EL*C – European Lesbian* Conference. Wiedeń 2017 | Wrażenia. Opinie. Doświadczenia. cz.I

W Wiedniu podczas EL*C spotkało się kilka Polek: m.in. Agnieszka Frankowska / Agnieszka Małgowska / Izabela Morska / Monika Rak / Joanna Semeniuk / Magdalena Świder / Magdalena Wielgołaska / Anna Zawadzka oraz jedna z organizatorek wydarzenia Ewa Dziedzic. To dla wielu z nas była niespodzianka. Większość polskich uczestniczek opisze swoje wrażenia, doświadczenia. Ciekawe jesteśmy, w których punktach się zgodzimy, w których miniemy, w których będziemy mówić wspólnym głosem. Sukcesywnie będziemy publikować te wypowiedzi w cyklu Lesbijska Inspira.

6-8 października w Wiedniu odbyła się konferencja gromadząca lesbijki z całego świata. Jechałam z Agnieszką Frankowską oraz Damskim Tandemem Twórczym na to wydarzenie z poczuciem, że reprezentujemy jedno z państw, w których sytuacja kobiet nieheteronormatywnych jest najsłabsza. Lesbijki nie mają w Polsce własnych struktur, nasz głos rozmywa się i niknie w przekazie ukierunkowanym na problemy osób LGBT+. Widzialność kulturowo przypisana mężczyznom dodatkowo utrudnia sytuację, w której bardziej dominujący i wyraźny jest głos nieheteroseksualnych mężczyzn. Jechałyśmy po narzędzia, po wymianę doświadczeń, po realne rozwiązania, które mogłybyśmy wdrożyć w Polsce, by skutecznie pozbyć się tematu niewidzialności.

Z czym wracamy? Faktycznie nastąpiła wymiana podczas paneli dyskusyjnych, artystycznych aktywności, ważnych rozmów, warsztatów. Jednak dominujące jest poczucie, że Polska niewiele różni się od innych krajów, w których lesbijki walczą od lat o to samo. Niezależnie od rozwiązań, jakie zostały wprowadzone dla zrównania praw osób LGBT w wielu zachodnich państwach – kobiety nieheteronormatywne stają przed tymi samymi wyzwaniami, na czele z niewidzialnością w mediach, kulturze, pracy. Kongres stał się przyczynkiem do tego, żeby w końcu zebrać siły, doświadczenie i zająć na stałe miejsce w przestrzeni publicznej.

Nasze kulturowe uwarunkowania budowane na patriarchalnych fundamentach zepchnęły kobietę do roli opiekunki, tej która poświęca siebie dla innych, często zapominając o sobie. W trakcie rozmów panelowych wielokrotnie rozmawiałyśmy o tym, że ten schemat musimy przełamać przede wszystkim najpierw w sobie. Musimy wreszcie skupić się na sobie. Wielokrotnie odnosiłyśmy się do określeń, które “maglujemy” nieustająco również na naszym polskim podwórku, kiedy mówimy o potrzebie organizowania lesbijskich wydarzeń. Słyszymy wtedy, że jesteśmy separatystkami, że się oddzielamy, że jest to niepotrzebne, że jesteśmy egoistkami, że nie zależy nam na wspólnej sprawie, że rozbijamy środowisko. Nie zgadzam się na taką narrację. Jak się okazało nie tylko ja. W pierwszej kolejności musimy wiedzieć kim jesteśmy i czego potrzebujemy, a w następnej – co możemy z siebie dać. Tymczasem nasz aktywizm zaczynamy od zupełnie innej strony. Najpierw dajemy z siebie wszystko, rozdajemy czas i energię, żeby w którymś momencie zorientować się, że już nie mamy siły, a nasz własny głos jest nieobecny, nieuwzględniany, niesłyszalny.
Fundacja Feminoteka
Data publikacji w portalu: 2017-10-15
Podoba Ci się artykuł? Możesz go skomentować, ocenić lub umieścić link na swoich stronach:
Aktualna ocena: ocena: 0 /głosów:
Zaloguj się, aby zagłosować!
OPINIE I KOMENTARZE+ dodaj opinię  


Dopisywanie opini, tylko dla zarejestrowanych użytkowniczek portalu

Zaloguj się

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się!

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024