Politycznie poprawne bajki na dobranoc - Rumpelstilzchen
James Finn Garner
Dawno temu w dalekim królestwie mieszkał pewien młynarz, który pozostawał w wielce niekorzystnej sytuacji ekonomicznej. Dzielił swoje skromne mieszkanko z jedyną córką, niezależną młodą osobą imieniem Esmeralda. Ów młynarz bardzo się wstydził swojego ubóstwa – zamiast obudzić w sobie słuszny gniew na spychający go na margines system ekonomiczny – i wciąż szukał sposobu, aby szybko się wzbogacić.
“Gdybym tylko zdołał wydać córkę za bogatego człowieka – dumał w sposób prymitywny i seksistowski – ona stałaby się niezależna finansowo, a ja już nigdy nie musiałbym pracować." W tym niegodziwym celu obmyślił pewien plan. Rozpuścił plotkę, że jego córka ze zwykłej słomy potrafi upleść szczere złoto. Ta nieprawdziwa wieść miała zwrócić uwagę wielu bogatych mężczyzn i umożliwić Esmeraldzie wyjście za mąż za jednego z nich.
Plotka rozeszła się po królestwie w tempie przypominającym pożar buszu i niebawem dotarła do księcia. Chciwy i łatwowierny, jak większość mężczyzn na jego stanowisku, uwierzył pogłosce i zaprosił Esmeraldę do pałacu na obchody pierwszomajowe. A kiedy przybyła, wtrącił ją do lochu pełnego słomy i kazał pleść złoto.
Zamknięta w lochu, obawiając się o swoje życie, Esmeralda usiadła na ziemi i zapłakała. Nigdy dotąd patriarchalny wyzysk nie ukazał się jej z taką wyrazistością. Kiedy tak wylewała łzy, w lochu pojawił się maleńki człowieczek w zabawnym kapeluszu.
– Czemu płaczesz, moja droga? – zapytał. Esmeralda była zdumiona, ale odpowiedziała:
– Książę kazał mi upleść złoto z całej tej słomy.
– Ale dlaczego płaczesz? – powtórzył.
– Bo tego nie da się zrobić. A kim ty jesteś, jakimś geniuszem czy co?
Mężczyzna o niezwykłej posturze roześmiał się i rzekł:
– Kochanie, za dużo myślisz lewą półkulą mózgową, naprawdę. Jednak masz szczęście. Pokażę ci, jak wykonać to zadanie, owszem, ale najpierw musisz przyrzec, że dasz mi w zamian to, co chcę.
Postawiona w sytuacji bez wyjścia, Esmeralda wyraziła zgodę. Aby zamienić słomę w złoto, dostarczyli ten surowiec do pobliskiej spółdzielni rolniczej, gdzie wykorzystano go do załatania starego dachu. W zabezpieczonym przed wilgocią domu chłopi odzyskali zdrowie i podnieśli wydajność pracy, uzyskując rekordowe plony pszenicy na potrzeby lokalnej społeczności. Dzieci rosły silne i wysokie, uczęszczały do spółdzielczej szkoły, a z czasem przemieniły królestwo w prawdziwy wzór demokracji, bez jakichkolwiek nierówności ekonomicznych czy seksualnych, z wyjątkowo niskim wskaźnikiem śmiertelności niemowląt. Jeśli chodzi o księcia, to pojmał go zdenerwowany tłum i zakłuł na śmierć widłami na pałacowym dziedzińcu. Kiedy z całego świata zaczął napływać kapitał inwestycyjny, rolnicy przypomnieli sobie o szczodrym darze Esmeraldy i nagrodzili ją wieloma skrzyniami złota.
Kiedy wszystko to się dokonało, maleńki człowieczek w zabawnym kapeluszu zachichotał i rzekł:
– Oto jak słomę zamienia się w złoto.
Potem zmierzył Esmeraldę groźnym spojrzeniem.
– Teraz, kiedy wykonałem zadanie, ty musisz wywiązać się z twojej części umowy. Musisz oddać mi pierworodnego syna!
– Nie będę negocjować z kimś, kto narusza moje prawo do reprodukcji! – odpaliła mu Esmeralda.
Mężczyzna o niezwykłej posturze przystopował, słysząc zdecydowany ton jej głosu. Postanowił zmienić taktykę i rzekł chytrze:
– No dobrze, kochaneczko. Zwolnię cię z umowy, jeśli odgadniesz, jak się nazywam.
– W porządku – odparła Esmeralda. Zamilkła na chwilę, podrapała się w podbródek, aż wreszcie oznajmiła: –Czy nie nazywasz się... nno, nie wiem, może... Rumpelstilzchen?
– AAAAACHCH! – wrzasnął mężczyzna o nietypowych rozmiarach. – Przecież, przecież... skąd wiedziałaś?
– Ciągle masz wpiętą w klapę plakietkę z Seminarium Ruchu na Rzecz Maluczkich – odrzekła.
Rumpelstilzchen wydał gniewny okrzyki tupnął nóżką, a w tym momencie ziemia się rozstąpiła i pochłonęła go, czemu towarzyszył gęsty kłąb dymu i siarki. Esmeralda przeniosła się do Kalifornii, gdzie otworzyła klinikę specjalizującą się w kontroli narodzin, w której uczyła inne osoby płci żeńskiej, jak nie dać się zniewolić systemowi reprodukcji, i żyła do końca swoich dni jako aktywna, niezależna finansowo jednostka wolnego stanu.
Data publikacji w portalu: 2004-03-11
Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1994
Podoba Ci się? Możesz to skomentować, ocenić lub umieścić link na swoich stronach:
gocha black magic gochablack@buziaczek.pl | 2004-11-14 15:27 |
To jest super i James Finn Garner jest fazowym kolesiem. Mam jego książkę i zawsze ją czytam. Uwielbiam jego bajki a szczególnie "Czerwony Kapturek" i "Trzy małe świnki" J.F Garner jest takim człowiekie którego chciałabym poznać i mam nadzieje, że mi sie to kiedyś uda, mam dopiero 16 lat więc może kiedyś kopnie mnie ten zaszczyt poznania tak inteligentnego i dowcipnego pisarza i prezentera radiowego jakim jest właśni J.F. Garner. Polecam jego bajki. Warto je przeczytać ponieważ są poprawione zgodnie z duchem czasów:) |
|
Patrycjuszka pateks@interia.pl | 2005-11-03 15:21 |
To jest dobra baśń!!!!Taka fascynujące. Troszku grozy i żartu???!!! |
|