ŁOWY z cyklu: PRZEMIANY
Azika
Weszła do klubu. Zatłoczone i zadymione wnętrze tym razem nie napawało jej tym dziwnym lękiem, który towarzyszył jej podczas poprzednich pobytów. Tym razem cieszyła się, że znalazła się wewnątrz.
Tłum ludzi od razu porwał ją gdzieś na środek sali. Nie broniła się jak zwykle. Popłynęła z prądem. Dała się porwać fali kobiecych ciał tańczących w rytm muzyki. Jakby zahipnotyzowanych... Nieobecnych duchem.
Dziś chciała być jedną z nich. Oderwać się od myśli i po prostu się bawić. Jak nigdy dotąd. Zgubić się w tym tłumie. Stać się kimś kim jeszcze nie była. Zapomnieć choć na chwilę o sobie. O tym co było. Co mogłoby być. Zapomnieć o swoich pragnieniach i marzeniach. O swoich ideałach, które już od jakiegoś czasu zaczął pokrywać kurz "zwątpienia".
Czy one kiedykolwiek istniały? Czy miały jakikolwiek sens? Zbyt długo obserwowała życie z zewnątrz wyłapując jego ciemniejsze strony, które powoli zabijały jej duszę dziecka... Zbyt długo... Ale może najwyższy czas... Dorosnąć...? Odstawić na regał bajki o wiecznej, nieśmiertelnej miłości...? Miłości do końca życia...? Miłości na dobre i złe...? Miłości, która jest w stanie przetrwać wszystko...?
"Najwyższy czas." - powiedziała do siebie w myślach i przecisnęła się w głąb sali do baru. Zamówiła pierwsze tego wieczoru piwo. A potem stanęła z boku..
Opierając się plecami o boczną ścianę, popijała swój napój i obserwowała tłum bawiących się kobiet...
Nie myślała wiele. Nie starała się, jak kiedyś, odgadywać w myślach historii tych osób, które się tam znajdowały. Nie interesowało jej to w ogóle. Bo niby po co? Po co miałaby się nad tym zastanawiać? Dziś nie będzie widzem odbierającym sceny świata z zewnątrz... Dziś będzie aktorem. Aktorem w śmiesznym teatrze życia. I dziś z nim wygra. Albo wszystko przegra. Wóz albo przewóz. Ale dziś po prostu będzie. Zaistnieje. Cokolwiek będzie to oznaczać.
Jej wzrok zatrzymał się na dziewczynie stojącej jakieś sześć metrów od niej.. Zauważyła, że tamta ukradkowo zerka w jej stronę od czasu do czasu rozmawiając ze swoją... Hmm... Koleżanką...? Kochanką...? Partnerką...? Jakie to miało w tamtej chwili znaczenie? Praktycznie żadnego.
Ich wzrok spotkał się na dłużej. Zauważyła na twarzy tamtej ten dziwny uśmiech. Uśmiech, którego kiedyś nie rozumiała. Którego nie chciała rozumieć. Który zawsze wcześniej wprawiał ją w zakłopotanie. Ale nie tym razem. O nie! Dziś doskonale go pojmowała. I dziś nie chciała przed nim uciekać.
Nie odwróciła więc głowy. A za to jeszcze raz uważniej przyjrzała się dziewczynie. Była ładna. Średniego wzrostu. Szczupła, krótko ścięta brunetka z niebieskimi oczami i szerokim uśmiechem, który rozjaśniał jej twarz. Białe zęby. Delikatne wydawałoby się usta. Zgrabne dłonie. Odwzajemniła uśmiech nie zastanawiając się nad tym, co będzie dalej. Po co? Będzie co ma być. Przecież tak to się dzieje. I tak na obrót spraw nie mamy większego wpływu. Po prostu będzie czekać na bieg wydarzeń. I przyjmie je takimi jakimi będą. Nic dodać, nic ująć.
Skończyło się pierwsze piwo. Nie chciała jeszcze wychodzić na parkiet. Chciała trochę dłużej poobserwować ową nieznajomą, która również nie przestawała jej się przyglądać. Poszła więc po kolejne piwo i stanęła w tym samym miejscu co poprzednio. Widok stamtąd był lepszy niż z jakiegokolwiek innego miejsca na sali.
Gdy kończyła drugie piwo, osoba towarzysząca do tej pory nieznajomej dziewczynie odeszła gdzieś dalej. Chwilę potem dało się ją zauważyć u boku innej kobiety. Wyglądały jak... Nie... Były na pierwszy rzut oka partnerkami... "A więc jest dobrze" - powiedziała do siebie - "Nie są razem a to już wiele". Na jej ustach pojawił się uśmiech, który potem posłała swojej nieznajomej. Pewniejsza już siebie. A w jej głowie zaczęły rodzić się dziwne obrazy. Obrazy, których wcześniej nie znała. Albo które raczej starała się zawsze wypierać ze swojej świadomości. Bo były sprzeczne z jej dotychczasową wizją świata.
Może niepotrzebne sprzeczne? Zamyśliła się nad tym. Jej myśli podążyły w kierunku przeszłości. Chwilę zastanawiała się nad tym, dlaczego tak właściwie pragnęła zmiany. Dlaczego chciała uciec od siebie? Słowa wyryte w głowie przez kogoś bliskiego powróciły echem: " Jeżeli chcesz mieć miękkie serce, to musisz mieć twardą dupę[...] Jeśli Ci zacznie na czymś zależeć - a sprawa będzie beznadziejna - to lej na to. Naucz się tego! Już czas!"... Słowa wypowiedziane w nieodpowiednim momencie. Kiedy ból w środku rozsadzał głowę i serce. I burzył spokój..
Wróciła również złość, którą wtedy odczuła. I myśl, która zrodziła się w jej głowie... Jakby jakiś buntownik w niej krzyczał na przekór: " Nie chcę mieć miękkiego serca! Od tej pory będę twarda jak głaz. Będę mieć twarde serce! Nie będę już nic czuć i niczym się przejmować. Po prostu będę brać nie dając nic kompletnie w zamian. Nawet swojej uwagi! Nie chcę nikogo poznawać do końca. Ale przede wszystkim nie chcę więcej kochać! I nie będę!!!"..
Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk wolnej melodii..
"Już czas" - powiedziała do siebie i ruszyła w stronę "swojej" nieznajomej. Mimo tego, że zawsze brakowało jej pewności siebie. Tym razem jednak postanowiła postawić wszystko na jedną kartę. I albo przegra. Albo wygra. Co dokładnie? Nie wiedziała i nie chciała wiedzieć.
Miała szczęście. Dziewczyna jakby czekała na jakiś ruch z jej strony. A widząc, jak zbliża się do niej, przywitała ją szerokim, tajemniczym uśmiechem.. Nie zamieniły jednak ze sobą ani jednego słowa tylko od razu skierowały swe kroki na parkiet dając się porwać melodii rozbrzmiewającej z głośników. Przepływającej przez ich ciała. I mimo że wolnej to jednak elektryzującej od środka. A może właśnie dlatego? Dlatego że ich ciała stykały się ze sobą?
Nie wiedziała. Ale zwróciła na to uwagę, ponieważ pierwszy raz w życiu odczuła coś takiego. I nie dlatego, że pierwszy raz w życiu znalazła się tak blisko kogoś innego. Ale dlatego, że pierwszy raz w życiu takie uczucia wzbudziła w niej zupełnie obca osoba. Było to dla niej nieznane przeżycie a jednak tak przyjemne, że nie chciała, aby kiedykolwiek się skończyło.
Kierowana jakimś do tej pory nieznanym impulsem zamknęła oczy i przybliżyła swoją twarz do policzka nieznajomej. Tak, że prawie mogła go dotknąć ustami, ale nie zrobiła tego. Przesunęła natomiast swoją twarz w kierunku jej krótko ściętych włosów, ucha a potem szyi. Delektując się jej słodkim, delikatnym zapachem, który drażnił jej zmysły i jednocześnie w jakiś sposób oszałamiał.. Zapomniała na moment o tym, że znajdują się na środku pełnej ludzi sali branżowego klubu.
Czuła dokładnie ciepło jej ciała i jej oddech na swojej szyi. I w tej jednej krótkiej chwili, jakby jakiś demon zerwał się ze smyczy. W jej głowie zrodziło się postanowienie. A może bardziej żądzą...? Żądza tego, aby dzisiaj ją mieć tylko dla siebie. Dzisiaj tylko i tylko fizycznie. Chce wiedzieć, jak smakuje jej ciało. Jak całe pachnie. Jak reagować będzie na jej dotyk. A jutro? Jutro będzie nowy dzień. I jutro to nie będzie już miało żadnego znaczenia. I jutro nie chce widzieć niczyich łez. A już najbardziej swoich.
A dzisiaj? Dzisiaj chce istnieć tylko dla tej jednej chwili, aby ją posiąść. Zdobyć. Złowić jak rybę w morzu. Pożreć niczym drapieżny zwierz.
Dzisiaj? Dzisiaj jest na łowach.
Data publikacji w portalu: 2006-09-25
« poprzednie opowiadanie
następne opowiadanie »