WTORKI Z TOBĄ
Matylda
Wtorki z Tobą
Jak w każdy wtorek od jakiegoś czasu znów czułam rosnące podniecenie na myśl o spotkaniu z tobą, moją słodką jedyną upragnioną chwilką. Cała sytuacja i jej zagmatwanie, uwikłanie było dziwne prowokujące, ciągle pragnęłam ciebie, nie zwracając uwagi na budujący się w pobliżu mur. No, i jesteś, nasza ławeczka, nasze pierwsze spotkanie i ty, chwila zastanowienia nad buziakiem, delikatnie pochylam się, ale natychmiast prostuję, nie widząc twojej odpowiedzi. Moje wszystko i tak cieszy się jak oszalałe, bo jesteś blisko, bo zaraz utoniemy w miejscu nieznanym, pełnym aprobaty, zapraszającym do swojego wnętrza wspomnieniem poprzedniego dnia. Wchodzimy do klubu, ktoś płaci za wejście, ktoś kupuje piwo i zajmuje stolik, to automatyczne. Rozmawiamy, widzę twoje delikatne usta i staram się skupić się na słowach, chłonę cię, jakby ten czas, który mi poświęcasz, nigdy się już miał nie powtórzyć, pierwsze piwo, muzyka gra coraz głośniej, a ja powoli zapominam o bożym świecie. Jacyś ludzie przy stolikach obok zaczynają znikać, ustaje krzątanie, które zauważam coraz rzadziej. Słyszę za to muzykę, lubię tak zapisywać wspomnienia, nachylasz się, muskam twój policzek, czuję ten piękny malinowy zapach, tę rozkosz, w którą wwąchuje się za każdym powrotem do domu. Zaczynasz mnie gładzić po ręku a moje ciało tak spragnione pieszczot drży od tego dotyku. Czuję twoje ciepłe usta i zapach gumy miętowej, z którą się nie rozstajesz, rozkosz pływa po moich ustach, ty lubisz się droczyć, dobiegasz i tuż przy końcu zmieniasz kurs, i znowu to działa na mnie jak deszcz podniecenia. Twój ciągły uśmiech sprawia, że pragnę cię z każdą chwilą mocniej i bardziej. Mówisz, że jestem kusicielką, a ja się wypieram, choć wiem, że prowadzę twoje ręce, choć wiem, że proszę gestem o twoje ciepło dla moich piersi, dla moich ud. Jak bardzo cię teraz pragnę, a ty patrzysz na mnie i wiem, że moje oczy mówią ci wszystko.
Nagle wstajesz, niepokój ogarnia moje serce, bo zabierasz ubranie i podajesz mi, szykując się do wyjścia. Nie pytam jednak, tylko spoglądam z rozczarowaniem, a ty uśmiechasz się tak, tak słodko rozkoszni, że poszłabym za tobą wszędzie. Wreszcie mówisz, choć, mamy mało czasu, a ja chcę pokazać ci całe niebo i tęcze. Uśmiecham się i idę. W drodze do tęczy rozmawiamy o różnych rzeczach, odprężam się na chwile, bo widzę Twój ciepły wzrok i czuję, że mnie kochasz, tak patrząc na mnie. Hm, no i cóż, po kilkunastu minutach jesteśmy przed twoim akademikiem, a ty właśnie mnie uświadamiasz, że jesteś sama. Teraz zaczynam się bać, opowiadania, inne przygody, ale z tobą sam na sam? Namiętny pocałunek w windzie rozwiewa moje wątpliwości. Szczęk klucza, miły zapach pokoju, brzęczenie komputera i... muzyka. Delikatna kojąca muzyka, przekręcasz zamek, zaczynasz namiętnie całować, zdejmując kurtkę, torbę i buty, ja idę w ślad za Tobą.
Siadasz na łóżku i znowu ten zapach malin, o którym słyszę, te muśnięcia moich ust. Teraz jednak twoje ręce nie zatrzymują moich, nie ma przerwy na przechodzącego kelnera. Zaczynasz zdejmować ubranie moje, swoje, nasze. Moja szyja, dekolt, piersi, czuję twój język radośnie błądzący po moich sutkach, czuje twoje ząbki podgryzające je. Czuję twoje błądzące dłonie, zatapiające się w moich udach. Czuję napływającą rozkosz, przyjemne ciepło podniecenia, twój głęboki oddech i delikatny jęk. Czuję mój brzuch oplatany tysiącem pocałunków, czuję twój język na moim łonie, czuję ciepły oddech i moje gorąco. Chcę ciebie, zamykam oczy, zapadam się w rozkosz twoich palców w moim wnętrzu i miękkość języka na moim nabrzmiewającym łonie. Zaczynam dygotać, odpływać, wić się, szarpać. Ty masz jednak dużo siły, aby mnie utrzymać, pieścić i nie pozwolić uciec poza granice rosnącej rozkoszy. Kołyszemy się zmęczone namiętnością, upojone sobą, pragnące wszystkiego głębiej, mocniej, więcej.
Wreszcie obiecana tęcza i niebo w zatraceniu, i ty nadal obok, uśmiech, ciepło i śmiech, radości, rozkoszy, uniesienia i zaspokojenia. A teraz sen przy twoim boku pod naszą kołdrą, na naszej rozkoszy i spełnieniu.
Z Tobą dla Ciebie na wieczną chwilę radości i szczęścia.
Mojemu nowopoznanemu Szczęściu
- Matylda (07-05-2005r.)
Data publikacji w portalu: 2005-05-20
« poprzednie opowiadanie
następne opowiadanie »