Zapiski

Anonim
Moja nauczycielka niemieckiego

- Bist du Lesbisch? - to pytanie wyrwało mnie z odrętwienia i myśli, w jakie zapadłam, od dawna nie słuchałam tego, co do mnie mówi. Musiało ją to zirytować, bo z idiotycznym wyrazem twarzy patrzyłam w okno. Moja nauczycielka niemieckiego była wymagająca i to nie tylko w kwestii nauki języka. Dużo ze mną rozmawiała, o wszystkim i o niczym, lubiłam te lekcje.
- Warum? Nein...- odpowiedziałam niczym nie spłoszona, bez żadnego zdenerwowania, byłam od niedawna w tym mistrzem. Gdyby nawet poddano mnie testom na wykrywaczu kłamstw, moja negacja z łatwością zostałaby przyjęta. Nawet nie drgnęłam.
- No, bo tak dużo mówisz o tej aktorce - nauczycielka uśmiechała się i zaczęła mnie głaskać po ręce. Nie cofnęłam jej, obojętnym wzrokiem patrzyłam na zegar.
- Po prostu ją lubię i tyle - żachnęłam się. Musiałam ją speszyć, cofnęła rękę, poprawiła bluzkę. Odczułam ogromną satysfakcję, że świetnie nauczyłam się udawać, a poza tym moja nauczycielka była inteligentną kobietą i bardzo dużo rozumiała, często nie musiałam nic mówić. Byłam dumna, że o lesbijkach umiem mówić tak, jakby były kimś z mitologii albo zupełnie nie miały dla mnie znaczenia. Tylko ja wiedziałam, że jest inaczej i jak wiele mnie to kosztuje. Powoli wypierałam z siebie różne myśli, zaczęłam wierzyć, że to moje chore urojenia, które miną jak katar i było mi z tym lepiej.
Wmówiłam sobie, że nie jestem les. No bo tak naprawdę nią nie byłam, miałam fantastycznego faceta, a z kobietą nigdy mnie nic nie łączyło, nic więcej - oprócz, a może - aż - przyjaźni. To była świetna wymówka, a marzenia, pragnienia... przecież nie zawsze i każdemu się spełniają, mnie wcale nie musiały, wystarczyły mi sny, które odczuwałam jak na jawie. Mimo, iż w środku gotowała się we mnie krew, mówiłam o lesbijkach spokojnie, z dużym opanowaniem. Tak bardzo wierzyłam, że nie jestem les, aż wmówiłam to sobie na tyle mocno i tyle razy, że jakiekolwiek rozmowy na ten temat w niczym nie różniły się od rozmów na temat pogody.
- Muszę już iść - wstałam powoli, by nie pokazać, co dzieje się w środku, jak dobrze, że tego jeszcze nikt nie może zobaczyć.
- Jasne, podam ci płaszcz - nauczycielka uśmiechała się niewyraźnie. Pomagała założyć mi okrycie, delikatnie dotykając moich pleców, przeszedł mnie dreszcz. Stałam nieruchomo, poczułam jej oddech na mojej szyi, potem delikatny pocałunek. Drgnęłam, to moje miejsce erogenne, jedno z ważniejszych miejsc...nie potrafiłam zapanować nad moim ciałem, zaczęłam drżeć... Odwróciła mnie do siebie, stałam nieruchomo. Wsunęłam rękę do płaszcza, nauczycielka zaczęła mi zapinać guziki... powoli i delikatnie... poczułam jej rękę na mojej piersi, nie broniłam się. Spokojnie mnie gładziła, a ja nie mogłam wydusić z siebie słowa, nie chciałam by przestała, ale przestraszyłam się... Ona nie może wiedzieć...
- Nie jesteś? - uśmiechnęła się i uszczypnęła mnie.
- Nie! - krzyknęłam i odepchnęłam ją od siebie. Wybiegłam z jej mieszkania, pokonywałam schody nie patrząc na ilość stopni. Było mi wszystko jedno czy się przewrócę, czy nie. Może wtedy bym odetchnęła.

To była moja ostatnia lekcja niemieckiego, już więcej nie potrafiłabym udawać, a ona zrobiłaby ze mną to co chciała. No przecież ja nie jestem lesbijką!

Teraz wiem

M. znałam od roku, a przynajmniej od kilku miesięcy była moją przyjaciółką i Bogu dzięki jest do tej pory. Kocham ją, ufam i liczę w każdej chwili, nie tylko w tej złej. Ponieważ jest moją przyjaciółką, nigdy nie powiedziałam jej o swoich wątpliwościach i "tym problemie". Bałam się, że przez to ją stracę.

Kiedyś miałam dużo pracy, tyle, że musiałam ją wziąć do domu i wiedziałam, że spędzę całą noc nad tymi rozliczeniami. M. zaoferowała pomoc. Wiedziałam, że będę musiała zaproponować nocleg, przestraszyłam się, ale zgodziłam się.

Rzeczywiście bardzo pomogła mi w pracy, ależ ją kocham!

Pościeliłam łóżko, jeszcze raz przypomniałam sobie, że tak naprawdę jestem normalna (choć kto wie, co to znaczy?) i nic, kompletnie, nic się nie stanie.

Leżałam jak kłoda, milczałam, modliłam się, by jak najszybciej usnąć. M. śmiała się, że za chwilę trzeba wstawać, a my jesteśmy takie bezczynne, żartowała rzecz jasna.

Przytuliła się do mnie, szepnęła - dobranoc. Poczułam jak serce podchodzi mi do gardła, ręce zaczynają się pocić, już nie pamiętam takiego uczucia... ostatni raz było kilka miesięcy wcześniej, gdy na wycieczce B. zaproponowała wspólne łóżko - "Wiesz, że Cię kocham?" - tak pytała i mówiła wtedy, gdy spędzałyśmy ze sobą noce. Tylko wtedy, ale wówczas mi to wystarczało.

M. położyła mi rękę na brzuchu, trochę nieświadomie, trochę by poczuć, że jestem... w końcu byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Nie wiedziałam, jak się zachować, powinnam wstać, iść do innego łóżka. Zaczęłam szybko oddychać, odwróciłam głowę, żeby M. nic nie wyczuła. Zesztywniałam, poczułam wilgoć na udach, zrobiło mi się gorąco. Policzyłam do 10 - ciu, bardzo zapiekło pod powiekami. Boże, co to wszystko jest, co to ma znaczyć? Boże, jeśli możesz mi pomóc, nie chcę nic więcej, odpędź te myśli, bo zwariuję i stracę osobę, którą tak kocham. Tak bardzo kocham M, że świadomie i z premedytacją skazałam się na męki. Pocieszałam się, że cierpienie uszlachetnia.

Wtedy pomyślałam, że jestem nienormalna, że muszę natychmiast o tym wszystkim zapomnieć i zgodzić na zaręczyny z A, czekał już kilka miesięcy.

Teraz wiem, że tamte emocje to nic innego jak ciepła strużka mojego pożądania, którą brutalnie zmyłam z siebie, jak chorobę i brud. Zmyłam to z nóg, brzucha, z mojej głowy.

Przerwałam, zatrzymałam.....

Już nie pamiętam tej wilgoci, nie zaznałam jej od kilku......................

Teraz wiem, że to pożądanie.

Teraz wiem, że to miłość.

Teraz wiem.

Dlaczego zrozumiałam to tak późno?
Data publikacji w portalu: 2003-07-29
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

OPOWIADANIA ANONIM

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2023