KIEDY...

ankaa2222
Kiedy przyszłaś do mnie tamtego dnia, chciałam Ci tyle opowiedzieć, wyznać. Chciałam mówić, krzyczeć. Wyrzucić z siebie zło, wszystkie koszmary przeszłości. Cały ten syf drzemiący we mnie. Wygodnie rozwalił się na pluszowej kanapce w moim sercu. Co wieczór przypomina o sobie, dając mi do zrozumienia, że szczęście zostawić mam innym. Przyprowadził ze sobą strach i teraz obaj siedzą, rżną w karty, pociągają whiskacza i śmieją mi się prosto w twarz. Chciałam pokazać Ci ich, poprosić byś pomogła mi ich wyrzucić z mego życia. Stchórzyłam. Zamiast tego przygotowałam kolację, rozpaliłam ogień w kominku, przylepiłam uśmiech do twarzy, włączyłam nastrojową muzykę...
Kiedy zaczęłyśmy się całować, chciało mi się płakać. Taka obca byłaś przez swą niewiedzę. Jakby za plastikową zastawką. Szeptałaś "Kocham Cię", ja myślałam "swoje wyobrażenie o mnie, bo mnie przecież nie znasz, nic o mnie nie wiesz". Ale tak bardzo bałam się, że nie zrozumiesz, nie zaakceptujesz, odejdziesz... W Twoich oczach widziałam pożądanie a w głowie huczało - "gdybyś wiedziała, byłoby w nich obrzydzenie i pogarda". Kiedy pieściłaś moje ciało, wyobrażałam sobie, co byś z nim zrobiła, gdybyś znała prawdę o mnie. Oczyma duszy widziałam uderzenia, plunięcia, wymioty. Celnie wymierzane razy. Kopnięcia.
Kiedy zasnęłaś, wymknęłam się do łazienki. Nie byłam już w stanie dłużej powstrzymywać łez. Piekły mnie pod powiekami. Wypalały kolejne blizny na policzkach. Chciałam tłuc głową w ścianę, krzyczeć, rozwalić coś. Ale po prostu wróciłam do łóżka. Patrzyłam jak spokojnie śpisz, uśmiechając się do siebie? /do mnie?/ do świata? Wtuliłam się w Ciebie i czekałam na sen. Długo nie chciał przyjść, ale miarowy, rytmiczny głos bicia Twego serca przyniósł w końcu uspokojenie.
Kiedy rano wyszłaś, wiedziałam już, że nie chcę tak dłużej żyć. Żyletka. Szybkie głębokie cięcia na nadgarstkach i powolne zapadanie się w ciemność. Błoga cisza i ciepło. I znikł strach, lęki obawy. I tylko żal było tych nieprzeżytych jeszcze, wspólnych z Tobą dni.
Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam Ciebie, bandaże i białą, sterylną pościel. I łzy na Twoich policzkach. Trzymałaś mnie za rękę i szeptałaś "Nie opuszczaj mnie". Opowiedziałam Ci wtedy moją historię i poprosiłam, byś znikła z mojego życia. Teraz, już, natychmiast. Płakałaś. Mówiłaś "Kocham". Nie chciałaś odchodzić. Ale ja zbyt bałam się zobaczyć kiedyś w Twoich oczach obrzydzenie, by pozwolić Ci zostać.
Kochałam Cię. Nadal Cię kocham...
Kiedy przeczytasz ten list, mnie już nie będzie. Nie wrócisz wcześniej z pracy, by znaleźć mnie w kałuży krwi. Uciekłam na tyle daleko, by nie pozwolić się odnaleźć. Będę czuwać nad Tobą. Obiecuję. Zapal czasem świeczkę za mnie. Jesteś moim najpiękniejszym wspomnieniem.
Przytul mnie na pożegnanie...
Data publikacji w portalu: 2004-06-06
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2023