DALEKO OD DOMU
Sniff
Zupełnie nie rozumiem, czemu mi nie wierzysz, że nie wyobrażam sobie mojego życia bez Ciebie... po prostu jakoś nie umiem przypomnieć sobie, jak to było przedtem… tak, jakby to wszystko było snem, nie chce się teraz obudzić.
Nigdy nie mówiłam, że jesteś najważniejsza, bo to w moim racjonalnym umyśle nie było prawdą, ważnych jest dużo spraw (ludzi, rzeczy)...
Kilkakrotnie się kłóciłyśmy i miałam Cię ( czasami) dość… tak tylko myślałam… w rzeczywistości, kiedy mam realną szansę Cię teraz stracić, ogarnia mnie lęk, panika, żal,
Nie wiem, jak to wszystko nazwać… staram się pracować, a raczej zmuszać do pracy, dużo łatwiej się egzystuje, gdy nie zastanawiam się nad sensem. Nie umiem sobie wyobrazić, żebym kiedykolwiek potrafiła oddać tyle siebie jakiejś innej osobie... to nie to, że nie zaufałabym, po prostu nie miałabym już siły i serca... Nazywałam Ciebie wszystkimi zdrobnieniami i słowami, jakie przyszły mi do głowy, nie ma już innych słów dla kogoś innego.
Chwilami mam ochotę spakować wszystkie Twoje rzeczy do jednego pudełka, a potem zacząć psychoterapię w stylu: to mi się tylko przywidziało.
Nie wiem, co nas połączyło i dlaczego jesteśmy razem, nie umiem tego wytłumaczyć, ale czy naprawdę muszę?
Przeglądałam naszego bloga, to kolejna ironia losu, że założyłaś go dokładnie rok przed tym, jak nasz świat się zatrząsł (celowo nie pisze runął)...
Ja ciągle wierzę, że nie tylko możemy, ale i będziemy razem...
Wiem ( nie, nie wiem mogę tylko przypuszczać), jak Ci jest trudno, mnie też nie jest łatwo i nie przejmuj się moimi łzami, dopóki płacze, dopóty mam nadzieję...
Dziś przeczytałam coś, co powinnaś wiedzieć na wypadek, gdyby moje tłumaczenia Cię nie przekonywały „Ludzie potrzebują siebie przede wszystkim po to, by móc świat oraz siebie nawzajem moralnie i intelektualnie korygować i prostować, czyli czynić „lepszymi”.
Wciąż Cię kocham za wiele innych rzeczy...
Data publikacji w portalu: 2007-03-13
« poprzednie opowiadanie
następne opowiadanie »