Spotkanie nad morzem

Joisan
Był ciepły wiosenny wieczór, nie mogłam wysiedzieć w domu, więc wybrałam się na spacer nad morze. To była środa, środek tygodnia, miałam nadzieję, że nie będzie zbyt wielu spacerowiczów takich jak ja. Chciałam być sama. Ostatnio jakoś nie układało mi się w życiu osobistym. Szczerze, nie było życia osobistego. Nie byłam z nikim związana. Nie narzekałam, bo lubię samotność. Niestety, przychodzi czas, kiedy ma się dość samotności i człowiek chciałby przytulić się do drugiej osoby, porozmawiać i poczuć się kochanym. Tak i ze mną było. Miałam dość pustego domu, wieczorów w pojedynkę, pustego łóżka, rutyny dnia codziennego. Wybrałam się więc nad to nasze morze. Wzięłam ze sobą aparat fotograficzny, licząc na kilka dobrych ujęć. Tak, jak przypuszczałam, niewiele osób spacerowało po plaży. Cieszyłam się, że będę mogła w spokoju zrobić kilka zdjęć. Nie jestem profesjonalistą, robię amatorskie zdjęcia; najczęściej naturę. Morze jest jednym z moich ulubionych tematów.
Poszłam najpierw na molo, aż do samego końca. Stałam jakąś chwilę, wpatrując się w otchłań Bałtyku. Przypomniał mi się dzień, w którym byłam tu z Elizą.
To już tyle czasu. - pomyślałam. Eliza była jedną z tych dziewczyn na jedną noc i ja o tym dobrze wiedziałam. Nigdy nie miałam złudzeń, że to się tak skończy. Nie żałuję tego ani trochę. Spędziłyśmy cudowny weekend ze sobą i tyle.
Zeszłam na plażę, ruszyłam brzegiem morza w stronę Sopotu. Nie było wiatru, woda była spokojna. Zdawało mi się, że świat zatrzymał się w miejscu, właśnie dla mnie; bo tego chciałam. Wyjęłam aparat i zaczęłam fotografować morze, jego spokojną taflę. Ustawiałam się właśnie do sfotografowania mewy, kiedy usłyszałam za plecami damski głos:
- Przepraszam, czy zrobić pani zdjęcie na tle tak pięknego morza?
Odwróciłam się mocno zdziwiona takim pytaniem. "Właścicielka" pytania była średniego wzrostu szatynką z ciepłym uśmiechem. Nie starałam się jej przyjrzeć bardziej. Byłam trochę zaskoczona zadanym mi pytaniem. Byłam nawet nieco zdenerwowana, że ktoś zawraca mi głowę. Aby nie wyjść na niegrzeczną, postanowiłam wyjaśnić owej nieznajomej, że fotografika jest moją pasją, i że nie jestem jakąś tam turystką, której nie ma kto zrobić zdjęcia nad morzem.
- Dziękuję za troskę, ale ja fotografuję naturę z pasji. Nie jestem tu na urlopie. Przyszłam zrobić kilka ciekawych ujęć; morze jest dziś bardzo spokojne - odpowiedziałam.
- Przepraszam, jeśli panią uraziłam, nie miałam takiego zamiaru. Przechodziłam i zobaczyłam, jak pani fotografuje. Pomyślałam, że mogłaby pani mieć piękne zdjęcie na tle tak zniewalającego morza jak dziś. Jeszcze raz przepraszam, jeśli panią uraziłam - tłumaczyła się dziewczyna.
- No nie, nic się nie stało, nie uraziła mnie pani. Po prostu nie spodziewałam się, że ktoś mnie zaczepi - odparłam.
Nie mając ochoty na dalszą rozmowę, odwróciłam się, aby dokończyć to, co mi przerwano. Myślałam, że dziewczyna da sobie spokój i odejdzie kontynuować swój spacer. Będąc o tym przekonana, zrobiłam jeszcze kilka ujęć i stwierdziłam, że trzeba by się zbierać do domu. Zawróciłam w stronę mola. Doszłam do "Wielkiego Błękitu" i pomyślałam, że w sumie miło by było usiąść na gorącą kawę. Weszłam do knajpki i usiadłam przy oknie tak, aby widzieć zachód słońca. Zamówiłam kawę z ekspresu z mleczkiem i czekałam aż kelner mi ją poda. Zapatrzyłam się na morze, że nawet nie zauważyłam, że to nie kelner przyniósł mi kawę a dziewczyna z plaży. Tego już zbyt wiele, pomyślałam.
- Przepraszam, czy mogę się przysiąść? Nikogo poza panią tu nie znam, a tak mi głupio siedzieć samej - zapytała.
- Tak, proszę, ale nie musiała mi pani przynosić tej kawy. Przecież od tego jest kelner - odburknęłam, niezbyt zachwycona faktem, że czeka mnie wieczór z jakąś nawiedzoną kobietą.
- Wie pani, wydaje mi się, że już się gdzieś spotkałyśmy - rozpoczęła rozmowę dziewczyna.
- Nie przypominam sobie - odparłam, próbując odszukać w pamięci jej "portret".
- Mieszka pani w Trójmieście? - zapytałam, żeby podtrzymać rozmowę.
- Tak, w Gdańsku, bardzo blisko stąd, na Zaspie.
- Naprawdę, ja też mieszkam na Zaspie. Na jakiej ulicy pani mieszka? - zapytałam, nieco podekscytowana. Może dane mi było spędzić ten wieczór w towarzystwie. Zaczęłam przyglądać się mojej rozmówczyni. Miała długie włosy, tak mniej więcej do ramion. Oczy, oczy miała niesamowite, nie potrafiłam określić ich koloru. Po dłuższej "analizie" stwierdziłam, że jest godną uwagi kobietą. Chciałam dowiedzieć się o niej czegoś więcej.
- Nie męczmy się z tą "pani". Agnieszka - przedstawiłam się.
- Dobrze, Agnieszko. Mam na imię Majka - odparła.
I tak zaczęła się nasza rozmowa. Nawet się nie spostrzegłam, że przegadałyśmy półtorej godziny. Majka okazała się sympatyczną, inteligentną osobą. W sumie, głównym tematem naszej rozmowy była fotografika. Majka była strasznie zafascynowana tym, że robię zdjęcia; chciała koniecznie zobaczyć moje prace. Ona też lubi fotografikę, ale woli oglądać, niż robić zdjęcia. Tak jak ja, Majka lubiła słuchać Enyi i Garbage; uwielbiała czytać książki i kochała sztukę. Dowiedziałam się również, że jest starsza ode mnie o dwa lata, i że studiuje zaocznie socjologię na Uniwersytecie Gdańskim; była już na czwartym roku. W tygodniu pracowała w firmie ojca jako kierownik ds. Public Relations. Trzeba było wracać do domu. Zaproponowałam, że ją odprowadzę; zgodziła się bez wahania i z uśmiechem na ustach. Wybrałyśmy spacer zamiast autobusu; tak naprawdę to Majka wybrała, a ja nie protestowałam. Cieszyłam się, że mogę ją odprowadzić do domu. Doszłyśmy do drzwi bloku, w którym miała swoje własne mieszkanie. Nie wiedziałam co powiedzieć, nie chciałam być nachalna, ale chciałam spotkać się z nią jeszcze raz. Kiedy tak głęboko zastanawiałam się nad tym, co zrobić, Majka wybawiła mnie z kłopotu i poprosiła o mój numer telefonu. Pożegnałam się i wróciłam do pustego domu. Kładąc się spać, rozmyślałam o minionym wieczorze i o tym czy spotkam się jeszcze z Majką.


Życie nadal toczyło się swoim starym torem, nie mając żadnej ochoty zboczyć choć na chwilę w inną stronę. Praca, dom, znajomi i tak na okrągło. Co wieczór, po powrocie z pracy, sprawdzałam wiadomości na sekretarce, ale Majka nie dzwoniła.
Zdaje się, że minęło około dwa i pół tygodnia od dnia, kiedy tak mile i zaskakująco spędziłam popołudnie nad morzem. W sobotni wieczór byłam zaproszona do "Spatifu" w Sopocie na wystawę zdjęć znajomego geja. Z ogromną ochotą poszłam na tę wystawę.
Byłam bardzo ciekawa, co Jarek (znajomy gej) pokaże tym razem. Poza tym miało być kilkoro przyjaciół i później miała odbyć się skromna impreza tylko dla zaproszonych gości.
Założyłam moją ulubioną zieloną sukienkę, zrobiłam lekki makijaż i pojechałam do Sopotu. Jarek jak zwykle zaskoczył mnie swoim nowatorstwem i pomysłowością. Specjalizował się z kobiecych aktach i był w tym naprawdę dobry. Zawsze zazdrościłam mu jego talentu. Chciałam fotografować tak jak on.
Rozmawiałam właśnie z jedną z modelek Jarka, mając nadzieję, że umówię się na randkę, kiedy kelner podszedł do mnie i wręczył kolejnego drinka, szepcząc na ucho, że to od kobiety w czarnej sukience przy barze. Odruchowo spojrzałam w stronę baru i zobaczyłam Majkę uśmiechającą się do mnie. Niewiele się zastanawiając, przeprosiłam moją rozmówczynię i podeszłam do Majki. Byłam zaskoczona, nigdy mi przez myśl nie przeszło, że mogę ją tu spotkać.
- Cześć! Dziękuję za drinka. Miło znów cię widzieć; co tu robisz? - zapytałam.
- Witaj Agnieszko. Cieszę się, że cię tu spotkałam. Przepraszam, że nie dzwoniłam, ale wyjaśnię ci to później, jeśli mi pozwolisz. Moja koleżanka jest jedną z modelek autora wystawy i zaprosiła mnie. A ty co tu robisz? - powiedziała Majka.
Wyjaśniłam jej, że Jarek to mój przyjaciel i zapytałam, jak się jej podoba wystawa i zdjęcia. Przyznała, że zdjęcia są ciekawe, i że fascynują ją akty.
- Zostajesz na imprezie? - zapytałam z drżeniem w głosie.
- Tak, jeśli i ty zostajesz. - odpowiedziała.
Uśmiechnęłam się i skinęłam głową. Zamówiłam dwa drinki. Usiadłyśmy przy stoliku. Przyglądałam się jej z uwagą. Czarna, wydekoltowana sukienka podkreślała jej uwodzicielskie kształty; spięte włosy i jasnoczerwona szminka kusiły swoim pięknem. Bałam się spojrzeć w jej oczy, bałam się, że zatracę się w nich i nie będzie już "tylnego" wyjścia. Rozmawiałyśmy właśnie o Janie Saudku, którego obydwie lubimy, kiedy Majka zupełnie niechcący musnęła delikatnie moją dłoń. Przeszedł mnie dreszcz emocji.
- No więc, powiesz mi dlaczego nie dzwoniłaś - zapytałam.
- Tak. Jeszcze raz bardzo cię przepraszam. Nie dzwoniłam, bo nie chciałam się narzucać. Wydawało mi się, że nie masz ochoty spotykać się ze mną -odpowiedziała.
- To moja wina. Dałam ci do zrozumienia, że nie lubię nieznajomych poznanych w dziwnych okolicznościach. Nie byłam miła na samym początku. To ja przepraszam. Wcale się nie narzucasz i chciałabym się z tobą spotykać - powiedziałam.
Majka uśmiechnęła się. Jej uśmiech sprawiał, że serce zaczynało bić szybciej.
Właśnie w tym momencie podszedł Jarek pytając, czy jedziemy z nim i z jego znajomymi do innej knajpki na imprezę. Wiedziałam, że miał na myśli "Kogel Mogel" i że to mogłaby być wspaniała okazja, aby dowiedzieć się, czy Majka jest lesbijką czy też nie.
- Byłoby naprawdę miło, ale dzisiejszego wieczora nie mogę. Może innym razem - oparła Majka, zerkając na zegarek.
- A ja się z wami zabiorę - powiedziałam bez namysłu, choć było mi trochę żal, że Majka nie może jechać z nami.
- A więc, do zobaczenia Agnieszko. To był uroczy wieczór. Miłej zabawy -powiedziała Majka.
- Mam nadzieję, że do zobaczenia." opowiedziałam, rzeczywiście mając taką nadzieję.
Tak się pożegnałyśmy, a ja pojechałam z Jarkiem i innymi do "Kogla".

Następnego dnia obudziłam się z lekkim bólem głowy; zdaje się, że wypiłam o jedno piwo za dużo.
-Kochanie, nie wstawajmy jeszcze. Hmm? Choć tu do mnie, bliżej - powiedziała kobieta leżąca obok mnie. Odwróciłam się i pocałowałam ją w usta; nie zamierzałam wstawać... .
Spędziłam upojną noc z Alicją. Alicję poznałam poprzedniego wieczora w "Koglu". Studentka pierwszego roku ekonomii na Uniwersytecie Gdańskim; atrakcyjne, słodkie, młode dziewczę; spragnione seksu. Nigdy nie twierdziłam, że jestem ideałem. Nie chciałam spędzić tej nocy sama, Alicja też nie miała ochoty na puste, zimne łóżko w akademiku, więc spędziłyśmy tę noc razem.
Po południu odprowadziłam ją na stację kolei podmiejskiej. Podała mi numer swojego telefonu komórkowego i powiedziała, że ma nadzieję, że się jeszcze spotkamy. Uśmiechnęłam się tylko, wiedząc, jak kończą się takie znajomości.

Siedziałam któregoś wieczora w domu, sącząc Whisky z lodem, czekałam na film "Sztuka wysublimowanej fotografii" w TVP2. Byłam w jakimś dziwnym amoku, na pewno nie przez alkohol. To było dziwne uczucie, którego nie potrafię opisać. Sygnał telefonu wyrwał mnie z zamyślenia. To Majka dzwoniła.
- Cześć Aga. Nie śpisz jeszcze? - zapytała.
- Nie, nie śpię, czekam na film w telewizji. Co słychać? - powiedziałam.
- Po staremu, jak zawsze. Ale mam pewien kłopot i aż wstyd mi prosić cię o pomoc - wyjąkała.
- O co chodzi, mów, nie krępuj się - ponagliłam ją.
- Widzisz, to głupie, wysiadł mi telewizor, a bardzo chciałabym obejrzeć dzisiejszy film na TVP2, czy masz możliwość nagrania tego filmu? - zapytała.
- Mam lepszy pomysł! Jeśli oczywiście masz ochotę, przyjdź do mnie, to obejrzymy razem. A co to za film? - zapytałam z nadzieją, że chodzi o ten sam, na który właśnie czekałam.
- "Sztuka wysublimowanej fotografii". Naprawdę nie sprawię ci kłopotu?- odparła drżącym głosem.
- Nie, skądże znowu. Nie gadajmy tyle, tylko przychodź! - powiedziałam.
Miałam mieszane uczucia co do wizyty Majki. Nie wiedziałam czy zrobiłam dobrze, zapraszając ją do siebie. Starałam się podchodzić do Majki z dystansem.
Nie chciałam kolejny raz zadurzyć się w kimś, kto nigdy nie poczuje tego, co ja. Miałam dość "strzelania na oślep". Miałam dość jednostronnej miłości. Ale, miałam też dość samotności. Może warto byłoby zaryzykować? Dzwonek do drzwi. To była Majka, przyniosła ze sobą butelkę dobrej Whisky. Zasiadłyśmy na kanapie przed telewizorem i sącząc Whisky czekałyśmy na film. Wiedziałam mniej więcej, o czym ma być, ale kiedy Grażyna Torbicka zapowiadała "Sztukę .... " i powiedziała, że tematyką są związki między kobietami, świat artystów; zrobiło mi się gorąco. Z jednej strony się cieszyłam, ale z drugiej byłam zła. Nie lubiłam oglądać tego typu filmów z ludźmi, których zbyt dobrze nie znałam; krępowałam się swoich odczuć. No, ale nie było wyjścia; siedziałam tu i teraz z Majką, musiałam jakoś to przeżyć. Zaczęłyśmy oglądać.
Zastanawiałam się, jaka będzie reakcja Majki na pewne sceny w filmie. Z drugiej strony zaczęłam baczniej przyglądać się mojej towarzyszce. Jej czarne włosy lekko przysłaniały jej twarz, wpatrywałam się w jej brązowe oczy pełne tajemnic, a jednocześnie tak kuszące. Usta lekko rozchylone, czekające aż coś się wydarzy. Miała na sobie czarną obcisłą bluzeczkę i krótką aksamitną spódniczkę. Mogłam podziwiać zgrabne nogi Majki. Jej piersi lekko unosiły się i opadały, nie miała stanika, widziałam wyraźnie nabrzmiałe sutki. Ach, nie mogłam skupić się na filmie. Za to Majka była nim bardzo zafascynowana. Zastanawiałam się bardzo, jaki będzie koniec tego wieczoru.
- I jak ci się podoba film, Luc? - zapytała Majka.
- Film jest świetny, ale dlaczego Luc, czy myślisz, że jestem taka jak ona? -zapytałam.
- Yhmmm.
Film dobiegał końca. Kiedy Lucy kochała się z Sid, zrobiło mi się nagle gorąco, a Majka spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Chciałam ją pocałować, ale bałam się jej reakcji. Film w końcu się skończył. Siedziałyśmy na kanapie, Majka spojrzała mi prosto w oczy, uśmiechnęła się i pocałowała mnie delikatnie w usta. Byłam oszołomiona i podniecona. Serce waliło jak oszalałe. Powiedziałam tylko "Majka...", ale nie dokończyłam, bo Majka zamknęła mi usta słodkim pocałunkiem. Zaczęłyśmy się całować, aż brakowało nam tchu. Całowałam jej oczy, włosy, szyję. Zdjęłam jej bluzkę i moim oczom ukazały się jej jędrne piersi. Majka nie pozostał mi dłużna, zdjęła mój T-shirt i zaczęła rozpinać moje spodnie. Jej ręka pieściła moje piersi, kierując się powoli w dół, by dosięgnąć tego najczulszego miejsca. Bardzo szybko przeniosłyśmy się do sypialni, by spędzić resztę nocy w bardzo przyjemny sposób.

- Dzień dobry kochanie, jak ci się spało? - zapytałam.
- Hmm, a jak myślisz? Chyba nie pamiętam, co się działo, czy możesz mi przypomnieć - uśmiechnęła się i pokiwała zachęcająco palcem.

Tego dnia zostałyśmy w moim domu, zadzwoniłyśmy do swoich szefów, że jesteśmy obłożnie chore i bierzemy tydzień zwolnienia. Te wolne dni spędziłyśmy na spacerach, wycieczkach po Trójmieście, kochaniu się, rozmowach. Szczególnie często spacerowałyśmy brzegiem morza, w końcu to tam się poznałyśmy, nad brzegiem morza.
Data publikacji w portalu: 2003-07-29
« poprzednie opowiadanie następne opowiadanie »

Witaj, Zaloguj się

Artykuły zoologiczne na Ceneo

KONTAKT

Wyślij swój tekst! - napisz do Namaste
podpisz swoja pracę nickiem lub imieniem
(jeśli chcesz: nazwiskiem), jeśli chcesz napisz swój e-mail, podamy go w podpisie.

NASZA TWÓRCZOŚĆ

Jest jak delikatny kwiat. Każda jej forma zawiera ślady głębokich wzruszeń i emocji, przenosi pamięć o czasie minionym, chroni od zapomnienia chwile.

Tutaj jest miejsce dla Ciebie. Jeśli pisałaś, piszesz lub pisać zamierzasz, nie chowaj efektów swojego natchnienia do szuflady, podziel się nimi.

Tu nikt nie ocenia, nie krytykuje. Możesz przysyłać teksty podpisane imieniem bądź pseudonimem, o dowolnej tematyce i formie. Może to dobre miejsce na debiut i nie tylko.

Zdecyduj się.
To właśnie od Ciebie będzie zależał kształt tej strony. Zapraszam do jej współtworzenia.

Namaste

© KOBIETY KOBIETOM 2001-2024