SPEŁNIONE

Świrek
- Boże, jak zimno - powiedziała Julka i przez chwilę czule pomyślała o szerokich ramionach Kamila, które już wieczorem ją rozgrzeją...
Tak, Kamil był cudowny... przystojny, kochany, opiekuńczy... o takim facecie marzyła przez całe życie....a jednak czasem zastanawiała się, dlaczego całowanie go po szyi nie sprawia jej przyjemności... dlaczego nie lubi spełniać jego zachcianek... dlaczego, będąc z nim w łóżku, zastanawia się czy jeszcze długo to potrwa.... Z zamyślenia wyrwał ją nadjeżdżający autobus. Spojrzała na zegarek, było już późno. Wsiadając do autobusu, zauważyła dwie dziewczyny. Jedna z nich od razu przykuła jej uwagę... średniego wzrostu, ciemnooka szatynka rzucała się w oczy do tego stopnia, iż Julka pomyślała, że gdyby była mężczyzną, to zdecydowanie byłaby w jej guście. Rzuciła wzrokiem także na drugą dziewczynę, jednakże szczupła blondynka nie wydała jej się interesująca... nigdy nie lubiła blond włosów. Julka uświadomiła sobie, iż stoi w miejscu i przygląda się dziewczynom, więc ruszyła przed siebie i zajęła miejsce z tyłu. Było stosunkowo pusto. Nic dziwnego, gdyż bardzo niska temperatura i stale sypiący śnieg niespecjalnie zachęcały do wyjścia.
Stojąc pod drzwiami Kamila, Julka cieszyła się, że znów go zobaczy. Z prędkością światła wpadła do mieszkania i rzuciła się na szyję ukochanemu. Uwielbiała, gdy ją przytulał, czuła, że mu na niej zależy i że będą razem już zawsze. Rodziców nie było w domu, więc mieli trochę czasu tylko dla siebie... Ich kroki oczywiście powędrowały do sypialni...
Gdy wróciła do domu, od razu wpadła pod prysznic. Znów męczyły ją wątpliwości i nie mogła odpędzić od siebie dziwnych myśli... nie to nie możliwe, że nie lubi jego pieszczot... przejdzie jej z czasem... przecież go kocha.
Zbliżały się wakacje, a wątpliwości nadal nie przechodziły... zdarzało się, że zapomniała o nich na jakiś czas i cieszyła się miłością do swojego faceta, jednak wydawać by się mogło, iż znikały tylko po to, by wrócić z podwojoną siłą.
W wakacje ich ścieżki zupełnie się rozeszły, Kamil spędzał wieczory na dyskotekach, a Julka wtulona w poduszkę płakała jak dziecko. W końcu zerwała, nie mogła dłużej znieść tej bezradności, tego, że totalnie ją olewał, spędzał czas z przyjacielem i innymi dziewczynami, podczas gdy dla niej rzekomo nie miał czasu...
Rano z łóżka wyrwał ją dzwonek do drzwi, okazało się, że to Kamil. To, co wtedy zobaczył, nie mieściło mu się w głowie... Zaspana Julka, w piżamce w misie, którą podarował jej na gwiazdkę, jej śliczny płaski brzuszek.... była śliczna... najśliczniejsza pod słońcem... jakim musiał być debilem, żeby tego nie widzieć!!! Dopiero teraz dotarło do niego, jak wielki błąd popełnił. Tak bardzo chciał jej to wszystko teraz powiedzieć, przeprosić za wszystko i czule pocałować, ale Julka zaprosiła go do pokoju, a sama poszła się przebrać. Jaki to był niesamowity tydzień... był u niej dzień w dzień i ciągle mu było mało... dopiero teraz jego uczucie w pełni dojrzało. Był gotów ożenić się z nią, mieć gromadkę dzieci i już do końca życia należeć do niej. Jednak Julka powiedziała jasno, że obecnie nie interesuje jej nic poza przyjaźnią... więc się przyjaźnili.
Na początku sierpnia Julka pojechała na obóz nad morze. Gdy rodzice podrzucili ją na miejsce, okazało się, że już wszyscy są. Jedna z opiekunek zaprowadziła ją do domku, w którym miała mieszkać z dwoma innymi dziewczynami. Pati i Aga, bo tak miały na imię, przyjęły ją bardzo serdecznie. Gdy przyjrzała im się dokładniej, zorientowała się, iż gdzieś już je widziała... jaaaaaaaasne!!!!! To były dziewczyny, które spotkała w autobusie... Ta ciemnooka szatynka, to właśnie Pati... jakaż była jej radość, że to właśnie z nią będzie dzielić domek... ale zaraz... właściwie dlaczego cieszyła się jak głupia?? Tego nie wiedział nikt...
Już od pierwszego dnia były zawsze razem, zawsze we trzy... czasem Julka myślała, że niestety we trzy, bo wolałaby mieć Pati tylko dla siebie... ale była jeszcze Aga... no, trudno, jakoś to przeżyła.
Julka nigdy nie zwracała większej uwagi na Agę, to właśnie wtedy, gdy Pati pojechała do szpitala i zostały same w domku, przyglądała jej się uważnie... Nigdy wcześniej jej takiej nie widziała... w czarnej, krótkiej koszulce nocnej, z rozpuszczonymi blond lokami wyglądała cudownie... Była ślicznie opalona, co wspaniale kontrastowało z jej jasnymi włosami, duże, lśniące oczy miały kolor nieba i była tak smukła... Ech, znów Julka złapała się na myśleniu w ten sposób, jednak tej nocy uświadomiła sobie, kim tak naprawdę jest... już nie próbowała sobie wmawiać, że tylko jej się wydaje... bardzo trudno było w to uwierzyć... przecież to się nie zdarza każdemu, nie mogło zdarzyć się jej... a jednak... była lesbijką.
Rano zadzwonił telefon, to była Pati. Zachorowała na różyczkę i niestety, już nie mogła do nich wrócić. Julce ta wiadomość jakoś dziwnie się spodobała... jednak po chwili skarciła się za tę myśl. Robiła wszystko, aby zbliżyć się do Agi... wszędzie z nią chodziła, pocieszała i przytulała...słuchała... gdy zasypiały, trzymała ją za rękę... była prawdziwą przyjaciółką... tak przynajmniej myślała Agnieszka.
Niestety, wszystko co dobre.... i nadszedł dzień powrotu. Julka ze łzami w oczach pomachała Adze i przysięgła sobie, że nie zaprzepaści tego uczucia... że zadzwoni... umówi się... będzie dobrze!
Wieczorem przyszedł Kamil. Mówił wiele... że tęsknił, że czekał, że kocha... Pocałował ją, a ona... a ona nic!! Nic!! Sama nie wiedziała, jak do tego doszło... Tak bardzo chciała go kochać, widzieć w jego oczach tysiąc gwiazd, które widziała za każdym razem, gdy patrzyła w oczy Agi... było jej tak ciężko... tak bardzo chciała być "normalna" !!!!!! Ale dobrze wiedziała, że z tym nie da się walczyć, że nigdy nie będzie w stanie pokochać faceta... teoretycznie mogłaby być z Kamilem, jednak nie widziała w tym już żadnego sensu... wiedziała, że nigdy przy nim nie poczuje, że lata, że nigdy jego pocałunek nie sprawi, że zapomni o świecie, że nigdy jego ciało nie będzie doprowadzało jej do szaleństwa, że nigdy nie będzie czerpała przyjemności z tego, że jemu jest dobrze... Powiedziała mu co czuje. Zerwała. W zamian dostała kilka pięknych słów typu "Ty dziwko!". To ją tylko utwierdziło w swojej decyzji. Postanowiła spróbować.
Następnego dnia wydusiła numer Agnieszki, jednak słysząc jej głos, nie mogła wydobyć z siebie słowa, więc odłożyła słuchawkę.
Wiedziała, gdzie Aga chodzi wieczorami, więc po dwugodzinnym pobycie w łazience również tam poszła. Przed lokalem usłyszała znajomy głos... cudowny głos... chciała podejść, wyznać co czuje, znów poczuć jej delikatny dotyk... przecież dobrze widziała, jak Agnieszka patrzyła jej w oczy, gdy siedziały bez słowa, trzymając się za ręce... widziała, że w nocy ją obserwuje... tak musi jej wszystko powiedzieć. Szybkim ruchem obróciła się za siebie i ujrzała swoją piękną dziewczynkę... wyglądała tak wspaniale... ale zaraz, czemu ten koleś przytulał ją i całował... no, czemu?! Poczuła głębokie, bolesne ukłucie... to dziura w sercu...na wylot... Agnieszka widząc ją, chciała się przywitać, pogadać, ale Julka ruszyła z miejsca i biegnąc przed siebie, gubiła rozmaite przedmioty wypadające z jej torebki... nie dbała o to. Tej nocy wypiła litr wina i wylała pięć razy tyle łez... Minął tydzień, a ona płakała codziennie, nie mogąc zapomnieć o swoim uczuciu... to była miłość... tak, kochała dziewczynę... nad życie kochała... i co z tego, że była dziewczyną? Miłość to miłość. I już.
Gdy jak co wieczór Julka siedziała przy biurku, słuchając przygnębiającej muzyki, a po policzkach spływały jej łzy, rozmazując wyrazy, które kreśliła na kartce, usłyszała pukanie do drzwi. "Dajcie mi już wszyscy święty spokój!" wykrzyczała, jednak po chwili zastanowienia powiedziała "no, włazić". W drzwiach stanęła Agnieszka.
- Cześć! A coś ty taka nerwowa? - Aga chciała jeszcze coś powiedzieć, ale widząc wzrok Julki umilkła...
- Hej... a co ty tu robisz?! Nie pilnujesz swojego kolesia? A może czeka pod blokiem, bo boi się, że cię zjem? - dodała ironicznie Julka, a zaraz potem ugryzła się w język.
- No bo ja.. ja chciałam... przechodziłam... wtedy pod pubem wypadły Ci dokumenty z torebki i chciałam oddać.
- Dobra, oddałaś, a teraz już idź!
- No to cześć... - powiedziała Agnieszka i wybiegła z mieszkania. Gdy znalazła się na korytarzu po jej twarzy spływały łzy...
Usiadła na schodach i płakała... nie mogła opanować łez... tak bardzo bolało... Julka szybko uświadomiła sobie jak głupio postąpiła... przed chwilą osobę, którą kocha nad życie, potraktowała jak kompletne zero. Jak mogła...?!
Jej rozmyślania przerwała mama - Córeczko, proszę wynieś śmieci - powiedziała zmęczonym głosem i poszła do kuchni.
Julka powolnym krokiem poszła po worek ze śmieciami i wyszła z mieszkania. Gdy zrobiła kilka kroków usłyszała czyjś szloch... znajomy szloch. Niepewnym krokiem ruszyła przed siebie i zobaczyła siedzącą na schodach Agę. To ona płakała... Julka poczuła się jeszcze gorzej... jak mogła doprowadzić ją do tego stanu swoim egoizmem... miała ochotę coś sobie zrobić. Obojętnie co, byle bolało jak najmocniej... ale wiedziała, że żaden ból fizyczny nie dorówna bólowi, który czuła, patrząc na płaczącą przez nią kobietę swego życia... I wtedy już wiedziała - nadszedł ten moment... musiała w końcu wyznać jej prawdę... teraz albo nigdy! Podeszła do niej, otarła jej łzy i kazała chwilkę na siebie poczekać. Gdy wyniosła już śmieci, podeszła do Agnieszki, spojrzała na nią czule, wzięła ją za rękę i bez słowa zaprowadziła do swojego pokoju. Gdy obie siedziały już na tapczanie, Julka najpierw przeprosiła za swoje beznadziejne zachowanie, a później zaczęła opowiadać, co tak naprawdę czuła, patrząc na nią... gdy miała jej właśnie powiedzieć o tej pamiętnej nocy, kiedy to uświadomiła sobie, że jest lesbijką, Agnieszka zamknęła jej usta krótkim, ale jakże czułym pocałunkiem...
Okazało się, że wiedziała już od dawna... w końcu nie trzeba było być geniuszem, żeby po czułym wzroku Julki zorientować się, że ją kocha.
Aga też ją kochała. Kochała ją od pierwszego wejrzenia... gdy zobaczyła ją w autobusie wpatrzoną w Patrycję, serce zabiło szybciej... gdy na obozie okazało się, że będą mieszkać w jednym domku, szalała z radości... Była ogromnie wdzięczna Pati, gdy specjalnie dla niej wymyśliła chorobę i pojechała do domu, zostawiając je same w domku. Paradując w czarnej seksownej koszulce, była dumna z siebie, gdy Julka wodziła za nią głodnym wzrokiem... ale postanowiła jeszcze poczekać, wrócić do domu i załatwić wszystkie zaległe sprawy... a przede wszystkim zerwać z Markiem. Gdy chciała mu to powiedzieć, wyciągnął ją do pubu i właśnie wtedy spotkali Julkę... zerwała z nim w ten sam wieczór. Julka nie mogła uwierzyć w to wszystko, co usłyszała... ale jednak miała nadzieję, że to nie sen. To nie był sen. Każdy następny pocałunek był coraz śmielszy, coraz bardziej zachłanny... Obie po raz pierwszy w życiu poczuły, że mają wszystko, czego pragną. Najbardziej cieszyły się z tego, że nie uległy presji innych i nie męczyły się u boku facetów... wiedziały, że nigdy w ten sposób nie byłyby szczęśliwe. Od tamtego czasu co noc stają się jednością i trwają przy sobie spełnione zarówno fizycznie jak i psychicznie...
Data publikacji w portalu: 2005-08-29
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024