SAMOTNY DOM

Sidhe
dla Mirki

Być może największy ból to taki, który pojawia się jak echo, przychodzi w chwilach ciszy, po walce, kiedy nie ma już na celu ani wroga, z którym można walczyć, ani też kolejnej przeszkody do pokonania.
Dwie dziewczyny w knajpie. Jedna za barem, pracuje tam, druga przyszla do niej po pracy. Czułość powitania. Ja przyszłam też, siedzę przy barze i je obserwuję, niedawno się rozstałam. Boli mnie wszystko, dlatego też zagłuszam ból alkoholem, papierosami, aż do wypalenia gardła.
Myślę o wszystkim i bardzo się boję. Doprawdy nie wiem, co będzie dalej.
Moje zippo, które miało długą przerwę w używalności, teraz zapala sie jak pochodnia. Nie chcę czuć, chcę sie odczulić. A może cieszyć się wolnością, ale nie potrafię się nią akurat teraz cieszyć. Patrzę na koleżanki. Barmanka wychodzi zza baru i pochyla się nad swoją partnerką, obejmuje ją od tylu i przytula swoją twarz do jej twarzy. Nagle z dziewczyny o ostrym wyglądzie robi sie dzieciak. Tuli sie jak do matki, zaczynają jej błyszczeć oczy i się uśmiecha. Staje sie taka delikatna, cała jest delikatnością. A ja patrzę, ale staram sie nie gapić, robię to dyskretnie. Z jednej strony im zazdroszczę, ale też się cieszę, że jest im dobrze, a przede wszystkim zastanawiam sie czy mnie jeszcze kiedyś spotka coś takiego, czy doświadczę ciepła w ten sposób, czy będę szczęsliwa. Czy w ogóle na to zasługuję.
Piwo za piwem. Nikogo w knajpie nie ma, więc zaczynamy puszczac płyty, których barmanka ma mnóstwo. Upływa parę godzin i pojawia sie nasza wspolna koleżanka z dziewczyną. Zaczyna być wesolo. Tańczymy chwilkę
i nawet mierzymy się na rękę. Przegrywam z kretesem. To nie czas walki, to czas ciszy, wszechograniajacej mnie, pustej, głuchej, tępej ciszy, pomimo, że z głośników płynie rytmiczna, szalona muzyka. Ciszy, która jest zapowiedzią samotności. Czy to tak szybko musi się dziać? Czy to właśnie ten czas? Czy znów wróciła samotność? Przecież, kiedy Cię poznałam poczułam, że samotność mnie osamotniła. Jak to wszystko jest możlwe, gdzie jest jakiś sens, czym jest życie, skoro tak łatwo wszystko można odmienić, zniweczyć, obrócić w proch. Co sie stało z naszą rzeczywistoscią? Dociera do mnie, tak jak to ujęłaś, absurdalność tej sytuacji. Bo w gruncie rzeczy ona jest absurdalna. Bo po co zadawać sobie tyle bólu?
Tak mówią uczucia, ale ja nie jestem jedynie nimi. Rozsądek wygrał tę batalię i teraz musi szukać dalszych argumentów na poparcie swojej decyzji.
Kręci mi sie w głowie, żegnam sie z koleżankami i idę do domu. Po drodze odwiedzam jeszcze znany klub, szukając radości, przez moment myśląc, że może będzie tam ktoś na mnie czekał, może jest tam dziewczyna, która będzie chciała odprowadzić mnie do domu. Ale nie ma tam nikogo, kto nawet zauwazyłby moje wejście. Procz ochrony. Wracam.

Każdy element przywraca mi Ciebie, boję się tu siedziec. Wieczór. Włączony telewizor, pralka, laptop, lampa, lampki, a do niedawna wieża. Czy mogę coś dla siebie zrobić? A dla kogoś? Nie czuję, że trwa zycie, dziś akurat nie czuję go. Mogłabym pojechać do ludzi, ale nie mam siły zejść z łóżka. Rozmawiałyśmy chwilę temu, wiem, że tęsknisz, wiem, że będziesz tu po weekendzie, ale nie u mnie. Poprosilaś inną o nocleg, dostałaś go. Uświadamiam sobie, że pragnę Twej uwagi, pragnę siebie, którą miałam z Tobą, pragnę nas. Jest mi tak strasznie smutno, z jednej strony dumna, że podjęłam tak odważna decyzję, z drugiej zdruzgotana jej konsekwencjami. Nie pogłaszczesz mnie po głowie, nie dotkniesz, nie pocałuję Twych powiek, nie pochylę się nad zranionym dzieckiem, które widzę w Tobie. A dlaczego? Czy powód jest aż tak wystarczający i rozgrzeszający zaniedbanie czułości? A jeśli składam z nas ofiarę, to niech będzie ona święta. A jeśli tak ma być, to chcę wierzyć, że umialam Ci coś dać. Zwierzę we mnie wyje z żalu, tęsknię jak zostawiony w lesie pies, wolny, acz nie beztroski. Kiedy upłynie czas batalii rozstania, na polu bitewnym zapada cisza. Ona mnie wykańcza. Kiedy zaczynają upływać dni, pojawia sie zwykła tęsknota, czysto fizyczny brak obecności i świadomość, że to na wieczność, że nie ma powrotu, że nie ma innego wyjścia. Ale wrócić oznaczałoby wejść w tryby czasowi i rozsądkowi, oznaczałoby zranić Ciebie.
Będzie mi brakować: szparagów, lemurów, glaskania po głowie, Twojego uśmiechu, drobnych dłoni, malutkich kompleksów, ogromnych zachwytów, roześmianych oczu, miłości w dotyku, odwagi w myśleniu, bólu wspomnień, leczenia Cię słowiem, pieszczenia myślami, wspólnych poranków, 'lemurzenia', wyjazdów za miasto, nad jezioro, na rower i nad morze, powrótów do Ciebie, przyjazdów późnym wieczorem, zapachu poznanskiego domu, Ciebie w białym lnie, Ciebie tutaj i Ciebie tam, Ciebie w sercu i Ciebie w umyśle...Ciebie.
Pozostał samotny dom i ja w nim.
Życzę Ci szczęścia i mądrych wyborów, życzę Ci radości. Jesteś we mnie na zawsze. Poznań, Ty i ja biegnąca do Ciebie z pociągu w wieczór majowy.
Data publikacji w portalu: 2004-10-20
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024