PODWÓJNY ¦WIAT - SEX TO ZWYK£A ROZRYWKOWA SPRAWA
Ann
Zale¿y mi bardzo, aby tê historiê pozna³y wszystkie osoby bywaj±ce w sieci, korzystaj±ce z portali przeznaczonych dla osób homoseksualnych. Chcia³abym móc uchroniæ przed niebezpieczeñstwem ka¿d± z osób, która w wyniku beznadziejnej samotno¶ci szuka ratunku na czatach. To nie jest tekst anty-czatowy. Nie chcê, aby kto¶ pomy¶la³, ¿e chcê zniechêcaæ ludzi do zagl±dania do internetu. Wci±¿ uwa¿am, ze to jeden z niewielu sposobów na poznanie osób takich jak ja. Moim celem jest wskazanie b³êdów, jakie zrobi³am.
Teraz z perspektywy czasu je widzê. Wtedy ¶wiata poza ni± nie widzia³am, mimo ¿e drobne wskazówki powinny by³y mi daæ do my¶lenia ju¿ bardzo dawno temu. Przeczytajcie uwa¿nie, bardzo Was proszê. Mo¿e i Wy teraz dajecie siê komu¶ zabawiaæ sob±. Nic dobrego z tego nie bêdzie. Ja to ju¿ wiem. Pozostaje smutek i ból, sama nie wiem, co gorsze. Upokorzenie, zniesmaczenie, wstrêt do ludzi i samej siebie. Wspomnienia, wci±¿ tak ¿ywe sprawiaj± szarpanie rany, która próbuje siê goiæ. Mimo wszystko chcê o tym opowiedzieæ.
Pozna³am j± na czacie jakie¶ dwa lata temu. Niewa¿ne w tej chwili, na którym, ma³o istotne, jaki mia³a nick. By³a, istnia³a ka¿dego dnia, gdy zagl±da³am na t± stronê. Mi³o siê nam rozmawia³o. Ka¿dego wieczoru by³o fajniej. Wci±¿ dowiadywa³y¶my siê o sobie nawzajem czego¶ nowego. By³o cudownie, ka¿da z Was zapewne prze¿ywa³a co¶ w tym rodzaju. Szybko up³ywaj±cy czas, wci±¿ niedosyt informacji. Wci±¿ jej ma³o i ma³o. Klasyka znajomo¶ci internetowych. Kiedy pierwszy raz rozmawia³y¶my, powiedzia³a mi o sobie do¶æ du¿o. Po pierwszych minutach wiedzia³am, sk±d jest, ile ma lat, jak ma na imiê. Jakie stosunki panuj± w jej domu rodzinnym. Co robi aktualnie. Dlaczego zagl±da do sieci i na czat dla les.
Kierowa³a ni± chêæ wy¿alenia siê. Niedawno zosta³a skrzywdzona przez kogo¶ bardzo dotkliwie. Kto¶ zrani³ j± mocno. To by³a dziewczyna, któr± kocha³a z wzajemno¶ci±, ale w ¿yciu jej ukochanej pojawi³a siê inna kobieta i stad rozstania, cierpienia i wszystko, co towarzyszy rozpadowi zwi±zku. Jej opowie¶ci brzmia³y sensownie. Wzbudza³a we mnie ¿al. Ale nie on kierowa³ mn±. Odczuwa³am chêæ poznania kogo¶, kto by³ podobny do mnie. Moja rówie¶nica, osoba samotna, bardzo inteligentna, o podobnym poczuciu humoru.
Nadawa³y¶my na tych samych falach. Zgadza³y¶my siê w wielu kwestiach dotycz±cych otaczaj±cego nas ¶wiata. Pogawêdki z czata szybko przenios³y siê na GG. Rozmowy wci±¿ przeci±ga³y siê w czasie, potrafi³y¶my spêdziæ wspólnie w sieci pó³ nocy. Zwierza³y¶my siê sobie. Ona wci±¿ mówi³a o tym, jak bardzo jest jej ¼le w domu rodzinnym. Jak krzywdz± j± rodzice, którym opowiedzia³a niedawno o swojej orientacji seksualnej. Matka wci±¿ robi³a jej awantury, wypiera³a siê jej. Ci±g³e konflikty i agresja najbli¿szych zmusza³a j± do ucieczek z domu. Wielokrotnie w trakcie rozmowy ze mn± gwa³townie przerywa³a dialog, znika³a z netu, nastêpnego dnia t³umaczy³a swoje zachowanie awantur± z mam± i ucieczk± z domu. W ramach wyja¶nieñ dodam tylko, nie opowiadam historii o nieletniej dziewczynce poznanej w internecie. Obie zbli¿a³y¶my siê wielkimi krokami do okr±g³ej trzydziestki.
Karolina (przyjmijmy, ¿e tak w³a¶nie ma na imiê), nale¿a³a do osób chorowitych. Wci±¿ akcentowa³a w naszych pierwszych rozmowach, ¿e s± tematy, na które nie lubi rozmawiaæ, bo wspominanie o nich sprawia jej ból, ¿e przyjdzie mo¿e kiedy¶ moment, gdy siê przede mn± otworzy. Stara³am siê byæ osob± taktown±. Czuj±c, ¿e wkraczam na niebezpieczny temat, rakiem wycofywa³am siê, nie chc±c burzyæ spokoju mojej ulubionej rozmówczyni.
Po kilku tygodniach codziennych wieczornych rozmów Karolina poinformowa³a mnie, ¿e przez najbli¿sze dni albo tygodnie nie bêdzie jej w necie, poniewa¿ idzie do szpitala. Nie chcia³a wyjawiæ szczegó³ów, nie nalega³am - wiedzia³am jednak, ¿e bêdzie mi bardzo brakowa³a jej towarzystwa. Przywyk³am do jej obecno¶ci, polubi³am nasze rozmowy. Fantastycznie jest móc zasypiaæ po mi³ej rozmowie, z u¶miechem na ustach. Karolina sprawia³a, ¿e ¶wiat stawa³ siê bardziej kolorowy. By³o mi dobrze w jej wirtualnym towarzystwie mimo ¿e by³am wtedy zwi±zana z kim¶ na sta³e. Wiem, nie by³am ¶wiêta. Osoba, któr± kocha³am, zasypia³a sama w ³ó¿ku obok, gdy ja ¶wietnie siê bawi³am w towarzystwie cudownej wirtualnej postaci. Zauroczy³a mnie sob±. Nie chcia³am niczego bardziej, jak bli¿ej j± poznaæ i przekonaæ siê, jak bardzo urocz± jest osob± w realnym ¶wiecie.
Wracaj±c do meritum... Powiedzia³a mi, ¿e idzie do szpitala i wróci za jaki¶ czas. Naprawdê przejê³am siê jej losem. Poprosi³am w ramach spontanicznego odruchu o numer telefonu komórkowego. Bez oporów poda³a mi go bez pro¶by nawet o mój numer. Powiedzia³a tylko, ¿e bêdzie jej mi³o, gdy czasem o niej pomy¶lê i odezwê siê. Swoj± postaw± wzbudzi³a moj± ufno¶æ. Czy¿ to nie cudowne? Zaufa³a mi bez konieczno¶ci nara¿ania mnie na k³opoty.
Nastêpnego dnia bez opamiêtania pisa³am do niej smsy, chocia¿ nie mog³am liczyæ na odpowied¼. Mimo mojej ufno¶ci, wiadomo¶ci wysy³a³am z bramki internetowej. Nieobecno¶æ Karoliny trwa³a kilka dni. Wróci³a wreszcie ku mojej ogromnej rado¶ci. Serdecznie dziêkowa³a za smsy. Twierdzi³a, ¿e pozwoli³y jej przetrwaæ trudne chwile, ¿e to cudowne uczucie mieæ ¶wiadomo¶æ, ¿e gdzie¶, kto¶ wci±¿ my¶li ciep³o i wspiera duchowo. Ujê³o mnie jej podej¶cie do mojej osoby. Pisa³a to, co chcia³am us³yszeæ. By³a cudowna, wrêcz doskona³a w ka¿dej kwestii. Nasz zwyczaj pogawêdek wirtualnych zosta³ przywrócony. Znów by³o cudownie, choæ Karolina wci±¿ wspomina³a o swoim kiepskim stanie zdrowia. Przeprasza³a za chwile z³ego samopoczucia, co by³o spowodowane chorobami i zachowaniem mamy, która mimo chorób jedynej córki, wci±¿ robi³a jej tzw." jazdy" w domu. By³o mi jej ¿al, stara³am siê wywo³ywaæ na jej buzi u¶miech. Chcia³am, aby choæ w moim towarzystwie czu³a siê dobrze.
Zapewnia³a zreszt±, ¿e tak jest. Wiele s³odkich s³ów skierowanych do mnie sprawi³o, ¿e ¿y³am jak w amoku. Czeka³am ka¿dego dnia na wieczór z ni±. Chcia³am j± poznaæ. Spotkaæ siê. Wszystko, czego wtedy pragnê³am, by³o skierowane przeciwko mnie. Jeszcze tego nie wiedzia³am. By³am spragniona przygody z kim¶ cudownym. Znajomo¶æ z ni± dawa³a perspektywy na co¶ niesamowitego. Jednego z naszych wieczorów znowu wojnê rozpêta³a mama Karoliny. Rozmowê przerwa³a brutalnie awantura w domu rodzinnym Karoliny. Sprawi³a, ¿e poda³am jej swój numer telefonu. Poprosi³a o mo¿liwo¶æ porozmawiania ze mn± poza sieci± za chwilê, gdy tylko wyjdzie z domu. Znowu musia³a uciekaæ, zej¶æ z oczu swojej rodzicielce. Zastanawia³am siê, jak mo¿e matka tak traktowaæ w³asne dziecko. Przecie¿ j± krzywdzi³a. Karolina zadzwoni³a chwilê po wyj¶ciu z internetu i z domu. Mia³a cudny g³os, oczarowa³a mnie jeszcze bardziej. Cieszy³am siê, ¿e mogê ja us³yszeæ. ¯e mo¿emy porozmawiaæ. Ten wieczór by³ inny od poprzednich.
Nastêpnego dnia rano dosta³am mi³ego sms-a. ¯yczy³a mi mi³ego dnia i dziêkowa³a za rozmowê, dziêki której przetrwa³a trudny wieczór. Czu³am siê potrzebna i doceniona. Mimo kontaktu telefonicznego i nieustaj±cych od tego dnia sms-ów, wci±¿ stara³y¶my siê porozmawiaæ wieczorami na GG. Wci±¿ by³o cudownie, mimo ¿e te kontakty stawa³y siê niewystarczaj±ce. Odczuwa³y¶my niedosyt. Zbyt ma³e mo¿liwo¶ci internetu i telefonii komórkowej.
Rozmawiaj±c którego¶ dnia z Karolin± na GG, zorientowa³am siê, ¿e jest miêdzy nami kto¶ jeszcze. Dzieli³am siê moj± rozmówczyni± z kim¶ innym. Zapyta³am, czy moja intuicja siê myli, w odpowiedzi us³ysza³am szczerze, ¿e faktycznie z drugiej strony jest tajemnicza "Holenderka". Mimo mojej trudnej do ukrycia zazdro¶ci nie mia³am prawa do okazywania czegokolwiek tycz±cego uczuæ, skoro wci±¿ by³am z sta³ym zwi±zku z moj± pierwsz± mi³o¶ci±. Nie komentowa³am zatem mojej wieczornej konkurentki, delikatnie wyci±ga³am informacje na jej temat, stara³am siê nie zdradzaæ.
Przyszed³ dzieñ, gdy Karolina opowiedzia³a mi o swoich planach na przysz³o¶æ. By³a absolwentk± akademii ekonomicznej. Nie mia³a sta¿u. Szuka³a bezskutecznie pracy od wielu miesiêcy. Wci±¿ by³a uzale¿niona od rodziców a szczególnie od matki, która nie dawa³a jej ¿yæ. Jedyna perspektywa na jakiekolwiek przetrwanie dawa³a jej propozycja "Holenderki" na wyjazd do pracy na obczyznê. Dziewczyna ta oferowa³a siê z pomoc±. Obieca³a zapewniæ mieszkanie, pomóc poszukaæ pracê. Rola przewodnika krajoznawczego i duchowego. Karolinie spodoba³ siê pomys³. Chcia³a bardzo wyrwaæ siê z domu. Perspektywa pracy w Unii Europejskiej kusi³a. Poniewa¿ w³ada³a kilkoma jêzykami, da³a siê przekonaæ, ¿e to byæ mo¿e okazja jedyna w swoim rodzaju. Spotka³y siê w Polsce po raz pierwszy. Polubi³y jeszcze bardziej, uzgodni³y szczegó³y. Holandia sta³a otworem.
Smutek mnie ogarn±³ na wie¶æ o ich pierwszym spotkaniu i o podjêciu decyzji o wyje¼dzie. Nie mia³am wp³ywu na to, co zrobi Karolina i na to, co czujê w chwili jej wyjazdu. ¯a³owa³am, ¿e nie uda³o siê nam spotkaæ. Ba³am siê, ¿e stracê z ni± kontakt. Zbli¿a³ siê koniec roku. Smutek potêgowa³a koñcz±ca siê jesieñ, pocz±tek rozchlapanej zimy. D³ugie wieczory mia³y nabraæ smutnego klimatu. I tak by³o. Wyjecha³a, obiecuj±c jednak szybki kontakt tu¿ po zorganizowaniu sobie ¿ycia w obcym kraju, w¶ród nowych ludzi. Czeka³am na jej sygna³ bardziej ni¿ na cokolwiek innego od dawna. Czeka³am i siê doczeka³am. Ten dzieñ nadszed³ kilka tygodni pó¼niej. Kilka bardzo d³ugich tygodni pó¼niej. Moja rado¶æ by³a ogromna.
Karolina
Drobna niska czarnula. Dwudziestoo¶miolatka z kilkoma kompleksami. Od urodzenia nieco chorowita. Przesz³a kilka pobytów w szpitalu. Jest jedynaczk±, wiêc wci±¿ otoczona ogromnym parasolem przez jej rodziców. Mimo wieku i dojrza³o¶ci wci±¿ pozostaje ich ma³±, schorowan± dziewczynk±, w my¶l zasady - zag³askaæ kotka na ¶mier. Karolina postanowi³a jak najszybciej usamodzielniæ siê i zdobyæ niezale¿no¶æ. Skoñczy³a z wyró¿nieniem AE. W rozrzewnieniem wspomina okres nauki. Lata studenckie spêdzi³a w innym mie¶cie, z dala od troskliwych rodziców. Nauczy³a siê samodzielno¶ci. Nauka przychodzi³a jej bez szczególnego wysi³ku. Zalicza³a kolejne lata bez trudu ku zazdro¶ci m³odzie¿y studiuj±cej z ni±. Mimo ³atwo¶ci w zdobywaniu wiedzy zaskarbi³a sobie sympatiê bardzo wielu osób na uczelni. Pojawi³a siê tak¿e ona. Beata studiowa³a z ni± na roku. Mieszka³y razem w akademiku. ¦wietnie siê rozumia³y, razem uczy³y i razem szala³y na imprezach studenckich. Stanowi³y parê przez ponad 3 lata. Pó¼niej ich mi³o¶æ wygas³a.
Przyja¼ni± siê do dzisiaj. Lubi± wspominaæ dobre stare czasy.
Karolina próbowa³a zwi±zaæ siê z mê¿czyzn±. Tu¿ po rozstaniu z Beat± pozna³a Krzysztofa. Dwa lata starszego i bardzo w niej zakochanego ch³opaka. By³ przystojny i bardzo inteligentny. Dziewczyny zazdro¶ci³y Karolinie szczê¶cia a ona zastanawia³a siê, o co im tak naprawdê chodzi. Nie by³a z nim szczê¶liwa. Rozumieli siê. Du¿o czasu spêdzali razem, ale ka¿da próba zbli¿enia by³a dla Karoliny chwil± grozy. Nie by³a w stanie dopu¶ciæ do sytuacji kontaktu fizycznego. Sam poca³unek stanowi³ dla niej problem. Nie poci±ga³ jej. By³ ¶wietnym przyjacielem i na takim poziomie stara³a siê zachowaæ ich blisko¶æ. Jemu to nie wystarcza³o. Prosi³, pozna³ jej rodziców, wkrad³ siê w ich serca. By³ czêsto zapraszany na weekendy. Umia³ zrobiæ dobre wra¿enie. Rodzice byli szczê¶liwi. Niestety, dla Karoliny ta znajomo¶æ sta³a siê zbyt trudna. Têskni³a za kobieta, za jej wra¿liwo¶ci±, czu³o¶ci±, ciep³em.
Rozstali siê po jakim¶ czasie. Krzysztof bardzo to prze¿y³. Nie potrafi³ zrozumieæ. Nie pona³ jednak prawdy. Za bardzo siê ba³a, ¿e dowiedz± siê rodzice. ¯e z³amie im serca.
Wtedy jeszcze ³udzi³a siê, ¿e uda jej siê unikn±æ ich rozczarowania. Po skoñczeniu studiów i zdobyciu tytu³u magistra wróci³a do domu w nadziei na szybk± pracê. Niestety, rynek okaza³ siê zbyt okrutny. Nie by³o szans na podjêcie zatrudnienia. Miesi±ce szybko p³ynê³y a Karolinê zaczê³o ogarniaæ uczcie beznadziei. Potworne przekonanie, ¿e w rodzinnym mie¶cie nigdy nie bêdzie w stanie siê usamodzielniæ. Zawsze bêdzie skazana na ³askê rodziców.
Ucieczk± od k³opotów dnia codziennego sta³ siê internet. Poznawa³a tam nowych ludzi. Zawiera³a przyja¼nie, szuka³a bratniej duszy a byæ mo¿e i mi³o¶ci. Wreszcie pojawi³a siê osoba, w której odkrywa³a wra¿liwo¶æ podobn± do jej wra¿liwo¶ci. ¦wietnie siê rozumia³y. Codziennie rozmawia³y. £±czy³o je wiele, podobne poczucie humoru, podobne pogl±dy a przede wszystkim orientacja seksualna. Ela mieszka³a w Holandii. W pañstwie s³yn±cym z du¿ej tolerancji wobec ludzi homoseksualnych. Kusz±cym sta³ siê dla Karoliny ¶wiat, w którym pragnienie wolno¶ci i prawa do szczê¶cia jest osi±galne i wymaga tylko dobrej woli osób, które postanawiaj± byæ razem.
Po kilku miesi±cach wirtualnej przyja¼ni postanowi³y siê spotkaæ. Ela zaproponowa³a Karolinie wyjazd do siebie. Mia³a ¶wietne warunki bytowe. Przebywa³a tam od kilkunastu lat. Mia³a dobr± pracê, w³asne mieszkanie. ¦wietnie zna³a jêzyk. Mog³a zawsze liczyæ na pomoc grona sprawdzonych przyjació³. Karolina nie mia³a nic do stracenia. A wierzy³a w to, ¿e zacznie wreszcie pracowaæ, zdobêdzie niezale¿no¶æ, usamodzielni siê. Rodzice kupili jej w kraju mieszkanie, które w³a¶nie powstawa³o na jednym z nowych osiedli. Potrzebne by³y pieni±dze na jego urz±dzenie. Tak bardzo potrzebowa³a zmian w swoim ¿yciu. By³a zmêczona beznadziejno¶ci±, w jakiej dane by³o jej ¿yæ. Pomys³ wyjazdu by³ szans± na lepsze jutro. A poza argumentami natury materialnej górê wziê³y jak zwykle uczucia. Chcia³a kochaæ i byæ kochan±. Nie wybaczy³aby sobie nigdy, gdyby przegapi³a byæ mo¿e szansê na szczê¶liwy zwi±zek, jaki planowa³a z El±.
Obie postanowi³y powiedzieæ rodzicom Karoliny o tym, ¿e chc± byæ razem i rozpocz±æ wspólne ¿ycie. Nie spotka³y siê z aprobata. Ze strony mamy Karoliny pad³y bardzo obra¼liwe s³owa. W jej mniemaniu homoseksualizm to zboczenie, które powinno siê leczyæ. Wybryki natury i wmawianie sobie czego¶, co jest ciê¿k± choroba, na któr± mo¿na znale¼æ skuteczne lekarstwo. ¯adne argumenty jej nie przekonywa³y. Nawet opinia lekarzy by³a podejrzanym spiskiem. Szok, jaki wywo³a³a szczero¶æ, sprawi³, ¿e decyzja wyjazdu sta³a siê jeszcze ³atwiejsz±. Chwilê pó¼niej obie dziewczyny mieszka³y razem w pañstwie tak bardzo obcym dla Karoliny. ¯le znios³a pierwsze tygodnie na obczy¼nie. Ela, z czaruj±cej osoby sta³a siê apodyktyczn± kobiet±, daj±ca sporo, ale ¿±daj±c± w zamian jeszcze wiêcej.
Na szczê¶cie, ucieczk± od codzienno¶ci sta³a siê dla Karoliny praca. Dosta³a zatrudnienie na czarno w jednej z restauracji. Praca ponad si³y momentami, ale dobrze p³atna. Wreszcie jakie¶ pieni±dze daj±ce mo¿liwo¶æ usamodzielnienia. Odezwa³a siê do mnie kilka dni po wyje¼dzie. Cieszy³am siê, ¿e to zrobi³a, czeka³am. Mówi³a, ¿e jest jej ciê¿ko, ¿e nie czuje siê dobrze, ale to kwestia czasu, ¿e wierzy w lepsze jutro... ¿e têskni i chcia³aby, abym tam mog³a byæ z ni±. Pisa³a tak... piêknie. Znowu codziennie mog³y¶my rozmawiaæ wieczorami przez GG. Znowu kr±¿y³y miêdzy nami smsy.
By³o fantastycznie, szczególnie, ¿e obie chcia³y¶my siê spotkaæ. Pierwszy raz ujrza³am j±, gdy przyjecha³a do mojego miasta przy pierwszej okazji pobytu w kraju. Odebra³am j± na dworcu PKS. D³ugo oczekiwana chwila nadesz³a wreszcie. Spêdzi³y¶my wspólnie dwa dni i by³o naprawdê cudownie. Do niczego miêdzy nami nie dosz³o - by³o to przecie¿ nasze pierwsze spotkanie. By³am zachwycona jej postaw± - rozumia³a, ¿e ja nie mogê i nie chcê, mimo ¿e pokusa by³a ogromna. Powiedzia³a, ¿e bêdzie czekaæ... ujê³a mnie tym bardzo. Rozstawa³y¶my siê w wielkim smutku. Wyjecha³a znowu za granicê, ja zosta³am, oczekuj±c na sygna³ od niej. Sms-y kr±¿y³y miêdzy naszymi telefonami z prêdko¶ci± ¶wiat³a. Niewa¿ne by³y koszty. Wci±¿ by³o nam ma³o.
Którego¶ dnia zadzwoni³a do mnie Ela, osoba, z któr± mieszka³a Karolina - w³a¶ciwie, u której mieszka³a. Zrobi³a mi awanturê, krzycza³a, ¿e powinnam daæ spokój Karolinie, bo moje istnienie burzy ich wspólne ¿ycie. ¯e nie mogê kontaktowaæ siê z Karolin± wiêcej, bo j± krzywdzê... nie rozumia³am, o co chodzi - jeden wniosek - to zazdro¶æ Eli... ale Karolina zapewnia³a mnie, ¿e nic ich nie ³±czy, ¿e kocha mnie i niebawem wróci do Polski. Przeprasza³a za ten incydent, mówi³a, ¿e jest jej przykro i ¼le na ¶wiecie, bo Ela okrutnie j± traktuje, jak swoj± w³asno¶æ - decyduje o jej ¿yciu i kontaktach z rodzin± i przyjació³mi. By³o mi jej naprawdê bardzo ¿al. Kilka dni pó¼niej by³o ju¿ ok.- pogodzi³y siê, dogada³y i znowu mog³y mieszkaæ pod jednym dachem... podobno - ile w tym prawdy - teraz nie wiem, wtedy tak my¶la³am.
Pó¼niej nadesz³y ¶wiêta, kolejny jej kilkudniowy pobyt w kraj, znowu nasze spotkanie i trudne rozstanie. Wyznanie uczucia... co¶ niesamowitego. Do tego stopnia, ¿e zdecydowa³am siê rozstaæ ze swoj± dziewczyn±. Nie stanowi³y¶my ju¿ od dawna udanego zwi±zku, w³a¶ciwie ³±czy³o nas przyzwyczajenie i wspólne mieszkanie. Podjê³am decyzjê, rozsta³y¶my siê mimo ¿e przez jaki¶ czas by³y¶my jeszcze zmuszone mieszkaæ razem. Z Karolin± zaczê³y¶my snuæ plany na przysz³o¶æ. Pod koniec roku nasze stosunki w nienaturalnie dziwny sposób siê och³odzi³y. Ona du¿o pracowa³a, ja te¿ dosta³am pracê, która mnie bardzo absorbowa³a. Coraz bardziej sporadyczne telefony, smsy bez entuzjazmu. Jakby zimno za oknami och³odzi³o nasze stosunki. Obie nie zna³y¶my powodu tak dziwnego obrotu sytuacji. Czasami rozmawia³y¶my w sieci, wpadaj±c na siebie przypadkiem na GG. Ona pyta³a, co u mnie s³ychaæ - odpowiada³am, ¿e bez zmian, wci±¿ mieszkam ze swoj± ex, ale to kwestia czasu, ¿e du¿o pracujê i wci±¿ brakuje mi wolnego czasu.
Gdy pyta³am jak ona sobie radzi, pisa³a podobnie, du¿o pracy, mieszka wci±¿ tam, gdzie mieszka³a, wci±¿ siê k³óc±, ale czasami jest nawet mi³o.
Taki stan trwa³ kilka tygodni. Przerywany by³ naturalnie przeze mnie ogromn± têsknot± i wspomnieniami wspólnych chwil. Czasami w chwili s³abo¶ci pozwala³am sobie na p³aczliwego i szczerego sms-a, w ramach rewan¿u otrzymywa³am równie ciep³e s³owa. Obie nie wiedzia³y¶my, co siê sta³o i dlaczego. Do tej pory nie wiem.
W lecie Karolina znowu by³a w kraju, zaproponowa³a spotkanie. Zgodzi³am siê na nie, chocia¿ czu³am, ¿e nie powinnam. Spotka³y¶my siê po raz kolejny. Niestety, to nie by³a osoba, która mnie tak ujê³a. By³a dziwna, nieobecna. Wci±¿ zajêta swoim telefonem. Wci±¿ kto¶ do niej dzwoni³, tak naprawdê ma³o mia³a czasu na rozmowê ze mn±, choæ we Wroc³awiu by³a kilka godzin. Siedzia³am naprzeciw niej i pyta³am sama siebie jak to mo¿liwe, ¿e nie umiemy ze sob± rozmawiaæ. Nie mia³am pojêcia, dlaczego jest taka zimna i osch³a. Mówi³a o swojej pracy tam, o znajomych, których pozna³a dziêki Eli. By³a mi³a, ale nie taka, jak± j± pozna³am.
Dopiero przy po¿egnaniu dostrzeg³am w oczach tê osobê, której szuka³am przez ca³y dzieñ. Sta³y¶my naprzeciw siebie na dworcu, podjecha³ poci±g. Powiedzia³a dziêkujê i przepraszam, delikatnie cmoknê³a mnie w szyjê i wsiad³a do ¶rodka. Zrobi³o mi siê dziwnie, czu³am przez moment obecno¶æ tamtej Karoliny. Poczu³am znowu têsknotê za ni±. Nie spojrza³am nawet na odje¿d¿aj±cy poci±g, odesz³am ze ³zami w oczach tak, aby ona ich nie widzia³a. Nie powinna, ju¿ nie.
Chwilê pó¼niej wyprowadzi³a siê ode mnie moja ex. Pierwsz± osob±, której chcia³am o tym powiedzieæ, by³a oczywi¶cie Karolina. Ale nie umia³am, uwa¿a³am, ¿e dla niej to nie ma znaczenia prawdopodobnie. Przyzna³a mi kiedy¶ na czacie w czasie naszych "zimnych chwil", ¿e pozna³a kogo¶ w sieci. ¯e spotyka siê z ni±. ¯e Kto¶ jest. Wiedzia³am o tym. Bola³o, ale zaakceptowa³am jej wybór. Ka¿dy ma prawo do w³asnych wyborów. Którego¶ wieczoru odby³y¶my na d³ug± i szczer± rozmowê. Pyta³am, dlaczego tak siê sta³o. Dlaczego by³a taka dziwna, gdy siê spotka³y¶my w lecie. Powiedzia³a, ¿e by³a zmêczona czekaniem, nie wierzy³a w moje rozstanie z ex, pozna³a kogo¶, z kim chce byæ i zrobi wszystko, aby tak siê sta³o. Powiedzia³am jej, ¿e jestem ju¿ sama, ale oczywi¶cie rozumiem. Nie ten czas, nie to miejsce... tak czasami bywa. Nasze drogi siê minê³y. Trudno. Nie ¿yczy³am jej ¼le, chcia³am, aby by³a szczê¶liwa, sama zaczê³am nawi±zywaæ nowe znajomo¶ci, z których, niestety nic nie wysz³o.
W te ¶wiêta nie spotka³y¶my siê nawet. Nie by³o czasu, Karolina by³a w kraju na bardzo krótko, ja pracowa³am, poza tym charakter spotkania by³ z góry przes±dzony, wiêc aby nie rozdrapywaæ ran, nie nalega³y¶my na nie za bardzo. Minê³a zima przy naprawdê znikomych spotkaniach w necie. Karolina opowiada³a mi o swojej aktualnej dziewczynie. O swojej pomy³ce w wyborze, o sposobie zachowania wybranki. O swojej pomy³ce w wyborze, o sposobie zachowania jej wybranki. K³óci³y siê wed³ug relacji Karoliny. Tamta dziewczyna mia³a wci±¿ pretensje do Karoliny o wszystko. Wykañcza³a j± psychicznie.
Takie informacje przekazywa³a mi Karolina. Teraz domy¶lam siê, ¿e by³a to czê¶æ gry, której wtedy nawet nie podejrzewa³am. Minê³a zima, nasta³a wiosna a wraz z ni± naturalna chyba potrzeba blisko¶ci drugiego cz³owieka. Powiew ciep³ego wiatru kusi³ do napisania choæ sms-a do Karoliny. Ka¿dy promyk s³oñca przypomina³ mi o jej istnieniu. Którego¶ dnia uleg³am. Odezwa³am siê pierwsza. Pamiêtam ten dzieñ jak dzi¶, wys³a³am do niej wiadomo¶æ o takiej tre¶ci:
nie wype³niony tob±
mój pokój siê nie koñczy
nie ma ¶cian
ani okien
mój niepokój o ciebie
ogromnieje
czcionkami maszyny ¶ledzê
urwany rytm twoich kroków
i jestem bezsilna
i nie umiem ani pisaæ
ani kochaæ
- Halina Po¶wiatowska -
Szybko doczeka³am siê odpowiedzi. Od tej chwili nasz wzajemne stosunki nabiera³y ciep³a. Du¿o rozmawia³y¶my o tym, co za nami. Analizowa³y¶my nasze zachowania, wyci±ga³y¶my wspólnie wnioski, w nadziei, Du¿o rozmawia³y¶my o tym , co za nami. Analizowa³y¶my nasze zachowania, wyci±ga³y¶my wspólnie wnioski w nadziei, ¿e nigdy ju¿ nie dopu¶cimy do takiej sytuacji. Poczu³am wreszcie, ¿e zaczyna siê dziaæ w moim szarym ¿yciu co¶ pozytywnego. Umówi³y¶my siê, ¿e od tej pory bêdziemy mówi³y o wszystkim, co czujemy i my¶limy szczerze, aby nie marnowaæ ¿ycia na niedomówienia i stracone mo¿liwo¶ci spêdzenia piêknych chwil.
Karolina znowu zaplanowa³a przyjazd do Polski. Zaproponowa³a spotkanie mimo ¿e nie musia³a, bo i tak nie chcia³am niczego innego na ¶wiecie jak spotkania z ni±. Omówi³y¶my datê naszej randki. Przyjecha³a wreszcie do mnie, wspólnie pojecha³y¶my dalej - w góry. Zarezerwowa³am pokój w milutkim pensjonacie, spêdzi³y¶my razem dwa dni. Romantyczny wieczór przy blasku ¶wiec i dobrym winie, wreszcie spokojny czas na rozmowy i nadrobienie straconego okresu. By³o wspaniale. Zaczê³y¶my planowaæ przysz³o¶æ. Pó³ nocy przegada³y¶my o tym, co by³o i co bêdzie.
Ona p³acz±c opowiada³a, jaka jest szczê¶liwa, ¿e mnie spotka³a. Jak bardzo jej pomog³am w chwili, gdy wyjecha³a za granicê. Mówi³a, ¿e ¶wiadomo¶æ mojego istnienia, fakt, ¿e my¶lê o niej, sprawia³, ¿e jako¶ przetrwa³a najtrudniejszy okres w Holandii. ¯e têskni³a za mn± tak bardzo, ¿e czasami a¿ fizycznie bola³o. Le¿a³am, obejmuj±c j± swoimi ramionami i wierzy³am w ka¿de s³owo. Jej ³zy sprawia³y, ¿e zakochiwa³am siê coraz bardziej. Zwierzy³a mi siê ze swojego nie³atwego dzieciñstwa. Co chwilê mia³a ³zy w oczach, widzia³am je. Czu³am, ¿e jest szczera, ufa³am jej. Chcia³am siê z ni± kochaæ, ale pragnê³am, aby nasz pierwszy raz by³ czym¶ naprawdê szczególnym. Chcia³am poczekaæ, ona tego tym razem nie rozumia³a. Rozp³aka³a siê, przytuli³a do mnie i zapyta³a, czy unikam j± ze wzglêdu na moj± ex.
To nie by³a prawda naturalnie. Poczu³am siê jako¶ dziwnie po tym pytaniu, ona faktycznie mog³a tak zinterpretowaæ moje zachowanie. Mimo ¿e rozsta³am siê z moj± ex kilka miesiêcy temu a i wcze¶niej niewiele nas ³±czy³o. Nie potrafiê tak naprawdê powiedzieæ z rêk± na sercu, dlaczego siê tak broni³am. Poci±ga³a mnie bardzo, czu³am, ¿e z wzajemno¶ci±. Mo¿e mia³am barierê spowodowan± któr±¶ z naszych poprzednich rozmów. Zapyta³am kiedy¶, jak du¿o mia³a partnerek seksualnych. Mia³a pewne opory przed wyjawieniem prawdy, ale powiedzia³a w koñcu, ¿e by³o ich sporo. Nie podam teraz liczby, bo to naprawdê nie ma wiêkszego znaczenia dzisiaj. Faktem jest, ¿e ¶wiadomo¶æ tej liczby nie u³atwia³a mi ¿ycia, mimo prób t³umaczenia przeze mnie jej wcze¶niejszego ¿ycia. Przecie¿ przyzna³a, ¿e jestem jedyn± osoba, któr± tak mocno pokocha³a, ¿e jest tym faktem zaskoczona, bo by³a przekonana, ¿e nie jest zdolna do tak silnych uczuæ.
Wracaj±c do naszej wspólnej nocy... by³a cudowna i zbyt krótka. Na samo wspomnienie tych chwil robi mi siê gor±co. Naprawdê, niesamowite doznania i jak mi siê wydaje nie tylko dla mnie. Przed nami kolejne bolesne spotkanie, z tym ¿e to zyska³o na sile parokrotnie. Zaplanowa³y¶my wspólne wakacje, przybli¿ony termin. Omówi³y¶my wspólnie miejsca, w których chcia³yby¶my spêdziæ pierwsze wspólne wakacje. Mia³am zaj±æ siê organizacj± w Polsce wyjazdu, ona wraca³a do Holandii po raz ostatni. Postanowi³a, ¿e wróci na sta³e do kraju w czerwcu, najpó¼niej w czasie wakacji. Chcia³a tam dokoñczyæ szko³ê jêzykow±, zarobiæ jeszcze trochê pieniêdzy i zacz±æ ¿ycie na nowo... ze mn±. To wszystko brzmia³o tak realnie. Mia³a zamieszkaæ we Wroc³awiu, gdzie powstawa³o jej mieszkanie, obieca³am pomóc jej w szukaniu pracy, by³am pewna, ¿e nam siê uda. Zaczê³am siê nawet rozgl±daæ, rozmawiaæ ze znajomymi. Mia³y¶my obiecuj±ce perspektywy. To rozstanie mimo smutku ogarniaj±cego mimo woli, nape³nia³o wiar± w super przysz³o¶æ.
Czu³am, ¿e j± kocham i to z wzajemno¶ci±. By³o cudownie. Przed jej wyjazdem z Polski spotka³y¶my siê jeszcze raz, tym razem bez ¿adnych w±tpliwo¶ci z mojej strony wpad³am w jej ramiona bez opamiêtania. Znowu nie ¿a³owa³am. By³o nam jak w raju. Wspania³y sex, fundamentami takiego prze¿ycia wed³ug mnie musia³o byæ prawdziwe szczere i g³êbokie uczucie. Wyjecha³a...
Mia³y¶my przed sob± góra trzy miesi±ce roz³±ki. Wakacje zbli¿a³y siê wielkimi krokami. Zrobi³am rozeznanie w biurach podró¿y. W jednym z zaprzyja¼nionych zarezerwowa³am wstêpnie nasz urlop. Cieszy³am siê jak dziecko. Ona odlicza³a dni mimo ¿e wci±¿ nie potrafi³a wskazaæ daty powrotu na sta³e do kraju. Zmienia³a terminy, zas³aniaj±c siê prac± i brakiem pieniêdzy. Pó¼niej szko³a, tzn. zakoñczony pomy¶lnie kurs kusi³ do podjêcia kolejnego - bardziej zaawansowanego stopnia. Oczywi¶cie, ambicje bardzo ceniê w ludziach, tylko nie lubiê niezdecydowania. Zmieniane terminy by³y przeplatane informacjami o wyczynach niedobrej dla Karoliny Eli - w³a¶cicielki mieszkania w Holandii. Jednego dnia po k³ótni pakowa³a siê, aby wracaæ do domu, nastêpnego zmienia³a decyzjê. Nie rozumia³am tego.
Dzwoni³a do mnie, mówi³a, ¿e cierpi nie tylko psychicznie, gdy¿ Ela wy¿ywa siê na niej równie¿ fizycznie. Wci±¿ mia³a k³opoty zdrowotne, w domy¶le tak jej organizm reagowa³ na ci±g³e stresy. W¶cieka³am siê na ca³y ¶wiat, ¿e nie mo¿emy byæ razem, wnerwia³am siê na Elkê, ¿e ¶mie krzywdziæ Karolinê... denerwowa³am siê na siebie, ¿e jestem bezradna. Prosi³am, aby wróci³a do Polski wcze¶niej. Mówi³am, ¿e sobie poradzimy we dwie. Mówi³a, ¿e my¶li o tym. Za kilka dni stwierdza³a, ¿e wytrzyma jaki¶ czas, aby by³o nam ³atwiej w przysz³o¶ci. Umia³a postêpowaæ ze mn± w czarodziejski sposób. Ufa³am jej, wierzy³am. Mi³o¶æ jest ¶lepa...
Im bli¿ej wakacji, tym bardziej unika³a rozmów na temat wyjazdu i urlopu. Nie przejmowa³am siê tym a¿ tak mocno, tak bardzo za ni± têskni³am, ¿e by³o mi obojêtne, gdzie pojedziemy, bylebym mog³a siê z ni± spotkaæ. Z biegiem czasu dyplomatycznie sama omija³am ten temat, wiedzia³am, ¿e i jej jest ciê¿ko, prze¿ywa te miesi±ce nie mniej ni¿ ja i jest jej trudniej, bo nie ma tam nikogo, komu mog³aby siê wyp³akaæ. Gdy zaczê³y siê wakacje, a ona wci±¿ by³a tak daleko - zw±tpi³am, mimo ³udzenia siê, ¿e gdziekolwiek, ale spêdzimy choæ kilka dni wspólnie.
W sierpniu moja mi³o¶æ pojawi³a siê w kraju. Nie zadzwoni³a, tak jak dotychczas tu¿ po wyj¶ciu z autokaru. Milcza³a dwa dni, czu³am, ¿e znowu co¶ jest nie tak. Nie wytrzyma³am, napisa³am sms-a. Odpisa³a, ¿e mia³a du¿o spraw do za³atwienie po przyje¼dzie i ¿e zadzwoni, jak tylko bêdzie mia³a chwilê woln±. Ju¿ wtedy ¿a³owa³am, ¿e zrobi³am pierwszy krok. Nastêpnego dnia zadzwoni³a faktycznie, mówi³a, ¿e znowu ma problemy zdrowotne, ¿e musi pojechaæ do kliniki gdzie¶ na wybrze¿e, bo ma za³atwione miejsce przez znajomych. Po powrocie chcia³a siê ze mn± spotkaæ, znowu wyczuwa³am znany ju¿, niestety, ch³ód. Znowu by³am skazana na... czekanie. Znowu nie wiedzia³am tak naprawdê na co. Napisa³a mi w sms-ie, ¿e po kuracji i kilku dniach w kraju musi jednak wróciæ do Holandii. Nie wspomnia³a nawet s³owem o naszych wspólnych wakacjach. Ba³am siê pytaæ. Przecie¿ by³a chora. Brakowa³o mi jej... wci±¿.
Kilka dni pó¼niej zadzwoni³a do mnie, p³aka³a... nie mog³am jej uspokoiæ. Powiedzia³a, ¿e w³a¶nie przyjecha³a za ni± do Polski Ela z jej rzeczami. ¯e kaza³a jej ju¿ nie wracaæ do jej mieszkania, ¿e spakowa³a wszystkie rzeczy, wiêc mo¿e zostaæ w kraju na sta³e. Ona p³aka³a, w tle s³ysza³am szum morza... a ja siê cieszy³am, bo wreszcie wydawa³o mi siê, ¿e los zaczyna nam pomagaæ. Próbowa³am j± pocieszyæ. Prosi³am, aby szybko wróci³a z wybrze¿a, ¿e pomogê jej wszystko zorganizowaæ we Wroc³awiu, mam pomys³ na jej pracê. ¯e damy sobie razem radê. Ona nie przestawa³a p³akaæ. Z mojej twarzy nie schodzi³ u¶miech. Zaczê³am na gor±co planowaæ. Rozmawia³am z dobra znajom± na temat pracy dla Karoliny. Mia³am zdobyæ tylko jej cv i list motywacyjny. Mimo braku o¶wiadczenia mia³a szansê na naprawdê dobr± pracê. Mia³a mieszkanie w centrum miasta... mia³a mnie.
Milcza³a przez kilka dni, pó¼niej odezwa³a siê z zupe³nie innej czê¶ci kraju, by³a w jednym z wiêkszych miast w Polsce... u znajomych jak twierdzi³a. Powiedzia³a, ¿e potrzebuje czasu, aby sobie u³o¿yæ wszystko na nowo. Chcia³a pobyæ u swoich przyjació³ jeszcze z czasów studiów jak mówi³a. Rozumia³am, stara³am siê, próbowa³am wspieraæ... wci±¿ czeka³am, kiedy nadejdzie czas dla mnie. Nie nadchodzi³, wrêcz przeciwnie... milczenie zast±pi³o uczucia. Znowu czu³am siê nieswojo. Zaczê³am podejrzewaæ oszustwo. Broni³am siê przed tymi my¶lami, jak umia³am, po tym, co nas ³±czy³o, nie mog³o siê dziaæ ¼le miêdzy nami w nieskoñczono¶æ.
Przez najbli¿sze dni Karolina kr±¿y³a miêdzy wybrze¿em a tym miastem o czym mnie czasami informowa³a w sms-ach. Nadszed³ pó¼niej dzieñ, gdy zadzwoni³a do mnie z kolejn± "dobr±" wiadomo¶ci±. Ela przyjecha³a po ni±, przeprosi³a, b³aga³a o powrót. Karolina by³a w rozterce, nie potrafi³a znowu podj±æ decyzji. Pyta³a co jej radzê, jakby nie by³o tych wszystkich poprzednich d³ugich miesiêcy. Tym razem mia³am do¶æ. Powiedzia³am, ¿e radzê jej, aby siê nad sob± i swoim ¿yciem zastanowi³a. Postanowi³am tym razem, ¿e d³u¿ej nie dam siê oszukiwaæ. Podziêkowa³am jej jedynie za obietnicê wspólnych wakacji. Poprosi³am, aby ju¿ wiêcej siê ze mn± nie kontaktowa³a. Spe³ni³a moj± pro¶bê, przez kilka dni nie dawa³a znaku ¿ycia. Pewnego popo³udnia dosta³am sms-a z pro¶b± o spotkanie. Napisa³a, ¿e jest we Wroc³awiu w kawiarni w Rynku z kole¿ank± ze studiów. Prosi³a, abym do nich przysz³a. Odpisa³am, ¿e gdybym mia³a ochotê z ni± rozmawiaæ, to z ca³± pewno¶ci± nie przy ¶wiadkach.
Natychmiast odpisa³a, ¿e kole¿anka jest jej dobr± przyjació³k± wtajemniczon± w jej ¿ycie osobiste. Czu³am, ¿e Karolina z jakiego¶ powodu boi siê konfrontacji ze mn± sam na sam. By³am stanowcza. Zaprosi³am j± w inne miejsce, przysz³a sama - kole¿anka uda³a siê do knajpki tu¿ obok. To by³o dziwne. Wcze¶niej obie bawi³y siê w pewnej wroc³awskiej winiarni, delektowa³y siê zatem winami. Karolina, korzystaj±c z mojej go¶ciny, poprosi³a o piwo, z ka¿dym ³ykiem by³a bardziej wstawiona. Zaczê³am siê baæ o ni± i jej, chocia¿ by³y¶my w miejscu publicznym. Mówi³a, ¿e nie rozumie, dlaczego z ni± tak post±pi³am. Dlaczego siê wycofa³am. Jak mog³am j± tak potraktowaæ. ¯e przecie¿ nie zrobi³a nic z³ego. ¯e musi jednak wyjechaæ na jaki¶ czas, ale przecie¿ wróci do mnie, bo wci±¿ mnie kocha.
Znowu mówi³a o tym, jak jej ciê¿ko w domu rodzinnym. ¯e nie umie dogadaæ siê z mam±, mimo ¿e siê kochaj±, nie potrafi± mieszkaæ pod jednym dachem. A mieszkanie we Wroc³awiu nie jest jeszcze gotowe, nie ma pracy... i nie dostanie jej, bo nie ma do¶wiadczenia i tak w kó³ko. Biedna i porzucona przez wszystkich musia³a mimo ¿e nie chcia³a wyjechaæ z kraju do tej "z³ej Elki" i byæ skazan± na jej ³askê, bo nie widzi mo¿liwo¶ci innego rozwi±zania. Wys³ucha³am niemal w milczeniu. Gdy skoñczy³a delikatnie zaczê³am swoj± kwestiê, ¿e pracê bêdzie mia³a, w³a¶ciwie ju¿ j± ma, ¿e mieszkanie to te¿ niewielki problem, tak naprawdê, ¿e jej pomogê, bo po to mnie ma... zanim skoñczy³am, zadzwoni³ jej telefon. Telefonowa³a jej przyjació³ka z knajpy obok z pytaniem, jak d³ugo ma tam siedzieæ sama. S³odko siê poczu³am, szczególnie, ¿e nasza rozmowa nie trwa³a wiêcej ni¿ 20 min. Chc±c byæ taktown±, zaproponowa³am, aby jej kole¿anka do³±czy³a do nas, co siê sta³o dok³adnie za siedem, góra dziewiêæ sekund.
Nie zna³am jej towarzyszki, nawet o niej nie s³ysza³am nigdy wcze¶niej. Znowu czu³am siê... dziwnie. Chcia³am, aby to spotkanie dobieg³o koñca tak naprawdê. Wypi³y¶my jeszcze po jednym czy dwa piwka. W³a¶ciwie one rozmawia³y. Ja jako wolny s³uchacz czu³am siê jak na meczu w tenisa, siedz±c dok³adanie po ¶rodku moich towarzyszek. Mówi³y wci±¿ o pieni±dzach a w³a¶ciwie o ich braku, o bezrobociu w Polsce. O tym w jak trudnej sytuacji znalaz³a siê Karolina. Czym d³u¿ej tego s³ucha³am, tym mniej rozumia³am. To jaka¶ chory film. Przez moment zosta³am sama w towarzystwie przyjació³ki Karoliny. Znowu wys³ucha³am historii biednej i wci±¿ krzywdzonej prze ca³y ¶wiat niewiasty, któr± teraz i ja chcê skrzywdziæ. Zdaniem mojej rozmówczyni powinnam przystaæ na jej powrót do Holandii, wspieraæ j± tak d³ugo, jak sytuacja tego wymaga i wiernie czekaæ... czekaæ i jeszcze raz czekaæ. W ramach odwetu powiedzia³am jej dok³adnie to samo, co chwilê temu przekaza³am Karolinie. ¯e pomogê, ¿e wierzê... ¿e jestem... itd.
Chyba nie mia³am si³y przebicia tego popo³udnia i wieczoru. Bez sensu by³o to spotkanie. Mia³o trwaæ chwilê, przeci±gnê³o siê nieco, poniewa¿ panie by³y odrobinê wstawione. Postanowi³y zostaæ na noc, wskaza³y znany ju¿ sobie hotel, o którego istnieniu nie mia³am pojêcia, mimo ¿e pochodzê z tego miasta. Poprosi³y o po¿yczkê, poniewa¿ obie nie dysponowa³y pieniêdzmi. Zawioz³am je do hotelu, a wcze¶niej zaprosi³am na kolacjê. Mam poczucie winy do dzisiaj, bo oszuka³am mamê Karoliny, przez telefon t³umaczy³am jej córkê i jej nieobecno¶æ w domu nadchodz±cej nocy. Powiedzia³am, ¿e tak dawno siê nie widzia³y¶my i jest tak mi³y wieczór, ¿e zaproponowa³am dziewczynom nocleg, bo chcemy sobie jeszcze sympatycznie porozmawiaæ. Zrobi³am to na gor±c± pro¶bê obu pañ. Szczerze ¿a³ujê.
Zostawi³am "moich go¶ci" nakarmionych i bezpiecznych w hotelu, wraca³am do domu z burz± w mózgu. O co chodzi w tym wszystkim? Nastêpnego dnia odebra³am je z hotelu, zawioz³am na dworzec. Karolina na po¿egnanie zapyta³a, czy mo¿e do mnie przyjechaæ tym razem ju¿ sama, przed wyjazdem do Holandii. Powiedzia³am, ¿e oczywi¶cie chêtnie siê z ni± spotkam, je¶li uwa¿a, ¿e nasza nastêpna rozmowa mo¿e wnie¶æ co¶ nowego - lepszego. Czy¿bym siê jeszcze wtedy siê ³udzi³a? Sama w to teraz nie wierzê. Kole¿anka Karoliny, ¿egnaj±c siê, szepnê³a mi do ucha co¶ w stylu: "Jeste¶ ¶wietn± dziewczyn±..." Do tej pory nie rozumiem tych s³ow. Wyjecha³y.
Nie dosz³o do naszego nastêpnego spotkania. Gdy przypadkiem trafia³y¶my na siebie w sieci, nie wspomina³a ju¿ o spotkaniu. Ja nie nalega³am, nie chcia³am, aby pomy¶la³a, ¿e chodzi mi o zwrot pieniêdzy. Przy której¶ z wirtualnych rozmów zarzuci³a mi, ¿e jestem dziwna, ¿e ju¿ jej nie zapraszam. Po raz setny poczu³am siê dziwnie. Próbowa³am siê t³umaczyæ, powiedzia³am, ze nie chcia³am, aby pomy¶la³a choæ przez sekundê, ¿e chodzi mi o kasê. Chyba nietrudno siê domy¶leæ, jak zareagowa³a. ¯e nie pos±dza³a mnie do niedawna o materializm, ¿e nie s±dzi³a, ¿e jestem taka samolubna i ¿e tylko pieni±dze siê licz± w moim ¿yciu. Nie wierzy³am, ¿e to mówi ona i do mnie. Nigdy pieni±dze nie mia³y dla mnie znaczenia, pewnie, ¿e lepiej je mieæ ni¿ klepaæ przys³owiow± biedê, ale przecie¿ to nie ja wyjecha³am z wy¿szym wykszta³ceniem za granicê, aby sprz±taæ za kilka euro. Wiem, ¿e ¿adna praca nie hañbi i s± ludzie, którzy nie maj± wielkiego wyboru. Ona z pewno¶ci± do nich nie nale¿a³a.
W burzliwej wypowiedzi oznajmi³a mi, ¿e jednak nie wyje¿d¿a do Holandii. Nie zapyta³am nawet, dlaczego teraz ju¿ nie jedzie. Obra¿a³a mnie nadal. Milcza³am, gdy wylewa³a kielich goryczy prosto na mnie. Brak³o mi s³ow. Fina³em tej rozmowy by³o wykasowanie jej numeru gg z listy kontaktów. Dla mnie ten etap ¿ycia by³ definitywnie zamkniêty. Kilka dni pó¼niej napisa³a sms-a, ¿e bêdzie przejazdem w moim mie¶cie i jak mogê podjechaæ na dworzec PKS, to przeka¿e mi pieni±dze w przerwie podró¿y. Nie zareagowa³am... naprawdê nie o pieni±dze chodzi³o, nigdy! Próbowa³am od tego dnia zapomnieæ o niej, o tym, co nas ³±czy³o. Ka¿dego dnia wydawa³o mi siê, ¿e to tylko niedobry sen, chcia³am siê obudziæ.
Minê³y dwa miesi±ce. Którego¶ wieczoru wesz³am na czat. Ona tam by³a. Zauwa¿y³a moje wej¶cie. Przywita³a siê. Nie mia³am ochoty z ni± rozmawiaæ, ale nie by³am nastawiona te¿ bojowo. Grzecznie odpowiedzia³am na kilka jej pytañ. Na ostatnie z nich nie umia³am, brakowa³o mi odpowiedzi. Zapyta³a zwyczajnie, o co mi chodzi, ¿e siê w stosunku do niej dziwnie zachowujê. Zrezygnowa³am z dalszej rozmowy. Wysz³am z czatu. Chwilê pó¼niej wróci³am pod zmienionym nickiem. Wesz³am w nadziei, ¿e porozmawiam z kim¶ mi³ym. ¯e poznam kogo¶ nowego. Od 2 miesiêcy nie zagl±da³am prawie do internetu. Postanowi³am sobie, nigdy ju¿ nie zaanga¿owaæ siê w znajomo¶æ zawart± przez sieæ. Rany goj± siê bardzo wolno, gdy s± g³êbokie.
Chwilê po wej¶ciu na czas zaczepi³a mnie Karolina, nie maj±c ¶wiadomo¶ci, z kim rozmawia. Chcia³am siê wycofaæ, ale co¶ podpowiedzia³o mi, abym zosta³a. Zaczê³y¶my rozmawiaæ. Zaczê³a od tego, ¿e jest dzisiaj smutna, bo w³a¶nie kto¶ j± zostawi³, skrzywdzi³ bez lito¶ci i porzuci³, wiêc ma wieczór bardzo kiepski. ¯e jest jej mi³o, ¿e mnie spotka³a i mo¿e z kim¶ porozmawiaæ. Przez moment naiwnie pomy¶la³am nawet, ¿e osoba, która skrzywdzi³a moja rozmówczyniê to ja sama. My¶la³am, ¿e powodem problemów osoby, z któr± rozmawiam na czacie, jest pewna wroc³awianka, która j± zrani³a i do tej pory nie mo¿e siê pozbieraæ. Nic bardziej mylnego. To co mi opowiedzia³a, nie wiedz±c, z kim tak naprawdê rozmawia, zwali³o mnie z nóg.
W du¿ym skrócie jej ¿ycie przez ostatni rok wygl±da³o tak - przytoczê fragmenty zachowane w archiwum GG, aby zachowaæ klimat tej rozmowy. Dla ¶cis³o¶ci dodam, ¿e rozmowa ta mia³a miejsce dok³adnie 13 pa¼dziernika 2004 roku zatem niewiele po naszej sierpniowej rozmowie we Wroc³awiu. Poni¿ej skopiowanych fragmentów rozmowy z GG wklei³am mój komentarz do ca³ej sytuacji - wys³a³am ca³o¶æ Karolinie chwilê po rozmowie.
Ona: znasz jakie¶ lekarstwo...
Ja: na co? z³amane serce?
Ona: ¿eby wymazaæ z pamiêci wszystko, co sprawi³o Ci ból?
Ja: mo¿e to nie lekarstwo ca³kowite, ale co¶, co ci pomo¿e, prawdziwa mi³o¶æ
Ona: nie istnieje, widzisz... to, co dzialo sie do wczoraj... to, co czulam od tej osoby, myslalam, ¿e tak jest
Ja: d³ugo by³y¶cie razem?
Ona: rok... ale wierz mi... ¿e czulam siê, jakby to trwa³o wieki, tak ja kocha³am
Ja: mieszkacie razem?
Ona: tak... tyle tylko, ¿e byla w separacji z mê¿em przez pó³ roku, a wczoraj oznajmila mi, ¿e wraca do niego, czujê siê ¿ywym chodz±cym trupem
Ja: mo¿e mia³a jakie¶ powody, aby tak postapiæ, nie chce jej t³umaczyæ, ale skoro wczoraj kocha³a?
Ona: powód... to, ¿e rodzina siê dowie... i jej znajomi...
Ja: wyprowadzi³a siê ju¿?
Ona: od miesi±ca nie mieszkamy razem. to odrêbny temat
Ja : wiêc juz miesi±c temu by³o co¶ nie tak?
Ona: tak... ale jako¶ nie chcia³am tego dopuszczaæ do siebie, chyba pod¶wiadomie siê oszukiwa³am, napisa³a mi sms-a, ¿e zawsze bêdzie mnie kochaæ, ale nie jest na tyle silna... bo boi siê otoczenia
Ja: moze faktycznie boi siê presji rodziny i znajomych?
Ona: ale tyle razy o tym rozmawia³y¶my, ale mówi³a sama, ¿e damy radê, ¿e nie poddamy siê
Ja: jak siê pozna³y¶cie?
Ona: a dzisiaj rozerwa³a mi serce... zaczepi³a mnie na czacie i mo¿e to by³ mój b³±d, bo rozkocha³a mnie w sobie, a ja jej zaufa³am, kocha³am, ech...
Ja: jak ma na imiê?
Ona: jestem w Twoim wieku... a czujê siê jak gówniarz, który da³ siê oszukaæ
Ja: przykro mi bardzo, mo¿e jeszcze wszystko siê zmieni
Ona: nie... ju¿ nie, ona chce teraz tylko przyja¼ni
Ja: a ona ma dzieci?
Ona: ale ja nie potrafiê tak, ja j± kocham... tak ma
Ja: mo¿e ze wzglêdu na dzieci siê wycofa³a?
Ona: ale widzisz... na pocz±tku to jej nie przeszkadza³o, ¿eby byæ ze mn±, ¿eby planowaæ przysz³o¶æ w 3
Ja : tak rok czasu planowa³y¶cie?
Ona: tak... prawie rok
Ja : wiêc faktycznie mo¿esz czuæ siê skrzywdzona. mieszkalyscie razem prawie rok bez miesi±ca tego ostatniego a ona teraz wraca do mê¿a?
Ona: tak, mia³a z nim kontakt, by³am 2 lata za granica... w Holandii. szukam pracy a teraz przez prawie rok... mieszka³am z NI¡ w X... po studiach wyjecha³am, mia³am tam nawet zostaæ d³u¿ej...
Ja: wróci³a¶ dla niej wcze¶niej?
Ona: tak... dla niej... pozna³am j± bêd±c jeszcze w Holandii
Ja : jak mog³a ciê tak potraktowaæ?
Ona: a mnie serce krwawi, wypisuje, ¿e chce przyja¼niæ siê, ale ja nie potrafiê... tyle wspomnieñ, by³a nawet u mnie w Holandii, pokocha³am jej dziecko( ma kilka lat) tak bardzo i ono mnie, wiesz... czujê, ¿e to jaki¶ koszmar
Ja: ona jest z X......?
Ona: tak... spod, ja tam studiowalam, ale to stare dzieje
Ja : wiêc mieszka³y¶cie u niej, dobrze, ¿e wyjecha³a¶ w inne miejsce
Ona: tak u niej... ona sama mnie b³aga³a, ¿ebym zamieszka³a i zgodzi³am siê, choæ mia³am w±tpliwo¶ci
Ja : faktycznie, to trudna dla ciebie sytuacja
Ona: ¿alê siê, ech... my¶la³am, ¿e jestem silna
Ja: nie zazdroszczê, naprawdê
Ona ale jestem s³aba... strasznie...
Ja: poszukaj sobie kogo¶ innego - naprawdê, przestañ o niej my¶leæ
Ona: nie jestem gotowa szukaæ... nie teraz
Ja: mo¿e ju¿ kto¶ siê w tobie podkochuje a ty o tym nie wiesz, mo¿e czeka z boku uzbrojony w cierpliwo¶æ, bêdzie dobrze, nie mo¿esz siê za³amywaæ
Ona: m...... i p....... i chyba nie raz tu wejdzie, ¿eby zadaæ mi ból
Chwila rozmowy z obc± osob±, a¿ trudno uwierzyæ... widzisz nawet w kwestii twoich ¿a³osnych znajomo¶ci netowych mia³am racjê, gdy tylko co¶ nie po twojej my¶li, rzucasz siê w sieæ i szukasz kolejnej ofiary. Zaczepiasz ludzi, robisz z siebie mêczennicê, skrzywdzon± przez wszystkich dooko³a biedaczkê, która jest uosobieniem wszelkiej dobroci na ¶wiecie. ¯onglujesz s³owami tak, aby wzbudziæ lito¶æ, lansujesz siê na kogo¶, kto w imiê mi³o¶ci odda³by ¿ycie, tymczasem szukasz kolejnych dup do wyra, kolejna zaliczona - wyrzucona i nastêpn± proszê. Ja dziêkujê, spotykaæ na swojej drodze takich ludzi ja ty, a¿ strach chodziæ po ulicach, bo kto wie, ile podobnych tobie tylko czeka na kolejn± okazjê. ¯enada, nauczka na ca³e ¿ycie... szkoda, ¿e ten wstrêt do samej siebie pozostaje wci±¿... no i smród.... jakie to wszystko smutne. Jakie to ¿ycie jest upierdliwe, karz±c nam borykaæ siê z takimi rzeczami jak ca³a historia zwi±zana z tob±, ponad dwa lata mojego ¿ycia, niestety. Szkoda, ¿e to w³a¶nie ja...
co nas nie zabije, to nas wzmocni - pamiêtam wci±¿.
Fragmenty z GG i powy¿szy tekst stanowi³ za³±cznik w³a¶ciwego listu, którego fragmenty zamieszczam poni¿ej, aby wiernie oddaæ moje emocje. Mo¿e nie powinnam, wiem, ¿e znajd± siê osoby, które moje zachowanie mocno skrytykuj± i zapewne bêd± mia³y racjê, ale to, w jaki sposób mnie potraktowa³a, zwalnia mnie w moich oczach. Dodam tylko, ¿e powy¿sza do¶æ szczegó³owa rozmowa odby³a siê miêdzy moj± Karolin± a bli¿ej nieznan± osob±, z któr± pierwszy raz rozmawia³a tak naprawdê - nie wiedzia³a, ¿e ukrywam siê pod tym nickiem w³a¶nie ja.
Oto mój list... usunê³am z niego jedynie niecenzuralne s³owa, których by³o sporo (za co mi wstyd)
Zaczê³a¶ rozmowê od stwierdzenia, ¿e kto¶ bardzo Ciê zrani³, ¿e jeste¶ rozgoryczona, czujesz siê fatalnie i czujesz siê naprawdê beznadziejnie. Zastanów siê, jak czujê siê ja.
Rok czasu by³a¶ z pani± M....... czy P..... Mieszka³a¶ z ni± w X......, dla niej wcze¶niej wróci³a¶ z Holandii. Rok czasu. Teraz mamy pa¼dziernik, dok³adnie 13 pa¼dziernika dla ¶cis³o¶ci. Wiesz, a¿ mi siê niedobrze robi, jak my¶lê o tym, co zrobi³a¶, jak bardzo ¼le mnie potraktowa³a¶. Mia³am racjê od pocz±tku do koñca, przez moment u¶pi³a¶ moja czujno¶æ. Dla ciebie sex to zwyk³a rozrywkowa sprawa, umiesz do niego doprowadziæ nawet nieszczerymi ³zami - byle by³o tak, jak chcesz. Wiesz, mdli mnie na my¶l, ¿e posz³am z Tob± do ló¿ka. Naprawdê, czujê fizyczny wstrêt do siebie samej - przez Ciebie.
Rok od dzisiaj to dok³adnie data 13 pa¼dziernik 2003 rok. By³a¶ wtedy w Holandii. Podobno. Jaka moja intuicja jest nieomylna, od samego pocz±tku co¶ nie pozwala³o mi Ci zaufaæ. Czu³am, ¿e manipulujesz lud¼mi. ¿e traktujesz ka¿dego jak szmatê, byle Tobie by³o dobrze. Wybacz, darujê sobie wielkie litery w stosunku do ciebie, bo skoro nie mam szacunku a zwroty grzeczno¶ciowe s± jego wyrazem, to sama rozumiesz... Wróæmy do dat... powiedzmy, ¿e nasze stosunki pod koniec roku by³y prawie ¿adne - wiedzia³am, ¿e masz kogo¶, ja by³am sama, ale by³o ok. Na pocz±tku roku od¶wie¿y³y¶my kontakt, zaczê³a¶ pisaæ czu³e s³ówka, jak bardzo mnie kochasz i ¿yæ beze mnie nie mo¿esz, wierzy³am prawie jak dziecko. Plany na wspólne wakacje, pó¼niej ten popieprzony wyjazd w góry. Nie wiem sama, jak mog³am to zrobiæ??!! Nawet nie wiesz, jaka jestem wk... na siebie, na ciebie nie, bo wiedzia³am, ¿e nic dobrego od ciebie spodziewaæ siê nie mogê. Wiedzia³am pod¶wiadomie, ¿e kolejny kto¶ w twoim ³ó¿ku to norma jak s³oñce w letni poranek. Przecie¿ powiedzia³a¶ mi, ¿e przespa³a¶ siê z tyloma panienkami, ¿e nawet imiona trudno spamiêtaæ. Jeste¶ tylko cz³owiekiem, wiêc jak nie ucieka z ³ó¿ka jest twoje. Jaka by³am naiwna, przez moment gdy rozbecza³a¶ siê, le¿±c ko³o mnie w ³ó¿ku, gdy ciê odtr±ci³am, pomy¶la³am, ¿e (wmówi³am sobie) ¿e mo¿e nie jeste¶ taka z³a, mo¿e faktycznie kochasz, ¿e mo¿e mi siê wydawa³o... jak mog³am byæ taka naiwna??!! Nie mam pojêcia. Jak mog³am ci siê przyznaæ do jakichkolwiek swoich uczuæ, skoro dla ciebie to by³a zwyk³a zabawa. Traktujesz ludzi jak prawdziwe szmaty, nie dziw siê zatem, ¿e i ciebie czêsto tak traktuj± inni. Ka¿dy, kto ciê pozna widzi, ¿e jeste¶ nic nie warta!! Ludzie takiej kategorii jak ty, do drugi gatunek cz³owieka. Wiem, ¿e obra¿am ludzi, ale nie chcia³abym uraziæ zwierz±t.
Twierdzisz ze ona - M.... ciê skrzywdzi³a? O nie, ona siê w porê na tobie pozna³a. Je¶li mowa o skrzywdzonych, to z cala pewno¶ci± ty do nich nie nale¿ysz.
Wraca³a¶ z mojego ³ó¿ka do niej. Przez rok oszukiwa³a¶ dwie osoby. W³a¶ciwie by³o ich du¿o wiêcej. Te twoje opowie¶ci o Holandii. Ze Ela i ¿e wracasz, pó¼niej, ¿e nie wracasz, bo mnie kochasz i chcesz zostaæ, ¿e dodajê ci si³y, aby znie¶æ to wszystko...!! Czy ty zdajesz sobie sprawê z tego, co wyprawiasz z lud¼mi??!!!
Planowa³a¶ ze mn± wakacje, wiedzia³a¶, ¿e i tak masz mnie w gdzie¶, ¿e mieszkasz z ni± i jej dzieckiem. Wraca³a¶ ode mnie prosto do niej i jej te¿ wciska³a¶ kity, które kilka godzin wcze¶niej wmawia³a¶ mi.
Wiesz, nie dziwiê siê, ¿e masz takie relacje ze swoja mam±. Biedna kobieta - szczerze jej wspó³czujê.
Czujê do ciebie tak± niechêæ, ¿e naprawdê a¿ mnie mdli. Nigdy do nikogo wcze¶niej nie czu³am czego¶ podobnego. Do tego stopnia, ¿e gdy zamieszkasz ju¿ we Wroc³awiu i nie daj Bo¿e, wejdziemy gdzie¶ na ulicy przypadkiem na siebie, nie wysilaj siê nawet na skinienie g³owa. ¯a³ujê, ¿e Ciê pozna³am, no i chyba jasnym jest, ¿e nie chcê ciê znaæ!! I pomy¶leæ, ¿e zniszczy³am swój zwi±zek znajomo¶ci± z tob±. Dziêki Bogu wycofa³am siê w porê. Teraz wiesz, sk±d we mnie tyle niechêci do ciebie, a jeszcze chwilê temu na czacie dopytywa³a¶, o co mi chodzi³o.
Jednego mo¿esz byæ pewna, ka¿da osoba, któr± poznasz na czacie, to mogê byæ ja, a nawet je¶li nie bêdê ni±, postaram siê rozg³osiæ wszem i wobec, z kim maj± do czynieni± i co robisz z lud¼mi i ich uczuciami. Mam nadziejê, ¿e trafisz kiedy¶ na kogo¶, kto potraktuje ciebie w sposób, który da ci wreszcie nauczkê i do my¶lenia nad sob± i ¶wiatem.
List otrzyma³a, przeczyta³a... nie skomentowa³a. Nie bywa w sieci pod swoim starym nickiem, prawdopodobnie zmieni³a go. Unika konfrontacji ze mn±. Ma racjê. Ja w przeciwieñstwie do niej dotrzymujê s³owa. Obieca³am o tej historii opowiedzieæ. Robiê to w³a¶nie.
I to ju¿ wszystko ku przestrodze.
Byæ mo¿e nie powinnam tego pisaæ, ale tak sobie pomy¶la³am, ¿e je¶li choæ jedn± osobê uda mi siê uchroniæ przed tego typu histori±, osi±gnê bardzo du¿o.
Zmieni³am oczywi¶cie wszystkie imiona, nie zamie¶ci³am nicków ani nazw pañstw i miast. Tak naprawdê zorientowaæ siê mog± w tej sprawie tylko te osoby, których ta historia bezpo¶rednio dotyczy.
Nie chcia³am siê ¿aliæ na swój los, wzbudzaæ lito¶ci, bo jak widaæ na powy¿szym przyk³adzie lito¶ci± mo¿na wzbudzaæ najbardziej podstawowe uczucia ludzkie.
Uwa¿ajcie na siebie dziewczyny, nie róbcie b³êdów podobnych do moich. Mimo ogromnej ostro¿no¶ci wpad³am w misternie przygotowane sid³a. Niby nic nikomu siê nie sta³o... ale jednak boli.
Teraz z perspektywy czasu takie fakty jak:
-du¿a ilo¶æ znajomo¶ci internetowych, czêste telefony i sms-y od osób poznanych w sieci,
-wyjazd za granicê do pracy na zaproszenie zupe³nie obcej osoby - poznanej w internecie
-du¿a ilo¶æ partnerek seksualnych
-chêc uprawiania sexu przy pierwszym spotkaniu
-zawsze zajmuje pozycjê osoby krzywdzonej
-w³a¶nie kto¶ j± dotkliwie skrzywdzi³ - opowiada o tym mimo ¿e Ciê nie zna
-i wiele, wiele innych
jasno dowodz±, ¿e osoba, z któr± macie do czynienia nie nale¿y od istot szczerych i kieruj±cych siê uczuciami wy¿szymi. Chodzi jedynie o zwyk³y - rozrywkowy sex. By³am naiwna... nauczcie siê na moich b³êdach - proszê!
PS. Kilka dni po pó¼niej, gdy och³onê³am nieco - spotka³am Karolinê w sieci. Przez moment próbowa³am z ni± rozmawiaæ, dowiedzieæ siê, dlaczego w³a¶nie tak post±pi³a, dlaczego mnie tak skrzywdzi³a. £udzi³am siê, ¿e choæ teraz us³yszê t³umaczenia osoby, która ¿a³uje, ¿e tak siê sta³o, której jest przykro, ¿e mnie zrani³a. Powie, ¿e siê pogubi³a w uczuciach, ¿e przesta³a kontrolowaæ sytuacjê... ¿e to nie tak, ¿e nie kocha³a... liczy³am na cokolwiek, co w jaki¶ sposób mog³oby odrobinê choæ oczy¶ciæ jej postaæ. ¯e postara siê przeprosiæ, poprosi o wybaczenie... co¶ w rodzaju skruchy. A tutaj nic, kompletnie brak poczucia winy, jedynie arogancja i ironia. Us³ysza³am tylko jedno zdanie : " SAMA MNIE DO TEGO ZMUSI£A¦, WSZYSTKIE MNIE ZMUSZACIE DO TAKIEGO TRAKTOWANIA!!"
To zdanie rozwia³o wszelkie w±tpliwo¶ci. Zaplanowa³a wszystko od podstaw, wiedzia³a, jak siê skoñczy nasza romantyczna historia. Zabawi³a siê, osi±gnê³a to, co chcia³a. Trudno uwierzyæ - prawda? Mnie do tej pory siê wydaje, ¿e to z³y sen trwaj±cy dwa lata. Poprosi³am, aby zwróci³a mi po¿yczkê. Pieni±dze przys³a³a z zupe³nie innego miasta. Tym razem bawi siê KIM¦ w Stolicy. To takie przykre i okrutne...
Data publikacji w portalu: 2005-01-10
« poprzednie opowiadanie
nastêpne opowiadanie »