Nim nadejdzie rano

Majka bzigo@poczta.onet.pl
Warszawa, wrzesień 1996

1.
- Nie, nie, nie! Nie przeniosę się do was, tylko do Majki! Po co mamy się gnieść na kupie?! I pewnie jeszcze nie dalibyście mi spokojnie spać. Nie, moi drodzy, na to nie liczcie! - oświadczyła Ewa, po czym zapaliła papierosa.
- Ale u Majki w pokoju jest tylko rozkładana wersalka, a u nas ja mogłabym spać z Przemkiem, a ty na drugim łóżku. - odparła Beata.
- Nie! Absolutnie nie! - krygowała się Ewa. - Zresztą już postanowiłam!
Stałam opodal i przysłuchiwałam się ich kłótni. Szczerze mówiąc, postanowienia Ewy bardzo mi się spodobały i chociaż przestałam już dawno mieć nadzieję na cokolwiek, takie sytuacje sprawiały mi radość. Ewa nie przestała bowiem być dla mnie obiektem erotycznym. Nadal lubiłam na nią patrzeć, czasem wprost, a czasem ukradkiem - gdy schylając się po coś wypinała w moim kierunku swe jędrne i apetyczne pośladki, nierzadko będące jedynie w majteczkach.
Niektórzy dziwili się, co ja takiego w niej widzę. "No, przecież nie jest najmłodsza" mawiali, patrząc na mnie z niesmakiem, na co ja z reguły odpowiadałam, że kobieta jest jak malina - im dojrzalsza, tym smaczniejsza.
Tymczasem Malinowa Kobieta zniknęła za drzwiami swego pokoju, po czym pojawiła się na powrót, taszcząc ogromną walizę. Dostrzegła mnie dopiero teraz. Na mój widok twarz jej zmieniła wyraz na pogodny, ale i złośliwy.
- Słyszałaś? - zapytała, a kiedy kiwnęłam głową, dodała. - Nie będę świadkiem, jak oni się będą pieprzyć! Wolę spać z tobą niż obok nich.
- Aaa... ze mną??? - zaciekawiłam się z takim wyrazem twarzy, że Ewa zmieszała się, po czym odparła: - Oj, bo cię kopnę! - i z tymi słowy otworzyła drzwi mojego, a teraz naszego pokoju.
Wszedłszy postawiła w kącie walizkę i z ciężkim westchnieniem klapnęła na fotel.
- O, Jezu... - powiedziała. - Ile to się człowiek w życiu namęczy... - i wymownie spojrzała na swą walizkę. - To wszystko przez ciebie! - zwróciła się nagle do mnie.
- No, tak... - westchnęłam. - A można wiedzieć, dlaczego?
- No jak to?! Jakbyś nie zaprosiła Darii i Piotra, to miałabym wolny pokój.
- Przecież pytałam, czy mogę!
- Wiem, wiem...
- Ale uprzedzam, że tu jest chłodno.
- A. To znaczy, że jest akurat. U mnie było za ciepło. Bardzo dobrze, wreszcie się wyśpię! - i tym optymistycznym akcentem Ewa zakończyła wypowiedź.
2.
Nazajutrz przyjechała Daria z Piotrkiem, porwałam więc od razu moją siostrę na spacer, jako, że rzadko miewałyśmy możliwość pogadania na osobności.
- A... - powiedziała Daria, gdy tylko oddaliłyśmy się na bezpieczną odległość od domku. - Więc mieszkasz z Ewą...
- Już zauważyłaś? - zdziwiłam się.
- No, moja droga! - oburzyła się moja siostra. - Czy tobie się wydaje, że zidiociałam?
- Prawda jest taka, że to wszystko dzięki tobie.
- Dzięki mnie???
- No, jak byście nie przyjeżdżali, Ewa nie musiałaby udostępniać wam swojego pokoju. - wyjaśniłam.
- To chyba jesteś zadowolona, że przyjechaliśmy.
- Skąd wiesz?
- Wyczytałam w gazecie. No i jak pierwsza noc?
- Dopiero będzie dzisiaj. Na razie tylko przeniosła do mnie swoje rzeczy. Wczoraj jeszcze spała u siebie.
- A Beata co na to?
- Nie jest zachwycona pomysłem.
- Tak mi się właśnie zdawało... To był twój pomysł?
- No co ty?! Narazić się Beacie i wzbudzić w Ewie podejrzenia?! Jeszcze by poszła spać na katafalku w jadalni! - oburzyłam się.
- W jadalni macie katafalk? - zaciekawiła się moja siostra. - Ciekawe zestawienie...
- Oj!... Stoi tam taka drewniana prycza. Raczej do siedzenia. Do spania niewygodna, a poza tym zawsze się tam ktoś kręci, bo jadalnia jest połączona z kuchnią. Wyobraź sobie, że ci ktoś po nocy łazi, bo mu się pić nagle zachciało...
- No tak. Zero prywatności.
- No właśnie. Ze mną ma więcej prywatności niż samej w jadalni.
Doszłyśmy do końca działki, oczom naszym ukazała się ogrodzeniowa siatka, więc zawróciłyśmy w kierunku domu.
- Przypuszczam, że gdy wrócimy, wstęp do kuchni będzie wzbroniony. - powiedziałam.
- A co? Myślą, że rzucimy się na żarcie wymęczone spacerowaniem?
- Nie, nie to. Ewa planuje coś specjalnego na obiad.
- Czyżby ze względu na nas?
- Kto wie...?
Wyszłyśmy z lasku i szłyśmy wzdłuż siatki, z daleka obserwując dom. Przed domem panowało dantejskie piekło. Na podjeździe stał czerwony Seat Ibiza, a obok niego spanikowana i wściekła właścicielka, dwa schodki wyżej drąca się Beata, w drzwiach natomiast Ewa z tłuczkiem w ręku.
- O, rany... - westchnęła moja siostra z podziwem. - To tak teraz wygląda specjalny obiad?
- Niezupełnie.
- Słuchaj, a ta blond furia przy samochodzie to kto?
- Była współwłaścicielka. Wróg Beaty numer jeden, za to ponoć dobra przyjaciółka Ewy.
- A... To ta, co jej tak nie lubisz?
- Właśnie. Niejaka pani Niemkiewicz. Marysia zresztą.
Tymczasem blond furia wykrzyczała w przestrzeń parę krótkich i treściwych słów, po czym wsiadła do samochodu trzasnąwszy drzwiczkami i odjechała. Weszłyśmy na werandę, gdzie stała Ewa, wymachująca tłuczkiem w ślad za Seatem.
- Co za bezczelność! - oświadczyła z oburzeniem na nasz widok, po czym odwróciła się na pięcie i zniknęła w holu.
Poszłyśmy za jej przykładem. I tu zakończyła się nasza rozmowa, bowiem spotkałyśmy Piotrka...
3.
Wychodząc z łazienki zderzyłam się z Anką.
- A... jesteś! - powiedziała moja przyjaciółka. - Właśnie cię szukam!
- No, to mnie znalazłaś. I co?
- Twoja współlokatorka powiedziała mi, że poszłaś się myć. - dokończyła Anka. - no, chyba się cieszysz bardzo? - zapytała, patrząc na mnie tajemniczo.
- O, Boże Święty! - westchnęłam. - Czy wy wszyscy musicie się delektować sensacją, że Ewa śpi ze mną w jednym łóżku?
- Ooo! To nawet w jednym łóżku?
- A co? Nie zauważyłaś? - spytałam sarkastycznie.
- Nie. Myślałam, że śpisz na materacu.
- I marznę przy okazji?
- No, tak... To się teraz nazywa "marznę"...?
- Oj, wiesz jak u mnie w pokoju jest zimno?!
- Nie, no, wiem. U nas też jest zimno. - zgodziła się Anka.
- A widzisz!
- Jestem tylko ciekawa, jak ty to wytrzymasz.
- Co?
- No, z Ewą. W jednym łóżku... Wiesz, o co chodzi?
- Wiem. I sama się nad tym zastanawiam.
- Najwyżej dostaniesz w dziób. - skwitowała moja przyjaciółka.
- Bez przesady! - oburzyłam się. - Nie dostanę, bo nic nie zrobię!
- Jesteś pewna?
Już chciałam odwarknąć coś na temat, że za bardzo Ewę szanuję na takie rzeczy, ale w korytarzu pojawiła się Beata zmierzająca w kierunku łazienki, więc powiedziałam tylko niewinnie:
- Wybieramy się z Darią jutro na grzyby.
W oczach Anki pojawił się dziwny błysk.br> - A Ewa się nie wybiera?
- Gdzie? - wtrąciła Beata.
- Na grzyby. Ze mną i Darią. - wyjaśniłam, po czym zwróciłam się do Anki. - Nie wiem, nie rozmawiałam z nią na ten temat.
- To pogadaj z nią! - ucieszyła się Beata. - I w ogóle wyciągnijcie ją gdzieś, przynajmniej będzie trochę spokoju w tym domu. I weźcie psa. Przegonicie go trochę. - i z tymi słowy zniknęła za drzwiami łazienki.
Ruszyłyśmy z Anką przez korytarz, jako, że pod drzwiami łazienki nie było bezpiecznie rozmawiać ze względu na Beatę.
- No, dobra. - oświadczyła Anka widząc zbliżającego się ku nam Łukasza. - Pogadamy jutro. Dobranoc!
- Pa! - odparłam i wkroczyłam do pokoju.
Ewa leżała w łóżku i coś czytała.
- O! - mruknęła znad książki. - Wreszcie! Już myślałam, że się utopiłaś!
- Przeciwnie. - odparłam. - Spotkałam po drodze Ankę i trochę się zagadałyśmy.
- Tak myślałam, bo była tu i cię szukała.
- Wiem. Zdała mi relację.
Pokręciłam się trochę po pokoju, powiesiłam ręcznik na sznurku, wyszperałam czystą koszulkę, po czym wlazłam do wyra.
- Długo jeszcze będziesz czytać? - spytałam.
- Nie. Zaraz gaszę, została mi jeszcze jedna kartka. - odparła Ewa, po czym zapanowało milczenie.
Przekręciłam się na bok i wlepiłam wzrok w ścianę. Ewa poszeleściła chwilę kartkami, a następnie odłożyła książkę oraz okulary i zgasiła światło. Ciekawa byłam, czy rzuci stałym tekstem ""tylko śpisz na baczność", ale ku mojemu zdumieniu nieprzerwanie panowała cisza. Pomyślałam więc, że widocznie czuje się bezpiecznie w moim towarzystwie i przymknęłam oczy, usiłując zasnąć. Sen jednakże nie nadchodził. Nadeszło natomiast całkiem co innego. Przez chwilę leżałam, gapiąc się w czerń nocy, dopóki oczy nie przyzwyczaiły mi się do ciemności, podczas gdy coraz bardziej narastało we mnie uczucie pożądania. Usiłowałam więc myśleć o wszystkim, co nie miałoby związku ani z Ewą, ani tym bardziej z seksem. Po upływie stu pięćdziesięciu lat świetlnych uzmysłowiłam sobie, że coś we mnie potwornie drży, że w ogóle drżę cała. Wstrzymałam więc oddech w obawie, że drgania przechodzą przez łóżko i są odczuwalne nie tylko przeze mnie. Chwilę jednak później usłyszałam spokojny, miarowy oddech i cichutkie pochrapywanie Ewy. Uspokoiłam się, że śpi. I w tym momencie odczułam nieprzepartą potrzebę dotknięcia jej, popatrzenia na nią czy coś...
W jednej chwili coś we mnie eksplodowało.
- Oho... - pomyślałam półprzytomnie. - Wiedziałam, że tak będzie. - i zacisnęłam zęby. Trochę ulżyło.
Ostatnią myślą, jaka dotarła do mojej świadomości było, że muszę stąd wyjść, bo nie odpowiadam za siebie. Muszę wyjść, nie wiem?! Zrobić sobie dobrze, napić się zimnej wody, albo co?! Bo nie wytrzymam!
Odwróciłam się z rozmachem, żeby uciec stąd jak najszybciej, ale nie wyrobiłam się na zakręcie i niechcący szturchnęłam Ewę łokciem w bok. Ta obudziła się natychmiast.
- Co się dzieje? - spytała. - Kręcisz się jak gówno w przeręblu! Robaki masz, czy co?!
Na dźwięk jej głosu drgnęłam gwałtownie, po czym zablokowało mnie na mur. Zaczęłam natomiast drżeć z powrotem, tym razem jednak nieco bardziej namacalnie.
- Co się tak trzęsiesz? - spytała Ewa tonem raczej natarczywym.
- Zimno mi! - palnęłam w odpowiedzi, gdyż było to jedyne sensowne zdanie, które przyszło mi do głowy.
- No tak... - westchnął przedmiot mojego pożądania, po czym odchyliwszy swoją kołdrę wsunął się pod moją i wtulił się we mnie.
Odruchowo otoczyłam ją ramieniem i poczułam zalewającą mnie błogość. Wzięłam głęboki oddech i zapatrzyłam się w ciemność. Po chwili znów usłyszałam cichutkie chrapanie Ewy. Tymczasem ogarnęła mnie nowa fala pożądania do tego stopnia, że odczułam jak zimny pot wystąpił mi na czoło. Usiłowałam ratować się, biorąc co chwilę głęboki oddech. Gdy to przestało przynosić mi ulgę, zaczęłam nerwowo poruszać stopami, zaciskać pięści i wszystkie mięśnie twarzy, robiąc przy tym zapewne najdziwniejsze miny, czego i tak w ciemności nie było widać. W końcu gdzieś spomiędzy moich ud rozeszło się po moim ciele przyjemne ciepełko.
- No to koniec. - pomyślałam akurat w momencie, kiedy bardzo dobrze mi znana wilgoć spłynęła pomiędzy moimi pośladkami.
Zdążyłam jeszcze tylko zagryźć wargi, po czym wstrząsnęła mną rozkosz. Eksplodując gdzieś w moim brzuchu, spowodowała kilka gwałtownych skurczów wszystkich moich wnętrzności i stężenie większości mięśni.
Dopiero teraz odetchnęłam z prawdziwą ulgą, zaraz jednak uświadomiłam sobie obecność Ewy wtulonej we mnie i ogarnęło mnie paniczne przerażenie, że ją być może obudziłam. Wstrzymałam oddech i wsłuchałam się w ciszę. Ewa spała. I w tym wreszcie momencie przyszło całkowite odprężenie. Przymknęłam oczy i odpłynęłam w sen.
4.
Nazajutrz obudziłam się pierwsza.
Ewa spała w tej samej pozycji, w której zasnęła, a ja bałam się oddychać, wiedząc, że jeśli się zbudzi, pryśnie czar tej cudownej sytuacji. Przyglądałam się z czułością jak śpi. Ona. Moja - nie moja, w moich objęciach. Tu i teraz. Myślałam o tym, co się wydarzyło w nocy i po raz kolejny odczułam ulgę, kiedy przypomniałam sobie, że nie obudziła się wtedy, że słyszałam jej miarowy, niczym nie zakłócony oddech.
Wtem rozległo się głośne pukanie do drzwi. Ewa obudziła się gwałtownie, ja zaś wysunęłam się szybko spod kołdry i usiadłam oparłszy się o ścianę.
Pukanie powtórzyło się.
- Proszę! - krzyknęłam niezadowolona, że ktoś do tego stopnia brutalnie burzy mi cudowność chwil.
Drzwi skrzypnęły i ukazała się w nich gęba mojej siostry.
- Dzień dobry! Pobudka! To co, Maja? Idziemy na grzyby?
- Niech cię gęś kopnie! - powitałam Darię.
- Idziecie na grzyby? - zaciekawiła się równocześnie Ewa. - Dlaczego nic mi nie powiedziałyście?
- Idziemy. - odparłam, po czym zwróciłam się do Ewy. - Przepraszam, zapomniałam o tym kompletnie, ale jak masz ochotę, to możemy iść we trójkę.
- Pewnie, że mam ochotę! Na grzyby?! No wiesz?! Gdybyś mi powiedziała wcześniej, nastawiłabym budzik!
- E... nie trzeba. - powiedziałam. - Moja siostra jest lepsza od budzika!
- Ne ne ne ne ne! - oświadczyła Daria pokazując mi język. - Idziesz do łazienki?
- Idę, idę! - mruknęłam wyskoczywszy z wyra, po czym złapałam ręcznik oraz przybory do mycia i opuściłam lokal.
- Dlaczego ma mnie gęś kopać? - zapytała moja siostra gdy zamknęłyśmy się w łazience. - Przeszkodziłam wam?
Opisałam jej całą sytuację, poczynając od wieczora, eliminując jednak motyw erotyczny.
- Eee... - powiedziała Daria zawiedzionym tonem. - I nic?
- Nic. A co ty byś chciała? Czy ja wyglądam na taką co gwałci piękne czterdziestoletnie? Nie wiesz, że coś takiego wymaga czasu? A poza tym nigdzie nie jest powiedziane, że między nami coś będzie.
- No, tak...
Tymczasem szczęknęły drzwi łazienki, więc zamilkłyśmy gwałtownie.
- Jest jeden wolny prysznic czy zajmujecie oba? - dobiegł nas głos pięknej czterdziestoletniej.
- Jest jeden wolny.
- Dobra, dzięki!
Daria zasunęła zasłonkę i sięgnęła po mydło. Wyjrzałam przez szparę na zewnątrz i oczom moim ukazała się Ewa stojąca tyłem i zdejmująca akurat majteczki. Wrosłam w podłogę. Daria odkręciła prysznic i w jednej sekundzie chlusnął na mnie strumień lodowatej wody.
- Co robisz, kretynko?! - ryknęłam gwałtownie.
- Co się stało? - zaciekawiła się Ewa.
- Oj, nic! Przepraszam! Pomyliłam kurki! - odparła Daria patrząc na mnie złośliwie.
Odpowiedziałam jej spojrzeniem cokolwiek morderczym, ale moja siostra uśmiechnęła się tylko.
- Ty mi się dzisiaj, widzę, narażasz! - powiedziałam. - Uważaj, słonko! - dodałam, po czym sięgnęłam po ręcznik i wyszłam spod prysznica.
Wytarłam się, okręciłam ręcznikiem i przystąpiłam do mycia zębów.
- Macie może mydło? - zapytała Ewa.
- Mamy!
- To pożyczcie, bo zapomniałam zabrać.
- Majka, podasz? - zwróciła się do mnie Daria, a ja pomyślałam, że moja siostra może nie jest tak do końca okropna.
- Echę! - odparłam z gębą pełną pasty do zębów.
Zza zasłonki wynurzyła się ręka z mydelniczką. Wzięłam mydło i uchyliłam zasłonkę, za którą brała prysznic Ewa.
- Prochę, mygło. - powiedziałam, obrzucając ją przelotnym spojrzeniem.
Piękna czterdziestoletnia odebrała ode mnie przesyłkę, po czym zasunęła zasłonkę.
- Mój Boże, jakie to wstydliwe! - pomyślałam. - Co by to było, gdybym na nią normalnie popatrzyła, a nie tak zdawkowo?
Tymczasem moja siostra wyszła spod prysznica i z nieco dziwnym wyrazem twarzy zabrała się za mycie zębów. Zdjęłam z siebie ręcznik i zaczęłam się ubierać.
- Co się tak gapisz? - zwróciłam się do Darii.
- Jake nogy! - odparła na to moja siostra.
- Nie mów, że ich nigdy nie widziałaś!
- Wygałam.
- No to co?
- Nyk. - i to mówiąc, Daria spojrzała na mnie dziwnie, po czym dodała szeptem. - Później ci powiem.
Wyszłyśmy z łazienki w tym samym momencie, w którym Ewa wyszła spod prysznica.
- To co mi miałaś później powiedzieć? - spytałam, gdy tylko znalazłyśmy się na korytarzu.
- Gapiła się na ciebie. Jak się przebierałaś.
- Skąd wiesz?
- Widziałam. Gapiła się przez szparę.
- No i co?
- Nic. Jak zauważyła, że widzę, to przestała. Szkoda, że nie widziałaś, JAK się gapiła!
- Jak?
- Jakby cię miała za chwilę zjeść.
- E... przywidziało ci się. - mruknęłam i zniknęłam za drzwiami pokoju.
5.
Dzień spędziłam bardzo pozytywnie. Na grzyby wybraliśmy się w rezultacie w piątkę, bo dołączyła jeszcze do nas Anka z Łukaszem, ci jednak bardzo szybko odłączyli się od nas i udali w sobie tylko znanym kierunku. Daria zdążyła mi się narazić jeszcze parę razy, szukając grzybów usilnie w miejscach jak najdalej ode mnie i Ewy. W końcu zarobiła kopa i wróciła z lasu przed nami obraziwszy się na mnie. Między mną i Ewą oczywiście nie wydarzyło się nic.
Wróciwszy z grzybobrania zadekowałam się w kuchni, pomagając pięknej czterdziestoletniej w przygotowaniu obiadokolacji, wysłuchując wynurzeń Beaty na temat ostatniej nocy z Przemkiem oraz unikając pytających spojrzeń moich przyjaciół.
Wieczorem zebraliśmy się wszyscy u nas w pokoju i pograwszy w karty, a także wychyliwszy dwie "Premium", zakończyliśmy dzień.
Do łazienki udałam się w towarzystwie Ewy, aby uniknąć głupich pytań i spojrzeń ze strony Darii i Anki. Co nieco zdziwiło mnie tylko, że w czasie naszej kąpieli (oczywiście pod dwoma prysznicami) nikt nie zawitał, z wyjątkiem Beaty, która wpadła tylko umyć zęby. Dopiero po naszym wyjściu utworzyła się kolejka do prysznica. Nie uszło to uwadze Ewy.
- Co oni? Powariowali? Najpierw to nikogo nie było do mycia, a teraz się zabijają! - oświadczyła, wchodząc do pokoju.
- Widocznie zbiorowa telepatia. - skwitowałam, zamykając za sobą drzwi.
- A. Możliwe. No, dobra. Brykaj pierwsza do łóżka, śpisz pod ścianą!
Spełniłam rozkaz. Ewa wlazła zaraz po mnie i zgasiła światło.
- Odwróć się! - mruknęła pod moim adresem. - Co tak leżysz frontem do mnie?
- Idę spać. A co? - spytałam, odwracając się w jej kierunku.
- A, bo potem narzekasz, że ci zimno. - Odparła piękna czterdziestoletnia, wtulając się we mnie w taki sam sposób jak poprzedniej nocy.
- O, nie! - Pomyślałam sobie. - Dzisiaj się nie dam! - I z takim postanowieniem przymknęłam oczy.
Ładunek emocjonalny nie był we mnie już tak silny i nawet pomyślałam sobie, że widocznie zaczynam się uodparniać. Powoli zapadałam w drzemkę. Przed oczami zaczęły przewijać mi się różne obrazy, z których w końcu wyklarował się jeden. Czułam jak Ewa przesuwa dłoń po moim ciele, delikatnie wsuwa ją pod koszulkę, dotyka moich piersi, unosi głowę, zaczyna całować po szyi, najpierw powoli, później coraz namiętniej...
Otworzyłam oczy. To nie był sen. Wyraźnie czułam jej pocałunki i szybki oddech. Przytuliłam ją mocniej, zamykając w ramionach. Uniosła głowę. Odszukałam jej usta, powoli ucząc się ich smaku i kształtu, po czym zaczęłam wędrówkę po jej ciele, poznając każdy jego centymetr. Nawet nie zastanawiałam się, dlaczego to wszystko stało się tak nagle. Smakowałam ją, z każdą chwilą utwierdzając się w przekonaniu, że tak naprawdę wciąż ją bardzo, bardzo kocham. Czułam w sobie ogromną, szalejącą siłę, którą starałam się przekazać jej każdym pocałunkiem. Wiedziałam, że chcę jej dać tyle, ile nikt jej jeszcze nie dał. Odwzajemniała moja namiętność tak, jakby nikogo nigdy nie kochała bardziej ode mnie. Opętało nas coś szalonego. Zatraciłyśmy się w sobie. W jednej sekundzie prysły wszystkie dzielące nas bariery - tak, jakby nie istniało nic prócz nas. Dzieliłyśmy się wzajemnie rozkoszą, uniesieniami, częstując się magią słów rzucanych sporadycznie, wyrywających się gdzieś z najgłębszych zakątków duszy, delektując się chwilami odpoczynku i na powrót racząc się doznaniami wszelkich zmysłów...
Zaczynało świtać, kiedy powoli wracałyśmy do rzeczywistości, patrząc na siebie kolejny raz, a widząc - jakby na nowo. Realia powracały do nas z każdym krokiem nadchodzącego dnia. Patrzyłam na jej twarz - tą samą, ale inną, dochodząc do wniosku, że mogłabym spędzić tak resztę życia. Podzieliłam się z nią tym spostrzeżeniem. Uniosła głowę i powiedziała tylko: kocham cię. I wtuliła się we mnie tak, jak zwykle. Przyglądałam się jej z czułością. Wiedziałam, że z nadejściem ranka czar pryśnie i trzeba się będzie ubrać w maski codzienności. I kiedy wydawało mi się, że zasnęła, usłyszałam jej szept.
- Dlaczego nie zrobiłaś tego wczoraj? Wiem, że bardzo tego chciałaś.
- Nie spałaś? - zdziwiłam się.
- Nie.
- To... dlaczego...?
- Nie chciałam cię peszyć.
- A... To dlatego tak na mnie patrzyłaś wczoraj w łazience!
- Aha! - odparła, po czym westchnąwszy dodała. - Boże, dlaczego znów tak daleko do wieczora...?
Data publikacji w portalu: 2003-07-29
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024