Z pewnego pamiętnika

Renifer
PONIEDZIAŁEK
Wystawa World Press Photo. Jedno ze zdjęć przedstawia dyskotekę w pianie. Morze szalejących w amoku ludzi. Całość w ognistych czerwonych światłach. Czy tak wygląda piekło? Jak niesamowitym przeżyciem musi być zanurzenie się w piekle i wyjście.

WTOREK
Jest środek nocy. Siedzę nad trzecim rozdziałem od dwu godzin i nie mogę napisać ani jednej litery. Julia leży na całej szerokości łóżka, jak zwykle nago i jak zwykle z kocem skopanym w nogach. Ta nonszalancja, która przy udziale świadomości ma posmak erotyczny, teraz zionie wulgarnością. Staram się nie patrzeć w tamtą stronę.

CZWARTEK
Awantura. Ja jestem przed okresem, a Julia ma niedługo jechać do rodziny, więc wystarczyła pierdoła - robiąc sobie kawę nie spytałam Julii czy też chce. Problem urósł nagle do rozmiarów wojny światowej. Zahaczyłyśmy o brak zainteresowania sobą, o szacunek dla siebie, o niespełnione oczekiwania itd. Stanęło na tym, że obie jesteśmy szalenie nieszczęśliwe i z tego nieszczęścia wylądowałyśmy w łóżku na wzajemnym pocieszaniu.

PIĄTEK
Julia wyjechała na weekend do rodziny. Kolejny telefon od wydawcy z ponagleniem. Pracuję jak upiór.

SOBOTA
Dzisiaj przyszło kilka osób. Jean przyprowadził jakąś daleką kuzynkę. Nogi modelki i móżdżek królika. No coż, nie każdy musi być od rozmawiania. Ale jak się okazało w innych sferach nie jest lepsza. Julia nie ma czego żałować.

NIEDZIELA
Tak jak przypuszczałam, Julia wróciła klnąc na czym świat stoi. Jak zwykle poszło o męża i dzieci. Zdziwił mnie tylko brak uwag na mój temat. Wynika z tego, że szanowni teściowie obrali nową taktykę - Zwalczanie zarazy przez niepatrzenie. Rodzicielska miłość warunkowa. Czasem się cieszę, że jestem 1800km od rodzinnego domu.

PONIEDZIAŁEK
Julia obleciała znajome w całym Paryżu w poszukiwaniu czerwonej sukienki. Przytargała do pracowni pół szafy czerwonych ciuchów, wszystkie noże z kuchni i znalezioną na śmietniku jakąś zardzewiałą poskręcaną blachę. Twierdzi, że musi namalować coś wujątkowo agresywnego. Ja napisałam całe 30 stron wiec pozwoliłam sobie na butelkę bordeaux. Prawie siłą odciągnęłam Julię od świeżo powstającej makiety agresji. Moim najmocniejszym argumenem był przeznaczony dla niej kieliszek. Patrząc, w jakim tempie Julia pochłonęła jego zawartość uprzytomniłam sobie, że żadna romantyczna atmosfera nie przedrze się dzisiaj do tego mieszkaia. Do łóżka dotarłyśmy w tempie błyskawicznym, raczej z rutyny niż potrzeby chwili. Miałam wrażenie, że kocham się z makietą powstającą w pokoju obok.

WTOREK
Praca, praca, praca...

ŚRODA
Jak wyżej...

CZWARTEK
Do południa praca. Został mi ostatni rozdział. Julia też już kończy. Zauważyłam, że jej wyobraźnia nie fascynuje mnie już tak, jak kiedyś. Zauważyłam też, że coraz więcej zauważam ostatnio...

SOBOTA
Skończyłam!!! Oddać maszynopis i 3 dni spania.

WTOREK
Jean przyprowadził kilka koleżanek. Całkiem niezłe, ale ja jakoś nie mam ochoty.

ŚRODA
Błądzę po Paryżu bez sensu. Lepszym określeniem będzie snuję się. I pojęcia nie mam. o co mi chodzi. Julia już 3 razy wysyłała mnie do lekarza. Nie mogę na nią patrzeć.

CZWARTEK
Siedzę u Michela w knajpie i piję czwartą kawę. No cóż, muszę to sobie w końcu jasno powiedzieć - nie kocham Julii. Nie, to niemożliwe. To bez sensu. Czym w takim razie jest miłość i czy to, co było między nami to była miłość? Nie, za trudne pytanie, zacznę z innego miejsca. Czy ja chcę być z Julią? Nie, chyba nie. Co więc się zmieniło od naszego pierwszego spotkania? Poznałyśmy się lepiej, przyzwyczaiłyśmy do siebie... Ale ludzie nie rozstają się ze sobą, bo się do siebie przyzwyczaili. Więc co do diabła? Potrzebny mi dystans. Potrzebne mi powietrze i trochę samotności. Przeniosę się na kilka dni do Artura. Jego i tak głównie nie ma w domu, a jeśli nawet jest to potrafi nie pytać.

SOBOTA
Artur jest cudowny. Czuję się jak u babci na wakacjach. Rano kawka do łóżeczka, wieczorem kieliszek na lekki sen. I żadnych pytań. Gdybym nie wiedziała, że Artur jest gejem, zaczęłabym się zastanawiać, czy przypadkiem mnie nie podrywa.

WTOREK
Pękłam. Przyniosłam wódkę, posadziłam Artura w kuchni i wypłakałam całą złość, żal i niespełnienie. Nazbierało się tego na całą noc.

ŚRODA
Mam kaca, ale wywaliłam wiele niepotrzebnego bagażu. Myśli mi się o wiele lżej, co jednak nie oznacza lekko. Boli jak cholera.
Pojawiły się pierwsze wnioski. Nie potrafię z Julią rozmawiać o nas. Nasze życie to labirynt nie rozwiązanych problemów, które jak pestycydy odkładają się w naszych organizmach i trują.

CZWARTEK
Początki - było tak pięknie. Co się z nimi stało? Gdzie się podział żar? Najzwyczajniej w świecie zgasł. Nie było trzęsienia ziemi. Nie było żadnych spektakularnych efektów specjalnych, które zwykle towarzyszą katastrofie. Wymknął się po cichutku. Nie zrobiłyśmy kompletnie nic, żeby go zatrzymać. Szukam winy w sobie, w Julii, wszystko mi się miesza.

PIĄTEK
Byłam u Julii. Rozstałyśmy się na dobre. Mała uroczystość pożegnalna - świece i łzy. Chryste, jaką miałam ochotę przytulić ją i powiedzieć, że to był tylko zły sen, że już jest dobrze. Ale to nie miałoby sensu. Zamęczyłybyśmy się nawzajem. Za dużo ran. Do jutra świeczka zgaśnie i nie pozostanie nic, co dałoby nam siłę wybaczania.
Data publikacji w portalu: 2003-07-29
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024