Plener w Zakopanem

Joisan
Wróciłam do domu tak radosna jak nigdy. Wychowawczyni zakomunikowała całej klasie, że w tym roku jedziemy na plener do Zakopanego, i to aż na tydzień. Wszyscy byli zachwyceni, choć wiadomo było, że nie wszyscy pojadą. Tak, jak i w zeszłym roku wychowawczyni zapowiedziała, że będziemy musieli przywieźć pięć prac wykonanych w różnych technikach i zorganizować wystawę w naszej szkole.

Po krótkiej rozmowie z rodzicami byłam pewna, że jadę na tę wycieczkę. Mama nigdy nie była przeciwna takim wyjazdom. Bardzo lubiła podróżować, tylko ojciec nie chciał nigdzie wyjeżdżać. Z tego właśnie powodu mama zawsze popierała mnie w takich kwestiach.
- Jeśli tylko masz okazję gdzieś jechać, nie wahaj się, jedź. - Mawiała.
Nigdy nie byłam w górach, więc tym bardziej się cieszyłam. Już układałam w głowie plany wędrówek, wdrapywanie się na pomniejsze szczyty; a może i nawet zdobycie jakiegoś większego. Był wrzesień, a na te wycieczkę mieliśmy jechać dopiero w maju. Prawie cały rok szkolny przed nami.

Miesiące mijały spokojnie i bez większych ekscesów, nie licząc ciągłych niedomówień z Kaśką. Poznałam ją rok temu dzięki Iwonie. Były razem w jednej klasie. Ja i Iwona grałyśmy w szkolnej drużynie koszykówki. Już od pierwszego wejrzenia Kaśka zrobiła na mnie wrażenie. Była bardzo ładna i inteligentna. Poszła rok wcześniej do szkoły, więc była w sumie młodsza o dwa lata ode mnie. Wysoka, dobrze zbudowana, długie kręcone brązowe włosy, wiecznie uśmiechnięta. Zaczęłyśmy częściej się spotykać. Spędzałyśmy razem większość przerw między lekcjami, oczywiście w asyście i pod okiem Iwony. W końcu, wypuściłyśmy się raz i drugi same na wagary. Spacerowałyśmy po okolicznych laskach i wzgórzach. Kaśka bardzo lubiła las i naturę. Była fanką flower power i bywała w prawie każdą sobotę w Żaku na takiej imprezie. Choć dużo było między nami niedomówień, Kaśka nigdy nie dała mi odczuć, że jest mną zainteresowana w taki sposób, jak ja byłam nią. Dobrze mi z nią było i myślałam, że byłoby jeszcze lepiej, gdybyśmy zostały kochankami; ale nigdy nie zostałyśmy. Pozostałyśmy koleżankami z liceum i nic więcej.
Nie byłam z nikim związana. Jakoś szczęście w miłości mi nie sprzyjało. Poza tym, nie miałam żadnego doświadczenia. Nigdy jeszcze tak naprawdę nie byłam z dziewczyną. A nie będę mówić, jak bardzo pragnęłam przeżyć w końcu swoją pierwszą miłość, pierwszy pocałunek, pierwszy dotyk, pierwsze pieszczoty. Byłam typową niedoświadczoną nastolatką z ogromnymi pragnieniami i oczekiwaniami.

Nadszedł w końcu upragniony, wyczekiwany dzień wyjazdu. Pociąg mieliśmy o 22.10 ze stacji Gdańsk-Wrzeszcz. Z wielkimi plecakami, śpiworami i przyrządami do malowania tłoczyliśmy się na peronie w asyście naszych rodziców. Nadjechał pociąg, krótkie pożegnania i odjazd w siną dal. Wreszcie odetchnęłam. Napawałam się teraz myślą o Zakopanem i tygodniu poza domem. Usiadłam w przedziale z wychowawczynią, nauczycielką rosyjskiego i kilkoma dziewczynami z naszej klasy. Chciałam pobyć sam na sam z własnymi myślami, a to było idealne miejsce do tego. Cała reszta szalała, piła piwo, paliła pokątnie w toalecie, szwendała się po całym pociągu, podrywając co przystojniejszych podróżnych. I to nie tak, że ja byłam grzeczną dziewczynką, która nie pije i nie pali. Chciałam się po prostu wyciszyć.

Do Zakopanego dojechaliśmy wczesnym rankiem. Z tobołami, przez Krupówki dobrnęliśmy do szkoły, w której mieliśmy nocować. Szybko zrzuciliśmy plecaki z pleców, by wybrać się na rekonesans, gdzie jakie sklepy, knajpki i oczywiście góry. Zaraz po obiedzie poszliśmy na Gubałówkę. Pogoda cudna. Świeciło słońce i było dość ciepło. Monika i ja wchodziłyśmy pieszo, choćby po to, żeby rozruszać kości po długiej podróży w pociągu. Cała reszta pojechała kolejką górską. Monika była moją szkolną koleżanką. Nie byłyśmy bliskimi przyjaciółkami, ale dobrymi koleżankami. Spodobało mi się wspinanie pod górę i nie chciałam słyszeć o innym sposobie pokonania tej trasy. Większość klasy rozeszła się w różne strony, a my usiadłyśmy na Gubałówce, wyciągnęłyśmy nasze przybory do rysunku i zaczęłyśmy szkicować Giewont. To był niesamowity widok. Zachłystywałam się Tatrami, każdym wzniesieniem, każdym szczytem. Góry pokochałam od pierwszego wejrzenia. Zakochałam się w nich tak jak w morzu, nad którym mieszkałam.

Tak szczerze, nikt nie miał większej ochoty na rysowanie. Wszyscy upajali się widokami, pieszymi wycieczkami i zgoła odmiennym klimatem. Ja także poddałam się urokowi Zakopanego. Chodząc po górach, człowiek nie myślał o szkole, nauce, problemach w domu, zawodach miłosnych itp.

Pewnego dnia na Krupówkach zaczepił nas facet przebrany za goryla. Reklamował dyskotekę tuż obok szkoły, w której nocowaliśmy. Ktoś z grupy podjął temat, że moglibyśmy się wybrać na imprezę. Wszyscy obecni byli za i ustaliliśmy, że jak tylko wrócimy z naszej przechadzki, zapytamy wychowawczynię o zgodę. Nie była zachwycona naszym pomysłem, ale po długich namowach i zapewnieniach, że nic nam się nie stanie, zgodziła się. Chętnych było dziewięć osób, osiem dziewczyn i jeden chłopak - Andrzej.

Wyszliśmy o 21 tak, by być jak najwcześniej. Knajpka była niewielka, mały bar i parkiet do tańczenia. Nie byliśmy sami, oprócz nas przyszło dziewięciu chłopaków, którzy też byli w Zakopanem na wycieczce. Oni przyjechali z Sosnowca. Poza nimi było kilku miejscowych. Zaczęliśmy od razu tańczyć. Wszyscy bawili się razem. Chłopacy z Sosnowca podrywali dziewczyny z Gdańska. Ja nie zwracałam uwagi na facetów. Nie zaliczali się do kręgu moich zainteresowań. Miałam na sobie niebieskie jeansy i ukochany biały T-shirt od Benettona.
- Aga, co pijesz? - Krzyczała Dagmara.
- To, co zwykle, piwko, duże! - Odpowiedziałam.
Wzięłam do ręki szklankę z zawartością o kolorze mych oczu, rozejrzałam się po sali i zatrzymałam wzrok na dziewczynie, która przyglądała mi się z uśmiechem na ustach. Ja również się do niej uśmiechnęłam. Odstawiłam niedopite piwo i poszłam tańczyć. Ona zrobiła to samo. Bawiłam się z moimi koleżankami, dyskretnie zerkając w stronę tej wysokiej, szczupłej blondynki. Była z jakimś łysym facetem. Tańczyli razem, ale ona cały czas spoglądała w moją stronę i ślicznie się uśmiechała. Ach, jak ślicznie się uśmiechała.
Stop, stop; przecież była z facetem, a ja nie chciałam zostać przez niego pobita. Tak, nie wiedziałam zupełnie, co zrobić. Byłam onieśmielona, niepewna, czy to się dzieje naprawdę, czy ja tylko śnię. A może ona się tak uśmiechała z czystej uprzejmości.
Wykończona szaleńczą zabawą, podeszłam znów do baru, by dokończyć swoje piwo i zaczęłam rozmowę z jednym z chłopaków z Sosnowca. W dosłownie tej samej sekundzie ona usiadła przy barze obok chłopaka, z którym właśnie rozmawiałam. €siadła bokiem i przechyliła głowę tak, bym spostrzegła, iż mi się przygląda. Rozmawiałam z tym chłopakiem, ale patrzyłam w jej oczy, a jej oczy patrzyły w moje. Zdawała się przysłuchiwać naszej rozmowie, a ja starałam się mówić wyjątkowo głośno tak, by ona słyszała moje słowa. Kusiło mnie niezmiernie, by do niej podejść i chociaż powiedzieć: Cześć. Strach jednak brał górę, więc nadal siedziałam z twarzą zwróconą ku niej i prowadziłam żywiołową konwersację z kolegą na temat wierności w związku między dwojgiem ludzi.
- Aga, chodź potańczyć. Co tak siedzisz? No, dalej, rusz się i chodź się bawić; niewiele czasu nam już zostało. - Agata krzyczała mi nad uchem.
- Już idę. - Odparłam. Spojrzałam na zegarek i rzeczywiście była już dość późna godzina, a my nie mogliśmy zostać do końca tej imprezy.
Ach, co by tu zrobić, by ją poznać - chodziło mi po głowie. Starałam się tańczyć w miarę niedaleko owej dziewczyny. Szalałam jak tylko najlepiej umiałam, rzucając jej wymowne uśmiechy i spojrzenia. Ona nie pozostawała mi dłużna.
Wyszłam do toalety, tak, by ona widziała, gdzie się udaję. Zamknęłam się w kabinie i czekałam z nadzieją, że ona zjawi się tu lada chwila. Nic nie słysząc, po chwili wyszłam. Ona stała przy lustrze i poprawiała sobie włosy. Zauważyła mnie natychmiast, tak jakby tylko czekała, kiedy wyjdę z kabiny. Stanęłam jak wryta, ona naprzeciwko mnie. Uśmiech, spojrzenie prosto w oczy, szybsze bicie serca.
- Świetnie tańczysz. - Powiedziała.
- Dzięki. - Odparłam z uśmiechem na ustach i lekkim zaczerwieniem policzków.
- Ola. - Wyciągnęła rękę w moją stronę.
- Agnieszka. - Podałam jej swą dłoń i poczułam miły delikatnych uścisk.
Nie puszczała mnie, powoli przyciągała mnie do siebie, cały czas patrząc mi prosto w oczy i uśmiechając się tak uwodzicielsko. Byłam już tak blisko niej, że czułam jej oddech na mych ustach. Dzieliły nas tylko milimetry. Pocałowała mnie. Złożyła chwilę rozkoszy na mych ustach, a ja odleciałam w niebyt uniesienia.
- Agnieszka, wszędzie Cię szukamy, mu... - Dagmara wpadła do toalety i głos się jej urwał w połowie słowa.
Odskoczyłyśmy od siebie.
- Już idę, sorry, zagadałam się z nowo poznaną koleżanką, sorry, już idę. Nie byłam zachwycona faktem, że muszę wyjść.
- Dziękuję... - Zdążyłam szepnąć jej do ucha i wybiegłam z toalety.

Wracaliśmy wesołym krokiem, podśpiewując pod nosami. Dagmara podbiegła do mnie i zapytała:
- O czym Ty właściwie rozmawiałaś z tą dziewczyną?
- O górach. - skłamałam.
- Ale...
- O górach, przecież Ci powiedziałam. - Dodałam dobitniej.
- O.K., o nic więcej nie pytam. - Zakończyła.

Zasnęłam wtulona w śpiwór i z wizerunkiem Oli przed moimi oczami. A śniły mi się góry, te, o których ona niby mi opowiadała. Takich gór nie widział nikt, tylko ona i ja.
Data publikacji w portalu: 2003-07-29
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024