SPYTAJ, ZANIM ZDECYDUJESZ...

Sufriendo sufriendo@interia.pl
Nowa szkoła, nowi ludzie, nowa okolica - przeprowadzka do nowego miasta. Jedyną znaną mi osobą, był mój chłopak, do którego uczucie już dawno wygasło - jeżeli w ogóle istniało. Byłam z nim, bo to było wygodne, wygoda, która ciągnęła się już drugi rok. Nikt w klasie nie przykuł mojej uwagi, nadal wygodniej było być z nim, niż poznawać nowych ludzi, na nowo opowiadać o swoim życiu. Nie jestem zbyt otwarta na nowe znajomości...

... Spotkałam ją idąc do pielęgniarki, ból głowy był nie do zniesienia. Prawie wywróciłam się na schodach upuszczając przy tym plecak, który stoczył się po kolejnych stopniach. Podniosła go Nieznajoma. Widząc mój stan, bez słowa odprowadziła mnie do pielęgniarki...

... Następnego dnia Nieznajoma podeszła do mnie i zapytała, jak się czuję. Dopiero wtedy mogłam przyjrzeć jej się dokładnie. Niesamowity uśmiech dostrzegłam jako pierwszy. Wydawała się być wiecznie uśmiechnięta. Jej ciemne, spięte włosy były w chaotycznym nieporządku, ale jej było z nim do twarzy. Piwnym wzrokiem przeszyła mnie i poczułam, że znam ją od lat, a przecież nawet nie znałam jej imienia. Delikatny makijaż wyglądał tak naturalnie, tak twarzowo, że trudno było go właściwie dostrzec. I mały symbol buntu, kolczyk w chrząstce. Ubrana była w sportową, damską bluzę w kolorze czarnym. Podwinięte rękawy pozwalały zauważyć opaskę na prawym nadgarstku. Spodnie? Jeansy, idealnie dopasowane. Dzwonek przerwał naszą rozmowę i moje rozważania..

... Spotkałyśmy się przypadkiem po szkole, gdy próbowałam w tej nowej mieścinie znaleźć sklep papierniczy. Pomogła mi w tym i przez kolejne trzy godziny nie mogłyśmy się rozstać, tak dobrze nam się rozmawiało...

... Znajomość ta szybko przerodziła się w przyjaźń. Wygoda, którą był on - znikła. Rozstaliśmy się...

... W wakacje pojechałyśmy na obóz. Ostatniej nocy przebudził mnie dziwny dźwięk dobiegający z łazienki, jakby płacz. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że nie ma jej obok. W łazience paliło się światło. Podeszłam bliżej. Teraz wyraźnie słyszałam - ona płacze. Weszłam bez pukania, i zobaczyłam ją z żyletką w ręce... (Nigdy nie pomyślałabym nawet przez chwilę, że taki obraz mogę kiedykolwiek zobaczyć. Ona była taka radosna. Wiecznie uśmiechnięta. Jedyne jej problemy, to nieporozumienia z mamą. Jednak z nimi radziłyśmy sobie razem)
- Co robisz? Odłóż to! Natychmiast! - podbiegłam do niej i przytuliłam ją. Na jej nadgarstku była masa krwi. Otarłam jej rękę ręcznikiem i zobaczyłam, że pisała żyletką na ręce. Przemyłam jej rękę i owinęłam bandażem. Napis brzmiał: "Zabij"...
- Co się dzieje? Dlaczego to zrobiłaś? - zapytałam trzymając ja za ręce.
- Ja.. ja... - nie dokończyła. Wtuliła się we mnie i zaczęła płakać.
- Co Ci przyszło do głowy mój maluszku? - powiedziałam głaszcząc ją po głowie. Wyszeptała:
- Kocham Cię - i... pocałowała mnie...

... Poprosiłam, żeby nigdy więcej tego nie robiła, żeby mnie nie całowała Nie przyszło mi do głowy, że dziewczyna może kochać dziewczynę, wydawało się to nienaturalne. Odpowiedziałam jej, że nie ma miłości pomiędzy dwoma kobietami.
- Przecież to nie możliwe. Moja mama tego nie zrozumie!!!!!!!! - mówiłam jej... Następnego dnia byłyśmy już w swoich domach - koniec obozu...

... Tego dnia nie zadzwoniła, nie napisała. Pomyślałam, że potrzebuje trochę czasu. Długo myślałam nad tym, co mi powiedziała, co zrobiła. Nie byłam w stanie sobie wyobrazić, że ona mnie kocha... Ten pocałunek był jak żaden inny. Taki cudowny, romantyczny. Lecz nie dopuszczałam do siebie myśli, że całowałam się z kobietą, w dodatku moją najlepszą przyjaciółką. Ja - stroniąca od przyjaciół, ale dbająca o opinię, dałam się ponieść zakazanemu. To było nie do przyjęcia. Jednak cały czas nie wychodziło mi to z głowy. Myślałam o tych delikatnych ustach, które sprawiły, że przez moment poczułam się jak w "niebie"...

... Zadzwoniłam do niej następnego dnia rano, odebrała jej mama.
- Słucham? (..) To nie może być prawda! (..) Gdzie? (..) - Dowiedziałam się, że leży w szpitalu. Próbowała popełnić samobójstwo. Pojechałam tam od razu. Była nadal nieprzytomna, a lekarze dawali małą nadzieję, że kiedykolwiek się obudzi. Leżała taka spokojna. Moje maleństwo, jedyne maleństwo... Obok jej łóżka leżał zamknięty list, na kopercie było napisane moje imię. Jej ojciec, do którego zawsze miałam olbrzymi szacunek, podał mi kopertę. Otworzyłam i przeczytałam krótki i zwięzły liścik...

"Kocham Cię, mała, i pamiętaj, że zawsze będę, mimo tego, co się stało. Nie obwiniaj siebie, to moja wina. Zakochałam się w Tobie od pierwszego wejrzenia, lecz dopiero z czasem to sobie uświadomiłam. Wiedziałam, że muszę Cię poznać, a to, że wtedy się spotkałyśmy -pamiętasz? Pomogłam Ci szukać sklepu. To było moim zbawieniem. Nie zmień o mnie zdania, bo ja nie jestem "inna", ja po prostu nieświadomie Kocham Cię z całego mojego serca. Twój Maluszek"

...Przeczytałam i zaczęłam płakać. Przecież ja chyba też ją kocham! "Daj mi szansę, Boże! Daj mi szansę, by jej to powiedzieć! PROSZĘ CIĘ!" ciągle powtarzałam w myślach...


Tu urwała. Napisała to wszystko dzień przed śmiercią. Bóg jej nie wysłuchał, nie pozwolił jej powiedzieć tego, co chciała powiedzieć. Przyjaciółka zmarła. Ona długo bez niej nie wytrzymała, zrobiła to samo. Dopisała poniżej tej opowieści mały komentarz dla mnie. Cytuję:

"Mamo! Przepraszam Cię za to, co się stało. Przepraszam, że nie potrafiłam powiedzieć Ci tego osobiście, że uciekłam. To moja wina, że ona nie żyje, bo widzisz mamo, ja ją kocham. Ale nie jak przyjaciela. Jak dziewczynę, która na zawsze będzie w moim sercu. Ona też mnie kochała, ale to już wiesz, bo to czytasz. Wiedziałam, że tego nie zrozumiesz. I jeszcze jedno, ja nie jestem lesbijką.. Po prostu ja kocham!!

Nie miała racji... Zrozumiałabym i pomogłabym im żyć ze sobą...


Wydarzenia te są fikcyjne.
Data publikacji w portalu: 2007-09-29
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024