Od kilku lat widzę ten proceder bardzo niebezpieczny dla ochrony i zachowania polskiego języka i narodu polskiego nawet i państwa całego - czyli zmienianie słów używanych prawidłowo, znanych, poprawnych, na inne, chore, marginesowe, wiejskie i "chamskie" w znaczeniu niższych warstw społecznych (chłopi, margines, niewykształceni, pospolici przestępcy, kaleki różnego rodzaju, etc. - czyli odpady społeczeństwa lub ludzie, którzy mają pracować i nie myśleć i nie gadać ani pisać - czyli chłopi, przykładowo). Chłop musi umieć się podpisać i umieć czytać. Nic więcej, oczywiste. Inaczej byłaby zagłada narodu i państwa, oczywiste. I teraz kretyńskie słowa typu 'socjolożka, psycholożka", itp. - to jest szczyt prymitywizmu i oznaki niewykształcenia cywilizacyjnego, oczywiste. W ten sposób rozpoznaje się środowiska wiejskie, marginesowe, przestępców, etc. Każdy wie, no i właśnie... potem element zagrożenia kolejny z takich przeróbek: zmiany w codziennej mowie na cele finansowe, marketingowe, reklamowe, itp. - język staje się szmelcem, potem na cele kryminalne typu LUB czasopisma, potem na cele sądowe kryminalne "z zarządzenia miasta Stefana Warszawa", potem zmiany zdań, znaczeń, wszystkiego i gruz państwa i narodu, koniec świata i wolne - zostaje jedno słowo... PUSTYNIA... i ble ble bla bla... Oczywiste chyba... warto dbać o poprawną polszczyznę i tak samo w każdym narodzie i języku, oczywiste... kto zmienia słowa, jest jak fałszerz, żyd, itp. przestępcy, oczywiste... za to się zabija, torturuje i eksterminuje do ostatniej sztuki, jak żydów, każdy wie od wieków, oczywiste. Proste, oczywiste... |