4 WOLF
Sidhe
Nie można ufać kobietom. Po co angażować się, jeśli i tak prędzej czy później związki się rozpadają, pojawia się znużenie, ochota na zmianę i ucieczkę. Po co to wszystko?
Wszystko jest na chwile. Czyż nie lepiej po prostu zając się sobą, swoim życiem i rozwojem, a kobiety podrywać dla zabawy, ewentualnie dla kilku gorących nocy. Bo w sumie można wytrzymać bez tej energii, która podnosi na inny pułap, z którego wszystko wygląda inaczej, powietrze inaczej pachnie, jedzenie lepiej smakuje, alkohol nie upija, a kolory stają się bardziej tęczowe?... Miłość. Fools' game. Dar od bogów. Wieczne poszukiwanie. Ja już mam to za sobą. Już mnie to nie kręci. Kiedyś była kobieta.
Twoje żyły na dłoniach i Twoja tętniąca w nich krew.
Kocham się drugiego dnia po powrocie z przelotnie poznaną w barze Wars dziewczyną. Jestem kompletnie unfaithful. No cóż, nie chcę się już kontrolować. Wystarczyło, że wymieniłyśmy spojrzenia w przedziale, by wymienić się numerami komórek. Nie pisałam. To ona się odezwała. Chciała się spotkać na kawę, ale po krótkiej rozmowie umawiamy się u niej w domu. Ma mieszkanie nad rzeką, w starej żydowskiej dzielnicy mojego miasta. Częstuje mnie krupnikiem z lodem. Rozgrzewa mnie ten drink. Jest śliczna, ma lekko ciemna karnacje i ciemne oczy. Wyraźne usta. Zaczyna mnie całować. Wyciąga kostkę lodu i pociera nią moje wargi. Namiętnie i powoli. Kocham się z nią, przekraczając granice, które wyznacza ciału wyobraźnia. Lecz nagle docieram, dotykając się, do środka duszy.
A w niej widzę Ciebie... Ciebie?!
Ciebie... Twoje dziko-spokojne oczy. Twoje włosy spięte z tyłu. Twoje miodowe oczy. Podniecasz mnie, nie będąc we mnie i obok mnie. Podniecasz mnie do seksu z tą dziewczyną. Podniecasz tu i teraz. Czuję, jak się zmieniam od środka, jak puchnę, jak nagle moja bielizna kurczy się o rozmiar... Tak nagle to się stało... tak bardzo pragnę. Tak zupełnie niespodziewanie, tak wręcz nieprzyzwoicie naturalnie. Pamiętam. Zapach Twoich włosów, ciszę w piwnicy pełnej hałasu, ciszę w sobie i przyspieszone bicie Twojego serca podłączone do palców mojej prawej dłoni. Pamiętam. Widzę. Twoje zamyślenie. Twoją nieobecność. Twoje zagubienie. Twoje pochylenie. Może rezygnację. Tak, jakbyś chciała się podnieść, wyjść na zewnątrz, wyjść z kimś tam, gdzie nocą słychać kojoty, tam, gdzie możesz znaleźć spokój, przy kimś, z kim nie będziesz już samotnym wilkiem. Z kim się wreszcie uzupełnisz. Tak się stanie. I ja wierzę. Przyszłość jest wyrazem naszych pragnień. To my tkamy magię życia...
Kamienica w starej żydowskiej dzielnicy. Ja i nieznajoma. Już nie nieznajoma... Mam z nią bardzo mocny orgazm i na moment tracę siebie. Znikam i znów się pojawiam i znów wszystko we mnie drga. Krzyczę. Czy ktoś słyszał mnie w środku nocy? Nie wierzę w samotne wilki. Widzisz mnie na wzgórzu, podnoszę głowę, białe kły odbijają światło nocy... wyję, przywołując Ciebie.
Data publikacji w portalu: 2005-05-10
« poprzednie opowiadanie
następne opowiadanie »