MILCZENIE

Survey
KSIĘGA TYSIĄCA I JEDNEJ NOCY
czyli PODRÓŻ SENTYMENTALNA pewnego KWARTETU

Szukając Twojego uda, znalazłam oddech.
Agaty.
Właśnie jej. Bez zaproszenia. Tylko dym i znużenie. Zadowoliłam się jej wszystkim, czego dotąd pragnęłam.
Po dniu, w którym praca udawała obowiązek, a ja udawałam konieczność, wybiegałam naprzeciw złudzeniu;
Oswajane, uczyniło mnie szaleńcem; dnie spędzane w zapachu jej problemów zamykały bramę do własnych...
Czekając na świt, zamykałam tragiczność w klamry normalności. Pisanie pozwalało zdusić potwora i przetrawić cały bagaż erotyzmu jakiego mi dostarczała. Kiedy siła brała wolne, wracałam do mojej prywatnej ukochanej, która nakładając kapcie, witała mnie gorącą kąpielą z filiżanką zwierzeń. Sącząc jej zdradę, znajdowałam własne... ukojenie
* * *

Prawdziwa M. przyszła później, bo kierując się stęchlizną cudzych obietnic, jedno wiedziałam na pewno. Małość dopadnie mnie w drzwiach dorosłości ! Otoczenie zawsze było tylko bladą masą, jakiej poznawać nawet nie miałam zamiaru. Marta wiedziała od początku. Usiłowała wierzgać, krzywiła się, wszystko załatwiłam jak trzeba; moje przywiązanie, czułości i pocieszenie..., jej zrozumienie i miłość. Właśnie, jej miłość, skoro tak bardzo tego potrzebowała. Tobie nie było to potrzebne. Uciekając od jej miętolenia i innych fanaberii, mogłam nareszcie oddać się potrzebie - zwyczajnego oddania. Uwiesiłaś się na moim ramieniu, popychając Martę w stronę absurdu. Cudownie to wszystko rozegrałaś! Ewa! - sama w Twoje użalanie zaczęłam wierzyć! Tak świetnie to grałaś. Wychodząc z jej dziecinnego świata, przechodziłam w twój rejon, wiedząc, że na dłuższą metę potrzebna będzie zmiana filozofii. I mojej, i  jej. W końcu byłyśmy razem, nieprawdaż...
* * *

Ona podobno pisała. To, co udało się poznać, streściła w dwóch, trzech opowiadaniach. Nie było to jednak ważne. Świadoma groteskowej sytuacji odnalazłam Martę, jak należało... szybko i bezboleśnie.

Pamiętasz ten dzień - opowiadałam ci, pamiętasz - kiedy podeszła do stolika, przy którym siedziałam; przedtem patrzyła tak łakomie, spomiędzy tańczących ramion i pleców, pot spływał od jej czoła, przez piersi, brzuch, ugięła się, zadźwięczały bransoletki. Uśmiech wyłonił się spod uporczywie niebieskich oczu, twarz uderzyło brunatne światło i powiedziała wargami: Jak wspaniale tańczysz... Zaproponowałam rozmową. Dłoń na udzie przywitała zasłuchaniem. I jakby jej to udo nagle coś odjęło, jakby było jej i nie jej zarazem. A jednak została, z tym oderwanym od ciała udem, siedziała wpatrzona w moje dłonie. Tak przyszedł czas i zielone światła. Marta i ja w  reflektorach. Podniesiona kurtyna, na widowni znajome twarze, znajomi jej znajomych; uderz ją, odrzuć, ratuj się ucieczką - krzyczeli, wyprzyj się jej , słyszysz, a teraz ty. Czy wszyscy już wtedy wiedzieli, że nie była sama ? Że ja nie byłam sama... A potem w jej mieszkaniu opierałyśmy w milczeniu twarz o twarz... odeszłyśmy wspólnie do pokoju zdrady... ... to nic, to nic, ja wszystko wiem, jak tylko... powiedziała te same, co wczoraj słowa
i wyjechałam.
* * *

- Obudziłam się, jak zasnęłam: w bieli ścian, bez twojego uda na tapczanie. Odurzona bielą, pobiegłam napełnić wannę, jakby tam znajdować się miało wybawienie, o które nie prosiłam. Oddałaś Ewie znowu naszą noc, nie pierwszą i nie ostatnią. Ja się jednak do Ciebie zaraz przytulę, odnajdując we własnym kroczu rozkosz naszego niegdyś orgazmu. Zsuwając dłoń, gdzie wczoraj czułam ciebie, odnajduję wilgoć i ciepło wody. Nie odnosisz wrażenia - kochanie - że robiłyśmy to zbyt ospale? Teraz, gdy unoszę biodra, krew pędzi w jednym kierunku, nie grzęźnie w aorcie; rytmicznie falująca woda, szum muzyki za plecami, wiem, jak daleko jesteś, choć niemal czuję Cię w sobie. Moja głowa zawsze pełna jest ciebie Doroto, nieustannie tylko ciebie. Z Agatą, jesteś również, mimo że dochodzę przy jej udziale, bo cię kocham. Tak... naprawdę...
* * *
Na co komu balast wiary... w słowa. Kobieta wystarczy za wszystko, w zupełności, bez opamiętania pozwoli ci oddalić się od życia; pozwoli zadrżeć, nie zostawi cię, o nie, nigdy! Znieczuli cię obietnicą. Ona cię kocha! I nie oskarżaj, nie lekceważ. Najwyżej, skoro tylko zawiedzie wyszukana filozofia, postara się o jakiś zadbany przystanek i  zniknie. Z twarzą wykręconą udawanym żalem, ale cię nie zostawi, nie, na pewno! Zapewni ci tylko spokojną przesiadkę.
* * *
Dzwoniłam, myślałam, że znajdę cię tam gdzie zwykle. Co się dzieje? Skąd to milczenie?... no... powiedz, odezwij się, Agata ! - proszę; chyba możesz coś powiedzieć? Jeśli nie możesz, znajdź posłańca. Nie musisz się tłumaczyć, a już na pewno nie mnie, ale nie udawaj... Dotąd ona nie przeszkadzała, więc o co chodzi ? Może się spotkamy... oczywiście... kiedy zechcesz?..., ale... no, nie milcz tak... ostentacyjnie.
* * *
Naturalnie, że mogłam. Nie bądź taka zdziwiona, przecież mnie znasz. Opowiadałam ci jak było, jaka jestem, po co to wszystko. Zawsze stawiasz takie pytania? Zrozum, cała bajka nie po to, by się obudzić. Poznałam ją. Wystarczy. Nie potrzebuję czasu, by urodziły się wątpliwości. Wystarczyły tygodnie, letnie noce, rozmowy, palenie, poznawanie ciała... no wiesz - to wszystko... Przy opuszczonej, niestety, kurtynie. Przecież ja, bez widza..., to po co to wszystko ? No pomyśl... jaką ja mam przyjemność ? O Martę nie pytaj! Dla mnie to skończone. Bez widowni nie ma zabawy, brak poklasku mnie tłamsi, ogranicza, a wolność jest najważniejsza! Nie po to od niego odchodzę, by zarzucić się jakimś marginesem "możesz nie możesz". Zresztą nie zostaję sama . Nie zapominaj, że nie jestem sama, i to od lat. Chcesz powiedzieć, że to NIC nie znaczy...
* * *

- Musimy się spotkać, koniecznie. Tak, najlepiej jeszcze dziś..., nic się nie stało; musimy coś zmienić, omówić szczegóły. Tak, Agata ją zostawiła. Nie wiem czy na pewno, ale chyba chce odejść, nie wiem, jak będzie. Naturalnie, zostaję. Musimy tylko trochę pozmieniać... No, wiesz. Ona teraz czuje się trochę sama. Muszę z nią spędzić nieco więcej czasu, będziemy na razie rzadziej się spotykać. Tak , wiem... , ja też...., pomyślę, tak..., teraz pobędę z nią. Ostatecznie jesteśmy razem, nie zapominaj. Od początku wiedziałaś.... dobrze, to porozmawiamy... jak wrócisz. Zadzwoń, wiesz, że ja nie mogę.
* * *

Pragnęłam tylko cichego kąta w Twoim ogromnym pokoju, czy to wiele..
Powtarzane zabiegi na moim ciele, przypominające cierpliwie wykonywaną operację doprowadzały do ekstazy. Niczym chirurg cięłaś mnie wzdłuż i w poprzek, a ściany grały znudzenie. Wnikałaś tam , gdzie nawet ja sama tego nie czyniłam. Zaklęte rewiry zwiedzałaś starannie; czasem dotkliwie, z premedytacją, bez najmniejszego poszanowania, jakbym nie miała granic. A przecież tak krótko się znałyśmy. Skąd takie poczucie dystansu... no, szybciej... perfidniej! No, wejdź we mnie, nie szukaj utrapienia w pieszczotach, po prostu zrób to... wgryź się. Tak, teraz lepiej - i zostań.

Dobrze, że nigdy się o tym nie dowiesz... tylko ona wypełnia moją czaszkę..., pustkę pożarł Smok. Czyż nie jest logiczne, że wykluczamy z życia to, co absorbuje, co łamie naszą witalność ? Czy żyję, by składać na stosie zasad własne potrzeby i to w imię czego? Dla zatkania mordy tym, którzy wymyślili w związku - poddaństwo i niszczą swojski pęd ku oddaniu się gromadzie !!!

... wypełnij wannę, zaparz płyn i chodź..., nie, nie zabierasz mi niczego, tylko chodź, zanurzymy się... po brzegi... na twoim łonie, może...
* * *

- Ostatni test oblałam. Niemal uwierzyłam w ten opór;... tak..., też tak myślę, ale słuchaj...
... nie od razu, ... no jak mam nie pamiętać, ależ ty jesteś zawiła... Nie wspominałam ci ? Marta wyczekuje gestów, jak inni stosunków. Notorycznie, szarpiąc papierosy łamała się i tak kroiła. We fragmentach ją miałam. Najpierw to odcięte udo, później ramię, kark, piersi, kręgosłup... wszystko takie, limitowane, jakby - no, nie wiem - jakby jej nikt nigdy nie kochał w całości. Szłam do niej, jak po schodach,
i kochałam się - jak z półproduktem. Niby cała, gotowa na tę Judaszową ucztę, pogodzona, a jednak śliska...
...nie wiem czy dam radę... Podejdź jutro, albo pojutrze... powiem ci, jak ją rozumiem. Ona wierzy, że nikt nie rozumie. Naiwna, zanurzona w  filozofii Doroty, zapomniała że inni żyją, nawet jeśli ona nie...
* * *

Biegnąc, potknęłam się o wycieraczkę, na dworze oślepłam od deszczu, krzyknęłam: Ewa! Obejrzała się, zaczęła podchodzić ku mnie szybko, coraz energiczniej i objęła mnie tymi mokrymi rękami tak jak ty - Nie zrobiłaś tego nigdy !
Powiedziałam wtedy: Wiesz, nie jesteśmy zbyt wiele warte. Opętane szybkim oddychaniem - brniemy. Za nami syczą z zazdrości twarze. To skandal ! - krzyczą - Nieporozumienie ! Wcześniej czy później to się skończy! I czekają na tragedię. A tu NIC. Jedno wielkie NIC. Rozumiesz? Taki program, wszystko ułożone, pozbawione archaizmów, ludzkich: zazdrości, utyskiwań, wymuszeń. Tych wszystkich... kochasz?.... nie kochasz?... , dlaczego?..., jak długo?... Taki program. Pilot w dłoń. Pyk. Wyłączyło się. Pyk. Przeskakujesz. Pyk. Włączyło się. Pyk. Nowy kanał. Pyk... Żyjesz w czasach, w których tylko forma może być oryginalną. Ale my - Ewa ! Przecież my - to nawet nie surowiec! Wokół leżą tylko nasze martwe ambicje. Jak naskórek odpadają, stając się pokarmem dla niższych gatunków. Nasze aspiracje czyimś chlebem i wodą Wyobrażasz sobie?!... A ból jest ten sam, z obrączką na palcu czy bez.
I nie wiedziałam już czy to deszcz obmywa jej twarz , czy łzy.
* * *

Dobrze, że jesteś - musiałam to wyrzucić. Tak, świetnie ci idzie... no widzisz, bardzo dobrze się domyślasz. Nie ma nas, jest ona i ja. I wszystko. Zresztą, NAS nigdy nie było, chyba w  to nie wątpisz ?
...nie po to... no, przestań... Tłumaczyłam ci.../ sama się przekonasz. Dziś wieczorem, pójdziemy tam, wszystko zrozumiesz. Zobaczysz. Ja trochę ci pomogę, żebyś miała lepszą orientację... wszystko przebiega według schematu.
* * *

Agata myliła się sądząc, że nie wiem, o kim mowa. Poznałam ją na długo wcześniej zanim... spotkanie było targowiskiem ludzkich możliwości oddania... i tyle.... Czy zrozumiałam ?
* * *

Okazje, które mnożył czas, pozostały niewykorzystane, stając się częścią małego "świata na chybił-trafił". Jakie znaczenie ma fakt, że okupione cierpieniem chwile przestały być dla niej cokolwiek ważne. Hymn miłości tulił ciała, drżący dotyk dłoni zbyt wielu, tak skwapliwie, przestała liczyć - potrzebę dowartościowania. Głupie ściany nie wołają, zrezygnowane patrzą jak śle rozpaczliwe gesty ponad poziom rozważania. To nie ten czas, to miejsce, przestał liczyć się sens minionego, wczorajszego dna. Ona wkrótce odnajdzie nowy; wtulona w inny zapach kobiecego ciała. Prowadzona kolorem innych oczu za podstawę przyjęła ten spoglądający co dzień na jej dumną , rozochoconą twarz. Szczęśliwa!? Nie zaznawszy granic, pływa po spienionej powierzchni uczuć, odnajdując coraz inaczej pozostawioną pościel - umiera, tocząc walkę o SENS. Przyjemność ciał. Nie ma wyroczni, nie trzeba pytać, rozumieć. Rozłożone ramiona zapraszają wszystkie, te poszukujące jak ona , zagubione w wędrówce bez wyraźnego celu. Rozbiegane oczy, jakby się obawiały... uczucia... bo ono krępuje ruchy, zamyka w  kręgu podejrzeń o wierność. Zrozumiałam, że zanurza się w otchłani różnorodnego ciepła, ale nie czuje bliskości. Sączy energię z zakłamania. Nie traktuje poważnie kobiecego dotyku. Kiedy nogi oplatają pierś, kiedy dotykają się wilgotne łona, ona pamięta wilgoć delikatnie muskającej wody i  krzyk orgazmu w łazience.
Urozmaicona rzeczywistość przykryta tandetnym wytchnieniem, kiedy zobaczyła obok nieznaną twarz, dawno wymazaną z pamięci. I dalej, w tango ! Na trzy lub  cztery obyczajowe możliwości. Popadając w chaos tworzy sobie równoległy świat, gdzie zysk niweczy wartości zbyt cenne nad jej, opatrzony tragicznością grób.
* * *

..ZAKOCHANE... POSZŁY SPAĆ... w  ramionach - TYCH INNYCH... bajecznie prostych...
Data publikacji w portalu: 2004-09-24
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024