odpowiedziałaś/odpowiedziałaś – tak?
Z różnych względów lesbijki i geje używają obecnie określenia związek czy związek partnerski nazywając swoje relacje z partnerką/partnerem. Aby uzyskać choć skrawek należnych praw idziemy na ustępstwo domagając się ustawy o związkach partnerskich, a nie zrównania praw wszystkich rodzin. O rodzinach lesbijek i gejów zaczęto już mówić w kontekście osób, które wspólnie wychowują dzieci w parach jednopłciowych. Nazwano je tęczowymi rodzinami lub rodzinami z wyboru. To krok naprzód, jednak, ważna jest również mentalna zmiana nie tylko tych którzy posiadają, lub planują dzieci. Zmiana, w której sami o sobie przestaniemy myśleć, że nasze związki są mniej ważne.
Wyobraźmy sobie młodą lub dojrzałą już kobietę, która właśnie odkryła, że pociągają ją kobiety, lub darzy romantycznym uczuciem kobietę. Ma na imię Ania. Drążąc temat wyszukuje w internecie i dowiaduje się, że: lesbijka to kobieta homoseksualna, lub w lepszej wersji o orientacji psychoseksualnej (seks i znowu seks). Informacje, które otrzymuje z mediów nie napawają optymizmem, ani w przekazie przeciwników, ani nawet w portalach takich jak Kobiety Kobietom. Na naszym forum wiele jest historii o nieudanych związkach, problemach z akceptacją, istnieją podziały. Jest to naturalne, wiele osób szuka pocieszenia, mało opisuje swoje szczęście. Ania zmaga się z „ujawnieniem” czyli procesem „przyznania się” do „skłonności”, sama przed sobą, potem przed innymi. (Ile w poprzednim zdaniu upośledzonych słów, a to przecież typowe stwierdzenia! Takie jednak słowa poznaje i takimi operuje w myślach). Jeśli pozna środowisko lesbijek w swoim mieście pozna wiele par, jednak ich staż nie będzie zbyt długi. I nie myślę, aby długości związków była bardzo odmienna w porównaniu do związków kobiet i mężczyzn w pewnych okresach życia, jednak prawnie, społecznie i wewnętrznie wspierane rodziny statystycznie ewoluują w kierunku pozostawania razem, a rodziny lesbijek i gejów borykają się często z samoakceptacją i akceptacją społeczeństwa nie mówiąc już o wsparciu co nie sprzyja takiej ewolucji. Ania wkracza więc w lesbijski związek z przeświadczeniem, że to sprawa wymagająca nadludzkiej mocy. Ale niech Ania wie od samego początku, że lesbijka tworzy rodzinę z kobietą i niech każdy to wie. Jestem przekonana, że lesbijki i geje będą tworzyć trwalsze i pełniejsze związki, co przyczyni się do ich lepszego życia, jeśli sami o sobie będą myśleć właśnie w ten sposób.
Nie jest to zaklinanie rzeczywistości, czy afirmacja. Wieloletnie pary lesbijek istnieją i mają się dobrze. Niedawana spontaniczna akcja na
naszym profilu Facebookowym [6], w której dostałyśmy wiele zdjęć od takich par, również zalegalizowanych za granicą, świadczy o tym dobitnie.
Ktoś zapyta, a co z singielkami? Liczą się chęci! Nie chodzi mi bowiem o to żeby szufladkować tylko dać inny rodzaj myślenia o tym co to znaczy być lesbijką. Jeśli pomyślisz „rodzina” o swoim teraźniejszym lub przyszłym związku, moim zdaniem, już wygrałaś. Jeśli zdecydujesz się razem ze mną na używanie i rozpowszechnianie tej definicji to jestem przekonana, że zrobimy razem coś dobrego.